Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Uwielbiam wszystko co jest absurdalne, pokręcone, dziwne i baśniowe, a na swój sposób wyjątkowe i piękne. "Gwiezdny pył" jest właśnie tego typu książką. Nic w niej nie jest takie, jakie wydawało się na samym początku- nawet upadła gwiazda. Z pewnością jedni od razu zostaną oczarowani przedstawionym przez autora światem, inni natomiast pokręcą nosem i odłożą książkę na półkę, stwierdzając, że nie jest ona przeznaczona dla nich.

Uwielbiam wszystko co jest absurdalne, pokręcone, dziwne i baśniowe, a na swój sposób wyjątkowe i piękne. "Gwiezdny pył" jest właśnie tego typu książką. Nic w niej nie jest takie, jakie wydawało się na samym początku- nawet upadła gwiazda. Z pewnością jedni od razu zostaną oczarowani przedstawionym przez autora światem, inni natomiast pokręcą nosem i odłożą książkę na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pełną recenzję znajdziecie na: https://ksiazkinocy.blogspot.com/2016/12/ambrozja-mrok-i-brud-czyli-biblioteka.html
Osobliwe obrzydlistwo. To dwa słowa, które nasuwają mi się na myśl po przeczytaniu "Biblioteki dusz". Była ona zarazem pełna osobliwości oraz piękna jak i okrucieństwa, makabrycznych eksperymentów, tortur, nielegalnych walk, uzależnień, mroku i brudu. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich części, nie jest to ani fantastyka, ani powieść przygodowa. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż wszyscy, którzy zawiedli się na pierwszym tomie otrzymają wynagrodzenie w zwieńczeniu tejże serii. Jest to bowiem groteskowy, makabryczny... horror? Tak, przez pierwsze sto stron miałam ochotę rzygać. Uznaję to za ogromną zaletę.

Pełną recenzję znajdziecie na: https://ksiazkinocy.blogspot.com/2016/12/ambrozja-mrok-i-brud-czyli-biblioteka.html
Osobliwe obrzydlistwo. To dwa słowa, które nasuwają mi się na myśl po przeczytaniu "Biblioteki dusz". Była ona zarazem pełna osobliwości oraz piękna jak i okrucieństwa, makabrycznych eksperymentów, tortur, nielegalnych walk, uzależnień, mroku i brudu. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pełną recenzję znajdziecie tutaj: https://ksiazkinocy.blogspot.com/2016/12/runy-demony-i-nocni-owcy-czyli-miasto.html
Gdy zaczęłam czytać tę książkę, spodziewałam się typowej młodzieżówki, schematu na schemacie. Jednak im dalej brnęłam w las, tym bardziej się wciągałam, nie zwracając uwagi na wady i niedomówienia (a trochę ich jednak znalazłam). Autorka ma lekkie i przyjemne pióro, choć widać, że "Miasto kości" jest debiutem i przydałoby się jej trochę poprawek. Może trochę powiewu świeżości?

Pełną recenzję znajdziecie tutaj: https://ksiazkinocy.blogspot.com/2016/12/runy-demony-i-nocni-owcy-czyli-miasto.html
Gdy zaczęłam czytać tę książkę, spodziewałam się typowej młodzieżówki, schematu na schemacie. Jednak im dalej brnęłam w las, tym bardziej się wciągałam, nie zwracając uwagi na wady i niedomówienia (a trochę ich jednak znalazłam). Autorka ma lekkie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwię się, iż książka ta zbiera tak pozytywne oceny na LC. Ja nawet jej nie doczytałam do końca, a męczyłam ją z rok. Stała się nudna, brakuje jej powiewu świeżości z poprzedniej części. W dodatku powieść ta jest nielogiczna. Do dzisiaj zastanawiam się, dlaczego cie nastolatkowie byli na wolności w zniewolonym kraju.

Dziwię się, iż książka ta zbiera tak pozytywne oceny na LC. Ja nawet jej nie doczytałam do końca, a męczyłam ją z rok. Stała się nudna, brakuje jej powiewu świeżości z poprzedniej części. W dodatku powieść ta jest nielogiczna. Do dzisiaj zastanawiam się, dlaczego cie nastolatkowie byli na wolności w zniewolonym kraju.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Napisana w bardzo banalny sposób, przewidywalna i nudna. Tak można powiedzieć o owej książce. Do tego okładka jest po prostu tragiczna.

