rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Spoko czytadło. Na plażę:)

Spoko czytadło. Na plażę:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy redaktor wie do czego służy rozdział? Dlaczego w rozdziałach nie ma podrozdziałów? Dlaczego te rozdziały są takie długie?

Czy redaktor wie do czego służy rozdział? Dlaczego w rozdziałach nie ma podrozdziałów? Dlaczego te rozdziały są takie długie?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po słabej i chaotycznej pozycji "Wotum", "Kukły" wydają się być kilka klas wyżej. Znów ciekawy pomysł, wartka akcja, mocno zakorzenione w historii i "wysokim prawdopodobieństwie" wystąpienia w świecie realnym. Takiego Siembiedę można polecać.

Po słabej i chaotycznej pozycji "Wotum", "Kukły" wydają się być kilka klas wyżej. Znów ciekawy pomysł, wartka akcja, mocno zakorzenione w historii i "wysokim prawdopodobieństwie" wystąpienia w świecie realnym. Takiego Siembiedę można polecać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Temat ciekawy, ale mam wrażenie, że autor nie za bardzo miał pomysł, jak go ugryźć. Reportaż na ten temat mógłby być lepszym rozwiązaniem. Tempo powieści rwane, mało zajmujące wątki poboczne, coś ewidentnie "nie pykło".

Temat ciekawy, ale mam wrażenie, że autor nie za bardzo miał pomysł, jak go ugryźć. Reportaż na ten temat mógłby być lepszym rozwiązaniem. Tempo powieści rwane, mało zajmujące wątki poboczne, coś ewidentnie "nie pykło".

Pokaż mimo to


Na półkach:

.... i w dalszym ciągu nie wiem, kim z zawodu był ojciec Bishopa. Karuzela zdarzeń mniej lub bardziej wiarygodnych, jednak sprawnie napisana i wciągająca, a przecież o to chodzi w takich powieściach.

.... i w dalszym ciągu nie wiem, kim z zawodu był ojciec Bishopa. Karuzela zdarzeń mniej lub bardziej wiarygodnych, jednak sprawnie napisana i wciągająca, a przecież o to chodzi w takich powieściach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To wszystko już było . Wtórne przepisywanie innych kryminałów. Nie rozumiem tak wysokiej oceny

To wszystko już było . Wtórne przepisywanie innych kryminałów. Nie rozumiem tak wysokiej oceny

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny tom, gdzie prywatne perypetie Strike'a i Ellacott są bardziej wciągające niż intryga kryminalna :) ale i tak dziwnie wciąga. Pewnie też za sprawą M. Stuhra, który to czyta.

Kolejny tom, gdzie prywatne perypetie Strike'a i Ellacott są bardziej wciągające niż intryga kryminalna :) ale i tak dziwnie wciąga. Pewnie też za sprawą M. Stuhra, który to czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Największy PLUS tej książki to wojenne tło. Książka wydana w 2019 r. a mowa jest w niej o weteranach wojny toczonej na terytorium Donbasu, sic! W Polsce media uparcie milczały na ten temat, aż do wkroczenia wojsk rosyjskich na tereny republik Ługańskiej i Donieckiej. Republik, których powstanie było parafowane przez władze ukraińskie w porozumieniach Mińskich. Regularna wojna domowa na wschodzie ukrainy od 2015 do 2019 roku! Jedna z postaci w powieści prezentując postawę "prodoniecka" pyta jak długo jeszcze wschodnia Ukraina wytrzyma represje "zachodnich faszystów", czyli władz Kijowa. I to z perspektywy czasu jest najbardziej ciekawe.
Tak sobie myślę, czy Warszawa kazałaby strzelać do dolnego śląska, kiedy tamtejsza ludność chciałaby mieć swoja autonomię. Czy do tłumaczenia agresji Warszawa użyłaby argumentu, że np. władze Niemiec sa inspiratorem dla poczynań Dolnego ślaska . Bo do takiego rozwiazania uciekłł się Kijów. Aż przyszedł rok 2022.
Podobno żyjemy w erze informacji. Nic bardziej mylnego. Ludziom na tacy podawane saą fake newsy, ale wygodniej jest w nie wierzyć, niż je sprawdzać. I nie ważne, które stacje je podają, bo w w ogłupianiu ludności Polskiej mainstream idzie ręka w rękę.

