-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2017-04-10
2016-01-17
Zapraszam do przeczytania recenzji napisanej wspólnie z moją mamą: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2016/02/recenzja-linia-serc-rainbow-rowell.html
"Linia Serc" to kolejna przesłodzona i wyidealizowana historia. "Eleonora i Park" poruszały też ważne kwestie, "Fangirl" miała się wyróżniać tematyką. Tę pozycję wyróżnia przeplecenie świata realnego z nierzeczywistym. Język jest prosty, jak na nic nie wnoszącą obyczajówkę przystało, dzięki czemu czytało się ją dosyć szybko. Ale... nie widzę w tej książce większego celu, poza tym, że jest co poczytać do poduszki, żeby umilić sobie czas. Ot co, jeden z wielu sposobów na nudę.
To, co działo się w tej powieści nie było do końca zrozumiałe. Zarówno decyzje bohaterów, jak i sposób, w jaki zakończyła się książka nie były dla mnie jasne. Pomijając fakt, że było to przewidywalne już od pierwszych rozdziałów. Niewiele się tam działo, jedynie liczne retrospekcje choć trochę mnie zainteresowały. No dobra, poród mopsiąt też był ciekawy. Ale to tylko niewiele wnoszące do fabuły wydarzenie. Główny wątek nie był też szczególnie wartościowy, to tylko kolejna seria rozważań o życiu, która niczego nowego nie nauczy. Chyba że ktoś jest kompletnie bezradny i niedoświadczony życiowo.
Żadnej z postaci nie polubiłam. Wręcz przeciwnie, na każdym ich kroku zastanawiałam się, co z nimi nie tak. Georgie, kierująca się w życiu karierą, i Neal, wyidealizowany super ojciec i zero towarzyskie. Oraz Seth, przystojny przyjaciel, który nie umie sobie ułożyć życia. Jedynie siostrę Georgii darzę odrobiną sympatii. Ogólnie bohaterowie są dobrze wykreowani, ale raczej trudno jest ich polubić.
Linia serc to książka dobra na jeden wieczór, do oderwania się od rzeczywistości i pocieszenia się, że inni mają większe problemy od ciebie. Powiedziałabym, że mnie rozczarowała, ale doświadczona innymi dziełami Rowell nie spodziewałam się niczego wielkiego. Okazała się gorsza od "Eleonory i Parka", ale lepsza od "Fangirl". Przeważyła jednak szalę i wiem, że więcej po twórczość autorki nie sięgnę.
Zapraszam do przeczytania recenzji napisanej wspólnie z moją mamą: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2016/02/recenzja-linia-serc-rainbow-rowell.html
"Linia Serc" to kolejna przesłodzona i wyidealizowana historia. "Eleonora i Park" poruszały też ważne kwestie, "Fangirl" miała się wyróżniać tematyką. Tę pozycję wyróżnia przeplecenie świata realnego z nierzeczywistym. ...
2016-01-28
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Z twórczością autorki miałam styczność już raz. Czytałam trylogię [delirium] i niestety Panika nie okazała się lepsza, ale i tak bardzo mi się podobała. Dało się poczuć klimat niebezpiecznej rozgrywki, złego towarzystwa i życia w niewielkiej mieścinie, dzięki czemu czytanie było niezwykle przyjemne. Pozwoliłam się wciągnąć między kartki i czułam się, jakbym tam była i obserwowała losy bohaterów, stojąc tuż obok. Kiedy dzwonił dzwonek, oznajmiając koniec przerwy, nie potrafiłam przestać czytać i modliłam się, by nauczyciel się spóźnił. A potem całą lekcję myślałam tylko o Panice.
Bohaterowie są realni i z łatwością można sobie wyobrazić, że żyją wśród nas. Mają swoje wady i zalety, można ich lubić, lub nie. Ich losy nie pozostają nam obojętne, ja z ciekawością czekałam na to, jak rozwinie się ich historia. Akcja trzyma w napięciu i ciągle podsyca ciekawość czytelnika, gdy coś pójdzie nie tak. Od początku do końca czytałam zafascynowana, zapominając o wszystkim, co mnie otacza. Ku mojemu rozżaleniu książka tak szybko się skończyła! Pióro Lauren Oliver jest bardzo dobre i miło czyta się jej dzieła.
