-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2022-02-19
2019-12
Nareszcie! W końcu nadszedł ten czas, kiedy sięgnęłam po książkę Mroza! Tyle osób zachwalało i polecało jego powieści, ale zawsze mi było z nimi nie po drodze; albo nie miałam czasu na czytanie, albo zaczytywałam się w inne pozycje, ale nareszcie się udało! Pierwsza książka Mroza przeczytana, ale czy nie aby ostatnia?!
Historia na pozór wydaje się być bardzo interesująca. Dwie pierwsze części tej powieści czytałam z zapartym tchem, aby dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów. Jednak im bardziej zbliżałam się ku końcowi, czułam się zawiedzona. Odniosłam wrażenie, że sam autor tworząc tą historię, do końca nie wiedział jak ją poprowadzić i skończyć cały ten wątek. Szkoda, bo zapowiadało się na prawdę bardzo dobrze.
Książka jest dosyć gruba, bo ma niecałe 500 stron, ale muszę Wam przysiąc, że czyta się ją niezwykle szybko, a czas przy lekturze mija niezauważalnie. Mogłabym stwierdzić, że aż ciężko oderwać się od lektury( w szczególności w pierwszych dwóch częściach) Wpływ na to ma na pewno zastosowany przez autora zabieg, polegający na zahamowaniu tempa akcji w pełnych napięcia i emocji momentach.
Sami bohaterowie, wykreowani przez pisarza, przypadli mi do gustu - rzadko to się zdarza, gdyż przeważnie bohaterowie o silnych charakterach, jak Chyłka, są przerysowani, przez co stają się irytujący. W przypadku "Kasacji" Remigiusz Mróz poradził sobie doskonale z nakreśleniem postaci, znalazł "złoty środek", dzięki czemu bohaterowie są realistyczni i prawdziwi.
W książce zastosowano język prawniczy, dzięki czemu można było się poczuć jak w sądzie na prawdziwej rozprawie, za co duży plus!
Oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj także wątku miłosnego, jak w prawie każdym kryminale. Nie jestem fanką tego typu motywów w książkach tego gatunku, jednak przy tej pozycji było to znośne. Relacja miłosna nie zaczęła stanowić głównego wątku, tylko epizodyczny, co dodatkowy urozmaiciło tą historię .
Podsumowując: "Kasacja" autorstwa Mroza nie jest złą pozycją, ale także nie jest wybitna. Przez wiele ochów i achów, które słyszałam na jej temat oczekiwałam czegoś spektakularnego, a dostałam przeciętny kryminał prawniczy. Jeszcze nie wiem czy sięgnę po kolejne tomy tej serii, może za jakiś czas z ciekawości. Jednak na pewno to nie jest moje ostatnie spotkanie z twórczością Mroza, bo już w krótce zabieram się za "Parabellum".
Więcej recenzji i innych postów okołoksiążkowych znajdziecie na blogu https://oczytanko.blogspot.com
Nareszcie! W końcu nadszedł ten czas, kiedy sięgnęłam po książkę Mroza! Tyle osób zachwalało i polecało jego powieści, ale zawsze mi było z nimi nie po drodze; albo nie miałam czasu na czytanie, albo zaczytywałam się w inne pozycje, ale nareszcie się udało! Pierwsza książka Mroza przeczytana, ale czy nie aby ostatnia?!
Historia na pozór wydaje się być bardzo interesująca....
2016-10-28
Agentka FBI, Maggie O'Dell została wezwana do dziwnego, niejasnego incydentu, który wydarzył się pewnej nocy, kiedy to grupa miejscowej młodzieży, chcąc zrobić coś szalonego, przeżyła najgorszy koszmar w swoim życiu. Dziwne efekty świetlne, uczucie czyjegoś wzroku na sobie, a potem niewyjaśniona śmierć trójki nastolatków....
