rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przed Wami moja opinia, standardowo w postaci dziesięciu powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście po nią sięgnąć:

1. Szamańskie rytuały i składanie ofiar - jeśli lubicie takie klimaty, będziecie zachwyceni opisami i samym pomysłem na umieszczenie tego wątku w fabule.

2. Tajemniczy, groteskowy klimat - nie przerażający, po prostu wywołujący przyjemny dreszczyk emocji na plecach.

3. Dark fantasy, ale też odrobina science fiction, horroru czy kryminału - jak dla mnie mieszanka idealna. Przeważa rzecz jasna fantasy, natomiast reszta jest przyjemnym dodatkiem.

4. Religia, laleczki voodoo i magia - motyw wykorzystany niesamowicie dobrze. Magiczne elementy czujemy już od pierwszego zdania, a sama religia (kojarzona przeze mnie dotąd głównie z Marie Laveau, którą uwielbiałam, gdy miałam fioła na punkcie luizjańskiego voodoo) nadaje całości wyjątkowej atmosfery.

5. Mroczny i przerażający świat - umówmy się, nie ma w tej powieści gadania o kwiatkach i serduszkach. To mroczna historia, pełna zła, uprzedzeń i prześladowań, która wciągnie Was w ciemną otchłań i nie puści do końca.

6. Emocje - strach, nienawiść, żal, a także miłość i wdzięczność. Idealnie wyważona mieszanka wybuchowa.

7. Krwawe morderstwa, demony i zło - bo skoro mamy składanie ofiar, a do tego szamańską religię, tego też zabraknąć nie mogło!

8. Wciągająca i trzymająca w napięciu fabuła - opętany uprzedzeniami władca, problemy, tajemnice, dziwne i często makabryczne wydarzenia oraz wiele, wiele innych.

9. Horens i Merind - głowni bohaterowie, dzięki którym poznajemy wykreowany przez Marcina świat. Były czyściciel cesarstwa oraz urocza czarodziejka. Mocne i dobrze wykreowane postacie, a skoro różnych płci, to oczywiście mamy też romans. Nie napalajcie się jednak na ostre ekscesy! Wątek romantyczny jest subtelny, rozgrywany w tle i niezwiązany z główną osią fabuły.

10. Okładka, a raczej trójwymiarowa gratka dla kolekcjonerów papierowych książek :)

Podsumowując, polecam wszystkim fanom dark fantasy, mrocznych klimatów, horrorów, a także kryminałów. Zapraszam każdego, kto ma ochotę na odrobinę grozy i nie boi się eksperymentować z nowymi gatunkami. Skierowana raczej do dorosłego czytelnika, ale i młodszym zabraniać nie będę. Sięgajcie po książkę i koniecznie dajcie znać, jak wrażenia!

Ściskam
D. B. Foryś

Przed Wami moja opinia, standardowo w postaci dziesięciu powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście po nią sięgnąć:

1. Szamańskie rytuały i składanie ofiar - jeśli lubicie takie klimaty, będziecie zachwyceni opisami i samym pomysłem na umieszczenie tego wątku w fabule.

2. Tajemniczy, groteskowy klimat - nie przerażający, po prostu wywołujący przyjemny dreszczyk emocji na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sprawdź, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami przedszkola i co pozostaje ukryte dla zwykłych śmiertelników! W końcu tajne może oznaczać naprawdę magiczne…

Niedawno miałam przyjemność zapoznać się z najnowszą pozycją Katarzyny Wierzbickiej „Tajne przez magiczne”, czyli paranormalnym urban fantasy, którego akcja rozgrywa się w dość nietypowym miejscu. Przed Wami DZIESIĘĆ POWODÓW, dlaczego POWINNIŚCIE sięgnąć po tę książkę.

1. Fantastyka – świat rzeczywisty miesza się z tym nierealnym.
2. Paranormal – nawiedzona placówka, zjawy, bóstwa i sporo nadprzyrodzonych zdarzeń.
3. Magia – w przeróżnej formie.
4. Miejsce akcji – czyżby magiczna szkoła? Nie! Magiczne przedszkole!
5. Bohaterowie – główne skrzypce gra Agata, woźna, ale moim ulubieńcem jest Dawid. Polubiłam go (i jego z trudem ukryte pod koszulką mięśnie, hi, hi).
6. Styl – lekki, humorystyczny, dopracowany.
7. Słowiańskie bóstwa, ale też banda demonów, półdemony, Iskry, wampiry i inne magiczne gatunki, czyli dla każdego coś dobrego.
8. Okładka – przepiękna grafika. Agnieszka Zawadka jak zwykle dała czadu!
9. Emocje, a raczej cała ich masa.
10. Zakończenie – otwarte, czekające na kontynuację. Pozostawia niedosyt, ale w pozytywnym sensie, bo naprawdę czekam na więcej!

Podsumowując: „Tajne przez magiczne” to przyjemna i lekka powieść. Zdecydowanie skierowana do fanów fantastyki, wątków paranormalnych, magicznych oraz słowiańskich klimatów. Miłośnicy tajemnic i mistycznych postaci również powinni znaleźć coś dla siebie. Polecam bardzo gorąco i grzecznie czekam na ciąg dalszy. Po cichu liczę, że Kasia wprowadzi do fabuły więcej słowiańskości, bo ten wątek urzekł mnie najbardziej.

Pełna recenzja na blogu: http://bityl.pl/aUWsa

Ściskam i życzę przyjemnej lektury!
D. B. Foryś

Sprawdź, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami przedszkola i co pozostaje ukryte dla zwykłych śmiertelników! W końcu tajne może oznaczać naprawdę magiczne…

Niedawno miałam przyjemność zapoznać się z najnowszą pozycją Katarzyny Wierzbickiej „Tajne przez magiczne”, czyli paranormalnym urban fantasy, którego akcja rozgrywa się w dość nietypowym miejscu. Przed Wami DZIESIĘĆ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To, co ukryte" zawiera niesamowitą mieszankę tajemnic, strachu, pasji, namiętności oraz dążenia do szczęścia. Z podekscytowaniem zapraszam Was na wyjątkową i rozczulającą historią dwójki zagubionych osób, które nieoczekiwanie odkrywają, jak spełnić najgłębiej skrywane marzenia.

A oto siedem powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście po nią sięgnąć:
- debiut – bardzo udany.
- muzyka – jest tłem, mimo to czuć ją na każdej stronie.
- tajemnice – a jakże!
- wróg – i prześladowca w jednym.
- miłość – zrodzona z muzyki.
- bohaterowie – młoda Eliza i przebojowy Kamil. Słodziaki.
- fabuła – ciekawa, wciągająca, przyjemna.

Życzę przyjemnego czytania!

"To, co ukryte" zawiera niesamowitą mieszankę tajemnic, strachu, pasji, namiętności oraz dążenia do szczęścia. Z podekscytowaniem zapraszam Was na wyjątkową i rozczulającą historią dwójki zagubionych osób, które nieoczekiwanie odkrywają, jak spełnić najgłębiej skrywane marzenia.

A oto siedem powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście po nią sięgnąć:
- debiut – bardzo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Perswazja Jaymin Eve, Jane Washington
Ocena 7,5
Perswazja Jaymin Eve, Jane Wa...

Na półkach:

Mam dla Was prawdziwą perełkę! Powieść, która skradła moje serce od pierwszych stron i oczarowała prostotą i zawartym w niej humorem. "Oszustwo" jak i “Perswazja" Jaymin Eve i Jane Washington to fantastyczna opowieść o świecie bogów oraz ludzi pragnących się nimi stać. Zapraszam gorąco na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać pierwszy tom Klątwy Bogów.

1. Willa – niezdarna i roztrzepana główna bohaterka. 
2. Abklęci – główne zamieszanie całej powieści, czyli pięciu gorących, przystojnych i zapierających dech w piersi braci. 
3. Sol i bogowie – jedni bogami są, inni zrobią wszystko, by wstąpić w ich szeregi. 
4. Humor – niewybredny, lekki i wesoły. No i jest go naprawdę MNÓSTWO! 
5. Emocje – śmiech, złość, niedowierzanie, pożądanie, ekscytacja i wiele, wiele więcej. 
6. Moce – adepci posiadają dary, ale najważniejsze są umiejętności Abklętych. Poznacie tu ból Coena, niezwykłą siłę Rome'a, perswazję Yaela, iluzję Sireta oraz uwodzenie Arosa.
7. Fabuła – powieść skupia się na Willi i jej zwariowanych przygodach w Akademii Bożylasu.
8. Wróg – głównym złodupcem jest tutaj Rau, bóg Chaosu, który nie pragnie niczego innego jak zniszczyć wszystko i wszystkich, najlepiej od razu. 
9. Erotyka – niesamowita w powieści jest chemia, jaka łączy bohaterów. Niemal namacalna i wyczuwalna tak bardzo, że można oszaleć. Z czasem więź całej szóstki ewoluuje i obiecuje nam seksualną relację reverse harem. 
10. Rodzina – bohaterowie zrobiliby dla siebie wszystko. I do tego "wszystkiego" zresztą niejeden raz się posuną.

Podsumowując, "Perswazja" to jedna z tych powieści, jakie porywają od pierwszej strony i nie puszczają do ostatniej. Polecam ją fanom fantastyki, komedii, nieszablonowych romansów, fantastycznych stworzeń, świata bogów oraz każdemu, kto ma ochotę na lekką, wciągającą lekturę. Jest to drugi z sześciu tomów, których osobiście nie mogę się doczekać. Dajcie znać, jak będzie z Wami!

Na pełną recenzję zapraszam na dbforys.blogspot.com 

Mam dla Was prawdziwą perełkę! Powieść, która skradła moje serce od pierwszych stron i oczarowała prostotą i zawartym w niej humorem. "Oszustwo" jak i “Perswazja" Jaymin Eve i Jane Washington to fantastyczna opowieść o świecie bogów oraz ludzi pragnących się nimi stać. Zapraszam gorąco na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oszustwo Jaymin Eve, Jane Washington
Ocena 7,1
Oszustwo Jaymin Eve, Jane Wa...

Na półkach:

Mam dla Was prawdziwą perełkę! Powieść, która skradła moje serce od pierwszych stron i oczarowała prostotą i zawartym w niej humorem. “Oszustwo" Jaymin Eve i Jane Washington to fantastyczna opowieść o świecie bogów oraz ludzi pragnących się nimi stać. Zapraszam gorąco na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać pierwszy tom Klątwy Bogów.

