-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać58
Biblioteczka
Pewnego dnia dziewiętnastoletnia Julia zniknęła bez śladu. Tragedia na zawsze naznaczyła jej najbliższych. Ojciec popełnił samobójstwo, a siostry, Claire i Lydia, zerwały ze sobą kontakt. Mija dwadzieścia lat. Paul, mąż Claire, wpływowy milioner, zostaje zamordowany. Przeglądając jego rzeczy, Claire odkrywa przerażające nagrania, na których ktoś brutalnie gwałci i morduje dziewczyny. Czy Paul miał z tym coś wspólnego, czy tylko oglądał te filmy? Czy przez osiemnaście lat żyła pod jednym dachem z psychopatą? Claire i Lydia, dotąd mocno skonfliktowane, rozpoczynają prywatne śledztwo, które okaże się bolesną wędrówką w przeszłość, dowodem, że czas nie leczy wszystkich ran. Siostry docierają blisko prawdy, a komuś bardzo zależy, by nigdy nie wyszła na jaw...
Jak wiecie na jednym thrillerze nie może się skończyć, dlatego postanowiłam kontynuować moją przygodę z tym niesamowitym gatunkiem. Tym razem sięgnęłam po "Moje śliczne". O twórczości Pani Slaughter słyszałam mnóstwo pochlebnych słów. GENIALNA, AMBITNA - najczęstsze określenia pisarki. Stety, niestety, muszę się z nimi zgodzić :). Na początku historia zaczyna się całkiem zwyczajnie. Mamy rozbitą rodzinę po przejściach, mamy niewyjaśnione zaginięcie młodej dziewczyny, a także śmierć mordercy gwałcącego niewinne kobiety. Zapowiada się całkiem miło, prawda? Na szczęście to dopiero początek wrażeń.
Mimo bardzo intrygującej historii, muszę przyznać, że początkowo trochę trudno było mi się wciągnąć w przedstawianą opowieść. Pierwsze 200 stron to tak naprawdę tylko wprowadzenie i przygotowanie nas do tego co ma się wydarzyć. Co nie zmienia faktu, że pochłonęłam tę książkę w dwa dni, bo autorka już na wstępie wrzuca nas w wir wydarzeń i do samego końca trzyma w napięciu. Muszę, ale to muszę chociaż trochę nawiązać do fabuły (mam nadzieję, że nikomu nic nie zaspoileruję, ale..) zdecydowanie najbardziej zaintrygowały mnie tzw. listy zmarłego ojca do zaginionej córki. To jak opisywał w nich, że nigdy się nie podda, to jak się starał odnaleźć ją za wszelką cenę, nie raz sprawiło, że uroniłam łezkę. Co do pozostałych głównych bohaterek to Lydia I Clarie to naprawdę sympatyczne postacie, których nie sposób nie lubić. Są zupełnym przeciwieństwem. Jedna - wodowa, milionerka; druga - ledwo wiążąca koniec z końcem matka, mająca problemy nałogowe w młodość. Osobiście wolałam tę drugą ^^.
Podsumowując: Całość przedstawiona jest w bardzo realistyczny sposób, a wydarzenia opisane w książce szokują, wywołują wzburzenie i strach. Szczególnie podobał mi się styl autorki i to jak potrafiła manipulować czytelnikiem. Aaa.. no i taka ciekawostka polskie tłumaczenie nazwiska Pani Slaughter oznacza "rzeź" - co samo w sobie jest przerażające :D.