W tym samym czasie dochodzi do masowego zatruć w szkołach. Tą sprawą zajmuje się pułkownik Benjamin Platt, który za wszelką cenę chce zidentyfikować szczep bakterii, którą zaraziła się młodzież.
Po przeczytaniu pierwszego opisu pomyślałam "O tak, to będzie jeden z PYSZNYCH BUKÓW". Co prawda druga część opisu nie zachwyciła mnie za bardzo, ale postanowiłam zakupić tą książkę i od razu po powrocie do domu zacząć ją czytać. I tak też zrobiłam! :)
Czytanie tego kryminału przyszło mi z łatwością, aż do pewnego momentu, a mianowicie do rozpoczęcia się drugiej równoległej fabuły, która moim zdaniem była nudnawa i opóźniała tempo akcji. Wiem, że był to zabieg celowy dokonany przez autorkę, jednak uważam, że takim przerywnikiem powinna być również interesująca sprawa,.
Mimo wyżej wymienionej wady i tak uważam, że książka jest naprawdę dobra. Czytało ją się naprawdę świetnie i w miarę szybko, dzięki dość sporej czcionce. A zakończenie z pozoru oczywiste, a tak naprawdę żadne z moich przypuszczeń się nie sprawdziło (nawet w tej mniej ciekawej sprawie kryminalnej) - co jest wielkim, ale to wielkim plusem tej książki.
Jeśli chodzi o bohaterów, to nie mogę się o nich za dużo wypowiedzieć, gdyż "Śmiertelne napięcie" to 9 część całego cyklu, a ja niestety przed przeczytaniem tej książki, nie miałam o tym bladego pojęcia. Mimo to większość relacji między postaciami była podana w tekście, więc nie było momentu "Yyy.... Kto to w ogóle jest?.." Jednak jeśli Wy będziecie chcieli sięgnąć po książkę z tego cyklu, proponuję zacząć od pierwszej części, bo cała historia związana z życiem prywatnym bohaterów wydaje się być na prawdę interesująca.
Podsumowując: Uważam, że książka ta jest naprawdę warta uwagi, mimo kilku niedoskonałości! Świetnie nadaje się jako książka na jesienny wieczór, nawet w Halloween, bo jej akcja świetnie trzyma w napięciu, a zakończenie jest nie do przewidzenia! Polecam serdecznie tą pozycję wszystkim fanom kryminałów i książek z dreszczykiem, ale nie tylko, bo wiem, że na pewno zaspokoi także oczekiwania pozostałych czytelników! :)
Więcej na blogu: pysznebuki.blogspot.com
Agentka FBI, Maggie O'Dell została wezwana do dziwnego, niejasnego incydentu, który wydarzył się pewnej nocy, kiedy to grupa miejscowej młodzieży, chcąc zrobić coś szalonego, przeżyła najgorszy koszmar w swoim życiu. Dziwne efekty świetlne, uczucie czyjegoś wzroku na sobie, a potem niewyjaśniona śmierć trójki nastolatków....
W tym samym czasie dochodzi do masowego zatruć w...
2016-10-18
"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne bohaterki. Chcą na własną rękę rozwiązać wszystkie te niedogodności.
Plusem tej książki na pewno jest jej fabuła. Uważam tak, ponieważ nie jest to, jak zawsze ta sama, oklepana historia, która powtarza się na kartach wielu powieści. Autorka przygotowała dla nas coś nowego, coś świeżego, coś czego jeszcze nie było.
Głównym tematem jest przemijanie życia, starość. Z pozoru sądzi się, że taka lektura będzie ciężka i mało przyjemna. Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla najprzyjemniejsze, jednak na pewno nie było to spowodowane tematyką (raczej tym, że powieść tą czytałam z dość dużymi przerwami)
Jeśli chodzi o bohaterów, w książce nie ma żadnej postaci, która wywarła na mnie POZYTYWNE wrażenie. Powiedziałabym raczej, że na odwrót. W "Bankiecie wysuszonych kasztanów" prawie każda z głównych bohaterek powodowała u mnie irytację i zniesmaczenie - jest to jeden z głównych powodów, dlaczego zwlekałam z przeczytaniem do końca tej książki i oceniłam ją niezbyt wysoko.
