Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na 30 stron przed końcem wymiękłem. W sensie takie nadąsane, artystyczne to wszystko się porobiło. Rozumiem zamysł artystki i pewnie wiele ludzi to czuje. Ja nie miałem już siły na tą formę.

Na 30 stron przed końcem wymiękłem. W sensie takie nadąsane, artystyczne to wszystko się porobiło. Rozumiem zamysł artystki i pewnie wiele ludzi to czuje. Ja nie miałem już siły na tą formę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Plusem jest dla mnie to że element religii, nawrócenia, nowego życia przebija przez to dzieło. To lubię. Minusem jest to że książka stanowi typowe wybebeszenie. Ulisses, te sprawy. Zobaczymy. Sięgam po nią czytam od chcicy do chcicy. Może coś z tego więcej wyciągnę nie wiem.

Plusem jest dla mnie to że element religii, nawrócenia, nowego życia przebija przez to dzieło. To lubię. Minusem jest to że książka stanowi typowe wybebeszenie. Ulisses, te sprawy. Zobaczymy. Sięgam po nią czytam od chcicy do chcicy. Może coś z tego więcej wyciągnę nie wiem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W książce dotknęły mnie przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze brak pataosu w opisie umierającego świata, w którym nie ma namiastki cywilizacji, nadziei, idei czy czegokolwiek co by spajało zjadacych się, zezwierzeconych ludzi. Drugą rzeczą jest miłość ojca do syna. Po prostu metafizyka. Pojawiająca się od czasu do czasu matka jest jakimś koszmarem, obrazem zdezerterowania i braku miłości. A ojciec w pełni umiera za syna. Kocha go, wychowuje, chroni. Aby oszczędzić mu cierpienia jest w stanie go zastrzelić, aby nie cierpiał. To dziecko jest dobre, mimo braku cywilizacji kocha i pragnie dobra dla innych. Płacze jak się dzieje komuś krzywda. Dialogi ojca z synem są dla mnie jakimś skarbem. Pytania o dobro, zło, sens, drogę itd. Z drugiej strony ojciec nie ma wobec niego żadnej agresji, niechęć. Dba, kocha ale nie przekłada na jego barki dziedzictwa, czy piętna wychowania, bo nie ma jutro... Tak jakby skutki grzechu miały się na nich skończyć. Ostatni ludzie, w exsodusie po krainie śmierci w kierunku śmierci. Niesiemy ogień. Czytałem tą książkę z ciężarem w sercu. Lęk, paraliż, bezwład rodziła każdą strona. Ale nie mogłem przestać. Coś absolutnie rewelacyjnego. Jak się okaże, że nas zacznie zjadać jakiś mocniejszy wirus, albo kolegom Putina polmyla się rakiety chciałbym mieć egeplarz tego dzieła na własności. Sztuka bliskości na czasy w których cierń i popiół wyścielą ziemię.

W książce dotknęły mnie przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze brak pataosu w opisie umierającego świata, w którym nie ma namiastki cywilizacji, nadziei, idei czy czegokolwiek co by spajało zjadacych się, zezwierzeconych ludzi. Drugą rzeczą jest miłość ojca do syna. Po prostu metafizyka. Pojawiająca się od czasu do czasu matka jest jakimś koszmarem, obrazem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje stanowisko jako kociarza jest takie sobie. Co prawda mam dziesięcioletniego kocura, rozumiemy się, bo to kotka. Zawsze mnie wybiera jako cel grzania i leżenia, ale złośliwa, maniakalna i absolutnie egocentryczna to istotka. Nle jestem kociarzem jakimś wielkim. Czaruje mnie fenomen tych stworzeń i czuję te dowcipy, że pies ma Pana, a kot personel i t d.

