Biblioteczka
Eden to młoda kobieta, która z dnia na dzień musi porzucić swoje dotychczasowe życie, wyjechać i zacząć je od nowa. Jest nieślubną córką mafijnej rodziny, więc jej życie od początku nie było łatwe. Teraz musi dostosować się do nowego życia. I chociaż wydaje jej się, że teraz będzie miała więcej swobody, niebezpieczeństwa wciąż będą na nią czekać. Bishop to mężczyzna, który nigdy dotąd nie myślał o jakimkolwiek ustatkowaniu się. Jest tatuażystą, który lubi wolne życie i wolne związki. Może wydawać się trochę gburowaty i nieprzyjemny, ale ma dobre serce. Spotkanie Eden wiele zmieni w jego życiu. Jednak oboje skrywają wiele tajemnic i ciągnie się za nimi niebezpieczna przeszłość.
Nie muszę chyba ukrywać, że ja kocham książki Meghan March. Zawsze sięgam po nie bez zastanowienia i wiem, że będę się dobrze bawić. Tym razem jednak muszę przyznać, że ten tom, w porównaniu do poprzednich, wypada trochę słabiej. Głównie za sprawą głównej bohaterki, która strasznie mnie irytowała. To jej zachowanie panienki z kasą, ta nieporadność. Nie, nie i jeszcze raz nie. Bishop za to trzyma poziom świetnych bohaterów u March. Twardych, z ogniem. Mam wrażenie, że to w ich kreowaniu autorka jest najlepsza. Wspolne sceny tej dwójki są bardzo ciekawe i dobrze się je czyta, bo mniej jakoś irytowała mnie wtedy Eden. Dużo emocji, fajna akcja, która w tej części jest bardziej dynamiczna, niż w poprzednich. Chociaż nie mogę tej książki zaliczyć do moich ulubionych, to jak najbardziej polecam, szczególnie tym, którzy czytali poprzednie tomy.
Eden to młoda kobieta, która z dnia na dzień musi porzucić swoje dotychczasowe życie, wyjechać i zacząć je od nowa. Jest nieślubną córką mafijnej rodziny, więc jej życie od początku nie było łatwe. Teraz musi dostosować się do nowego życia. I chociaż wydaje jej się, że teraz będzie miała więcej swobody, niebezpieczeństwa wciąż będą na nią czekać. Bishop to mężczyzna, który...
więcej mniej Pokaż mimo to
Penny Taylor młoda, piękna i rozsądna studentka drugiego roku. Zawsze przestrzegała zasad i nigdy nie wychodziła przed szereg. Pierwszego dnia zajęć nie mogła zaliczyć jednak do udanych. Chłopak nie przyszedł na umówione spotkanie w kawiarnii, a wychodząc, ktoś uderzył ją drzwiami, przez co wylała na siebie trzymającą w ręce kawę. Przystojny oprawca okazał się jednak bardzo miły i pożyczył jej sweter, aby mogła zakryć plamę. Szybko okazuję się, że owy mężczyzna, James Hunter, to jej nowy wykładowca. Tej dwójki nie powinno nic łączyć. Ich uczucie powinno być zakazane. Jednak miłości trudno się oprzeć. Tylko że James skrywa wiele tajemnic, a to, że jest jej wykładowcą, to najmniejsza przeszkoda do pokonania.
Spodziewałam się, że "Pokusa" to może być po prostu kolejny romans o zakazanym uczuciu. Czy tak było? Częściowo tak, bo powieść bywa miejscami bardzo przewidywalna. Jednak mimo to czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Były momenty kiedy się śmiałam, były momenty kiedy miałam ochotę płakać. Na pewno nie jest to jednak jakąś bardzo oryginalna i niesamowita historia. Wiele czynników sprawiło, że była dość przewidywalna i trochę oklepana. Natomiast bardzo polubiłam postać Jamesa Huntera. Uwielbiam takie mroczne, tajemnicze i seksowne męskie postacie. Natomiast zażalenia mam do Penny, gdyż ta dziewczyna momentami bardzo działała mi na nerwach. Niby inteligenta i rozsądna, a momentami strasznie głupiutka. Nie mniej jednak, emocji w tej książce nie brakowało, chemia między bohaterami była wyczuwalna i napisana jest w przyjemny sposób. Mogę spokojnie powiedzieć, że to dobra książka, ale do moich ulubionych z pewnością nie trafi.
Penny Taylor młoda, piękna i rozsądna studentka drugiego roku. Zawsze przestrzegała zasad i nigdy nie wychodziła przed szereg. Pierwszego dnia zajęć nie mogła zaliczyć jednak do udanych. Chłopak nie przyszedł na umówione spotkanie w kawiarnii, a wychodząc, ktoś uderzył ją drzwiami, przez co wylała na siebie trzymającą w ręce kawę. Przystojny oprawca okazał się jednak bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Persia to dwudziestotrzyletnia młoda kobieta, która pracuje jako krupierka w Kasynie Enigma. Pewnej nocy poznaje tajemniczego mężczyznę, który od razu zwrócił jej uwagę. Do tego czuć było pomiędzy nimi przyciąganie, którego nie mogli się wyprzec. Dlatego spokojna i poukładana Persia decyduje się na jednonocną przygodę. Nie wie tylko, że ta noc zmieni jej życie na zawsze. Król Kier to tajemniczy mężczyzna, który rozprawia się ze złoczyńcami miasta. Kiedy Persia przez przypadek odkrywa jego tożsamość podczas strzelaniny po kasynem, ten postanawia ją porwać. Nie przewidział tylko, że Persii mogą szukać pewni wpływowi ludzie, a ona sama może stać się dla niego kimś ważnym. Czy zemsta za krzywdy przeszłości wciąż będzie dla niego najważniejsza? A może to miejsce zajmie Persia?
Uwielbiam książki Ludki Skrzydlewskiej, a już szczególnie tą serię, czyli "Królowie Vegas". Na każdą kolejną czekam z wytęsknieniem i nie mogę doczekać się lektury. Tym razem jednak muszę powiedzieć, że nie do końca jestem zadowolona. "Król Kier" to zdecydowanie najsłabsza powieść z całej serii. Wciąż jest to dobra książka, ale nic więcej. Nie było tych fajerwerków co zawsze, nie było tego efektu wow. Sam pomysł był świetny, ale gdzieś autorka się w tym pogubiła. Mam wrażenie, że było za dużo wątków, za dużo chciała tutaj dodać i wyszedł taki galimatias.
Wielkim plusem tej powieści jest główny bohater, czyli Król Kier. Swoim zachowaniem, czyli rozprawianiem się ze złoczyńcami kojarzył mi się z Oliverem z serialu Arrow, a musicie wiedzieć, że ja kocham ten serial. Może dlatego tak go polubiłam, a może dlatego, że był tajemniczy i seksowny. Trudno określić. Persia natomiast była momentami wkurzająca, ale mimo to spoko z niej babeczka. Chemia między bohaterami była mocno wyczuwalna, ewidentnie ich do siebie ciągnęło. To zawsze podoba mi się w książkach Ludki, że ona pisze w taki sposób, że my jesteśmy w stanie uwierzyć w uczucie bohaterów. To nie łatwa sztuka.
"Król Kier" to powieść, która nieco mnie zawiodła. Uwielbiam książki Ludki, ale tutaj czegoś mi zdecydowanie brakowało. Bardzo dobre połączenie sensacji z romansem i ciekawi bohaterowie. Sama historia nieco przewidywalna, ale mimo to czytało się dobrze.
Persia to dwudziestotrzyletnia młoda kobieta, która pracuje jako krupierka w Kasynie Enigma. Pewnej nocy poznaje tajemniczego mężczyznę, który od razu zwrócił jej uwagę. Do tego czuć było pomiędzy nimi przyciąganie, którego nie mogli się wyprzec. Dlatego spokojna i poukładana Persia decyduje się na jednonocną przygodę. Nie wie tylko, że ta noc zmieni jej życie na zawsze....
więcej mniej Pokaż mimo to
Layne Margan to szanowana Pani prawnik, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jej mąż to Vincent Morgan. Mężczyzna jest związany z mafią, o czym kobieta do tej pory nie miała pojęcia. Okazuje się jednak, że Vincent był na tyle przebiegły, iż wplątał ją w swoje nielegalne interesy. Na wszystkich obciążających dokumentach widnieje podpis... Layne. Kobieta postanawia się na nim zemścić i zrobić wszystko, aby go pogrążyć. Wkrótce Layne zostaje porwana i myśli, że jest to sprawka Vincenta. Okazuje się jednak, że została porwana dla okupu, a przystojny zielonooki Judas może pomóc jej rozprawić się z mężem.