Największy PLUS tej książki to wojenne tło. Książka wydana w 2019 r. a mowa jest w niej o weteranach wojny toczonej na terytorium Donbasu, sic! W Polsce media uparcie milczały na ten temat, aż do wkroczenia wojsk rosyjskich na tereny republik Ługańskiej i Donieckiej. Republik, których powstanie było parafowane przez władze ukraińskie w porozumieniach Mińskich. Regularna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

no cóż...... 5 moje spotkanie z Hermanem i słabo, baaaardzo słabo. Jestem w stanie zrozumieć żonglowanie planami czasowymi ale to co nam serwuje autor jest po prostu fatalne. Rozumiem, że Hermana może i rozpiera wiedza historyczna, ale przepisywanie historii dla zwiększenia objętości książki? Tym bardziej, że 3/4 tej historii nie tylko nie popycha akcji, jest wręcz nieistotna. Ironizując, Herman zdaje sobie sprawę, że książek historycznych nikt nie czyta, więc postanowił napisać powieść "detektywistyczną" jako przykrywkę dla przepisania regionalnych kronik szczecina. Bez polotu niestety. Już w latarni umarłych Herman wpadł na mieliznę i tu tej mielizny ciąg dalszy, bo intryga i słaba, i mało wiarygodna. A najgorszy moment, to ten gdzie mega spostrzegawczy erudyta Igor nie zainteresował się zasypaną "lodownią" wcześniej. Tak beznadziejnego rozwiązania fabularnego nie widziałem już dawno. To jak policzek dla czytelnika. I była żona Igora, która śledzi porywacza... miała kobieta tyle czasu, że powinna była zadzwonić do Igora., skoro Paulina została porwana tuż po wyjściu od niego. Powinna zaangażować go w pomoc, itd. Kolejne słabe rozwiązanie.
Rozumiem konwencję a'la Pan Samochodzik. Ale brak tu wdzięku. Te same postaci rok do roku trafiają na podobne przygody. Jest niby niebezpiecznie, bo i w Latarni umarłych i tu są na prawdę groźni przeciwnicy i morderstwa, ale.... U Nienackiego też było niebezpiecznie, ale tam wszystko było raczej umowne, a tu Herman nie może się zdecydować, co tak na prawdę chce napisać. Seryjny, bardzo niebezpieczny morderca, bardzo krwawe zabójstwa, a wszystko to tak po macoszemu. Wyszedł mu Pan Samochodzik na rowerze w Sandomierzu.
dla formalności, nie czepiam się Wiadomości z podziemi, bo to było pierwsze, i jeszcze nie wiadomo było, w którą stronę podąży kontynuacja.
Jestem też po lekturze Krzyża Pańskiego i Szachownicy, tam już narracja jest nieco bardziej uporządkowana. Ale to mam wrażenie, że autor czytał Kate Morton i coś niecoś od niej ściągnął.

