-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
Jeśli lubicie baśnie, koreańskie klimaty, a Spirited Away jest jedną z Waszych ulubionych animacji, to jesteście w dobrym miejscu.
Poznajcie Minę... dziewczynę, która skoczyła do morza.
Od wielu lat świat Miny nawiedzają dzikie sztormy, które zbierają przerażające żniwo... Mówią, że w ten sposob Bóg Morza okazuje swoją wściekłość. Żeby przerwać sztormy, co roku Bogu Morza ofiarowana jest młoda dziewczyna z nadzieją, że to właśnie ona przełamie klątwę ciążącą nad wzburzonym bogiem. Tym razem ma zostać poświęcona Shim Cheong, najpiękniejsza dziewczyna w wiosce. Lecz na drodze Shim Cheong stoi inny wybranek - Joon, brat Miny.
Zrozpaczona Mina, by ratować brata i jego ukochaną postanawia skoczyć do morza i stać się samozwańczą panną młodą. Za wszelką cenę postanawia złamać klątwę i raz na zawsze położyć kres klęskom nawiedzającym jej wioskę.
W podmorskim świecie - Królestwie Duchów, Mina natrafia na wiele przeciwności. Jedną z nich jest fakt, że Bóg Morza tkwi w letargu, który dziewczyna postanawia przerwać. Z pomocą przychodzi jej Shin, tajemniczy młodzieniec. Lecz znajdą się i tacy, którzy za wszelką cenę będą się starać, by Bóg Morza nigdy się nie obudził...
Przepadłam od pierwszych stron. Axie Oh stworzyła niesamowitą przygodę, która wciągnęła mnie bez reszty. W tej książce nie ma czasu na nudę, autorka umiejętnie plecie historię i do ostatniej strony nie zwalnia. Akcja goni akcję, a przerażające wydarzenia na łodzi są tylko początkiem do pięknej, choć momentami przerażającej historii. Wisienką na torcie tej powieści jest jej baśniowy klimat, który czuć coraz mocniej z każdą przewróconą stroną.
Całość została dopięta na ostatni guzik, a bohaterowie są tak różnorodni, że każdy znajdzie dla siebie kogoś, komu zechce kibicować. Miny nie da się nie lubić, jej wyjatkowe podejście do życia i uparty charakter świetnie dopełniają zdystansowanego i tajemniczego Shina. Kim tak naprawdę jest Shin? Dlaczego chroni Boga Morza? Czy można mu ufać? Tego dowiecie się sięgając po tę perełkę. W tej historii nie zabrakło również duchów, istot rodem z koreańskoch legend i wyjątkowych bóstw, których Mina musiała się wystrzegać, bowiem nie każda z istot zamieszkujących Królestwo Duchów życzyła jej dobrze.
Cudowny podmorski krajobraz, wielobarwne postacie, baśniowy klimat wylewający się z każdej strony, koreańskie wierzenia, tajemnicze przeznaczenie - to wszystko składa się na absolutnie cudowną całość. Nie mogę inaczej, jak tylko w słowach podsumowania napisać, że jest to jedna z tych książek, obok których nie możecie przejść obojętnie. Choćby Wasze stosy hańby, miały się ugiąć pod ciężarem kolejnej książki! Jest to absolutny MUST READ tego roku.
Koniecznie sięgnijcie po "Dziewczynę, która skoczyła do morza" i dajcie się porwać pełnej niebezpieczeństw przygodzie. Przekonajcie się dokąd Minę zaprowadzi czerwona nić przeznaczenia. Nie będziecie żałować.
Jeśli lubicie baśnie, koreańskie klimaty, a Spirited Away jest jedną z Waszych ulubionych animacji, to jesteście w dobrym miejscu.
Poznajcie Minę... dziewczynę, która skoczyła do morza.
Od wielu lat świat Miny nawiedzają dzikie sztormy, które zbierają przerażające żniwo... Mówią, że w ten sposob Bóg Morza okazuje swoją wściekłość. Żeby przerwać sztormy, co roku Bogu Morza...
Jeżeli "Nieugięta" już za Wami, a świat który stworzyła Karen Lynch nie daje Wam spokoju... To koniecznie sięgnijcie po "Azyl" i dajcie się porwać pełnej niebezpieczeństw przygodzie!
Po przeprowadzce do twierdzy, w której żyją Mohiri, Sara stara się żyć jak dawniej. Jednak szybko zdaje sobie sprawę, że jej życie już nigdy nie będzie takie jak dawniej. Dziewczyna poświęca wszystko, by stać się dobrą wojowniczką, by móc zapewnić bezpieczeństwo swoim bliskim.
Po wielu tygodniach spędzonych na treningach Sara odkrywa, że staje się coraz silniejsza i budzi w sobie coś o wiele bardziej potężnego niż siła Mohiri...
Westhorne powoli staje się jej domem, a polujący na Sarę Mistrz przestaje być cierpliwy.
Jeju! Tutaj znowu dzieje się tak wiele rzeczy! Jak w części poprzedniej tutaj także autorka nie zwalnia. Sara od momentu, w którym przekracza próg twierdzy Mohiri nie zaznaje wytchnienia. Jej dni zlewają się w jedno: codzienne treningi, posiłki w stołówce, czas dla siebie i jeszcze wiecej treningów. I to tyle. Sara jako jedna z najstarszych sierot budzi także duże zainteresowanie, a plotki które o niej krążą nie wszystkim się podobają. Nie każdy wierzy w to co zrobiła za murami twierdzy, a Jordan ma na ten temat najwięcej do powiedzenia.
W tym tomie to nie pędząca akcja, czy czyhające za rogiem niebezpieczeństwo mają główne znaczenie. W tej części autorka skupiła się głównie na rozwoju Sary. Jej samodoskonaleniu, znajdowaniu chcianych bądź niechcianych znajomości, odnajdywaniu rodziny, o której nie miała pojęcia i oczywiście na relacji pomiędzy nią, a Nikolasem. Każda z tych rzeczy składa się na wciągającą bez reszty całość. Przy takiej mieszance nie da się nudzić i przecierać oczu ze znurzenia. Każda sytuacja, w którą główna bohaterka się wplątuje jest świetnie przemyślana. I choć tak jak wspomniałam wcześniej, nie ma tu walk na każdej stronie, to jednak akcja nie zwalnia i życie Sary daje nam tyle ile potrzeba, by zaspokoić czytelniczą ciekawość. Dodać do tego kilka starć z demonami i mamy idealną całość!