Bardzo lubię twórczość Kariny Hiddenstorm. Autorka pisze lekko i przyjemnie, a do tego jej powieści mają zawsze w sobie to coś, co sprawia, że trafiają prosto do mojego serca. Czy tak było i tym razem? Po części tak, chociaż nie ukrywam, że "Judas" nie zostanie moją ulubioną powieścią autorki. Wszystko to dlatego, że książka była trochę przewidywalna. Do końca miałam nadzieję na jakieś bum. Do końca miałam nadzieję, że to wszystko potoczy się trochę inaczej. No niestety, brakowało mi tutaj elementu zaskoczenia. Czegoś, co sprawi, że historia byłaby nieprzewidywalna. Ja praktycznie od początku zdawałam sobie sprawę, jak wszystko się potoczy i to jest dla mnie spory minus tej powieści.
Natomiast wielkie ukłony ode mnie za bohaterów tej książki, a już szczególnie za postać Layne. Bardzo lubię takie babki z krwi i kości, co to lubią postawić na swoim i nie dadzą sobą pomiatać. Taka właśnie jest Layne i dzięki temu bardzo ją polubiłam. Mam już dość szarych myszek, które wszystkiego się boją, więc to była świetna odszkocznia. Bohaterowie męscy również są świetni, a szczególnie tajemniczy Judas. Nie zabrało mi tutaj również emocji, gdyż te są na wysokim poziomie. Autorka pisze w taki sposób, że po prostu odczuwamy to, co bohaterowie i dla mnie to jest po prostu świetne.
"Judas" to dobra książka, ale z pewnością nie zostanie moją ulubioną tej autorki. Jak dla mnie była troszkę za bardzo przewidywalna, ale za to miała świetną główną bohaterkę. Mimo wszystko polecam, bo miło spędziłam przy niej czas.
Layne Margan to szanowana Pani prawnik, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jej mąż to Vincent Morgan. Mężczyzna jest związany z mafią, o czym kobieta do tej pory nie miała pojęcia. Okazuje się jednak, że Vincent był na tyle przebiegły, iż wplątał ją w swoje nielegalne interesy. Na wszystkich obciążających dokumentach widnieje podpis... Layne. Kobieta postanawia się na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Valentina Noble to kobieta, która dziesięć lat temu przeszła prawdziwe piekło. I chociaż minęło już wiele czasu, to wciąż nie doszła do siebie całkowicie. Mimo tego, że potwór, który zgotował jej piekło, leży w grobie, dziewczynę dalej dręczą nieprzyjemne wspomnienia. Teraz jest jednak silniejsza i bardziej pewna siebie, do tego prowadzi dobrze prosperującą galerię. Kiedy jej pracownica znika bez słowa, Valentina wyrusza na jej poszukiwania. Tak poznaje Rixa, bossa jednego z największych gangów w mieście. Valentina od razu wpada mu w oko, chociaż jest z zupełnie innego świata i nie powinna go interesować. Jednak nie potrafi powstrzymać pożądania i uczuć, które szybko zaczął do niej żywić. Nic jednak nie jest takie łatwe, a kłamstwa potrafią doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Zwłaszcza, gdy prawda jest ciezka do zniesienia.
Książki Meghan March po prostu uwielbiam. Sięgam po każdą, która jest u nas wydawana i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Jasne, jak każdy autor ma lepsze i gorsze książki, ale jeszcze nigdy żadna nie była zła. I chyba dlatego mogę ją nazwać moją ulubioną, zagraniczną autorką. Tym razem Meghan March pokazuje nam, że kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda może okazać się bardzo bolesna. A to wszystko okraszone jest bardzo interesującym trójkątem miłosnym. Ten wątek troszkę mi się już przejadł, ale Meghan March potrafi pisać w taki sposób, że zupełnie mi to nie przeszkadzało. Valentina będzie musiała wybrać, czy lepsze będzie życie w niebezpieczeństwie czy jednak w ramionach stróża prawa. Jedno jest pewne, to uczucia są tutaj najważniejsze.
Fabuła książki jest bardzo ciekawa, dużo się tutaj dzieje i nie można narzekać na nudę. Bardzo zaskoczyła mnie także końcówka książki, która jest zdecydowanie inna i kompletnie się tego nie spodziewałam. To sprawiło, że książka zyskała u mnie dodatkowe punkty. Co ważne, cała historia ukazana jest z trzech perspektyw, dzięki czemu mogliśmy lepiej poznać bohaterów i ich uczucia. A emocji w tej książce zdecydowanie nie brakowało, zresztą jak we wszystkich Meghan March. Autorka jest mistrzynią w przelewaniu emocji na papier i sprawianiu, że tylko marzymy o tym, aby książka nigdy się nie skończyła.
"Kłamiesz, kochanie" to kolejna książka Meghan March, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jest emocjonalna oraz pełno w niej świetnych bohaterów i niespodzianek. Jest napisana w taki sposób, że nie sposób oderwać się od lektury. Zdecydowanie polecam :)
Valentina Noble to kobieta, która dziesięć lat temu przeszła prawdziwe piekło. I chociaż minęło już wiele czasu, to wciąż nie doszła do siebie całkowicie. Mimo tego, że potwór, który zgotował jej piekło, leży w grobie, dziewczynę dalej dręczą nieprzyjemne wspomnienia. Teraz jest jednak silniejsza i bardziej pewna siebie, do tego prowadzi dobrze prosperującą galerię. Kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bronte Dixon to piękna, rudowłosa kobieta, która dobrze zna swoją wartość. Od dziesięciu lat zajmuje się sztuką i bardzo dobrze zna się na swojej pracy. Prowadzi własną działalność jako rzeczoznawca sztuki i jeszcze nigdy się nie pomyliła. Wszyscy doskonale wiedzą, że w tym zawodzie nie ma sobie równych. Tym razem jednak popełniła błąd i zaufała osobie, która wystawiła ją do wiatru. Jej chłopak, Kieran wmanewrował ją w potwierdzenie autentyczności obrazu, a ten okazał się falsyfikatem. Co więcej, sprzedał go za 5 milionów dolarów i po prostu zapadł się pod ziemię. Bronte dowiaduje się tego od Williama Wolfe'a, człowieka, któremu Kieran sprzedał obraz. Teraz William chce, żeby to właśnie ona odpracowała wysoki dlug chłopaka. Kobieta ma być na każde jego zawołanie. Dodatkowo William wie coś o przeszłości Bronte, coś, co powinno na zawsze zostać tajemnicą. Dlatego teraz nie ma wyboru i musi tańczyć tak, jak zagra jej William Wolfe.
Po książki Ludki Skrzydlewskiej sięgam zawsze bez większego zastanowienia. Nigdy jeszcze nie zawiodłam się na tej autorce i byłam pewna, że tak będzie i tym razem. No i oczywiście się nie myliłam. Może nie będzie to moja ulubiona książka autorki, ale mimo to wciąż jest to dobra pozycja. Mam trochę zażalenia do samego początku, bo trochę mi się on dłużył i był trochę taki nijaki. Czekalam na moment w którym całą historia nieco się rozkręci i nabierze tempa. I wtedy zaczęła się jazda bez trzymanki, a ja nie mogłam oderwać się od lektury. Jak zahipnotyzowana przewracałam strony i byłam ciekawa, jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki. Bo musicie wiedzieć, że wpadła ona w konkretne szambo. Zadłużyć się na pięć milionów u bardzo niebezpiecznego człowieka? To nie wróży niczego dobrego. Z czasem jednak okazuje się, że strach ma tylko wielkie oczy, a czlowiek, który z wierzchu wygląda jak sam diabeł w ludzkiej skórze, może mieć taki narząd jak serce.
Główni bohaterowie to postacie, które są do siebie pod pewnym kątem bardzo podobni. Oboje są pewni siebie i nie lubią, jak im się w kaszę dmucha. To doprowadza między nimi do pewnych spięć, ale nie szkodzi temu, żeby pomiędzy nimi iskrzyło. A tutaj chemia między Bronte a Williamem jest zdecydowanie wyczuwalna. A kiedy pojawiają się sceny erotyczne, to już w ogóle mamy fajerwerki. Opisy tych scen bardzo mi się podobały, są mocne i z przytupem, ale takie właśnie lubię. Jest też ich dosyć sporo, więc jak ktoś woli delikatniejsze książki, to zdecydowanie nie tędy droga. Tutaj jest pikantnie i seksownie.
"Jego własność" to powieść, która potrafi zrobić na czytelniku spore wrażenie, jeżeli tylko przebrnie się przez nieco nudnawy początek. Jest gorąco, seksownie i niebezpiecznie, czyli dokładnie tak, jak lubię najbardziej. Zdecydowanie polecam.