1. Willa – niezdarna i roztrzepana główna bohaterka. 
2. Abklęci – główne zamieszanie całej powieści, czyli pięciu gorących, przystojnych i zapierających dech w piersi braci. 
3. Sol i bogowie – jedni bogami są, inni zrobią wszystko, by wstąpić w ich szeregi. 
4. Humor – niewybredny, lekki i wesoły. No i jest go naprawdę MNÓSTWO! 
5. Emocje – śmiech, złość, niedowierzanie, pożądanie, ekscytacja i wiele, wiele więcej. 
6. Moce – adepci posiadają dary, ale najważniejsze są umiejętności Abklętych. Poznacie tu ból Coena, niezwykłą siłę Rome'a, perswazję Yaela, iluzję Sireta oraz uwodzenie Arosa.
7. Fabuła – powieść skupia się na Willi i jej zwariowanych przygodach w Akademii Bożylasu.
8. Wróg – głównym złodupcem jest tutaj Rau, bóg Chaosu, który nie pragnie niczego innego jak zniszczyć wszystko i wszystkich, najlepiej od razu. 
9. Erotyka – niesamowita w powieści jest chemia, jaka łączy bohaterów. Niemal namacalna i wyczuwalna tak bardzo, że można oszaleć. Z czasem więź całej szóstki ewoluuje i obiecuje nam seksualną relację reverse harem. 
10. Rodzina – bohaterowie zrobiliby dla siebie wszystko. I do tego "wszystkiego" zresztą niejeden raz się posuną.

Podsumowując, "Oszustwo" to jedna z tych powieści, jakie porywają od pierwszej strony i nie puszczają do ostatniej. Polecam ją fanom fantastyki, komedii, nieszablonowych romansów, fantastycznych stworzeń, świata bogów oraz każdemu, kto ma ochotę na lekką, wciągającą lekturę. Jest to pierwszy z sześciu tomów, których osobiście nie mogę się doczekać. Dajcie znać, jak będzie z Wami!

Na pełną recenzję zapraszam na dbforys.blogspot.com 

Mam dla Was prawdziwą perełkę! Powieść, która skradła moje serce od pierwszych stron i oczarowała prostotą i zawartym w niej humorem. “Oszustwo" Jaymin Eve i Jane Washington to fantastyczna opowieść o świecie bogów oraz ludzi pragnących się nimi stać. Zapraszam gorąco na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać pierwszy tom Klątwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowa seria Wydawnictwa Papierówka wprowadza na rynek książki odrobinę przypomnienia z dawnych lat w odświeżającej odsłonie. Powieść Karen Lynch to fantastyczna opowieść o radzeniem sobie z przeszłością, poszukiwaniu prawdy i własnego miejsca na ziemi. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście przeczytać Nieugiętą.

1. Fantastyka - i to w bardzo fajnym wydaniu.
2. Klimat - ciekawy i barwny.
3. Mohiri, czyli wojownicza rasa stworzona przez archanioła.
4. Magiczne istoty - wilkołaki, wampiry, wróżki, żywiołaki, gobliny, czarowników, a nawet trolle.
5. Tajemnice - ma je główna bohaterka, mają je jej przyjaciele, a nawet rodzina.
6. Przyjaźń - łączy ludzi i magiczne istoty.
7. Bohaterowie - fajnie wykreowani, ciekawi, intrygujący i do polubienia.
8. Fabuła - ciekawa, spójna i dobrze poprowadzona.
9. Wróg - rolę największych złoczyńców grają krwiożercze i nieumarłe wampiry.
10. Emocje - mnóstwo i to w różnym wydaniu.

Podsumowując, Nieugięta Karen Lynch to idealna rozrywka dla fanów fantastyki, magicznych stworzeń, powieści młodzieżowych, jak również tych, którzy lubią miło spędzić czas z niebanalną i ciekawą historią. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy poznam ciąg dalszy. Dajcie znać, jak będzie z Wami :)

Na pełną opinię zapraszam na bloga: https://dbforys.blogspot.com/2021/03/karen-lynch-nieugieta-recenzja.html

Przyjemnego czytania
D. B. Foryś

Nowa seria Wydawnictwa Papierówka wprowadza na rynek książki odrobinę przypomnienia z dawnych lat w odświeżającej odsłonie. Powieść Karen Lynch to fantastyczna opowieść o radzeniem sobie z przeszłością, poszukiwaniu prawdy i własnego miejsca na ziemi. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE powinniście przeczytać Nieugiętą.

1....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z moich ulubionych serii, mojej mamy zresztą też. Trylogia o Weronice (a także Przemku-Remku, Łukaszu-Lokim i pyskatej Ewci) to Niebezpieczna gra, Układ idealny oraz Ryzykowny wybór spod pióra Emilii Szelest. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE musicie przeczytać te pozycje!

1. Postaci

Pierwszy z największych plusów serii to bohaterowie. Świetnie wykreowani, ciekawi, z historią i charakterem. Każdy ma swoje plusy i minusy, bagaże doświadczeń oraz przyciągające cechy. Nie da się ich nie polubić ani nie śledzić ich losów z zainteresowaniem. Poza tym muszę się do czegoś przyznać - podczas czytania miałam przed oczami Emilię jako Werę. Jej dialogi idealnie mi do niej pasowały, hi, hi :)

2. Humor

Jest go sporo i to w bardzo fajnym wydaniu. Nieraz w narracji, czasem w dialogach albo samych bohaterach, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, poznając kolejne wydarzenia. Cenię sobie komediowe wstawki w książkach, kiedy nagle parskam śmiechem w autobusie i mogę mieć to gdzieś, bo jest mi fajnie!

3. Styl

Bardzo dobry, lekki, niewymuszony. To czuć i dzięki temu przez powieść się płynie. Na szczęście części są aż trzy, bo jedna zdecydowanie zostawiłaby niedosyt. Bogate słownictwo, sceny i wydarzenia opisane tak, że łatwo je sobie wyobrazić, a do tego spójna i ciekawie wykreowana fabuła. No polecam!

4. Klimat

Poznając kolejne części trylogii, bardzo łatwo można wyczuć, że powieści mają wyjątkowy klimat, wręcz swoistą magię. Można ją wyłapać w opisywanych miejscach, wydarzeniach czy sytuacjach. Widać porządny risercz oraz to, że Emilia wie, o czym pisze. Powieści są dopracowane, a właśnie to sprawia, że całość nabiera fajnej, przyjemnej otoczki.

5. Policja

Część bohaterów pracuje w organach ścigania. Mamy tu pracowników Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, agenta pod przykrywką (znajdziemy też aktora i gangsterów, co może do policji trudno doczepić, ale dzięki nim otrzymujemy kontrast). Ten motyw jest bardzo dobrze opisany, brzmi wiarygodnie, a w dodatku wciąga w fabułę. Czuć, że wątek kryminalny nie został tu pominięty ani potraktowany całkiem jako tło.

6. Mafia

Może to za dużo powiedziane, powinnam użyć słowa “cwani gangsterzy“, ale wiecie, o co chodzi. Dla mnie granica jest raczej umowna. W każdym razie, bo przecież nie przyszłam tu po to, żeby tłumaczyć, co z czym zjeść, w powieściach znajdziemy sporo tego typu motywów - głównie w drugiej i trzeciej części, choć i pierwszą można by było na upartego pod to podciągnąć (skorumpowani gliniarze też się liczą, nie?). Dostajemy trochę niebezpieczeństwa, tajemnic, zabawy, groźnych sytuacji, zwrotów akcji, ale też sytuacyjnych żartów i sporo komediowych wstawek.

7. Motocykle

A także szybkie samochody, czyli dla każdego coś dobrego. Osobiście szaleję za motocyklami (nie ukrywam, że Synowie Anarchii mieli na to duży wpływ), więc byłam mega ciekawa, jak Emilia to poprowadzi. Mogło być trochę więcej ognia, ale ogólnie byłam zadowolona efektem. Brum, brum!

8. Dialogi

No zdecydowany atut trylogii. Na pewno każdy z nas zna książki, w których suche i mało autentyczne wymiany zdań zmuszają nas do przewracania oczami. Tu tego nie ma. Na dokładkę dostajemy mnóstwo ciętych ripost, potyczek słownych czy wesołych puent, po których aż cieszy nam się ryjek. No ja uwielbiam!

9. Okładki

Są jakie są, każdy widzi :) Jak ze wszystkim - oprawa graficzna to kwestia gustu, do mojego jak najbardziej przemawia. Plus za to, że wszystkie trzy idealnie się ze sobą łączą. No i może do okładki ciężko to doczepić, ale bardzo podobały mi się artystyczne wstawki na pierwszych stronach każdego rozdziału. Robią robotę.

10. Romans

A oczywiście, że jest! Mamy tu głowie dwie przewodnie pary. Bohaterowie z pozoru do siebie nie pasują, można by wręcz powiedzieć, że są totalnym przeciwieństwem, a już po kilkudziesięciu stronach jesteśmy tak oczarowani, że nie sposób im nie kibicować. Są pocałunki, znajdziemy motyw hate-love, są sceny erotyczne - delikatne i krótkie - ale są. W końcu to thriller sensacyjno-kryminalny, nie erotyk. Niemniej każdy znajdzie dla siebie coś dobrego.

Podsumowując, seria o Weronice Kardasz to totalne must have dla fanów romansów, kryminałów, literatury obyczajowej, sensacyjnej oraz miłośników tajemnic i wciągających zwrotów akcji. Trylogia zdecydowanie zapada w pamięć, u mnie znajduje się dość wysoko na półce "ulubionych" i myślę, że za kilka lat z przyjemnością do niej powrócę.

Przyjemnego czytania życzy D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2021/03/emilia-szelest-cykl-o-weronice-kardasz.html

Jedna z moich ulubionych serii, mojej mamy zresztą też. Trylogia o Weronice (a także Przemku-Remku, Łukaszu-Lokim i pyskatej Ewci) to Niebezpieczna gra, Układ idealny oraz Ryzykowny wybór spod pióra Emilii Szelest. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE musicie przeczytać te pozycje!

1. Postaci

Pierwszy z największych plusów serii to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z moich ulubionych serii, mojej mamy zresztą też. Trylogia o Weronice (a także Przemku-Remku, Łukaszu-Lokim i pyskatej Ewci) to Niebezpieczna gra, Układ idealny oraz Ryzykowny wybór spod pióra Emilii Szelest. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE musicie przeczytać te pozycje!

1. Postaci

Pierwszy z największych plusów serii to bohaterowie. Świetnie wykreowani, ciekawi, z historią i charakterem. Każdy ma swoje plusy i minusy, bagaże doświadczeń oraz przyciągające cechy. Nie da się ich nie polubić ani nie śledzić ich losów z zainteresowaniem. Poza tym muszę się do czegoś przyznać - podczas czytania miałam przed oczami Emilię jako Werę. Jej dialogi idealnie mi do niej pasowały, hi, hi :)

2. Humor

Jest go sporo i to w bardzo fajnym wydaniu. Nieraz w narracji, czasem w dialogach albo samych bohaterach, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, poznając kolejne wydarzenia. Cenię sobie komediowe wstawki w książkach, kiedy nagle parskam śmiechem w autobusie i mogę mieć to gdzieś, bo jest mi fajnie!

3. Styl

Bardzo dobry, lekki, niewymuszony. To czuć i dzięki temu przez powieść się płynie. Na szczęście części są aż trzy, bo jedna zdecydowanie zostawiłaby niedosyt. Bogate słownictwo, sceny i wydarzenia opisane tak, że łatwo je sobie wyobrazić, a do tego spójna i ciekawie wykreowana fabuła. No polecam!