Dobra. Ale ta książka to dla mnie dowód rzeczowy na to że gdzie się kończy się sensowna filozofia Boga, tam się kończy filozofia człowieka. Osobiście lubię czytać coś co mi jakoś oświetla drogę, przeciera szlaki. Tutaj niby fajnie, hahaha, ale książkę pożera nihilizm, połączony z tym rozpaczliwym tonem, że trzeba twardo stąpać po ziemi, że jest tylko to co jest że kot to w sumie bardziej naczelny niż my bo kot nie zrobi tego, tamtego, owego... czuję kod, przekaz, żart ale to jest serio czy taki żart? Nie wiem, bo momentami jakby śmiertelnie serio. Objaśnienia brak.

Kolejna narracja fanów nadawania paszportów karaluchom oraz osobowości prawnej rzece Odrze. Chciałoby się powiedzieć, strasząc - przyjdą Mongołowie i zrobią z wami porządek. Jak w "Nienasyceniu" Witkacego zdekapituja was o świcie. Ale w sumie zapomniałem o tym że była jeszcze pigulka Murti-Binga. Może to nasze literackie murtibingi, zrwcjonalizujmy, ucieknijmy w obłęd.

Szkoda czasu i kasy na takie rzeczy. Humanistyka, która w obliczu pytań zasadniczych ucieka w idiotyzmy nie jest funta kłaków warta. Tyle.

Moje stanowisko jako kociarza jest takie sobie. Co prawda mam dziesięcioletniego kocura, rozumiemy się, bo to kotka. Zawsze mnie wybiera jako cel grzania i leżenia, ale złośliwa, maniakalna i absolutnie egocentryczna to istotka. Nle jestem kociarzem jakimś wielkim. Czaruje mnie fenomen tych stworzeń i czuję te dowcipy, że pies ma Pana, a kot personel i t d.

Dobra. Ale ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poszedłem za modą i przeczytałem popularne ostatnimi czasy czytadło. Bardzo dobrze się czytało, układ książki stwarzał interesujące napięcie. Oprócz tego bardzo podobał mi się pomysł głównej bohaterki, jej zżycia się że światem przyrody, lekką mizanteopię oraz opis scen intymnych. To było coś było o bliskości, ale w sposób wyważony, a nie proderyjny. Wiele czytałem książek, w których autor po wywaleniu kawy na ławę poleciał w moich oczach zupełnie, a tutaj mi się podobało i fajnie wkręcało. Minusem jest koniec, ale to kwestia gusty bon może ktoś tak lubi. No warto, serio. Myślałem, ze to zwykła młodzieżówka, a tutaj nawet ciekawe coś.

Poszedłem za modą i przeczytałem popularne ostatnimi czasy czytadło. Bardzo dobrze się czytało, układ książki stwarzał interesujące napięcie. Oprócz tego bardzo podobał mi się pomysł głównej bohaterki, jej zżycia się że światem przyrody, lekką mizanteopię oraz opis scen intymnych. To było coś było o bliskości, ale w sposób wyważony, a nie proderyjny. Wiele czytałem książek,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coraz więcej ludzi, a coraz mniej człowieka. Książka przedstawia historię młodego, 30 letniego człowieka, który nie w Bieszczady, a gdzieś w Polskę zachodnią uderza, gdzie ludzie z Podola i kresów wylądowali po 2 wojnie światowej. Zaczyna pracować przy wyrębie drzewa i między swoimi rozważaniami o życiu, miłością i śmiercią rozmawia z miejscowymi ludzmi pracy. Bohater jest romantykiem, filozofem, poetą, kimś kto niesie w sobie jakiś ból, zachwyt, tęsknotę. Rozmawia z różnymi, zazwyczaj zwykłymi ludźmi, ale robi z nimi to co właściwie Tischner robił z kim nie zaczął rozmawiać, czyli łapie jakąś głębie, jakiś dziwny zazwyczaj nieuchwytny nacodzień poziom, który jest, ale plycizna naszego życia kamufluje go swoją tandetą i banałem.
Oczywiście dla mnie człowieka na etacie z kredytem, dwójką dzieci, lekka nadwagą, lekkim nadciśnieniem, kłopotami ze spinaniem końca z końcem takie rozważania i w ogóle postawa bohatera zakrawa na infantylną ucieczkę od odpowiedzialności i tym samym dojrzałości. Jednak wiem, że ten brutalny osąd to właściwie przejaw zazdrościć. Zazdrościć przed ucieczką w dzicz. Na jakiś czas, aby zobaczyć swój cień, usłyszeć tęsknoty serca.
Ujmuje w książce całą sprawa Dialogu z Gałązka Jabłoni. Ona jest kobieta, ale czy realną czy zupełnie zmyśloną tego nie wiem. Wiem, że to Beatrycze, to jest Julia, ukochana, która kocha Janek wielką miłością, ale nie ma sił aby z nią być.
To jest bardzo uczciwe, trochę ucieczkowe i neurotyczne, ale ja rozumiem taką motywację.
Uważam że młodzi mężczyźnie wiele by cierpień oszczędzili sobie i innym kobietom, gdyby tak na rok na siekierezade wyjechali. Oczywiście tak sobie marzę. Książka ważna dla mnie warta przeczytania.

