-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać263
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
IG: @strazniczka_ksiazekx
"Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić".
"Morze spokoju" czytałam już dwa razy. Za pierwszym razem, kiedy byłam nastolatką i bardzo, ale to bardzo mnie wtedy urzekła. Wzruszająca, emocjonalna, trudna powieść, poruszająca do szpiku kości. Ale tym razem... No nie wiem. Jakoś ciężko mi było przez nią przebrnąć. Pierwsza połowa ciągnęła się niemiłosiernie, wręcz momentami książka wydawała mi się nieco zbyt podobna do "Hopeless" Colleen Hoover - ten sam schemat: młoda dziewczyna mieszka z ciotką, kocha biegać i piec ciasteczka, w przeszłości dotknęło ją coś bardzo złego, w szkole uchodzi za puszczalską, a na horyzoncie pojawia się chłopak, który zdaje się miałby ją uratować. Coś mi tu mocno nie pasowało. Ale sama Colleen poleca "Morze spokoju", więc nie będę tutaj rzucać żadnych oskarżeń.
Od drugiej połowy zaczęło się w końcu coś dziać i udało mi się wciągnąć tak, aby nie móc się oderwać. Książka rzeczywiście była wzruszająca, ale nie wybitnie ujmująca. Nie łatwa, ale też nie bardzo ciężka. Opowieść o młodej dziewczynie, której jedna noc odebrała wszystkie marzenia i szczęśliwą przyszłość. Towarzyszyło mi przy niej sporo emocji, momentami rzeczywiście mnie poruszała, ale to nie było jednak to, co kiedyś. Widocznie kiedy dorosłam, inaczej postrzegam już niektóre powieści, za którymi szalałam, kiedy byłam młodsza.
Tak czy inaczej polecam. Trzeba tylko przebrnąć przez początek i potem historia się rozkręca.
IG: @strazniczka_ksiazekx
"Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić".
"Morze spokoju" czytałam już dwa razy. Za pierwszym razem, kiedy byłam nastolatką i bardzo, ale to bardzo mnie wtedy urzekła. Wzruszająca, emocjonalna, trudna powieść, poruszająca do szpiku kości....
IG: @strazniczka_ksiazekx
Na drugi tom "Gamerki" czekałam z niecierpliwością po cliffhangerze, jaki zafundowała nam autorka pod koniec tomu pierwszego. Wiki nie odpuszcza tak łatwo, więc nie pozostawi związku z Kilianem za sobą, dopóki porządnie sobie z nim wszystkiego nie wyjaśni. Chłopak odpycha naszą bohaterkę bojąc się, że powoli zaczyna pochłaniać go mrok i że niedługo znajdzie się po drugiej stronie lustra, skąd nie będzie już powrotu. Wydaje mu się, że widzi i słyszy rzeczy, których nie ma. Po mistrzostwach Polski w Fifie oboje mają wchodzić w skład drużyny reprezentacji Polski, co stawia ich w niezbyt korzystnym dla siebie położeniu. Na horyzoncie pojawia się nowy gracz, Kamil, który próbuje wejść pomiędzy Wiki a Kiliana (choć przez długi czas podczas czytania towarzyszyło mi wrażenie, iż Kamil ma w tym większy interes, a za tym wszystkim na pewno kryje się jakiś dawny konflikt pomiędzy nim a MadHatterem).
"Duszę się, bo nie czuję dłużej jaśminu. Tonę, bo ona nie trzyma mojej ręki".
Miałam problem, aby po tej książce zabrać się za pisanie recenzji. Autorka zafundowała mi niezłego kaca książkowego! Emocje nadal nie opadły i nie mogę uwierzyć, że to tylko dylogia, bo koniecznie potrzebuję więcej Wiki i Kiliana. Ta seria zmiażdżyła mnie totalnie. Po pierwszym tomie było ciężko, przy drugim miałam nadzieję na lepsze i przez chwilę tak było, ale mniej więcej w 3/4 książki pani Kasia znów wdeptała moje serce w ziemię.