Kolejną wadą jest jej zakończenie. Zawsze czytelnik z niecierpliwością dąży do końca powieści, aby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów, itp., jednak tu książka kończy się nijak. Zakończenie to nie jest ani trochę poruszające, a tym bardziej nie wpływa na lepszy odbiór tej pozycji. :(
Podsumowując: Nie lubię pisać negatywnych recenzji, jednak w tym przypadku nie mam wyjścia. Z opisu wydawało mi się, że książka będzie naprawdę ciekawa, niestety bardzo się zawiodłam. Jest mi z tego powodu nieco przykro. Inni czytelnicy o tej pozycji wyrażają się naprawdę pozytywnie, a to oznacza, że opinie są podzielone, różne i żeby dowiedzieć się czy ta książka Wam się akurat spodoba, musicie sami ją przeczytać! :)
Recenzja pochodzi z bloga: pysznebuki.blogspot.com
"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne...
więcej mniej Pokaż mimo to
"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?
Czytając tą pozycję można było utożsamić się z bohaterami, którzy byli pokazani ze swojej gorszej strony. Dzięki temu czytelnik mógł zwrócić uwagę na błędy, jakie popełnia w swoim życiu, świadomie czy też nie. Uważam, że książka ta skłania do przeżycia pewnego rodzaju metamorfozy, zmian duchowych. Ja osobiście, czegoś takiego doświadczyłam i muszę przyznać, że jest to niesamowite doznanie.
Oprócz dość poważnej tematyki znajduje się tam też wiele humorystycznych fragmentów, które powodują, że na twarzy pojawia się uśmiech.
"(Nie)święci" to książka prezentująca mało znany gatunek literacki, a jest nim dramat. Szczerze powiedziawszy dramat kojarzy mi się tylko z lekturami szkolnymi. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tego typu pozycjami, oprócz w szkole, i niestety jest to mój wielki błąd, ponieważ uwielbiam ten gatunek. Brak zbędnych opisów, mnóstwo dialogów, czytanie w mgnieniu oka... - to coś co lubię!
Książkę, z racji tego, że jest to mało obszerny dramat, czytało się naprawdę szybko, przeczytałam ją może w ponad godzinę. Nietypowa, jednowątkowa fabuła sprawiła, że czas przy lekturze spędziłam miło i przyjemnie. Mam nadzieję, że na długo nie zapomnę o tej pozycji.
Niestety po przeczytaniu, czuję lekki niedosyt, ponieważ nie jest dokładnie określone co stało się z antykościelnym trio, jak po tym spotkaniu zmieniło się ich życie. Może autorka zdecyduje się na kontynuację i już za jakiś czas będziemy mili możliwość poznania dalszych losów Sary, Tomasza i Filipa i na to z całego serca liczę.
Podsumowując: "(Nie)święci" to pozycja dla starszych czytelników, mających za sobą już wzloty i upadki. Przeczytanie jej sprawiło mi ogrom przyjemności i dało mi dużo do myślenia. Mam nadzieję, że "(Nie)święci" wywołają u Was wiele refleksji, a w luźniejszych momentach poprawią Wam humor.
"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?
Czytając tą pozycję można...
2016-08-11
Książka beznadziejna! Przeczytanie jej zajęło mi na prawdę wiele czasu(mimo niewielkiej objętości pozycji). Czasu niestety zmarnowanego! :( Nie polecam!
Książka beznadziejna! Przeczytanie jej zajęło mi na prawdę wiele czasu(mimo niewielkiej objętości pozycji). Czasu niestety zmarnowanego! :( Nie polecam!
Pokaż mimo to2016-07-03
Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?