Napisana w bardzo banalny sposób, przewidywalna i nudna. Tak można powiedzieć o owej książce. Do tego okładka jest po prostu tragiczna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pełna recenzja: http://booksinshadow.blogspot.com/2016/10/splatane-uczucia-recenzja-ksiazki.html

Julie Seagle wyjeżdża do Bostonu, by rozpocząć tam naukę na studiach. Kiedy już znajduje się na miejscu, okazuje się, iż mieszkanie, które wynajęła przez Internet to zwykła restauracja z buritto. Pomocną dłoń wyciąga do niej osobliwa rodzina Watkinsów, których dziewczyna zamieszkuje. Rodzice są mili, jednakże wiecznie nieobecni. Najstarszy brat Finn ciągle podróżuje i można z nim porozmawiać tylko na czacie. Matt jest typowym geekiem, nie interesuje go popkultura. Jest jeszcze osobliwa, regresyjna (?) Celeste.

Opis sugeruje przeciętną komedię romantyczną, której po odłożeniu na półkę nie będziemy już pamiętać. Zarówno ten z tyłu okładki, jak i mój. Jednakże trudno byłoby napisać coś innego nie spoilerując. Jest to raczej coś z pogranicza obyczaju i powieści psychologicznej.

Na początku fabuła nie wydawała mi się oryginalna i wyszukana. Ot, zwykła zafejsbukowana dziewczyna rozpoczyna studia i zamieszkuje u jakiejś tam rodziny. Jednak później autorka zaczęła rozkręcać akcję, dodawać coraz więcej wątków, a w głowie czytelnika rodziło się coraz więcej pytań, na które odpowiedź znalazł dopiero pod koniec. Ostatnie rozdziały mną wstrząsnęły, z początku nie mogłam uwierzyć, w to co przeczytałam.

Pełna recenzja: http://booksinshadow.blogspot.com/2016/10/splatane-uczucia-recenzja-ksiazki.html

Julie Seagle wyjeżdża do Bostonu, by rozpocząć tam naukę na studiach. Kiedy już znajduje się na miejscu, okazuje się, iż mieszkanie, które wynajęła przez Internet to zwykła restauracja z buritto. Pomocną dłoń wyciąga do niej osobliwa rodzina Watkinsów, których dziewczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja wzbogacona o cytaty: http://przebudzenie-ksiazek.blogspot.com/2016/03/zostan-jesli-kochasz-gayle-forman.html
Gayle Forman
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Liczba stron: 248
Seria: Jeśli zostanę
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Wyobraź sobie, że masz kochających rodziców, brata, oddaną przyjaciółkę, nieziemskiego chłopaka i oryginalne zainteresowanie, życie jest po prostu piękne. I nagle pewne ostrze wszystko przecina. Tracisz najbliższą rodzinę. Trafiasz SAMA do szpitala. W stanie dziwnego, można powiedzieć, że wręcz niewiarygodnego zawieszenia pomiędzy życiem i śmiercią. Wybór należy do Ciebie. Wolisz żyć dalej czy zamknąć oczy i odpoczywać w spokoju? Decyzja należy do Mii, głównej bohaterki naszej książki, której w sali szpitalnej towarzyszą jedynie wspomnienia z przeszłości.
Temat jest niewątpliwie ciężki: śpiączka i dziewczyna w niej pogrążona. Jest to stan przerażający, lecz ciekawy. Dlatego poszukuję autorów, którzy w swoich książkach ubiorą w słowa sen żywego trupa (sensowne, wiem).

Nie wiem od czego zacząć. Może od... fabuły?
Okay, fabuła składa się z dwóch rzeczy: błąkanie się Mii po korytarzach szpitalnych oraz kilometrowe (nie wyolbrzymiam) retrospekcje narratorki. TYLE. Tekst urozmaicony został o pseudofilozoficzne tekściki. Co Autorka chciała osiągnąć? Miała zamiar został Paulo Coelho w spódnicy? W takim razie efekt jest opłakany. Odniosłam wrażenie, iż Forman miała na celu do opowiedzenia czytelnikowi historię związku szarej myszki i wokalisty lokalnego punkowego zespołu. Nic nadzwyczajnego. Love story jakich na rynku czytelniczym pojawiło się tysiące, o ile nie miliony. Powiela wszystkie możliwe schematy, podczas gdy autorka miała przed sobą wachlarz możliwości, który olała brzydko mówiąc.
W dodatku Mia zachowuje się tak, jakby strata bliskich była czymś zwyczajnym. Rozpacza nad losem Adama, swojego kochasia, który zrezygnował z supportowania sławnego zespołu rockowego.