"Azyl" oferuje nam także wgląd w życie Mohiri, możemy poznać ich zwyczaje, codzienną rutynę, przyjrzeć się z bliska starciom z demonami i dowiedzieć się więcej o polityce oraz podziałach, które u nich panują. W tej części autorka zdradza również, że pomiędzy Mohiri może zawiązać się więź. Ale o tym więcej pisać nie będę, musicie przekonać się sami, czy w tej części ktoś odnajdzie swojego życiowego towarzysza.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy Sarą, a Nikolasem jestem na TAK! Bardzo lubię gdy bohaterowie nie pałają do siebie entuzjazmem i uwielbieniem od pierwszych stron. Pomiędzy tą dwójką czuć miętę, jednak nie można przewidzieć, czy tak naprawdę coś z tego będzie. Oboje mają wiele na głowie i mierzą się z tyloma zagrożeniami, że to co ich łączy bywa spychane na dalszy plan. Lecz się dzieje!
Jestem bardzo ciekawa tego co autorka zaserwuje nam w trzecim tomie. Tomie, który kończy główną opowieść o Sarze i Nikolasie. Po zakończeniu "Azylu" jestem pewna, że pomiędzy tą dwójką będą lecieć iskry. Ciekawi mnie także dalszy rozwój sytuacji z Mistrzem, matką Sary i tym co będzie dalej. Zapowiada się mega finał! Liczę na fajerwerki i łzy zadowolenia!
Jeżeli "Nieugięta" już za Wami, a świat który stworzyła Karen Lynch nie daje Wam spokoju... To koniecznie sięgnijcie po "Azyl" i dajcie się porwać pełnej niebezpieczeństw przygodzie!
Po przeprowadzce do twierdzy, w której żyją Mohiri, Sara stara się żyć jak dawniej. Jednak szybko zdaje sobie sprawę, że jej życie już nigdy nie będzie takie jak dawniej. Dziewczyna poświęca...
Indiana Jones w żeńskiej wersji! Zapraszam Was na kilka słów o najnowszej książce Marah Woolf - Berło Światła.
Nefertari wraz ze swoim bratem Malachim wywodzi się z arytokratycznego rodu, który słynie z największych archeologicznych odkryć. Dziewczyna również jest poszukiwaczką skarbów. To własnie jej najbogatsi na świecie zlecają odnajdywanie cennych artefaktów. I to nie byle jakich, ale takich, które są najbardziej pożądane, ukryte przed ludzkim okiem, niemożliwe do odnalezienia... Taris słynie ze swojej skuteczności. Tym samym ściąga na siebie zainteresowanie Aristoi. Najpotężniejszych istot, które niegdyś zamieszkiwały Atlantydę. Wraz z Azraelem, aniołem którego Aristoi wysłali ze zleceniem wyrusza na poszukiwanie pradawnego artefaktu - Berła Światła. Nagrodą dla Nefertari za znalezienie obiektu jest życie jej brata, który z każdym dniem jest bliżej śmierci.
O WOW! Marah Woolf znowu to zrobiła! Znowu porwała mnie w cudowną, momentami niebezpieczną oraz nieprzewidywalną podróż! Tym razem wypełniła ją po brzegi egipską kulturą i wierzeniami. Nefertari jest egipcjanką, wszytko w jej wyglądzie o tym świadczy (jak sama podkreśla). Razem ze swoim bratem Malachim wywodzą się z Egiptu, choć aktualnie tam nie mieszkają. Rodzeństwo czuje silne przywiązanie do kultury swoich przodków i tradycji, dzięki czemu niesamowity, pustynny klimat czułam na każdej stronie. Ten, wyjątkowy nastrój podbija również fakt, że główną osią fabuły są poszukiwania berła, które swój koniec mają w Egipcie. Dzięki czemu stałam się takim samym odkrywcą jak Taris. Razem z nią i jej sojusznikami odkrywałam sekrety największych piramid, tajemnice faraonów oraz ukryte motywy egipskich bóstw. Bo tych ostatnich uwierzcie w tej historii nie brakuje. Autorka w swoją opowieść wplotła takie osobistości jak Set, Horus, Ozyrys czy tylko wspominany choć niemniej ważny Salomon. I tak jak napisałam na samym poczatku: Indiana Jones w żeńskiej wersji - nie przesadzałam! Nieustraszona Taris serwuje takie same emocje i niesamowite przygody, jak fantastyczne filmy o kultowym już archeologu. W tej książce nie ma miejsca na nudę!
Wspomnieć też muszę o Azraelu, który to wkraczając w życie Nefertari mocno w nim namiesza. Jak każdy, meski bohater Marah Woolf tak i Az ma w sobie wiele pozytywnych cech, ale nie jest pozbawiony również wad. Przeszłość ogromnie dała mu w kość, czego skutki możemy śledzić na łamach tej historii. Niemniej liczę, że w kolejnych tomach zrehabilitujesz się aniele!
Sam podział na Nieśmiertelnych i ludzi oraz fakt, że wśród istot nieśmiertelnych jest jeszcze wiecej podziałów w moim odczuciu świadczy o tym, że autorka od samego początku wiedziała co robi. W tej książce spotkamy nie tylko egipskie bóstwa, archanioły i anioły, pojawiają się także demony wszelkiej maści, peri oraz dżiny. Ostatnie z wymienionych zaskoczyły mnie swoją złożonością i pięknym królestwem. A Enola, przedstawicielka peri obudziła moją czytelniczą ciekawość. Mam nadzieję, że historia tajemniczej przyjaciółki Azraela zostanie bardziej rozwinięta w częściach kolejnych.