Coraz więcej ludzi, a coraz mniej człowieka. Książka przedstawia historię młodego, 30 letniego człowieka, który nie w Bieszczady, a gdzieś w Polskę zachodnią uderza, gdzie ludzie z Podola i kresów wylądowali po 2 wojnie światowej. Zaczyna pracować przy wyrębie drzewa i między swoimi rozważaniami o życiu, miłością i śmiercią rozmawia z miejscowymi ludzmi pracy. Bohater jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od dawna "czytam" tą książkę. Są tygodnie, że po nią nie sięgam, a są takie że leży na biurku non stop. Ciekawe podpowiedzi odnośnie wprowadzenie ładu i porządku w życiu. Podam przykład. Dużo się martwiłem. O rachunki, zdrowie dzieci, relacje z kłopotliwymi osobami. No i szukałem sposobu, aby okiełznać myśli. Autor na biegunie liczył do 1000. Wydaje się jak porada dzieci z piaskownicy, albo kołcza kretyna. Ale to działa! Nie raz patrzę na własne rytuały, żywienie i sięgam. Czasami też ta książka mnie wkurza, a autora uważam za balwochwalce własnego. Tak czy inaczej korzystam często i nie żałuję.

Od dawna "czytam" tą książkę. Są tygodnie, że po nią nie sięgam, a są takie że leży na biurku non stop. Ciekawe podpowiedzi odnośnie wprowadzenie ładu i porządku w życiu. Podam przykład. Dużo się martwiłem. O rachunki, zdrowie dzieci, relacje z kłopotliwymi osobami. No i szukałem sposobu, aby okiełznać myśli. Autor na biegunie liczył do 1000. Wydaje się jak porada dzieci z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na tą książkę trafiłem przez inną publikacje autora. Wspomniane dzienniki wypraw zacząłem czytać z ciekawości, ale też samemu będąc na przełomowym etapie życia. To są luźne refleksje człowieka, który ma dokonać czegoś bardzo trudnego, złożonego, przerastającego siły zwykłego człowieka. Czytając te myśli siedzimy z nim w namiocie, idziemy we mgle, boimy się wpaść w szczelinę, martwimy się czy jakaś w zasadzie błaha rzecz nie wyeliminuje szans na zdobycie bieguna. To jest oczywiście podróżnicza książka, taka z półki Antarktyda, Grenlandia itd. Ale rozważania egzystencjalne to ważny kawałek tej publikacji więc nie da się jej tak łatwo zakwalifikować. Pożyteczna rzecz dla człowieka pracującego nad sobą, wychodzącego z nałogu, wyuczonej bezradności, a nawet depresji.