Od zawsze mieszkam w wielkim mieście, a dzięki Panice poczułam się jak na wsi, czy po prostu w małej miejscowości, której mieszkańcy ledwo wiążą koniec z końcem. Siedziałam u siebie w pokoju, ale wokół szalała burza, płomienie pożerały wszystko na swojej drodze, czułam zapach alkoholu i słyszałam puszczaną głośno muzykę - to, co zdarzało się w książce, zdawało się toczyć tuż obok mnie.
Wątek miłosny oczywiście występuje, ale nie ma go za dużo, dzięki czemu bardziej skupiamy się na wydarzeniach. Mimo narracji trzecioosobowej możemy poczuć emocje bohaterów. Chociaż jednego nie rozumiem - po co pisać imię bohatera, z którego "perspektywy" obserwujemy wydarzenia, przy tym sposobie opowiadania? Nie ma takiej potrzeby, a tylko zbędnie zastanawiałam się, w jakim to było celu.
Całość: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2016/01/recenzja-panika-lauren-oliver.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Z twórczością autorki miałam styczność już raz. Czytałam trylogię [delirium] i niestety Panika nie okazała się lepsza, ale i tak bardzo mi się podobała. Dało się poczuć klimat niebezpiecznej rozgrywki, złego towarzystwa i życia w niewielkiej mieścinie, dzięki czemu czytanie było niezwykle przyjemne. Pozwoliłam się wciągnąć między kartki i...
2014-12
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Historia, którą wszyscy znają. Historia o Hazel i Augustusie, nastolatkach chorych na raka. Ich życie to nie bajka. Ona ogląda America's Next Top Model, czyta na okrągło tę samą książkę i uważa, że niczym się nie wyróżnia. On kiedyś grał w koszykówkę, teraz w gry komputerowe i uwielbia metafory. Ich wspólna historia jest niezwykle poruszająca i przerażająco prawdziwa.
Hazel stała się taką outsiderką, że jej mama ma wątpliwości do do stanu zdrowia jej psychiki. Zapisuje ją na grupę wsparcia, na której bohaterka poznaje Gusa. Dzięki niemu ma szansę spełnić swoje marzenie.
Styl pisania pana Greena jest wyjątkowy, z masą ciekawych spostrzeżeń oraz przenośni, język jest pełen polotu. Sama już nie wiem, czy więcej płakałam czy się śmiałam. Mimo bardzo poważnej tematyki trudno jest zachować kamienną twarz. Bohaterowie są niesamowici, nie da się ich nie lubić! Jeśli przeczytasz tę książkę, nigdy o niej nie zapomnisz. Jest po prostu genialna. Nie jest też typowym wyciskaczem łez, a powieścią, która skłania do refleksji nad ważnymi tematami. Przede wszystkim - śmierci. Nie jest łatwo napisać idealną książkę o takiej tematyce, ale Greenowi się to udało. Brawa!
Jest to bardzo znana powieść, powstała też ekranizacja. Czy na to zasługuje? Oczywiście! Każdy powinien ją przeczytać.
Hazel martwi się, że jest granatem. Granatem, który wybuchnie, niszcząc wszystko wokół siebie. Ale nie trzeba być umierającym, żeby skrzywdzić ludzi w polu rażenia. Nie da zrobić czegoś tak, by wszyscy byli zadowoleni, ktoś na pewno zostanie zraniony. Każdy człowiek staje w życiu przed ważnymi wyborami, których konsekwencje musi ponieść. Każdy człowiek może się utożsamić z Hazel Grace, znaleźć w niej cząstkę siebie. Gwiazd Naszych Wina to jedna z tych książek, która uczy jak żyć. Wnosi coś do naszego życia, to jeden z powodów, dla których musisz ją przeczytać, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś (w co wątpię).
Gwiazd Naszych Wina to powieść, która zasługuje na więcej niż 10 gwiazdek. Należy jej się nieskończona ilość gwiazd, całe niebo! Bo "niektóre nieskończoności są większe niż inne".
Całość tu: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/11/recenzja-gwiazd-naszych-wina.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Historia, którą wszyscy znają. Historia o Hazel i Augustusie, nastolatkach chorych na raka. Ich życie to nie bajka. Ona ogląda America's Next Top Model, czyta na okrągło tę samą książkę i uważa, że niczym się nie wyróżnia. On kiedyś grał w koszykówkę, teraz w gry komputerowe i uwielbia metafory. Ich wspólna historia jest niezwykle...