4. Klimat

Poznając kolejne części trylogii, bardzo łatwo można wyczuć, że powieści mają wyjątkowy klimat, wręcz swoistą magię. Można ją wyłapać w opisywanych miejscach, wydarzeniach czy sytuacjach. Widać porządny risercz oraz to, że Emilia wie, o czym pisze. Powieści są dopracowane, a właśnie to sprawia, że całość nabiera fajnej, przyjemnej otoczki.

5. Policja

Część bohaterów pracuje w organach ścigania. Mamy tu pracowników Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, agenta pod przykrywką (znajdziemy też aktora i gangsterów, co może do policji trudno doczepić, ale dzięki nim otrzymujemy kontrast). Ten motyw jest bardzo dobrze opisany, brzmi wiarygodnie, a w dodatku wciąga w fabułę. Czuć, że wątek kryminalny nie został tu pominięty ani potraktowany całkiem jako tło.

6. Mafia

Może to za dużo powiedziane, powinnam użyć słowa “cwani gangsterzy“, ale wiecie, o co chodzi. Dla mnie granica jest raczej umowna. W każdym razie, bo przecież nie przyszłam tu po to, żeby tłumaczyć, co z czym zjeść, w powieściach znajdziemy sporo tego typu motywów - głównie w drugiej i trzeciej części, choć i pierwszą można by było na upartego pod to podciągnąć (skorumpowani gliniarze też się liczą, nie?). Dostajemy trochę niebezpieczeństwa, tajemnic, zabawy, groźnych sytuacji, zwrotów akcji, ale też sytuacyjnych żartów i sporo komediowych wstawek.

7. Motocykle

A także szybkie samochody, czyli dla każdego coś dobrego. Osobiście szaleję za motocyklami (nie ukrywam, że Synowie Anarchii mieli na to duży wpływ), więc byłam mega ciekawa, jak Emilia to poprowadzi. Mogło być trochę więcej ognia, ale ogólnie byłam zadowolona efektem. Brum, brum!

8. Dialogi

No zdecydowany atut trylogii. Na pewno każdy z nas zna książki, w których suche i mało autentyczne wymiany zdań zmuszają nas do przewracania oczami. Tu tego nie ma. Na dokładkę dostajemy mnóstwo ciętych ripost, potyczek słownych czy wesołych puent, po których aż cieszy nam się ryjek. No ja uwielbiam!

9. Okładki

Są jakie są, każdy widzi :) Jak ze wszystkim - oprawa graficzna to kwestia gustu, do mojego jak najbardziej przemawia. Plus za to, że wszystkie trzy idealnie się ze sobą łączą. No i może do okładki ciężko to doczepić, ale bardzo podobały mi się artystyczne wstawki na pierwszych stronach każdego rozdziału. Robią robotę.

10. Romans

A oczywiście, że jest! Mamy tu głowie dwie przewodnie pary. Bohaterowie z pozoru do siebie nie pasują, można by wręcz powiedzieć, że są totalnym przeciwieństwem, a już po kilkudziesięciu stronach jesteśmy tak oczarowani, że nie sposób im nie kibicować. Są pocałunki, znajdziemy motyw hate-love, są sceny erotyczne - delikatne i krótkie - ale są. W końcu to thriller sensacyjno-kryminalny, nie erotyk. Niemniej każdy znajdzie dla siebie coś dobrego.

Podsumowując, seria o Weronice Kardasz to totalne must have dla fanów romansów, kryminałów, literatury obyczajowej, sensacyjnej oraz miłośników tajemnic i wciągających zwrotów akcji. Trylogia zdecydowanie zapada w pamięć, u mnie znajduje się dość wysoko na półce "ulubionych" i myślę, że za kilka lat z przyjemnością do niej powrócę.

Przyjemnego czytania życzy D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2021/03/emilia-szelest-cykl-o-weronice-kardasz.html

Jedna z moich ulubionych serii, mojej mamy zresztą też. Trylogia o Weronice (a także Przemku-Remku, Łukaszu-Lokim i pyskatej Ewci) to Niebezpieczna gra, Układ idealny oraz Ryzykowny wybór spod pióra Emilii Szelest. Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego KONIECZNIE musicie przeczytać te pozycje!

1. Postaci

Pierwszy z największych plusów serii to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nie ma światła bez cieni. Czy w ogóle umielibyśmy nazwać którekolwiek z nich, gdyby nie istniało drugie?”.

Ostatnio miałam przyjemność zapoznać się z powieścią „Czas niepogody” Agnieszki Markowskiej. Mamy tu tajemnice, trochę romansu, spisków, ale przede wszystkim dużo fantastyki, co lubię najbardziej! Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję. Zapraszam.

1. Fantastyka

Że fantasy uwielbiam, to wiecie na pewno, bo sama je piszę, redaguję i staram się głośno krzyczeć, by po naszą polską fantastykę sięgać. Szczególnie gdy jest tak dobrze napisana, że ominąć ją to zwyczajnie błąd! Agnieszka naprawdę dobrze sobie poradziła i pokazała, że w tym gatunku pozostało jeszcze coś do stworzenia. Mam nadzieję, że to dopiero początek i jeszcze nieraz uda mi się spotkać z piórem Autorki, bo jej styl naprawdę do mnie przemówił.

2. Debiut

Debiuty są różne, jak każdy wie, ale po ten można śmiało sięgać bez lęku. Nie dość, że autorka miała ciekawy pomysł na fabułę, to jeszcze świetnie sobie poradziła z jej opisaniem. Szczerze polecam.

3. Sny

Chyba mój ulubiony motyw z powieści. Jak tylko zaczęłam czytać, zachwyciłam się ciekawym pomysłem na uczynienie snów rzeczą niedostępną i zakazaną. Świat bez snów? Wyobrażacie to sobie? Moje są czasem tak szalone, że byłoby bez nich nudno i szaroburo, tak właśnie wyobrażałam sobie życie naszych bohaterów.

4. Styl

Naprawdę dobry, powiedziałabym nawet, że wręcz cudowny, aż ciężko uwierzyć, że to debiut. Przez treść się płynie, bogate słownictwo i fajnie skonstruowane zdania sprawiają, że wszystko możemy sobie pięknie wyobrazić. Momentami zdania wydawały mi się odrobinę zbyt "górnolotne", jakby miały nadać dramatyzmu lub powagi sytuacji, tyle że – w mojej opinii – nie pasowały do tak młodej bohaterki. Za to Agnieszka zaraz bawiła się słowem i sprawiała, że szybko wracałam do zachwycania się i zapominałam o małych zgrzytach. Jestem szczerze ujęta tym, co autorka zrobiła z powieścią. Pozycja naprawdę warta uwagi.

5. Bohaterowie

Ciekawie wykreowani, głównie pierwszoplanowi, ale i tym w tle niczego nie brakuje. Jakoś od razu zapałałam sympatią do przyjaciółki Sarune – Rhianny – może dlatego, że była takim małym buntownikiem, który sprawiał, że nasza akolitka się rozluźniała i nie była aż taką "świętoszką". No i oczywiście Kadan, nasz mroczny Tkacz Nocy... Mmmm :)

6. Konflikt

Wątkiem, który wciągnął mnie od razu, jest konflikt między Świetlistymi a Tkaczami Nocy. Ci pierwsi wierzą, że podczas snu zło wdziera się do naszych umysłów i zatruwa duszę, ci drudzy są przedstawieni właśnie jako ta potworna rasa, jaka tylko czyha, aż zmrużysz oczy, by zasiać ziarnko zwątpienia. Świetny pomysł, naprawdę. Ciekawy i nakręcający na to, aby poznać dalszy ciąg.

7. Świat

Mega, mega podobało mi się to, co wykreowała autorka. W świat Niepogody wpadamy już od pierwszego zdania i ze strony na stronę coraz bardziej się w niego zagłębiamy i pragniemy wiedzieć więcej. Walka mroku ze światłością, zakazane sny, Insomnium, tajemnice, kłamstwa, manipulacje, a to wszystko w cudownej, fantastycznej otoczce. Mniam! Choć przez brak snu ciągle w głowie miałam wizję ciemnego, mrocznego świata, dzięki barwnym opisom umiałam sobie wyobrazić przedzierające się przez pustkę promienie słońca. Fajnie, naprawdę ciekawie.

8. Pokusa

Podobało mi się, jak autorka co chwilę rzucała bohaterce kłody pod nogi i testowała jej wiarę oraz wytrzymałość. Marzącą o zostaniu Siostrą Jutrzenki Sarune kuszą zakazane sny, przyjaciółka, mroczny świat, uczucie do przystojnego inkwizytora Anselma, tajemnice, spiski oraz wątpliwości w to, czy ścieżka, jaką dotąd podążała, na pewno jest tą właściwą. Fajnie, że mogłam obserwować, jak bohaterka dojrzewa i otwiera się na nowy, barwny świat.

9. Okładka

Och, jestem wielką fanką wizji Agnieszki Zawadki. Oczarowywała mnie już kilka lat temu, gdy zaczynała od tworzenia małych dzieł sztuki do swoich opowiadań na Wattpadzie, a widzieć jej pracę na księgarnianych półkach to naprawdę niezła frajda. Tak, wszyscy wiemy, żeby książki po okładce nie oceniać, ale dla okładkowych srok to po prostu ZŁOTO!

10. Finał

Oczywiście Wam nie zdradzę, co dokładnie dostaniecie, ale muszę je trochę pochwalić :) Sama nie wiem, czego się spodziewałam, ale wiem, co dostałam – satysfakcjonujący koniec. Bez wielkiego zaskoczenia, bum, może nieco za szybkie, ale po odłożeniu książki na bok czuję, że właśnie tak powinno być. Trochę szkoda, że autorka nie rozwinęła powieści na kolejne tomy, bo czuć, że można by tu jeszcze sporo opowiedzieć i pozachwycać czytelnika magią świata Niepogody, ale oceniam finał na plus i czekam, czym autorka zachwyci nas następnym razem.

„Ciemność i cisza jak nic innego na świecie wywlekały na wierzch wszystkie starannie blokowane uczucia”.

Podsumowując, Czas niepogody to debiut, choć w powieści wcale tego nie czuć – jest przyjemnie napisana i łatwa w odbiorze. Polecam ją przede wszystkim fanom fantastyki, ale również miłośnikom książek przygodowych, tajemnic, spisków, a nawet szczypty romansu. Mnie się bardzo podobało, mam nadzieję, że i Wy spędzicie z nią miło czas.

Przyjemnego czytania,
D. B. Fory.ś
https://dbforys.blogspot.com/2021/01/agnieszka-markowska-czas-niepogody.html

„Nie ma światła bez cieni. Czy w ogóle umielibyśmy nazwać którekolwiek z nich, gdyby nie istniało drugie?”.

Ostatnio miałam przyjemność zapoznać się z powieścią „Czas niepogody” Agnieszki Markowskiej. Mamy tu tajemnice, trochę romansu, spisków, ale przede wszystkim dużo fantastyki, co lubię najbardziej! Zapraszam na moją opinię podzieloną na dziesięć powodów, dlaczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"– Kocham cię, ale…
– Wszystko, co poprzedza „ale”, to nieprawda".

