rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niebawem (to już tylko kwestia dni lub godzin…) po raz pierwszy w życiu zostanę mamą. Z jednej strony bardzo się niecierpliwię kiedy ujrzę i przytulę moje maleństwo, z drugiej zaś jestem pełna obaw czy będę w stanie sprostać wyzwaniom rodzicielstwa. Nigdy nie miałam dłuższego kontaktu z noworodkiem, jest to dla mnie „czarna magia”. I choć praktykę w tej dziedzinie mam marniutką, postanowiłam zadbać chociaż o część teoretyczną.

Trafiłam na bardzo ciekawy poradnik, skupiający się nie tylko, jak tytuł wskazuje na pierwszym roku życia dzidziusia, ale również (co mnie bardzo ucieszyło) na przygotowaniach na przyjęcie malucha. Kompletowanie wyprawki (tej niezbędnej). Wybór bezpiecznego fotelika do samochodu czy skompletowanie domowej apteczki i kosmetyków. Jest tu sporo porad dotyczących rozsądnych zakupów dla dziecka.

Sporo miejsca poświęcono tak ważnemu tematowi, jak ogólnie pojęta laktacja oraz karmienie niemowlęcia. Wyszczególniono wszelkie za i przeciw czy to karmieniu piersią czy butelką. Nikt nikomu nic nie narzuca. Daje się kobiecie wybór. Jeżeli jest ona zdecydowana karmić piersią, znajdzie porady i zdjęcia przedstawiające jak w ogóle przystawiać dziecko do piersi, aby karmienie było jak najbardziej wydajne i wygodne dla obu stron (matki i jej pociechy).

Kolejne rozdziały skupiają się już na narodzinach dziecka i poszczególnych miesiącach jego życia. Ja skupiłam swoją uwagę na rozdziale, poświęconym noworodkowi. Jest tu w zasadzie wszystko, co mnie interesowało i co chciałam wiedzieć. Dowiedziałam się wielu rzeczy, które na pewno przydadzą mi się w praktyce. Szczególnie kwestie związane z karmieniem i pielęgnacją mojej jeszcze nienarodzonej córeczki.

Wiadomo, że życie zweryfikuje wszystko, co tutaj przeczytałam. Jednakże takie poradniki są potrzebne, aby móc przyswoić sobie jakąś podstawową wiedzę na trapiące nas tematy. Oczywistym jest, że nic nie zastąpi kontaktów z położną i pediatrą. Mnie jednak trochę uspokoił fakt, że mogłam choć odrobinę „wgryźć” się w temat…

Polecam Wam – przyszłe mamusie – tę książkę. Jest ona napisana prostym językiem, w przystępny sposób. Jest tu sporo ciekawostek i wskazówek praktycznych (nawet kilka pierwszych przepisów na dania dla niemowlaczków). Powiem Wam, że warto tu zajrzeć, gdyż można tu znaleźć odpowiedzi na dziesiątki pytań, tych ważnych i tych bardziej błahych…

Niebawem (to już tylko kwestia dni lub godzin…) po raz pierwszy w życiu zostanę mamą. Z jednej strony bardzo się niecierpliwię kiedy ujrzę i przytulę moje maleństwo, z drugiej zaś jestem pełna obaw czy będę w stanie sprostać wyzwaniom rodzicielstwa. Nigdy nie miałam dłuższego kontaktu z noworodkiem, jest to dla mnie „czarna magia”. I choć praktykę w tej dziedzinie mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pensjonat marzeń to kontynuacja, świetnie przyjętej na rynku wydawniczym i czytelniczym, Szkoły żon. Miałam to szczęście, że przeczytałam je jedna za drugą, nie tracąc zbędnego czasu na poszukiwania. Dzięki temu, nie robiąc sobie dłuższej przerwy, mogłam z zapartym tchem śledzić dalsze losy moich kochanych bohaterek (Julii, Jadwigi, Michaliny oraz Marty). A powiem Wam szczerze, że byłam ogromnie zaciekawiona, jaką przyszłość zaplanowała dla nich autorka.

Tym razem mamy do czynienia z zupełnie innymi kobietami. Przede wszystkim wzrosła ich samoocena oraz poczucie własnej wartości. Nie oznacza to jednak, że nagle wszystkie problemy i dawne obawy, ot tak, odeszły w niepamięć. Otóż panie weszły dopiero na tę właściwą ścieżkę, a to, jak rozwinie się ich życie, zależy już tylko od ich samych. Powoli stają się bowiem paniami swojego losu.

W poprzedniej części większość fabuły rozegrała się w przepięknej mazurskiej scenerii. Tym razem trafiamy do urokliwych Kaszub. To właśnie tutaj, w totalnej głuszy kaszubskich lasów, dziewczyny zawalczą o powstanie cudownego Pensjonatu marzeń. Jest to bowiem miejsce z duszą. Skrywa ono w sobie piękną, niezwykle wzruszającą historię, a jednocześnie przepełnioną ogromnym smutkiem.

Nasze bohaterki zrobią wszystko, aby to miejsce na nowo odżyło. Ich celem jest bowiem spełniać nie tylko swoje, ale i cudze marzenia i pragnienia. Ten plan, który sobie wyznaczyły, stał się swego rodzaju misją. Równolegle z powstawaniem nowego pensjonatu zmienia się życie naszych bohaterek. U wszystkich zachodzą bardzo poważne zmiany, których nie sposób już zatrzymać..

Takich książek, jak ta, powinno być więcej na naszym rodzimym rynku. Niby prosta, a jak wiele wnosi do naszego, często monotonnego i szarego życia. Zwraca uwagę na siłę kobiecości, o której bardzo często zapominamy. Pęd życia, jaki współcześnie cechuje większą część naszej populacji, sprawia że umyka nam to, co najcenniejsze. Nie pozwólmy na to!

Pensjonat marzeń to kontynuacja, świetnie przyjętej na rynku wydawniczym i czytelniczym, Szkoły żon. Miałam to szczęście, że przeczytałam je jedna za drugą, nie tracąc zbędnego czasu na poszukiwania. Dzięki temu, nie robiąc sobie dłuższej przerwy, mogłam z zapartym tchem śledzić dalsze losy moich kochanych bohaterek (Julii, Jadwigi, Michaliny oraz Marty). A powiem Wam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tego mi ostatnio brakowało… Pełen relaks podczas lektury, totalne odcięcie od rzeczywistości (dość nerwowej w ostatnich dniach) oraz całkowite poddanie się literackiej fikcji. Szkoła żon jest bowiem książką, którą czyta się zachłannie, z ogromnym podekscytowaniem oraz wypiekami na twarzy. Magdalena Witkiewicz swoją narracją zaprowadziła mnie w piękne miejsca, w których autentycznie przeżywałam wszystkie emocje (te dobre, jak i te złe) głównych bohaterek.

Najważniejsze dla mnie było to, że jest to opowieść w całości poświęcona kobietom. Nie brak tu wzlotów i upadków. Jest to bowiem historia o kobietach, które postanowiły zmienić coś w swoim życiu. Każda z nich kieruje się innymi pobudkami, bo i bagaż życiowych doświadczeń mają różny. Choć wiele je dzieli, połączy je tytułowa szkoła żon, gdzie przyjadą na 3-tygodniowy turnus. Mają pewne wyobrażenia na temat pobytu w ekskluzywnym hotelu, w otoczeniu pięknego mazurskiego krajobrazu. Jednak to, czego doświadczą w rzeczywistości całkowicie je zaskoczy…

Ta książka na pierwszy rzut oka może się wydawać płytka. Mój mąż, widząc jej okładkę powiedział: „- Nie czytaj tego romansidła!” Oczywiście nie posłuchałam go… Gdy już zaczęłam tę lekturę, nie mogłam się od niej oderwać. Byłam świadkiem przemiany naszych bohaterek. To niesamowite, jak z niepewnych siebie kobiet, stawały się świadome swojej kobiecości oraz budowały poczucie własnej wartości. Oczywiście kosztowało je to sporo czasu i pracy…

Warto dodać, że jest to powieść pełna pikanterii. Erotyzm zajmuje w niej niezwykle ważne miejsce. W sumie to nie ma się co dziwić, w końcu udane życie seksualne jest bardzo ważne w każdym związku. Autorka pragnęła jednak, aby każda kobieta zrozumiała, że aby być szczęśliwymi żonami, matkami czy kochankami muszą pomyśleć również o sobie i swoich przyjemnościach. Bez tego – drogie Panie – nasze życie nie będzie miało sensu.