Na tą książkę trafiłem przez inną publikacje autora. Wspomniane dzienniki wypraw zacząłem czytać z ciekawości, ale też samemu będąc na przełomowym etapie życia. To są luźne refleksje człowieka, który ma dokonać czegoś bardzo trudnego, złożonego, przerastającego siły zwykłego człowieka. Czytając te myśli siedzimy z nim w namiocie, idziemy we mgle, boimy się wpaść w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami trafiam na takie książki, które coś we mnie zmieniają. Czasem inspirują, dają jakieś natchnienie. Wspomniana książka jest dla mnie czymś tak dobrym, że powyższe słowa to jakiś banał.
Książka jest autobiografią, historią przejścia z niewiary do kościoła katolickiego. Czytając ją automatycznie, bez głębszej refleksji narzucały mi się skojarzenia. Jedna z takich automatycznych myśl to: "przecież to są <<Wyznanian>> św Augustyna tylko napisane w XX wieku". Skojarzenie nie do końca udane, ale na pewno naprowadzającego na ogólną problematykę. O wyjątkowości ksiazki świadczy powaga autora wobec religii Kościoła rzymskokatolickiego oraz udowodnienie wręcz materialne, że nawrócenie to nie banał typu: pił, gnił, spotkał Jezusa, alleluja i teraz jest happy. Właśnie nie. Raczej jest to zapis wspinania się i odcinania od zbędnego balastu, dramat wchodzenia w głąb misterium bez jakiś wyraźnych podpórek. Coś na kształt wchodzenia na Monte Everest. Fascynująca duchowa opowieść, która mi wiele dała, która nie mami i pokazuje życie wiary jako lekkie, łatwe, fajne. To trudna droga, w której sam autor nie raz po tej publikacji się pogubi. Polecam dla osób które wspomniane zagadnienia interesują.

Czasami trafiam na takie książki, które coś we mnie zmieniają. Czasem inspirują, dają jakieś natchnienie. Wspomniana książka jest dla mnie czymś tak dobrym, że powyższe słowa to jakiś banał.
Książka jest autobiografią, historią przejścia z niewiary do kościoła katolickiego. Czytając ją automatycznie, bez głębszej refleksji narzucały mi się skojarzenia. Jedna z takich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najpierw obejrzałem film. Amerykańska, motywującą pozycja. W swojej kategorii nawet dość dobry film. Książka bardzo ciekawa. Młody gimnastyk spotyka tajemniczego mentora. Ten starszy wprowadza "w głąb" tajemnicy życia. I tutaj zawód. Książka kończy się fatalnie, wręcz groteskowo. Właściwie puenta obśmiewa całość. Dobrze się czytało, ale pomimo takiej i innej głębi na koniec powiało pustką.

Najpierw obejrzałem film. Amerykańska, motywującą pozycja. W swojej kategorii nawet dość dobry film. Książka bardzo ciekawa. Młody gimnastyk spotyka tajemniczego mentora. Ten starszy wprowadza "w głąb" tajemnicy życia. I tutaj zawód. Książka kończy się fatalnie, wręcz groteskowo. Właściwie puenta obśmiewa całość. Dobrze się czytało, ale pomimo takiej i innej głębi na koniec...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nowe przygody Mikołajka. Tom 2 René Goscinny, Jean-Jacques Sempé
Ocena 7,7
Nowe przygody ... René Goscinny, Jean...

Na półkach:

Dawno ją skończyliśmy. Na szczęście rośnie małe, to będzie z kim się zagłębiać w historię małego urwisa.

Dawno ją skończyliśmy. Na szczęście rośnie małe, to będzie z kim się zagłębiać w historię małego urwisa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Twało to długo, ale przeczytałem. Jeśli ktoś lubi Nowy Testament i chciałbym wejść w głębie Apostoła Narodów, to polecam. Ciekawiej momentami niż Dobraczyński, ale mnie osobiście książka nie pozwala aż tak, by weszła w krótkim czasie. Inna sprawa, że chciałby się przeczytać wszystko.

Twało to długo, ale przeczytałem. Jeśli ktoś lubi Nowy Testament i chciałbym wejść w głębie Apostoła Narodów, to polecam. Ciekawiej momentami niż Dobraczyński, ale mnie osobiście książka nie pozwala aż tak, by weszła w krótkim czasie. Inna sprawa, że chciałby się przeczytać wszystko.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytana. Trochę sztampowa, mało charakterystyczny styl.