Dziś opowiem trochę o debiutanckiej powieści osoby bardzo mi bliskiej, której twórczość cenię i chwalę, kiedy tylko się da. Mowa o M. M. Macko i jej Zapomniałem dodać. Jest to lekka i pełna pozytywnej energii historia, gdzie wiara i miłość grają pierwsze skrzypce. Zapraszam do lektury.

"Odkrycie prawdy bardzo skomplikowałoby sytuację, a komplikacje były ostatnią rzeczą, której teraz potrzebował".

Głównym bohaterem powieści jest Joseph, przystojny i majętny dziennikarz, współprowadzący popularnego programu telewizyjnego. Mężczyzna nie stroni od zabaw, kobiet (które zmienia wręcz jak rękawiczki) ani alkoholu, ku niezadowoleniu Emily – jego współpracowniczki i najlepszej przyjaciółki. W treści pojawiają się dwa główne wątki. Jeden dotyczy korespondencji pomiędzy Jo a tajemniczą fanką, drugi – toczący się równocześnie – opowiada o poważnych problemach zdrowotnych mężczyzny. I to na tyle, jeśli chodzi o zarys fabuły, bo nie chcę zepsuć nikomu zabawy.

"– Zdejmij swoje aseksualne skarpetki – bąknął z uśmieszkiem. – Nie mogę znieść ich widoku".

Co najbardziej mnie urzekło? Przede wszystkim wspaniale przedstawiona relacja pomiędzy głównymi bohaterami, dostajemy bowiem prawdziwych ludzi z krwi i kości, ze wszystkimi ich wadami i bagażem doświadczeń. Autorka niesamowicie plastycznie wplotła w historię wątek Boga, który w jej życiu odgrywa bardzo dużą rolę. Jeśli sami w Niego nie wierzycie i boicie się, że powieść może nie być dla Was, przestańcie! Uważam, że punkt widzenia pisarki został tutaj tak fajnie przedstawiony, że przypadnie każdemu do gustu. Bardzo podobały mi się świetnie wyważone opisy oraz oczywiście sam pomysł na fabułę. Jest, jak dla mnie, dość oryginalny i nowatorski. No i rzecz jasna zakończenie – chyba nikt go nie przewidzi. Autorka tak przedstawiła sprawę, że do ostatniej strony siedziałam w napięciu i zastanawiałam się, jaki finał przybierze historia naszych bohaterów.

"Przed oczyma stanęły mu filmiki youtube’owe przedstawiające dzikie uwielbienie Boga kultywowane w różnych charyzmatycznych kościołach, które początkowo go bawiły, ale potem zaczęły przerażać".

Na plus jest też kreacja bohaterów pobocznych. Każdy jest inny i każdy ma swoje miejsce w opowieści. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko ma swój początek i koniec. Byłam też pod dużym wrażeniem charakteru Josepha, tego jak był sceptyczny i wciąż wierny swoim ideałom, co także czyniła Emily, mimo iż z dnia na dzień coraz bardziej powątpiewała w to, że całość ułoży się po jej myśli, ani razu nie zmieniła przekonań. Oboje byli bardzo silnymi postaciami. Na brawa zasługuje też wątek romantyczny, a ten był poprowadzony bardzo ciekawie i delikatnie. Powieść jest lekka, świeża i czyta się ją z naprawdę wielką przyjemnością.

"Joseph odwzajemnił uścisk, przywierając mocno do jej ciała, jakby szukał ratunku. Pragnął, żeby stała się dla niego kotwicą, kiedy on podskakiwał na gigantycznych falach. Potworne poczucie pustki i samotności wręcz rozdzierały mu serce".

No dobrze, a teraz minusy i tu, choćbym bardzo chciała, ciężko mi znaleźć wiele wad. Jedynym elementem, który mnie lekko frustrował, była postać Christine. Jakoś nie potrafiłam jej żałować i myślę, że ta postać została trochę za mało uwydatniona. Nie umiałam za bardzo się z nią utożsamić. Jest to oczywiście tylko malutka igiełka w całym stogu cudowności. Bawiłam się świetnie podczas czytania i nawet ona tego nie zmieniła.

"Najpiękniej jest walczyć i zwyciężać, ale równie dobrze jest walczyć i szlachetnie przegrać".

Podsumowując, Zapomniałem dodać jest ciepłą i przyjemną lekturą. Polecam ją przede wszystkim fanom obyczajówek, miłośnikom romansów oraz lekkiego pióra. Bardzo udany debiut! A jako ciekawostkę jeszcze dopiszę, że w powieści znajdziecie amatorskie wiersze utalentowanego polskiego poety. Nic tylko czytać! Mnie pozostaje czekać na kolejne pozycje M. M. Macko.

Przyjemnego czytania!
D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2020/03/mm-macko-zapomniaem-dodac.html

"– Kocham cię, ale…
– Wszystko, co poprzedza „ale”, to nieprawda".

Dziś opowiem trochę o debiutanckiej powieści osoby bardzo mi bliskiej, której twórczość cenię i chwalę, kiedy tylko się da. Mowa o M. M. Macko i jej Zapomniałem dodać. Jest to lekka i pełna pozytywnej energii historia, gdzie wiara i miłość grają pierwsze skrzypce. Zapraszam do lektury.

"Odkrycie prawdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś premiera najnowszej powieści Meg Adams! Pierwszy tom dylogii „Nieczysta Gra” kusi piękną okładką, ale przede wszystkim gorącym wnętrzem. Zapraszam na moją skromną opinię podzieloną na dziewięć powodów, dlaczego powinniście przeczytać „Gangsterskie porachunki”.

1. Seks i erotyka
Wiadomo, to zawsze w romansach kusi najbardziej, a tu mamy tego całkiem sporo. Najważniejsze jednak, że choć sceny są ostre, momentami nawet bardzo, wciąż pisane są ze smakiem, za który ogromnie cenię Meg.

2. Niebezpieczeństwo
No ba! I to jeszcze jakie! Porwania, ucieczki, strzelaniny, źli mężczyźni, strach, tajemnicze zamiary… Długo by wymieniać, to trzeba po prostu poczuć na własnej skórze. Gwarantuję jednak, że jeśli szukacie właśnie takich motywów w literaturze, znajdzie się dla Was kilka kąsków.

3. Zabawa
Oczywiście, bo musi iść w parze z niebezpieczeństwem :) Główna bohaterka jest dość szaloną, imprezową osobą, która nie skupia się wyłącznie na pracy i obowiązkach. A dodajmy do tego alkohol i odrobinę narkotyków… Będzie ciekawie!

4. Bohaterowie
Główną postacią jest Joanna, odważna, ale zdecydowanie brak jej instynktu samozachowawczego, co pcha ją z kłopotów w kłopoty. Na jej drodze staje Piotr Górski. Mężczyzna jest cholernie przystojnym policjantem, który od razu wpada kobiecie w oko. No i na tym oni zaczynają przygodę, a ja zakończę, by nie robić brzydkich spoilerów. Niemniej zdecydowanie postacie przypadły mi do gustu, bo są prawdziwe i fajnie wykreowane.

5. Sceneria
Mamy Polskę, mamy też zagraniczne krajobrazy. Meg dotąd osadzała w swoich powieściach głównie nasze podwórkowe realia, tutaj zabiera nas w małą podróż poza kraj. I mnie się to bardzo podobało.

6. Gangsterski świat
Jedni nazywają to mafią, ja powiedziałabym, że to po prostu dobrze prosperująca grupa przestępcza, a nie prawdziwi źli chłopcy z ferajny. Dostajemy tu pościgi, strzelaniny, porwania, kasę, machlojki, narkotyki, broń i całą masę innych fajnych zabawek, których nie powstydziłby się sam Corleone.

7. Romans
Gorący, rozpalający krew w żyłach i pożar w majtkach :D Znajdziecie tu bardziej czułe momenty, jak i całą masę ostrzejszych, odważnych scen erotycznych. Są natomiast też uczucia: zauroczenie, pożądanie, miłość? Na pewno nie będziecie się nudzić.

8. Zakończenie
Meg to po prostu mistrzyni ostatniego zdania. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak zakończyć powieść, wprawiając czytelnika w zaskoczenie i rozpalić w nim ochotę na natychmiastowy niedobór dalszych losów naszych postaci – poproście ją o mały kurs ;)

9. Policja
Jeden z głównych bohaterów pracuje w policji, ale… Ale ma też drugą twarz, tę bardziej niegrzeczną i niebezpieczną. Mimo wszystko wyobraźcie sobie przystojnego Piotra w mundurze… Już? No to cóż, moja robota skończona, lećcie czytać!

Podsumowując, nowa powieść Meg Adams to obowiązkowa pozycja dla każdego fana obyczajowych romansów z dużą dawką erotyki, romansu i niebezpieczeństwem w tle. Spodoba się też entuzjastom mafijnych klimatów oraz wciągających zwrotów akcji. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do lektury pierwszego tomu i ostrzyć sobie pazurki na drugi!

https://dbforys.blogspot.com/2020/12/meg-adams-gangsterskie-porachunki.html

Dziś premiera najnowszej powieści Meg Adams! Pierwszy tom dylogii „Nieczysta Gra” kusi piękną okładką, ale przede wszystkim gorącym wnętrzem. Zapraszam na moją skromną opinię podzieloną na dziewięć powodów, dlaczego powinniście przeczytać „Gangsterskie porachunki”.

1. Seks i erotyka
Wiadomo, to zawsze w romansach kusi najbardziej, a tu mamy tego całkiem sporo....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Łowy nigdy się nie kończą. Tak jak głód…".

Tym cytatem rozpoczyna się "Grzeszna", najnowsza powieść Anny Fiałkowskiej-Niewiadomskiej – lektura pełna tajemnic, emocji, zagadek i kiełkujących uczuć. To intrygująca i wciągająca książka, którą polecam Wam z czystym sumieniem, a na dowód swoich słów zapraszam na moją opinię w formie dziesięciu powodów, dlaczego powinniście sięgnąć po tę pozycję.

1. Kontrowersje
Powieść jest ich pełna. Mamy tu zakazany romans, zaginionych ludzi, siostry z piętnem przeszłości, mordercę, a także krążące po mieście plotki, które utrudniają życie bohaterom. Dla mnie chyba największą z kontrowersji był rozwijający się związek między Klarą i Mateuszem, gdzie jedno z nich jest osobą świecką. Niektórych może to szokować, mnie jedynie nakręciło na sprawdzenie, co będzie dalej.

2. Klimat
Małe miasteczko, pola, lasy, stare domy i znający się od lat mieszkańcy. Moim zdaniem autorka świetnie oddała klimat odległej od centrum mieściny, gdzieś na skraju Polski, daleko od splendoru wielkich metropolii. Osadzenie powieści w takim miejscu było dla mnie strzałem w dziesiątkę i zdecydowanie dodawało całości nuty tajemniczości.