Tego mi ostatnio brakowało… Pełen relaks podczas lektury, totalne odcięcie od rzeczywistości (dość nerwowej w ostatnich dniach) oraz całkowite poddanie się literackiej fikcji. Szkoła żon jest bowiem książką, którą czyta się zachłannie, z ogromnym podekscytowaniem oraz wypiekami na twarzy. Magdalena Witkiewicz swoją narracją zaprowadziła mnie w piękne miejsca, w których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Honor należy do tego rodzaju powieści, które lubię najbardziej. Dotyka ona bowiem przede wszystkim sfery obyczajowej oraz kulturowej. W tym konkretnym przypadku chodzi o sferę islamu. Zawsze ciekawiła mnie ta religia oraz wszystko, co się z nią wiąże. Najbardziej jednak intrygowała mnie rola kobiet w świecie muzułmańskim, który nie da się ukryć jest na wskroś patriarchalny. Dominująca pozycja mężczyzny w tej kulturze sprawia, że kobiety skazane są na bycie tłem dla ich „elitarnego” świata.

Ta książka to z jednej strony powieść obyczajowa, przedstawiająca losy trzech pokoleń rodziny Topraków (naszych głównych bohaterów). Poznajemy ich niełatwe życie, w którym nie brakowało sekretów oraz tragicznych zdarzeń. Z drugiej strony jest ona świadectwem tego, do czego może zaprowadzić skrajna ideologia, naznaczona prawami wiary. Te dwa elementy, połączone ze sobą, bardzo często skutkują brakiem logicznego myślenia, co w konsekwencji prowadzi do dramatów.

Powieść Elif Shafak bardzo znacząco odzwierciedla model, występujący w niejednej rodzinie muzułmańskiej. W jej dziele bardzo wyraźnie widać, jak pojmowany jest tam tytułowy honor. Oczywiście w mniemaniu męskiej części społeczności, najczęściej splamiają go kobiety, które na przykład nieprzyzwoicie się ubierają, kuszą innych mężczyzn czy też są nieposłuszne swym męskim opiekunom. Mają klapki na oczach. W sztywnych ramach wyznaczyli zasady, których respektowanie wiąże się z być albo nie być niejednej muzułmańskiej kobiety.

Honor to również powieść o miłości, o rozkwitaniu uczucia między kobietą a mężczyzną, wbrew wszystkim i wszystkiemu. To także relacja o pięknej miłości siostrzanej, która potrafi przetrwać największe przeciwności losu oraz o całkowitym poświęceniu dla rodziny, która w niejednej kulturze stanowi wartość nadrzędną.

Lektura ta wciągnęła mnie ogromnie. Żałuję, że dopiero teraz odkryłam tę wspaniałą turecką pisarkę. Koniecznie muszę nadrobić stracony czas i przeczytać jej pozostałe książki, myślę że warto. Elif Shalak wspaniale buduje fabułę. Tworzy różnorodnych bohaterów, którzy niejednokrotnie przechodzą metamorfozę. Tak jak w życiu, ludzie pod wpływem pewnych zdarzeń zmieniają się. Rzadko kiedy ktoś jest od początku do końca zły, bądź nieskazitelnie dobry. Podobnie jak świat nie jest czarno – biały, tak i w ludziach siedzą różne emocje…

Honor należy do tego rodzaju powieści, które lubię najbardziej. Dotyka ona bowiem przede wszystkim sfery obyczajowej oraz kulturowej. W tym konkretnym przypadku chodzi o sferę islamu. Zawsze ciekawiła mnie ta religia oraz wszystko, co się z nią wiąże. Najbardziej jednak intrygowała mnie rola kobiet w świecie muzułmańskim, który nie da się ukryć jest na wskroś patriarchalny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam Wam się szczerze, że dawno nie miałam w rękach takiej książki. Jest ona wyjątkowa w każdym calu. Zaczyna się niepozornie – od wizyty głównego bohatera u psychologa. Nie myślcie, że poszedł on tam z własnej woli. Był to jeden z elementów gry adwokackiej, musicie bowiem wiedzieć, że nasza pierwszoplanowa postać została schwytana przez policję za popełnienie czynu niedozwolonego. Za spalenie, w kamienicy, w której mieszkał księgozbiorów oraz strzelanie do rodzinnych pamiątek otrzymał wyrok w zawieszeniu oraz karę grzywny.

Przyznacie pewnie, że brzmi to trochę dziwnie i irracjonalnie… Ale taka jest ta książka – całkowite pomieszanie stylów. Sporo tu magii, która bardzo spójnie miesza się z rzeczywistością. Przejdźmy jednak do sedna fabuły. Po wyroku nasz bohater udaje się (acz bardzo niechętnie) do poleconego mu psychologa. To tam rozpoczyna się proces wędrówki do zakamarków jego przeszłości oraz wspomnień.

Akcja toczy się we Wrocławiu, w poniemieckiej kamienicy (przed wojną jej właścicielem była rodzina Freytagów, krewni znanego niemieckiego pisarza Gustava Freytaga). Poznajemy losy mieszkańców tej kamienicy od czasów tuż powojennych, do momentu zatrzymania naszego bohatera, w chwili „puszczania z dymem” niemieckich księgozbiorów…

Warto dodać, że kamienica ta jest miejscem szczególnym. Nie dość, że zamieszkują ją (eufemistycznie rzecz ujmując) wyjątkowi mieszkańcy, to okazuje się również, że kryje ona w sobie niejedną tajemnicę. Sekrety owej kamienicy wzbudzają zainteresowanie nawet samych służb bezpieczeństwa ówczesnej władzy komunistycznej. Z tego powodu budynek ten, wraz z całą jego zawartością, znajduje się na celowniku władzy lokalnej…

Brzmi to wszystko dość mrocznie, ale uwierzcie mi, że autor zadbał również o ironiczne oraz humorystyczne przedstawienie fabuły. Jest to miejsce magiczne, w którym nowi lokatorzy, zajmując lokale po Niemcach, częściowo splatają z nimi swe losy. Niejednokrotnie dopada ich przeszłość, czasem na jawie a czasem we śnie…

Ta powieść z pewnością zainteresuje niejednego czytelnika. Ogromnym jej atutem są bohaterowie. Większość mieszkańców kamienicy to postaci o bardzo wyrazistym charakterze. Pomimo, że niejednokrotnie dzieli ich w zasadzie wszystko, często jeden nie znosi drugiego, a jednak poprzez zamieszkiwanie tej samej kamienicy stali się kolektywem (może nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę).

Wartka i ciekawa fabuła tej książki wciąga… W momentach kulminacyjnych naprawdę zaskakuje. Czasem wzrusza, ale częściej wywołuje uśmiech na twarzy. Piotr Adamczyk stworzył opowieść, która pomimo ogromnego dystansu, jaki należy mieć wobec opisywanych historii, to jednak będzie bliska wielu poniemieckim osadnikom, takim jak nasi bohaterowie…

Przyznam Wam się szczerze, że dawno nie miałam w rękach takiej książki. Jest ona wyjątkowa w każdym calu. Zaczyna się niepozornie – od wizyty głównego bohatera u psychologa. Nie myślcie, że poszedł on tam z własnej woli. Był to jeden z elementów gry adwokackiej, musicie bowiem wiedzieć, że nasza pierwszoplanowa postać została schwytana przez policję za popełnienie czynu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka w całości poświęcona jest życiu i twórczości Dagny Juel Przybyszewskiej. Ta Norweżka rozpalała serca i wyobraźnie praktycznie wszystkich mężczyzn, z którymi się stykała. Najwięcej szumu wywoływała pośród berlińskiej oraz krakowskiej bohemy. Krążyło wiele plotek na jej temat (sporo niepochlebnych), jednak w ogóle jej to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie…

Była to kobieta niezwykle wyzwolona, wyprzedzała ducha swych czasów. Jej życie upłynęło przede wszystkim na zaspokajaniu potrzeb duchowych oraz cielesnych. Miała wielu partnerów, lecz tylko jednego kochała. Tym szczęściarzem był Stanisław Przybyszewski, polski pisarz, dramaturg, poeta. Dla niego gotowa była na wszystko. Zrezygnowała nawet z dostatniego życia. To bowiem przy nim zmuszona była na sprzedaż większości swych pięknych sukien oraz innych wartościowych rzeczy. Nie dbała jednak o to. Dla niej najważniejszy był on, jego obecność i uwielbienie.

Nazywał ją swoją Duchą, była dla niego natchnieniem, jednakże nie był on mężczyzną stworzonym do życia w związku monogamicznym. I ona doskonale o tym wiedziała, choć z biegiem lat coraz bardziej ją to raniło. Próbowała to z siebie wypierać, jednakże przestała sobie radzić z faktem bycia jedną z wielu… Lata płynęły, była coraz starsza, nie zmieniało to jednak sposobu, w jaki widzieli ją inni mężczyźni. Była dla nich muzą i nie ukrywali tego. Rywalizowali o jej względy i przychylność, a ona będąc rozgoryczoną coraz rzadszą obecnością męża, z chęcią spędzała czas w towarzystwie młodych i zdolnych artystów.