Bronte Dixon to piękna, rudowłosa kobieta, która dobrze zna swoją wartość. Od dziesięciu lat zajmuje się sztuką i bardzo dobrze zna się na swojej pracy. Prowadzi własną działalność jako rzeczoznawca sztuki i jeszcze nigdy się nie pomyliła. Wszyscy doskonale wiedzą, że w tym zawodzie nie ma sobie równych. Tym razem jednak popełniła błąd i zaufała osobie, która wystawiła ją...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mimi, a tak właściwie to Mirosława Guzik, to młoda dziewczyna, która mieszka we Francji. Ma polskie korzenie, dlatego końcem lata 1939 roku udaje się na wakacje do Warszawy. Nie udaje jej się jednak już wrócić poza granicę, gdyż wybucha wojna. Mimi podejmuje się niebezpiecznej pracy, roznoszenia ulotek z wiadomościami. Szybko jednak zostaje złapana i zostaje wysłana do obozu na Majdanku. Udaje jej się przeżyć. Po wojnie poznaje Józefa, który przebywał w Auschwitz. Młodzi zakochują się w sobie, jednak nie jest im łatwo. Panuje głód i bieda, a jakąkolwiek pracę jest bardzo ciężko. Wkrótce Józef dostaje propozycję pracy oraz mieszkania, jednak musiałby każdego dnia walczyć z demonami przeszłości, gdyż znajdują się one na terenie dawnego obozu. Wkrótce oboje, dzięki swojej determinacji i sile, tworzą na jego terenie muzeum, upamiętniające tą wielką zbrodnię. To tam wychowują się ich dzieci, w tym tytułowa ostatnia "więźniarka", która do tej pory mieszka na terenie obozu i dzięki której możemy poznać tą historię.
Sięgając po tą książkę wiedziałam, że to nie będzie łatwa i przyjemna lektura. Byłam przygotowana na to, że będzie bardzo emocjonalnie, a momentami nawet brutalnie. Prawda jest jednak taka, że mimo to bardzo przeżyłam tą lekturę. Przyznam się szczerze, że podchodziłam do niej na kilka razy, bo chociaż bardzo mnie zaciekawiła, to nie byłam w stanie psychicznie udźwignąć ją na jeden raz. Pochodzę z okolic Oświęcimia, więc temat obozowy jest mi bardzo bliski, chociaż staram się nie myśleć za często o krzywdzie, jaka została wyrządzona tym wszystkim ludziom. Muzeum to jedno, jednak czytać o tym wszystkim, co spotkało tych ludzi, to całkiem coś innego. Zostałam rozwalona psychicznie i emocjonalnie i nie jest mi łatwo się po tym pozbierać. Zwłaszcza, że autorka pisze w taki sposób, iż bardzo łatwo dociera do czytelnika. Jednocześnie nie pomija dobitności krzywdy, jaka została wyrządzona ludziom, którzy trafili do obozów.
Nina Majewska-Brown bardzo zadbała o to, aby historia była jak najbardziej szczegółowa. Możemy ją poznać dzięki Annie, ostatniej "więźniarce" Auschwitz, która podzieliła się z autorką tą historią. Właśnie dlatego tak bardzo ona do mnie trafiła, bo wiem, że jest w stu procentach prawdziwa. Do tego wszystkiego mamy tutaj także dołączone zdjęcia, czy też wycinki z gazet, które jeszcze bardziej obrazują tą gehennę. Tej książki nie czyta się łatwo, to nie jest lektura na jeden wieczór, którą człowiek szybko wyrzuci z głowy. Nie, dzięki niej człowiek dziękuje, że żyje w takich czasach jak teraz, że nie musimy mierzyć się z tym, z czym mierzyli się ci wszyscy ludzie. Wiem, że nie będzie to lektura dla wszystkich, a już szczególnie dla osób, które mają nieco słabszą psychikę, ale na prawdę zachęcam do sięgnięcia po nią i zapoznania się z historia Mimi i jej rodziny.
"Ostatnia "więźniarka" Auschwitz" to książka, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Brutalnie pokazuje rzeczywistość ludzi, którzy trafili do obozów koncentracyjnych. Pokazuje, jak wielkie piętno odciska wojna i jak trudno o niej zapomnieć. Zdecydowanie polecam.
Mimi, a tak właściwie to Mirosława Guzik, to młoda dziewczyna, która mieszka we Francji. Ma polskie korzenie, dlatego końcem lata 1939 roku udaje się na wakacje do Warszawy. Nie udaje jej się jednak już wrócić poza granicę, gdyż wybucha wojna. Mimi podejmuje się niebezpiecznej pracy, roznoszenia ulotek z wiadomościami. Szybko jednak zostaje złapana i zostaje wysłana do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Lidia to kobieta, której wydawało się, że wiedzie szczęśliwe i poukładane życie. Za kilka tygodni ma odbyć się jej ślub z Maurycym, a ona wprost nie może się doczekać. Wszystko zmienia się w dniu, w którym ukochany narzeczony oświadcza, że się wyprowadza, a do ślubu nie dojdzie. Wkrótce jednak okazuje się, że Maurycy postanowił po prostu zmienić pannę młodą na inną. Początkowo załamana Lidia postanawia wziąć się w garść i zawalczyć o mężczyznę, którego uważała za miłość swojego życia. W tym celu udaje się do pewnej agencji, która może jej w tym pomóc. Jej właściciel, Krystian, obiecuję, że z jego pomocą odzyska byłego narzeczonego. Jednak tą dwójkę zaczyna łączyć coś więcej, niż przyjęta wcześniej umowa. A Maurycy przestaje być takim ideałem, za jakiego uważała go Lidia. Jak skończy się ta zakręcona historia?
Nie miałam wcześniej styczności z twórczością Karoliny Filuś, ktora zadebiutowała powieścią "Miłość miłość". Przyznam się szczerze, że "Agencja złamanych serc" przyciągnęła mnie do siebie głównieď okładką, która skradła moje serce. Jednak już od pierwszych stron zakochałam się także w historii, która jest po prostu tak urocza, że słów mi brakuje. Jasne, nie brakuje w niej bólu i cierpienia, jakie główna bohaterka odczuwa po rozstaniu z narzeczonym, ale mimo to pelna jest ciepła I miłości. Dawno już nie czytałam takiej książki i teraz widzę, jak bardzo była mi ona potrzebna. To tego typu powieść, po której człowiek pół dnia chodzi uśmiechnięty, a przez następne kilka dni cieszy się, że mógł ją przeczytać.
W tej powieści polubiłam głównie bohaterów, przy których nie można się nudzić. Szczególnie moje serce zyskali Lidia, Krystian oraz Paula, przyjaciółka głównej bohaterki. To tego typu postacie, które do nas trafiają i szybko zyskują sympatię. Natomiast Maurycy to inna para kaloszy, ale jak to mówią, karma sama odnajdzie właściciela. Pojawia się także intryga, ktora bardzo mnie zaciekawiła i sprawiła, że książka ma w sobie "to coś". Nie mogę powiedzieć, że cała historia jest nieprzewidywalna. Wielu rzeczy od początku można się po prostu domyślić i nie trzeba się nad tym zbytnio głowić. Pomysł sam w sobie też jest trochę schematyczny, ale wykonanie jest bardzo dobre i dzięki temu książka przypadła mi do gustu.
"Agencja złamanych serc" to pelna ciepła i miłości, a także bólu i cierpienia powieść, która trafia prosto w serca. Miło spędziłam przy niej czas i z pewnością będę ją wspominać z uśmiechem na twarzy. Polecam :)
Lidia to kobieta, której wydawało się, że wiedzie szczęśliwe i poukładane życie. Za kilka tygodni ma odbyć się jej ślub z Maurycym, a ona wprost nie może się doczekać. Wszystko zmienia się w dniu, w którym ukochany narzeczony oświadcza, że się wyprowadza, a do ślubu nie dojdzie. Wkrótce jednak okazuje się, że Maurycy postanowił po prostu zmienić pannę młodą na inną....
więcej mniej Pokaż mimo to
Georgia to młoda dziewczyna, która właśnie wybiera się na studia. Większość dziewczyn w jej wieku ma już jakieś doświadczenia z chłopcami, jednak nie ona. Prawda jest taka, że Georgia nigdy się nawet nie całowała. Jednak jako wielka romantyczka wierzy, że i ona znajdzie swoją prawdziwą miłość. Jednak nowe otoczenie i nowe znajomości wcale nie sprawiają, że jest jej lepiej. Dziewczyna zaczyna się zastanawiać, czemu jej tak ciężko przychodzi coś, co innym nie sprawia żadnej trudności. Wkrótce Georgia styka się z nowymi dla niej pojęciami - aseksualnością i aromantycznością. Czy uda jej się w końcu zrozumieć samą siebie?
Alice Oseman zna już chyba każdy. To autorka, która zdobyła wielkie uznanie za granicą, a później także u nas. Chociaż słyszałam o jej książkach wiele dobrego, to dopiero przy Loveless zdecydowałam się po nią sięgnąć. Dlaczego? Chyba dlatego, że bałam się takiego hmm... przereklamowania. Miałam pewne obawy, że mogą nie być tak dobre, jak wszyscy mówią. Ale nie mogłam przejść obojętnie obok Loveless, bo porusza tematy, o jakich nie miałam jeszcze okazji czytać, a bardzo chciałam. Mowa oczywiście o aseksualności i aromantyczności. I powiem Wam, że się nie zawiodłam! Bo autorka pisze na prawdę wspaniałe. Potrafi w taki prosty sposób trafić do człowieka. Bo to nie jest przekombinowana książka, ale mimo to człowiek czeka z niecierpliwością na to, co będzie dalej. Coś pięknego.
