-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2024-06-10
2024-05-05
Po przeczytaniu pierwszej odsłony serii "Rule Breaker" autorstwa J.Wilder, wiedziałam, że sięgnę po kolejne tomy, gdy tylko zostaną wydane, a "Zasady gry" to właśnie drugi tom wspomnianej serii. Czy historia Piper i Lucasa urzekła mnie podobnie jak losy Sidney i Jaxa? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Lucasa — kapitana uczelnianej drużyny hokejowej i Piper — młodszą siostrę, jego najlepszego przyjaciela, mieliśmy już okazję poznać w "Zasadzie numer pięć". Chociaż wtedy byli jedynie pobocznymi bohaterami, mogliśmy towarzyszyć im podczas jednego z radośniejszych wydarzeń, w życiu każdej pary, które miało znaczący wpływ na ich dalsze, wspólne życie. Jednak, jak to się stało, że w ogóle zostali parą? Czy znajomość z dzieciństwa naturalnie przerodziła się w miłość? Czy zawsze razem pokonywali wszystkie przeciwności losu? I dlaczego tak naprawdę musieli przez pewien czas żyć z dala od siebie? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury "Zasad gry".
Muszę przyznać, że podczas czytania tej historii bawiłam się jeszcze lepiej niż wtedy, gdy zgłębiałam się w tej, należącej do Sidney i Jaxa. Już wielokrotnie wspominałam, że książki, w których przynajmniej jedna z postaci jest powiązana ze sportem, zawsze są bliskie mojemu sercu, jednak nie ukrywam też, że moim numerem jeden są te, które wywołują wiele różnorakich emocji. W "Zasadach gry" otrzymałam obie te rzeczy, więc jestem podwójnie ukontentowana.
Relacja głównych bohaterów była niezwykle piękna. Po przeczytaniu pierwszej części wiedziałam, że tworzą świetną parę, ale poznanie podwalin ich związku i towarzyszenie im w tej długiej i wyboistej drodze, pełnej bólu, zwątpienia, wzruszeń i odrzucenia, było niezwykłym doświadczeniem, które z pewnością zostanie w mojej pamięci jeszcze przez dłuższy czas.
Historię opisaną w "Zasadach gry" czyta się bardzo płynnie i szybko, a losy głównych bohaterów wciągają czytelnika w zasadzie od pierwszej chwili. Mam też wrażenie, że autorka wzięła sobie do serca wszystkie uwagi zagranicznych czytelników, co do pierwszej odsłony serii, a jej literacki warsztat trochę ewoluował pomiędzy napisaniem pierwszej i drugiej części, za co z pewnością należy się jej duży plus. Szkoda tylko, że w tłumaczeniu, które poszło do druku, znalazło się tak wiele literówek i kilka przekręconych słów, bo nieco zepsuło mi to odbiór całości.
Niemniej jednak "Zasady gry" wysunęły się na prowadzenie, jeżeli chodzi o moją prywatną klasyfikację poszczególnych części serii "Rule Breaker". Teraz z niecierpliwością będę wyczekiwać premiery kolejnego tomu, który wydaje mi się, że będzie najbardziej pikantny ze wszystkich.
Po przeczytaniu pierwszej odsłony serii "Rule Breaker" autorstwa J.Wilder, wiedziałam, że sięgnę po kolejne tomy, gdy tylko zostaną wydane, a "Zasady gry" to właśnie drugi tom wspomnianej serii. Czy historia Piper i Lucasa urzekła mnie podobnie jak losy Sidney i Jaxa? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Lucasa — kapitana uczelnianej drużyny hokejowej i Piper — młodszą siostrę,...
2024-03-03
Obok książki, z jakim motywem literackim nie możecie przejść obojętnie?
U mnie jest to zdecydowanie wątek sportowy! Dlatego nie musiałam zastanawiać się zbyt długo, aby sięgnąć po "Zasadę numer pięć" autorstwa J.Wilder!
Książka opowiada historię Sidney King i Jaxa Rydera.
Ona jest bardzo ambitną młodą kobietą, która marzy o karierze w polityce, natomiast on jest utalentowanym i rozchwytywanym hokeistą. Ich losy splotły się ze sobą na jednej ze studenckich imprez. Chociaż oboje wpadli sobie w oko, niedane im było przenieść znajomości na wyższy poziom. Dlaczego? Wszystko przez zasady, które Sidney ustaliła, jeżeli chodzi o kontakty z płcią przeciwną. Po pierwsze — żadnego całowania, po drugie — żadnych randek, tylko przygody na jedną noc, po trzecie — żadnej wymiany numerów telefonów, po czwarte — żadnych hokeistów i po piąte — żadnego zakochiwania się. Czy Sidney uda się wytrwać w swoich postanowieniach?