2015-10-19
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Delilah żyje w swoim świecie. Nie nawiązuje kontaktów z rówieśnikami, nie do końca dogaduje z matką. Jest jednak taka książka, którą mogłaby czytać w nieskończoność. Znalazła ją wepchniętą na złej półce w bibliotece i od tej pory się z nią nie rozstaje. Ciągle myśli tylko o bohaterskim księciu Olivierze i jego świecie między stronami bajki. No właśnie, bajki. Jaka normalna piętnastolatka je czyta? Tyle że ta bajka nie jest normalna.
Co by było, gdybyś dał się wciągnąć między kartki, nie w przenośni, a naprawdę?
Kiedy sięgałam po tę powieść miałam dość duże oczekiwania - w końcu napisały ją Jodi Picoult z córką, nie byle kto. Jednak spodziewałam się, że nie będzie to jakieś wybitne dzieło, tak jak było z innymi książkami Jodi. Sama autorka wspominała przecież, że będzie to coś lżejszego, bardziej dla nastolatków. I słusznie. Z innej bajki jest książką ciekawą, łatwą i szybką w czytaniu. Nadaje się idealnie do chwili relaksu między obowiązkami. Zawiera wiele wartościowych spostrzeżeń mimo tej luźnej tematyki, jednocześnie nie wymagając dużo myślenia. Wiele jest opinii mówiących, że ta powieść nie spełniła oczekiwań. Ale czego się w takim razie spodziewali? To nie ten typ książki, jakie Picoult zwykle pisze. To coś innego, a negatywna opinia znaczy jedno - źle się do tej książki podeszło.
Bohaterka jest dość typowa. No bo ile było już historii o outsiderkach? Wiele. A Delilah niczym się od nich nie wyróżnia. Postać Oliviera jest za to dość ciekawa, lecz mimo to bohaterowie są raczej minusem tej powieści.
Kiedy czytałam tę książkę poczułam się jak za czasów podstawówki, trochę nawet jak w przedszkolu. Nie jest dla dzieci. Nie jest też dla dorosłych. Jest dla wszystkich! Młodsi czytelnicy mogą zapoznać się z historią nastolatki, a jednocześnie nadal czytać coś bajecznego. Starsi cofną się w czasie i przypomną swoje pierwsze przygody z literaturą. Z innej bajki jest uniwersalna, idealna na wspólne czytanie, czy to z bratem, czy z córką.
Książka została podzielona na wiele części. Nie typowe rozdziały, a fragmenty z dwóch perspektyw oraz... bajkę, którą czytała Delilah. Możemy się więc poczuć jak ona czytając tę książkę, lecz także wyobrazić sobie, jak książę Olivier mógł się czuć odgrywając scenki ze swojej bajki.
I jeszcze jedna ważna rzecz - oprawa graficzna! Okładka jak pozostałe książki Picoult jest cudna, ale zajrzyjcie do środka... Te ilustracje jeszcze bardziej przybliżają nas do klimatu dzieciństwa. Są poza tym naprawdę świetne, jest czym nacieszyć oko.
Całość tu: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/12/blogmas-day-10-recenzja-z-innej-bajki.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Delilah żyje w swoim świecie. Nie nawiązuje kontaktów z rówieśnikami, nie do końca dogaduje z matką. Jest jednak taka książka, którą mogłaby czytać w nieskończoność. Znalazła ją wepchniętą na złej półce w bibliotece i od tej pory się z nią nie rozstaje. Ciągle myśli tylko o bohaterskim księciu Olivierze i jego świecie między stronami bajki....
2015-12-03
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Pewnego dnia wszyscy dorośli znikają. Tak po prostu. W jednej sekundzie są, a potem ich już nie ma. Nastolatkowie i dzieci z Perdido Beach muszą poradzić sobie same. Przede wszystkim muszą przeżyć, a poza tym odkryć, dlaczego tak się stało i co zrobić, by nie zniknąć tak jak oni.
Powiem tak: od pierwszych stron wiedziałam, że się tą książką nie zachwycę, styl pisania mi się nie spodobał. Mimo, że bohaterami są przeważnie czternastolatkowie, czyli moi rówieśnicy, to przypominała mi ona powieści czytane w podstawówce. Może gdybym po nią wtedy sięgnęła, to przypadłaby mi do gustu. Ale los chciał inaczej.
Na początek może trochę plusów. Wydarzenia były całkiem nieźle przemyślane, nie zapomniano tu o noworodkach czy zwierzętach pozostawionych w domu bez opieki, gdy zniknęli dorośli; można było zaobserwować różne zachowania ludzi w takiej sytuacji. Książkę czytało się dość szybko, szczególnie pod koniec. Była nawet ciekawa, działo się dużo rzeczy na raz. Nie nudziła czytelnika, ale też nie przygważdżała do kanapy.
