-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2019-11-26
Prolog tej książki to ogromny infodump rodem z „opków” na jakimś portalu dla adeptów pisania. Nudny i rozwleczony jak flaki w oleju. Bo niby czy na samym początku powieści w jakimkolwiek stopniu może zainteresować mnie, co w 2043. roku zrobiła Wielka Brytania, Szwajcaria, Francja, Watykan, Czechy, Węgry i Litwa? W fantastyce najtrudniejsze jest sprawne wprowadzenie czytelnika w świat wymyślony przez autora, odpowiednie dawkowanie informacji o wykreowanej rzeczywistości, tak by odbiorca nie czuł się, ani zagubiony, ani zanudzony. Tu został popełniony klasyczny falstart.
Nie wystawiam oceny, bo książki nie przeczytałem. Prolog, udostępniony na jednym z portali o fantastyce, skutecznie mnie zniechęcił. Nawet nie byłem w stanie przez niego przebrnąć i dotrzeć do pierwszego rozdziału. Takie „otwarcie” niestety nie wróży dobrze…
Prolog tej książki to ogromny infodump rodem z „opków” na jakimś portalu dla adeptów pisania. Nudny i rozwleczony jak flaki w oleju. Bo niby czy na samym początku powieści w jakimkolwiek stopniu może zainteresować mnie, co w 2043. roku zrobiła Wielka Brytania, Szwajcaria, Francja, Watykan, Czechy, Węgry i Litwa? W fantastyce najtrudniejsze jest sprawne wprowadzenie...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo mało to ambitne. Niestety jak większość wydawanej dziś fantastyki.
Bardzo mało to ambitne. Niestety jak większość wydawanej dziś fantastyki.
Pokaż mimo toPrzyjemnie się czytało. Próżno szukać w tej książce głębokich przemyśleń lub czegoś, co skłoniłoby do przemyśleń lub do innego spojrzenia na jakiś problem. Ale też ani razu nie czułem się zażenowany podczas czytania. Momentami trochę za dużo akcji.
Przyjemnie się czytało. Próżno szukać w tej książce głębokich przemyśleń lub czegoś, co skłoniłoby do przemyśleń lub do innego spojrzenia na jakiś problem. Ale też ani razu nie czułem się zażenowany podczas czytania. Momentami trochę za dużo akcji.
Pokaż mimo toKupiłem, bo zaciekawił mnie tytuł. Myślałem, że jest nawiązaniem do klasyki gatunku, powieści braci Strugackich "Trudno być Bogiem". Niestety niczego takiego w tej książce nie znalazłem. Okazało się, że to space opera z irytującymi bohaterami. Zatem "Łatwo być Bogiem" w ogóle nie powinno trafić w moje ręce. Stąd pewnie niska ocena. Ale cóż poradzę - zacząłem czytać, zirytowałem się i musiałem obsmarować. Zapewne mój osąd zdaniem wielbicieli gatunku będzie krzywdzący, ale nic na to nie poradzę :).
Kupiłem, bo zaciekawił mnie tytuł. Myślałem, że jest nawiązaniem do klasyki gatunku, powieści braci Strugackich "Trudno być Bogiem". Niestety niczego takiego w tej książce nie znalazłem. Okazało się, że to space opera z irytującymi bohaterami. Zatem "Łatwo być Bogiem" w ogóle nie powinno trafić w moje ręce. Stąd pewnie niska ocena. Ale cóż poradzę - zacząłem czytać,...
więcej mniej Pokaż mimo toDoczytałem zaledwie do połowy i w czasie lektury cały czas zastanawiałem się nad tym, do kogo adresowana jest ta książka. Konstrukcja postaci i wulgaryzmy w dialogach sugerowały, że do dorosłego czytelnika, jednak pomysł fabularny świadczył raczej o adresacie nieletnim. Mnie osobiście, jako czytelnika, który pełnoletność osiągnął kilkanaście lat temu, nie porwała historia o mitologicznych bogach żyjących wśród nas i posiadających nadprzyrodzone moce opisana zazwyczaj - o zgrozo! - śmiertelnie poważnie. Literatura Gaimana zdecydowanie nie dla mnie. Dziwi mnie, że znalazło się aż tylu wielbicieli takiego gatunku.
Doczytałem zaledwie do połowy i w czasie lektury cały czas zastanawiałem się nad tym, do kogo adresowana jest ta książka. Konstrukcja postaci i wulgaryzmy w dialogach sugerowały, że do dorosłego czytelnika, jednak pomysł fabularny świadczył raczej o adresacie nieletnim. Mnie osobiście, jako czytelnika, który pełnoletność osiągnął kilkanaście lat temu, nie porwała historia o...
więcej mniej Pokaż mimo toCzasu spędzonego z tą książką na pewno nie uważam za stracony. Pozycja dla fanów klasycznego, ambitnego science fiction w stylu Lema lub Dicka. Polecam.