Ta książka stanowi bogatą ilustrację losów Dagny, z punktu widzenia Władysława Emeryka. Ten młodzieniec był szaleńczo zakochany w tej kobiecie, jednocześnie będąc wiernym jej mężowi, którego cenił do końca. To właśnie z relacji Emeryka poznajemy tę niezwykłą kobietę, jej życie i twórczość.

Powieść jest interesująca i intrygująca. Sporo tu erotyki, emocji oraz różnego rodzaju rozterek. Nasi bohaterowie są autorami wielu skandali. Wzbudzają wiele skrajnych uczuć. Na pewno postaci te cechuje tragizm, który stopniowo ich dopada i pożera od wewnątrz. Życie bowiem niej jest przez cały czas kolorowe. Szara rzeczywistość w końcu każdego dopada, nawet najbardziej wyzwolonych i niezależnych ludzi.

Ta książka w całości poświęcona jest życiu i twórczości Dagny Juel Przybyszewskiej. Ta Norweżka rozpalała serca i wyobraźnie praktycznie wszystkich mężczyzn, z którymi się stykała. Najwięcej szumu wywoływała pośród berlińskiej oraz krakowskiej bohemy. Krążyło wiele plotek na jej temat (sporo niepochlebnych), jednak w ogóle jej to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie…

Była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Szmaragdowa tablica” zachwyciła mnie od początku do końca. W tej książce znalazłam wszystko to, co lubię najbardziej. Po pierwsze wątek historyczny (przede wszystkim dotykający II wojny światowej, prześladowań Żydów przez nazistów), po drugie motyw zagadki, tajemnicy i poszukiwania, no i po trzecie miłość, rodząca się wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Fabuła toczy się dwutorowo. Z jednej strony 1. połowa XX wieku (głównie Paryż, podczas niemieckiej okupacji) a z drugiej współczesny nam XXI wiek. Te dwa odległe w czasie światy łączy tajemnicze dzieło sztuki – obraz „Astrolog”. Jego zagadkowość polega przede wszystkim na tym, że nie ma materialnych dowodów na jego istnienie…

Konrad, niemiecki kolekcjoner sztuki, natrafiając na list z czasów II wojny światowej, który naprowadza go na ślad obrazu, namawia swą dziewczynę – Anę (historyka sztuki) – na jego poszukiwania. Ta, z początku niezwykle oporna, w końcu ulega swemu niezwykle przekonującemu partnerowi. W tym celu wyrusza w podróż do Paryża, aby znaleźć jakiekolwiek dowody na potwierdzenie jego domysłów. Z początku idzie jej bardzo opornie. Z czasem jednak na światło dzienne zaczynają wychodzić fakty, które całkowicie odmienią jej życie.

Równolegle z wątkiem poszukiwania „Astrologa” przez Anę, poznajemy historię tego obrazu oraz powiązanych z nim osób. Cofamy się więc w czasie… W latach 40. żądzą zdobycia tego obrazu opętany był Hitler. Święcie wierzył, że jego posiadanie pomoże mu w odkryciu pewnego sekretu, co w konsekwencji da mu władzę nad całym światem.

Rozkaz zdobycia obrazu otrzymał major SS Georg von Bergheim. Ten jest przekonany, że obraz znajduje się w rękach Żydówki Sarah Bauer, która uciekła z nim do Paryża. Rozpoczyna się walka z czasem. Major naciskany przez swych przełożonych musi jak najszybciej go odnaleźć, tym samym Sarah znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie. Ta niebezpieczna gra rozwinie się jednak w nieco innym kierunku, niż oboje przypuszczali…

Ta powieść obyczajowo – historyczna jest naprawdę arcyciekawa. Jak już wspomniałam, mnie osobiście ujęła od samego początku. Tajemnica tego zagadkowego dzieła jest stopniowo, krok po kroku ujawniana. Tym samym ja, jako czytelnik z niecierpliwością czekam na wyjaśnienie historii. Nic nie jest podane od razu na tacy. Łatwość, z jaką autorka tworzy tę fabułę jest naprawdę imponująca, nie przeraża nawet objętość książki (blisko 700 stron).

Cóż więcej mogę rzec… Zapraszam do lektury.

„Szmaragdowa tablica” zachwyciła mnie od początku do końca. W tej książce znalazłam wszystko to, co lubię najbardziej. Po pierwsze wątek historyczny (przede wszystkim dotykający II wojny światowej, prześladowań Żydów przez nazistów), po drugie motyw zagadki, tajemnicy i poszukiwania, no i po trzecie miłość, rodząca się wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Fabuła toczy się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki KAT. Biografia Huberta Wagnera Krzysztof Mecner, Grzegorz Wagner
Ocena 7,4
KAT. Biografia... Krzysztof Mecner, G...

Na półkach:

Od wielu lat jestem fanką i miłośniczką sportu (szeroko pojętego). Zainteresowanie to zawdzięczam mojemu kochanemu tatusiowi, z którym od najmłodszych lat śledziłam poczynania sportowców z naprawdę wielu dziedzin. Jestem jego dłużniczką, gdyż potrafił na trwałe wszczepić we mnie prawdziwe geny kibica sportowego.

Wśród dyscyplin, które darzę szczególną sympatią znajduje się siatkówka. Dlatego, kiedy tylko nadarzyła się okazja przeczytania biografii legendy polskiej siatkówki, czym prędzej to zrobiłam. Ta lektura idealnie zbiegła się w czasie z rozgrywanymi właśnie w naszym kraju mistrzostwami świata. Była to dodatkowa zachęta do dokładniejszego poznania historii polskiej siatkówki, ze złotej „epoki Wagnera”.

Na początek moją uwagę przykuł mocny tytuł książki – „KAT”. Określenie to pojawiło się w trakcie przygotowań do igrzysk olimpijskich, które miały odbyć się w Montrealu, w 1976 roku. Wtedy to, równolegle, powstawał film dokumentalny o tym właśnie znamiennym tytule, autorstwa Witolda Rutkiewicza.

A jaki właściwie był Hubert Wagner? Biografia rozpoczyna się od przedstawienia procesu jego dorastania. Opisano warunki, w których go wychowywano, nie pomijając sztywnych zasad, które od początku wpajane mu były przez rodziców. Dorastał bowiem w rodzinie, w której niezwykle ważna była dyscyplina i podporządkowanie starszym. Jak wspomina jego siostra:
„- Rodzice kochali się bardzo, choć przede wszystkim kochali swoją miłość do siebie – (…). – Nam, dzieciom, nie okazywali zbyt wielu uczuć. Czułość? Niekoniecznie. Najważniejsze było, żeby zapewnić nam wszystko, co niezbędne – w sensie materialnym.” [s. 21].

Kolejne etapy książki to droga Huberta Wagnera do legendy polskiej siatkówki. Wiodła ona przez długą i mozolną pracę bycia zawodnikiem klubowym i reprezentacji Polski. W zasadzie z dnia na dzień został trenerem polskiej drużyny. Było to zaskoczenie praktycznie dla całego środowiska siatkarskiego. Wielu nie wierzyło, że ten „młodzieniaszek” bez żadnego doświadczenia trenerskiego, może osiągnąć jakikolwiek sukces z reprezentacją narodową.

Poza sylwetką legendarnego trenera, w biografii poznajemy Wagnera również jako męża i ojca. Wyłania się z niej obraz człowieka o trudnym charakterze, ale jednocześnie całkowicie oddanego swej pracy; niezwykle ambitnego oraz nieustępliwego. Poznajemy jego silne i słabe strony. Jesteśmy świadkami jego borykania się z problemem alkoholowym.

Ta książka jest z jednej strony udokumentowaniem procesu budowania naszej „złotej drużyny” siatkarskiej, z drugiej zaś jest to studium człowieka, który pomógł wspiąć się jej na sam szczyt. Jego życie podporządkowane było realizacji idei wygrywania. Wszystko, co robił, musiało być wykonane perfekcyjnie; nie tolerował półśrodków. Zawodnicy musieli mu się w pełni podporządkować, albo odejść. Zostając decydowali się na mordercze, niezwykle wyczerpujące treningi. Nie było innego rozwiązania.

Autorzy ciekawie skonstruowali tę biografię. Zawiera ona dużo zdjęć oraz relacji osób, które miały przyjemność pracować z mistrzem. Książkę czyta się jednym tchem; wciąga od początku do końca. Dodatkową zachętą do jej lektury jest fakt, że jej współautorem jest syn legendy – Grzegorz. Wspomina on bardzo osobiste momenty z życia Wagnerów. Ukazuje emocje i odczucia, jakie wprowadzała do ich życia osoba „Kata”.