3. Policja
Jedno z głównych bohaterów pracuje w policji, a że fabuła kręci się wokół zagadkowych zaginięć i morderstw, można by się pokusić o stwierdzenie, że powieść jest lekkim kryminałem. Znajdziecie tu sporo policyjnego żargonu, ciekawych stwierdzeń, które przybliżą Wam funkcjonowanie organów ścigania, ale przede wszystkim nadają całości fajnej otoczki i autentyczności.

4. Wilkołak
Nie, powieść zdecydowanie nie jest fantastyką, mimo iż pojawiają się tu magiczne stworzenia rodem z baśni czy legend, a właściwie… A właściwie to Wam nie powiem, żeby nie psuć niespodzianki! :)

5. Romans
Jak wspomniałam wyżej, dość kontrowersyjny i dla niektórych może nawet zakazany, dla mnie ciekawy i intrygujący. Są uczucia, są delikatne sceny zbliżeń, jest też pożądanie i miłość, czyli wszystko to, co tygryski lubią najbardziej.

6. Bohaterowie
Każdy inny, każdy wyjątkowy i z własnym bagażem doświadczeń. Widać i czuć w czasie czytania, że autorka przyłożyła się podczas kreowania postaci, bo momentami są tak prawdziwe, jakby miały za chwilę wyskoczyć z kart powieści i na nas nawrzeszczeć. Bohaterowie przeżywają głębokie emocje, mają bolesną przeszłość oraz perspektywy przed sobą. I to nie tylko ci główni, lecz także poboczni, którzy nie stanowią jedynie tła, a mają własną duszę.

7. Śledztwo
Jeśli lubicie kryminalne otoczki, zabójstwa, zaginięcia, tajemnicze znaki, wskazówki i podążanie krok po kroku za dowodami, ta lektura jest zdecydowanie dla Was. Wsiąkniecie, obiecuję.

8. Zagadki
Skoro mamy zaginięcia i nieznanych morderców, muszą być i zagadki! A jest ich tu naprawdę sporo i każda posiada sensowne rozwiązanie. Czasem możemy odnieść wrażenie, że to niemożliwe, że tak nie mogło się to potoczyć, że to nieprawda, ale gdy docieramy do końca i pomału odkrywamy kolejne elementy układanki, wszystko pięknie wskakuje na właściwie miejsca.

9. Emocje
Mamy ich tu całą masę – miłość, smutek, żal, strach, radość, niedowierzanie, złość, pożądanie… Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale nie o to chodzi. Najważniejsze, że faktycznie je czuć i jesteśmy w stanie postawić się na miejscu bohaterów, współczuć im, śmiać się razem z nimi, a przede wszystkim mocno im kibicować.

10. Okładka
No okładka jest przekotam! Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i chociaż znałam już wtedy treść powieści, bo miałam przyjemność czytać ją jeszcze w początkowej wersji, wiedziałam, że gdybym zobaczyła ją gdzieś na księgarnianej półce, koniecznie musiałabym ją mieć! A poza tym grafika genialnie oddaje to, co dostajemy w środku. Justyna, dostajesz ode mnie wirtualny medal za nią. Chylę czoła.

Podsumowując, Grzeszną polecam szczególnie fanom obyczajówek i romansów, miłośnikom lekkich kryminałów, osobom lubującym się w zagadkach oraz tajemnicach, a także każdemu, kto ma ochotę na moment zagubić się w małej mieścinie i poznać zaskakujące losy Klary, jak również jej gorzką przeszłość. Lektura jest wciągająca, fajnie napisana i pełna emocji. Naprawdę zachęcam.

D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2020/12/anna-fiakowska-niewiadomska-grzeszna.html

"Łowy nigdy się nie kończą. Tak jak głód…".

Tym cytatem rozpoczyna się "Grzeszna", najnowsza powieść Anny Fiałkowskiej-Niewiadomskiej – lektura pełna tajemnic, emocji, zagadek i kiełkujących uczuć. To intrygująca i wciągająca książka, którą polecam Wam z czystym sumieniem, a na dowód swoich słów zapraszam na moją opinię w formie dziesięciu powodów, dlaczego powinniście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Prawda jest taka, ze każdy z nas ma drugą twarz. Lepszą lub gorszą. Po prostu inną".

Z powieścią Rain Winter miałam okazję zapoznać się jeszcze przed premierą, kiedy pisałam do niej rekomendację. I wiecie co? Nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie i pozostawi z niedosytem. Wyrazić słowami jest ciężko, co tak naprawdę sprawia, że nie możemy się oderwać, bo wpływa na to wiele czynników. Poniżej przedstawiam moją opinię, podzieloną na 10 głównych powodów, dlaczego KONIECZNIE musicie sięgnąć po „Drugą twarz”. Bawcie się dobrze!

1. Debiut

Z debiutami bywa różnie, każdy to wie, jednak są wśród nich takie, które wbijają czytelnika w fotel. Ten zdecydowanie taki jest! Podczas czytania nie mogłam się nadziwić, że jest to pierwsza wydana powieść autorki. Co prawda Rain ma już na swoim koncie opowiadania w antologiach, ale uwierzcie, dopiero tutaj pokazuje, na co ją stać! Autorka świetnie bawi się językiem polskim, tworząc realistyczne dialogi, pobudzające wyobraźnię opisy oraz wciągającą fabułę. Aż chwilami odnosi się wrażenie, że czytamy tekst doświadczonego pisarza, nie takiego, który swoją przygodę z wydawaniem dopiero zaczyna. Tak sobie po cichu podejrzewam, że Rain zwlekała tak długo z wyjściem na świat, bo skrzętnie ćwiczyła warsztat przez długie lata. Widać, że tekst został dopieszczony niemal do perfekcji.

2. Medycyna

Główna bohaterka, Trisha, jest lekarką. Pracuje w szpitalu, ratuje ludzi, uczy się. Przy czytaniu wciąż chodził za mną klimat „Chirurgów”. Chociaż powieść nie ma z nimi praktycznie nic wspólnego, myślę, że może się spodobać fanom serialu. Nie znajdziecie tu skomplikowanego medycznego żargonu, lecz ten wątek jest na tyle fajnie wpleciony w fabułę, że nadaje całości realizmu. No i przede wszystkim mamy mądrą, wykształconą bohaterkę, a to zawsze na plus.

3. Romans

Jest! A do tego pięknie stworzone sceny, nawet zwykłych pocałunków. Jest erotycznie, zmysłowo i romantycznie, czyli tak, jak uwielbiam najbardziej. Niektórzy lubią mocne erotyki, ja przepadam za tymi pisanymi z wyczuciem. Niemniej jeśli myślicie, że będzie tu nudno i waniliowo – błąd! Jest ogniście i temperamentnie. Opisy pobudzą Wasze zmysły, wierzcie mi na słowo. Albo lepiej! Nie wierzcie, po prostu sięgnijcie po lekturę i przekonajcie się sami ;)

4. Kryminał

Poza tym, że mamy tu miłostki, jest też wątek kryminalny. Strzelaniny, niebezpieczeństwo, strach i zwroty akcji. Momentami jest krwawo, co bardzo sobie cenię, bo lubię, gdy takie wątki nie są pomijane. Tutaj pojawiły się w odpowiedniej ilości, a do tego całkiem realistycznie i interesująco opisane. Już prawie na samym początku znajdujemy się na linii ognia, co uważam za świetny zabieg. Nie ma to jak zacząć z przytupem, a potem podnosić poprzeczkę coraz wyżej.

5. Gangsterski świat

Fajnie wykreowany, wciągający i ciekawy. Bandyci są tu bandytami, nie słodkimi misiami, dzięki czemu z zainteresowaniem odkrywa się kolejne elementy układanki i wkracza w nowy, nieznany świat. Dużym plusem jest to, że mafijne klimaty nie dominują nad innymi wątkami. Dla mnie zostało to świetnie wyważone. Z kolei kiedy czarne charaktery wkraczają do akcji, dzieje się naprawdę wiele i nie da się narzekać na nudę – coś takiego po prostu tutaj nie istnieje.

6. Bohaterowie

Świetnie wykreowane postacie, każda z własnym charakterem, pragnieniami i swoistym „pazurem”, który sprawia, że mimo wad oraz decyzji, z którymi czasem ciężko nam się pogodzić, kibicujemy im do samego końca. I to nie tylko głównych bohaterów, lecz także tych pobocznych. Każdy wydaje się inny i wyjątkowy, a co najważniejsze, wnosi coś do powieści. Chociażby dobrą radę.

7. Emocje

Och, Rain wie, jak manipulować emocjami, nie tylko bohaterów, ale też czytelników! Czytałam z ogromnym zaciekawieniem, momentami nawet z zapartym tchem, czekając, jak to wszystko się dalej potoczy. Kiedy odkrywałam kolejne tajemnice, zacierałam ręce, co będzie następne. Nie wszystko może było zaskakujące, kilka rzeczy dało się przewidzieć, lecz nie zawsze o to chodzi, prawda? Dla mnie działo się wiele, zawsze ciekawie i emocjonująco. Autorka wie też, kiedy nie przegiąć i wyjawia nam sekrety właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujemy. Dla mnie ekstra.

8. Styl

Styl pisania Rain ogromnie przypadł mi do gustu. Czasem odnosiłam wrażenie, że zdania zostały tak zbudowane, że każde słowo było skrzętnie dobrane, by znalazło się na idealnym miejscu. Czytało mi się lekko i przyjemnie, przez powieść dosłownie płynęłam. Uwielbiam tak stworzone powieści. Wiecie, o co chodzi? Że w trakcie czytania myślicie sobie: „kurczę, no jakby napisana specjalnie dla mnie!”. Nie było dłużyzn, dialogi zdawały się realistyczne, jakby wypowiadały je prawdziwi ludzie z krwi i kości. Podobało mi się to, że niekiedy zwykłe rzeczy były tak fajnie opisane, że zapadały w pamięć, choć normalnie nie zwrócilibyśmy na nie uwagi. Do tego mogłam sobie wszystko pięknie wyobrazić, a to dla mnie zawsze jedna z ważniejszych kwestii.

9. Tajemnice i zwroty akcji

Oj, jest ich mnóstwo! Kiedy na chwilę robi się zbyt spokojnie, to tylko dlatego, by autorka zaraz zrzuciła na nas prawdziwą BOMBĘ! Czasem dało się coś przewidzieć. Innym razem wydawało nam się, że znamy odpowiedź, a okazywało się zupełnie inaczej. Były też takie momenty, które całkiem mieszały mi w głowie. Jedno jest pewne, twistów tu nie brakuje!

10. Zakończenie

Zaskakujące i wprawiające w osłupienie. No bo jak to już koniec, kiedy chcemy więcej, więcej i więcej?! Nic nie mogę Wam zdradzić, żeby nie psuć zabawy, więc musicie sprawdzić sami, a jestem ogromnie ciekawa, czy nasze wrażenia będą podobne. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki i czekać na kontynuację.