Powieść powiela więcej schematów, niż na to wygląda. Ze względu na to, iż Mia jest główną bohaterką a zarazem narratorką, powinna być osobą najciekawszą, podczas gdy ja z książki pamiętam ją jako reinkarnację Belli ze "Zmierzchu". Pusta, głupia, irytująca i nie mogła pojąć, dlaczego Adam wybrał akurat ją. Powiem szczerze, iż on był lepiej naszkicowany niż dziewczyna, choć w sobie nie miał nic nadzwyczajnego, żadnego pazura. Jego jedynym zadaniem jest całowanie Mii i chyba nic poza tym. Jedyną osobą, jaka zasłużyła na moją sympatię jest Kim, przyjaciółka narratorki, która umiała wyrazić emocje, w przeciwieństwie do tamtej. Co prawda też nie była rozbudowana, lecz miała jakiś charakter.

W tle mamy zarysowane sylwetki rodziców Mii, jej brata, dziadków, niby sympatycznej pielęgniarki oraz znajomych Adama. Są ledwo widoczni, autorka nie poświęciła im czasu w ogóle. Nie oszukujmy się - większość pojawiła się kilka razy wygłaszając między sobą bezsensowne dialogi.
Autorka nie pozwoliła im rozwinąć skrzydeł, nie ukazała nam prawdziwego "ja" bohaterów drugoplanowych.

Forman nie posługuje się żadnym odkrywczym słownictwem, a jej styl jest BARDZO prosty. A gdybym jej tak pod choinkę kupiła słownik? Aby przyćmić wady tekstu postanowiła umieścić trochę nazw starych kapel. No cóż, fance punka i gothic metalu wspominanie legend nie przypadło do gustu. Jak wcześniej wspomniałam - powiastka składa się głównie z retrospekcji. Rozumiem: Mia mogłą powspominać swoje przeżycia, ale Baby Biebera wywołało we mnie więcej emocji, niż wydłużające się wspomnienia. Jedynie podobały mi się sceny, w których Adam strzelał focha, bądź kiedy Mia przyglądała się swemu nieprzytomnemu ciału. Całą powieść zmieściłaby się w sześćdziesięciu stronach.

Okładka. A raczej plakat filmowy. Przypomina mi układankę z odwróconymi puzzlami. Mniej więcej na środku widzimy napis "Żyj dla miłości" (Borze, płaczę) a pod spodem umieszczony został kadr rodziców dziewczyny, którzy powierzchownie wydają się być sympatycznymi osobami. Mamy też zdjęcie wypadku (po co te spojlery?), rękę Mii grającej na wiolonczeli, dwie sceny ze szpitala i obraz Adama z główną bohaterką. I mimo, iż nie lubię plakatów filmowych na okładkach, ten jest oryginalny, co niewątpliwie jest największym plusem książki. Na samym dole znajduje się imię i nazwisko autorki oraz tytuł.

Myślałam, że "Zostań, jeśli kochasz" wstrząśnie mną do głębi, sprawi, iż zastanowię się nad sensem życia i w końcu się wzruszę. Otrzymałam love story, na którym srodze się zawiodłam. Ciekawe, co spowodowało że sięgnęłam, po gorszą, drugą cześć?