Zachęcam wszystkich do lektury – naprawdę warto!

Od wielu lat jestem fanką i miłośniczką sportu (szeroko pojętego). Zainteresowanie to zawdzięczam mojemu kochanemu tatusiowi, z którym od najmłodszych lat śledziłam poczynania sportowców z naprawdę wielu dziedzin. Jestem jego dłużniczką, gdyż potrafił na trwałe wszczepić we mnie prawdziwe geny kibica sportowego.

Wśród dyscyplin, które darzę szczególną sympatią znajduje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno nie czytałam kryminału, dlatego warto było sięgnąć po tę książkę. Będąc na wakacjach, wolne chwile spędzałam na zacienionym tarasie, przy kawusi i ciachu oraz właśnie z tą powieścią w ręku… Nie będę Was oszukiwać, że jest to książka wysokich lotów, która ścięła mnie z nóg. Jednak na odreagowanie oraz zrelaksowanie ciała i umysłu w sam raz

„Naśladowca” to opowieść o sadystycznym zabójcy małych dziewczynek (zwanym mordercą śpiących aniołków). Wszystkie zginęły w ten sam sposób – we własnych sypialniach; były identycznie ucharakteryzowane oraz każda z nich była w tym samym wieku. Niestety w miejscach zbrodni nie znaleziono żadnych śladów, które mogłyby doprowadzić do schwytania sprawcy.

Dochodzenie w tej sprawie prowadziła Kitt Lundgren. Jej zaangażowanie w wyjaśnienie zbrodni przerosło ją samą; doprowadziło ją wręcz do obsesji. W tym samym czasie, poważne problemy w życiu prywatnym (m. in. śmierć córki), zaczęły mieć poważny wpływ na jej pracę. Z jej winy dochodzenie zakończyło się totalną klęską, co dla niej oznaczało jedno – zawieszenie.

Po latach pracy nad sobą, Kitt, wychodzi na prostą, choć nie jest jej łatwo. Wydaje się, że wszystko powoli wraca do normalności. Tymczasem ginie kolejna dziewczynka… Okazuje się, że tajemniczy morderca sprzed lat powrócił; ale czy na pewno jest to ta sama osoba? Lundgren dostrzega bowiem różnice w stosunku do zbrodni sprzed lat… Jak rozwinie się ta historia dowiecie się podczas lektury.

Autorka zadbała o to, aby czytelnik do samego końca nie domyślił się kto tak naprawdę jest zbrodniarzem. Fabuła została dobrze skonstruowana, trzyma w napięciu i nie wywołuje znudzenia. Jak już napisałam, może nie jest to „wielka literatura”, ale z całą pewnością godna uwagi.

Dawno nie czytałam kryminału, dlatego warto było sięgnąć po tę książkę. Będąc na wakacjach, wolne chwile spędzałam na zacienionym tarasie, przy kawusi i ciachu oraz właśnie z tą powieścią w ręku… Nie będę Was oszukiwać, że jest to książka wysokich lotów, która ścięła mnie z nóg. Jednak na odreagowanie oraz zrelaksowanie ciała i umysłu w sam raz

„Naśladowca” to opowieść o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kraina Amazonii kojarzy nam się przede wszystkim z przepięknym, nieujarzmionym przez człowieka obszarem zieleni oraz wód, nazwanym „płucami ziemi”. Ten olbrzymi region rozciąga się na przestrzeni kilku państw Ameryki Południowej. Co roku przyciąga miliony turystów spoza tego kontynentu. Czy jednak piękno i wyjątkowość tej krainy jest pod ochroną; czy robi się wszystko, co w ludzkiej mocy, aby tę wyjątkową przyrodę ocalić od ludzkiej głupoty?

Po lekturze reportażu Artura Domosławskiego doznałam szoku. Nie przypuszczałam, że w takim miejscu może dochodzić do wielu zbrodniczych praktyk. Wielcy bossowie, posiadacze ziemscy czy międzynarodowe korporacje robią wszystko, aby realizować swoje interesy (czyt. pomnażać pieniądze). Ci, którzy im w tym przeszkadzają (lokalni działacze, broniący praw miejscowej ludności oraz coraz bardziej wyniszczanego środowiska naturalnego) ponoszą najwyższą cenę. Tracą życie. Zostają bowiem w brutalny sposób zamordowani, a winni nie zostają ukarani.

A powinniście wiedzieć, że obszar Amazonii jest z roku na rok coraz bardziej wyniszczany. Niczym nieograniczona wycinka drzew; podstępne, siłowe przesiedlenia ludności, mające na celu przejęcie ziem bogatych w ropę naftową; zatruwanie rzek i lokalnego krajobrazu poprzez wycieki nafty z rurociągów… To tylko niektóre przykłady na niszczycielską działalność wielkiego kapitału na terenie Amazonii. Wszystko to odbywa się za milczącym przyzwoleniem skorumpowanych polityków…

Artur Domosławski napisał świetny reportaż, który zwraca naszą uwagę na bezmiar ludzkiego bólu i nieszczęścia, w tak odległej od naszej części świata. Po tej lekturze zrozumiecie ilu ludzi jest pozostawionych na pastwę losu, w obliczu tak wielkiej niegodziwości, jaka dotyka nie tylko ich samych, ale również (a może i przede wszystkim) ten jeden z największych ekoregionów na naszej planecie.

Czytając tę książkę, momentami, miałam ciarki na skórze. Dramatyczne opowieści pokrzywdzonych wywarły na mnie spore wrażenie. Z niedowierzaniem brnęłam w poszczególne historie; byłam i nadal jestem przerażona tym, w jakim kierunku zmierza nasz świat – żądza pieniądza ponad wszystko!

Kraina Amazonii kojarzy nam się przede wszystkim z przepięknym, nieujarzmionym przez człowieka obszarem zieleni oraz wód, nazwanym „płucami ziemi”. Ten olbrzymi region rozciąga się na przestrzeni kilku państw Ameryki Południowej. Co roku przyciąga miliony turystów spoza tego kontynentu. Czy jednak piękno i wyjątkowość tej krainy jest pod ochroną; czy robi się wszystko, co w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnimi czasy, na świecie było głośno o Brazylii, za sprawą mistrzostw świata w piłce nożnej. Tymczasem znacznie wcześniej swoją podróż po tym niezwykłym, rozległym kraju odbył Michael Palin (Polakom znany przede wszystkim z występów w Latającym Cyrku Monty Pythona). Efekty jego wojaży możemy prześledzić w napisanej przez niego książce.

A nie jest to typowy reportaż czy też przewodnik. To rzetelna, zawierająca ogromną dozę humoru, relacja z jego pobytów (a było ich kilka) w egzotycznym państwie. Brazylia, podobnie jak i cały południowoamerykański kontynent stanowi bowiem zagadkę. Jest tam wiele miejsc, które z jednej strony szokują a z drugiej wzbudzają zachwyt.

Podróże Michaela Palin’a realizowane były według konkretnego planu. Nie sposób bowiem od razu przemierzyć ten olbrzymi kraj, który zamieszkuje ponad 203 mln ludzi. Różnorodność i wielokulturowość – to cechy dominujące w Brazylii. Każdy region jest inny. Obok olbrzymich metropolii znajdują się miejsca, gdzie czas jakby się zatrzymał. W rejonach dżungli można spotkać tubylców, którzy żyją według własnych reguł i zasad.

Nie bez powodu Brazylię przedstawia się jako kraj, gdzie ludzie tryskają energią oraz żyją spontanicznie, często bez zahamowań. To państwo tętni życiem, widać to na każdym kroku. Ulice miast nieustannie zapełnione są ludźmi. Najwięcej czasu spędzają na plażach, których im nie brakuje. Nic dziwnego, bowiem to właśnie tutaj czują się równi, niczym nie skrępowani.

Bo warto pamiętać, że choć Brazylia należy do jednego z najlepiej i najszybciej rozwijających się państw świata, to ekonomiczny podział mieszkańców jest bardzo widoczny. Bieda kontrastuje tutaj z ogromnym bogactwem. Palin opisuje biedne, zaniedbane dzielnice oddzielone drutem kolczastym od pozostałej części dużych miast. To szokujące, jak łatwo społeczeństwo zaakceptowało taki stan rzeczy.

Ta książka jest bogata w ciekawe wiadomości. Autor nie stronił od miejscowych, stąd wielość informacji o lokalnych kulturach, wierzeniach, kuchni czy codziennym stylu życia. Wielokrotnie, w trakcie lektury, zdarzyło mi się zaśmiać. Stało się to za sprawą lekkiego, swobodnego stylu Palin’a. Pisze on ze smakiem, nie przekraczając pewnych granic; potrafi zachować umiar. Wszystko to sprawia, że książkę pochłania się w szybkim tempie i chciałoby się tylko rzec – czekam na więcej szanowny panie Palin.