Podwójny POV zarówno Ostrej i Hattera ponownie pozwolił mi wcielić się w umysły obojga bohaterów - co myślę, że w tej części było nawet bardziej kluczowe dla czytelnika niżeli w pierwszej. Ja już od dawna nie czytam romansów po to, aby poczuć "wow" czy sobie popłakać. Czytam je, kiedy potrzebuję lekkiej lektury. W tym przypadku przepadłam bez końca, a książka wcale nie była lekka, wręcz przeciwnie - była ciężka, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Emocje wrzały we mnie przez cały czas, prawdziwy rollercoaster. Zwykle podczas czytania książki na początku akcja musi nabrać tempa, czytelnik musi się zagłębić i wciągnąć w historię, a tutaj od pierwszego rozdziału już działo się naprawdę dużo. Autorka porusza trudne tematy, takie jak m. in. schizofrenia, PTSD, ataki paniki czy wykorzystanie na tle se*sualnym.
Zwykle podczas czytania scen erotycznych odczuwam strasznie zażenowanie, dlatego staram się unikać takich książek, jednak tutaj autorka świetnie podkręca atmosferę i dodaje nieco pikanterii, przez co nie miałam takich odczuć. Jedyne co mi się nie spodobało, to to, że momentami miałam wrażenie, iż nawiązań do "Alicji w Krainie Czarów" jest za dużo. Wiem, że cały ten zamysł jest w pewnym sensie otoczką tej historii, ale czasem już mnie to męczyło.
Oprawa graficzna książki jest przecudowna. Poprzednią część czytałam na Legimi, więc nie miałam okazji tak dobrze się z nią zapoznać, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie - te wszystkie detale tak pięknie dopracowane. Coś niesamowitego!
"Gamerka. Gra o wszystko" to kontynuacja zdecydowanie mroczniejsza od "Gamerki. To tylko gra". Trudna, ale wciągająca i bolesna, fundująca karuzelę przeróżnych emocji.
Z całego serca polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Na drugi tom "Gamerki" czekałam z niecierpliwością po cliffhangerze, jaki zafundowała nam autorka pod koniec tomu pierwszego. Wiki nie odpuszcza tak łatwo, więc nie pozostawi związku z Kilianem za sobą, dopóki porządnie sobie z nim wszystkiego nie wyjaśni. Chłopak odpycha naszą bohaterkę bojąc się, że powoli zaczyna pochłaniać go mrok i że...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Listopad 1991 roku. Na kampusie studenckim grasuje seryjny morderca. Charlie po śmierci swojej przyjaciółki, a zarazem współlokatorki, postanawia rzucić studia i wrócić do domu. Josh, nieznajomy student - a przynajmniej Charlie wydaje się, że jest studentem - proponuje jej podwózkę, gdyż akurat jedzie w tym samym kierunku i może ją podrzucić po drodze w jej rodzinne strony. Dziewczyna się waha, ale nie ma zbyt wielkiego wyboru. Musi jak najszybciej wyjechać.
Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy była młodsza i przez resztę życia mieszkała z babcią. Kocha filmy, zwłaszcza od Hitchcocka. Miewa halucynacje, a że tabletki od psychiatry sprawiały, że źle się czuła, to po prostu je odstawiła. Pod wpływem smutku, strachu lub stresu odpływa na kilka minut w świat "filmów w swojej głowie", nad czym nie ma żadnej kontroli.
Z początku bohaterom tej historii dobrze się rozmawia, jednak Charlie z czasem nabiera podejrzeń co do Josha, kiedy wyłapuje, że chłopak gubi się w tym, co mówił wcześniej. Dodatkowo przypadkiem zauważa jego prawo jazdy, na którym widnieją inne dane niż te, które jej podał. Wtedy zaczyna się akcja, a jedno jest pewne - tę noc może przetrwać tylko jedno z nich.
"Ludzie nie chcą przyznać, że są wśród nich potwory, więc te bestie chodzą wolno, a błędne koło przemocy i poczucia winy wciąż się kręci".