no cóż...... 5 moje spotkanie z Hermanem i słabo, baaaardzo słabo. Jestem w stanie zrozumieć żonglowanie planami czasowymi ale to co nam serwuje autor jest po prostu fatalne. Rozumiem, że Hermana może i rozpiera wiedza historyczna, ale przepisywanie historii dla zwiększenia objętości książki? Tym bardziej, że 3/4 tej historii nie tylko nie popycha akcji, jest wręcz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Iga Ziemna , bohaterka swoich czasów, typowy przykład "nowoczesnej warszafki".
Iga Ziemna nie znosi kiedy ktoś się wtrąca w jej życie, sama jednak uzurpuje sobie prawo do komentowania i oceniania sposobu życia innych. Iga Ziemna wrażliwa na problem bezdomności, empatyczna dla obcych (bo nic o nich nie wie), w życiu prywatnym ma syf , jest jej obojętne życie bliskich. Iga Ziemna jest bardziej prowincjonalna i zakłamana wewnętrznie niż mieszkańcy prowincji którzy uwierają ją swoim zachowaniem. Czy akceptowanie homoseksualizmu czyni już z kogokolwiek światowca? Iga Ziemna przenosi swoje frustracje na innych, bo chce być "nowoczesna, taka światowa", ale taka nie jest. Słuchanie Kazika czy znajomość twórczości Osieckiej nie jest usprawiedliwieniem dla pogardy do kogoś, kto woli oglądać w tv seriale o ojcu Mateuszu. Kiedy się ma problemy z samoakceptacją rośnie nienawiść do ludzi, którzy tę samoakceptację mają i chcą żyć wg swoich światopoglądów. Igę Ziemną nie raziłaby zaściankowość, gdyby nie przypominała jej samej, jaka jest zakłamana. Tu się kłania słowo wytrych - tolerancja. Ludzie pokroju Igi Ziemnej chcą wierzyć, że są tolerancyjni, a niestety ich tolerancja kończy się tam, gdzie pojawia się różnica w widzeniu świata. Sami natomiast żądają, by tolerować ich światopogląd bez żadnych zastrzeżeń.
Znam paru warszafiaków, nie są tacy lotni jak Gleba :( raczej konformistyczni oportuniści z wiedzą czerpaną z demotywatorów. Niby wie czego chce, jak powinien wyglądać świat, ale po 5 minutach rozmowy okazuje się, że powtarza frazesy. Wolę jednak prowincję.

No i ten wtręt o Putinie grającym na nosie całemu światu....... Albo Śmielak nie rozumie geopolityki albo płynie z prądem . I jedno i drugie niedobrze o nim świadczy. Ale warszafka to stan umysłu. Bo można być i żyć na prowincji, i być zachłyśniętym ideologiczną wydmuszką.
CO ZA NIEDORZECZNA MOTYWACJA DO ZBRODNI
i widać, że autorka czytała "Czwartą małpę" J.D.Barkera

Iga Ziemna , bohaterka swoich czasów, typowy przykład "nowoczesnej warszafki".
Iga Ziemna nie znosi kiedy ktoś się wtrąca w jej życie, sama jednak uzurpuje sobie prawo do komentowania i oceniania sposobu życia innych. Iga Ziemna wrażliwa na problem bezdomności, empatyczna dla obcych (bo nic o nich nie wie), w życiu prywatnym ma syf , jest jej obojętne życie bliskich. Iga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

+ za nazwisko
+ za styl
+ za miejsce zamieszkania
+ za nastrój
+ za to, że pomimo odgadnięcia zagadki nie wyobrażałem sobie nie dosłuchać do końca
+ za Zadurę
+ za brak niepotrzebnych epilogów/wyjaśnień
plusów może i byłoby więcej, ale nie jest to znowu jakaś rewelacja :)