Najbardziej ujęło mnie to, że ta historia jest taka realna. Georgia mogłaby być jedną z nas, bo jej postać jest prawdziwa. Nie mamy wrażenia, że jest za piękna czy zbyt idealna żeby mogła istnieć w prawdziwym świecie. Wręcz przeciwnie. Poczułam wielką sympatię do tej bohaterki, bo ona się nie bała. Nie bała się szukać własnego ja. Nie bała się tego, że może być nieco inna od większości osób na tym świecie. Chociaż ja nie nazwałabym tego innością, bo ona po prostu jest sobą. Nie jest idealna, nikt z nas nie jest, ale właśnie dzięki temu tak ją polubiłam.
Alice Oseman w "Loveless" porusza bardzo ważne tematy w dość prosty sposób, dzięki czemu tak bardzo trafia do czytelnika. Mamy tutaj mowę nie tylko o aseksualności i aromantyczności, ale także np. o presji ze strony społeczeństwa. Bądźmy szczerzy, ludzie by chcieli, żeby każdy był taki sam. Żeby zamknąć do szuflady i móc powiedzieć, że jest normalny. Bo każde odstępstwo od reguły jest uznawane za dziwactwo. Może poza granicami naszego kraju jest to mniej odczuwane, ale tutaj, w Polsce, wciąż wiele rzeczy uznawane jest za "nienormalne", chociaż nie potrafię zrozumieć dlaczego. Dlatego właśnie potrzebne nam są takie książki. Żeby uświadomić, że każdy, kto jest sobą, jest jak najbardziej normalny.
"Loveless" to powieść, która wstrząsnęła mną do głębi. To pełna emocji opowieść o dziewczynie, która stara się zrozumieć samą siebie. Zdecydowanie polecam.
Georgia to młoda dziewczyna, która właśnie wybiera się na studia. Większość dziewczyn w jej wieku ma już jakieś doświadczenia z chłopcami, jednak nie ona. Prawda jest taka, że Georgia nigdy się nawet nie całowała. Jednak jako wielka romantyczka wierzy, że i ona znajdzie swoją prawdziwą miłość. Jednak nowe otoczenie i nowe znajomości wcale nie sprawiają, że jest jej lepiej....
więcej mniej Pokaż mimo to
Nefertari (Taris) de Vesci to młoda dziewczyna, która po śmierci rodziców została sama z bratem Malachim, hrabią de Mandeville. Przejęli oni wspólnie rodziny biznes, którym ich rodzina zajmuje się od lat. Odnajdują oni skradzione i zaginione obiekty sztuki. Rodzeństwo może przebierać w zleceniach i wybierać te najbardziej opłacalne, gdyż w swoim fachu nie mają sobie równych. To właśnie dlatego pojawia się u nich Azrael Armitage, potężny anioł śmierci, i proponuje im zlecenie. Taris początkowo myśli o tym, żeby odmówić, ale Azrael może dać jej to, na czym najbardziej jej zależy - zdrowie i życie dla śmiertelnie chorego brata. Dla niego Taris jest w stanie zrobić wszystko, dlatego decyduje się przyjąć ofertę Azraela i wyrusza na poszukiwanie berła światła.
W książkach Marah Woolf jestem zakochana już od jakiegoś czasu, a mianowicie od kiedy przeczytałam "Siostę gwiazd". Już wtedy autorka ujęła mnie tym, jak pięknie i plastycznie piszę. Jak cudownie potrafi wykreować świat w swojej powieści i sprawić, że pokochamy go od pierwszych stron. Dlatego byłam pewna, że i tym razem nie będzie inaczej, a ja zakocham się po raz kolejny. I tak rzeczywiście było, bo "Berło światła" wciągnęło mnie bez reszty. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że ta powieść podobała mi się jeszcze bardziej, niż seria "Trzy czarownice". Dlatego mam nadzieję, że będę mogła jak najszybciej przeczytać kolejny tom.
Marah Woolf tym razem przedstawia nam świat śmiertelników i nieśmiertelnych. Mamy bogów, aniołów, a nawet dżinów. Zetknięcie dwóch tak różnych swiatów nie jest łatwe, a jednak autorce udało się to bezbłędnie. Co więcej! Marah Woolf postanowiła pójść trochę dalej i... dołożyć do tego współczesny świat! Więc z jednej strony mamy postacie czysto mitologiczne, a z drugiej widzimy, jak posługują się one np. telefonem komórkowym i piszą smsy. Początkowo było to dla mnie trochę komiczne, ale chwilę później stwierdziłam, że jest niesamowite, bo autorce wyszło to bardzo naturalnie. Wpływ na to mieli na pewno bohaterowie, którzy zostali świetnie wykreowani. Moje serce zdobyła oczywiście Taris, która twardo stąpa po ziemi, wie, czego chce od życia i że jest dobra w tym, co robi. Po prostu babka z krwi i kości.
"Berło światła" to kolejna powieść Marah Woolf, która trafiła prosto w moje serce. Perfekcyjnie wykreowany świat, gdzie mitologia styka się ze współczesnością, świetni bohaterowie, idealne tempo akcji i emocje, które nie mają końca. Zdecydowanie polecam.
Nefertari (Taris) de Vesci to młoda dziewczyna, która po śmierci rodziców została sama z bratem Malachim, hrabią de Mandeville. Przejęli oni wspólnie rodziny biznes, którym ich rodzina zajmuje się od lat. Odnajdują oni skradzione i zaginione obiekty sztuki. Rodzeństwo może przebierać w zleceniach i wybierać te najbardziej opłacalne, gdyż w swoim fachu nie mają sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Konrad Masternowicz to młody mężczyzna, który zajmuje urzędnicze stanowisko w Warszawie. Na prośbę policmajstra, zgadza się zastąpić go na kilka dni w pracy. Ma także pojawić się na balu, na którym będzie mógł poznać wiele znanych osobistości. Policmajster musi niestety przedłużyć swój urlop, a Konrad będzie musiał zastąpić go nieco dłużej, niż początkowo przewidywał. Wkrótce w Warszawie zostaje znalezione ciało zamordowanej kobiety, do której zostaje wezwany Konrad. Szybko okazuje się, że takich zabójstw jest niestety więcej, a po ulicach Warszawy prawdopodobnie grasuje seryjny morderca. Konrad musi jakoś rozwiązać tą tajemniczą sprawę, dlatego postanawia zaangażować w swoje śledztwo poznanego na balu doktora Duchownego i jego córkę, Weronikę.
Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce, jednak do tej powieści przyciągnął mnie opis oraz informacja, że akcja toczy się w dziewiętnastowiecznej Warszawie. Bardzo lubię kryminały, które dzieją się we wcześniejszych latach, można zrobić sobie taką podróż we własnej głowie i zobaczyć, jak to wszystko wyglądało kiedyś. Niestety, na tym polu bardzo się zawiodłam. Bardzo słabo czy tutaj klimat tamtych lat. Autorka za bardzo skupiła się na rzeczach mniej ważnych, jak np. stroje, a tym ważnym, poświęciła bardzo mało uwagi. Dodatkowo zdecydowanie nie szczędziła opisów. I to takich, które tak na prawdę do całej historii niewiele wnoszą, a wręcz proszą sie o to, żeby ich tam nie było. Przez nie książka miejscami jest za bardzo rozwleczona, co tylko irytuje czytelnika.
Muszę natomiast pochwalić autorkę za to, jak zdecydowała się przedstawić całą historię. Poznajemy ją bowiem w formie raportów śledczych, co jest bardzo ciekawe, bo nie spotkałam się z czymś takim nigdy wcześniej. Bardzo podobała mi się ta forma i mam nadzieję, że autorka będzie jej używać w kolejnych swoich książkach z tej serii. Również postać Konrada zasługuje na uznanie. Jego podejście do sprawy, domysły i próby jej rozwiązania sprawiły, że bardzo polubiłam jego postać. To mężczyzna, który za wszelką cenę chce dojść do sedna sprawy i znaleźć winnego, nawet jeżeli ktoś podkłada mu kłody pod nogi. Muszę także przyznać, że samej było mi ciężko odgadnąć, kto za tym wszystkim stoi i praktycznie do samego końca żyłam w wielkiej niepewności.
"Kareta" to książka, która nie do końca mnie porwała, ale ma też swoje plusy. Zbyt długie i niepotrzebne opisy, słabe oddanie klimatu XIX wiecznej Warszawy, ale za to ciekawa główna postać i forma przedstawienia całej historii. Nie do końca jestem zadowolona z lektury ale z chęcią sięgnę po drugi tom.