Jest to moja pierwsza styczność z twórczością tego autora i jeśli recenzje, które czytałam - a w których ludzie pisali, że jest to najsłabsza książka Riley'a - są prawdą, to ja sobie nie wyobrażam jak wciągające muszą być pozostałe jego powieści. Wkręciłam się już od pierwszych stron. To napięcie i niepokój, które odczuwałam wraz z główną bohaterką - momentami aż przechodził mnie dreszcz, poważnie! Ale chyba wiem, dlaczego ludzie uważają, że jest słaba i autor zmarnował potencjał na świetną i przerażającą historię - ponieważ zakończenie było do kitu. No może nie tak całkiem do kitu, ale spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Zamysł samej historii był ciekawy, realizacja też, choć nie do samego końca. Przez mniej więcej 3/4 książki naprawdę nie mogłam się oderwać, ale to zakończenie troszkę mnie rozczarowało. Choć było zaskakujące, bo myślę, że tego, co tam się wydarzyło, to nikt się nie spodziewał.
Otoczka mrocznej podróży w środku nocy, pustą autostradą, sam na sam z potencjalnym mordercą powodowała dreszczyk emocji. Z pewnością sięgnę po chociaż jeszcze jedną książkę Riley'a Sagera.
Mocny thriller, polecam.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Listopad 1991 roku. Na kampusie studenckim grasuje seryjny morderca. Charlie po śmierci swojej przyjaciółki, a zarazem współlokatorki, postanawia rzucić studia i wrócić do domu. Josh, nieznajomy student - a przynajmniej Charlie wydaje się, że jest studentem - proponuje jej podwózkę, gdyż akurat jedzie w tym samym kierunku i może ją podrzucić po...
IG: @strazniczka_ksiazek
Drugi tom "Słonej wanilii" pisany jest z perspektywy Amandy, która powoli realizuje swój plan i pomimo nieugiętości Tomka udaje jej się do niego zbliżyć, a chłopak stopniowo otwiera się na bliższą relację. Dodatkowo zbliża się osiemnastka dziewczyny, a ona bardzo boi się wkraczać w dorosłość i przekraczać tę magiczną liczbę wieku, która w życiu każdego jest bardzo ważna.
Na horyzoncie pojawia się nowa bohaterka, Diana, która dołącza do klasy Tomka i z którą chłopak pracuje nad pewnym projektem. Amandzie się to nie podoba, zwłaszcza, że Tomek ewidentnie wpadł Dianie w oko.
Czy przyjaźń członków Klubu Pomocników przetrwa nadchodzące zmiany?
"Zazdrość jest niczym sól. W niewielkich dawkach jest zdrowa, a nawet potrzebna, ale łatwo z nią przesadzić".
Przyjemnie czytało się tę część, która głównie była pisana z POV Amandy, jednak narracja trzecioosobowa pozwoliła mi także w niektórych sytuacjach dostrzec perspektywę innych bohaterów , co uważam, że urozmaiciło nieco opowieść.
Amanda jest trudną postacią, która wiele w swoim - poniekąd jeszcze krótkim - życiu przeszła.. Atrakcyjna licealistka, pracująca dorywczo w agencji modelek, mająca problemy z matką. Zarówno ją jak i Tomka dręczą demony przeszłości, z którymi muszą się mierzyć, a o których nie mówią sobie wszystkiego. Zaciekawiła mnie także Diana, która zaczyna toczyć cichą wojnę pomiędzy sobą, a główną bohaterką i bardzo bawiła mnie niedomyślność ze strony Tomka w tym temacie.
W książce pojawia się dość obszernie opisany motyw zazdrości, która w pewnym momencie, niekontrolowana, może narobić więcej szkody niż mogłoby się wydawać. Toksyczna zazdrość nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
Autor ukazuje nam także obraz typowej polskiej, konserwatywnej i pobożnej, ale surowej rodziny, a także motyw tajemnic, które prędzej czy później w bliższych relacjach wychodzą na jaw, a wszyscy wiemy, że im później to nastąpi, tym gorsze konsekwencje może to za sobą pociągnąć.