Ostatnimi czasy, na świecie było głośno o Brazylii, za sprawą mistrzostw świata w piłce nożnej. Tymczasem znacznie wcześniej swoją podróż po tym niezwykłym, rozległym kraju odbył Michael Palin (Polakom znany przede wszystkim z występów w Latającym Cyrku Monty Pythona). Efekty jego wojaży możemy prześledzić w napisanej przez niego książce.

A nie jest to typowy reportaż czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę ukrywać, że jest to moja pierwsza przygoda z serią Warcraft. Nie miałam dotąd do czynienia ani z grami komputerowymi, ani tym bardziej z książkami czy opowiadaniami. Dopadły mnie więc pewne wątpliwości czy zdołam przebrnąć przez dzieło Christie Golden. Zdecydowałam się jednak podjąć to wyzwanie i nie ukrywam – nie żałuję…

Fabuła „Zbrodni wojennych” oparta jest na procesie Garrosha Hellscreama. Postać ta, znienawidzona zarówno przez siły Przymierza, jak i Hordy, ma zostać sprawiedliwie osądzona za swoje wyjątkowo okrutne czyny. Każdy liczył, że po schwytaniu Garrosha, czeka go niechybna śmierć. Niebianie postanowili jednak inaczej. Najpierw sprawiedliwy i obiektywny proces, następnie wyrok; nic dziwnego, że wiadomość ta doprowadziła wszystkich do furii.

Na sali obrad zasiedli wszyscy najwięksi przywódcy. Nikt nie chce przegapić tej historycznej chwili. Część z nich wystąpi w roli świadków. Nie będzie to łatwe zadanie, bowiem wiąże się to z przeżywaniem na nowo niezwykle bolesnych wspomnień. Proces stanie się zatem czasem próby nie tylko dla oskarżonego, ale również dla większości zgromadzonych.

Za sprawą tajemniczej Wizji Czasu, dwa spiżowe smoki, na życzenie obrońcy oraz oskarżyciela, będą mogli przywoływać wstrząsające obrazy z przeszłości. Mają one stanowić dowód w sprawie, jednakże dla wielu z obecnych na sali, staną się powodem do zinterpretowania na nowo własnych poczynań.

Christie Golden zasługuje na naprawdę wysoką notę. „Zbrodnie wojenne” to bardzo interesujący egzemplarz. Wartka akcja (pomimo, że większość fabuły osadzona jest w jednym miejscu), interesujące dialogi, szybkie wymiany zdań, świetne uwidocznienie przez autorkę charakterologicznych cech bohaterów… To wszystko sprawia, że mamy do czynienia ze znakomitą książką.

Powiem Wam szczerze, że po tej lekturze nabrałam ochoty na dokładniejsze poznanie wcześniejszych losów bohaterów „Zbrodni…”. Świadczy to o talencie twórczym pisarki. Jej zdolność kreacji wydarzeń jest na wysokim poziomie. Nie dziwi więc fakt, że autorka znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa.

Nie będę ukrywać, że jest to moja pierwsza przygoda z serią Warcraft. Nie miałam dotąd do czynienia ani z grami komputerowymi, ani tym bardziej z książkami czy opowiadaniami. Dopadły mnie więc pewne wątpliwości czy zdołam przebrnąć przez dzieło Christie Golden. Zdecydowałam się jednak podjąć to wyzwanie i nie ukrywam – nie żałuję…

Fabuła „Zbrodni wojennych” oparta jest na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No i stało się… Doczekałam się kolejnej kontynuacji, bowiem „Trzeci zamach” to już trzeci, niezwykle mocny kryminał, jaki wyszedł spod pióra Piotra Głuchowskiego. To, co łączy je wszystkie ze sobą to postać głównego bohatera – Roberta Pruskiego – oraz niesamowita, wciągająca od początku do końca, wartka akcja.

Tym razem Pruski dostanie zlecenie napisania podwójnej biografii (gwiazdki porno oraz niezwykle wpływowego duchownego). Stało się to za sprawą niezwykle szokującego zdjęcia, jakie ukazało się na łamach brukowców, a mianowicie katolicki magnat medialny został przyłapany na wakacjach, w objęciach pornocelebrytki.

Wydaje się, że dla redaktora będzie to tylko rutynowe zajęcie. Zebrać informacje, poskładać w logiczną całość i po kłopocie. Tymczasem z pozoru łatwe zajęcie, z dnia na dzień staje się coraz bardziej pracochłonne i niebezpieczne. Na światło dzienne zaczynają bowiem wychodzić fakty, które mrożą krew w żyłach.

Pruskiemu, w pracy nad książką, pomaga niezawodna Maja Szalawska (czytelnikom znana z poprzedniej powieści „Lód nad głową”). Dziewczyna słynie nie tylko ze swej wyjątkowej urody, ale przede wszystkim ze swego intelektu i sprytu. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych; jest świetną hakerką. Jeśli czegoś szuka, zawsze to znajdzie…

Dziennikarze podczas pracy nad biografią, natrafiają na ślad potężnej afery. Odkrywają kulisy wydarzeń sprzed ćwierćwiecza, które swym zasięgiem sięgają bram Watykanu. Ludzie w nią zamieszani nadal żyją i robią wszystko, aby nikt nie poznał szczegółów tajnej operacji sprzed lat. A są to osoby niezwykle wpływowe, które jeśli tylko zachodzi taka potrzeba pociągają za odpowiednie sznurki i w każdej chwili są gotowe unicestwić „wścibskie” jednostki.

Maja i Robert nie dają jednak za wygraną. Ich celem jest zebranie jak największej ilości dowodów na potwierdzenie swojej teorii. Zdają sobie sprawę, że nie mogą liczyć na niczyją pomoc. Muszą zaryzykować, aby odkryć i upublicznić jedną z największych tajemnic XX wieku, związaną z pokrętną i brutalną grą agencji wywiadowczej. W tym celu kładą na szali wszystko, co mają. Najcenniejszą stawką zaś jest ich życie…

Polecam wszystkim ten kryminał Piotra Głuchowskiego, napisany z równym polotem, co poprzednie jego książki. Jeśli jeszcze się wahacie to powiem Wam, że w tej książce znajdziecie wszystko, co najlepsze z gatunku thriller polityczny. Sensacja goni tu sensację, piętrzą się tajemnice i sekrety, pilnie strzeżone na najwyższych szczytach władzy, religii i biznesu. Niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku, a nasi niestrudzeni bohaterowie robią wszystko, aby przechytrzyć i wygrać z machiną zła.

No i stało się… Doczekałam się kolejnej kontynuacji, bowiem „Trzeci zamach” to już trzeci, niezwykle mocny kryminał, jaki wyszedł spod pióra Piotra Głuchowskiego. To, co łączy je wszystkie ze sobą to postać głównego bohatera – Roberta Pruskiego – oraz niesamowita, wciągająca od początku do końca, wartka akcja.

Tym razem Pruski dostanie zlecenie napisania podwójnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Echa pamięci” to druga powieść Katherine Webb, jaka została opublikowana w Polsce. Dotychczas czytelnicy mieli możliwość obcowania z twórczością pisarki, za sprawą bestsellerowego już „Dziedzictwa”, które ukazało się na naszym rodzimym rynku wydawniczym w roku 2012.

Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam, kiedy dotarła do mnie paczuszka z książką. Byłam podekscytowana perspektywą tej lektury. Poprzednia książka autorki bardzo mi się spodobała, liczyłam zatem na kolejną ekscytującą przygodę literacką. Nie zwlekając, czym prędzej wzięłam się za czytanie.

„Echa pamięci” to powieść obyczajowa, w której postacią wiodącą jest Charles Aubrey, znany i ceniony brytyjski malarz. To wokół niego toczą się wszystkie inne wątki. Mężczyzna miał w sobie taki magnetyzm, że gdziekolwiek się nie pojawił, wywoływał w otoczeniu sporo zamieszania.

Akcja książki rozgrywa się dwutorowo. Z jednej strony – współczesny nam bohater, Zach Gilchrist, właściciel galerii sztuki – ma za zadanie napisać biografię Aubreya. Ma to być coś, czego nikt inny dotąd nie stworzył. Zupełnie inne spojrzenie na tę postać, o której wydaje się, że wszystko zostało już powiedziane i napisane.

W tym celu Zach przyjeżdża do Blacknowle. Jest to niewielka miejscowość, w której artysta, w drugiej połowie lat 30. XX wieku, wespół z rodziną spędzał wakacje. Liczy, że właśnie w tym miejscu odkryje coś wyjątkowego, świeżego, co pozwoli mu spojrzeć na biografię Aubreya z zupełnie innej perspektywy oraz rozwieje wszelkie znaki zapytania, dotyczące jego twórczości.