Jedno jest pewne. Jax zrobi wszystko, aby panna King dała mu szansę. Czy mu się to uda? Czy Sidney i Jax mają szansę stworzyć coś trwałego, szczególnie że koniec studiów zbliża się wielkimi krokami? Co wydarzy się, gdy Ryder pozna ojca dziewczyny, która skradła mu serce? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że dość dobrze bawiłam się podczas czytania tej historii. Książki, w których przynajmniej jedna z postaci jest powiązana ze sportem, zawsze są bliskie mojemu sercu, chociażby dlatego, że sama od wielu lat uprawiam jedną z dyscyplin. Bo przecież nikt tak dobrze nie zrozumie sportowca, jak drugi sportowiec.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Autorka stworzyła postacie, które spokojnie mogłyby być prawdziwymi ludźmi, spotykanymi każdego dnia, czy to w pracy, czy na ulicy. Zarówno Jax, jak i Sidney mieli pomysł na swoje życie, mieli poukładane i sprecyzowane plany, do których realizacji zaciekle dążyli, a jednocześnie nie byli pozbawieni obaw o to, czy uda im się zrealizować to, co założyli. A dzięki temu, że ich losy zostały splecione, mogli otworzyć się na drugiego człowieka i stać się jeszcze lepszą wersją siebie.
Myślę, że na uwagę zasługuje również fakt, że w książce występuje kilka zwrotów akcji, które trzymają czytelnika w napięciu i tak naprawdę, dopóki dana sytuacja nie zostanie wyjaśniona, nigdy nie wiadomo, czy dana sytuacja skończy się szczęśliwie, czy wręcz przeciwnie. Lubię takie lekkie dreszczyki emocji, zdecydowanie bardziej niż dramy, które zazwyczaj powstają z jakichś błahostek, a nagle stają się tak ogromne, że nie sposób ich okiełznać.
"Zasada numer pięć" to historia, którą pochłonęłam w jedno popołudnie. Lekka i zabawna, ale również zwracająca uwagę na ważne tematy, takie, jak chociażby pogodzenie kariery sportowej z życiem rodzinnym, czy trudna relacja rodzic-dziecko.
Dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z losami Sidney i Jaxa, zachęcam Was do sięgnięcia po tę publikację. Ja natomiast z niecierpliwością będę czekać na kolejny tom serii "Rule Breaker", bo jestem bardzo ciekawa losów pozostałych hokeistów.
Obok książki, z jakim motywem literackim nie możecie przejść obojętnie?
U mnie jest to zdecydowanie wątek sportowy! Dlatego nie musiałam zastanawiać się zbyt długo, aby sięgnąć po "Zasadę numer pięć" autorstwa J.Wilder!
Książka opowiada historię Sidney King i Jaxa Rydera.
Ona jest bardzo ambitną młodą kobietą, która marzy o karierze w polityce, natomiast on jest...
2024-01-30
Any Huang nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W czytelniczym świecie znana jest przede wszystkim jej seria Twisted, która ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Osobiście należę do grupy osób, którym te książki się podobały, dlatego nie zastanawiałam się ani chwili nad sięgnięciem po "Władcę Gniewu" pierwszy tom kolejnej serii jej autorstwa.
Głównymi bohaterami historii są Dante Russo i Vivian Lau, którzy zwrócili moją uwagę już przy okazji pierwszego pojawienia się w "Kłamstwach" - ostatnim tomie wcześniej wspomnianej przeze mnie serii Twisted.
Dante to arogancki i pedantyczny miliarder, który zarządza rodzinnym interesem. Mężczyzna lubi towarzystwo kobiet, ale nigdy nie planował wiązać się z kimś na stałe. Do czasu, aż poprzez szantaż został zmuszony do zaręczyn z kobietą, której prawie nie zna. Dziedziczką jubilerskiej fortuny i córką jego aktualnego wroga — Vivian Lau. Chociaż żadne z nich nie jest specjalnie zadowolone z łączącego ich układu, starają się robić dobrą minę do złej gry. Czy dojdą do porozumienia?
Jedno jest pewne. Dante zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zniszczyć dowody, którymi szantażuje go ojciec Vivian. Czy mu się to uda? Czy kiedy Dante i Vivian zamieszkają pod jednym dachem, zrodzi się między nimi prawdziwe uczucie? Czy ostatecznie dojdzie do ich ślubu? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że chociaż "Władca Gniewu" powiela schematy, które są mi dobrze znane z serii Twisted, zupełnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze tej książki. Podczas czytania czułam się tak, jakby stara dobra znajoma zaprosiła mnie na herbatkę.
W tej historii Dante został przedstawiony, przynajmniej na początku, jako totalny dupek, ale polubiłam tego skurczybyka. W sumie sama się sobie dziwię, bo zazwyczaj nie przepadam za takimi postaciami, ale ten ewidentnie miał to coś, co mnie do niego przyciągnęło. Szczególnie podobała mi się jego przemiana pod koniec historii. Na jego korzyść przemawiał również wybór filmu na jedną z randek, ponieważ osobiście uwielbiam ekranizację "Gwiezdnego pyłu" Neila Gaimana, chociaż samą książkę trochę mniej. I chyba właśnie tym wyborem oraz zachowaniem podczas sceny, która nawiązywała do okładki książki, urzekł mnie najbardziej.
