-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-04-08
2024-03-19
Jest to autor, który jest moim odkryciem tego roku, chociaż były tutaj opowiadania zarówno lepsze jak i słabsze. Przy niektórych się wręcz wyłączałam i trochę gubiłam watek, ale np. tytułowy „Gorzki smak czekolady Lucullus”, „Rower, czyli zemsta moralności” albo „Kajaluk” bardzo mi się podobały. Wykraczały też już poza te typowe dla autora historie wojenne. Było tu kilka opowiadań, których punktem wyjścia była kariera sportowa – tenisista, pływaczka, bokser. One mnie trochę męczyły, bo były na jedną nutę i morały chociaż się różniły częściowo, to były bardzo pokrewne. Mimo to sądzę, że każdy tutaj może znaleźć coś dla siebie.
Jest to autor, który jest moim odkryciem tego roku, chociaż były tutaj opowiadania zarówno lepsze jak i słabsze. Przy niektórych się wręcz wyłączałam i trochę gubiłam watek, ale np. tytułowy „Gorzki smak czekolady Lucullus”, „Rower, czyli zemsta moralności” albo „Kajaluk” bardzo mi się podobały. Wykraczały też już poza te typowe dla autora historie wojenne. Było tu kilka...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
2024-01-05
Nie lubię czytać klasyków. One mnie męczą, znam je z kultury, bo na tyle się przebiły, że ich wątki i motywy się zna, i nie dają mi aż tak wiele jak by generalnie mogły. Ale tak co jakiś czas jednak próbuję wyjść z tej okopanej pozycji, żeby nie być aż taką ignorantką i dać im jednak szansę. No i powiem wam, że „Wichrowe wzgórza” spowodowały u mnie…. powrót do mojego okopu i wykopanie jeszcze większej dziury.
Jaka to była katorga, z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej. Męczyłam się z tymi bohaterami chyba jeszcze bardziej niż oni sami ze sobą w tym swoim bagienku. Imiona bohaterów trudne dla mnie do zapamiętania i tym samym trudne do rozróżnienia z początku postacie, ale to akurat ja tak miewam. Ale ta cała historia tych międzypokoleniowych niesnasek i romansów w jednym… Linton Heathcliff to najbardziej irytująca postać roku, a mamy styczeń. Catherine to histeryczka irytująca niewiele mniej.
Wiem, że robienie z kobiet takich histeryczek w imię miłości, które z jej niespełnienia zapadają na choroby, od których spektakularnie omdlewają i popadają w obłęd, to to było po prostu modne. Ale jak jeszcze ostatnio gdzieś na grupie ktoś podał „Wichrowe wzgórza” pod postem z pytaniem o najwspanialsze książki o miłości, to mi się chciało wymiotować. Co jest niby romantycznego w przemocy psychicznej, braku komunikacji i znęcaniu się także fizycznym?
„Wichrowe wzgórza” – idźcież sobie być klasykiem swojej epoki gdzieś indziej, jak najdalej ode mnie.
Nie lubię czytać klasyków. One mnie męczą, znam je z kultury, bo na tyle się przebiły, że ich wątki i motywy się zna, i nie dają mi aż tak wiele jak by generalnie mogły. Ale tak co jakiś czas jednak próbuję wyjść z tej okopanej pozycji, żeby nie być aż taką ignorantką i dać im jednak szansę. No i powiem wam, że „Wichrowe wzgórza” spowodowały u mnie…. powrót do mojego okopu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwsza moja ksiązka kwietniowa jest właściwie popularna już w bookmedia i chodzi o opowiadanie od T. Kingfisher pt. „Cierń”.
To jest książka tej pani, która napisała Wypieki defensywne i „Pokrzywę i kośc”, z których czytałam to pierwsze i to był taki średniaczek, ale skoro to opowiadanie jest krótkie, to stwierdziłam, że czemu nie…
I w sumie dobrze, że to było krótkie. To jest historia w klimacie baśniowym. Jest wróżka, która pilnuje pewnej wieży i jest rycerz, który do tej wierzy chce się dostać. Jest tu trochę przekręcony motyw śpiącej królewny, no bo co, jeśli ta śpiąca królewna będzie tą złą?
I to jest jedyna innowacja w tej historii, całość jest pieruńsko nudna, ta cała wróżka Ropuszka żyje tam dwieście lat czy ileś, wcześniej przeżyła to, co przeżyła, a ma tok myślenia jak dziesięcioletnie dziecko. Finalnie nie ma tez wyjaśnione po co miała miejsce pewna podmiana w tej historii, bo generalnie wygląda jakby była kompletnie bezcelowa, zróbmy pranka i zobaczmy, co się stanie. Też słuchałam o wzruszeniach nad tym, dlaczego ta Ropuszka tam koczuje pod tą wieżą i że to takie niesamowite. Mnie to kompletnie nie ruszyło, live happened, no tak bywa, życie.
Ja za tydzień zapomnę o tym opowiadaniu. Jeżeli czytaliście w życiu Bajki Braci Grimm i oglądaliście filmy Disneya, a później po drodze zahaczyliście o opowiadania wiedźmińskie, to ta wersja do niczego wam nie jest potrzebna.
Pierwsza moja ksiązka kwietniowa jest właściwie popularna już w bookmedia i chodzi o opowiadanie od T. Kingfisher pt. „Cierń”.
więcej Pokaż mimo toTo jest książka tej pani, która napisała Wypieki defensywne i „Pokrzywę i kośc”, z których czytałam to pierwsze i to był taki średniaczek, ale skoro to opowiadanie jest krótkie, to stwierdziłam, że czemu nie…
I w sumie dobrze, że to było krótkie....