Jeśli chodzi o motyw poszukiwania artefaktu, jakim jest Berło Światła to nie mam się do czego przyczepić. Od samego początku zostałam wciągnięta w wir poszukiwań i aż do ostatniej strony nie mogłam się oderwać. Czy Taris udało się odnaleźć berło i tym samym kupić więcej czasu dla Malachiego? Tego musicie dowiedzieć się już sami.
Na zachętę jeszcze dodam, że relacja pomiędzy Nefertari, a Azraelem choć głównym wątkiem nie jest to... SIĘ DZIEJE! Lecą iskry, są wybuchy emocji i wiele słownych potyczek! Ta dwójka czuję, że jeszcze ze sobą nie skończyła!
Zakończenie tej części należy do tych, które łamią serce... Marah Woolf zastosowała typowy cliffhanger, po którym ciężko dojść do siebie. Ale takie zakończenia są przecież najlepsze. Nie te miałkie, bez wyrazu po których czujemy "ok, spokojnie poczekam na następny tom". Nie, tutaj mamy ten typ zakończenia, po którym rwie się włosy z głowy i w myślach krzyczy "nie, to nie może się tak skończyć!". Także polecam! Są emocje, tak jak powinno być zawsze po udanej lekturze! Ja bawiłam się świetnie podczas wędrówki z Taris, Azraelem i resztą zwariowanej ekipy! I liczę, że wraz z nimi w kolejnych częściach uda mi się zawędrować na zatopiony ląd - Atlantydę.
Indiana Jones w żeńskiej wersji! Zapraszam Was na kilka słów o najnowszej książce Marah Woolf - Berło Światła.
Nefertari wraz ze swoim bratem Malachim wywodzi się z arytokratycznego rodu, który słynie z największych archeologicznych odkryć. Dziewczyna również jest poszukiwaczką skarbów. To własnie jej najbogatsi na świecie zlecają odnajdywanie cennych artefaktów. I to nie...
Macie ochotę na historię zamkniętą w jednej książce? Historię o głębokim uczuciu, które rodzi się z wątpliwego sojuszu? Jeżeli tak, to zapraszam Was na kilka słów o "Cieniach między nami"!
Alessandra Stathos przybywa na królewski dwór w jednym celu. Pragnie zostać królową, ale żeby jej marzenie się spełniło musi uwieść Króla Cieni, a potem go zabić. Zadanie nie należy do najłatwiejszych, bowiem król nie dopuszcza do siebie nikogo, a organizowane przez niego bale, by znaleźć sobie wybrankę zawsze kończą się niepowodzeniem. Jednak tym razem wszystko się zmienia. Alessandra bliska jest spełnienia swoich najskrytszych pragnień. Czy chęć zgarnięcia korony tylko dla siebie, będzie silniejsza niż rodzące się pomiędzy Alessandrą, a Kalliasem uczucie?
Początek książki jest dość mocny. Historia zaczyna się w nietypowym momencie, a główna bohaterka zdradza nam co takiego uczyniła. I już wtedy wiedziałam, że będzie nieźle. Alessandra od wejścia dała się poznać, jako bezwzględna i pozbawiona głębszych uczuć kobieta. Ten wstep był inny, świeższy i na pewno zaskakujący. Bowiem od razu wiemy, że tym razem główna bohaterka nie będzie szarą myszką, gotową stanąć tam gdzie jej każą. To ona ustala zasady, by zdobyć to czego pragnie najbardziej. A pragnie władzy oraz wolności od swojej rodziny. To wszystko może zapewnić jej małżeństwo z Kalliasem.
I choć historia po tym, jak Lady Stathos trafia na dwór zyskuje na pewnej monotonności, to gdzieś pośród stron i opisanego życia na dworze czuć, że to nie wszystko co autorka ma czytelnikowi do zaoferowania. Wgłębiając się w tę historię czułam, że najlepsze jeszcze przede mną, że to co nadejdzie zmiecie mnie z nóg. I tak było!
Dążąc do poznania zakończenia, po drodze spotkałam wiele, cudownych postaci. Bohaterów, którzy zaskarbiali sobie sympatię Alessandry w prosty sposób. Dostrzegali ją. Nie wybrankę króla, nie zaledwie drugą córkę... Widzieli Alessandrę. I choć Król Cieni zaczął się od dziewczyny oddalać miała z kim spędzać czas i węszyć za informacjami, które pomogą jej w zdobyciu względów Kalliasa.
W tej książce intryga goni intrygę, spisek popycha spisek, a nieustające zamachy na życie królewskie nadają całej książce nieustającego napięcia. Pośród całego chaosu relacja pomiędzy Alessandrą i Kalliasem powoli się rozwija. Od zaintrygowania, przez obojetność, aż po rodzące się uczucie szczerej przyjaźni. Przyjaźni, która ma szansę na coś wiecej, gdy bohaterowie zdecydują się zaryzykować. Kallias musi podjąć decyzję, czy poczucie bliskości jest ważniejsze, niż nieśmiertelne życie, które wiedzie wśród swoich cieni. I o jeju! Jak bardzo mi się podobał rozwój tej, brzuliwej relacji. Z każdą stroną wyczekiwałam spotkań pomiędzy nimi, a wszystkie sytuacje, w których się znajdowali przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. Dla takich bohaterów i takiej chemii pomiędzy nimi, warto sięgnąć po tę książkę! Ja jestem tym wszystkim oczarowana i ubolewam, że tym razem jest to powieść jednotomowa. Z chęcią poczytałabym więcej o tej dwójce.
Polecam, gorąco Wam "Cienie między nami" polecam!
Macie ochotę na historię zamkniętą w jednej książce? Historię o głębokim uczuciu, które rodzi się z wątpliwego sojuszu? Jeżeli tak, to zapraszam Was na kilka słów o "Cieniach między nami"!
Alessandra Stathos przybywa na królewski dwór w jednym celu. Pragnie zostać królową, ale żeby jej marzenie się spełniło musi uwieść Króla Cieni, a potem go zabić. Zadanie nie należy do...
Lubicie włoskie klimaty? A może kręcą Was w książkach piekielne motywy? Jeśli odpowiedzi na powyższe pytania brzmią TAK, to zapraszam Was na kilka zdań zachwytu nad "Królestwem Nikczemnych" Kerri Maniscalco.