Przeczytana. Trochę sztampowa, mało charakterystyczny styl.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo można by było tutaj napisać. Jest masa rzeczy warta ujęcia w tej książce. Nie znam się aż tak na szachach, by się wypowiedzieć. Nie znam się również na psychologii. Wiem jednak co to znaczy koncertowo coś spierdzielić przez picie. W tej książce ten wątek szczególnie mnie ujął. W momencie jak główna bohaterka przegrywa ważny mecz w Paryżu z rosyjskim przeciwnikiem - załamuje się i zaczyna pić, a właściwie zapijać się. To co jest tam opisane - jak topi w alkoholu wszystko, a przede wszystkim siebie to całkowita prawda i właściwie majstersztyk. Picie jest podstępne, mordercze. Nie wiesz kiedy, a jesteś na wpół trupem, który nie wie jaki dzień, co go minęło. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Próby wydobycia się z ciągu, to już jednak zupełna nieprawda w tej pozycji i takie banialuki, ale ok, to powieść więc biorę to w nawias. Zabrakło mi tego autentyzmu w stylu, że nie ma bezkarności w życiu i braku konsekwencji dla nałogowców. Miało by to walor taki pedagogiczny zwłaszcza, że postac Beth przedstawiona była jako geniusz z pewną wadą. Widziałbym to raczej jak szczelina w Titanicu, która zatapia pokład, po pokładzie, ale to inna sprawa. Z picia nie ma wypisania się, wzięcia go na bary, poradzenia sobie. Trzeźwość jest darem, który łatwo utracić, a ta książka w pewnym sensie mi o tym przypomniała.

Dużo można by było tutaj napisać. Jest masa rzeczy warta ujęcia w tej książce. Nie znam się aż tak na szachach, by się wypowiedzieć. Nie znam się również na psychologii. Wiem jednak co to znaczy koncertowo coś spierdzielić przez picie. W tej książce ten wątek szczególnie mnie ujął. W momencie jak główna bohaterka przegrywa ważny mecz w Paryżu z rosyjskim przeciwnikiem -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitne dzieło, wybitnego papieża. Głębia Benedykta XVI jest olbrzymia. Wspomniany dokument papieski przypomina o miejscu Pisma Świętego w życiu Kościoła. Warto przeczytać, bo często chrześcijanie przypominają ludzi, którzy żyją na polu, na którym są pokłady drogocennych minerałów, a w życiu najmują się za jakieś ochłapy u kogoś innego, kto ani życia nie wyjaśnia, ani nie podtrzymuje. I tak sobie żyją, marnotrawiąc olbrzymi skarb. Jednym z powodów, dla których ludzie przestają być uczniami Chrystusa, jest szeroko pojęta klęska życia duchowego i później moralnego. Biblia i życie nią to gwarant poznawania Boga i jego planów wobec człowieka. Nie raz zdanie, które dotarło do mnie ze Słowa, dosłownie zdmuchnęło dotychczasowy porządek. Może to nie brzmi ciekawie, ale są rzeczy ważniejsze niż spokój. Uważam, że Biblia to lektura fundamentalna. Ostatnio od kilku tygodni właściwie zmuszam się, aby ją czytać, ale to ożywia i prowadzi. Zachęcam szczerze do tego dokumentu, bo on pokazuje jakie są metody, czym Biblia jest, a wszystko na około 100 stronach.

Wybitne dzieło, wybitnego papieża. Głębia Benedykta XVI jest olbrzymia. Wspomniany dokument papieski przypomina o miejscu Pisma Świętego w życiu Kościoła. Warto przeczytać, bo często chrześcijanie przypominają ludzi, którzy żyją na polu, na którym są pokłady drogocennych minerałów, a w życiu najmują się za jakieś ochłapy u kogoś innego, kto ani życia nie wyjaśnia, ani nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci Adele Faber, Elaine Mazlish
Ocena 7,7
Wyzwoleni rodz... Adele Faber, Elaine...