Problemy bohaterów wydawały mi się momentami bardzo błahe i infantylne, choć sama pamiętam jak to było ze sprawami sercowymi, kiedy sama byłam nastolatką wkraczającą w świat dorosłości, więc starałam się tego nie oceniać.
Z początku książka toczyła się nieco ślimaczym tempem i nie wywoływała we mnie większych emocji, ale kiedy pojawiła się postać Diany akcja dopiero się zaczęła, a końcówka uderzyła we mnie tak potężnym zwrotem akcji, że ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem w piersi.
Tom drugi tak jak i pierwszy bardzo lekko i przyjemnie się czytało, choć w tym przypadku nie była to już tak do końca słodko-cukierkowa historia, lecz nabrała nieco mrocznego klimatu.
Z niecierpliwością czekam na tom trzeci, który ukaże się już pod koniec kwietnia.
Polecam!
IG: @strazniczka_ksiazek
Drugi tom "Słonej wanilii" pisany jest z perspektywy Amandy, która powoli realizuje swój plan i pomimo nieugiętości Tomka udaje jej się do niego zbliżyć, a chłopak stopniowo otwiera się na bliższą relację. Dodatkowo zbliża się osiemnastka dziewczyny, a ona bardzo boi się wkraczać w dorosłość i przekraczać tę magiczną liczbę wieku, która w życiu...
IG: @strazniczka_ksiazekx
We wrześniu 1999 roku dziewiętnastoletnia Ewa Ostaszewska wychodzi z przyjaciółką na spotkanie. W trakcie jej drogi powrotnej do domu dochodzi do tragedii - dziewczyna zostaje brutalnie zamordowana nad miejscowym Trzcinowiskiem. Śledztwo prowadzi Jakub Sułecki. Na miejscu zbrodni nie ma jednak żadnych śladów mogących prowadzić do sprawcy, tygodnie zamieniają się w lata, a rodzice zamordowanej wciąż nie mogą poznać tożsamości mordercy córki. Sprawą żyje cała Polska, piszą o niej największe gazety w kraju, a w następnych latach powstaje wiele programów, filmów i podcastów na YT poruszających historię zabójstwa Ewy.
Po dwudziestu czterech latach Waldemar Ostaszewski, ojciec dziewczyny, postanawia zgłosić się do Aleksandra Zamojskiego, uchodzącego za najlepszego detektywa w kraju, aby rozwiązał zagadkę zabójstwa jego córki i odnalazł mordercę. Mężczyzna początkowo odmawia, twierdząc, że to śliska sprawa, bo podobno zamieszani w nią byli policjanci, ale w końcu ulega i przyjmuje zlecenie. Przed nim trudne zadanie, a jedyny świadek morderstwa zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, zanim zdążył złożyć zeznania.
"Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby chronić swoich bliskich i ich dobre imię?".
Jest to pierwsza część serii z detektywem Aleksandrem Zamojskim, który odszedł z policji, aby założyć własną agencję detektywistyczną i powiem Wam, że już nie mogę doczekać się kolejnych powieści z jego udziałem. Jego postać bardzo przypadła mi do gustu. Dodatkowo do śledztwa nieoficjalnie dołączają dziennikarz i policjantka, która jest córką śledczego prowadzącego tę sprawę przed 24 laty.
Książka zawiera dużo bogatych w szczegóły, ale nie nudnych, opisów. Momentami tylko miałam wrażenie, że niektóre wątki są zbędne i książka się przez nie dłuży, aczkolwiek z czasem okazały się one ważne dla rozwiązania zagadki. Na pozór miasto, w którym odbywała się akcja, nie wydaje się takie małe, a jednak ilość osób i rodzin powiązanych ze śledztwem była zatrważająco ciekawa. Na każdym etapie podejrzewałam kogoś innego, biorąc pod uwagę nowe fakty, które stopniowo wychodziły na jaw. Spodziewałam się zakończenia i tożsamości mordercy, ale dopiero chwilę przed jego ujawnieniem. Powieść trzyma w napięciu niemalże do samego końca. "Trzcinowisko" Kingi Wójcik jest zdecydowanie jednym z lepszych thrillerów, jakie przeczytałam w ostatnich miesiącach.