Postać Vivian również przypadła mi do gustu, chociaż początkowo irytowało mnie jej posłuszeństwo względem rodziny. Zachowanie jej ojca nieco przypominało mi postępowanie mojego własnego, dlatego w niektórych momentach miałam ochotę wejść do książki i potrząsnąć panną Lau, aby przejrzała na oczy i to siebie postawiła na pierwszym miejscu.
Myślę, że na uwagę zasługuje również fakt, że w historii pojawili się bohaterowie znani z poprzedniej serii autorki. Lubię takie zabiegi, ponieważ dzięki nim mogę zobaczyć inne spojrzenie na daną sytuację, która była mi już wcześniej znana, tylko z innej perspektywy oraz poniekąd odkryć, co słychać u moich ulubieńców.
"Władca gniewu" to książka, która z pewnością przypadnie do gustu nie tylko wielbicielom twórczości Any Huang, ale również tym, którzy lubią romanse z motywem aranżowanego małżeństwa. Mnie ta historia zdecydowanie przypadła do gustu, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych tomów serii Władcy Grzechu.
Any Huang nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W czytelniczym świecie znana jest przede wszystkim jej seria Twisted, która ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Osobiście należę do grupy osób, którym te książki się podobały, dlatego nie zastanawiałam się ani chwili nad sięgnięciem po "Władcę Gniewu" pierwszy tom kolejnej serii jej autorstwa.
Głównymi bohaterami...
2023-10-17
Mówią, że to, co dobre szybko się kończy. Chociaż mój początek z serią "Twisted" nie był specjalnie udany, mogę śmiało powiedzieć, że z każdą kolejną przeczytaną częścią moja sympatia do niej zdecydowanie rosła. Dlatego, teraz gdy jestem już po lekturze "Kłamstw" jest mi strasznie przykro, że ta cudowna przygoda tak szybko dobiegła końca.
W czwartej części serii "Twisted" autorka skupia się na historii ostatniej z przyjaciółek — Stelli Alonso. Dziewczyny, która mimo swojej sławy, jaką zyskała dzięki swojemu profilowi w social mediach, jest dość nieśmiałą i skrytą osobą. Chociaż twierdzi, że nie ma czasu na związki i nie potrzebuje w swoim życiu mężczyzny, w głębi duszy jest romantyczką, która marzy o wielkiej miłości. Czy ją znajdzie?
Christian Harper to prezes Harper Security i właściciel budynku, w którym mieszka Stella. Chociaż mężczyzna jest chodzącym kobiecym ideałem, który zawsze ma na sobie idealnie skrojony garnitur, w rzeczywistości jest swego rodzaju wilkiem w owczej skórze. Jedyne, co jest w jego przypadku pewne to fakt, że zupełnie nie interesuje go miłość. Jednak pojawienie się w jego życiu Stelli, wyzwala w nim niepohamowaną żądzę? Czy Christian złamie dla niej swoje zasady? Czy mimo fałszywego układu, na który oboje wyrazili zgodę, połączy ich coś więcej? Odpowiedzi na te pytania, znajdziecie w "Kłamstwach" autorstwa Any Huang.
Muszę przyznać, że ta część spośród wszystkich czterech tomów najbardziej mnie zaskoczyła. Spodziewałam się, że relacja między głównymi bohaterami będzie rozwijać się w podobnym tempie, jak miało to miejsce w poprzednich częściach, ale tym razem autorka postawiła postawić na slow-burn. I chociaż podczas czytania kilka razy zastanawiałam się, jak długo jeszcze będę musiała czekać, żeby Christian i Stella przestali krążyć wokół siebie i wreszcie rozpalili ten skrywany w sobie ogień, w ogólnym rozrachunku muszę stwierdzić, że wyszło to całej historii na plus.
Jeżeli chodzi o samych głównych bohaterów, wydaje mi się, że w tej części pierwsze skrzypce grał jednak Christian. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. Lubię Stellę i była dość ciekawą postacią, ale to Christian był tym, który skupiał na sobie całą uwagę czytelnika. I naprawdę podziwiam go, że potrafił trzymać swoje pożądanie na wodzy przez tyle czasu. Na jego miejscu "rzuciłabym się" na Stellę znacznie wcześniej. Jego samokontrola jest naprawdę godna podziwu.
Bardzo podobało mi się również to, zresztą jak we wszystkich książkach z tej serii, że mimo iż fabuła kręci się wokół głównej dwójki, możemy również dowiedzieć się, co słychać u innych naszych ulubieńców. Dzięki temu zabiegowi dało się bardziej odczuć tę piękną przyjaźń, która zrodziła się między czwórką dziewczyn, które poznały się na studiach.