Ale cóż... Jeśli chodzi o pozytywy, nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Więc teraz minusy. Przede wszystkim: za dużo bohaterów na raz. Dopiero co oswoiłam się z obecnymi, a już dodawano kolejnych. Wielowątkowość ma w tym przypadku złe i dobre strony. I kolejna uwaga, jeśli chodzi o postaci: byli niemożliwie nudni i bezbarwni, najwidoczniej ich ilość uniemożliwiła dobre wykreowanie charakteru. Nie polubiłam jakoś szczególnie żadnego z nich, może z wyjątkiem Lany (która przez większość scen występowała sama, więc zwracała na siebie uwagę). Nie potrafię się też do tej pory połapać, kto jest bohaterem pierwszo-, a kto drugoplanowym. Drake, czyli w zasadzie podwładny, występował równie często, co Caine, który był najważniejszym czarnym charakterem i dla którego Drake pracował. Nawet jeśli więc wyeliminujemy tych zbyt wtrącających się na pierwszy plan, głównych bohaterów jest stanowczo za dużo.
Miałam wrażenie, że autor na siłę próbował być śmieszny, a przykład jest powyżej. Niestety, więcej niż lekkiego uśmiechu na twarzy, ta książka nie wywołała. Takie chamskie pyskówki były wtrącane zbyt często i w nieodpowiednich sytuacjach. Rany, wszystkiego w tej książce za dużo! Do tego nie mogłam znaleźć żadnych cytatów, choćby do zamieszczenia w recenzji, dlatego są tylko trzy, i to beznadziejne.
Koleżanka ostrzegała mnie przed sięganiem po tą pozycję, cóż, może słusznie. Trudno mi stwierdzić, czy żałuję jej przeczytania. Tak samo nie wiem, czy sięgnę po kolejne części, bo nawet ciekawi mnie, co będzie dalej. Jedno wiem na pewno: żałuję, że nie przeczytałam jej wcześniej. Gdybym zrobiła to dwa lata temu nie przykładałabym większej wagi do tych wszystkich błędów, których się teraz dopatrzyłam.
Jeśli więc macie mniej niż czternaście lat, może warto spróbować z tą książką. Pomysł był bardzo dobry, ale oczekiwałam czegoś lepszego, nie książki dla dzieci z czwartej klasy. Nie wiem, może tylko ja w tym wieku mam takie wymagania, zawsze czytałam książki z wyprzedzeniem (Assasin's Creed w piątej klasie mówi samo za siebie). Daję jej 6/10, choć zastanawiałam się, czy to przypadkiem nie za dużo. Jeśli lubicie książki niewymagające myślenia, z szybką akcją i tajemnicami, to zapoznajcie się z tą pozycją, ale nie oczekujcie zbyt wiele.
Całość tu: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/12/blogmas-day-17-recenzja-faza-pierwsza.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Pewnego dnia wszyscy dorośli znikają. Tak po prostu. W jednej sekundzie są, a potem ich już nie ma. Nastolatkowie i dzieci z Perdido Beach muszą poradzić sobie same. Przede wszystkim muszą przeżyć, a poza tym odkryć, dlaczego tak się stało i co zrobić, by nie zniknąć tak jak oni.
Powiem tak: od pierwszych stron wiedziałam, że się tą...
2015-12-22
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Czy to już koniec? Anioły przyleciały na Ziemię w niewiadomym celu, ludzie, którzy jeszcze nie zginęli sami się pozabijają, internet i telefony nie działają, trzeba walczyć o jedzenie i dach nad głową. W ciągu kilku tygodni wszystko na naszej planecie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Penryn jest jednym z wielu ludzi walczących o przetrwanie w tym apokaliptycznym świecie. Jednak jej siostra zostaje porwana przez anioły, a żeby ją ocalić bohaterka musi sprzymierzyć się z wrogiem.
Ja mam chyba słabość do historii o aniołach. Tak samo jak w przypadku "Córki dymu i kości" ta seria dołącza do moich ulubionych już po pierwszej części! Nie jest wprawdzie równie dobra, ale niewiele jej brakuje.