Na półkach:

To jest książka, która jest warta uwagi. Burzy wiele fałszywych mitów dotyczących rodzicielstwa i wychowywania dzieci. Pokazuje też jak, właściwie ogół społeczeństwa nie miał pojęcia o budowania relacji z dziećmi. Jak sobie przypomnę moje dzieciństwo, etap szkolny gdzie często nauczyciele w połączeniu z rodzicami bardzo często prowadzili wojnę ze mną z moimi różnymi pomysłami na życie i świat, to czuję, że narasta we mnie gniew. A dlaczego? Bo mam wrażenie, że nie dane mi było spotkać nikogo mądrego, kto by mi wytłumaczył o co w tym życiu chodzi. Nie powiem, żeby nikogo takiego nie było, bo pamiętam, że jak w 7 klasie dostałem 1 na koniec roku i nauczycielka wzięła mnie na bok, aby tą decyzje uzasadnić, to pamiętam, że mimo tego że postawiła mi niedostateczną ocenę, to była całkiem ludzka, mówiła o tym że martwi się o mnie, o moją przyszłość... o matko, jak myślę o tych przebojach i tym co dzisiaj się dzieje z dziećmi przez Internet, izolacje i tak.dalej, to czuje lęk. Na szczęście wspomniana książka wiele pomaga zrozumieć na tym niebezpiecznym i trudnym obszarze jakim jest wychowywanie.

To jest książka, która jest warta uwagi. Burzy wiele fałszywych mitów dotyczących rodzicielstwa i wychowywania dzieci. Pokazuje też jak, właściwie ogół społeczeństwa nie miał pojęcia o budowania relacji z dziećmi. Jak sobie przypomnę moje dzieciństwo, etap szkolny gdzie często nauczyciele w połączeniu z rodzicami bardzo często prowadzili wojnę ze mną z moimi różnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kupiłem tą książkę, bo obejrzałem wcześniej wykłady o porozumieniu bez przemocy. Przyznam szczerze, że książka do żywego autora się nie unywa. To znaczy wszystko się pokrywa i jest zgodne, ale to co przekazywał autor na wykladach, ten kkimat było bardzo żywe. Np. przytoczone w książce anegdoty, które w wykładach pełniły określone funkcje, zupełnie tracą sens. Argumentem za książką mogą być dialogi w podsumowaniach rozdziałów. Jednak na wykładach były prawdziwe rozmowy. Także kupiłem książkę, aby dopełnić wykłady, a wyszła kicha. Co nie zmienia faktu, że metoda działa. Jednak, aby zacząć jej skutecznie używać trzeba mieć dużo cierpliwości i zacząć myśleć, bo czasami dla dobra drugiej osoby trzeba użyć siły. Pomimo, że to najlepszy z możliwych światów - nie jest idealny i nie ma idealnych sposobów komunikacji.

Kupiłem tą książkę, bo obejrzałem wcześniej wykłady o porozumieniu bez przemocy. Przyznam szczerze, że książka do żywego autora się nie unywa. To znaczy wszystko się pokrywa i jest zgodne, ale to co przekazywał autor na wykladach, ten kkimat było bardzo żywe. Np. przytoczone w książce anegdoty, które w wykładach pełniły określone funkcje, zupełnie tracą sens. Argumentem za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zrobiła na mnie podobne wrażenie jak przed laty 1984 rok Orwella. Jednak pozycja wyraźnie ma charakter religijny. Zawarte w książce prognozy są tak realne, tak mocno pokrywają się z rzeczywistością że aż zaskakują. Cały opis społeczeństwa rozumianego jako grupa konsumentów z demoralizowaną ekipą trzymającą władzę jest tak realny, tak dramatycznie możliwy. Pierwszy raz na tą książkę natrafiłem 16 lat temu. Wtedy budziła moją ciekawość, ale jakoś mnie nie porwała. Dzisiaj widzę jaka jest genialna. Ciekawe jak będzie odbierana za następne 20 - 30 lat.