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji sięgnąć po serię "Twisted" serdecznie Was do tego namawiam! I proszę Was, nie zrażajcie się do niej, jeżeli pierwszy tom niespecjalnie przypadnie Wam do gustu. Pamiętajcie bowiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Może się okazać, że pomimo trudnego startu, pokochacie tę serię zupełnie tak jak ja.
Mówią, że to, co dobre szybko się kończy. Chociaż mój początek z serią "Twisted" nie był specjalnie udany, mogę śmiało powiedzieć, że z każdą kolejną przeczytaną częścią moja sympatia do niej zdecydowanie rosła. Dlatego, teraz gdy jestem już po lekturze "Kłamstw" jest mi strasznie przykro, że ta cudowna przygoda tak szybko dobiegła końca.
W czwartej części serii "Twisted"...
2023-09-20
"The hating game" to moje pierwsze spotkanie zarówno z autorką Sally Thorne, jak i jej bohaterami. Chociaż książka została wydana kilkanaście dni temu, okazuje się, że jest to jej druga odsłona, ponieważ została już wcześniej wydana w naszym kraju, a konkretnie w 2018 roku pod tytułem "Wredne Igraszki" oraz doczekała się także swojej ekranizacji.
Jest to historia z motywem romansu biurowego, grumpy&sunshine oraz relacji hate/love. Główni bohaterowie — Lucy Hutton i Joshua Templeman pracują w wydawnictwie jako asystenci prezesów. Mogłoby się wydawać, że współdzielenie jednego pomieszczenia powinno zbliżyć ich do siebie, ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Lucy i Joshua nienawidzą się do szpiku kości, często podkreślając ten fakt, rzucając sobie nawzajem kłody pod nogi i pisząc niewyobrażalną ilość skarg do działu kadr.
Ich rywalizacja nabiera zupełnie innego wymiaru, kiedy ich przełożeni ogłaszają konkurs na stanowisko dyrektora operacyjnego, na które oboje mają chrapkę. Czy walka o awans sprawi, że napięcie między nimi wreszcie sięgnie zenitu? Czy tym razem ich gra doprowadzi do tego, że jedno z nich będzie musiało zrezygnować z pracy? Czy w trakcie rywalizacji dowiedzą się, że między nienawiścią a miłością jest tylko cienka granica? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie, sięgając po książkę "The hating game" autorstwa Sally Thorne.
Muszę przyznać, że z książkami z motywem romansu biurowego mam pewien problem. Często są napisane w taki sposób, iż w pewnym momencie zaczynają mnie zwyczajnie nudzić, przez co najczęściej mimo dobrego początku, ostatecznie okazują się mocno średnie. Jednak w przypadku "The hating game" nic takiego się nie wydarzyło. Bardzo podobało mi się, jak Sally Thorne przedstawiła motyw grumpy&sunshine, który osobiście uwielbiam, dlatego podczas czytania bawiłam się wyśmienicie! Autorka nafaszerowała swoją powieść licznymi sytuacjami, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a czasami nawet rozbawiały mnie do łez, co zdecydowanie wpłynęło na moją wysoką ocenę tej książki.
Kreacja bohaterów również była na wysokim poziomie. Josh to postać, która zdecydowanie pozostaje w pamięci na dłużej. Chociaż z początku wydawał się totalnym gburem, w miarę postępu historii dawał poznać się z coraz lepszej strony, ostatecznie zapisując się na mojej liście książkowych mężów. Postać Lucy też zyskała moją sympatię, chociaż jej wewnętrzne monologi sprawiały, że czasami aż przewracałam oczami. Wydaje mi się, że jeżeli autorka ograniczyłaby ich ilość do minimum, wyszłoby to zdecydowanie na korzyść bohaterki.
Myślę, że "The hating game" to lekka i przyjemna lektura na tak zwane odmóżdżenia, która idealnie sprawdzi się, aby wyjść z zastoju czytelniczego. Dlatego, jeżeli aktualnie przeżywanie ten stan, serdecznie Wam ją polecam!
"The hating game" to moje pierwsze spotkanie zarówno z autorką Sally Thorne, jak i jej bohaterami. Chociaż książka została wydana kilkanaście dni temu, okazuje się, że jest to jej druga odsłona, ponieważ została już wcześniej wydana w naszym kraju, a konkretnie w 2018 roku pod tytułem "Wredne Igraszki" oraz doczekała się także swojej ekranizacji.
Jest to historia z motywem...
2023-09-10
"Pokochaj mnie jeszcze raz" to publikacja, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Bardzo zainteresował mnie wątek drugiej szansy, więc w zasadzie chciałam wziąć się za czytanie od razu po jej otrzymaniu, ale cały czas jakiś głosik z tyłu głowy szeptał mi, żeby się wstrzymać. Dlaczego? Było to spowodowane tym, że poprzednia książka autorki, nie do końca przypadła mi do gustu. Jednak w końcu doszłam do wniosku, iż nie mogę jej odkładać w nieskończoność, więc zaryzykowałam i zagłębiłam się w lekturze. Czy w tym konkretnym przypadku ryzyko się opłaciło?