+ za nazwisko
+ za styl
+ za miejsce zamieszkania
+ za nastrój
+ za to, że pomimo odgadnięcia zagadki nie wyobrażałem sobie nie dosłuchać do końca
+ za Zadurę
+ za brak niepotrzebnych epilogów/wyjaśnień
plusów może i byłoby więcej, ale nie jest to znowu jakaś rewelacja :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno nie widziałem gorszych wymiocin. I kto oraz w jakim celu przytargał te NIENARUSZONE zwęglone zwłoki do tego lasu ? Kto pilnował dzieci, kiedy Burzyńska z Siarczyńską prowadziły nocą dochodzenie, a Michał jeździł agitować?
Bo to, że Zaorskiego wirus nie wykończył (choć mu mocno kibicowałem), to było do przewidzenia. Tylko tarczy Kapitana Ameryki mu Mróz dać nie chciał. No i prawie się modlił, tylko do kogo...?
Apirant Burzyńska przez całą serię "odwaliła" tyle akcji, że powinna być zwolniona z policji, a nie dostawać awanse.
Seweryn i Kaja - najbardziej antypatyczny i żenujący duet bohaterów . Zero empatii, dbanie tylko o własne interesy, nieliczenie się z otoczeniem (burzyńska zdaje się nie wykazywać żadnych oznak miłości do własnych dzieci), ale jednocześnie na tyle oświeceni, by pomagać ukraince i dokładać "-ka" do prokurator czy aspirant , by powstała wersja kobieca. Pan Mróz musi być w trendzie, bo przestaną się nim zachwycać ludzie po kilku fakultetach. No, jak tak ma wyglądać ten "nowoczesny" świat promowany przez Mroza, to jest to oznaka upadku moralności a nie rozwoju.
Minister partii rządzącej pomagał całe życie polityczne DEMOKRACIE Michałowi Ozdze? Albo układy biznesowo-polityczne idą w poprzek i manifesty polityczne Mroza z poprzednich powieści nie mają sensu, albo są tylko woalką, żeby go czytelnicy po fakultetach do pisiorów nie zaliczyli.
Cała intryga kryminalna nijaka i naciągana. To chyba tylko pretekst, żeby wreszcie głowni bohaterowie mogli się zejść (w obliczu śmierci) i dać im fundament pod kolejne przygody. Bo ich coroczne schadzki były już nie tyle nużące, co zwyczajnie głupie.
Co do lektora, Pawła Małaszyńskiego, to chyba nie zrozumiał on jaki stek bzdur czyta, bo próbował robić to na poważnie. Co nie zmienia faktu, że na lektora się nie nadaje.

Dawno nie widziałem gorszych wymiocin. I kto oraz w jakim celu przytargał te NIENARUSZONE zwęglone zwłoki do tego lasu ? Kto pilnował dzieci, kiedy Burzyńska z Siarczyńską prowadziły nocą dochodzenie, a Michał jeździł agitować?
Bo to, że Zaorskiego wirus nie wykończył (choć mu mocno kibicowałem), to było do przewidzenia. Tylko tarczy Kapitana Ameryki mu Mróz dać nie chciał....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Są tacy, którzy na 600 stronach usiłują wymalować intrygę godną jedynie noweli, i są tacy, którzy na 400 potrafią zmieścić kilka historii kryminalnych. Janiszewska zalicza się do tych drugich. Te krótkie epizody z życia małego Adama vel Jana "zaopiekowanego" przez matkę mają większy potencjał i ładunek emocjonalny, niż główna intryga. Ale to wyszło powieści na plus. Bardzo sprawny kryminał, miło spędzony czas.

Są tacy, którzy na 600 stronach usiłują wymalować intrygę godną jedynie noweli, i są tacy, którzy na 400 potrafią zmieścić kilka historii kryminalnych. Janiszewska zalicza się do tych drugich. Te krótkie epizody z życia małego Adama vel Jana "zaopiekowanego" przez matkę mają większy potencjał i ładunek emocjonalny, niż główna intryga. Ale to wyszło powieści na plus. Bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szybko, sprawnie i na temat ! Nic bardziej nie wkurza jak opis wiązanego krawata czy proces dekantacji wina w powieści sensacyjnej. A tu tego nie znajdziesz :) Tempo i intryga wynagradzają kilka małych nieścisłości.

Szybko, sprawnie i na temat ! Nic bardziej nie wkurza jak opis wiązanego krawata czy proces dekantacji wina w powieści sensacyjnej. A tu tego nie znajdziesz :) Tempo i intryga wynagradzają kilka małych nieścisłości.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pędu ku samozagładzie Grossa ciąg dalszy. Nie znam się na psychologii, ale nie zrozumiałe są dla mnie bodźce kierujące komisarzem, szczególnie w epilogu. Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia Gross angażuje się w rozwikłanie "morderstwa", które jest słabo umotywowane. Cała intryga też jest naciągana. Małecki chyba za bardzo zapatrzył się w stronę Marka Stelara i jego historycznego konika i też podążył w holocaustowe modne kierunki. Zamiast "docisnąć" sprawcę konfrontacją z nastolatkiem, który mu pomagał, Gross niczym Colombo idzie wyjaśniać z podejrzanym kwestie zbrodni - mocno słabe.
Następnie egzaltuje się szukając sprawiedliwości dziejowej u emerytowanej historyczki i starego Kowala, na koniec zaś, kiedy emocje opadają olewa odbudowę relacji z synem.
Nijak mi się to nie spina. Rozumiem furtkę dla kolejnego tomu (ów) ale psychologicznie to raczej leży.

