rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie ma tej Wielkości co w "Quo vadis", ale tym raczej nie próbował być, tym czym jest, czyli przygodową i barwną historią jest udaną, dobrą, może nawet bardzo. Kiedyś dawno temu mała Nel mnie wkurzała i miałem nadzieję, że ta febra w końcu z nią skończy i Staś będzie mógł z Kalim, Kingiem i Sambą przemierzać bezdroża Afryki i przeżywać w spokoju przygody bez tego wkurzającego ciężaru. Teraz nawet potrafiłem się rozczulić i zauroczyć tą bohaterką. Co dalej? na pewno coś jeszcze, ale jestem za głupi nawet na to żeby spróbować bardziej pochylić się nad niby taką zwyczajną przygodówką.

Nie ma tej Wielkości co w "Quo vadis", ale tym raczej nie próbował być, tym czym jest, czyli przygodową i barwną historią jest udaną, dobrą, może nawet bardzo. Kiedyś dawno temu mała Nel mnie wkurzała i miałem nadzieję, że ta febra w końcu z nią skończy i Staś będzie mógł z Kalim, Kingiem i Sambą przemierzać bezdroża Afryki i przeżywać w spokoju przygody bez tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie o tym jak małym, nic nieznaczącym wyskrobkiem jesteśmy dla świata.

Dla mnie o tym jak małym, nic nieznaczącym wyskrobkiem jesteśmy dla świata.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mała i miła lektura co wzrusza.

Mała i miła lektura co wzrusza.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem.

Przeczytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwięzła, ale absolutnie wystarczająca. Czasami z wielkiej literatury powstaje miałki film(Quovadis). I ponoć z małej literatury może powstać wielkie dzieło filmowe. Wydaję mi się, że właśnie w tym małym opowiadaniu kryje się potencjał na coś takiego.
Po pierwszej stronie "Antka" myślałem, że to będzie jakaś to popierdółka, wypierdek literacki, ale czytałem i czytałem i ten Prus to naprawdę talent, że w tak krótkiej formie zmieścił to co inni użytkownicy lubimyczytać chwalą w tej nowelce. A niektórzy piszą dobrze. Nie wiem czy wszyscy bo wszystkich opinii nie czytałem. Te chyba 20. stron Prusowskiego opowiadania zaprawdę w mojej wyobraźni namalowała piękny obraz.

Zwięzła, ale absolutnie wystarczająca. Czasami z wielkiej literatury powstaje miałki film(Quovadis). I ponoć z małej literatury może powstać wielkie dzieło filmowe. Wydaję mi się, że właśnie w tym małym opowiadaniu kryje się potencjał na coś takiego.
Po pierwszej stronie "Antka" myślałem, że to będzie jakaś to popierdółka, wypierdek literacki, ale czytałem i czytałem i ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba pół roku leżała i czekała, potem trzask i w 5 dni pochłonąłem. Jestem na siebie wściekły, że tyle musiało to Dzieło na mnie czekać. Na taki monumentalny utwór jestem z pewnością za głupi i wiele do mnie nie dotarło z lektury. Ale jak czytałem to we mnie wrzało, raz bawiła tymi politycznymi zawijasami, raz biła po kotłach mego serducha, raz mierziła tymi okropnymi małostkowymi, fałszywymi, ale jakże mięsistymi wyrazistymi bohaterami. Cudo, jak po "Quo vadis", kiedy skończyłem czytać "Faraona", położyłem książkę przed sobą i pomyślałem, że w porównaniu z tą książką która w parę sekund po wrzuceniu do pieca przestałaby istnieć, ja jestem jak klocek w klozecie lub coś niewartego jakiegokolwiek ciepłego spojrzenia.