Fanom mrożących krew w żyłach thrillerów POLECAM!
cynamonkatiebooks.blogspot.com
Pewnego dnia dziewiętnastoletnia Julia zniknęła bez śladu. Tragedia na zawsze naznaczyła jej najbliższych. Ojciec popełnił samobójstwo, a siostry, Claire i Lydia, zerwały ze sobą kontakt. Mija dwadzieścia lat. Paul, mąż Claire, wpływowy milioner, zostaje zamordowany. Przeglądając jego rzeczy, Claire odkrywa przerażające nagrania, na których ktoś brutalnie gwałci i morduje...
więcej mniej Pokaż mimo to
Na samym wstępie, muszę ale to muszę zaznaczyć, że tak naprawdę zainteresowałam się tą książką tylko ze względu na okładkę. Przepiękna *.*. Ta dziewczyna w szklanej probówce sprawia, że czytelnik po prostu musi sprawdzić co takiego ciekawego kryje się na kartach tej powieści. Ogółem sam pomysł jest dosyć mało oryginalny, no bo ile już było książek, których główna bohaterka zabijała dotykiem? Jednakże ta pozycja wyróżnia się na tle innych. Mamy możliwość poznania zupełnie nowej religii, bóstw i obyczajów. Główna bohaterka przez pół swojego życia mieszkała w zamku, w którym pełniła rolę królewskiego kata, po to aby w przyszłości przemienić się w tzw. Daunen Wcieloną - odrodzoną córkę bóstw nocy i dnia. Twylla dokonuje egzekucji na wszystkich zdrajcach. Żyje w ciągłym strachu przed sobą i swoimi zdolnościami. Wierzy, że została stworzona do czegoś większego... Tymczasem jej nowym strażnikiem zostaje Lief, tegellańczyk, który widzi w dziewczynie coś więcej niż tylko maszynę do zabijania. I oczywiście możemy przewidzieć co z tego wyniknie ^^. Twylla i Lief to naprawdę urocza para, której kibicowałam od samego początku, jednakże w grę wchodzi jeszcze jeden mężczyzna - mianowicie książę. Ale nie chcę Wam za dużo zdradzać.
Nie wątpliwie najbardziej spodobała mi się legenda o śpiącym księciu, która zdecydowanie nadała barwę całej historii. Jeżeli chodzi o styl autorki to był dosyć prosty i przyjemny, dlatego pozycję szybko się czytało. Aczkolwiek na początku miałam mały problem z wbiciem się w fabułę i czytałam ją trochę na siłę, ale na szczęście potem akcja się zagęściła i nie mogłam się od tej książki oderwać. Dodatkowym plusem było zakończenie, którego się kompletnie nie spodziewałam, a uwierzcie mi, ciężko jest mnie zaskoczyć...
Podsumowując: W "Córce zjadaczki grzechów" mamy do czynienia z ciekawym światem i świetnie wykreowanymi bohaterami. Dodatkowo Pani Salisbury pisze w bardzo przyjemny sposób, dzięki czemu książka idealnie nadaje się na jesienne wieczory. Nie pozostało mi nic innego niż polecenie Wam tej książki :).
cynamonkatiebooks.blogspot.com
Na samym wstępie, muszę ale to muszę zaznaczyć, że tak naprawdę zainteresowałam się tą książką tylko ze względu na okładkę. Przepiękna *.*. Ta dziewczyna w szklanej probówce sprawia, że czytelnik po prostu musi sprawdzić co takiego ciekawego kryje się na kartach tej powieści. Ogółem sam pomysł jest dosyć mało oryginalny, no bo ile już było książek, których główna bohaterka...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Znowu on. Los. To słowo często towarzyszyło mi, kiedy byłam dzieckiem. Szeptał do mnie z ciemnych kątów pokoju w czasie samotnych nocy. Był pieśnią ptaków na wiosnę i wołaniem wiatru w nagich gałęziach zimowego popołudnia. Los. Zarówno moja udręka, jak i pociecha. Mój towarzysz i moja klatka."
