-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2018-09-25
2017-02-12
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Januszem Leonem Wiśniewskim. I odpuść nam nasze... było udaną lekturą, jednak po tak sławnym autorze spodziewałam się czegoś więcej. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, a premiera Eksplozji trafiła się w idealnym momencie. Przerwa na studiach, więcej czasu na czytanie... Z lekką obawą wzięłam się więc za ten zbiorek. Doskonale znam swoje podejście do opowiadań, więc to był trochę skok na głęboką wodę bez umiejętności pływania. Utonę, albo nie utonę. Pół na pół. Okazało się, że ja i autor mamy całkiem inne podejście do życia. Wychodzi na to, że powinnam unikać jego twórczości, bo to po prostu... nie to.
Ośmiu różnych mężczyzn i Janusz Leon Wiśniewski stworzyli zbiór opowiadań, który mógłby być literackim prezentem dla większości kobiet. Wiśniewski gra tutaj główną rolę, a każdy z pozostałych autorów wyciąga z jednego jego opowiadania to, co - według niego - jest najważniejsze i kontynuuje całą historię po swojemu. Opisuje ją z innego punktu widzenia, pisze kontynuacje, czy też rozwija ich sekrety i dramaty. Skupiają się oni na ludzkich uczuciach, pragnieniach, cierpieniach. Dostajemy tutaj wielki miks wszystkich emocji, które mogą pojawić się w człowieku, Mogłoby więc się wydawać, że to będzie coś chwytającego za serce, co poruszy każdym i sprawi, że łzy będą płynąć strumieniami. Błąd. Wielki błąd.
Niesamowicie mocno wynudziłam się czytając Eksplozje. Być może jestem nieczułym osobnikiem rasy ludzkiej, jednak opowiadania wydały mi się zbyt nierealne, by mogły być prawdziwe. Być może przeszkadzał mi w odbiorze styl Wiśniewskiego, który uderzał w zbyt wyniosłe nuty, a niektórzy - na szczęście nie wszyscy - autorzy poszli w jego ślady. Niektóre opowiadania czytało się szybko, innych po prostu nie dało się doczytać do końca. Dwóch pisarzy przypadło mi do gustu i zaopatrzę się na pewno w ich książki, jednak możecie być pewni, że Janusza L. Wiśniewskiego będę już unikać. Nie ma co dokładać mu negatywnych recenzji, skoro zwyczajnie nie jesteśmy dla siebie stworzeni.
"Różnić się to pół biedy, Ważne, co robimy z tymi różnicami."
Do gustu najbardziej przypadły mi opowiadania o kobiecie, którą razem z jej ukochanym połączył czysty przypadek. Janusz Leon Wiśniewski skupił się na jej życiu w momencie, gdy go poznała, zakochali się w sobie i gdy mężczyzna zginął w Sarajewie, gdzie pisał artykuły. To, co tęsknota z nią zrobiła po prostu łamało serce. Nie wyobrażam sobie, co może czuć człowiek, kiedy ma pewność, że po prostu już nigdy nie spotka tej drugiej osoby, której oddał całą siebie. Gdy to nie jest kłótnia, zerwanie. Gdy dzieli ich coś więcej. Śmierć. Alek Rogoziński napisał kontynuacje, która daje nadzieje po to, by później brutalnie ją odebrać.
Innymi opowiadaniami, które - według mnie - są tutaj warte uwagi są te o kochance i kochanku. Wiśniewski i Tomasz Jastrun stworzyli opowieść o kobiecie, która kocha jednego mężczyznę całą sobą, jednak on ma żonę, której nie ma zamiaru zostawić. Patrzymy na tę całą sytuację z jej perspektywy po to, by później przejść do jego spojrzenia na świat. Poznajemy jego myśli o zdradzie, o żonie, dzieciach, innych kochankach.
Poza tymi dwoma historiami nic już nie spodobało mi się na tyle, by o tym wspomnieć. Każda opowieść może i była różna, jednak nie chwytały mnie za serce i nie powodowały jakiś refleksji. Nigdy wcześniej nie odczułam tego, jak bardzo jestem nieczuła na historie o dwójce ludzi. Pojawiają się takie, które przeszywają mnie do głębi, jednak mam pewnego rodzaju alergię na wielkie i głębokie książki o miłości, które wydają mi się wielce nieprawdopodobne. Myślę jednak, że dla większości kobiet będzie to prawdziwie pyszna literacka uczta.
"Tylko ten, kto kocha, może być boleśnie odtrącony."