Chyba pół roku leżała i czekała, potem trzask i w 5 dni pochłonąłem. Jestem na siebie wściekły, że tyle musiało to Dzieło na mnie czekać. Na taki monumentalny utwór jestem z pewnością za głupi i wiele do mnie nie dotarło z lektury. Ale jak czytałem to we mnie wrzało, raz bawiła tymi politycznymi zawijasami, raz biła po kotłach mego serducha, raz mierziła tymi okropnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem "Qvo Vadis" i się zachwyciłem, pomyślałem, że w końcu nadszedł ten czas kiedy dorosłem do wielkiej literatury. Następnie "Krzyżacy" i to samo, zachwyt.
I teraz "Ogniem i mieczem" i tutaj lekkie rozczarowanie, nie książką, ale sobą. Bo skoro nie podobało mi się arcydzieło polskiej literatury to ze mną musi być problem. Piszę to zupełnie nieironicznie, czuję jakbym był w jakiś sposób ułomny. Choć powiedzieć, że "Ogniem i mieczem" mi się nie podobało to nie do końca prawda. Bo ponownie ci bohaterowie, ta historia, ten język, to jak Sienkiewicz sprawia, że sobą gardzę bo ja tak pięknie nigdy nie będę pisał. I stąd ta 7. która jest chyba jednak wysoką oceną. Bo mimo, że nie do końca udźwignalem ciężar tego klasyka to dostrzegam jego wielkość i piękno. Te opisy, ci bohaterowie i to jak oni mówią. Jak Zagłoba siekał mołojców po łbach ze strychu a oni mu nic nie mogli zrobić. Śmiałem się na głos, na cały pokój. "Filozofowie mówią, że kot powinien być łowny a chłop mowmy" albo " kiedy w brzuchu pusto w głowie groch z kapustą", książka pełna jest świetnych tekstów. "Straszne czasy w których wilcy we wsiach mieszkają a w lasach obłąkani ludzie wyją". Cudowna książka na którą moja głowa za wąska, za ciasna i za mała na tak wielką literaturę.

Przeczytałem "Qvo Vadis" i się zachwyciłem, pomyślałem, że w końcu nadszedł ten czas kiedy dorosłem do wielkiej literatury. Następnie "Krzyżacy" i to samo, zachwyt.
I teraz "Ogniem i mieczem" i tutaj lekkie rozczarowanie, nie książką, ale sobą. Bo skoro nie podobało mi się arcydzieło polskiej literatury to ze mną musi być problem. Piszę to zupełnie nieironicznie, czuję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To dopiero druga książka Sinekiewicza którą przeczytałem(pierwszą była "Qvo Vadis"). I tak jak poprzednią i tą pochłonąłem, czyli około dwóch tygodni z małą przerwą bo ze mnie leń. I po tej drugiej Sienkiewicz jawi mi się jako mistrz wielkiej literatury która jest jednocześnie przystępna jak powiedzmy Stephan King ze swoimi dreszczowcami, jednocześnie będąca czymś więcej, i tu brakuje mi słowa, tym czymś jest duma z języka, z historii. To jest coś takiego, że zaraz po przeczytaniu "Krzyżaków" zacząłem słuchać Stanisława Moniuszki bo to jest POLSKI kompozytor.

To dopiero druga książka Sinekiewicza którą przeczytałem(pierwszą była "Qvo Vadis"). I tak jak poprzednią i tą pochłonąłem, czyli około dwóch tygodni z małą przerwą bo ze mnie leń. I po tej drugiej Sienkiewicz jawi mi się jako mistrz wielkiej literatury która jest jednocześnie przystępna jak powiedzmy Stephan King ze swoimi dreszczowcami, jednocześnie będąca czymś więcej, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam 23 lata i dopiero zabieram się za klasykę polskiej literatury. Wstydzę się za siebie. Bo to dla mnie trochę wstyd. Czy mogę nazywać się Polakiem? Nie wiem.
"Quo vadis" bardzo mi się podobało, chyba nawet jestem zachwycony. Winicjusz początkowo wydawał mi się jakąś pustą nieciekawą skorupą, potem to jak zmienia się jego percepcja jak prostuje się jego kręgosłup moralny. Z Ligą podobnie, pustka skorupa tylko piękna nadzwyczajnie, im dalej się czyta postać też zaczyna się robić ciekawsza, nabiera jakichś barw. Petroniusz to jaki jest błyskotliwy i kąśliwy, nie spodziewałem, że tyle będę się śmiać w trakcie czytania wielkiej polskiej klasyki, ale tak było i to zasługa tego bohatera, np. to jak kpi z miedzianobrodego. Zbyt wielkim troglodytą jestem żeby jakoś ładnie napisać jak mi się "Quo vadis" podobało. Tylko tyle jeszcze napiszę, że ten świat wydawał mi się położony pomiędzy jakimś mitem i przypowieścią a prawdziwym ówczesnym rzymem, a przynajmniej tym jak go sobie wyobrażał Sienkiewicz. Nie szczędźcie mi gorzkich słów bom polak a po polsku piszę nędznie.