Moja ocena: 2/10

Recenzja wzbogacona o cytaty: http://przebudzenie-ksiazek.blogspot.com/2016/03/zostan-jesli-kochasz-gayle-forman.html
Gayle Forman
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Liczba stron: 248
Seria: Jeśli zostanę
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Wyobraź sobie, że masz kochających rodziców, brata, oddaną przyjaciółkę, nieziemskiego chłopaka i oryginalne zainteresowanie, życie jest po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja wzbogacona o cytaty: http://przebudzenie-ksiazek.blogspot.com/2016/03/delirium-lauren-oliver-recenzja-ksiazki.html

Czy gdyby miłość była chorobą, wolelibyście kochać przez ułamek sekundy, czy też poddalibyście zabiegowi i nigdy nie zaznalibyście tego uczucia?
Stany Zjednoczone Ameryki, nieokreślona przyszłość. Granice państwa zostały zamknięte kilkadziesiąt lat temu, by choroba się nie rozprzestrzeniała. Ale jaka choroba? Ebola? HIV? A nie przyszło Wam do głowy, że może to być [miłość]?
Przepraszam. [Amor deliria nervosa]. Śmiertelna choroba podzielona na sześć faz, w imię której ludzie mogli nawet zabić. Później wynaleziono na nią lekarstwo, tajemnicze remedium, leczące delirię. Zabiegowi poddaje się każda osoba, która ukończyła 18 lat. Czy wspominałam o skutkach ubocznych remedium? Zostawało się pozbawianym wszelkich głębszych uczuć, przez mgłę pamiętało się wydarzenia sprzed ostatnich osiemnastu lat. Ludzie nieraz też zmieniali swoje poglądy.
Nasza główna bohaterka, Lena Halloway żyje w tym okrutnym świecie. Posłuszna, nieśmiała i czasem naiwna wierzy, że remedium przynosi ludziom szczęście. Z zachwytem odlicza kolejne dni do operacji. Nie potrafiłaby złamać zasad. I pewnie wszystko potoczyłoby się tak dalej, gdyby pewnego dnia nie poznałą pewnego chłopaka, Alexa. Pracuje jako ochroniarz na terenie laboratorium i ma bliznę świadczącą, że poddał się zabiegowi. Lena z początku nie wie co do niego czuć. Nie chce wpaść w obłęd jak jej matka. Ale mimo wszystko dotyka ją deliria i dowiaduje się czym jest miłość, ana własnej skórze przekonuje się, że informacje wpajane przez rząd są kłamstwem.
Całkowitym przeciwieństwem Leny jest jej przyjaciółka Hana, wyluzowana dziewczyna o swobodnym trybie życia. Wszystko co zakazane: imprezy czy nielegalne koncerty są dla niej wiele ciekawsze niż prowadzenie monotonnego życia i odliczanie dni do remedium. Próbuje namówić Lenę do tego postępowania i choć jest to trudne, w dziewczynie na szczęście tli się iskierka buntu.
Teraz coś o stylu Lauren Oliver. Powiem, że po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron stwierdziłam, że pisze wręcz genialnie. Nie nudzi czytelnika, a jej opisy są przepełnione emocjami, podobnie jak refleksje Leny. Jej styl należy raczej do prostych i przyjemnych w odbiorze, lecz nie jest ubogi. Nieraz autorka obfitowała w poetyckie metafory, co niestety wśród współczesnych autorów zdarza się coraz to rzadziej. Podobały mi się też dobrze zarysowane postaci Leny, Alexa i zarówno Grace, od której wręcz wieje tajemnicą. W "Delirium" nie ma ani jednego bohatera, który choć trochę wydawałby się nam nudny, nawet jeżeli to jest strażnik granic.

Może teraz wspomnę paroma słowami o świecie przedstawionym w książce. Ile było książek, w których zostałą przedstawiona ta czarna wizja przyszłości? Dziesięć Dwadzieścia? Pięćdziesiąt? W każdym razie dużo. Zapewne czytaliście już "Niezgodną", "Igrzyska Śmierci" czy też "Dotyk Julii". Więc... Co wniosła ta powieść do dystopijnego świata książek? Przede wszystkim spodobał mi się pomysł na to, iż miłość jest uznawana za chorobę, która wraz z rozwojem zaczyna wydawać nam się niezmiernie realistyczna. A także wizja ludzi pozbawionych empatii i innych ważnych uczuć jest przecież brutalna. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, jak teraz wyglądałby świat, gdybyśmy zaczęli być poddawani takiemu remedium?

Radziłabym tylko nie ekscytować się przed sięgnięciem po lekturę.