Główni bohaterowie tej historii to Ania i Tomek. On jest autorem bestsellerowych romansów, a ona pracownicą korporacji, która piastuje kierownicze stanowisko. Ich romans mógłby uchodzić za ten przedstawiany w bajkach. Przypadkowe spotkanie, wielkie uczucie od pierwszego wejrzenia, piękny ślub i... nieoczekiwane rozstanie, z którym pomimo upływu czasu, Tomek nie potrafi sobie poradzić. Od dnia, gdy ukochana żona poinformowała go, że od niego odchodzi, Tomek straci zarówno wenę, jak i chęć do życia. Natomiast Ania wydaje się pewna swojej decyzji, ponieważ uważa, że jej życie bez byłego męża będzie o wiele lepsze. Jeszcze w trakcie trwania małżeństwa poznała innego mężczyznę, z którym po rozwodzie rozpoczyna nowy związek.
Chociaż mogłoby się wydawać, że po upływie kilku miesięcy byłych małżonków już nic nie łączy, nieoczekiwanie oboje otrzymują w spadku urokliwie siedlisko, które wcześniej prowadziła babcia Ani. Jednak, gdy spotkają się po długiej rozłące, przekonują się, że ich uczucie wcale nie wygasło. Właśnie dlatego Tomek decyduje się zawalczyć o miłość swojego życia. Czy mu się to uda? Czy wspomnienia z przeszłości, które przypominają obojgu, jak dobrze im było razem, pomogą im w odbudowaniu relacji? Czy obecny partner kobiety pozwoli jej na powrót do byłego męża? Tego dowiecie się, zagłębiając się w lekturze książki "Pokochaj mnie jeszcze raz" autorstwa Klaudii Bianek.
Muszę przyznać, że moje początkowe obawy, zupełnie nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. W porównaniu do publikacji autorki, którą miałam okazję czytać ostatnim razem, ta jest zdecydowanie bardziej logiczna, emocjonująca i dojrzała. Przede wszystkim jest to książka, która skłania czytelnika do refleksji na temat istoty związków oraz tego, czym należy się w nich kierować. Zwraca uwagę na to, że to, co zauroczyło nas w partnerze, z upływem czasu, gdy przestajemy patrzeć na świat przez różowe okulary, może zacząć nas denerwować. Szkoda, że Ania, zamiast szczerze porozmawiać z Tomkiem o tym, co jej przeszkadza, postanowiła od razu zakończyć ich relację, ale cieszę się, że los postanowił dać im szansę na naprawienie skutków pochopnych decyzji.
Bardzo podobał mi się również zastosowany w historii plot twist. Przyznam, że na początku przeszedł mi przez myśl taki scenariusz, ale potem jakoś odrzuciłam ten pomysł, więc byłam nieco zaskoczona, gdy faktycznie okazało się, że moje przeczucia mnie nie myliły.
Chociaż głowni bohaterowie czasami zachowywali się w taki sposób, że aż przewracałam oczami, to jednak w ogólnym rozrachunku bardzo ich polubiłam i byłam jedną z tych osób, które mocno trzymały kciuki za to, żeby dali sobie drugą szansę, ponieważ uważam, iż zdecydowanie byli dwiema połówkami jednego jabłka.
Zatem, jeżeli lubicie historie z motywem drugiej szansy, a jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tą historią, serdecznie Was do tego namawiam.
"Pokochaj mnie jeszcze raz" to publikacja, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Bardzo zainteresował mnie wątek drugiej szansy, więc w zasadzie chciałam wziąć się za czytanie od razu po jej otrzymaniu, ale cały czas jakiś głosik z tyłu głowy szeptał mi, żeby się wstrzymać. Dlaczego? Było to spowodowane tym, że poprzednia książka autorki, nie do końca przypadła mi do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-11
W czytelniczym świecie jest bardzo wiele książkowych serii, które mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Bez wątpienia Seria Twisted również do nich należy. Przyznam, że po przeczytaniu "Miłości" miałam nieco mieszane uczucia i nie do końca byłam przekonana, czy uda mi się przypasować, do którejś z tych grup. Po sięgnięciu po "Gry", które zdecydowanie przypadły mi do gustu, zdecydowałam się dołączyć do grupy zwolenników, jednak czy po przeczytaniu "Nienawiści" nadal w niej pozostanę?
Głównych bohaterów tej części mogliśmy już z grubsza poznać, ponieważ przewijali się w poprzednich tomach. Josh to przystojny i pewny siebie student medycyny oraz starszy brat Avy, a Jules to jedna z jej przyjaciółek, towarzyska i ambitna przyszła pani adwokat.