Zach poznaje w Blacknowle tajemniczą kobietę, w podeszłym już wieku (Dimity Hatcher). Żyje ona w odosobnieniu, unika ludzi, wydaje mu się dość ekscentryczna. Zach stara się jednak zdobyć jej zaufanie, okazuje się bowiem, że staruszkę łączyła bliska zażyłość z rodziną Aubreyów. Mężczyzna dowiaduje się wielu szczegółów, o których dotychczas nie miał zielonego pojęcia. Podczas rozmów z Zachiem, Dimity wraca pamięcią do odległej przeszłości… Pomimo, że o wielu wspomnieniach chciałaby zapomnieć, demony przeszłości nie ustępują tak łatwo i nie dają się przepędzić…

Na jaw wyjdą sekrety, które przez dziesiątki lat były skrzętnie skrywane. Wielu osobom przyjdzie zmierzyć się z brzemieniem wydarzeń, których skutki ciągną się aż do teraz… Los bywa bowiem przewrotny i nie zawsze to, co uznajemy za pewnik, rzeczywiście nim jest. Na pewno zaskoczy Was zakończenie tej historii.

„Echa pamięci” to powieść, w której przebija się potrzeba miłości. Ta potrzeba, jeśli nie jest spełniana przemienia się w nieobliczalne, obsesyjne uczucie, które prowadzi do tragedii. Zło potrafi bowiem czaić się wszędzie. Nie zawsze spokój przyrody oddziałowuje na ludzi. A warto dodać, że autorka nakreśliła nam wspaniały krajobraz, w trakcie lektury przenosimy się w cudowny świat natury. Barwnymi opisami pobudza naszą wyobraźnię, przenosząc nas w odległe, zjawiskowe rejony.

Książka napisana jest w taki sposób, że czyta się ją jednym tchem. W moim przypadku tak silna była potrzeba wyjaśnienia intrygujących losów Dimity i Aubreyów oraz tego, co współcześnie dotyczyło Zacha i jego poszukiwań, że po prostu nie mogłam oderwać się od lektury. Polecam wszystkim zainteresowanym oraz mam nadzieję, że to nie moje ostatnie spotkanie z dorobkiem K. Webb.

„Echa pamięci” to druga powieść Katherine Webb, jaka została opublikowana w Polsce. Dotychczas czytelnicy mieli możliwość obcowania z twórczością pisarki, za sprawą bestsellerowego już „Dziedzictwa”, które ukazało się na naszym rodzimym rynku wydawniczym w roku 2012.

Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam, kiedy dotarła do mnie paczuszka z książką. Byłam podekscytowana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W ubiegłym roku (2013) cały świat obiegły szokujące informacje o totalnej inwigilacji, jaką prowadziła amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Krajowego (NSA). Szpiegowano nie tylko Amerykanów, ale również obcokrajowców. Podsłuchiwano rozmowy telefoniczne szefów innych państw (m. in. kanclerz Niemiec – Angeli Merkel), przedstawicieli organizacji międzynarodowych (np. ONZ) czy instytucje finansowe. Inwigilacja stosowana była na tak szerokim polu, że aż trudno to sobie wyobrazić.

Tylko dzięki jednemu człowiekowi, każdy z nas, mógł się przekonać o praktykach NSA i współpracujących z nią sojuszniczych agencji wywiadu, tworzących wspólnie tzw. Sojusz Pięciorga Oczu, w skład którego wchodzą: USA, Wielka Brytania, Kanada, Australia oraz Nowa Zelandia). Tą osobą był Edward Snowden.

Wszystkie tajne dokumenty, jakie znalazły się w jego posiadaniu, zdobył dzięki pracy dla CIA oraz NSA. Zdawał sobie sprawę, że ich ujawnienie wywoła polityczną burzę oraz jego bezpieczeństwo oraz wolność będą zagrożone. Mimo wszystko nie zawahał się. Zdecydował się powierzyć ściśle tajne dokumenty m. in. autorowi tej książki. Jak pisze Greenwald we wstępie:
„Uznał, że może liczyć, iż zrozumiem niebezpieczeństwo związane z masową inwigilacją i skrajną tajemniczością państwa, oraz że nie cofnę się w obliczu nacisków ze strony rządu i jego licznych sojuszników w mediach i poza nimi.” [s. 7].

Ta książka przedstawia kulisy tego wydarzenia. Greenwald – krok po kroku – prowadzi nas przez poszczególne elementy tej jakże skomplikowanej i kontrowersyjnej układanki. Autor przedstawia motywy i pobudki, jakie kierowały Edwardem Snowdenem. Przedstawia jego odpowiedzi na pytanie podstawowe – Dlaczego zrezygnował ze świetnie zapowiadającej się kariery, aby stać się wrogiem publicznym Ameryki numer 1?.

Relacja Glenna Greenwalda jest znakomicie udokumentowaną pozycją książkową. Pomimo, że źródła, z których korzysta są dość skomplikowaną materią, stara się przedstawić je w taki sposób, aby przeciętny odbiorca nie miał większych problemów z ich zrozumieniem. Przyznam, że książka trzyma w napięciu oraz wyciąga na światło dzienne wiele faktów, o których do tej pory nie miałam pojęcia.

Nie sądziłam bowiem, że w krajach demokratycznych (takich jak USA czy Wielka Brytania) dochodzi do tak niepojętych mechanizmów, jak te opisane przez literackiego mistrza - George’a Orwella. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że jawnie i oficjalnie potępiają one działania, w kwestiach szeroko pojętej inwigilacji, takie państwa, jak Chiny, a tymczasem sami czynią dosłownie to samo.

Władze USA tłumaczą się, że inwigilacja ma miejsce tylko i wyłącznie w celach ochrony państwa przed zagrożeniem terroryzmu oraz zapewnienia bezpieczeństwa kraju (pojęcia te po 11 września 2001 roku są nagminnie wykorzystywane i uzasadnia się nimi każde niezgodne z prawem postępowanie).

Nie informują natomiast nikogo, że w dużej mierze celem szpiegostwa jest „wywiad gospodarczy” (np. podsłuchiwanie i przechwytywanie e-maili brazylijskiej firmy naftowej Petrobras czy firm energetycznych w Wenezueli oraz Meksyku). Ponadto nie uchylają się również od szpiegostwa dyplomatycznego, które również jest bardzo zaawansowane. Podsumowując ten wątek:
„Niektóre metody szpiegowskie stosowane przez NSA służą naraz wielu rodzajom wywiadu. Pozwalają pozyskiwać informacje gospodarcze, dyplomatyczne, dotyczące kwestii bezpieczeństwa i budowania ogólnej, globalnej przewagi – i te właśnie w repertuarze Agencji należą do najbardziej inwazyjnych i zakłamanych.” [s. 182].

Reasumując – największe oburzenie budzi jednak fakt ograniczania wolności i prawa jednostek do prywatności. Nie godzi się bowiem bez żadnego uzasadnienia, w jak największej tajemnicy, inwigilować praktycznie wszystkich obywateli. Tymczasem:
„(...): rząd USA zbudował system, którego celem jest całkowita, globalna eliminacja elektronicznej prywatności. Nie jest to bynajmniej przesada, ale dosłowny, jasno sformułowany cel inwigilującego państwa: gromadzenie, przechowywanie, monitorowanie i analizowanie wszystkich połączeń elektronicznych między ludźmi na całym świecie.” [s. 123].

Sięgnijcie po tę książkę, która stała się światowym bestsellerem. Zapoznajcie się z jej treścią i sami zdecydujcie czy osoba, która stoi za największym w ostatnich latach wyciekiem rządowych dokumentów jest przestępcą czy też nie. Czy autor miał prawo opublikować ściśle tajne informacje i opisać całą tę historię czy też powinien postąpić inaczej… Odpowiedzcie sobie sami na te i inne pytania (a niewątpliwie pojawi się ich sporo w trakcie lektury)…

W ubiegłym roku (2013) cały świat obiegły szokujące informacje o totalnej inwigilacji, jaką prowadziła amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Krajowego (NSA). Szpiegowano nie tylko Amerykanów, ale również obcokrajowców. Podsłuchiwano rozmowy telefoniczne szefów innych państw (m. in. kanclerz Niemiec – Angeli Merkel), przedstawicieli organizacji międzynarodowych (np. ONZ) czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Maya i Rebecca Ward to siostry, które okrutny los skazał na bycie zdanym tylko na siebie. W tragicznych okolicznościach straciły rodziców. Starsza z sióstr – Rebecca – wzięła na siebie odpowiedzialność za wychowanie i opiekę nad niepełnoletnią wówczas Mayą. Poświęciła dla niej całe swe dotychczasowe życie, rezygnując z własnych ambicji, aby siostra mogła zdobyć godne wykształcenie.