Emilia i Vittoria są wiedźmami. Ich rodzina wywodzi się ze starego rodu, który początek ma u samej Boginii Księżyca. Jednak życie Emilii to nie same zaklęcia, rzucanie klątw i ważenie eliksirów... Dziewczyna wiedzie normalne życie śmiertelniczki i z przyjemnością pomaga w rodzinnej restauracji.
Jednak spokój Emilii burzą morderstwa, których ofiarami są streghe, czyli wiedźmy... Sytuacji nie poprawia również babka bliźniaczek. To właśnie ona na każdym kroku pilnuje i głosi kazania, by dziewczęta uważały na Nikczemnych. Bowiem moc Emilii i Vittorii jest zbyt kusząca dla istot z piekła rodem...
I to właśnie Vittoria płaci za to najwyższą cenę. Emilia pragnąc pomścić śmierć siostry, wzywa demona mając nadzieję, że ten pomoże odnaleźć zabójcę Vittorii. Na wezwanie dziewczyny odpowiada nie kto inny, jak Pan Gniewu - jeden z Nikczemnych.
O WOW! Co tu się działo! Od samego początku zostałam wciągnięta w wydarzenia, które wywoływały we mnie przeróżne emocje. Od strachu, po radość. Nie będę kłamać, gdy napiszę że początek napawał mnie dużym niepokojem. Temat śmierci, morderca bez skrupułów, ogólnie wyczuwalny mrok i okrucieństwo oraz depczące po piętach bestie z piekła... To wszystko moje klimaty! Uwielbiam w książkach duszny i posępny nastrój, który w tej historii było czuć na każdej stronie. W tej książce nie znajdziecie wesoło szczebioczącej bohaterki, która zakochuje się w niebezpiecznym demonie. Emilia jest zaprzeczeniem typowej, głównej bohaterki. Błądząc w mroku, który pojmał ją w swoje objęcia po stracie siostry stwierdza, że jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji jest ZEMSTA. I właśnie zemsta nadaje biegu całej historii. To właśnie pod wpływem chwili i dławiących emocji Emilia przyzywa demona, tym samym wprawiając w ruch pewną przepowiednię.
Fabuła i bohaterowie to w tej historii kluczowe elementy, które autorka dopracowała do ostatniej kropki. Tajemnicze morderstwa, złe omeny, piekielne siły i moce czarownic - to wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Widać, że autorka miała pomysł na tę książkę od pierwszego zdania i wycisnęła z tego pomysłu wszystko co najlepsze. Nic w tej historii nie jest jednoznaczne, ani dobre lub złe. Śledząc poczynania Emilii, do samego końca nie wiedziałam na czym stoję. Ciężko było przewidzieć następne ruchy bohaterów, a wiele z nich naprawdę mnie zaskoczyło.
Jeśli chodzi o bohaterów, to tutaj jestem bardzo zadowolona. Dostałam cały wachlarz wspaniałych postaci. Emilia, Vittoria, Nonna, Camilla to pełne życia bohaterki, które gdyby mogły wyszłyby z kart powieści. Na Nikczemnych narzekać również nie mogę, bowiem Pan Gniewu skradł moje czytelnicze serce zaraz na starcie. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach jest go więcej, a jego relacja z Emilią jeszcze nie raz chwyci mnie za serce. Nie brakuje tutaj także złych postaci, które nie ukrywają swoich zamiarów i gotowe są zrobić wszystko, by posiąść władzę. W tej części poznacie niejednego Księcia Piekła, autorka zadbała o to, by na drodze Emilii stanęło ich więcej. I powiem Wam, że jest moc!
I tylko jedno mogę Wam polecić, nie siadajcie do tej lektury z pustym żołądkiem i brakiem słodkości pod ręką... Wierzcie, przydadzą się Wam!
Czekam na kolejne części, a tom pierwszy polecam z głębi serca! Czytajcie, przewarto!
Lubicie włoskie klimaty? A może kręcą Was w książkach piekielne motywy? Jeśli odpowiedzi na powyższe pytania brzmią TAK, to zapraszam Was na kilka zdań zachwytu nad "Królestwem Nikczemnych" Kerri Maniscalco.
Emilia i Vittoria są wiedźmami. Ich rodzina wywodzi się ze starego rodu, który początek ma u samej Boginii Księżyca. Jednak życie Emilii to nie same zaklęcia, rzucanie...
Sięgając po "Siostrę Nocy" miałam bardzo duże oczekiwania. Dwa, poprzednie tomy wprawiły mnie w niemały zachwyt, a poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko. Czy Marah Woolf zaspokoiła moje czytelnicze oczekiwania?
UWAGA NA SPOILERY Z POPRZEDNICH CZĘŚCI.
.
.
.
.
Siostry Grandier uciekają z niewoli Króla Demonów - Regulusa. Świat stoi na granicy wojny. Śmierć zagląda w każdy zakątek. A tymczasem Vianne odnajduje tajemniczą wiadomość, która naprowadza czarownice na pewien trop. By odkryć co kryje się za wiadomością, Vianne wraz z Aarvandem muszą odbyć niebezpieczną podróż. Czy uda im się ocalić świat przed zagładą?
I cóż mogę napisać? Autorka po raz kolejny zabrała mnie w niesamowitą przygodę, którą zwieńczyła satysfakcjonującym mnie rozwiązaniem. Bo umówmy się, znaczna większość którą zarównała sobie pewna postać, będzie takim zakończeniem zadowolona. W moim odczuciu finał ma również wydźwięk pełen melancholii, lecz tym nie przytłacza. Jest on w sam raz. Zostawia po sobie uczucie spełnienia i spokojnej głowy.