Czytałam ją nie odrywając się od łóżka. Co tam, że zimno, okno zamknę, kiedy skończę! Ale po skończeniu wcale już nie było mi zimno. Emocje tak we mnie buzowały, że dostałam zadyszki jak po kilometrowym biegu. Tak bardzo miałam ochotę sięgnąć po kolejną część! Powstrzymał mnie jedynie fakt, że pochłonięta przez powieść nie będę spać ani sprzątać przed wigilią. Ale teraz, jeden dzień po przeczytaniu, emocje nadal mną targają, a myśli zajmuje "Angelfall".
Wszystko w tej książce jest genialne: postaci, opisy, zdarzenia, każdy szczegół. Penryn nie jest taka jak większość denerwujących głównych bohaterek, naprawdę ją polubiłam! Postacie drugoplanowe też są niesamowicie wykreowane, a najlepiej chyba matka Penryn, spowita mgłą tajemnicy.
Cały czas coś się działo, a pod koniec, to już w ogóle przykleiłam się do tej książki. Tak bardzo mną wstrząsnęła, że nie potrafiłam jasno myśleć! Następnego dnia rano moje pierwsze myśli krążyły wokół "Angelfall".
Każdy szczegół w tej książce był przemyślany i dopracowany. A wątek miłosny? Ani za dużo, ani za mało. Widać, jak dużo pracy Susan Ee włożyła w tą książkę. Zdecydowanie było warto, po jest po prostu g e n i a l n a. Inne słowa nie przychodzą mi do głowy. Genialna.
Od razu wiedziałam, że ta książka mi się spodoba, ale nie, że aż tak! Zdecydowane 10/10 i polecam każdemu! A teraz idę się otrząsnąć z tych emocji.
Całość tutaj: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/12/blogmas-day-23-recenzja-angelfall.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Czy to już koniec? Anioły przyleciały na Ziemię w niewiadomym celu, ludzie, którzy jeszcze nie zginęli sami się pozabijają, internet i telefony nie działają, trzeba walczyć o jedzenie i dach nad głową. W ciągu kilku tygodni wszystko na naszej planecie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Penryn jest jednym z wielu ludzi walczących o...
2015-08-13
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Emma dobrze się uczy, jest redaktorką szkolnej gazetki, uprawia wiele sportów i ma przyjaciółkę Sarę. Z pozoru normalna nastolatka. Ale już od pierwszych stron wiadomo, że bohaterka stara się spędzać jak najmniej czasu w domu... Ze czegoś się boi. Upokorzenia. Bólu. Jej tajemnicę zna tylko Sara. Sprawy komplikują się, gdy w szkole pojawia się Evan. Wkrótce domaga się dostępu do świata Emmy, o którym wolałaby jednak nie mówić. Ciężar, jaki dźwiga na swoich barkach byłby za duży dla niejednego dorosłego, mimo to dziewczyna jest silna i postanawia, że sama da radę się zmierzyć z problemami. Odlicza dni do wolności, ale chłopak może jej w tym przeszkodzić. "Był jak haust rześkiego powietrza po gwałtownej burzy, która przeszła nade mną, pozostawiając w sercu bolesne rany".
Ta książka potrafi wzbudzić w człowieku wachlarz emocji. Frustrację i gniew, gdy czytamy o trudnej sytuacji rodzinnej bohaterki, smutek i wzruszenie, gdy te problemy nie pozwalają jej na bycie szczęśliwą. Po skończeniu pierwszej części mam ochotę na kolejny tom!
Autorka pisze dobrym stylem, potrafi wciągnąć czytelnika między kartki. Fabuła jest wzbogacona o wiele szczegółów. Momentami jednak akcja dzieje się dość wolno. Nie jest jednak trudno przez to przebrnąć, a warto.Powieść zdecydowanie wymaga przemyśleń. Polecam każdemu, kto nie przepada za słodkimi obyczajówkami, a preferuje książki skłaniające do refleksji.
całość na: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/10/recenzja-powod-by-oddychac.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Emma dobrze się uczy, jest redaktorką szkolnej gazetki, uprawia wiele sportów i ma przyjaciółkę Sarę. Z pozoru normalna nastolatka. Ale już od pierwszych stron wiadomo, że bohaterka stara się spędzać jak najmniej czasu w domu... Ze czegoś się boi. Upokorzenia. Bólu. Jej tajemnicę zna tylko Sara. Sprawy komplikują się, gdy w szkole pojawia...
2015-09-30
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Cassie myśli, że jest ostatnim człowiekiem na Ziemi.
Zombie jest trenowany na zabójcę zarażonych.
Sammie czeka na spełnienie obietnicy.
Uciszacz czuje coś, czego nie powinno w nim być.