Mam 23 lata i dopiero zabieram się za klasykę polskiej literatury. Wstydzę się za siebie. Bo to dla mnie trochę wstyd. Czy mogę nazywać się Polakiem? Nie wiem.
"Quo vadis" bardzo mi się podobało, chyba nawet jestem zachwycony. Winicjusz początkowo wydawał mi się jakąś pustą nieciekawą skorupą, potem to jak zmienia się jego percepcja jak prostuje się jego kręgosłup moralny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brando to naprawdę fascynująca postać, jak sam tytuł mówi piękna ale bestia, prawdziwe dzikie zwierzę ale człowiek wrażliwy, który doświadczył tragedii w swoim życiu ale też sam ją rozniecał w życiu innych. No i nie znam się ale bardzo ciekawie jest ta biografia napisana, czyta się ją jak fabułę. Szybko przez nią przeszedłem.

Brando to naprawdę fascynująca postać, jak sam tytuł mówi piękna ale bestia, prawdziwe dzikie zwierzę ale człowiek wrażliwy, który doświadczył tragedii w swoim życiu ale też sam ją rozniecał w życiu innych. No i nie znam się ale bardzo ciekawie jest ta biografia napisana, czyta się ją jak fabułę. Szybko przez nią przeszedłem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawym człowiekiem był Hitchcock, wielki artysta filmowy niedoceniony w pełni za życia, mistrz suspensu i trzymania w napięciu który sam był neurotykiem bojącym się np. przejść ze studia do stołówki. Dużo miejsca zostało poświęconego jego filmom(toż to reżyser), ale nie tylko tym najsłynniejszym jak "Psychoza" czy "Ptaki", ale też tym z początków jego kariery np. "Morderstwo", "Oszustwo" czy "Szantaż", co prawda tym mniej kojarzonym produkcjom czasami nie została poświęcona więcej niż strona, ale i wspomnienie o nich i krótkie omówienie wystarczyło by trafiły na moją półkę "do obejrzenia". Książkę powtórzę to pewne, zbyt dużo anegdot o panie Hitchcocku i jego filmach, żebym spamiętał wszystko po jednym przeczytaniu, ale na razie wędruje na moją półkę gdzie ma ładnie wyglądać, a w kolejce już stoi "Lot nad kukułczym gniazdem", "Joy Division od środka. Nieznane przyjemności", "To" i ponieważ nigdy z niego nie wyrosnę "Harry Potter",,,

Ciekawym człowiekiem był Hitchcock, wielki artysta filmowy niedoceniony w pełni za życia, mistrz suspensu i trzymania w napięciu który sam był neurotykiem bojącym się np. przejść ze studia do stołówki. Dużo miejsca zostało poświęconego jego filmom(toż to reżyser), ale nie tylko tym najsłynniejszym jak "Psychoza" czy "Ptaki", ale też tym z początków jego kariery np....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Billy Wilder. Mistrz kina z Suchej Beskidzkiej Marcin Pieńkowski, Kamila Żyto, praca zbiorowa
Ocena 6,5
Billy Wilder. ... Marcin Pieńkowski,&...

Na półkach:

Jestem ogromnie wdzięczny za tą książkę. Dlaczego? A ponieważ dlatego, że w Polsce raczej mało jest biografii reżyserów połączonych z analizami ich filmów. Na swojej półce mam jedynie "Polański: Portret mistrza". Może jest ich więcej, kto wie. A co do samej treści, bardzo, a to bardzo mi się podobała. Dużo ciekawostek i anegdot z życia Wildera np. jego konflikt z Raymondem Chandlerem, o którym wcześniej wiedziałem tylko tyle, że był.
Bardzo podobały mi się rozdziały poświęcone postaciom męskim i kobiecym w filmach Billy'ego i o cechach dla nich charakterystycznych. Mężczyzna zmagający się z problemem własnej męskości, najlepszy przykład "Słomiany wdowiec". A kobiety, stworzone by być u boku mężczyzny, bo tam im jest najlepiej. Nawet jeśli kobieca postać będzie przez większą część filmu wodziła mężczyznę za nos, lub coś innego, to na końcu będzie musiało mu ulec, m.in. "Podwójne ubezpieczenie" bądź "Miłość po południu".
Jedna jedyna wada, książka jest za cienka. Chciałbym więcej analiz poszczególnych filmów. Coś na kształt wspomnianego na początku "Portretu Mistrza" w którym każdy film Polańskiego został omówiony.
A Billy Wilder to przecież twórca takich dzieł jak "Bulwar zachodzącego słońca", "Stracony Weekend", "Pół żartem, pół serio" czy "Świadek Oskarżenia". W książce jedynymi filmami które doczekały się artykułu, to "Podwójne ubezpieczenie", "Stalag 17" i "Fedora". Ale tak czy siak, świetna książka, oby takich więcej.