Nie oznacza to jednak, że Rebecca nie zrealizowała swoich planów i marzeń. Obie siostry zostały cenionymi lekarkami. Na tym jednak podobieństwo kobiet się kończy. Różnią się one praktycznie we wszystkim. Maya jest spokojną, wrażliwą, dość nieśmiałą osobą, ceniącą sobie rodzinne ciepło i bezpieczeństwo, jakie zapewnia jej ukochany mąż - Adam. Rebecca zaś realizuje się w pracy. Jest kobietą żądną wrażeń i adrenaliny. Nie interesuje ją ciepło domowego ogniska; cieszy ją jej niezależność i samowystarczalność.

Życie całej trójki zostaje wywrócone do góry nogami, gdy w wybrzeże Karoliny Północnej (miejsce ich zamieszkania) uderza niezwykle groźny huragan. Rebecca i Adam wyruszają z misją ratunkową, w miejsce które najbardziej ucierpiało w katastrofie. Z czasem namawiają również Mayę, aby przybyła im pomóc. Kobieta przełamuje swoje lęki i udaje się na miejsce. Kilka dni później dochodzi jednak do katastrofy lotniczej, w wyniku której Maya zostaje uznana za zaginioną…

To wydarzenie odmieni życie całej trójki. Rozpacz, żal i tęsknota uruchomią w nich pokłady uczuć i emocji, o jakie by się wcześniej nie podejrzewali. Takie momenty w życiu każdego z nas stają się bowiem sprawdzianem. Testowane są nasze charaktery. Ludzie przechodzą metamorfozę, która częstokroć zaskakuje nawet ich samych. Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów – zachęcam do lektury.

Autorka bardzo ciekawie skonstruowała tą powieść obyczajową. Akcja toczy się dwutorowo, na przemian poznajemy losy obu sióstr. W trakcie rozwoju fabuły poznacie sekretne wydarzenia z życia każdej z nich, które na pewno Was zaskoczą. Obie skrywają bowiem tajemnice, których za nic nie chcą ujawnić…

Maya i Rebecca Ward to siostry, które okrutny los skazał na bycie zdanym tylko na siebie. W tragicznych okolicznościach straciły rodziców. Starsza z sióstr – Rebecca – wzięła na siebie odpowiedzialność za wychowanie i opiekę nad niepełnoletnią wówczas Mayą. Poświęciła dla niej całe swe dotychczasowe życie, rezygnując z własnych ambicji, aby siostra mogła zdobyć godne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tomasz Prusek to ceniony i uznany przez środowisko dziennikarz ekonomiczny i komentator giełdowy „Gazety Wyborczej” (z gazetą związany już od roku 1992). Ma na swoim koncie sporo prestiżowych nagród i wyróżnień. W maju tego roku, na rynku wydawniczym ukazała się książka jego autorstwa – „K.I.S.S.”.

Jest to powieść sensacyjna, której fabuła rozgrywa się na samych szczytach polskiej i amerykańskiej finansjery. Z jednej strony giełda warszawska, z drugiej Wall Street, w czasach finansowego kryzysu. Świat papierów wartościowych rządzi się twardymi realiami. Tym bardziej jest to widoczne, gdy do gry wchodzą osoby z kręgu władzy oraz pozbawieni zasad biznesmeni, którym wydaje się, że dzięki sieciom powiązań i wpływów mogą wszystko.

Główną bohaterką książki jest młoda, niezwykle utalentowana i ambitna finansistka – Olga Kirsch. Wydaje się, że świat stoi przed nią otworem. Jej kariera szybko nabiera tempa; w branży zyskała sobie autorytet, jakiego nie mają znacznie starsi i bardziej doświadczeni koledzy. W życiu prywatnym również nie może narzekać; ma wąskie grono przyjaciół, na których zawsze może liczyć…

Jednak brutalny świat, w którym zwycięża chciwość i żądza pieniądza, zdaje się nie mieć litości nawet dla niej. Olga wyznaje bowiem zasady, które obce są jej oponentom. Niejednokrotnie naraziła się już pewnym wpływowym osobom, niwecząc ich biznesowe rozgrywki. Jednakże, gdy wbrew wszystkim i wszystkiemu ośmieliła się zablokować ogromny przekręt giełdowy, jej życie diametralnie się zmienia…

Odtąd nic nie jest już takie jak dawniej. Dziewczyna stała się elementem pewnej gry, w której nie ma na nic wpływu, bowiem to nie ona pociąga za sznurki. Ta gra wymierzona została bezpośrednio w nią, a jej celem jest jej totalna eliminacja. Olga z dnia na dzień zaczyna wszystko tracić, najgorsze jednak jest to, że „gwoździem do jej trumny” okazała się osoba z jej najbliższego otoczenia…

Jak potoczą się losy naszej bohaterki i jej przyjaciół, o tym przekonacie się, sięgając po tę książkę. Na pewno nie pożałujecie, bowiem powieść ta wciąga już od pierwszych stron. Przyznam się Wam, że tak mnie pochłonęła, że nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ją za jednym zamachem.

Niech nie przeraża Was tematyka tej książki. Sam fakt, że akcja toczy się w dużej mierze na giełdzie i w funduszach finansowych, nie oznacza że staje się ona niezrozumiała dla ekonomicznego laika. Wręcz przeciwnie autor wykonał kawał dobrej roboty, stosując zasadę złotego środka. Obok tematyki finansowej znajdziecie tu kawał dobrej sensacji. Polecam!

Tomasz Prusek to ceniony i uznany przez środowisko dziennikarz ekonomiczny i komentator giełdowy „Gazety Wyborczej” (z gazetą związany już od roku 1992). Ma na swoim koncie sporo prestiżowych nagród i wyróżnień. W maju tego roku, na rynku wydawniczym ukazała się książka jego autorstwa – „K.I.S.S.”.

Jest to powieść sensacyjna, której fabuła rozgrywa się na samych szczytach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Większości z nas, mających po dwadzieścia kilka lat, wydaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. A już na pewno nie zdajemy sobie sprawy, że z dnia na dzień możemy stracić kontrolę nie tylko nad własnym ciałem, ale co najbardziej szokujące, również nad naszym umysłem.

Susannah Cahalan, doświadczyła tego na własnej skórze. Jej dotychczas energiczne życie zmieniło się nie do poznania. Z ambitnej, młodej, dobrze rokującej dziennikarki zmienia się w kobietę, której umysł owładnęły rozmaite obsesje. Zaczyna widzieć pluskwy, przestaje ufać chłopakowi, którego nieustannie podejrzewa o zdrady, a co najważniejsze nie może się na niczym skoncentrować, zwłaszcza na pracy. Praktycznie nie sypia.

Zaniepokojona swym stanem, udaje się do neurologa. Ten nie zauważa jednak nic niepokojącego. Jej zachowanie tłumaczy przepracowaniem, stresem oraz spożywaniem zbyt dużej ilości alkoholu. Tymczasem stan dziewczyny znacznie się pogarsza. Pewnego wieczoru dostaje silnego ataku padaczki, trafia więc do szpitala, na oddział epileptyczny.

Lekarze rozpoczynają długą i żmudną walkę o życie i zdrowie dziewczyny, która z dnia na dzień staje się warzywem. Nikt nie potrafi jednak postawić diagnozy. Skłaniają się ku chorobie psychicznej. Rodzice i narzeczony dziewczyny jednak nie odpuszczają. Robią wszystko byle tylko Susannah nie trafiła na zamknięty oddział psychiatryczny. Do czego ich to zaprowadzi; czy uda im się znaleźć osobę, która będzie w stanie uratować ich córkę, której życie wisi na włosku…?

Spisanie tej historii nie było łatwe, bowiem autorka (i jednocześnie główna bohaterka) tej powieści straciła kilka miesięcy życia. Nie pamięta dokładnie co się z nią działo w tym czasie. Ma jedynie przebłyski pamięci, nie wie do końca co wydarzyło się naprawdę, a co jest jedynie wytworem jej wyobraźni.

Dlatego tak istotną rolę w powstaniu tej książki odegrały relacje lekarzy, rodziny i przyjaciół. Bardzo ważne okazały się nagrania z okresu, kiedy Susannah znajdowała się na oddziale dla epileptyków. Tak pisze o tym, co zobaczyła na tych taśmach:
„(…) Nigdy wcześniej nie widziałam siebie tak obłąkanej czy bezmyślnej i to mnie przeraża. (…) Owa skamieniała ze strachu osoba jest mi tak nieznajoma niczym ktoś zupełnie obcy i niemożliwe dla mnie jest wyobrażenie sobie, jak to jest być nią. Bez tego elektronicznego dowodu nigdy nie byłabym w stanie wyobrazić sobie siebie samej w stanie takiego szaleństwa czy nieszczęścia.” [s. 233 - 234].