Jeśli chodzi o rozwój fabuły, to tutaj fani legend arturiańskich będą mieli się w co wgryźć. Bowiem podróż, którą Vi i Aarvand odbędą, będzie ściśle związana z Camelotem, Merlinem i Królem Arturem. To właśnie podczas tej podróży bawiłam się najlepiej. Przygody, które Vianne przeżywała na każdym kroku były poruszające, pełne niebezpieczeństw i oszałamiającej magii. Nie obyło się także bez focha w stronę Aarvanda. Kręcę na ciebie głową demonie. W tym tomie poczynania księcia Coralis przyznaję szczerze, że doprowadzały mnie do szału. Mimo wszystko nie ujmuje mu to niczego, co zaskarbił sobie u mnie w częściach poprzednich. Po przeczytaniu dwóch trylogii spod pióra Marah Woolf dochodzę do wniosku, że męscy bohaterowie muszą sobie u swoich wybranek nieźle nagrabić, by potem moment zgody był wielce satysfakcjonujący.
Bohaterowie w tej części, tak jak w częściach poprzednich mają moje czytelnicze serce. Bezgranicznie i na zawsze. Vi i Aarvand, Maëlle i Aden, Aimee i Caleb - każde z nich wnosi do tej trylogii wszystko co najlepsze. Pomimo potknięć, często złych wyborów i nieporozumień tworzą cudowną całość. Każda z par świetnie się uzupełnia, a to co autorka zafundowała Calebowi i Aimee mocno mną wstrząsnęło! Tyle emocji! Nie zabrakło również nowych bohaterów, którzy swą walecznością wpisali się w serce Vi i Aarvanda oraz moje.
Nie pozostaje mi nic innego, jak standardowo napisać CZYTAJCIE! Nie będziecie żałować, bo to co serwuje Marah Woolf jest dopięte na ostatni guzik, a wszechobecna magia wylewającą się z kart powieści przeniesie Was w inny świat, miejsce i czas.
Sięgając po "Siostrę Nocy" miałam bardzo duże oczekiwania. Dwa, poprzednie tomy wprawiły mnie w niemały zachwyt, a poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko. Czy Marah Woolf zaspokoiła moje czytelnicze oczekiwania?
UWAGA NA SPOILERY Z POPRZEDNICH CZĘŚCI.
.
.
.
.
Siostry Grandier uciekają z niewoli Króla Demonów - Regulusa. Świat stoi na granicy wojny. Śmierć zagląda w...
Jeśli jeszcze się wahacie i nie wiecie, czy warto sięgnąć po historię Poppy... Nie czekajcie dłużej! Nie wahajcie się! "Krew i popiół" Jennifer L. Armentrout to książka, po której długo nie dojdziecie do siebie! Bo, to co w tej historii serwuje autorka jest niesamowicie dobre, wciągające i uzależniające na maksa!
Ale zacznijmy od początku.
Poppy jest Panną, wybranką Bogów. To właśnie w niej całe królestwo Solis, widzi nadzieję na lepsze jutro. Bycie Wybraną ma jednak ogromną cenę... Życie Poppy to same zakazy. Dziewczyna nie chcąc dłużej odkładać życia na później, doprowadza do intrygującego spotkania, które nadaje bieg całej historii. Bo to właśnie tajemniczy Hawke, którego Poppy poznaje podczas nielegalnej eskapady zmienia wszystko.
Jeju! Od czego, by tu zacząć? Chciałabym Wam tyle napisać...
Zacznę od tego, że książki Jennifer L. Armentrout towarzyszą mi od wielu lat. Uwielbiam sięgać po twórczość autorki, więc przy tej pozycji nie mogło być inaczej. Tym bardziej, że "Krew i popiół" to coś zupełnie nowego, innego niż dotychczasowe książki autorki. Historia Poppy skierowana jest do czytelników starszych. I już samo to zaostrzyło mój apetyt ogromnie, bo dobra historia fantasy połączona z nutką pikanterii, to jest to czego na polskim rynku książki bardzo brakuje.
Choć historia rozwija się stopniowo, a pierwsze strony wydają się być ciężkie, to uwierzcie, że warto iść w to dalej. Ze strony na stronę czuć, że autorka ma na to wszystko pomysł. Akcja rozwija się powoli, daje nam czas na zaaklimatyzowanie się, poznanie bohaterów oraz miejsca w którym przyszło im żyć. Narracja Poppy daje nam możliwość wgłębienia się w jej myśli. Dziewczyna, która całe swoje życie spędziła pod kloszem, pod ostrym nadzorem stwierdza, że ma dosyć. Chce żyć. I to właśnie widzimy. Stopniowe przełamywanie się Poppy, poznawanie wszystkiego co dotychczas było dla niej zakazane, a co dla innych jest codziennością. W tej drodze towarzyszy jej Hawke, który to w podejrzanych okolicznościach bardzo się do Poppy zbliża, by zapewnić jej bezpieczeństwo. I jak można się domyślić, czuć pomiędzy nimi silną chemię i pożądanie! Ale Hawke jest wszystkim tym, czego Poppy mieć nie może... Kuszące prawda? Czy Panna ulegnie pokusie? Tego musicie dowiedzieć się sami, bo podawać Wam te informacje, jak na tacy byłoby zbrodnią.
Nie można również zapomnieć o tym, że nie samą relacją Poppy i Hawka ta książka żyje. W tej historii chodzi o coś więcej, o coś bardziej przerażającego niż niepohamowane przyciąganie... Poppy jest w niebezpieczeństwie. Jej życie cenne jest nie tylko dla mieszkańców Solis, czyha na nią również Mroczny, który za wszelką cenę musi ją dorwać. Dlaczego Poppy jest mu tak bardzo potrzebna?
Bo to właśnie on, Mroczny, książę Casteel będzie deptał Poppy po piętach, a wszystko co wydarzy się w Solis i odciśnie piętno na dziewczynie skumuluje się w ostatnich stronach tej powieści. A te po prostu wciskają w fotel...
Dodać jeszcze muszę, że choć akcja w tej książce nie pędzi na łeb na szyję, to znajdziecie tutaj wszystko co najlepsze w książkach Pani Armentrout. Niebezpieczeństwo, zwroty akcji, które przyspieszają bicie serca, charyzmatycznych bohaterów i świetne dialogi, które Poppy i Hawke prowadzą przez większość książki. Ich relacja jest na tyle dynamiczna, pełna sekretów i niepozbawiona strachu, że wszystko co się wokół nich dzieje jest inne, zaskakujące i dobrze przemyślane. Ich kłótnie są bezcenne, a wszystko co robią naładowane emocjami po brzegi. I właśnie to jest cudowne w tej historii.