Konrad Masternowicz to młody mężczyzna, który zajmuje urzędnicze stanowisko w Warszawie. Na prośbę policmajstra, zgadza się zastąpić go na kilka dni w pracy. Ma także pojawić się na balu, na którym będzie mógł poznać wiele znanych osobistości. Policmajster musi niestety przedłużyć swój urlop, a Konrad będzie musiał zastąpić go nieco dłużej, niż początkowo przewidywał....
więcej mniej Pokaż mimo to
Marina nazywana jest przez wszystkich "Księżniczką Mediolanu". Dzięki bogatym rodzicom miała w życiu wszystko, od najmodniejszych ubrań, po ekskluzywne wakacje. Wszystko było na wyciągnięcie jej ręki, dlatego dziewczyna korzystała z tego pełnymi garściami. Dostawała od rodziców wszystko, prócz najważniejszego: zainteresowania i miłości. Gaël jest jej całkowitym przeciwieństwem. Osiągnął w życiu sukces tylko dzieci wielkiej determinacji, ciężkiej pracy i prawdziwemu talentowi. Ten emigrant z Burundi przeżył na prawdę wiele, zanim dotarł do Włoch i zrobił karierę. Jednak nigdy się nie poddawał, bo wie, ile inni poświęcili w imię jego szczęścia. Tą dwójkę dzieli praktycznie wszystko, od różnic pochodzenia po podejście do życia. I chociaż Marina chciałaby się z nim umówić, to Gaëlowi żadne romanse nie są w głowie. Czy dwójkę tak różnych osób, może połączyć coś prawdziwego?
Kiedy sięgałam po tą powieść, nie do końca wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać. Opis nie powiedział mi za dużo, ale pozytywne recenzje skutecznie zachęcały do czytania. I muszę Wam powiedzieć, że ja się nie zawiodłam. Książka jest bowiem bardzo piękna w swoim przekazie, chociaż trochę trudna. Zdecydowanie zmusza człowieka do refleksji i zastanowienia się, co jest na prawdę w życiu warte. Ta historia pokazuje, że pieniądze tak na prawdę szczęścia nie dają. Możemy mieć wszystko, drogie ubrania czy luksusowe wakacje, ale jeżeli nie mamy przy sobie drugiego człowieka, który będzie na prawdę zainteresowany nami, a nie dobrami, które mogą od nas płynąć, to nie mamy nic.
Miłość nigdy nie jest łatwa, zawsze wymaga jakiś poświęceń. Z czegoś musimy zrezygnować, aby móc ją pielęgnować. Uczucie, które pojawiło się pomiędzy Mariną i Gaëlem też nie było proste. No bo jak, ona, kobieta z wyższych sfer i on, emigrant z Burundi, który nagle zrobił karierę, chociaż nikt wcześniej o nim nie słyszał. Sama nie raz i nie dwa zastanawiałam się, czy to ma szansę, aby przetrwać. Bo wiecie jak jest, w książkach i filmach wszystko jest pięknie, ale co dzieje się później? Czy te różnice nie wpłyną zbyt znacząco na ich relację? Gaël przeszedł prawdziwe piekło, aby znaleźć się w miejscu, w którym jest teraz. Marinie wszystko natomiast przychodziło łatwo, bo miała bogatych rodziców. Dla niej pieniądz nie miał żadnej wartości, a dla niego miał wielką, bo wiedział, jak ciężko na nie pracował. Różnice kulturowe także miały wielki wpływ na ich relacje. Oboje byli wychowywani w trochę innym podejściu do życia i drugiej osoby. Dlatego właśnie nie wiedziałam, czy im się uda znaleźć jakiś kompromis. Jednak ich uczucie było szczere i prawdziwe, chociaż początkowo się na to nie zapowiadało. Między tą dwójką zdecydowanie iskrzy i tego ukryć się nie da.
"Naucz mnie kochać" to nie jest słodka opowieść o miłości, to brutalnie szczera historia dwójki ludzi, którzy pomimo dzielących ich różnic, znaleźli drogę do siebie. Pełna emocji i zmuszająca do refleksji powieść, którą powinien poznać każdy. Zdecydowanie polecam.
Marina nazywana jest przez wszystkich "Księżniczką Mediolanu". Dzięki bogatym rodzicom miała w życiu wszystko, od najmodniejszych ubrań, po ekskluzywne wakacje. Wszystko było na wyciągnięcie jej ręki, dlatego dziewczyna korzystała z tego pełnymi garściami. Dostawała od rodziców wszystko, prócz najważniejszego: zainteresowania i miłości. Gaël jest jej całkowitym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Julianne to młoda kobieta, której życie zawsze było podporządkowane woli ojca. Nigdy nie wolno jej było mieć własnych planów na życie, ojciec układał je od A do Z. Teraz jednak zakazał jej poślubić mężczyznę, którego dla niej wybrał. Dziewczyna nie może pogodzić się z myślą, o ślubie dla dobra interesów. Marzyła bowiem o wielkiej miłości, gromadzce dzieci i szczęśliwej rodzinie. Kiedy jednak poznaje Austina wie, że nie będzie jej to dane. Austin to facet, który nie traktuje kobiet z szacunkiem. Dla niego istnieją one tylko do seksu i zaspokojenia swoich potrzeb. Wszystko to dlatego, że jakiś czas temu został skrzywdzony przez ważną dla niego kobietę i teraz nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Nie ma za bardzo ochoty na małżeństwo, ale jest w stanie to zrobić dla dobra interesów. Zwłaszcza, że kiedy poznaje Julianne, wybucha między nimi nieokiełznana namiętność. Mężczyzna proponuję jej zatem prosty układ - seks bez uczuć. Tylko czy może wyniknąć z tego coś dobrego?
Zabierając się za tą książkę, nie miałam co do niej wielkich wymagań. Jasne, bardzo lubię twórczość tej autorki i jej poprzednie książki bardzo mi się podobały, ale tutaj nie do końca przekonał mnie opis całej historii. Wszystko wydawało mi się takie... oklepane. Kolejne aranżowane małżeństwo, gdzie oczywiście od razu zaiskrzy, później seks bez uczuć, a na koniec pewnie wielka miłość. Takich książek było już dużo i obawiałam się, że ta będzie "jedną z nich". Jakież było moje zdziwienie, kiedy czytając tą powieść okazało się, że pomimo niektórych schematów, K.A. Zysk poprowadziła fabułę w taki sposób, że w ogóle nie miałam wrażenia w stylu "to już kiedyś było". Wręcz przeciwnie, byłam zachwycona! I czułam się, jakby coś takiego pojawiło się na rynku wydawniczym po raz pierwszy.
Prym wiedzie tutaj oczywiście relacja Julianne i Austina i radzące się między nimi uczucia. Główna bohaterka zdecydowanie ma charakterek, potrafi postawić na swoim i nie da sobie w kaszę dmuchać. Cieszę się, że nie dała się stłamsić i została taka do końca. Austin natomiast jest... okropnym dupkiem! Zazwyczaj lubię takich bohaterów, ale tutaj mnie po prostu wkurzał. Ja rozumiem, że kobieta kiedyś go zraniła, ale zachowywać się tak jak on? Bez przesady! Autorka postanowiła wplatać tutaj także sceny z BDSM. Tych wątków zawsze się boję, bo one nie zawsze wychodzą tak, jak powinny. Tutaj jednak były one wyraziste i mocne, ale w granicach dobrego smaku i rozsądku.
"Niebezpieczny układ" to książka, która zaskoczyła mnie nie raz i nie dwa. Autorka świetnie wykorzystała znane już schematy i nadała im nowe życie. Świetnie wykrowana główna bohaterka i dobre sceny erotyczne z motywem BDSM. Polecam.
Julianne to młoda kobieta, której życie zawsze było podporządkowane woli ojca. Nigdy nie wolno jej było mieć własnych planów na życie, ojciec układał je od A do Z. Teraz jednak zakazał jej poślubić mężczyznę, którego dla niej wybrał. Dziewczyna nie może pogodzić się z myślą, o ślubie dla dobra interesów. Marzyła bowiem o wielkiej miłości, gromadzce dzieci i szczęśliwej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Laura Kosińska to młoda kobieta, która decyduje się na wyjazd z rodzinnej wsi i wyprowadzkę do Warszawy. Rozpoczna studia oraz pracę w agencji reklamowej, której poświęca większą cześć swojego życia. Ma wymagającą szefową, u której wszystko musi być na tip top, dlatego nocne imprezy z kolegami po fachu mają być dla Laury lekarstwem na stres. Mimo ciągłego ruchu w swoim życiu, kobieta czuje się samotna. Dlatego kiedy poznaje Igora, jej życie w końcu nabiera trochę barw. Nowo poznany mężczyzna chce pomóc zrozumieć Laurze, co tak na prawdę jest w życiu ważne. Tylko czy kobieta będzie potrafiła to dostrzec i docenić?