Słyszałam, że opowiadania Wiśniewskiego, które zostały tutaj zamieszczone nie są nowe i dostać je można w jego innych zbiorach. Z jednej strony to rozumiem: w końcu pozostali autorzy musieli stworzyć coś od siebie, jednak na podstawie opowieści innego człowieka, więc ciężko było, gdyby jeszcze zostało im narzucone czym mają się inspirować. Z drugiej strony projekt tego rozmiaru powinien być dużo lepiej przemyślany, a ludzie, którzy czekali na nowego Wiśniewskiego mogą być bardzo rozczarowani, mimo tych ośmiu dodatkowych historii. Ja z całą pewnością zachwycona nie jestem i czasami męczyłam się nad Eksplozjami tak bardzo, że marzyłam tylko o tym, by sięgnąć po coś innego.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Januszem Leonem Wiśniewskim. I odpuść nam nasze... było udaną lekturą, jednak po tak sławnym autorze spodziewałam się czegoś więcej. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, a premiera Eksplozji trafiła się w idealnym momencie. Przerwa na studiach, więcej czasu na czytanie... Z lekką obawą wzięłam się więc za ten zbiorek. Doskonale znam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-11
Adolf Hitler jest postacią, która od razu wzbudza niechęć większości świata. Nie jest to niczym dziwnym, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie jego przedsięwzięcia. Zapewne powinnam zacząć od stwierdzenia, jakim złym był człowiekiem; że powinno się go nienawidzić i nazwać największym zbrodniarzem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Skoro jednak wszyscy już to wiedzą muszę powiedzieć, że Hitler mnie intryguje. Gdybym mogła spędzić z jakąś postacią historyczną jeden dzień wybrałabym właśnie jego. Chciałabym móc zajrzeć mu do głowy i zobaczyć, jakim był człowiekiem bez tej całej medialnej otoczki. Z tego właśnie powodu często gdy mam okazję zabieram się do czytania pozycji właśnie o nim. Takie małe, osobiste spaczenie.
Adolf Hitler był postacią wysoko medialną. Cały świat śledził jego kroki i zachowanie, więc wydawać by się mogło, że jego mieszkanie będzie dla niego swoistym sanktuarium, w którym będzie czuł się sobą i nie będzie musiał obawiać się oceniających spojrzeń. Okazuje się jednak, że wszystko - łącznie z wystrojem domów, które posiadał - było jedną wielką propagandą, która miała przedstawiać go jako osobę obytą, wykształconą i kulturalną. Otaczał się dziełami sztuki, równocześnie starając się uchodzić za kogoś skromnego i poświęcającego się dla dobra ogółu. Każdy najmniejszy bibelocik odgrywał swoją rolę i tak naprawdę nic nie znaczył dla Führera, któremu zależało jedynie na wizerunku. Praktycznie każdy człowiek zna doskonale losy tego człowieka - te oficjalne jak i te niepotwierdzone. W Domie Hitlera skupiamy się jednak na tej części jego życia, którą nikt wcześniej się nie interesował.
"Sic transit gloria mundi."
Despina Stratigakos zrywa z twarzy Hitlera maskę, którą sam sobie nałożył. Wchodzi z butami w jego doskonale ułożone i zaplanowane życie domowe i zagląda w każdy zakamarek. Mimo tego, że człowiek ten bez zawahania wymordował ogromną liczbę ludzi poczułam się początkowo bardzo nie w porządku, gdy przeglądałam zdjęcia jego domów - przestrzeni prywatnych. Trochę czasu minęło, nim zrozumiałam, że dla niego prawdopodobnie to była po prostu kolejna gra. Chciał przekonać świat, że skoro jest tak dobrze wykształcony i oczytany na pewno nie popełnia błędu i wszystko dobrze przemyślał. Sama przez chwilę zaczęłam uważać go za kogoś takiego, gdy wędrowałam po jego pokojach. Autorka szybko sprowadziła mnie na ziemię wytykając te części mieszkania, które były robione pod publikę i pokazała, że dla Adolfa Hitlera całe życie było polityką i propagandą. Trzeba mieć naprawdę silną psychikę, by tak mocno poświęcić się dla jakiegoś celu.
Dom Hitlera to szczegółowy opis wszystkich jego miejsc zamieszkania. Despina Stratigakos dotarła do planów budynków, zdjęć. Ukazują one miejsca, gdzie Führer spędzał najwięcej czasu, przyjmował gości czy też planował kolejne posunięcia i rządził wojskiem. Wbrew pozorom nie skupiamy się jedynie na pomieszczeniach - które służyły wyłącznie propagandzie, jak co chwilę podkreśla autorka - ale też na ludziach, którzy mieszkali razem z Hitlerem oraz na architektach, których lubił. Praktycznie każde jego mieszkanie zostało umeblowane przez Paula i Gerdy Troost, która po śmierci męża dalej wspierała Adolfa i pracowała z nim. Zamiłowanie kanclerza do mebli tej pary jest widoczne na każdym kroku. Przerobili oni - między innymi - Starą Kancelarię Rzeszy.