Pamiętajcie tylko, że "Krew i popiół" to dopiero początek. Intrygujący wstęp do całego cyklu, który coś czuję, że jeszcze nie raz przyprawi mnie o bezsenne noce... Bo to właśnie robią ze mną książki Pani Armentrout. Sprawiają, że zwykła, szara codzienność staje się lepsza do zniesienia. I za to autorce bardzo dziękuję.
A Wydawnictwu You&YA bardzo dziękuję za egzemplarz i możliwość patronowania tak dobrej książce.
Jeśli jeszcze się wahacie i nie wiecie, czy warto sięgnąć po historię Poppy... Nie czekajcie dłużej! Nie wahajcie się! "Krew i popiół" Jennifer L. Armentrout to książka, po której długo nie dojdziecie do siebie! Bo, to co w tej historii serwuje autorka jest niesamowicie dobre, wciągające i uzależniające na maksa!
Ale zacznijmy od początku.
Poppy jest Panną, wybranką...
Macie ochotę na podróż pełną śmiechu, niebezpieczeństw i niesamowitych zwrotów akcji?
Jeśli tak to zapraszam Was do Wyraju!
Wszystko zaczyna się od pewnego, śmierdzącego demona... To właśnie wtedy, gdy Elgan spotyka Smęta, cała historia nabiera rozpędu. Wąpierz, ku własnemu zdumieniu postanawia pomóc Smętowi, któremu grozi demoniczny obłęd. W tym celu będzie musiał przemierzyć wiele kilometrów, by dotrzeć do lasu Czarnoboga. Bo to właśnie Czarnobóg jest ostatnią szansą na ratunek Smęta. I gdyby tego było mało, to do eskapady dołączy również Dorada. Piękna szamanka, która jak się okaże ma także własną misję do wykonania. Ale to nie koniec! Podczas podróży Elgan, Smęt, Dorada i pewien Mirosław będą musieli odkryć kto stoi za tajemniczymi porwaniami dzieci, zmierzyć się z niejednym niebezpieczeństwem i znaleźć odpowiedź na pytanie, co takiego zrobił Elgan, że został wąpierzem.
I tak właśnie zaczyna się cała zabawa! Nie będę ukrywać, że bawiłam się podczas tej lektury wyśmienicie. Już od pierwszych stron Kamila Szczubełek porwała mnie swoim pomysłem na całą historię. Tutaj wszystko dopięte jest na ostatni guzik, a całość okraszona została humorem, który idealnie wpisał się w mój czytelniczy gust. Bo co może być lepszego od marudnego Elgana, cichutkiego Smęta, rozgadanej Dorady i wkurzającego Mirosława za to, że po prostu jest i oddycha? Nic! Z tym, że ten ostatni tak działał na Elgana, nie na mnie! Bo Mirosława również polubiłam, chociażby za sam fakt, że wkurzał naszego, burkliwego wąpierza. Z taką ekipą można stawiać czoła wszystkim przeciwnościom losu!
Bardzo podobał mi się również pomysł na rozwinięcie tajemniczych porwań dzieci i połączenie tego z przeszłością Elgana, o której on sam nic nie wie. Której nie pamięta. Świetnie się bawiłam rozwiązując z nim te wszystkie zagadki, łącząc punkt po punkcie w celu odnaleznia prawdy. Prawdy, która okaże się zbyt bolesna, ale konieczna do tego, by iść dalej.
Wspomnieć też muszę o Itrisie. Ten to potrafi podnieść ciśnienie! Tak samo, jak Elgan mam ochotę ubić dziada, a co! Za wszystko co zrobił, w szczególności jednej osobie... Ale komu i co zrobił? Tego Wam już nie zdradzę, to musicie odkryć sami.
Bardzo się cieszę, że "Droga do Wyraju" trafiła w moje ręce, że mogłam wraz z bohaterami przeżywać te wszystkie niebezpieczeństwa i pośmiać się co niemiara. Jestem bardzo ciekawa, jak to wszystko rozwiąże się w dalszych częściach. Czekam na nie z niecierpliwością! Droga Kamilo ta książka to czyste złoto!
Za możliwość przeczytania i objęcia "Drogi do Wyraju" patronatem bardzo dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc i Kamilii Szczubełek.
Macie ochotę na podróż pełną śmiechu, niebezpieczeństw i niesamowitych zwrotów akcji?
Jeśli tak to zapraszam Was do Wyraju!
Wszystko zaczyna się od pewnego, śmierdzącego demona... To właśnie wtedy, gdy Elgan spotyka Smęta, cała historia nabiera rozpędu. Wąpierz, ku własnemu zdumieniu postanawia pomóc Smętowi, któremu grozi demoniczny obłęd. W tym celu będzie musiał...
2021-03-16
Katarzyna Berenika Miszczuk dla młodszych!
Od momentu, w którym usłyszałam, że Pani Miszczuk tworzy coś dla młodszych czytelników nie mogłam usiedzieć w miejscu! Uwielbiam sięgać po takie książki, bo zawsze świetnie się przy nich bawię. Czy tym razem było tak samo?
A jakże!
Rodzina Lipowskich zmuszona jest przeprowadzić się na wieś. Po rozwodzie rodziców, rodzeństwo - Bogusia, Leszek, Tosia oraz najmłodsza Dąbrówka, muszą odnaleźć się w zupełnie innym świecie. Bowiem Bieliny od Warszawy różni wszystko! Tutaj nic nie jest takim jak się wydaje, a mieszkańcy wioski mówią, że w domu ciotki Mirki straszy... I chyba mają rację! Dzieciaki szybko odkrywają, że za sprawą złej istoty, ich nowy dom popada w ruinę. A ich rodzicielka sprząta bez chwili wytchnienia, chociaż rano kurz powraca na swoje miejsce. A co gorsza, gdy próbują wypytywać ciotkę Mirkę o to co się dzieje, ta zaczyna się jąkać... Ciotce w ramach wskazówki, udaje się tylko podsunąć pewną książkę Tosi... Dzieciaki zdane same na siebie, podejmują decyzję, że samodzielnie przepędzą intruza z nowego domu.