Chociaż nie jest do debiutancka powieść Anety Krasińskiej, to jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Tak się złożyło, że nigdy wcześniej żadna jej książka nie wpadła w moje ręce. Do "Słodkiego smaku marzeń" skusiła mnie piękna, wiosenna okładka, która aż krzyczy, żeby poznać jej wnętrze. I zupełnie tego nie żałuję, gdyż na prawdę miło spędziłam z nią czas. Może nie jest to typ książek, po jakie sięgam najczęściej, ale była to na prawdę dobra historia, taka życiowa. Jeżeli tylko będę miała sposobność, to z pewnością zakupię poprzednie jej powieści i bliżej się z nimi zapoznam.
Co głównie ujęło mnie w tej historii, to jej życiowość. To nie jest kolejna opowieść o idealnych ludziach, która nie miałaby prawa wydarzyć się w prawdziwym życiu. "Słodki smak marzeń" to historia kobiety, która zgubiła się gdzieś w swoim życiu. Niby jej życie nie jest złe, ale pozbawione praktycznie wszystkiego, co powinno być na prawdę ważne. Laura poświęciła się swojej pracy na tyle, że całkowicie zapomniała o innych aspektach życia. Nie umawia się na randki, nie szuka chłopaka, a jedyne wyjścia, to te ze znajomymi na nocne imprezy. Może komuś takie życie odpowiada, ale Laura tak na prawdę była samotna. Ona o tym wiedziała, ale wpadła w błędne koło, z którego nie potrafiła wyjść. I wtedy na jej drodze stanął Igor. Mężczyzna, który dobrze wie, że w życiu nie jest najważniejsza pogoń za pieniędzmi i karierą. Będzie chciał pokazać Laurze, jak może wygląda jej życie, jeżeli tylko dziewczyna będzie chciała je zmienić.
Aneta Krasińska pisze tak lekko, że przez książkę po prostu się płynie. Nim się spostrzegłam, już byłam przy samym końcu. To bardzo ważne, żeby powieści, które mają nam coś przekazać, nie były zbyt ciężkie i trudne w odbiorze. Dodatkowo autorka idealnie radzi sobie z opisywaniem uczuć bohaterów. Nie raz i nie dwa mogłam się poczuć, jakbym to ja była na ich miejscu. Dzięki temu mogłam się lepiej zżyć z bohaterami i wczuć w całą historię. Jeżeli kolejne powieści tej autorki będą tak dobre jak ta, to czuję poważną konkurencję, dla reszty polskich autorów.
"Słodki smak marzeń" to przepiękna powieść, która pokazuje nam, że pieniądze i kariera wcale w życiu najważniejsze nie są. To słodko-gorzka opowieść o młodej kobiecie, której życie przecieka przesz palce i mężczyźnie, który pokaże jej, co na prawdę powinno liczyć się w życiu. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, polecam.
Laura Kosińska to młoda kobieta, która decyduje się na wyjazd z rodzinnej wsi i wyprowadzkę do Warszawy. Rozpoczna studia oraz pracę w agencji reklamowej, której poświęca większą cześć swojego życia. Ma wymagającą szefową, u której wszystko musi być na tip top, dlatego nocne imprezy z kolegami po fachu mają być dla Laury lekarstwem na stres. Mimo ciągłego ruchu w swoim...
więcej mniej Pokaż mimo to
June to pewna siebie młoda kobieta, która dobrze wie, jak gorzkie potrafi być życie. June może wydawać się silną osobą, którą nie sposób złamać, ale tak na prawdę to maska, za którą skrywa poranioną duszę. Dziewczyna ukrywa pewien sekret, o którym wie tylko jej najlepsza przyjaciółka, Andy. Jest to znamie, które może wydawać się czymś normalnym, ale kiedyś przysporzyło June wiele bólu i dla niej jest czymś okropnym. To dlatego zamyka się na ludzi i nie wpuszcza nikogo do swojego życia. Interesują ją tylko chwilowe przygody. Odbywając praktykę w popularnym klubie, June poznaje Masona. Początkowo bierze go za kogoś innego i wylewa na niego drinka. Dopiero później dowiaduje się, że to on jest właścicielem klubu, w którym pracuje. Mason jest mężczyzną, który nigdy nie odpuszcza, a teraz ma w planach zdobycie June. I choć ona nieustannie daje mu kosza, to on się nie poddaje, gdyż June nie może zaprzeczyć chemii, która ich łączy. Tylko czy June odważy się wpuścić Masona do swojego serca?
Ava Reed zadebiutowała na naszym rynku wydawniczym powieścią "Truly", czyli pierwszym tomem z serii "In love". Może nie była to książka idealna, ale mimo wszystko podobała mi się i miło spędziłam z nią czas. Szczególnie spodobała mi się w niej postać June, dlatego tak bardzo czekałam na kontynuację tej serii. Cieszę się, że wydawnictwo Jaguar nie kazało nam długo czekać i drugi tom dostaliśmy bardzo szybko. Kiedy tylko trafił w moje ręce, od razu zabrałam się za lekturę. I totalnie przepadła. Długo zbierałam się do napisania recenzji, bo nie wiedziałam jak ubrać w słowa to, co odczuwałam podczas czytania. Na początku musicie wiedzieć, że ta książka jest bardzo bliska mojemu sercu i wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie, nie jest idealna i ma swoje wady, ale porusza tematy, które są bardzo ważne, ale często w literaturze omijane.
Zacznę jednak od relacji June i Masona, gdyż to ona wiedzie główny prym w tej powieści. Jeżeli szukacie słodkiego romansu, to tutaj zdecydowanie go nie znajdziecie. June i Mason wiele przeszli w swoim życiu, oboje zostali zranieni i nie do końca ufają ludziom. Szczególnie June, która bardzo zamknęła się na nowe znajomości, a zwierza się tak na prawdę tylko jednej osobie, Andy. To na nią może liczyć w każdej chwili i tak na prawdę nie potrzebuje nikogo więcej. Jasne, ma znajomych, ale oni znają ją tylko powierzchownie, nie wiedzą, jaka jest na prawdę. Mason natomiast kiedyś już kochał i wie, że to uczucie jest do bani. Jednak to, jak czuje się w obecności June daje mu nadzieję, że może jeszcze kiedyś uda mu się zaznać prawdziwego szczęścia. Chemia między tą dwójką jest niezaprzeczalna! Kiedy tylko są razem, to z kart powieści lecą iskry! Widać, że aktorka pracowała nad wyrażaniem uczuć w powieści i tym razem wyszło jej to sto razy lepiej.
Mówiłam Wam, że książka porusza bardzo ważny temat, z którym może identyfikować wiele osób. Chodzi bowiem o blizny, które pokrywają nasze ciało. June ma pewne znamię, które ukrywa tak szczelnie, jak tylko może. Kiedyś spotkała ją z jego powodu wielka krzywda i teraz robi wszystko, aby nikt się o nim nie dowiedział. Uważa, że jest szpetne, a myśl o tym, że ktoś mógłby się o nim dowiedzieć sprawia, że ogarnia ją wielki strach. Dlatego zamknęła się na ludzi i nie ma zamiaru się z nikim wiązać. Cieszę się, że autorka zdecydowała się na taki wątek, gdyż otwiera oczy na to, że każdy z nas ma jakieś wady. Nikt nie jest idealny i w każdej osobie jest coś, co jej osobiście się nie podoba. I chociaż dla innych możemy być perfekcyjni, to niekoniecznie jesteśmy tacy w naszych oczach. Dzięki temu wątkowi i tym, jak jest przedstawiony, książka i bohaterowie są bardzo realni i momentami miałam wrażenie, jakby żyli tuż obok mnie. Coś niesamowitego.
"Madly" to piękna i poruszająca powieść, która pokazuje, że nikt z nas nie jest idealny, ale każdy zasługuje na miłość i szczęście. Ava Reed pokazuje, że dopiero rozwija swój talent pisarski i ma jeszcze wiele do powiedzenia. Zdecydowanie czekam na ostatni tom z tej serii.