"Schirach usłyszała od niego przy pewnej okazji, że ludzie potrzebują przestrzeni do życia. Brzmi to z pozoru dość niewinnie, ale trzeba pamiętać, że Hitler w bardzo podobnych słowach usprawiedliwiał ludobójstwo."
Kiedy poznamy już budowę trzech rezydencji Hitlera - Starej Kancelarii Rzeszy, mieszkania przy Prinzregentenplatz 16 i górskiego domu w Obersalzbergu - przechodzimy do części drugiej Domu Hitlera, gdzie przytoczone są pisemne relacje o jego domach i jeszcze bardziej skupiamy się na propagandzie, które ze sobą owe miejsca niosły. Autorka nie tylko skupia się na nich do momentu, gdy Führer jeszcze żył, ale również o tym, co działo się z nimi później. Przyznam, że czytanie o tym, jak żołnierze przeszukiwali w brutalny sposób te piękne pomieszczenia mogłam myśleć tylko o tym, że one w niczym nie zawiniły. Bałam się wręcz myśleć, co prawdopodobnie zrobiono z liczącym sześć tysięcy pozycji księgozbiorem Hitlera, skoro nawet płytki w jego łazience cieszyły się taką popularnością jako pamiątki po wizycie w jego włościach.
Despina Stratigakos bardzo rzetelnie podeszła do tematu i skupiła się na nim, bez wdawania w zbytnie dygresje. Dom Hitlera to książka o miejscach, ale też o człowieku, który poświęcił wszystko dla swoich chorych fantazji. Autorka przedstawia nam go jako kogoś rządnego władzy, chcącego zawsze mieć rację - nie pozwalał nawet architektom na wykonywanie ich pracy, tylko praktycznie sam wszystko rozrysował - oraz jako osobę, która stawiała tak naprawdę siebie w centrum. Prawdopodobnie jest to prawda, jednak nie da się Hitlerowi odmówić tego, że miał naprawdę dobry gust i był osobą inteligentną, skoro tak dopasował swoje wnętrza, by ukazywały go jako kogoś zupełnie innego. Cudowne zdjęcia w środku i albumowe wydanie sprawia, że można Dom Hitlera przeglądać nie raz i nie dwa i nie być znudzonym. Nie jest to jednak historia dla wszystkich. Czytelnicy, których nie interesuje albo architektura albo postać samego Adolfa Hitlera nie znajdą tutaj - niestety - nic dla siebie.
Adolf Hitler jest postacią, która od razu wzbudza niechęć większości świata. Nie jest to niczym dziwnym, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie jego przedsięwzięcia. Zapewne powinnam zacząć od stwierdzenia, jakim złym był człowiekiem; że powinno się go nienawidzić i nazwać największym zbrodniarzem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Skoro jednak wszyscy już to wiedzą muszę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Trudno kogoś ratować, gdy życie rozlewa się po podłodze i kapie z piątego na czwarte piętro."
Jako fanka serialu Doktor House oraz Chirurgów nie mogłam przejść obok Agonii obojętnie. Nie czytam zbyt dużo reportaży i nie czuję się zbyt pewnie w tym gatunku, jednak moje obawy były bezpodstawne. Tę książkę czyta się wręcz nieprzyzwoicie szybko, jak na tematy, które porusza. Nie dziwota, że autor został laureatem nagrody Newsweeka i został nominowany do europejskiego Pulitzera. Według mnie za to, co napisał, zasłużył na wszystkie możliwe odznaczenia. Wszedł tak głęboko w realia polskiej służby zdrowia, że niejednokrotnie jego opowieści zwalają z nóg, a najbardziej w tym wszystkim szokuje to, że takie rzeczy dzieją się naprawdę.
Paweł Kapusta nie przedstawia tragedii opieki zdrowotnej tylko z perspektywy lekarzy, jak się początkowo wydaje. Dostajemy codzienność nisko opłacanych ratowników medycznych, którzy każdego dnia wielokrotnie ratują życie; pielęgniarek, które są traktowane jak zwykłe służące; rezydentów, na ramionach których spoczywa zbyt dużo obowiązków czy choćby o tym, co musi znosić służba więzienna każdego dnia. Większość z nas nigdy nie będzie miało możliwości postawienia się w sytuacji tych ludzi, dla których trzysta godzin pracy w miesiącu to norma. Utarło się, że skoro ktoś jest lekarzem pieniędzy ma jak lodu i stać go na wszystko. Autor dociera do osób, które chociaż mają wysokie zarobki muszą pracować na nie bardzo ciężko i długo. Gdyby przeciętny człowiek pracujący fizycznie poświęcał tak mocno swój czas na wykonywanie swojego zawodu zarobiłby niejednokrotnie więcej niż chirurg czy dentysta. Jeśli ktoś kiedyś jeszcze powie, że chciałby mieć tyle pieniędzy co jakiś doktor odpowiem mu, że droga wolna. Musi tylko pracować na trzy zmiany, nie widywać swojej rodziny, a noce spędzać częściej w miejscu zatrudnienia, niż we własnym łóżku.