Ta lektura jest godna uwagi, gdyż daje świadectwo niesamowitej walki ze wszystkim i wszystkimi o prawo do właściwej diagnozy lekarskiej. Pokazuje ona jak trudno zdiagnozować pacjentów, którzy doświadczą chorób neuropsychiatrycznych. Bardzo często leczy się ich w sposób niewłaściwy, co całkowicie zrywa ich kontakt z rzeczywistością.
Susannah daje nam nadzieję na wyjście nawet z najtrudniejszych etapów naszego życia. Pozwala wierzyć, że wszystko jest możliwe.

Większości z nas, mających po dwadzieścia kilka lat, wydaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. A już na pewno nie zdajemy sobie sprawy, że z dnia na dzień możemy stracić kontrolę nie tylko nad własnym ciałem, ale co najbardziej szokujące, również nad naszym umysłem.

Susannah Cahalan, doświadczyła tego na własnej skórze. Jej dotychczas energiczne życie zmieniło się nie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiedziałam, że Arabia Saudyjska jest krajem, w którym przykłada się ogromną wagę do przestrzegania prawa islamu (szariatu). Reguluje on praktycznie wszystkie sfery życia. Wyznaczono odpowiednich strażników, którzy czuwają nad ścisłym jego respektowaniem, zwłaszcza w miejscach publicznych. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że w tak bogatym kraju, do którego co roku przyjeżdżają rzesze cudzoziemców (przede wszystkim do pracy), mamy do czynienia z takim fundamentalizmem religijnym.

To właśnie z tej książki, w której autorka jest jednocześnie jej główną bohaterką, dowiedziałam się jakie sztywne ramy zachowań w tym społeczeństwie wyznacza religia. Q.A. Ahmed skupia się przede wszystkim na roli oraz pozycji kobiet w Arabii Saudyjskiej. Przykro to stwierdzić, ale w tym państwie kobiety mają więcej obowiązków, niż praw. Co najważniejsze ich głównym zadaniem jest zakrywanie twarzy chustą; najbezpieczniej jest jednak nosić abaję (zakrywa ona całą sylwetkę od głowy po stopy), jej brak przyczynia się do agresywnego działania policji tzw. mutawwa, którzy są dosłownie wszędzie.

Qanta Ahmed to młoda lekarka, która pomimo swego pakistańskiego pochodzenia oraz muzułmańskiego wyznania większość swego życia spędziła w liberalnych krajach Zachodu. Takie jest również jej podejście do życia oraz religii. Dlatego takim szokiem był dla niej przyjazd do Arabii Saudyjskiej, kraju w którym od tej pory miała pracować na oddziale intensywnej terapii (była tam jedyną kobietą – lekarzem; często była z tego powodu traktowana przez kolegów po fachu jak powietrze).

Przylatując do tego muzułmańskiego kraju, Qanta miała w głowie obraz życia w tym miejscu. Zdawała sobie sprawę z wielu ograniczeń, jakie ją tu czekają, nie przypuszczała jednak, że w tym miejscu dozna tylu upokorzeń i rozczarowań. Od momentu przylotu na lotnisko jej dotychczasowe życie pozostało daleko za oceanem. Odtąd była skazana na ścisłe dostosowywanie się do zwyczajów, panujących w Królestwie Saudów.

Ta książka łączy w sobie kilka ważnych wątków. Z jednej strony poznajemy losy saudyjskich (oraz cudzoziemek, żyjących w tym państwie) kobiet, które pomimo wszechobowiązujących nakazów i zakazów walczą o swą niezależność i kobiecość. Z drugiej strony możemy stać się świadkami tak wyjątkowych chwil w życiu każdego muzułmanina, jak np. pielgrzymka do Mekki. Qanta chciała nam bowiem pokazać nie tylko wady, ale również zalety życia w muzułmańskim kraju, który w jakiś sposób przez dwa lata pobytu w nim, na swój sposób stał jej się bliski.

„W kraju niewidzialnych kobiet” to bardzo poruszająca powieść obyczajowa, pokazująca niesamowitą siłę kobiet. Pomimo, że skazane są one na ciągłą obserwację i kontrolę, nie wszystkie rezygnują ze swych planów i marzeń. Jednakże, na co zwraca uwagę autorka, jest to możliwe tylko i wyłącznie dzięki pomocy i wsparciu oświeconych mężczyzn, jacy znajdowali się w ich otoczeniu. Bez męskiego poparcia kobieta nie może nic w tym kraju zrobić, taka jest smutna prawda.

Książkę tę warto przeczytać, chociażby po to, aby zderzyć się z zupełnie inną kulturą i cywilizacją. Dzięki lekturze możemy poznać obce nam zwyczaje i zasady. Ja po jej przeczytaniu doceniłam możliwości, jakie od początku dało mi miejsce, w którym się wychowałam. Zrozumiałam, że nikt nie narzucał mi roli, jaką powinnam odgrywać w społeczeństwie, mogłam realizować się w taki sposób, w jaki chciałam. Tam, na odległym Wschodzie dziewczęta niewiele zaś mają do powiedzenia…

Wiedziałam, że Arabia Saudyjska jest krajem, w którym przykłada się ogromną wagę do przestrzegania prawa islamu (szariatu). Reguluje on praktycznie wszystkie sfery życia. Wyznaczono odpowiednich strażników, którzy czuwają nad ścisłym jego respektowaniem, zwłaszcza w miejscach publicznych. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że w tak bogatym kraju, do którego co roku...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystko zależy od przyimka Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski, Jan Miodek, Jerzy Sosnowski
Ocena 7,7
Wszystko zależ... Jerzy Bralczyk, And...

Na półkach: ,

Po przeczytaniu tej książki miałam bardzo dobry humor. Nie dość, że przypomniałam sobie o paru istotnych kwestiach z zakresu językoznawstwa, które po zakończeniu edukacji gdzieś mi umknęły; to na dodatek panowie swoim lekkim tonem, żartobliwym podejściem i swobodą rozmowy niejednokrotnie wywoływali na mej twarzy uśmiech.

Ci trzej wybitni językoznawcy (Bralczyk, Miodek, Markowski), niewątpliwe autorytety, w dziedzinie szeroko pojętego języka polskiego są niezwykli. Mają niesamowitą charyzmę i to bije z tej lektury. Mimo, iż nie zawsze się zgadzają, to potrafią dojść do konsensusu, bez kłótni i deprecjonowania zdania drugiej strony. Tak naprawdę to jeden uzupełnia drugiego, naprowadza na jakiś trop, a tym samym przybliża do sedna sprawy.

„Wszystko zależy od przyimka” to rozmowa na temat niejednoznaczności w naszym ojczystym języku. Nawet nasi rozmówcy częstokroć mają wątpliwości co do jednej, poprawnej formy. Nasz język ewoluuje (przede wszystkim w mowie) i to chcą nam oni unaocznić. Nic nie jest dane raz na zawsze. Tak, jak w życiu, wraz z upływem czasu, również język dostosowuje się do wymogów współczesności. Panowie próbują nawet przewidywać jaki on będzie za kilkadziesiąt, a nawet więcej lat…

Bardzo fajna jest konstrukcja tej książki. Moderator – Jerzy Sosnowski – rozpoczyna każdy wątek, a jednocześnie trafnie włącza się w dyskusje naszych mistrzów słowa. Wiele dyskutowanych kwestii ma charakter żartobliwy. Panowie mają do siebie ogromny dystans. Przywołują wiele faktów ze swojej przeszłości, wspominają jak to było (jak się mówiło) w ich rodzinnych domach.

Przyznam Wam się szczerze, osobiście, poczułam niesamowitą sympatię i podziw do wszystkich rozmówców. Świetnie czyta się tę książkę (choć przyznam, że wolę słuchać tych panów). Jednak, co najważniejsze, ona sporo wnosi do codziennego życia. Mnie niejednokrotnie zmuszała do zastanowienia nad sposobem wysławiania i pisania. A to chyba jest największą wartością książki, jeśli zostawia po sobie ślad w głowie czytelnika i nie przechodzi bez echa.

Po przeczytaniu tej książki miałam bardzo dobry humor. Nie dość, że przypomniałam sobie o paru istotnych kwestiach z zakresu językoznawstwa, które po zakończeniu edukacji gdzieś mi umknęły; to na dodatek panowie swoim lekkim tonem, żartobliwym podejściem i swobodą rozmowy niejednokrotnie wywoływali na mej twarzy uśmiech.

Ci trzej wybitni językoznawcy (Bralczyk, Miodek,...

więcej Pokaż mimo to