Jestem ogromnie wdzięczny za tą książkę. Dlaczego? A ponieważ dlatego, że w Polsce raczej mało jest biografii reżyserów połączonych z analizami ich filmów. Na swojej półce mam jedynie "Polański: Portret mistrza". Może jest ich więcej, kto wie. A co do samej treści, bardzo, a to bardzo mi się podobała. Dużo ciekawostek i anegdot z życia Wildera np. jego konflikt z Raymondem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Perły kina : leksykon filmowy na XXI wiek. T. 1, Sensacje i science fiction Zygmunt Kałużyński, Tomasz Raczek
Ocena 6,5
Perły kina : l... Zygmunt Kałużyński,...

Na półkach:

Moje jedyne zastrzeżenie do tych leksykonów to zbyt mało omówionych klasyków kina z lat 50, 60 i 70, a do filmów z tych okresów mam największą słabość. Analizowane są głównie produkcje z lat 90. Znaczy się jest dużo bardzo dobrych filmów z tej dekady, które bardzo lubię, i z pewnością jest jeszcze więcej filmów którymi się zainteresuje dzięki tym książkom(np."W czym mamy problem?). Ale bardzo chciałbym przeczytać jakie zdanie ma duet Kałużyński-Raczek na temat dzieł takich twórców jak Billy Wilder, Roman Polański, Sergio Leone, Stanley Kubrick czy Steven Spielberg, których twórczość uwielbiam. Ale to tylko jedna mała wada, bo to co jest, jest świetne. Jeśli chodzi o osobne teksty to prym wiedzie Kałużyński, jego analizy są dłuższe i bardziej szczegółowe. Ale już dialogi obu krytyków na temat poszczególnych dzieł są najlepsze. Co oczywiste ich chemia którą tworzyli w programie "Perły z lamusa" nie mogła być zachowana w całości na papierze, ale w ciąż w jakimś stopniu ją czuć. Dla kinomanów pozycja obowiązkowa.

Moje jedyne zastrzeżenie do tych leksykonów to zbyt mało omówionych klasyków kina z lat 50, 60 i 70, a do filmów z tych okresów mam największą słabość. Analizowane są głównie produkcje z lat 90. Znaczy się jest dużo bardzo dobrych filmów z tej dekady, które bardzo lubię, i z pewnością jest jeszcze więcej filmów którymi się zainteresuje dzięki tym książkom(np."W czym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Perły kina : leksykon filmowy na XXI wiek. T. 5, Rarytasy, niewypały i kurioza Zygmunt Kałużyński, Tomasz Raczek
Ocena 6,7
Perły kina : l... Zygmunt Kałużyński,...

Na półkach:

Przyznam się, szczerze nie przeczytałem każdej opinii czy analizy filmów omówionych w tej książce, przeczytałem tylko te które mnie interesowały, mam nadzieję, że resztę przeczytam w przyszłości.
Kałużyński i Raczek w jakimś stopniu zachowali chemię w swoich dyskusjach z których słynęli w programie "Perły z Lamusa".
Książka(według mnie) idealna dla kinomana, który udając, że się uczy lub robi coś "wartościowego", a tak naprawdę szuka dla siebie filmu na wieczór.

Przyznam się, szczerze nie przeczytałem każdej opinii czy analizy filmów omówionych w tej książce, przeczytałem tylko te które mnie interesowały, mam nadzieję, że resztę przeczytam w przyszłości.
Kałużyński i Raczek w jakimś stopniu zachowali chemię w swoich dyskusjach z których słynęli w programie "Perły z Lamusa".
Książka(według mnie) idealna dla kinomana, który...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Perły kina : leksykon filmowy na XXI wiek. T. 3, Komedie, przygody i animacje Zygmunt Kałużyński, Tomasz Raczek
Ocena 6,6
Perły kina : l... Zygmunt Kałużyński,...