Podsumowując, „Druga twarz” to świetny debiut Rain Winter. Naprawdę jestem zdziwiona, że tak długo zwlekała z wydaniem pierwszej książki. Po cichu liczę, że teraz kolejne popłyną już jedna za drugą! Powieść polecam przede wszystkim fanom romansów, powieści obyczajowych, gangsterskich i kryminalnych. Nie bójcie się sięgać po debiuty, bo czasem możecie przegapić prawdziwe perełki. Ta zdecydowanie jest jedną z nich.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Rain Winter i Wydawnictwu WasPos.

Życzę przyjemnego czytania,
D. B. Foryś

https://dbforys.blogspot.com/2020/10/rain-winter-druga-twarz-recenzja.html

"Prawda jest taka, ze każdy z nas ma drugą twarz. Lepszą lub gorszą. Po prostu inną".

Z powieścią Rain Winter miałam okazję zapoznać się jeszcze przed premierą, kiedy pisałam do niej rekomendację. I wiecie co? Nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie i pozostawi z niedosytem. Wyrazić słowami jest ciężko, co tak naprawdę sprawia, że nie możemy się oderwać, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To Mina. Była bezdomna, znalazłem ją, zatrzymałem ją przy sobie. Kocha mnie, więc się pobieramy".

„Lev” to moje pierwsze spotkanie z Belle Aurorą i muszę przyznać, że zdecydowanie udane. Było namiętnie, było wesoło, było też wciągająco. Zapraszam na moją opinię.

"Coś natychmiast mnie do niej przyciągnęło. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę".

Tytułowy Lev jest majętnym biznesmenem, który razem z bratem i siostrą prowadzi klub nocny oraz kilka innych, ale już mniej legalnych interesów. Jego rodzina niegdyś miała szerokie powiązania mafijne, jednak tę część pozostawiła już w przeszłości. Lva poznajemy chwilę przed tym, jak nakrywa Minę na kradzieży portfela należącego do jego brata. O dziwo kobieta zamierzała wziąć tylko ułamek znajdującej się w nim kwoty, natomiast resztę oddać, co wzbudza w mężczyźnie ciekawość. Szybko wychodzi na jaw, że Mina jest młodą, bezdomną dziewczyną z przykrym bagażem doświadczeń. Lev postanawia pomóc nieznajomej. I w tym momencie Was zostawiam, by nie bawić się w spoilery.

"– Za mną, myszo.
Myszo? Czemu tak? Czemu nie nazwie mnie prawdziwym imieniem?
Ulicznym szczurem".

Powieść spodobała mi się już od pierwszych stron. Język autorki jest lekki, więc tekst pochłania się szybko i od razu chce się więcej. Kreacja bohaterów dla mnie świetna. Dostajemy dwie różne od siebie postacie, przy czym każda ma własne demony, z którymi musi się zmierzyć. Lev i Mina zyskali moją sympatię od samego początku i z przyjemnością przewracałam kartki, by poznać ich losy. Wątek miłosny kupił mnie w stu procentach. Rozwijał się powoli, powiedziałabym nawet, że był doskonale wyważony, dzięki czemu nie wpadaliśmy na głęboką wodę. No i zdecydowanie muszę pochwalić autorkę za humorystyczne wstawki, których nie brakowało, a rozmowy Miny z Nas (siostrą Lva) niekiedy były wręcz mistrzowskie! Bawiłam się świetnie i myślę, że na tym moja przygoda z powieściami Belli się nie zakończy.

"Lev w garniturze wyglądał rozkosznie, natomiast Lev w luźnych szarych dresach, zwieszających się nisko z bioder, w czarnej, obcisłej, spoconej koszulce opinającej jego szeroki tors i bosko rozczochranych włosach, był wprost nieziemski".

Podsumowując: powieść trafiła na półkę wśród moich ulubionych tego roku. Polecam ją gorąco przede wszystkim fanom romansów i obyczajówek, a także lekkich tekstów z elementami komediowymi. Doskonała lektura na wakacje pod parasolem. Gwarantuję!

Przyjemnego czytania
D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2020/08/belle-aurora-lev-recenzja.html

"To Mina. Była bezdomna, znalazłem ją, zatrzymałem ją przy sobie. Kocha mnie, więc się pobieramy".

„Lev” to moje pierwsze spotkanie z Belle Aurorą i muszę przyznać, że zdecydowanie udane. Było namiętnie, było wesoło, było też wciągająco. Zapraszam na moją opinię.

"Coś natychmiast mnie do niej przyciągnęło. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę".

Tytułowy Lev jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Ludzie nie wierzą w to, że można rozumieć się bez słów. Twierdzą, że to bzdura, a co jeśli umysł płonie, gdy spoglądasz w tę jedną parę oczu? Co jeśli wiesz coś, czego wiedzieć nie powinieneś"?

Cześć! Dziś napiszę kilka zdań o powieści „Anaid. Niezwykły zmysł” autorstwa Anny Fobii. Jest to powieść obyczajowa, romans i fantastyka w jednym, czyli to, co kocham najbardziej!

"Wypuściłem delikatnie powietrze z ust. Ciepła para niczym życie powoli opuszczała moje ciało. Wraz z nią uciekały skrawki duszy z pozostałej połówki. Druga jej część zniknęła trzy miesiące temu, wraz z Anaid".

Główną bohaterką jest tytułowa Anaid, która wraz z ojcem i siostrą przeprowadza się do Irlandii. Już na początku powieści poznaje Caluma – chłopaka ze szkoły. Jest nim zafascynowana, oczarowana wręcz, a że z wzajemnością, szybko zostają parą. Niestety im są sobie bliżsi, tym dziewczynę coraz częściej nawiedzają dziwne sny oraz wspomnienia z przeszłości. Kiedy zaś kochankowie spędzają ze sobą noc, świat wszystkich bohaterów wywraca się do góry nogami.

"Odbijam się echem od tego, kim byłam. Błądzę... Nadzieja fatamorganą na pustkowiu moich myśli".

Długo zbierałam się z napisaniem opinii, a to dlatego, że sama do końca nie wiem, czy powieść mi się podobała, czy nie. No właśnie, nawet nie potrafię dokładnie ubrać w słowa tego, co chciałabym przekazać. Byłam oczarowana – to na pewno. Czytałam z ciekawością – sto procent prawdy. Język autorski jest lekki i płynny, dzięki czemu pochłania się stronę za stroną. Opisy krajobrazów i irlandzkich klifów zapierają dech. No i tu mam problem, bo jednocześnie mi się podobało i nie podobało. Dlaczego? Sama nie jestem w stanie tego stwierdzić. Zdecydowanie tekst jest bardzo oryginalny, ale przy tym dość przewidywalny. Wątek fantastyczny rozwijał się bardzo, bardzo powoli, może więc przez to, że tak długo na niego czekałam, zabrakło mi efektu wow, bo już zdążyłam się wszystkiego domyślić. Bohaterowie wykreowani byli całkiem nieźle, cały świat przedstawiony wciągał i czarował, choć wątek obyczajowy – w mojej opinii – lekko przytłoczył całość. Momentami robiło się zbyt cicho, zbyt spokojnie, więc już zaciskałam pięści, że zaraz będzie wielkie BUM! No ale ostatecznie go nie było… Rozumiecie mnie teraz? :) Z jednej strony książka mega mi się podobała, zdecydowanie czekam na kontynuację i będę polecać wszem i wobec, a z drugiej mam jakiś taki niedosyt. Zresztą chyba każdy musi przeczytać, żeby to zrozumieć i poczuć na własnej skórze.

"Jeden mocniejszy powiem wiatru i moja lekka dusza wpadłaby w przepaść. Bardzo chciałam skoczyć, pofrunąć, ale nie dlatego, że chciałam umrzeć, tylko dlatego, że chciałam w końcu żyć. Wszystko mówiło mi, że właśnie tam odnajdą siebie i różne odpowiedzi".

„Anaid. Niezwykły zmysł” to powieść, która na długo pozostanie w mojej pamięci przez swoją wyjątkowość. Że jest jedyna w swoim rodzaju, to mało powiedziane. Jest czymś, z czym dotąd się nie spotkałam. Momentami mamy wrażenie, że czytamy powieść obyczajową, po chwili natykamy się na poezję – było sporo bardzo pięknie i emocjonalnie opisanych scen – a na koniec wpadamy w wir fantastyki. Powiem jedno: chcę więcej, i to szybko!

"Wplotłem dłonie w jej włosy i już nigdy nie chciałem puścić. Usta i nos wtuliłem w jej szyję, chłonąc zapach i smak jednocześnie. Dosłownie wsysałem się w nią jak pijawka. Była moją krwią, płynęła w mych żyłach".

Podsumowując, „Anaid. Niezwykły zmysł” doskonale opisują słowa: ZOBACZ! POCZUJ! ZAUFAJ!, którymi autorka promuje powieść. Nie da się w prosty sposób o niej opowiedzieć ani wiernie przekazać, co właściwie się w niej znajduje. Każdy musi sam zobaczyć, poczuć, zaufać i zrozumieć. Z czystym sumieniem polecam fanom fantastyki, powieści obyczajowych, romansów, miłośnikom poezji, ciekawym wrażeń oraz tym, którzy mają ochotę poznać coś nowego, co trudno opisać słowami. Na mnie powieść zrobiła duże wrażenie. Jestem ciekawa, jak będzie z Wami!

Przyjemnego czytania!
D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2020/08/anna-fobia-anaid-niezwyky-zmys-recenzja.html

"Ludzie nie wierzą w to, że można rozumieć się bez słów. Twierdzą, że to bzdura, a co jeśli umysł płonie, gdy spoglądasz w tę jedną parę oczu? Co jeśli wiesz coś, czego wiedzieć nie powinieneś"?

Cześć! Dziś napiszę kilka zdań o powieści „Anaid. Niezwykły zmysł” autorstwa Anny Fobii. Jest to powieść obyczajowa, romans i fantastyka w jednym, czyli to, co kocham...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś kilka słów o wyjątkowej powieści "Narzeczona na chwilę". Dlaczego wyjątkowa? Z dwóch powodów: po pierwsze zabieram się do napisania jej recenzji chyba od pół roku (ściana wstydu), po drugie to opowieść o historii miłosnej, o jakiej marzy chyba każda dziewczyna

On jest majętnym dyrektorem, jej do bogactwa daleko. Gdy mężczyzna zostaje przypięty do muru, że albo się ustatkuje, albo może powiedzieć wysokiemu stanowisku "baj, baj", wpada na pomysł, aby znaleźć sobie narzeczoną. Ale taką, wiecie, na niby i na chwilę...

Właśnie tu zaczyna się historia naszych bohaterów, ale więcej o fabule nie zdradzę. Powiem tylko, że powieść jest jedną z tych, które się wciąga w zawrotnym tempie, śmieje się i wzdycha, chcę się więcej i więcej!

Pierwszy tom już za mną, teraz zacieram łapki na drugi, bo o ile z "Narzeczoną na chwilę" miałam przyjemność się zapoznać jeszcze na Wattpad, tak z drugą jakoś nie było mi po drodze. Teraz to nadrobię i wiecie co? Czuję, że to będzie UCZTA NAD UCZTAMI!