Reasumując: "Delirium" to powieść na wieczory od których wieje nudą. Wystarczy zagłębić się w tej powieści, a jedyną rzeczą jaka nas zainteresuje to los bohaterów. Przestanie was obchodzić wszystko co nie związane z tematem powieści. Gorąco polecam :-D
Moja ocena: 9,5/10

Recenzja wzbogacona o cytaty: http://przebudzenie-ksiazek.blogspot.com/2016/03/delirium-lauren-oliver-recenzja-ksiazki.html

Czy gdyby miłość była chorobą, wolelibyście kochać przez ułamek sekundy, czy też poddalibyście zabiegowi i nigdy nie zaznalibyście tego uczucia?
Stany Zjednoczone Ameryki, nieokreślona przyszłość. Granice państwa zostały zamknięte kilkadziesiąt lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor: Kiera Cass
Tytuł: Następczyni
Liczba stron: 360
Seria: Rywalki
Zapewne znacie niejednego autora, który założył sobie, ile saga jego autorstwa będzie mieć części. I tego się trzymał. Do takich autorów zaliczamy np. JK Rowling. Napisała 7 części i zakończyła sagę. A wyobraźcie teraz sobie, iż jest ich ponad 14... Masakra, nie? Jest też taka grupa, której trudno jest się rozstać z bohaterami. Tak było i w przypadku pani Cass, co niestety nie wyszło na dobre.
Zapewne wielu z Was słyszało o popularnej serii "Rywalki". Kiedy tylko dowiedziałam się o wydłużeniu tej serii, parę miesięcy, (dni, tygodni, kogo to obchodzi) książki wpadła w moje ręce.
Niestety powieść okazałą się niewypałem. Zacznijmy od początku.

Główną bohaterką jest Eadlyn, o siedem minut starsza od swojego brata Ahrena. Zaraz po swoim ojcu Maxonie obejmie władzę. Za jej istnienie odpowiada dwójka doskonałych ludzi. Łudziłam się, że ona też taka będzie. Jednak się zawiodłam. Nie ma ani grama szacunku do rodziców. Przykład? Ojciec zaproponował jej eliminacje. A jak ona zareagowała? Zaczęła krzyczeć, wrzeszczeć i wyzywać go! W końcu się zgodziła, a do pałacu przyjechało nie 35ciu, lecz 36ciu kandydatów. Za wyjątkiem jednego, może dwóch, wszyscy są tacy sami: płytcy i nijacy. Już wtedy zasłużyła sobie na miano irytującej. Zajmuje się tylko swoim wyglądem zewnętrznym, chce być jak najlepiej postrzegana przez obywateli Illei. Rzeczywiście, to jej się udaje. Ale powierzchowność nie ma tu nic do rzeczy. Jest pusta, egoistyczna i BARDZO nieodpowiedzialna. Dba wyłącznie o swoje dobro. Podczas gdy na randce pewien kandydat dotknął jej ramienia, ona zaczęła piszczeć z przerażenia i odesłała kolesia do domu. Natomiast jej brat,Ahren okazał się być totalną ciotą, pamiętam swój śmiech podczas tej sceny, w której zostaje zbity. Zaczyna jęczeć i udaje niewinne dziecko. Aha, Eadlyn mu wręcz nakazuje by cały czas był przy niej i prawił komplementy. Na szczęście on jej nie słucha i wybiera życie ze swoją ukochaną.

Dodam jeszcze, iż powieść w niektórych miejscach byłą dla mnie kompletnie nielogiczna i pozbawiona sensu. Dwadzieścia lat temu klasy zostały zniesione, a ludzie nadal zachowują się tak, jakby istniały. Pojawiają się kolejne problemy, a jednym z nich jest PŁEĆ przyszłej władczyni.
I ten Henri, pochodzący z Norwegoszwecji, gdzie językiem ojczystym jest fiński. Gdzie tu logika?

Nie byłabym sobą, gdyby nie wspomniała o Ami i Maxonie. Z moich obliczeń (a nigdy nie byłam jakoś dobra z matematyki) wynika, że mają około czterdziestu lat, podczas gdy Cass zrobiła z nich przemęczonych siedemdziesięciolatków. Nie widzę w nich, tych rozpromienionych ludzi, którzy żyli jeszcze w poprzedniej książce. Zachowują się tak jakby jedną nogą w grobie stali. Nie żartuję. Niestety.