Na półkach:

Przyznam się, szczerze nie przeczytałem każdej opinii czy analizy filmów omówionych w tej książce, przeczytałem tylko te które mnie interesowały, mam nadzieję, że resztę przeczytam w przyszłości.
Kałużyński i Raczek w jakimś stopniu zachowali chemię w swoich dyskusjach z których słynęli w programie "Perły z Lamusa".
Książka(według mnie) idealna dla kinomana, który udając, że się uczy lub robi coś "wartościowego", a tak naprawdę szuka dla siebie filmu na wieczór.

Przyznam się, szczerze nie przeczytałem każdej opinii czy analizy filmów omówionych w tej książce, przeczytałem tylko te które mnie interesowały, mam nadzieję, że resztę przeczytam w przyszłości.
Kałużyński i Raczek w jakimś stopniu zachowali chemię w swoich dyskusjach z których słynęli w programie "Perły z Lamusa".
Książka(według mnie) idealna dla kinomana, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po prostu rewelacyjna, tak jak ekranizacja...

Po prostu rewelacyjna, tak jak ekranizacja...

Pokaż mimo to


Na półkach:

W kategorii rozrywkowej ta książka według mnie jest Niemal wybitna. Ma ona chyba wszystko; klimat tajemnicy, świetną intrygę, zwroty akcji, bohaterów z charakterem. Dosłownie od pierwszej strony nie sposób się na niej nudzić. Jest nieprawdopodobnie wciągająca, pewnie gdybym nie miał komputera i nic innego do roboty to skończyłbym ją w 2-3 dni. Dan Brown doskonale wie co i jak pisać żeby nie znudzić czytelnika, na półce już czekają "Anioły i demony", aby były równie dobre.

W kategorii rozrywkowej ta książka według mnie jest Niemal wybitna. Ma ona chyba wszystko; klimat tajemnicy, świetną intrygę, zwroty akcji, bohaterów z charakterem. Dosłownie od pierwszej strony nie sposób się na niej nudzić. Jest nieprawdopodobnie wciągająca, pewnie gdybym nie miał komputera i nic innego do roboty to skończyłbym ją w 2-3 dni. Dan Brown doskonale wie co i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Spodziewałem się jakiejś klasycznej szpiegowskiej historii, w stylu poprzednich książek o Bondzie które przeczytałem, czyli nic wielkiego, ale w sam raz na zabicie czasu. Ale to jest coś o wiele ciekawszego, przynajmniej dla mnie. Zaczyna się jako dramat, by następnie przerodzić się w świetny thriller.
Poza tym ma to co uwielbiam, narracje pierwszoosobową, zawsze pomaga lepiej zżyć się z bohaterem, nie ważne, że w tym przypadku jest to młoda, ale doświadczona przez los kobieta, wszystko co przeżywała ona, przeżywałem ja. Druga rzecz, jedna, zamknięta lokacja, świetnie buduje klimat zagrożenia i izolacji.
Czarne charaktery to archetypy typów spod ciemnej gwiazdy, do cna źli, nie specjalnie skomplikowani, nie mają żadnej historii, po prostu są i są źli. Degeneraci bez żadnego kręgosłupa moralnego, potrafiący bez skrupułów pobić kobietę.
Bond za to wykazuje się empatią i wyrozumiałością w stosunku do głównej bohaterki, ale też honorem w stosunku do przeciwników, nie zabijając ich kiedy są nieuzbrojeni.

Całość ogólnie skojarzyła mi się z klasycznym kinem Noir(książek z tego nurtu nie czytałem), osoba trzecia wplątana w intrygę. Wielka szkoda, że ta książka nie doczekała się wierniejszej ekranizacji, film o takim samym tytule powstał, ale to jedyna wspólna cecha z pierwowzorem. Już w czasie czytania wyobrażałem sobie, ją jako klasyczne czarno-białe noir, gra światłocieniem itp.
Wydaję mi się, że to książka do której w przyszłości z przyjemnością mógłbym wrócić.