Co łączy ich wszystkich? Czy stawią razem czoła tysiąckrotnie bardziej rozwiniętej technologicznie hordzie obcych?
Sięgając po tą książkę spodziewałam się czegoś nowego. Nie typowej historii o ufoludkach, które przylatują na Ziemię, żeby poczęstować się cukierkami i wracają do siebie. Tak też się stało - to całkiem nowe wyobrażenie inwazji obcych. Przylatują z nieznanymi ludziom zamiarami i sprowadzają na nas katastrofy z niewyobrażalną liczbą ofiar. Pierwsza fala zniszczyła wszystko co elektryczne, druga wywołała największą powódź w dziejach ludzkości, trzecia zdziesiątkowała ludzkość, czwarta każe ci zabijać wszystkich, żeby przetrwać. Co przyniesie piąta fala?
Bardzo spodobał mi się podział książki na części. Za pierwszym razem byłam zaskoczona. "Ej, a gdzie jest Cassie?" Ilość bohaterów sprawi, że książka się nie znudzi (co przy tej akcji i tak jest niemożliwe) i da ci przewagę nad innymi bohaterami, możesz śledzić ich losy wiedząc więcej. Ta historia jest naprawdę świetna! Wciągnie cię między strony jak magnes i nic nie będzie w stanie cię oderwać. Śledzimy historię bohaterów z wielkim zaciekawieniem, przerażeniem, determinacją i strachem. Rick Yancey wie, jak strzelić czytelnikowi prosto w serce nie używając broni.
W książce znalazłam mnóstwo wartościowych cytatów, i wiem, że nie jestem jedyna. Bałam się nawet, że skończą mi się karteczki! Mimo, że na razie żadni obcy nam nie grożą (chociaż, kto wie) to wiele z nich można odnieść do własnego życia i dużo się z tej powieści nauczyć. Z pewnością zapada w pamięć.
Wiesz, że nie masz szans na przetrwanie. Walka toczy się tylko o dłuższe życie. Tydzień dłużej. Może miesiąc? A dam radę przetrwać rok, zanim wytropią mnie Przybysze albo zabije inny człowiek? Nigdzie nie jest bezpiecznie. Na wyprawę na Marsa już jest za późno. Ludzkość tak czy siak zostanie zgładzona. Książka przedstawia sytuację, z której nie ma wyjścia. Łamie wszystkie zasady, jakie dotąd rządziły światem. To, co kiedyś było oczywiste staje dziś pod wielkim znakiem zapytania.
całość na: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/10/recenzja-piata-fala.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Cassie myśli, że jest ostatnim człowiekiem na Ziemi.
Zombie jest trenowany na zabójcę zarażonych.
Sammie czeka na spełnienie obietnicy.
Uciszacz czuje coś, czego nie powinno w nim być.
Co łączy ich wszystkich? Czy stawią razem czoła tysiąckrotnie bardziej rozwiniętej technologicznie hordzie obcych?
Sięgając po tą książkę spodziewałam się...
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Lennie nie może się pozbierać po śmierci swojej siostry. Były nierozłączne jak bliźnięta syjamskie, a teraz dziewczynie nie pozostało nic innego jak spędzać całe dnie w szafie Bailey i wdychać jej zapach. Nie odzywa się do przyjaciółki, pisze co jej w duszy gra na znalezionych papierkach po cukierkach czy kubkach i rozrzuca jej po okolicy. Jedyną osobą, która zdaje się ją rozumieć jest Toby - chłopak Bails. Próbując pozbyć się bólu są ze sobą coraz bliżej... Mimo gryzących ją wyrzutów sumienia Len nie potrafi nic na to poradzić.
Na początku ta książka mi się nie podobała. Tak do około 40 strony. Aż miałam ochotę ją odłożyć... Dobrze, że tego nie zrobiłam! Jest świetna. Nietypowa. Nie mamy tutaj bohaterki, która mało pisze o swojej rozpaczy i szybko godzi się z obecną sytuacją. Lennie tak nie jest; ona próbuje walczyć z losem. Tak jak niebo jest wszędzie, tak Bailey jest wszędzie, w każdym aspekcie życia bohaterki. Nie potrafi pozbyć się myśli o niej, tak jak jej rzeczy z pokoju. Nie potrafi być już szczęśliwa. Nie chce być taka, nie bez niej. Ale to nie jest łatwe. Nie, kiedy pojawia się Joe.