Pędu ku samozagładzie Grossa ciąg dalszy. Nie znam się na psychologii, ale nie zrozumiałe są dla mnie bodźce kierujące komisarzem, szczególnie w epilogu. Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia Gross angażuje się w rozwikłanie "morderstwa", które jest słabo umotywowane. Cała intryga też jest naciągana. Małecki chyba za bardzo zapatrzył się w stronę Marka Stelara i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znam trylogię Agata Stec i Artur Kamiński, stąd z grubsza wiedziałem, że to eksperyment Artura. Ponadto autor chyba inspirował się 7 śmierciami evelyn hardcastle, co było aż nadto widoczne. Jednak i tak zabawa była przednia. Takie klimaty są bardzo ok. Pytanie tylko czy takie programowanie świadomości jest możliwe w rzeczywistości?

Znam trylogię Agata Stec i Artur Kamiński, stąd z grubsza wiedziałem, że to eksperyment Artura. Ponadto autor chyba inspirował się 7 śmierciami evelyn hardcastle, co było aż nadto widoczne. Jednak i tak zabawa była przednia. Takie klimaty są bardzo ok. Pytanie tylko czy takie programowanie świadomości jest możliwe w rzeczywistości?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dominik Cieślak to chyba tę książkę pisał.... Z pozycji na pozycję styl Kościelnego jest coraz bardziej toporny. Mnóstwo powtórzeń, przez co człowiek się męczy. Kalkowanie, nadmierne maralizatorstwo .... jakbym ostatnie "dokonania" Piotrowskiego czytał. Panie Kościelny czy mamy jeszcze miejsce na własne zdania i osądy, czy ""Nagonka" to podręcznik poprawności ? Nie każdy myślący inaczej niż pan autor jest chorym psychicznie ksenofobem :/
czyżby tzw. czołówka autorów polskich kryminałów to koniunkturaliści wazeliniarze? Ja rozumiem krytykę kościoła katolickiego, krytykę ksenofobii, krytykę homofobii, krytykę patologii tzw. 500+, ale mam wrażenie, że u Piotrowskiego, Mroza, Kościelnego, 99% zbrodni jest popełnianych właśnie z ww pobudek. A to chyba jest spore nadużycie i przekłamanie. Kościelny miał jeszcze nieco odwagi nurzając w szambie polityków nie tylko PISu :)
No nic to.
ps. Doktor Braun miał absurdalną motywację by nie wydać policji przyrodniego brata.
Ocena książki nie wynika z oceny poglądów jej autora, tylko z tego, że jest ona zwyczajnie słaba. Ja rozumiem, że Sikora niczym Brudny czy Seweryn Zaorski gwarantują niezłą sprzedaż, jednak kiepskie pomysły na fabułę nie mogą być pretekstem do pisania moralitetów, bo nie o to chodzi w powieści kryminalnej czy sensacyjnej.

Dominik Cieślak to chyba tę książkę pisał.... Z pozycji na pozycję styl Kościelnego jest coraz bardziej toporny. Mnóstwo powtórzeń, przez co człowiek się męczy. Kalkowanie, nadmierne maralizatorstwo .... jakbym ostatnie "dokonania" Piotrowskiego czytał. Panie Kościelny czy mamy jeszcze miejsce na własne zdania i osądy, czy ""Nagonka" to podręcznik poprawności ? Nie każdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy już myślałeś, że Hunter i Garcia widzieli już wszystko, to źle myślałeś. A Garcia kolejny tom dziwi się brutalności, z jaką się spotyka. Chyba nierozgarnięty jakiś.....
Gdyby nie hipernaiwne dialogi, nierozgarnięty agent specjalny Garcia, to byłoby ok.