Książka już od samego początku wciąga. Autorka powróciła do świata "Szeptuchy" (akcja dzieje się paręnaście lat później), który przepełniony jest po brzegi słowiańskim klimatem. Ten klimat czuć na każdej stronie. W tej opowieści nasz kraj nazywa się Księstwem Polskim, ludzie na wsiach wierzą w wielu bogów, chodzą do Szeptuch i nie dziwią się wcale, że istnieją demony! I pomyśleć, że to wszystko spada na naszych bohaterów - mieszczuchów. Podczas zmagań głównych bohaterów z demonem, który zadomowił się w domu ciotki Mirki bawiłam się świetnie. Było ciekawie i wciągająco. Były także momenty, podczas których parskałam głośnym śmiechem, ale były też i takie, podczas których współczułam Bogusi. To właśnie Bogusia najgorzej radziła sobie z problemami, które na jej rodzinę spadły. Począwszy od rozwodu rodziców, a skończywszy na przeprowadzce. Autorka moim zdaniem dobrze ugryzła problem, jakim jest rozwód rodziców i pokazała, że warto rozmawiać. Choć jak wiadomo, takie rozmowy bywają bardzo ciężkie. Reszta rodzeństwa również odczuwała brak ojca i każde z nich radziło sobie z tym problemem inaczej. Leszek postanowił szybciej dorosnąć, a Tosia udawać, że nic się nie dzieje.
Podsumowując: całość historii została przedstawiona w ciekawy i niebanalny sposób. Akcja z demonem, spotkania z Babą Jagą, Babą Gosławą, wizyta Mieszka Pierwszego w domu ciotki Mirki i wszystko inne co dzieje się w tej książce, składa się naprawdę na wyjątkową opowieść. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na kontynuację. Jestem pozytywnie zaskoczona. Polecam każdemu - małemu i dużemu czytelnikowi.
Współpraca z Wydawnictwem Uroboros i Wydawnictwem Wilga.
Link do instagrama:
https://www.instagram.com/p/CV8MudTMale/?utm_source=ig_web_copy_link
Katarzyna Berenika Miszczuk dla młodszych!
Od momentu, w którym usłyszałam, że Pani Miszczuk tworzy coś dla młodszych czytelników nie mogłam usiedzieć w miejscu! Uwielbiam sięgać po takie książki, bo zawsze świetnie się przy nich bawię. Czy tym razem było tak samo?
A jakże!
Rodzina Lipowskich zmuszona jest przeprowadzić się na wieś. Po rozwodzie rodziców, rodzeństwo -...
Macie ochotę na coś niecodziennego, pełnego humoru, tajemnic i... przedszkolaków z piekła rodem? Jeśli Wasza odpowiedź na powyższe pytanie brzmi "TAK", to jesteście w dobrym miejscu!
Wraz z Kasia Wierzbicka i Wydawnictwem Spisek Pisarzy zapraszamy do świata Agaty Filipczak! Kobiety, która nieświadomie podjęła się śmiertelnie niebezpiecznej pracy... Ale kto, by pomyślał, że bycie woźną w przedszkolu może grozić śmiercią?
Wkraczając w świat przedszkolaków, Agata odkrywa, że magia istnieje, a to co dotychczas brała za złe sny, jest prawdziwe... I tutaj zaczyna się cała jazda!
Dawno nie bawiłam się tak dobrze przy lekturze. W tej historii znalazłam wszystko co lubię w książkach fantasy: magię, słowiański klimat, dreszczyk strachu, mnóstwo akcji, świetny humor i niebanalną główną bohaterkę. Agata jest postacią, która po wielu zawodach na różnych płaszczyznach, przestała wierzyć w siebie. Nieudany związek, rezygnacja z pracy marzeń, zawiła relacja z matką i dziwne widzenia... To wszystko sprawia, że Agata wręcz wychodzi z kart powieści. Jest kimś namacalnym. Kimś kto radzi sobie, jak może. Robi błędy, potyka się, ale i dąży do celu. Każde niepowodzenie stara się przekuć w motywacyjnego kopa, choć czasami bywa naprawdę ciężko. Dlatego bardzo dziękuję Kasiu za tak cudowną postać, jaką jest Agata. Za jej hart ducha, waleczność i jakże cenną normalność. Agata jest tylko i aż człowiekiem.
A jeśli chodzi o fabułę, to tutaj się naprawdę dzieje. Nasza bohaterka podczas rutynowych zadań w przedszkolu, zaczyna zauważać pewne rzeczy... Pojawiające się znikąd skaleczenia, niepokojące szepty wśród pracowników, dziwny duch i oczywiście Marcinek... Wycofany chłopczyk, który swą apatią i brakiem dziecięcych zachowań, uwagę Agaty przyciąga najbardziej. I jeszcze można, by było przymknąć oko na dziwne zachowanie Marcinka, gdyby nie jeden szczegół... Drewniana figurka, z którą chłopczyk się nie rozstaje. Nigdy. Bo co takiego może mieć w sobie, kawałek drewna uformowany na kształt koguta? Odpowiedź na to pytanie, Agata poczuje na własnej skórze. I to dosłownie! Bowiem Kłobcio skrywa w sobie ogromną moc...
I gdyby dziwnych sytuacji było mało, dodajmy do tego wszystkiego resztę magicznych stworzeń. W książce spotkacie zmory, wampiry, demony, krasnoludki i nawet samego Welesa! Welesa, który to postanawia namieszać w świecie magicznych. I to właśnie ten wątek nadaje biegu całej historii, bowiem to co planuje Weles ma duży wpływ na życie naszej Agaty i jej podopiecznych w przedszkolu. Nie mogę zapomnieć również o pewnym Dawidzie... Ten to ma dar wkurzania! Choć przyznać muszę, że bardzo spodobał mi się kierunek, w którym jego postać została poprowadzona. W tej książce nic nie jest oczywiste, aż do samego końca. I jeśli czekacie na gorący romans pomiędzy Agatą i Dawidem to... Musicie po prostu sięgnąć po tę historię i zobaczyć, co też autorka dla tych dwojga wymyśliła! Napiszę jedno: kapcie spadają!