Styl pisania autorki nie od razu przypadł mi do gustu. Pani Nelson straciła u mnie parę punktów na starcie za użycie "słowa" WTF... Ale można jej to wybaczyć, bo to niesamowita powieść, którą warto przeczytać. Bohaterka czasem mnie irytowała... Ale spójrzmy prawdzie w oczy, nawet najlepsza narracje nie sprawi, że poczujemy się w stu procentach jak ona, więc nie możemy jej całkiem zrozumieć. Nie wiemy, co zrobimy w jakiejś sytuacji, dopóki się w takiej nie znajdziemy. Trzeba więc wybaczyć Lennie dokonywanie złych wyborów...
Wprawdzie nie płakałam, ale w pewnym momencie jakoś tak się we mnie skumulowały negatywne uczucia i uroniłam łezkę (jedną!). Jednak ja rzadko leję łzy przy książkach. Chyba tylko przy takich jak Lessie, wróć czy O psie, który jeździł koleją. Z pewnością jest to książka, która wywołuje bardzo silne uczucia. Mocno mną wstrząsnęła. Przez nią miałam kaca, emocje we mnie buzowały. Krótkiego, ale zawsze.
Co można znaleźć w tej książce? Zupełnie inne spojrzenie na żałobę. Niesamowicie intymne odczucia. Bardzo głęboka, poruszająca i piękna.
Teraz trochę o okładce: jest o k r o p n a! Szczerze, to ja bym ją dużo lepiej zrobiła. Jestem raczej amatorką, ale tak nie nazwałabym siebie w porównaniu z osobą, która zrobiła tą okładkę... Jak byk widać niedociągnięcia w wycinaniu postaci. Ponadto jest dziwnie mglista, i napis też mi się nie podoba... Szkoda gadać. Wygląda, jakby ktoś na dzień przed wyznaczonym terminem przypomniał sobie o tym i robił ją o trzeciej w nocy. Cieszę się, że powieść była dostępna w bibliotece, bo inaczej bym jej nie przeczytała. Przez okładkę. Ech...
Mimo porażki, jakim jest wydanie (już o irytująco niebieskiej czcionce nie wspominając), warto zaopatrzyć się w tą książkę. Poszukać w najbliższej bibliotece lub kupić ebooka...
całość na: http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/10/recenzja-niebo-jest-wszedzie.html
ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
Lennie nie może się pozbierać po śmierci swojej siostry. Były nierozłączne jak bliźnięta syjamskie, a teraz dziewczynie nie pozostało nic innego jak spędzać całe dnie w szafie Bailey i wdychać jej zapach. Nie odzywa się do przyjaciółki, pisze co jej w duszy gra na znalezionych papierkach po cukierkach czy kubkach i rozrzuca jej po...
2015-08-20
http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/10/recenzja-czerwien-rubinu.html
Gwendolyn mogłaby uchodzić za zwyczajną nastolatkę. Ale czy to możliwe, kiedy ma się taką rodzinę? Ojciec zginął, matka i rodzeństwo są z pozoru normalni, babka jest surową i sztywną damą, jedna ciotka miewa wizje, druga wciąż skacze wokół swojej córki jakby była najważniejszą osobą na świecie. I teoretycznie miała rację. Od dzieciństwa Charlotta jest przygotowywana do podróży w czasie. Bohaterka stara się trzymać od tego wszystkiego z dala, ale raczej nie jest to łatwe, gdy pewnego zwyczajnego dnia wszystko staje na głowie. Gwendolyn nie jest przygotowana na bycie rubinem, a jej kuzynka zmarnowała lata życia na naukę fechtunku w przekonaniu, że to ona jest nosicielką genu...
"Tajemnica ma wielką moc i daje wielką moc temu, kto potrafi ją wykorzystać, ale moc w rękach niewłaściwego człowieka jest bardzo niebezpieczna."
Czytając tę książkę spędzicie czas wciągnięci między strony, śmiejąc się, oburzając i zastanawiając się, kto właściwie jest dobry, a kto zły... Nie ma typowego dla młodzieżowych książek trójkąta miłosnego, za to trudno zdecydować, czy bohatera uznać za pozytywnego, czy nie. Akcja dzieje się w Londynie, zarówno współczesnym, jak i sprzed stu, lub dwustu lat.
"Wiem,że istnieją rzeczy na niebie i ziemi, których nie potrafimy sobie wytłumaczyć. Ale być może nadajemy tym rzeczom zbyt wielkie znaczenie, zajmując się nimi tak mocno."