Kiedy już myślałeś, że Hunter i Garcia widzieli już wszystko, to źle myślałeś. A Garcia kolejny tom dziwi się brutalności, z jaką się spotyka. Chyba nierozgarnięty jakiś.....
Gdyby nie hipernaiwne dialogi, nierozgarnięty agent specjalny Garcia, to byłoby ok.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest lekkie rozczarowanie. Wszystko już było. Wiem, że coraz trudniej o oryginalność intrygi czy rozwiązań fabularnych, ale .... ciężarna Monika potrącona przez pijanego kierowcę, no proszę.... Aż dziw, że za kółkiem nie siedział pijany ksiądz. Serio, mocno się zdziwiłem, bo mam wrażenie, że wg Kościelnego tylko kler jest zdegenerowany. Generalnie zaczynam przychylać się do tezy, że Kościelny ostatnimi pozycjami przeprowadza jakąś autoterapię, został skrzywdzony przez "sukienkowych" i zamiast zrobić jakiś comming out, to leczy zranioną duszę. no cóż, taka moda.
O ile wcześniejsze pozycje rzeczywiście skupiały uwagę na nieodkupionych winach kleru, tak teraz niestety wygląda to tak, jakby Kościelny zafiksował się na jednym punkcie i nie zamierzał nic zmieniać.
Kompletnie nieprzekonujący Sikora ze swoją homofobią. Pracuje z Bieleckim kilka lat i ...., i co? dalej jest fiutem dla przyjaciela? no tak się w przyrodzie nie dzieje.
Pies gubiący trop na parkingu, gdzie stał samochód Czarnoty, i nikomu nic nie świta? Brak sprawdzenia logowania komórki, gdzie to jest zazwyczaj pierwsza czynność we wszystkich polskich kryminałach?
no, mnóstwo takich drobiazgów kłujących w oczy.

Jest lekkie rozczarowanie. Wszystko już było. Wiem, że coraz trudniej o oryginalność intrygi czy rozwiązań fabularnych, ale .... ciężarna Monika potrącona przez pijanego kierowcę, no proszę.... Aż dziw, że za kółkiem nie siedział pijany ksiądz. Serio, mocno się zdziwiłem, bo mam wrażenie, że wg Kościelnego tylko kler jest zdegenerowany. Generalnie zaczynam przychylać się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W moim przypadku najpierw był Zapomniany ogród. W Milczącym zamku styl Morton dopiero się krystalizuje, zabiegi narracyjnie się szlifują, ale mnie to nie przeszkadza w odbiorze całości. W przypadku Morton bardzo mi się podobają zaskakujące rozwiązania fabularne polegające na podaniu w początkowej fazie powieści suchej informacji, wyimka z biografii jednego z bohaterów, które później już nie jest takie oczywiste i jednoznaczne - pierwsza żona Blythe'a spłonęła w wyniku nieuważnego wypadku, co później autorka "wyprostuje" i nada temu wydarzeniu inną genezę, bieg i skutek. Podobnie było w Zapomnianym ogrodzie - Eliza trafia pod skrzydła kochającej rodziny, które to skrzydła później nie będą parasolem, a ciężarem. Te ciężkie gatunkowo "drobne" suspensy są creme de la creme tych powieści. Generalnie rozwiązania zagadek w tych powieściach, nie są trudne do rozwikłania. Łatwo na nie wpaść. Jednak drogi prowadzące do finału, to bardzo urzekająca podróż.

W moim przypadku najpierw był Zapomniany ogród. W Milczącym zamku styl Morton dopiero się krystalizuje, zabiegi narracyjnie się szlifują, ale mnie to nie przeszkadza w odbiorze całości. W przypadku Morton bardzo mi się podobają zaskakujące rozwiązania fabularne polegające na podaniu w początkowej fazie powieści suchej informacji, wyimka z biografii jednego z bohaterów,...

więcej Pokaż mimo to