-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-06-19
2014-05-04
2014-02-06
Generalnie nie lubię niczego co przypomina mi biografię. Pewnie spowodowane jest to tym, że nie interesuje mnie prywatne życie sław. Uważam, że zasługują na to, aby mieć chwilę wytchnienia, więc omijam szerokim łukiem wszelkiego rodzaju plotkarskie portale, żeby nie dokładać swojej cegiełki do popytu na plotki. Po celebryckie biografie też rzadko sięgam, a w wiekszości uważam je za próbę zarobienia na własnej prywatności i po prostu mnie to drażni.
Ale...
Czasem są od tego wyjątki.Na przykład połykam wszelkie biografie Depeche Mode, mimo że niczym mnie zaskakują. Raz na jakiś czas też wpada mi książka o kimś lub napisana przez kogoś, kogo w jakiś sposób sobie cenię, a jeśli do tego słyszę dobrą jej rekomendację, to przełamuję się i zaczynam czytać. Rzadko kiedy czuję się nią pochłonięta - nie każdy kto pisze książkę, ma do tego dryg. Ale czytam, zaspokajam potrzebę wiedzy i ciekawości.
Podobnie było 'Na krawędzi. Moja opowieść'. Zaczęłam ją czytać, bo bardzo lubię Top Gear, a sam Hammond jest moim ulubieńcem. Do tego mój Chłopak, do którego należy czytany przeze mnie egzemplarz, tak bardzo ją zachwalał, że poczułam się zaintrygowana. Nie zmienia to jednak faktu, że otwierając książkę, nie do końca byłam przekonana, czy na pewno chcę ją przeczytać. Obawiałam się tego, ze będzie ciężka zarówno w treści, jak i w sposobie napisania.
Jak bardzo się myliłam...
Nie powiem. Nie jest to łatwa lektura. W końcu to wspomnienia ofiary wypadku oraz najbliższej mu osoby [żony Hammonda], dotyczące bolesnego przeżycia, walki o życie i zdrowie. Przypuszczam, że dla obojga z nich, powrót do tych wspomnień i podzielenie się nimi z resztą swiata było niesłychanie trudne. A jednak zrobili to i to w sposób, który budzi podziw i szacunek.
W sumie nie wiem jak opisywać tę książkę. Nie wiem czy skupiać się na tym z jaką lekkością się ją czyta i jak bardzo wciąga. Czy na tym jak barwnie i plastycznie oddaje wszystkie uczucia, przeżycia, trudy, a do tego pięknie opisuje każdą rzecz typu samochód, czy krajobraz i sposób postrzegania ich przed, w trakcie leczenia i po wypadku. Może na cierpliwości i sile żony Hammonda, Mindy. Albo na tym z jaką czułością i wdzięcznością opisuje walkę lekarzy i pielęgniarek, a także wsparcie rodziny, przyjaciół, czy nawet anonimowych fanów, którzy słali listy pełne otuchy w towarzystwie kolorowych kwiatów.
Czytałam tę książkę, czasem roniąc łzy, a kiedy ją zamknęłam, czułam, że tak naprawdę, poza oczywistą spowiedzią, jest tak naprawdę podziękowaniem dla wszystkich, którzy uczestniczyli w walce o życie i zdrowie Hammonda. Z jej kartek czuje się niemal namacalnie tę wdzięczność zarówno Chomika, jak i Mindy.
Książka mnie urzekła. I polecam ją także i tym, którzy nie lubią takich książek. Jest inna od wszystkiego co miałam w rękach. I warta tego, aby po nią sięgnąć
Generalnie nie lubię niczego co przypomina mi biografię. Pewnie spowodowane jest to tym, że nie interesuje mnie prywatne życie sław. Uważam, że zasługują na to, aby mieć chwilę wytchnienia, więc omijam szerokim łukiem wszelkiego rodzaju plotkarskie portale, żeby nie dokładać swojej cegiełki do popytu na plotki. Po celebryckie biografie też rzadko sięgam, a w wiekszości...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy dowiedziałam się, że M. Gołkowski szykuje do wydanie kontynuację 'Ołowianego Świtu' zaczęłam czekac na 'Drugi Brzeg' wręcz niecierpliwie. Tym bardziej, że druga wydana przez Fabrykę Słów książka w ramach serii S.T.A.L.K.E.R. była lekko... rozczarowująca. Przynajmniej dla mnie.
Przyznaję szczerze, że miałam nadzieję na powtórkę z 'Ołowianego Świtu', bo klimat tamtej pozycji oplótł mnie jak bluszcz i jeszcze przez kilka dni po jej skończeniu nie chciał opuścić. Trzeba przyznać, że Gołkowski stanął na wysokości zadania, bo nastrój książki nie odbiega od tego w poprzedniej, a jeśli już, to staje się tylko bardziej mroczny i bardziej intrygujący.
Sama fabuła opiera się na podróży do wnętrza Zony Miszki, który prześladowany przez dziwne sny, pewny że traci rozum, próbuje odnaleźć to, co w owych snach widzi i dowiedzieć się co oznaczają. Oznacza to przeprawę na tytułowy 'drugi brzeg' Prypeci, gdzie wszystko jest nieznane i jeszcze bardziej niebezpieczne.
Gołkowskiemu zdecydowanie udało się powtórzyć sukces i napisać świetną książkę, klimatyczną i przykuwającą do siebie na godziny. Zona znana z tej pierwszej jest jeszcze bardziej nieprzewidywalna i tajemnicza, jeszcze bardziej przyciąga i przeraża jednocześnie. Wręcz czuje się tę miłość i nienawiść, jaką Misza musi ją dążyć jako Stalker :)
Jeżeli ktoś czytał 'Ołowiany Świt' - nie zawiedzie się. Jeżeli ktoś go nie czytał proponuję zacząć od niej, a potem rzucić się do 'Drugiego Brzegu' - dwa razy dłuższa przyjemność ;)
Kiedy dowiedziałam się, że M. Gołkowski szykuje do wydanie kontynuację 'Ołowianego Świtu' zaczęłam czekac na 'Drugi Brzeg' wręcz niecierpliwie. Tym bardziej, że druga wydana przez Fabrykę Słów książka w ramach serii S.T.A.L.K.E.R. była lekko... rozczarowująca. Przynajmniej dla mnie.
więcej Pokaż mimo toPrzyznaję szczerze, że miałam nadzieję na powtórkę z 'Ołowianego Świtu', bo klimat tamtej...