Oboje nienawidzą się do szpiku kości w zasadzie od ich pierwszego spotkania, jednak nieoczekiwanie ich wzajemna niechęć przeradza się w coś, czego nikt się nie spodziewał. Po jednej wspólnej nocy, Josh proponuje układ bez zobowiązań, który ma być korzystny dla obojga. Od tej chwili Jules i Josh we wzajemnych relacjach będą się kierować tylko kilkoma zasadami: zero zazdrości, żadnych zobowiązań i absolutnie żadnego zakochiwania się. Tylko czysta i ukrywana przed światem fizyczna przyjemność. Czy uda im się wytrwać w tym postanowieniu, szczególnie gdy zorientują się, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż dotąd przypuszczali? Czy gdy na jaw wyjdą skrywane demony przeszłości, znajdą w sobie tyle siły, by sprostać im razem? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury!
Muszę przyznać, że "Nienawiść" nie zawiodła moich oczekiwań. Głównym wątkiem tej historii jest klasyczny motyw hate-love, który trzyma w napięciu już od pierwszych stron. Bardzo podobały mi się przepychanki słowne, które były nieodzownym elementem tej historii.
W tej części autorka po raz kolejny zaserwowała czytelnikom fabułę naszpikowaną niespodziankami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji, które sprawiły, iż w zasadzie aż do samego końca nie wiadomo, czy ostatecznie Jules i Josh będą razem, czy jednak wrócą do początków swojej znajomości.
W sumie mam tylko jedno poważne zażalenie do tej historii, a może właściwie do tłumaczenia, ponieważ niesamowicie irytowało mnie, że Josh nazywał Jules "Czerwona". Myślę, że autorce po prostu chodziło o słowo "Ruda", które zdecydowanie bardziej by tutaj pasowało.
"Nienawiść" jest tomem, który do tej pory najbardziej mnie zaskoczył. Zupełnie nie spodziewałam się tego, że Josh jest tak ciepłym i opiekuńczym mężczyzną oraz tego, jak wiele Jules musiała w swoim życiu przejść, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym jest. Dlatego tym bardziej jestem ciekawa kolejnej części, bo muszę przyznać, że Christian i Stella to najbardziej zagadkowa ze wszystkich dotychczasowych par.
Seria Twisted nie jest może literaturą wysokich lotów, ale z pewnością sprawdzi się, jako coś lekkiego do poczytania. Dlatego, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po żadną jej część, serdecznie Was do tego zachęcam.
W czytelniczym świecie jest bardzo wiele książkowych serii, które mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Bez wątpienia Seria Twisted również do nich należy. Przyznam, że po przeczytaniu "Miłości" miałam nieco mieszane uczucia i nie do końca byłam przekonana, czy uda mi się przypasować, do którejś z tych grup. Po sięgnięciu po "Gry", które zdecydowanie przypadły mi do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-18
Chociaż pierwsza część cyklu Twisted, wielu czytelnikom nie przypadła do gustu, mnie się podobała, więc z niecierpliwością czekałam na jej kolejną odsłonę. Czy było warto? Według mnie tak, ponieważ "Gry. Seria Twisted" to naprawdę ciekawa i gorąca opowieść o zakazanej miłości, która zdecydowanie trafiła w mój gust!
W tej części poznajemy historię drugiej z przyjaciółek — dostojnej, upartej, ale jednocześnie bardzo empatycznej księżniczki Bridget von Ascheberg, która jest druga w linii sukcesji do tronu. Dziewczyna, mimo że pochodzi z królewskiej rodziny, wcale nie chce być na świeczniku, a jedyne, o czym marzy to wolność i możliwość życia według własnych zasad. Gdy jej starszy brat niespodziewanie abdykuje, by związać się z kobietą, którą kocha, Bridget automatycznie staje się następczynią tronu Eldorry. Dla osoby, która nigdy nie chciała żyć na świeczniku wizja zostania królową oraz utkwienia w zaaranżowanym małżeństwie bez miłości, jest zdecydowanie ciosem poniżej pasa. Jednak jak na prawdziwą przyszłą królową przystało Bridget, próbuje poradzić sobie z przeciwnościami losu, jednocześnie walcząc z pożądaniem, które pcha ją w ramiona mężczyzny, który nie jest dla niej odpowiedni.
Rhys to opanowany i arogancki mężczyzna, który został osobistym ochroniarzem księżniczki Bridget, w momencie, gdy poprzedniemu urodziło się dziecko. Larsen ma za sobą trudne dzieciństwo oraz służbę wojskową, które ukształtowały jego charakter i miały duży wpływ na jego podejście do życia. W swojej pracy Rhys kieruje się głównie dwiema zasadami: zawsze i za wszelką cenę należy chronić swoich klientów oraz nigdy nie należy angażować się w ich życie prywatne. Do tej pory Rhys zawsze postępował zgodnie ze swoimi zasadami i nigdy nie był związany emocjonalnie z żadnym ze swoich klientów, wszystko zmieniło się, kiedy w jego życiu pojawiła się Bridget von Ascheberg.