June to pewna siebie młoda kobieta, która dobrze wie, jak gorzkie potrafi być życie. June może wydawać się silną osobą, którą nie sposób złamać, ale tak na prawdę to maska, za którą skrywa poranioną duszę. Dziewczyna ukrywa pewien sekret, o którym wie tylko jej najlepsza przyjaciółka, Andy. Jest to znamie, które może wydawać się czymś normalnym, ale kiedyś przysporzyło June...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mia to dwudziestoletnia dziewczyna, która ma za sobą traumatyczne przeżycia. Robiła rzeczy, których nie powinna, ale wyszła na prostą. Teraz czeka ją poważna zmiana, gdyż jej mama wyjeżdża z nowym partnerem do Europy, a ona musi zamieszkać z ojcem. Mia nie jest z tego powodu zadowolona, nigdy nie chciała przeprowadzać się do Los Angeles, jej domem było Miami. Niestety, nie miała w tej kwestii nic do powiedzenia. Teraz przyszło jej zamieszkać z ojcem, jego żoną Melissą i jej synem, Lukiem. Mia liczyła na to, że uda jej się jakoś przetrwać do zakończenia szkoły, nie wiedziała jednak, że Luke tak bardzo zajdzie jej za skórę. Od początku nie mogli się dogadać i spędzić minuty w swoim towarzystwie bez kłótni. To samo tyczy się najlepszego przyjaciela Luka, Masona. Jednak jest też coś, co przyciąga ją do Masona, uczucie, któremu nie potrafi zaprzeczyć. Jeden wieczór, jedna noc i Mia wdaje się w relację, której się nie spodziewała. Spędza noc z Masonem... I Lukiem.
Agata Sobczak jest kolejną polską autorką, po której książki sięgam bez zastanowienia. Zauroczyła mnie już swoją pierwszą powieścią, "Namiętna nienawiść", a teraz z każdą kolejną pogłębia tę miłość. Kiedy zaczęłam czytać "Sidła", nie wiedziałam, czego mogę się po tej książce spodziewać. Na pewno nie liczyłam się z tym, że dostanę taką bombę emocjonalną! To, co tutaj się dzieje, przechodzi wszelkie granice. Moje serce nie raz i nie dwa chciało wyskoczyć z piersi, a mózg w kółko zadawał pytanie "co będzie dalej?". To jest tego typu powieść, której człowiek nie odłożyć dopóki nie dowie się, jak ona się zakończy. Dla mnie jest to najlepsza dotychczasowa książka Agaty.
Autorka postawiła w tej książce na nieco kontrowersyjną relację, czyli trójkąt. Takie historie są dużo mniej spotykane na naszym rynku wydawniczym, więc cieszę się, że Agata zdecydowała się właśnie na nią.vI, o mój Boże, jak w tutaj jest gorąco. Jeden przystojny i seksowny facet w książce i jestem zadowolona, a takich dwóch? Normalnie kosmos! Mia to dziewczyna, która wiele już przeszła w swoim życiu, kiedyś była mało odpowiedzialna i nie skończyło się to dla niej dobrze. Teraz dużo poważniej podchodzi do życia, nie chodzi na imprezy do białego rana i nie zmienia facetów jak rękawiczki. Mason i Luke to przyjaciele, którzy zawsze trzymają się razem. Już wcześniej zdarzało im się mieć jedną pannę, a Mia od razu przykuła ich wzrok, a już szczególnie Masona. To właśnie między tą dwójką wyczywalna jest dużo większa chemia, a Luke był dla mnie tylko takim dodatkiem. Początkowo miałam o to mały zgrzyt, bo na prawdę kibicowałam Mii i Masonowi i nie koniecznie podobało mi się to, że Luke wszędzie się wtrąca, ale w końcu polubiłam tą ich chorą relację. I, kurczę, wyszła ona autorce na prawdę dobrze!
Jeżeli chodzi o same sceny erotyczne, to mamy ich tutaj trochę. Jednak napisane są w taki sposób, że zupełnie nie przeszkadzała mi ich ilość. Wszystko to dlatego, że autorka nie skupiła się tylko na nich, ale także na relacjach między bohaterami i dylematami, z jakimi muszą się zmierzyć. Mowa tutaj oczywiście o Mii, bo dziewczyna niekoniecznie chciała wdawać się w trójkąt, a już szczególnie nie z synem żony jej ojca. Musicie przyznać, że to trochę mało komfortowa sytuacja. Mamy także głębsze uczucie, które rośnie do jednego z chłopaków. Więc dzieje się tutaj na prawdę dużo, szczególnie na poziomie emocjonalnym. Wracając jednak do scen erotycznych, to muszę przyznać że wyszły na prawdę fajnie. Jest gorąco i seksownie, ale bez zbędnych i niepotrzebnych nikomu opisów. Ja dopiero po raz drugi w swoim życiu czytałam opisy seksu w trójkącie, ale według mnie wyszło to Agacie bardzo dobrze i do tej pory czuję wypieki na policzkach.
"Sidła" to powieść, która zachwyca nie tylko świetną relacją pomiędzy głównymi bohaterami, ale także wielkimi emocjami, które towarzyszą nam podczas lektury. Świetne sceny erotyczne, warta akcja i niespodziewane zwroty akcji, które przyspieszają o szybsze bicie serca. Zdecydowanie polecam.
Ps. Drogie Panie, Mason już należy do mnie.
Mia to dwudziestoletnia dziewczyna, która ma za sobą traumatyczne przeżycia. Robiła rzeczy, których nie powinna, ale wyszła na prostą. Teraz czeka ją poważna zmiana, gdyż jej mama wyjeżdża z nowym partnerem do Europy, a ona musi zamieszkać z ojcem. Mia nie jest z tego powodu zadowolona, nigdy nie chciała przeprowadzać się do Los Angeles, jej domem było Miami. Niestety, nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Emma Greene to młoda kobieta, która wiedzie spokojne i poukładane życie. Kilka lat temu szukała odpoczynku od szumów wielkiego miasta, dlatego postanowiła przeprowadzić się do Randall, małej miejscowości niedaleko Nowego Jorku. Znalazła tutaj pracę jako kelnerka i poznała swoją najlepszą przyjaciółkę, Olivię. Miasteczko utraciło jednak swój spokój, kiedy przejęła je mafia. Część mieszkańców uciekła, część drży ze strachu, a kilku z nich, tak jak Emma, jest ciekawych nowych "gospodarzy". Jedna chwila, jedno przypadkowe zdarzenie i jeden z trójki braci, mafijny boss, zwraca swoją uwagę na Emmę. Ona jedyna nie próbuje od razu wskoczyć mu do łóżka, a jej cięty język robi na nim wrażenie. Emma wie, że powinna trzymać się od Arthura z daleka. Jest niebezpieczny, pozbawiony zasad moralnych i co najważniejszy, jest bossem mafii. Jednak tajemnicza siła wciąż ją do niego przyciąga, a ona nie potrafi się jej oprzeć. Czy u boku tego niebezpiecznego mężczyzny, Emma znajdzie swoją szansę na szczęśliwe zakończenie? Czy odważy się i wejdzie w ten mafijny świat?
Na książki Kingi Litkowiec czekam z zapartym tchem, gdyż zawsze czymś mnie zaskoczą i dostarczają mnóstwa emocji. Tym razem byłam ciekawa, czy historia Emmy i Arthura różni się, od tej z pierwszego wydania. Jeżeli ktoś z Was jeszcze nie wie, to jest to debiutancka książka tej autorki, pierwotnie wydana w Wydawnictwie Niezwykłym, teraz odświeżona przez Wydawnictwo Akurat. Byłam więc pewna, że autorka mnie nie zawiedzie, gdyż to właśnie dzięki tej książce, zakochałam się w jej twórczości. Moja miłość pozostaje i chociaż Kinga Litkowiec wydała od tej pory kilka innych książek, to do Miasta Mafii mam wielki sentyment i wciąż jestem nim zachwycona.
Główny prym w tej powieści wiedzie oczywiście rodzące się uczucie pomiędzy Emmą a Arthurem. Oboje są z całkiem innych światów, które może być ciężko połączyć w jedno. Arthur jest bossem mafii, obraca się w podejrzanych kręgach, a na każdym rogu czyha na niego niebezpieczeństwo. Emma przeprowadziła się do Randall, bo potrzebowała spokoju, miała dość miejskiego zgiełku. Prawda jest taka, że tą dwójkę dzieli dosłownie wszystko. Łączy jedno - ogromna namiętność. Już od pierwszego spotkania czuć było przelatujące pomiędzy nimi iskry. Chemię, której nie sposób zaprzeczyć. I chociaż Emma próbowała jej zaprzeczyć, wiedziała, że długo nie będzie mogła się opierać.
Ta powieść, to istna bomba emocjonalna. Napięcie, które stworzyła autorka pomiędzy bohaterami, jest wręcz nie do opisania. Do tego wszystkiego dostajemy dużą dozę niebezpieczeństwa z mafijnego półświatku. I chociaż niektórym osobom może się wydawać, że tej mafii nie ma tutaj dużo, że mogłoby być więcej, to dla mnie jest idealnie. Kinga Litkowiec trafiła w sam punkt, zachowała idealną równowagę pomiędzy romansem, a sensacją. Należy pamiętać, że romans mafijny, to wciąż romans i ma się on skupiać głównie na relacji między głównymi bohaterami, a nie na zabijaniu czy nielegalnych interesach. One owszem, muszą być, ale jako dodatek, jako ta doza niebezpieczeństwa. I to właśnie dostałam, w idealnej proporcji.