Sam koniec historii też wstrząsa! Tego się nie spodziewałam, choć Agata co nieco na temat swojej przyszłości mówiła... Mimo to zawsze jest ten element zaskoczenia, który sprawia, że z ciężkim sercem przewraca się ostatnie strony książki.
Dlatego mam ogromną nadzieję, że wydawnictwo wraz z autorką nie każą nam długo czekać na kontynuację! Ale do tego również my, czytelnicy musimy dołożyć swoją cegiełkę. Kupujcie i czytajcie, bo naprawdę warto! Warto dla słowiańskiego klimatu, fabuły i bohaterów. Takie debiuty to złoto!
Aaa! I dodać jeszcze muszę, jedną rzecz! W tej książce był też pewien moment, w którym moje czytelnicze serce wypełniło ogromne ciepełko... Chodzi mi tutaj o pewną rozmowę Agaty z Igusią, w której wyznanie dziewczynki rozłożyło mnie na łopatki. Igusia naszą Agatę postrzega zupełnie inaczej, niż to co Agata widzi w lusterku. Był to moment bardzo zaskakujący oraz pełen dziecięcej bezpośredniości i szczerości. Wbił się w moją pamięć i nie może jej opuścić!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Spisek Pisarzy oraz Kasi Wierzbickiej.
https://www.instagram.com/p/CU5K79OsDDp/?utm_source=ig_web_copy_link
Macie ochotę na coś niecodziennego, pełnego humoru, tajemnic i... przedszkolaków z piekła rodem? Jeśli Wasza odpowiedź na powyższe pytanie brzmi "TAK", to jesteście w dobrym miejscu!
Wraz z Kasia Wierzbicka i Wydawnictwem Spisek Pisarzy zapraszamy do świata Agaty Filipczak! Kobiety, która nieświadomie podjęła się śmiertelnie niebezpiecznej pracy... Ale kto, by pomyślał, że...
Sięgając po "These Violent Delights" nie oczekiwałam wiele, a już na pewno nie oczekiwałam historii, która wgniecie mnie w fotel. Byłam przekonana, że dostanę w miarę dobre fantasy, z którym miło spędzę czas. Ku mojemu zaskoczeniu "Gwałtowne pasje" okazały się być strzałem w dziesiątkę! Zostałam nie tylko wciśnięta w fotel, ta historia wstrząsnęła mną do głębi!
Ciężki klimat Szanghaju, lata dwudzieste, komuniści, wojna gangów, tajemnicze szaleństwo, a wśród tego dwójka bohaterów, która żyje w nienawiści do siebie nawzajem.
Juliette Cai, dziedziczka bossa Szkarłatnego Gangu wraca z Nowego Jorku, by pomóc rodzinie w trudnych czasach.
Roma Montagow to następca bossa Białych Kwiatów, jednak jego pozycja w gangu jest niepewna. Przeszłość, która go prześladuje kładzie cień na jego prawu do sięgnięcia po władzę.
A popadający w ruinę Szanghaj, dotyka szaleństwo... To właśnie ono sprawia, że Roma i Juliette nawiązują nic porozumienia. Bo tylko razem mogą położyć kres zarazie. Inaczej miasto, w którym dorastali przestanie istnieć...
TO BYŁO COŚ!
Zostałam wciągnięta w świat pełen zniszczenia, nienawiści i zepsucia. Świat, w którym wszystko się wali, w którym szaleństwo przejmuje władzę nad ludźmi, a rebelianci tylko czekają na osłabienie gangów, by przejąć władzę w mieście.
W tej książce bohaterowie są pełni życia i niepohamowanej pasji. Juliette i Roma wpasowali się w moje czytelnicze gusta idealnie. Ona nieustępliwa i pełna pogardy, on niestrudzony i pełen determinacji. Razem tworzą mieszankę wybuchową. Mieszankę pełną bólu, nienawiści i zdradzonej miłości. Każde z nich popełniło i nadal popełnia mnóstwo błędów, ale jedno łączy ich na pewno. Juliette, tak jak i Roma oddadzą wszystko, by ich najbliżsi byli bezpieczni. Poświęcą nawet własne uczucia...
Jednak nie tylko z tej wybuchowej mieszanki ta książka się składa. "Gwałtowne pasje" mają do zaoferowania dużo więcej.
Tajemnicze szaleństwo, które spędza sen z powiek dziedzicom gangów nie jest zwykłym szaleństwem. Ludzie, których dotyka rozszarpują sobie gardła, a za tym wszystkim stoi nie kto inny jak człowiek i jego potwór.
Bardzo podobało mi się rozwinięcie, jak i sam pomysł na ten wątek. Dochodzenie, które prowadzą głowni bohaterowie, ludzie których spotkali na swojej drodze i tajemnice, które krok po kroku rozwiązują - to wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Główny antagonista nawet mnie zaskoczył, choć już wcześniej zaczynałam się domyślać kim jest i co może go napędzać do takiego działania. Moment, w którym odkrywamy jego prawdziwe oblicze był świetnie przez autorkę przemyślany.
Jeśli lubicie książki z wyrazistymi bohaterami, książki w których poprowadzony jest ciekawy wątek detektywistyczny, książki przesiąknięte strachem, podziałami i azjatyckim klimatem, to "These Violent Delights. Gwałtowne pasje" będzie dla Was idealne. Autorka napisała kawał dobrej historii, która porywa już od pierwszej strony. A zakończenie powoduje ogromny ból serducha! Ale takie zakończenia lubię najbardziej!
Sięgając po "These Violent Delights" nie oczekiwałam wiele, a już na pewno nie oczekiwałam historii, która wgniecie mnie w fotel. Byłam przekonana, że dostanę w miarę dobre fantasy, z którym miło spędzę czas. Ku mojemu zaskoczeniu "Gwałtowne pasje" okazały się być strzałem w dziesiątkę! Zostałam nie tylko wciśnięta w fotel, ta historia wstrząsnęła mną do głębi!
więcej Pokaż mimo toCiężki...