Muszę przyznać, że tę część czytało mi się płynniej, a sam wątek romantyczny pomiędzy głównymi bohaterami bardziej trafił w moje serce. Mimo że polubiłam Avę i Alexa, to jednak na tę chwilę to Bridget i Rhys zajmują pierwsze miejsce w klasyfikacji par tej serii. Czy pozostanie tak do końca? Nie mam pojęcia, ale zapowiedź kolejnego tomu brzmi na tyle obiecująco, że zaczynam mieć pewne wątpliwości. Czy słuszne? Okaże się, gdy skończę czytać kolejne tomy.
Ale zanim do tego dojdzie, wróćmy do meritum i skupmy się na bohaterach "Twisted Games".
Podobało mi się, jak autorka ukazała relację między Bridget i Rhysem, która, mimo że zakazana, była niezwykle porywająca. Ciągnęło ich do siebie w zasadzie od samego początku, jednak oboje mieli świadomość, że uczucia, które do siebie żywili, są niewłaściwe, dlatego długo wzbraniali się przed nimi. Zatem, jak łatwo się domyślić, zaczęło się niby niewinnie, ale z każdą kolejną przeczytaną stroną ich romans nabierał rumieńców, aż w końcu wybuchł, zalewając czytelników falą namiętności i opisami niezwykle gorących miłosnych uniesień. I właśnie wtedy rozpoczęła się prawdziwa walka o miłość. Jednak czy mimo przeciwności losu udało im się znaleźć sposób na to, żeby mogli być razem? Po odpowiedź na to pytanie odsyłam Was do lektury.
Podobnie jak w pierwszej części, w tej również nie zabrakło zwrotu akcji, który miał znaczący wpływ na całość historii. Muszę jednak przyznać, że ten zawarty w "Grach" bardziej przypadł mi do gustu niż ten, znajdujący się w poprzednim tomie. Wydawał mi się bardziej prawdopodobny i logiczny. Czy Wasze odczucia będę podobne? Nie mam pojęcia, ale zachęcam Was do sięgnięcia po tę publikację i wyrobienia sobie własnej opinii na ten temat.
Chociaż pierwsza część cyklu Twisted, wielu czytelnikom nie przypadła do gustu, mnie się podobała, więc z niecierpliwością czekałam na jej kolejną odsłonę. Czy było warto? Według mnie tak, ponieważ "Gry. Seria Twisted" to naprawdę ciekawa i gorąca opowieść o zakazanej miłości, która zdecydowanie trafiła w mój gust!
W tej części poznajemy historię drugiej z przyjaciółek —...
2023-01-26
Swego czasu przeglądając zagraniczne bookstagramy, spotkałam się z wieloma zachwytami na temat tej książki, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanie przetłumaczona również na język polski, od razu zdecydowałam, że skoro jest tak polecana w czytelniczym świecie, to muszę ją koniecznie kupić.
Z książkami, które są głośno komentowane i gorąco polecane, czasami jest tak, że potrafią mocno rozczarować. Dlatego stwierdziłam, że muszę na własnej skórze przekonać się, czy w tym przypadku będzie podobnie. Spotkałam się z wieloma opiniami na temat tej publikacji i już sama nie wiem, czy większość czytelników tę książkę kocha, czy uważa ją za toksyczną.
Chociaż oczywiście nie jest pozbawiona wad, a fabuła jest dość mocno naciągana, to jednak osobiście skłaniam się, ku tej pierwszej grupie.
Główną bohaterką tej powieści jest Ava Chen. Spokojna i miła dziewczyna, której pasją jest fotografowanie. W dzieciństwie Ava miała pewien wypadek, który w dalszym ciągu ma ogromny wpływ na jej życie. A ciągłe koszmary i strach przed zbiornikami wodnymi, nie daje jej nawet chwili wytchnienia. Dziewczyna mieszka w sąsiedztwie swojego nadopiekuńczego brata.
Alex Volkov, to inteligentny, bogaty i zabójczo przystojny dwudziestosiedmioletni przyjaciel Josha, brata Avy. Mężczyzna sprawia wrażenie niedostępnego i nieczułego. Można nawet powiedzieć, że czasami zachowuje się jak robot, który dla osiągnięcia własnych korzyści, jest w stanie zniszczyć życie każdemu, kto stanie na jego drodze. Jego jedynym pragnieniem jest zemsta za wydarzenia, które miały miejsce w jego dzieciństwie. I być może nadal by tak było, gdyby jego najlepszy przyjaciel nie poprosił go, aby pod jego nieobecność, zaopiekował się jego siostrą...
Twisted Love, bo absolutnie nie wiem, po co ktoś przetłumaczył ten tytuł (i to w dodatku tak nieudolnie) to historia, która pokazuje, jak bardzo człowiek może się zmienić, kiedy spotka na swojej drodze odpowiednią osobę. Zanim Ava i Alex zbliżyli się do siebie, żyli w przekonaniu, że nie zasługują na szczęście. A przecież każdy człowiek na nie zasługuje, nawet ten, który nie potrafi poradzić sobie z demonami przeszłości.