Zbliża się magiczna noc przesilenia letniego... Noc, w której niebo się otworzy, a powietrze wypełnią deszcz i pióra. Ava urodziła się ze skrzydłami. Pragnie poznać prawdę, odnaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące jej pochodzenia. Niezwykłe wypadki, cudowne zdarzenia, dziwne zbiegi okoliczności i baśniowe rozterki zaprowadzą ją tam, gdzie nie spodziewała się dotrzeć. Kawałek po kawałku odsłania pełną boleści i trosk historię rodziny Roux. Ava Lavender może być pierwszą, która uniknie zguby i ucieknie obojętności. Czy uda jej się odnaleźć prawdziwą miłość? Dramat Avy rozpoczyna się, kiedy wielce pobożny Nathaniel Sorrows bierze ją za anioła, a jego obsesja na punkcie dziewczyny rośnie...
Właśnie skończyłam czytać chyba najbardziej popularną pozycję ostatniego miesiąca... Z góry przepraszam, ale dosłownie przed chwilą przeczytałam ostatnie zdanie, emocje biorą nade mną górę i nie mogę sklecić tych zdań jakoś sensownie. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że była to bardzo, bardzo dziwna książka, tak osobliwa, że aż na swój sposób wspaniała. W zasadzie sama nie wiem czego się spodziewałam, ale to co otrzymałam na kartach tej powieści po prostu mnie bardziej niż zdziwiło.
"Miłość, jak powszechnie wiadomo, kieruje się własną logiką, za nic mając nasze plany czy zamiary."
Na początku poznajemy Ave, przez część ludzi uwielbianą, przez drugą znienawidzoną, dziewczynę posiadająca skrzydła. I tak naprawdę to tyle na początek, gdyż następnie Ava zaczyna opowiadać nam historię swojej osobliwej rodziny, a sama znika na prawie połowę książki (akurat w momencie, kiedy mamy do niej najwięcej pytań). Przyznaję się, kiedy zaczęłam czytać książkę, po 20 stronach miałam ochotę ja odłożyć. Kompletnie zagubiłam się w fabule. Bo najpierw mamy wzmiankę o cudowniej dziewczynie, a następnie zostajemy przeniesieni o 3 pokolenia do tyłu. Myślałam sobie "No.. Fajnie, że jest o jakiś dziadkach.. Tylko co to ma w ogóle do rzeczy?" Kiedy zaczęłam coraz bardziej zagłębiać się w historie, uświadomiłam sobie, ze to jednak ma wiele do rzeczy. Po pierwsze, okazuje się że historia rodu Lavender jest niezwykle ciekawa, a po drugie autorka wykreowała tak barwne i unikatowe postacie, że nie da się ich nie pokochać. W skrócie, jedna dziwniejsza od drugiej. Ale co najlepsze, wiecie że ja zawsze narzekam na zbyt małą ilość informacji o bohaterach, to tutaj dostałam ich bardzo dużo! Mogliśmy poznać historie każdej, dosłownie każdej postaci. Nawet jakiejś sąsiadki, krótkie ale dzięki temu mogliśmy lepiej sobie ową postać wyobrazić...
Tak naprawdę nie potrafiłabym określić gatunku tej książki, nawet nie mam jej do czego porównać. Jest tak niezwykle pomysłowa i nie powiela schematu. Trafnym określeniem będzie "inna". Znajdziemy tutaj dosłownie wszystko, ale przez to wiem, że ta powieść nie przypadnie wszystkim do gustu. Tak jak mówię, jest dosyć specyficzna, ale starsi powinni wychwycić jej ukryte przesłanie. Jak wszyscy to wszyscy, ja również zachwycam się tą przepiękną okładką *.*....
Podsumowując: Już dawno nie czytałam tak dziwnej, wyróżniającej się na tle innych, książki. Zastanawiam się co autorka musi mięć w głowie, żeby wymyślić coś takiego. Niemniej jednak jestem zachwycona tą pozycją, a pragnę zaznaczyć, że do wesołych nie należy. Skłoniła mnie do wielu refleksji i jest jedną z tych, które pamięta się przez długi czas.
cynamonkatiebooks.blogspot.com
"Znowu on. Los. To słowo często towarzyszyło mi, kiedy byłam dzieckiem. Szeptał do mnie z ciemnych kątów pokoju w czasie samotnych nocy. Był pieśnią ptaków na wiosnę i wołaniem wiatru w nagich gałęziach zimowego popołudnia. Los. Zarówno moja udręka, jak i pociecha. Mój towarzysz i moja klatka."