"Są takie obrazy, które potrafią rozkruszyć serce na pył. Momenty tnące umysł w cienkie plastry."
Jako pacjentka niejednokrotnie narzekałam na lekarzy, oczekiwanie na izbie przyjęć, opiekę na oddziałach. Nigdy nie pomyślałam, jak ciężka musi być praca tych, którzy o moje zdrowie mieli zadbać. Dopiero Agonia pokazała mi, że chociaż system opieki medycznej w Polsce pozostawia dużo do życzenia, to większość doktorów i pielęgniarek robi wszystko, co może. Mieszkam w małym mieście i gdy ląduję w szpitalu, to ostatnio najczęściej na oddziale ginekologiczno-położniczym, na którym praktycznie nigdy nie ma pacjentek, przez co porodówka ciągle stoi pod znakiem zapytania. Opieka jest tam naprawdę miła i ma czas zarówno na poświęcenie się każdej pacjentce, jak i na kilka chwil odpoczynku. Nie każdy personel ma jednak tyle szczęścia, co Paweł Kapusta dokładnie opisuje na przykładach istniejących realnie osób, jak na dobry reportaż przystało.
Poruszane tutaj problemy są bardzo istotne, gdyż nie tylko lekarze cierpią, ale również pacjenci. Do nich też dociera autor i pokazuje, jak bardzo NFZ utrudnia życie również tym, którzy walczą o każdy oddech i każdy dzień bez bólu. Czytając o losach takich osób niejednokrotnie miałam łzy w oczach. Dlaczego mając możliwości zapewniające zdrowie i bezpieczeństwo przewodniczący wszelakich komisji z nich nie korzystają? Mało kogo tak naprawdę stać na tak drogie leczenie, na jakie skazani są mieszkańcy Polski i nierzadko muszą dla operacji i rekonwalescencji wyjeżdżać za granicę, gdzie koszty są równie duże, a na dodatek w innych walutach. Opowieść o Marcie, która według państwa powinna brać leki opioidowe, chociaż po nich nie potrafi normalnie funkcjonować czy o Maćku, który przez kilka osób, które nigdy nie widziały go na oczy, stracił refundacje leku, który hamował rozwój jego choroby bardzo szybko pożegnał się z życiem miałam ochotę się rozpłakać. Taka jest codzienność tak dużej ilości chorych, że serce może pęknąć, gdy się o tym zbyt długo będzie myśleć, a zapomnieć o nich w żadnym wypadku nie wolno.
"Darek zerka jeszcze w lewo. Nad wejściem na oddział napis: "Dziękuj Bogu, że możesz czekać. Ci za drzwiami czekać już nie mogą"."
Kiedy doszłam do momentu, gdy znajdujemy się na oddziale patologii ciąży coś we mnie zamarło. Jako osoba w ciąży cały czas zagrożonej ciągle obawiam się, że wyląduje właśnie w takim miejscu, gdzie będę zmuszona spędzić pozostały do porodu czas. Historie o poronieniach, przedwczesnych porodach i śmierci łóżeczkowej nie tylko u osoby, która spodziewa się dziecka, wywołają ciarki. A taka jest codzienność osób, które w takim miejscu pracują. Ja nie dałabym rady, przez co zaczęłam jeszcze bardziej doceniać wszystko to, co tacy ludzie robią i jeszcze mocniej jest mi przykro, gdy pomyślę o tym, jak ciężko pracują i jak mało w zamian dostają. Zdziwiły mnie rozdziały, które dotyczą służby więziennej. Nie spodziewałam się, że autor zabrnie tak głęboko. Do tej pory miałam styczność tylko z osobami, które w więzieniu siedziały i praktycznie żadna z nich nie wypowiadała się pozytywnie o tych pracownikach. Tutaj mamy drugą stronę monety i od tej pory również inaczej patrzę na nich. Agonia naprawdę otwiera oczy, a czyta się ją tak szybko, że powinna to być lektura obowiązkowa.
"Trudno kogoś ratować, gdy życie rozlewa się po podłodze i kapie z piątego na czwarte piętro."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJako fanka serialu Doktor House oraz Chirurgów nie mogłam przejść obok Agonii obojętnie. Nie czytam zbyt dużo reportaży i nie czuję się zbyt pewnie w tym gatunku, jednak moje obawy były bezpodstawne. Tę książkę czyta się wręcz nieprzyzwoicie szybko, jak na tematy, które porusza....