Książka zrobiła na mnie podobne wrażenie jak przed laty 1984 rok Orwella. Jednak pozycja wyraźnie ma charakter religijny. Zawarte w książce prognozy są tak realne, tak mocno pokrywają się z rzeczywistością że aż zaskakują. Cały opis społeczeństwa rozumianego jako grupa konsumentów z demoralizowaną ekipą trzymającą władzę jest tak realny, tak dramatycznie możliwy. Pierwszy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Życie w średniowiecznym mieście Frances Gies, Joseph Gies
Ocena 6,9
Życie w średni... Frances Gies, Josep...

Na półkach:

Wypożyczyłem, aby się do edukować odnośnie realiów średniowiecza. No cóż, książka poziomem może stanowić dobre uzupełnienie dla szkoły podstawowej. Jednak nie ma tego "czegoś" jakiegoś motywu przewodniego. Rozdziały po kolei biorą na warsztat poszczególne rzeczywistości średniowiecznego miasta, ale rzadko któryś z opisów mnie wyciągał.

Osobiście uważam, że winą jest brak osadzenia w kontekście epoki. Nie chodzi o jakiś wielki wykład, ale kilka solidnych zdań. I nie twierdzę, że tego elementu w ogóle nie mam, ale jest go za mało. Brak opisu czym są zakony, jakiegoś wyjaśnienia wypraw krzyżowych, określenia czym jest system feudalny. Ale to tylko moje czepianie się. Jeśli ktoś ma taką wiedzę, to z publikacji skorzysta na pewno.

Wypożyczyłem, aby się do edukować odnośnie realiów średniowiecza. No cóż, książka poziomem może stanowić dobre uzupełnienie dla szkoły podstawowej. Jednak nie ma tego "czegoś" jakiegoś motywu przewodniego. Rozdziały po kolei biorą na warsztat poszczególne rzeczywistości średniowiecznego miasta, ale rzadko któryś z opisów mnie wyciągał.

Osobiście uważam, że winą jest brak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Plusem książki jest opowieść o Rosji offroadowej, brutalnie prawdziwej. Autor ma ułańską fantazję i w jakimś sensie mentalność chłopca. Pakuje się na rower i cyk - chce stuknąć 100 km, albo pije z taką ekipą, która w sumie za flaszkę mogła by go zabić. Ułańskim wątkiem jest również całą plejada opowieści o pogoni za odjeżdżającym pociągiem, odlatującym samolotem. To ryzykanctwo w połączeniu z nieobliczalną Rosją napędza opowieść i czyni reportaż wręcz przygodowym. Oprócz tego pokazuje też cały wachlarz ludzi co tu mówić zupełnie oryginalnych, żyjących w sposób trudny do wyobrażenia.

Minusem książki jest chaos. Zdolność do dygresji autora, sprawia, że raz jesteśmy w Archanglielsku, a za raz w Ostaszkowie, a za sekundę w pociągu, który jedzie do nikąd. Chwila i z znów w lesie. Ni z tego ni z owego wjeżdża opowieść o polityku, zlodzieju, czolgach. Momentami jeden wielki bałagan. Trochę jak na jakiejś popijawie, gdzie ktoś łączy wątki nie do połączenia. Oprócz tego ciekawy reportaż. Widać, że jest to opowieść prawdziwa, która przeraża, bawi, wzrusza. Nawet zostawiłem sobie gdzieś w pudełku, bo kiedyś jeszcze do niej wrócę.

Plusem książki jest opowieść o Rosji offroadowej, brutalnie prawdziwej. Autor ma ułańską fantazję i w jakimś sensie mentalność chłopca. Pakuje się na rower i cyk - chce stuknąć 100 km, albo pije z taką ekipą, która w sumie za flaszkę mogła by go zabić. Ułańskim wątkiem jest również całą plejada opowieści o pogoni za odjeżdżającym pociągiem, odlatującym samolotem. To...

więcej Pokaż mimo to