Zbliża się magiczna noc przesilenia letniego... Noc, w której niebo się...
Cztery klany dzikich kotów od wieków dzieliły las według praw ustanowionych przez swych wielkich przodków. Aż nadszedł czas walk i podstępów... Ogniste Serce jest teraz wojownikiem Klanu Pioruna. Stoczył niejedną bitwę, wyszedł zwycięsko z niejednego pojedynku. Ale najgorsze dopiero przed nim. Teraz bowiem musi stanąć do najtrudniejszej potyczki. I zmierzyć się ze zdradą w swym własnym klanie...
Druga część sagi o kocich wojownikach. Nareszcie! "Ucieczka w dzicz" o dziwo bardzo przypadła mi do gustu. W życiu bym się nie spodziewała, że książka o kotach aż tak bardzo mi się spodoba. Kiedy dowiedziałam się, że wychodzi drugi tom już naszykowałam portfel na nową, obowiązkową dla mnie pozycję! Teraz już jestem po przeczytaniu i powiem Wam, że "Ogień i lód" była odrobinę gorsza od pierwszego tomu, ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podobała.
"Po prostu lepiej, żeby Krucza Łapę wspominano jako martwego bohatera niż żywego tchórza."
Ogniste serce, gdyż tak właśnie nazywa się teraz nasz główny bohater, nie Rdzawy, nie Ognista Łapa, lecz właśnie Ogniste serce.. W pierwszej części mogliśmy zobaczyć pierwsze kroki Rdzawego jako dzikiego kota. Teraz kot jest już wojownikiem, w dodatku jednym z najlepszych. Czy tylko ja jestem z niego dumna? Jeżeli czytaliście moją recenzję pierwszego tomu, to wiecie, że uwielbiam Ogniste serce. To cudowny, odważny, niezwykle waleczny kociak, stający w obronie słabszych, zawsze można było na niego liczyć. Z kolei drugim moim ulubionym bohaterem był Szara Łapa. Niezłe ziółko z niego! Bardzo podobał mi się wątek miłosny pomiędzy nim a kotką z innego klanu. Widzicie? Nawet w książkach o kotach znajdziemy wątki miłosne!
Jeżeli chodzi o akcję, to troszeczkę dłużyła mi się ona w tej części. Na początku nawet potrafiłam zasnąć podczas lektury, na szczęście, jakoś tak od połowy książki akcja się zagęściła i wtedy to już przepadałam całkowicie.. Muszę przyznać, że to trochę zabawne, czytanie o codziennych czynnościach jakie wykonują koty. Aż zapragnęłam posiąść takiego kociaka!
Podsumowując: Za równo pierwszy jak i drugi tom serii "Wojownicy" Erin Hunter, serdecznie polecam. Jest to fantastyczna, pełna przygód i humoru saga o niezwykle cudownych kociakach. Co prawda drugi tom podobał mi się odrobinę bardziej, ale to nie zmienia faktu, że chciałabym kontynuować moją przygodę z kocimi wojownikami i już nie mogę się doczekać trzeciej części! Ah.. a czy wspominałam, że jest to obowiązkowa pozycja dla zagorzałych kociar? :)
cynamonkatiebooks.blogspot.com
Cztery klany dzikich kotów od wieków dzieliły las według praw ustanowionych przez swych wielkich przodków. Aż nadszedł czas walk i podstępów... Ogniste Serce jest teraz wojownikiem Klanu Pioruna. Stoczył niejedną bitwę, wyszedł zwycięsko z niejednego pojedynku. Ale najgorsze dopiero przed nim. Teraz bowiem musi stanąć do najtrudniejszej potyczki. I zmierzyć się ze zdradą w...
więcej Pokaż mimo to