Bohaterce trudno jest się odnaleźć w nowej sytuacji. Nie wie zbyt wielu rzeczy, o których nikt nie chce jej powiedzieć. Nawet własna matka mówi jej niewiele. "Nie ufaj nikomu" zdaje się być jedyną rzeczą, jaką może jej powiedzieć. Gdy Gwendolyn poznaje hrabiego de Saint Germain, wie, że coś jest nie tak. Ale czy warto ryzykować, czy lepiej się poddać i przyznać innym rację? Czy matka nie oszukuje co do powodu, dla którego skłamała o narodzinach córki? Co ukrywa hrabia? Komu zaufać? Dlaczego Lucy i Paul uciekli? Te i inne pytania będą cię dręczyć, dopóki nie przeczytasz cudownej Trylogii Czasu!
http://ksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com/2015/10/recenzja-czerwien-rubinu.html
Gwendolyn mogłaby uchodzić za zwyczajną nastolatkę. Ale czy to możliwe, kiedy ma się taką rodzinę? Ojciec zginął, matka i rodzeństwo są z pozoru normalni, babka jest surową i sztywną damą, jedna ciotka miewa wizje, druga wciąż skacze wokół swojej córki jakby była najważniejszą osobą na świecie....
Wiele już było na rynku wydawniczym futurystycznych powieści młodzieżowych. Niektóre wypadły lepiej, inne gorzej. Do której grupy zalicza się „Czas Żniw”?
Od większości książek z wizją przyszłości, powieść Shannon wyróżnia się tym, że świat przedstawiony zaczął się zmieniać względem naszego już w dziewiętnastym wieku, kiedy to na Ziemię przybyli Refaici. Oprócz tego ludzie dzielą się na jasnowidzów, mających kontakt z zaświatami, oraz „ślepców”. Z biegiem czasu brytyjska monarchia dobiega końca, jej miejsce zajmuje Sajon, totalitarny rząd. Jasnowidzowie są prześladowani, w tym Page, dziewiętnastoletnia członkini gangu, która zrobi wszystko, żeby przeżyć.
Żeby zdobyć te informacje, czytelnik musi się nieźle natrudzić. Przez pierwsze pięćdziesiąt stron nie wiedziałam, co się właściwie dzieje. Świat stworzony przez autorkę jest bardzo skomplikowany. Z pomocą przychodzą słowniczek, mapa i schemat z klasyfikacją jasnowidzów. Mimo tego, że na początku trudno było wgryźć się w historię, złożoność powieści jest jej dużą zaletą. (Poza tym to trochę moja wina – lubię czytać książkę kompletnie nic o niej nie wiedząc, więc ani nie czytałam recenzji ani tyłu okładki, przez co byłam jeszcze bardziej w tyle).
Rzeczywistość w „Czasie Żniw” znacząco różni się od tej, którą znamy, jednak nie jest trudno sobie jej wyobrazić. W przeciwieństwie do większości powieści dla młodzieży autorka nie powiela schematów, czerpie za to inspiracje z otaczającego jej świata oraz z historii. To sprawia, że rzeczywistość Paige jest wyjątkowa.
Warto zaznaczyć, że autorka jest bardzo młoda. Samantha Snannon napisała tę powieść mając zaledwie 22 lata. Ja uważam, że nie zawsze wiek przekłada się na lepsze pióro, czego „Czas Żniw” jest najlepszym dowodem. Do tego Shannon jest bardzo sympatyczną osobą o rozbudowanej wyobraźni.
Główną bohaterką jest dziewiętnastolatka, co niektórych przeciwników młodzieżówek może zniechęcić, bo w większości takich książek protagonistka długo użala się nad sobą, koncentruje na swoich rozterkach. Page taka nie jest. Nie poświęca wiele czasu na myślenie, działa szybko i ma jeden główny cel: przeżyć.
Niezależnie więc od tego, czy należy się do grupy wielbicieli książek dla młodzieży czy raczej się ich unika, warto sięgnąć po tę pozycję – jest to powiew świeżości na rynku pełnym powielanych schematów.
Wiele już było na rynku wydawniczym futurystycznych powieści młodzieżowych. Niektóre wypadły lepiej, inne gorzej. Do której grupy zalicza się „Czas Żniw”?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd większości książek z wizją przyszłości, powieść Shannon wyróżnia się tym, że świat przedstawiony zaczął się zmieniać względem naszego już w dziewiętnastym wieku, kiedy to na Ziemię przybyli Refaici. Oprócz tego ludzie...