Dziś kilka słów o wyjątkowej powieści "Narzeczona na chwilę". Dlaczego wyjątkowa? Z dwóch powodów: po pierwsze zabieram się do napisania jej recenzji chyba od pół roku (ściana wstydu), po drugie to opowieść o historii miłosnej, o jakiej marzy chyba każda dziewczyna

On jest majętnym dyrektorem, jej do bogactwa daleko. Gdy mężczyzna zostaje przypięty do muru, że albo się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zgodnie z kodeksem pracy, jeśli nie wykona pani mojego polecenia wyjazdu służbowego, mam wszelkie prawo panią zwolnić.
A to kutas.
– Tak?
– Tak.
– No to biorę urlop na żądanie.
Jan mruży oczy.
– Nie udzielam".

Hej! Niedawno, bo 13 września, miała premierę trzynasta powieść spod pióra Melissy Darwood. Historia niesamowita, erotyczna i niezwykle wciągająca. Zapraszam na kilka słów o książce ode mnie, w formie nieco innej niż dotychczas, ale mam nadzieję, że interesującej. Przed Wami dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać „Mojego szefa”!

1. Maria
Młoda, zdolna, matematyczna geniuszka, która potrafi obliczyć w myślach nawet najtrudniejszą z liczb. Kobieta od pierwszego dnia w nowej pracy wie, że nie zagrzeje miejsca w firmie na dłużej. Marzy jej się własny, artystyczny biznes.
Powieść przedstawiona jest z perspektywy właśnie tej bohaterki. Maria opowiada nam swoją historię, razem z nią wściekamy się na Jana, a potem pomału mięknie nam serce.
Polubiłam Marię od razu. Jej cięty język, zwariowaną osobowość, upór i psioczenie na Jana. Była zabawna i wesoła. Taka równa babka, z którą chętnie zaprzyjaźniłby się niejeden z nas.

2. Jan
Szef Marii – sztywny, wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny. Zawsze idealnie ubrany w markowe garnitury, zawsze też z zegarkiem za grube hajsy na nadgarstku.
Jan początkowo traktuje kobietę jak maszynę do liczenia i harowania po godzinach. Nie daje się lubić aż do momentu, w którym razem z bohaterką odkrywamy, że jego zachowanie nie ma nic wspólnego z tym, że jest nieczułym robotem. To prawdziwy mężczyzna z krwi i kości.
Dla mnie Jan to świetnie wykreowana postać. Z jednej strony wydaje się zbyt idealny, a z drugiej okazuje się, że ma więcej wad, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Polubiłam go, choć niekiedy mnie irytował, aż miałam ochotę potrząsnąć nim za ramiona.

"Żadnego: dzień dobry, witamy w naszej firmie, tu jest pani biurko, tu komputer, miłej pracy, pocałuj mnie w dupę… Jan Engler otrzymał od samego diabła wygląd kusiciela, podczas gdy pod skórą czai się obślizgły, wredny, nieczuły gad…".

3. Dialogi
Lekkie, zabawne, często kąśliwe i trafne. Rozmowy Jana z Marią bawiły, a czasem też dawały do myślenia. Co ważne! W powieści nie znajdziemy dłużyzn. Nie ma momentów zbyt przegadanych ani też ciągnących się w nieskończoność opisów. Dostajemy dokładnie tyle, ile potrzebujemy, aby wszystko świetnie sobie wyobrazić.

4. Humor
Powiedzieć, że powieści Melissy są zabawne, to jak nie powiedzieć nic! Mój szef wręcz ocieka humorem, śmiesznymi wstawkami i żartami. Nieraz wybuchałam śmiechem i naprawdę ubawiłam się do łez. No ale żeby nie było, mam dowody:

"Jest jak suche drzewo w lesie. To skostniały nudziarz, który ma pierdolca na punkcie przestrzegania zasad. Mogę się założyć, że najbardziej szaloną rzeczą, jaką zrobił w życiu, była gra w szachy na czas. Z komputerem. Offline".

5. Styl
Mój szef, jak i zresztą inne powieści Melissy, napisane są lekkim i przystępnym językiem. Prostym oraz łatwym w odbiorze. Przez tekst dosłownie się płynie, pochłaniając stronę za stroną. No i przede wszystkim – to nie jest typowy biurowy romans! To coś więcej. Autorka daje upust wyobraźni i świetnie przelewa ją na papier.

6. Emocje
Znajdziemy tu radości i smutki, śmiech, wściekłość, miłość, zauroczenie, złość, zawstydzenie, strach czy irytację. Świetna mieszanka, która sprawia, że podczas lektury nie męczymy się ani odrobinę. Gdy przez chwilę robi się poważnie i czujemy, że granica może zostać przekroczona, Melissa idealnie rozładowuje napiętą atmosferę.
Uczucia pomiędzy bohaterami rozwijają się bardzo powoli, ale kiedy wreszcie następuje kulminacja, treść pochłania nas bez reszty. Emocje towarzyszące Janowi i Marii są tak dobrze opisane, że niemal namacalne. Jest gorąco, jest erotycznie i ostro.

7. Tempo
Tempo powieści było moim zdaniem świetnie wyważone. Chociaż początkowo miałam wrażenie, że wstęp jest przydługi i chciałam już dobrać się swoim czytelniczym okiem do najlepszych kąsków, gdy dotarłam do końca, zrozumiałam, dlaczego zostało to przedstawione w taki, a nie inny sposób.

8. Seks
Gorący, sprośny, niekiedy wręcz wyuzdany. Gdy Maria i Jan wreszcie padają sobie w ramiona, zaczyna się pomiędzy nimi prawdziwa jazda bez trzymanki. Powieść ocieka seksem i erotyką, niemniej sceny zbliżeń w głównej mierze opisane są plastycznie i ze smakiem. No i zdecydowanie działają na wyobraźnię. Mój szef to bardzo niegrzeczna książka. Nie znajdziemy tu lekkiego romansidła, a naprawdę mocną historię erotyczną.

"– Co robisz? – pytam niby od niechcenia.
– Liczę.
– Co?
– Ile razy chciałem wejść za tobą do damskiej łazienki i zrobić ci dobrze w kabinie.
Mimowolnie się uśmiecham. Co za Jan".

9. Pasje
Świetne w powieści jest to, że bohaterowie mają swoje pasje, którym poświęcają mnóstwo uwagi. Maria ma artystyczną duszę, tymczasem Jan lekkiego świra na punkcie… zegarków. Ale! Nie będę Wam spoilerować. Przekonacie się sami ;)

10. Tajemnica
Jeśli myśleliście, że to już wszystko, zaskoczę Was! Jedno z bohaterów skrywa dość ważny sekret. Gdy go poznacie, spojrzycie na powieść od zupełnie innej strony. I powiem, że ta mała tajemnica przypadła mi do gustu. Sprawiła, że historia Marii i Jana nabrała realizmu.

Podsumowując, powieść poleciłabym głównie fanom obyczajówek, romansów, erotyków, a także miłośnikom komedii czy książek z motywem hate-love. Mój szef trafia na honorowe miejsce w domowej biblioteczce, a Melissa dumnie utrzymuje stałą pozycję na liście moich ulubionych pisarzy. Już zacieram łapki, czym zaskoczy mnie następnym razem!

Przyjemnego czytania!
D. B. Foryś
https://dbforys.blogspot.com/2020/10/melissa-darwood-moj-szef-recenzja.html

"Zgodnie z kodeksem pracy, jeśli nie wykona pani mojego polecenia wyjazdu służbowego, mam wszelkie prawo panią zwolnić.
A to kutas.
– Tak?
– Tak.
– No to biorę urlop na żądanie.
Jan mruży oczy.
– Nie udzielam".

Hej! Niedawno, bo 13 września, miała premierę trzynasta powieść spod pióra Melissy Darwood. Historia niesamowita, erotyczna i niezwykle wciągająca. Zapraszam na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Cisza i ciemność. Dryfowałem wśród ledwo co świecących gwiazd, zawieszonych wysoko na niebie”.

Hej! Dziś przybywam z recenzją „kombo”, bo chciałabym podzielić się wrażeniami po przeczytaniu dwóch powieści Michała Bierdy, które są do siebie dość podobne i rozbijanie tego na dwa osobne posty trochę mijałoby się z celem, jako że przeczytałam je jedną po drugiej. Mowa tu o powieściach „Królik w lunaparku” oraz jego kontynuacji „Szarak na studniówce”. Obie pochłonęłam z przyjemnością i chętnie Wam o tym opowiem ;)

„Dopiero wtedy mnie dopadło. Sny nigdy nie są aż tak rzeczywiste i nie odczuwa się ich z taką intensywnością wszystkimi zmysłami”.

Powieści opowiadają niebywałe historie kilku osób obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Ciężko tu mówić o supermocach, bo umiejętności naszych bohaterów raczej nie uratują świata przed zagładą z kosmosu, są tymczasem… dość nietuzinkowe. W obu tomach otrzymujemy charakterystyczne postacie, zwariowane sytuacje, ciekawe zwroty akcji oraz sporo zabawy. Nie lubię się rozwodzić na temat fabuły i wchodzić w szczegóły, by nie zarzucać nikogo spoilerami, dlatego powiem tylko tyle, że jeśli ktoś z Was oglądał serial „Wyklęci”, na powieściach na pewno się nie zawiedzie! Dodatkowo autor ma przyjemny styl pisania oraz bogate słownictwo, co sprawia, że ciężko książki odłożyć na bok.

„Dziwna sprawa. Znalazłem się nagle w jakimś ciemnym pomieszczeniu”.

Co mnie najbardziej urzekło? Przede wszystkim bohaterowie. W pierwszym tomie poznajemy ich kilku, w drugim śledzimy ich dalsze losy, dostając do tego nowych protagonistów. Wszyscy są zwykłymi ludźmi, jakich codziennie mijamy na ulicy, jednak pewnego dnia odkrywają u siebie magiczne moce. Nie wiemy, skąd się one wzięły, zostajemy wrzuceni do świata z tą samą wiedzą co oni, a ten zabieg bardzo mi się podobał. Nie otrzymujemy odpowiedzi podanych na srebrnej tacy – musimy odnaleźć je sami. Moim ulubieńcem jest zdecydowanie Stefan – niby czarny charakter, a jednak przedstawiony w taki sposób, że nie da się gościa nie polubić i mu nie współczuć. Każda postać wnosi coś do treści, nikt nie jest tam wepchnięty od parady, nawet jeśli na początku mogłoby się tak wydawać, a ich losy przeplatają się ze sobą w naprawdę intrygujący sposób. No i ogromny plus za osadzenie fantastyki w polskich realiach, bo zagrało to na szóstkę z koroną (co w obecnych pandemicznych czasach może zabrzmieć dziwnie, ha, ha, ale co tam!).

„Wynurzyłem głowę spod wody i odetchnąłem z ulgą. Co prawda wciąż nie miałem bladego pojęcia, gdzie bawili się uczniowie, których miałem uratować, ale przynajmniej upewniłem się, że w ich poszukiwaniu nie będę musiał wyjeżdżać za miasto”.