Z pewnością polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
We wrześniu 1999 roku dziewiętnastoletnia Ewa Ostaszewska wychodzi z przyjaciółką na spotkanie. W trakcie jej drogi powrotnej do domu dochodzi do tragedii - dziewczyna zostaje brutalnie zamordowana nad miejscowym Trzcinowiskiem. Śledztwo prowadzi Jakub Sułecki. Na miejscu zbrodni nie ma jednak żadnych śladów mogących prowadzić do sprawcy, tygodnie...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Opis brzmi jak świetnie zapowiadający się thriller, prawda? Myślę, że właśnie przez tak mroczną zapowiedź moje oczekiwania wobec tej powieści były naprawdę wysokie. Pierwsze sto pięćdziesiąt stron przemęczyłam, akcja toczyła się bardzo powoli - wręcz w żółwim tempie - każdy rozdział był pisany z punktu widzenia innej postaci i miałam problem, żeby początkowo rozeznać się kto jest kim i o co tutaj tak naprawdę chodzi. Po tym ciężkim początku zaczęło robić się ciekawie i rzeczywiście mrocznie. Czy Nel skoczyła i rzeczywiście popełniła samobójstwo? A może ktoś jednak jej w tym pomógł?
Zabrakło mi tutaj trochę emocji, które zwykle towarzyszą mi przy czytaniu tego rodzaju powieści. Zabrakło napięcia. Książka do samego końca jest owiana sporą nutą tajemnicy, ale nie czułam się mocno zdeterminowana, aby odkryć te sekrety jak najszybciej; nie było tak, że nie mogłam się od niej oderwać. Nie domyśliłam się zakończenia, co jest sporym plusem. Sam styl pisania bardzo lekki, jednak momentami monotonny - w powieści jest dużo zbędnych opisów, które ciągną się niemiłosiernie i niepotrzebnie przeciągają fabułę. Sam potencjał i pomysł na historię naprawdę świetny, jednak wykonanie pozostawia trochę do życzenia.
Tak czy inaczej polecam, może komuś z Was przypadnie ona do gustu.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Opis brzmi jak świetnie zapowiadający się thriller, prawda? Myślę, że właśnie przez tak mroczną zapowiedź moje oczekiwania wobec tej powieści były naprawdę wysokie. Pierwsze sto pięćdziesiąt stron przemęczyłam, akcja toczyła się bardzo powoli - wręcz w żółwim tempie - każdy rozdział był pisany z punktu widzenia innej postaci i miałam problem, żeby...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Siedemnastoletni Tomek nienawidzi walentynek. 14 lutego obchodzi także swoje urodziny. Przez mały szkolny wybryk w ramach kary zostaje oddelegowany do Klubu Pomocników, aby pomóc w organizacji szkolnej imprezy walentynkowej. Zadziorna Amanda, która pracuje dodatkowo jako modelka, i nieśmiała Anna, matematyczna szkolna prymuska - jako główne organizatorki nie są z tego powodu zadowolone. Jednak z czasem zmieniają zdanie o Tomku i przekonują się, iż pozory bywają mylne.
"Nieraz jest tak, że nie dostrzegamy tego, co mamy przed nosem, ponieważ żyjemy jedynie przeszłością. Tak było z Tomkiem. Nie chciał wyjść ze swojej strefy komfortu. Z muszli, w której schował się wraz z fikcyjnymi światami literatury i filmu, dającymi mu poczucie bezpieczeństwa".