Czasu spędzonego z tą książką na pewno nie uważam za stracony. Pozycja dla fanów klasycznego, ambitnego science fiction w stylu Lema lub Dicka. Polecam.
Pokaż mimo to
Po przeczytaniu opisu na rewersie okładki, spodziewałem się, że dostanę wizjonerską fantastykę socjologiczną w stylu Zajdla, tylko nowocześniejszą i dostosowaną do dzisiejszego rozwoju techniki. Tymczasem okazało się, że tak naprawdę w moje ręce trafiła „powieść gangsterska”, której akcja równie dobrze mogłaby toczyć się współcześnie - wystarczyłoby tylko wyrzucić z tekstu niektóre wtręty o futurystycznych urządzeniach, regulowaniu pogody i podgrzewanych ubraniach, a miejsce wydarzeń zlokalizować w Bombaju, Brazylii lub Mexico City. Społeczeństwo, w którym przyszło żyć głównemu bohaterowi, niestety w ogóle nie zostało opisane. Różnica między Ketrą A i B to fakt, w który musimy uwierzyć Autorowi niejako „na słowo”, ponieważ Cichowski w żaden sposób nie pokazał nam tego na przykładzie życia codziennego bohaterów. Główną postać, niejakiego Roberta Welkina, wyrzucono ze strefy dla bogaczy już na samym początku powieści, przez co o jego wcześniejszym życiu dowiadujemy się naprawdę niewiele. Robert szybko trafia do Ketry B i szczerze mówiąc w nowej rzeczywistości odnajduje się świetnie. Praktycznie bez zawahania i dylematów natury moralnej (!) wdaje się w konszachty z gangsterami, dzięki czemu w krótkim czasie zarabia kupę forsy, rozbija się drogimi brykami i mieszka w wypasionym apartamencie, który (tu musimy uwierzyć autorowi „na słowo”) jest i tak mniej wypasiony niż ten, który miał w strefie A. Jednak mimo wszystko: żyć nie umierać! Zatem gdzie ta bida i nędza w Ketrze B?
Daję powieści „2049” sześć gwiazdek za to, że jest naprawdę dobrze napisana. Czyta się ją płynnie, a niektóry opisy i metafory zwaliły mnie z nóg. Bez wątpienia Autor ma warsztat i talent pisarski (mógłby tylko nieco ograniczyć liczebność zaimka „swój”, ale tu też niestety kłania się redakcja i korekta).
Reasumując, w porównaniu z wizjonerskimi dziełami klasyków science fiction „2049” wypada niestety słabo. Do gustu przypaść może na pewno komuś, kto lubi literaturę sensacyjną i klimaty gangsterskie z wartką akcją. Jest dobrze napisana, czyta się ją przyjemnie, więc takim osobom z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Po przeczytaniu opisu na rewersie okładki, spodziewałem się, że dostanę wizjonerską fantastykę socjologiczną w stylu Zajdla, tylko nowocześniejszą i dostosowaną do dzisiejszego rozwoju techniki. Tymczasem okazało się, że tak naprawdę w moje ręce trafiła „powieść gangsterska”, której akcja równie dobrze mogłaby toczyć się współcześnie - wystarczyłoby tylko wyrzucić z tekstu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Całkiem przyzwoite science fiction, napisane z dużą dbałością o naukowy realizm. Ciekawi bohaterowie w pierwszej części - tacy jakich lubię, czyli banda wykolejonych degeneratów. Najbardziej do gustu przypadła mi postać Franka, jego dosyć niecodzienne spojrzenie na świat i fragment, w którym pokazywał swoje obliczenia. Najsłabszy moment to początek drugiej części, kiedy akcja trochę wytraca tempo i pojawia się za duże nagromadzenie naukowych dysput. Na szczęście potem napięcie pomiędzy bohaterami zaczyna znów narastać i finał jest naprawdę dobry.
Całkiem przyzwoite science fiction, napisane z dużą dbałością o naukowy realizm. Ciekawi bohaterowie w pierwszej części - tacy jakich lubię, czyli banda wykolejonych degeneratów. Najbardziej do gustu przypadła mi postać Franka, jego dosyć niecodzienne spojrzenie na świat i fragment, w którym pokazywał swoje obliczenia. Najsłabszy moment to początek drugiej części, kiedy...
więcej Pokaż mimo to