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy ta książka przypadnie Wam do gustu, ale mogę zapewnić, że pierwsza odsłona serii Twisted to prawdziwy rollercoaster, który z pewnością dostarczy Wam wielu skrajnych emocji. A końcówka z pewnością zachęci Was do przeczytania kolejnego tomu.
Swego czasu przeglądając zagraniczne bookstagramy, spotkałam się z wieloma zachwytami na temat tej książki, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanie przetłumaczona również na język polski, od razu zdecydowałam, że skoro jest tak polecana w czytelniczym świecie, to muszę ją koniecznie kupić.
Z książkami, które są głośno komentowane i gorąco polecane, czasami jest tak, że...
"Porozmawiajmy o Eksie" to kolejna książka, która dość długo czekała na mojej półce na przeczytanie, więc w sumie dobrze się złożyło, że postanowiłam w tym roku wziąć udział w akcji #romatycznymisłowami, ponieważ dzięki niej uda mi się nieco zmniejszyć stosik hańby. Czy historia stworzona przez Rachel Lynn Solomon ostatecznie okazała się dobrym wyborem? Już spieszę z wyjaśnieniem.
W "Porozmawiajmy o Eksie" poznajemy losy Shay Goldstein — kobiety, która od dziesięciu lat pracuje w jednej z publicznych stacji radiowych w Seattle oraz Dominica Yuna — nowego nabytku stacji, któremu wydaje się, że skoro jest świeżo upieczonym absolwentem dziennikarstwa, to doskonale zna się na pracy w radiu, co nie wpływa pozytywnie na jego relację ze współpracownikami.
Shay również należy do grona osób, które nie pałają sympatią do Dominica, ale z powodu problemów finansowych stacji, zostaje zmuszona do bezpośredniej współpracy z Yunem. Na czym ma ona polegać? Shay i Dominic będą wspólnie poprowadzić nową audycję "Porozmawiajmy o Eksie", w której wcielą się w byłych partnerów. Czy Goldstein i Yun podołają temu zadaniu? Czy słuchacze uwierzą w to, że ich niechęć jest spowodowana ich niedawnym zerwaniem? A może wspólna praca zbliży Shay i Dominica? I czy ostatecznie uda im się uratować stację przed bankructwem? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że dość dobrze bawiłam się podczas lektury. Pierwszy raz miałam okazję czytać książkę, w której bohaterowie pracują w radiu i chociaż nie mam zielonego pojęcia, jak w realnym świecie wygląda taka praca, mogę powiedzieć, że zostałam kupiona tym motywem!
Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Był lekki, przyjemny i z odpowiednią dawką humoru. Jestem pod wrażeniem tego, że wśród tak wielu zabawnych scen, Rachel Lynn Solomon znalazła miejsce na to, by poruszyć również wiele trudnych tematów, takich jak, chociażby żałoba i dyskryminacja płciowa.
Myślę, że na uwagę zasługuje również fakt, że w książce pojawił się motyw odwróconego age gap, gdzie to kobieta jest starsza od mężczyzny. Może nie było między nimi jakiejś spektakularnej różnica wieku, ale podobało mi się, że autorka zdecydowała się na ten zabieg, ponieważ występuje on w publikacjach stosunkowo rzadko.
Jeżeli chodzi natomiast o rozwój relacji między głównymi bohaterami, miałam tutaj pewien problem. O ile sam początek i powolne przechodzenie od niechęci względem siebie, do przyjaźni, był dla mnie jak najbardziej na plus, tak końcówka nie do końca trafiła w mój gust. W momencie przechodzenia przyjaźni w miłość w historii zapanował niepotrzebny chaos. Bohaterowie stali się bardzo rozemocjonowani i mam wrażenie, że nie do końca wiedzieli, czego tak naprawdę chcą. A potem jeszcze wydarzyło się coś, co w mojej ocenie było zupełnie niepotrzebne i wprowadziło zbędny zamęt. Wprawdzie w końcówce autorka wybrnęła z tej sytuacji w dość ciekawy i raczej niespotykany sposób, ale jednak niesmak pozostał.
Jeżeli szukacie lekkiej lektury, która pozwoli Wam odetchnąć od książek, które wymagają od czytelnika dużego zaangażowania "Porozmawiajmy o Eksie" może okazać się doskonałym wyborem. Dlatego zachęcam Was do tego, żebyście sprawdzili, czy jest to publikacja, która przypadnie Wam do gustu.
"Porozmawiajmy o Eksie" to kolejna książka, która dość długo czekała na mojej półce na przeczytanie, więc w sumie dobrze się złożyło, że postanowiłam w tym roku wziąć udział w akcji #romatycznymisłowami, ponieważ dzięki niej uda mi się nieco zmniejszyć stosik hańby. Czy historia stworzona przez Rachel Lynn Solomon ostatecznie okazała się dobrym wyborem? Już spieszę z...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to