Nasz główny bohater jest typowym nerdem lubiącym mangę, anime, komiksy i horrory. Zamkniętym w sobie szkolnym odludkiem, mocno stroniącym od relacji międzyludzkich i ograniczającym je do minimum. Z charakteru momentami przypominał mi mnie samą z czasów szkolnych, co było ciekawym nostalgicznym doświadczeniem. Tomek kocha zwierzęta i ma niezły temperament. Chłopak jest mocno zdeterminowany, aby zabezpieczyć swoją przyszłość, uczy się dość przeciętnie - skupia się głównie na przedmiotach, które będą kluczowe w dostaniu się na wymarzone studia. Całymi dniami po szkole haruje w klinice weterynaryjnej wuja, aby nabyć doświadczenie i przy okazji zbudować sobie finansowe zaplecze.
Książka jest nie mocno przesadzoną słodko-cukierkową młodzieżówką, którą naprawdę bardzo przyjemnie się czyta. Nie trzyma w napięciu, nie znajdziecie w niej nie wiadomo ile romansu i dramatów, ale jest lekka i dość spokojna, główny wątek rozwija się w swoim tempie, jednak nie mogłam się oderwać chcąc poznać dalsze losy głównych bohaterów. Śmieszne, sarkastyczne dialogi, złośliwe dogryzki ze strony Tomka niejednokrotnie doprowadziły mnie do śmiechu. Narracja trzecioosobowa pozwoliła mi poznać także przemyślenia oraz punkt widzenia pozostałych bohaterów. Autor ma lekkie pióro, pisze prostym, nieskomplikowanym językiem, nie ma w niej zbyt wielu wulgaryzmów etc. co według mnie otwiera drogę także dla młodszych czytelników (imo 13+).
Z pewnością sięgnę także po pozostałe tomy.
Serdecznie polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Siedemnastoletni Tomek nienawidzi walentynek. 14 lutego obchodzi także swoje urodziny. Przez mały szkolny wybryk w ramach kary zostaje oddelegowany do Klubu Pomocników, aby pomóc w organizacji szkolnej imprezy walentynkowej. Zadziorna Amanda, która pracuje dodatkowo jako modelka, i nieśmiała Anna, matematyczna szkolna prymuska - jako główne...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Najsłynniejszy seryjny morderca działający w latach 1974-1978, Ted Bundy, dopuszczał się potwornych czynów. Mordował, ukrywał ciała, często po śmierci odgrywał z nimi makabryczne sceny. Już od czasów kiedy był małym, kilkultenim chłopcem miewał fantazje na temat kobiet z magazynu dla dorosłych, który przypadkowo znalazł. Powoli same zdjęcia przestawały mu wystarczać i przechodził w nałóg podglądania przez okna kobiet w łazienkach.
Studia, pierwsza miłość, pierwsza praca, próby stawiania pierwszych kroków w polityce, burzliwe rozstanie i pierwsze fantazje o morderstwie.
"Spoglądam na kobietę, która idzie w słońcu przede mną. Ma zwiewną sukienkę, długie nogi i nagie ramiona. Jak zwykle natychmiast staram się wyobrazić jej nagie ciało. To całkiem proste. Momentalnie zapominam o policjantach i przyśpieszam kroku. W trzech, czterech susach mógłbym do niej dopaść i powalić ją na ziemię. A gdybym gdzieś tu, w pobliżu, miał swoje auto...".
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak ogromny research musiał zrobić autor przed napisaniem tej książki. Wcielić się w umysł prawdziwego seryjnego mordercy, aby stworzyć tak dobrą narrację pierwszoosobową, dzięki której mamy wrażenie iż to sam Bundy napisał tę książkę. Niesamowite doświadcznie.