Dużo osób zapewne zadaje sobie pytanie: "Mam pierwsze wydanie, czy drugie dużo się od niego różni? Czy powinnam je kupić?" Prawda jest taka, że to zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Ja jestem wielką fanką twórczości tej pisarki, więc od początku wiedziałam, że muszę mieć tą powieść w swoich rękach i nawet jak będzie kiedyś miała dziesięć wydań, to ja będę je kupować. Jeżeli chodzi o samą historię, to ona niczym się nie różni. Arthur nie staje się nagle potulnym barankiem, a akcja nie przenosi się do Polski. Historia miłości pozostaje taka sama. Jedyne, co się zmieniło, to sposób, w jaki jest napisana. Kilka szczegółów zostało bardziej dopracowanych i książka ma o wiele, wiele lepszą korektę. Autorka zdecydowanie pracowała nad ulepszeniem tej historii, więc to wydanie wypada dużo lepiej. Po prostu idealne. Dodatkowo już za niedługo pojawi się druga część tej historii, tym razem o najmłodszym z braci Rossi (książki nie będą stricte połączone), więc myślę, że warto nabyć to wydanie, aby mieć na półce piękny komplet.
"Miasto Mafii" do powieść pełna emocji i niebezpieczeństwa. Pokazuje, że każdy znajdzie kiedyś swoje szczęście, czasami w najmniej oczekiwanym momencie. Szykujcie się, Miasto Mafii zawładnie nie tylko waszym życiem, ale i sercem. Polecam i już nie mogę się doczekać kolejnej części, w której poznamy historię najmłodszego z braci Rossi.
Emma Greene to młoda kobieta, która wiedzie spokojne i poukładane życie. Kilka lat temu szukała odpoczynku od szumów wielkiego miasta, dlatego postanowiła przeprowadzić się do Randall, małej miejscowości niedaleko Nowego Jorku. Znalazła tutaj pracę jako kelnerka i poznała swoją najlepszą przyjaciółkę, Olivię. Miasteczko utraciło jednak swój spokój, kiedy przejęła je mafia....
więcej mniej Pokaż mimo to
Hollis całe swoje życie spędziła na zamku królewskim w otoczeniu bogactw i wielkich wygód. Chciała jednak jeszcze czegoś więcej i liczyła na to, że uda jej się zauroczyć księcia i zostać jego żoną. Jednak los potrafi być nieprzewidywalny i Hollis musi uciekać z Koroani. Teraz próbuje na nowo ułożyć swoje życie w Isolcie, gdzie znalazła schronienie i dach nad głową. Przygarnęli ją Eastoffe'owie, jedyni bliscy ludzie, którzy jeszcze jej pozostali. Jedynie Etan robi problemy z jej przybycia. Nie potrafi jej zaufać i pała do niej wyraźną niechęcią. Kiedy Hollis myśli, że w jej życiu w końcu wszystko się poukłada, młoda kobieta zostaje wciągnięta w kolejną intrygę. Eastoffe'owie uważają, że tylko obalenie króla pomoże uratować ich kraj, jednak nie uda się to bez udziały Hollis. Musi jednak pomóc jej w tym Etan, a ich współpraca nie będzie łatwa. Czy tej dwójce uda się dojść do porozumienia i zaufać sobie wzajemnie?
Pierwsza część z tej serii Kiery Cass była mocno przeciętna. Nie widziałam tego polotu, takiej iskierki, dzięki której pokochałam kiedyś serię Rywalki. Postanowiłam jednak mimo wszystko dać szansę kontynuacji, gdyż nie lubię mieć niedokończonych serii. Dodatkowo autorka zakończyła Narzeczoną w taki sposób, że musiałam się dowiedzieć, co będzie dalej. I muszę przyznać, że ten tom jest trochę lepszy od poprzedniego. Wciąż nie jest wybitny, a cała seria nie zapadnie mi jakoś mocno w pamięć, ale był dobry. W końcu zauważyłam tutaj chociaż trochę dawnej Kiery Cass która oczarowała mnie swoim lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem. Pozostało jej jeszcze jedno, jej książkowe bohaterki są bardzo irytujące.
Sama powieść początkowo rozkręca się nieco powoli i momentami miałam ochotę przerwać czytanie, ale akcja w końcu nabrała nieco tempa. Zdecydowanie środek historii jest najmocniejszym punktem tej książki, gdyż do zakończenia też mam zażalenia. Kiera Cass bardzo mocno uderza tutaj w nasze emocje i to jest główna zaleta Zdradzonej. Razem z bohaterką przeżywałam jej rozterki, czułam ból po złamanym sercu i uczyłam się budowania swojego życia na nowo. Dzięki temu książka nabiera wielkiego wyrazu, a tego brakowało mi w poprzedniej części.
Muszę jednak powiedzieć też o minusach, przez którą powieść uznam po prostu za "w porządku". Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to zbyt szybko rozwijający się wątek miłosny. Hollis dopiero co straciła swojego poprzedniego partnera, a już wpada w ręce następnego. Jeden pocałunek i bum, miłość kwitnie. Dla mnie było to bardzo sztuczne i nie realne. Nigdy nie lubiłam takiego przyspieszania na siłę i tutaj też wypadło słabo. Jednak plus za wątek hate-love, bo uwielbiam go w każdej postaci. Słabo wypadł tutaj także wątek polityczny, na który bardzo liczyłam. W pierwszej części zapowiadał się ciekawie i miałam nadzieję, że i tutaj zostanie dobrze poprowadzony. Niestety, cała intryga była słaba i bez polotu. No i ostatnia rzecz czyli zakończenie. Dla mnie za bardzo przesłodzone i cukierkowe, w ogóle nie pasuje ono do całej serii. Liczyłam na coś bardziej z polotem, a dostałam co dostałam.
"Zdradzona" to dobra kontynuacja, która wypada nawet lepiej, niż jej poprzedniczka. Ujrzałam tutaj chociaż część Kiery Cass, którą kiedyś pokochałam. Wiele tej serii brakuje, żeby uznać ją za dobrą, ale będzie idealna na letnie wieczory.
Hollis całe swoje życie spędziła na zamku królewskim w otoczeniu bogactw i wielkich wygód. Chciała jednak jeszcze czegoś więcej i liczyła na to, że uda jej się zauroczyć księcia i zostać jego żoną. Jednak los potrafi być nieprzewidywalny i Hollis musi uciekać z Koroani. Teraz próbuje na nowo ułożyć swoje życie w Isolcie, gdzie znalazła schronienie i dach nad głową....
więcej mniej Pokaż mimo to
Rhett Hennessy służył w policji w Nowym Orleanie. Jednak niespodziewanie, pięć lat temu, złożył swoją odznakę i wyjechał z miasta. Myślał, że nie będzie musiał wracać do miasta, ale niespodziewana śmierć ojca i chęć dowiedzenia się prawdy o nim, przezwyciężyła wszystko. Nie jest mu łatwo zacząć żyć od nowa w mieście, z którym łączy go wielka przeszłość. Ponownie spotyka także Ariel Sampson. To siostra jego najlepszego przyjaciela, dla niego nietykalna. Tylko, że Ariel od dawna kocha się w Rhettcie i zrobi wszystko, żeby pomiędzy nimi było coś więcej. Rhett szybko orientuje się, że zakazane uczucie smakuje najlepiej. Tylko czy będą potrafili zmierzyć się z prawdą i zawalczyć o swoje szczęście?
Uwielbiam książki Meghan March od dawna i z niecierpliwością czekałam na zakończenie tej serii i na historię Rhetta, który przewijał nam się w poprzednich tomach. Musze powiedzieć, że jestem zdecydowanie usatysfakcjonowana tą serią i jej zakończeniem. Historia Rhetta i Ariel trafiła prosto do mojego serca. Prawdopodobnie dlatego, że ja uwielbiam ten motyw w powieściach, czyli "siostra najlepszego przyjaciela". To zdecydowanie moje klimaty. Poza tym pojawia się tutaj też ciekawy wątek sensacyjny, ze skorumpowanymi gliniarzami na czele. Został bardzo fajnie i ciekawie poprowadzony i przypadł mi do gustu. Oczywiście prym wiedzie tutaj historia miłosną Rhetta i Ariel, a ta jest fantastyczna. Między tą dwójką jest wielka chemia, chociaż Rhett nie od początku chciał to zaakceptować. Dla niego Ariel była tylko siostrą jego przyjaciela. Jednak wkrótce zobaczy, że to ona może dać mu największe szczęście. Zdecydowanie polecam.
Rhett Hennessy służył w policji w Nowym Orleanie. Jednak niespodziewanie, pięć lat temu, złożył swoją odznakę i wyjechał z miasta. Myślał, że nie będzie musiał wracać do miasta, ale niespodziewana śmierć ojca i chęć dowiedzenia się prawdy o nim, przezwyciężyła wszystko. Nie jest mu łatwo zacząć żyć od nowa w mieście, z którym łączy go wielka przeszłość. Ponownie spotyka...
więcej Pokaż mimo to