April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie jest to taki zwykły dom. W tym domu straszy! Para jest nękana przez ich nocne koszmary. Duchy nawiedzają ich, robiąc im krzywdę fizyczną i psychiczną. Czy tej dwójce uda się uciec i uratować swoje życie? Czy uczucie rodzące się między nimi przetrwa?
Jeśli mam być szczera, zupełnie nie tego się spodziewałam po książce, której opis wskazuje na zwykłą, niczym nie zaskakującą powieść. W trakcie czytania bardzo się zdziwiłam, ale nie mogę powiedzieć, że było to do końca pozytywne zaskoczenie.
Zamiast historii zgodnej z opisem z tyłu powieści, dostajemy wielowątkowe opowiadanie. Mimo tego, że cała fabuła jest w miarę ciekawa i nietuzinkowa, to wątki nie są dokładnie opisane. Autorka poświęciła tylko kilka stron, by rozszerzyć i przybliżyć czytelnikowi poruszone wątki. Niestety, to za mało i jest to wielki minus tej powieści.
Kolejną wadą "Manipulacji" są bohaterowie, a dokładnie ich zachowanie, a w szczególności charakter April. Nie wiem czy autorce chodziło o to, aby czytelnik był poirytowany z powodu zachowania głównej bohaterki, czy to czysty przypadek. April, nigdy nie mogąca się na nic zdecydować dziewczyna, doprowadzała mnie do szału i chyba na tym zakończę swoją wypowiedz na jej temat.
Jeśli chodzi o wykreowanie bohaterów, a może jego brak, to jest tragedia. Wydaje mi się, że przez całą książkę, a zawiera ona ok. 200 stron, autorka nie poświęciła ani linijki tekstu na przedstawieniu i opisaniu charakterów bohaterów, nawet głównych. :(
Czytając "Manipulację" miałam wrażenie, że autorka nie jest pewna jaki temat chce poruszyć, dlatego porusza wszystko co wpadnie jej do głowy. Dobrze to widać na przykładzie: W tekście pojawia się pełno motywów samobójstwa, które przygnębiają czytelnika. ale na końcu nagle pojawia się wspaniały cytat mówiący o tym, że jednak warto żyć.
Również w powieści pojawił się wątek miłosny. Nie jestem wielbicielką takowych rozwiązań, ale jestem w stanie to przetrwać. Niestety w "Manipulacji" wątek ten nie był dopracowany, i podczas czytania w tych momentach się nudziłam
Jedynym plusem, jakiego znalazłam w tej książce to fabuła. Choć nie dopracowana, to bardzo ciekawa! Muszę powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęła i byłam bardzo ciekawa zakończenia. -Nawiasem mówiąc liczyłam na lepsze zakończenie.
Styl pisania Julii Buzdygan oraz duża czcionka sprzyjały szybkiemu czytaniu. A krótkie rozdział (po ok. 10 stron) pozwoliły na szybkie przebrnięcie przez książkę.
Podsumowując: Moja opinia po przeczytaniu "Manipulacji" jest mieszana. Oczywiście nie żałuję lektury, ale na pewno nigdy więcej bym do niej nie powróciła. Jednak każdy ma swój gust, i jeśli chcielibyście przeczytać tą książkę, bardzo bym się z tego powodu cieszyła. Raczej polecam tą powieść trochę młodszym czytelnikom, mniej więcej w wieku nastoletnim. :)
Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?
April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie...
Ciężko mi stwierdzić co sądzę o tej pozycji… z jednej strony wciągająca fabuła, ale dużo nieścisłości i brak spójności. Myślę, że znacznie bardziej do gustu przypadają mi reportaże spod pióra autorki
Ciężko mi stwierdzić co sądzę o tej pozycji… z jednej strony wciągająca fabuła, ale dużo nieścisłości i brak spójności. Myślę, że znacznie bardziej do gustu przypadają mi reportaże spod pióra autorki
Pokaż mimo to