Ale na szczęście znalazłam też plusy. A jednym z nich jest szybkie czytanie książki. Połknęłam jąw może trzy, cztery dni. Drugi to natomiast klimat z rodem Rywalek wyczuwalny w poszczególnych momentach.

Następczyni jest kontynuacją pisaną dla pieniędzy. Jak widać autorce trudno było rozstać się z bohaterami, więc skorzystała z okazji i napisała kolejny tom najniższych lotów, że tak powiem. Mimo wszystko sięgnę po kolejną część.
Moja ocena:
3,5/10

Autor: Kiera Cass
Tytuł: Następczyni
Liczba stron: 360
Seria: Rywalki
Zapewne znacie niejednego autora, który założył sobie, ile saga jego autorstwa będzie mieć części. I tego się trzymał. Do takich autorów zaliczamy np. JK Rowling. Napisała 7 części i zakończyła sagę. A wyobraźcie teraz sobie, iż jest ich ponad 14... Masakra, nie? Jest też taka grupa, której trudno jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dostałam książkę w prezencie i mogę stwierdzić, że społeczeństwo po prostu się ośmiesza. Nie rozumiem fenomenu tej książki.
Weszłam na tę stronę, by poczytać co inteligentni ludzie myślą o tej książce. Ba, książce! To nie jest książka. Ale wróćmy do tematu. Na 10 osób jest może jedna opinia, która pochlebia ten dziennik. Zabłąkana owieczka, zapewne.
Przeczytanie tych infantylnych poleceń zajęło mi jakieś dwie minuty. To ma pobudzać kreatywność? Zapewne u przedszkolaków. Zrób łańcuch z papieru, chluśnij kawą, napluj, pokoloruj... Dla kogo to jest? A coraz częściej widzę, iż zachwycają się tym osiemnastolatki. Kreatywnym się jest, lub się nie jest, Boże, jaka filozofia.

Dostałam książkę w prezencie i mogę stwierdzić, że społeczeństwo po prostu się ośmiesza. Nie rozumiem fenomenu tej książki.
Weszłam na tę stronę, by poczytać co inteligentni ludzie myślą o tej książce. Ba, książce! To nie jest książka. Ale wróćmy do tematu. Na 10 osób jest może jedna opinia, która pochlebia ten dziennik. Zabłąkana owieczka, zapewne.
Przeczytanie tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Było to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z Ewą Barańską.
Koncepcja na fabułę bardzo mi się podobała. Natomiast autorka prawie w ogóle się nie wysiliła. Miałam wrażenie, że czytam blog dziewięciolatki. Jest to płytka, płaska, bezbarwna i kompletnie pozbawiona duszy książka.
Autorka przedstawiła nam niedopracowanych bohaterów, typowych nastolatków. Większość znamy tylko z imienia. Książka została pozbawiona wszelkich opisów. Gdyby Barańska poświęciła im trochę więcej czasu, może byliby wiele ciekawsi. Sama zaś czułam, że Weronikę i Michała nic nie łączy. Została tu przedstawiona, naciągana miłość. Chwilami byłą po prostu śmieszna.
Autorka użyła rażących słów. Widać, że chyba ma niedopracowany styl. Przypominało to zlepkę amatorskich opowiadań. Nietolerancja religijna, depresja, konsekwencje wypadku, rodzina, którą dotknęła tragedia - jak te wszystkie tematy zostały zmieszczone w niecałych 200 stronach?! Rozumiem, gdyby pisarka, była nastolatką, ale sądząc po wieku, jest raczej doświadczoną osobą.
Dialogi? Tak denne, że podnosiły mi ciśnienie. Nie mogłam ich po prostu strawić. Takie... płytkie. Pozbawione naturalności.
Żałuję, że straciłam trochę czasu na tą książkę. Szkoda słów, nie polecam nikomu.

Było to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z Ewą Barańską.
Koncepcja na fabułę bardzo mi się podobała. Natomiast autorka prawie w ogóle się nie wysiliła. Miałam wrażenie, że czytam blog dziewięciolatki. Jest to płytka, płaska, bezbarwna i kompletnie pozbawiona duszy książka.
Autorka przedstawiła nam niedopracowanych bohaterów, typowych nastolatków. Większość znamy tylko z...

więcej Pokaż mimo to