Spodziewałem się jakiejś klasycznej szpiegowskiej historii, w stylu poprzednich książek o Bondzie które przeczytałem, czyli nic wielkiego, ale w sam raz na zabicie czasu. Ale to jest coś o wiele ciekawszego, przynajmniej dla mnie. Zaczyna się jako dramat, by następnie przerodzić się w świetny thriller.
Poza tym ma to co uwielbiam, narracje pierwszoosobową, zawsze pomaga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypadkowo zobaczyłem ją u znajomego na półce, a ponieważ jakiś czas nie miałem w ręku żadnej książki to pomyślałem, czemu by nie. Pamiętałem, że widziałem jej ekranizację(z 2 lata temu), którą uznałem za naprawdę dobry film, ale nie sprawił żebym chciał przeczytać jej pierwowzór.
Wciągnęła mnie od pierwszej strony i po nie całym tygodniu odłożyłem ją na półkę. W moim przypadku to coś znaczy biorąc pod uwagę, że na dokończenie ostatniej książki za którą się wziąłem potrzebowałem ponad miesiąca.
Pierwsze co sprawiło, że książkę czytało się tak dobrze to narracja pierwszoosobowa. Zawsze pomaga bardziej zaangażować się w historię i stać się jej bohaterem. Ale czym jest ten rodzaj narracji bez porządnego głównego bohatera, a takim jest bezimienny autor. Jest lekko zgorzkniały, ale ma swoje poczucie humoru. A co do samego humoru, jest go niewiele, ale jak już się pojawiał to się śmiałem. Choć mnie i tak łatwo rozśmieszyć. I co najważniejsze razem z bohaterem, wkraczamy w intrygę, bez zupełnie jakiejkolwiek wiedzy. Z nim odkrywamy karty, układamy puzzle politycznej układanki. I to uwielbiam.

W czasie pisania tego komentarza, zrobiłem sobie przerwę żeby przypomnieć sobie ekranizację. Wciąż twierdzę, że jest to dobre kino, świetnego reżysera jakim bez wątpienia jest Polański. Ale w starciu książka-film, zwycięsko według mnie wychodzi książka. W filmie parę wydarzeń jest mocno okrojonych względem pierwowzoru np. pierwszy wywiad ducha z Adamem Langiem. Wszystko dzieje się naprawdę szybko. W książce napięcie jest mozolnie budowane, powoli poznajemy tajemnice politycznego światka. Ale żeby być uczciwym film też ma swoje plusy jak np. mocny gęsty klimat w którym specjalizuje się Polański.
Kończąc, książka świetna, może nawet do niej wrócę.

Przypadkowo zobaczyłem ją u znajomego na półce, a ponieważ jakiś czas nie miałem w ręku żadnej książki to pomyślałem, czemu by nie. Pamiętałem, że widziałem jej ekranizację(z 2 lata temu), którą uznałem za naprawdę dobry film, ale nie sprawił żebym chciał przeczytać jej pierwowzór.
Wciągnęła mnie od pierwszej strony i po nie całym tygodniu odłożyłem ją na półkę. W moim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze wrażenie po przeczytaniu tej książki jakieś 4-5 lat od ostatniego razu gdy ją czytałem jest jak najbardziej pozytywne. Okazało się, że z całej książki pamiętam tylko jedną scenę. Moment kiedy Hermiona uderza Malfoya. Ale to dobrze, bo to tak jakbym czytał tę historię pierwszy raz. I dlatego szkoda, że przed wzięciem się za książkę obejrzałem jej ekranizacje. Szkoda bo w powieści J.K. Rowling jest parę naprawdę świetnych zagadek i tajemnic nad którymi głowienie się w czasie czytania przyniosłoby mi sporo frajdy. Ale kiedy widziałem już film to po prostu wiedziałem co i jak, gdzie i kiedy. Ale film to jednak film i nie dał rady pokazać wszystkich wątków opisanych w książce.
Jak poprzednie książki z serii i ta ma świetne i naturalnie przedstawione postaci w które wierzyłem, zarówno te które poznałem przy okazji poprzednich części jak i te nowe, Profesor Lupin przede wszystkim. Porywająca i wciągająca fabuła z paroma niewiadomymi jak np. Hermiona daje radę ze swoim napiętym planem lekcji. Niby nic wielkiego, ot zwykły plan lekcji, ale rozwiązanie tej niepozornej zagadki jest znaczące dla całej głównej osi fabularnej. Nie wiem co jeszcze mogę napisać, jak coś wymyślę to dopiszę, a teraz "Czara Ognia".

Pierwsze wrażenie po przeczytaniu tej książki jakieś 4-5 lat od ostatniego razu gdy ją czytałem jest jak najbardziej pozytywne. Okazało się, że z całej książki pamiętam tylko jedną scenę. Moment kiedy Hermiona uderza Malfoya. Ale to dobrze, bo to tak jakbym czytał tę historię pierwszy raz. I dlatego szkoda, że przed wzięciem się za książkę obejrzałem jej ekranizacje. Szkoda...

więcej Pokaż mimo to