Fajnym zabiegiem jest też to, że dostajemy akcję przedstawioną z różnych perspektyw, a do tego też opowiedzianą w różnym czasie. Przeszłość miesza się tutaj z przyszłością i teraźniejszością, dzięki czemu nasza ciekawość rośnie z każdą przeczytaną stroną. Do tego dodam oczywiście zwariowane umiejętności bohaterów. Kto powiedział, że liczy się tylko nadludzka siła czy znajomość sztuk walki, kiedy możemy sobie dajmy na to wpaść w pętlę czasu jak w Dniu Świstaka? Podobało mi się również to, co nasze postacie zrobiły ze swoimi szalonymi umiejętnościami. Momentami było zabawnie, przerażająco, intrygująco, niebezpiecznie, romantycznie, a przede wszystkim mega ciekawie. Całość płynęła też wyważonym tempem i było satysfakcjonująco opisane, więc nie musieliśmy się natrudzić ze zrozumieniem motywów czy postępowaniem bohaterów. Dla mnie super.

„Siedząc na ławce i wkładając skarpetki, nie mogłem powstrzymać dygotania nóg, ale powolutku, kropelka po kropelce, wlewały się we mnie pokłady spokoju, którego tak potrzebowałem. Udało mi się przechytrzyć przeznaczenie”.

No i na koniec finały. Czytając i pierwszy, i drugi tom, cały czas się zastanawiałam, jak potoczą się losy bohaterów i co dostaniemy jako puentę, a kiedy ten moment coraz szybciej się zbliżał, stron ubywało, myślałam: „ostatni rozdział, ja wciąż nic nie wiem, boję się!”. No ale gdy ta chwila nadeszła, przeczytałam i moje obawy wyparowały. Za każdym razem kończyło się zupełnie inaczej, niż sobie wyobraziłam, niemniej wychodziło świetnie. Teksty zostały dopracowane, wątki wyjaśnione i pozamykane. Kupiłam wszystko.

„Obraz zdarzenia z przeszłości stanął mi przed samym nosem, gotowy do przewijania, obracania i oglądania”.

Co mi się nie podobało? Cóż, chyba zabrakło mi jakiegoś takiego mocnego tupnięcia, które wyrwałoby mnie z fotela. Całość obu tomów została napisana dość statycznie, emocje rosły ze strony na stronę i czekałam na to wielkie wow przy kulminacji, ale jeśli było, ja go nie poczułam. Jak pisałam wyżej, finały był całkiem satysfakcjonujące, przypadły mi do gustu, lecz autor utrzymał je w tym samym klimacie jak resztę, czyli na spokojnie. Kończąc czytanie pierwszego tomu, myślałam sobie, że pewnie to taki celowy zabieg, bo autor zbiera siły, żebyśmy nie podnieśli szczęki z podłogi po przeczytaniu kontynuacji, niestety jakoś się tego nie doczekałam. Zawiódł mnie też odrobinę brak scen zbliżeń. Tzn. one były, ale opisane dosłownie w dwóch, trzech zdaniach. Ja wiem, że to fantastyka i nie na tym miało to polegać, erotyki to na innej półce, lecz jakoś czułam niedosyt, kiedy dostawałam coś na zasadzie: „poszli do sypialni i wiecie, co było dalej…”. Oczywiście te elementy nie wpłynęły jakoś mocno na odbiór całości. Obie części skradły moje serducho, drugą nawet sygnuję własnym nazwiskiem, a dla mnie to coś znaczy, bo nie polecałabym czegoś, co mi się nie podoba. Dlatego polecam gorąco zapoznać się z powieściami i wyrobić sobie własne zdanie. Może to, co mi lekko przeszkadzało, dla Was będzie właśnie największym atutem?

„Na randkę to wezmę Ciebie, jak uspokoisz się z tą pracą. To tutaj to tylko moje superbohaterowanie”.

Podsumowując, „Królik w lunaparku” oraz jego kontynuacja „Szarak na studniówce”, to niesamowite powieści z gatunku delikatnej fantastyki. Książki powinny przypaść do gustu miłośnikom nie tylko mistycznych klimatów, ale również zwolennikom obyczajówek czy też tekstów przygodowych. Fani filmu „Oszukać przeznaczenie” także nie będą narzekać. Ja bawiłam się świetnie i pozostało mi już wyłącznie namawiać Michała na napisanie trzeciego tomu!

Przyjemnego czytania!
D. B. Foryś

https://dbforys.blogspot.com/2020/05/micha-biarda-krolik-w-lunaparku-i.html

„Cisza i ciemność. Dryfowałem wśród ledwo co świecących gwiazd, zawieszonych wysoko na niebie”.

Hej! Dziś przybywam z recenzją „kombo”, bo chciałabym podzielić się wrażeniami po przeczytaniu dwóch powieści Michała Bierdy, które są do siebie dość podobne i rozbijanie tego na dwa osobne posty trochę mijałoby się z celem, jako że przeczytałam je jedną po drugiej. Mowa tu o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Taki ze mnie cwaniak, że jako iż "Królika w lunaparku" przeczytałam chwilę przed jego kontynuacją, na wspólną recenzję obu tomów zapraszam do "Szaraka na studniówce", coby tu nie spoilerować tym, którzy po powieść dopiero sięgają :)

Taki ze mnie cwaniak, że jako iż "Królika w lunaparku" przeczytałam chwilę przed jego kontynuacją, na wspólną recenzję obu tomów zapraszam do "Szaraka na studniówce", coby tu nie spoilerować tym, którzy po powieść dopiero sięgają :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"O Panie Boże, dopomóż! Co ona wyprawia?".

Hej, hej! Dziś przybywam z opinią o najnowszej powieści Alicji Skirgajłło "Sposób na Francuza". Autorkę znam już z powieści "Prawictwo utracone. Biorę cię za żonę" oraz "Trapped", która jest jeszcze przed premierą, ale zapewniam Was z góry – chcecie ją przeczytać!

"Przyjeżdżam do tego cholernego kraju, poznaję tę diablicę i w jednej chwili moje życie wywraca się do góry nogami".

Okej, ale wracając do Francuza… Wiecie, czego jestem zawsze pewna, kiedy sięgam po teksty Ali? Ogromnej dawki humoru! Przy jej powieściach nie da się nudzić, naprawdę. Wielokrotnie parskałam śmiechem i nie mogłam wyjść z podziwu, ile Autorka ma pomysłów na to, żeby nas rozbawić. Jej twórczość powinno się reklamować słowami: „Masz zły dzień? Sięgnij po Skirgajłło!”.

"Uwielbiam na nią patrzeć. Jej radosna i śliczna buzia, mały zadarty nosek i najpiękniejsze oczy. Oczy, w których utonąłem. Pokochałem je do szaleństwa".

Sposób na Francuza wciąga nas w zwariowany świat Aurelii i Theo. Ari to taki zbuntowany anioł. Kocha adrenalinę, niebezpieczeństwo, szybkie motocykle, ostrą jazdę bez trzymanki oraz wszystko to, co zakazane. Dziewczyna prowadzi studio tatuażu, a także pomaga tacie przy kampaniach reklamowych. Właśnie przez to na jej drodze staje Theo – sztywny Francuz bez poczucia humoru. Para od pierwszego spojrzenia pała do siebie… nienawiścią. Ale jak wiadomo, kto się czubi, ten się lubi, dlatego nie mija długo, jak niechęć zmienia się w ogromne pożądanie.

"Faceci raczej nie czują potrzeby uganiania się za laską, gdy już ją zaliczą. Zwykle sobie odpuszczają, a Theo wciąż jest blisko mnie, kochany, pomocny i serdeczny".

Za co z pewnością mogę pochwalić powieść? Za niekończące się zabawne sytuacje, śmieszne dialogi i ogrom pozytywnej energii. Jako że bohaterowie różnią się od siebie jak ogień i woda – mamy tu w końcu dwie całkiem odmienne osobowości – występuje motyw hate-love, a ten wyszedł naprawdę świetnie. Między postaciami iskrzyło, dochodziło do spięć, przez co wytworzyła się między nimi niesamowita relacja. Kolejnym plusem jest oczywiście sam pomysł i poprowadzenie fabuły. Niby prosta i schematyczna, mimo wszystko czuć w tym pewną „świeżość”. Akcja pędzi na łeb i szyję, dzięki czemu nie jesteśmy w stanie się nudzić ani odkładać książki za długo na bok. Atutem są też bohaterowie poboczni. Każdy odgrywa w powieści jakąś rolę, nie jest wrzucony do niej tylko po to, żeby był. Mnóstwo zwariowanych zwrotów akcji, a momenty, w których Aurelia robi Theo na złość, po prostu boskie! Aż człowiek ma ochotę zawołać: „tak trzymaj, mała!”.

"– Co ty ze mną zrobiłaś?! – mamroczę pomiędzy gorącymi pocałunkami. – Zwodzisz mnie bez przerwy i robisz mi na złość, jesteś okropna i bez serca".

Minusy? Jakieś tam były, ale nie na tyle, żeby powieść skreślić. Dla mnie momentami robiło się zbyt słodko i cukierkowo, gdy już nasi bohaterowie się w sobie zakochują. Nagle znika to, co tak w nich polubiłam na początku, bo bohaterowie dosłownie spijają sobie z dziubków. Nie do końca też przypadła mi do gustu postać Theo. Niekiedy wydawał się odrobinę… mało męski. Zdarzało się, że Ari miała większe jaja od niego, była odważna i niedościgniona, tymczasem naszym Francuzem miałoby się ochotę potrząsnąć i powiedzieć: „chłopie, weź się wreszcie w garść albo nic cię nie uratuje!”. Niemniej te drobne niuanse nie wpływają aż tak na odbiór całości, aby rzucić książkę w kąt. Nie. I tak bawiłam się świetnie!

"Umieram i rozpadam się na miliony malutkich kawałeczków. Cały mój świat wali się w pizdu!".

Podsumowując, Sposób na Francuza to lekka i przyjemna historia, przepełniona akcją i namiętnością. Polecam ją przede wszystkim fanom romansu, powieści obyczajowych, komedii, miłośników motywu hate-love oraz każdego, kto chciałby poprawić sobie humor. Jest to powieść napisana w sposób luźny i niewymagający, zatem ostrzegam, że jeśli szukacie poważnej historii czy dramatu, możecie się zawieść. Ja bawiłam się na całego i z pewnością sięgnę po kolejne powieści Autorki. Uwielbiam jej poczucie humoru i osobowość, co doskonale przekłada też na swoje teksty. Z nią po prostu nie da się nudzić!

Przyjemnego czytania!
D. B. Foryś

https://dbforys.blogspot.com/2020/04/alicja-skirgajo-sposob-na-francuza.html

"O Panie Boże, dopomóż! Co ona wyprawia?".

Hej, hej! Dziś przybywam z opinią o najnowszej powieści Alicji Skirgajłło "Sposób na Francuza". Autorkę znam już z powieści "Prawictwo utracone. Biorę cię za żonę" oraz "Trapped", która jest jeszcze przed premierą, ale zapewniam Was z góry – chcecie ją przeczytać!

"Przyjeżdżam do tego cholernego kraju, poznaję tę diablicę i w...

więcej Pokaż mimo to