Książka jest naprawdę mocna. Czytałam już dużo reportaży profilerów FBI, biegłych psychiatrów sądowych, etc. analizujących myślenie seryjnych morderców, ale to ta powieść chyba na razie jako jedyna pozwoliła mi zgłębić umysł psychopaty. Opisy morderstw, potencjalne myśli jakie towarzyszyły Tedowi podczas swoich polowań. Ciekawe pomysły na wabienie kobiet do swojego samochodu, który poniekąd stał się jego narzędziem zbrodni. To wszystko mamy tutaj podane jak na tacy. Tego nie znajdziecie w żadnej innej książce. I wielu z Was może powiedzieć, że to kolejny odgrzewany kotlet, kolejna książka trzymająca się historii Teda Bundy'ego. Otóż nie. "Ted Bundy. Umysł mordercy" to powieść, która pozwoli Wam zgłębić jego najskrytsze myśli. Przeznaczona dla osób o silnych nerwach i niewrażliwych żołądkach. Gratka dla fanów kryminalnych, przerażających, prawdziwych historii.
Serdecznie polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Najsłynniejszy seryjny morderca działający w latach 1974-1978, Ted Bundy, dopuszczał się potwornych czynów. Mordował, ukrywał ciała, często po śmierci odgrywał z nimi makabryczne sceny. Już od czasów kiedy był małym, kilkultenim chłopcem miewał fantazje na temat kobiet z magazynu dla dorosłych, który przypadkowo znalazł. Powoli same zdjęcia...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Elena - najpopularniejsza w szkole, może mieć każdego, z łatwością zjednuje sobie ludzi. Straciła rodziców kilka lat wcześniej i pisząc pamiętnik próbuje poradzić sobie z rzeczywistością, jednocześnie sprawiając wokół siebie wrażenie, iż wszystko jest w porządku.
Stefano - mroczny i tajemniczy, zabójczo przystojny, nowy w szkole i jako jedyny wydaje się być odpornym na wdzięki Eleny.
Damon - seksowny i niebezpieczny, opętany żądzą zemsty na Stefano, swoim młodszym bracie, który go zdradził.
Uczucie, które połączy tych troje bohaterów może być równie zabójcze, co blask słońca.
"W życiu wszystko ma swój zmierzch. Tylko noc kończy się świtem".
Nie będę owijać w bawełnę - jest to moja pierwsza w życiu sytuacja, gdzie serial okazał się o niebo lepszy od książki. Oglądałam wiele razy, znam go na pamięć, więc biorąc się za książkę miałam niezłe pole do tworzenia w głowie porównań pomiędzy wersją pierwotną, a adaptacją. I szczerze? Cały czas miałam wrażenie, że czytam jakieś tandetne fanfiction na podstawie serialu. Do tej serii podchodziłam już jako nastolatka, ale wtedy nie dałam rady jej dokończyć, więc skoro jestem już dorosła, postanowiłam spróbować raz jeszcze. I rzeczywiście okazało się to łatwiejsze, a moje podejście nieco zmieniło się na lepsze. Nie sądziłam, że książkowa Elena może być jeszcze bardziej irytująca od tej serialowej. Momentami była nie do zniesienia, a na nieodwzajemnione zaloty ze strony Stefano reagowała płaczem i niemalże histerią. No bo jak to tak, przecież ja mogę mieć każdego. Z czasem Elena doznaje przemiany pod względem charakteru, bo z rozwydrzonej nastolatki staje się osobą będącą w stanie okazać innym nieco empatii.
Opisy były bardzo proste, czasem wręcz ubogie, przez co nie czytało się tego jakoś bardzo ciężko. Cały czas przyłapywałam się na porównywaniu książki z serialem i tu wielkie brawa dla jego twórców, bo z totalnego chłamu dla nastolatek zrobili świetny serial, który stał się moim ulubionym i do którego często wracam. Z pewnością przeczytam pozostałe części, z czystej ciekawości, bo nie jest to ambitna i wymagająca lektura. Jest prosta. A z sympatii do produkcji telewizyjnej jestem skłonna poznać pierwotną historię Eleny, Stefano i Damona.
Polecam tak czy inaczej dla fanów serialu, którzy tak jak ja, są ciekawi pierwowzoru tej opowieści.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Elena - najpopularniejsza w szkole, może mieć każdego, z łatwością zjednuje sobie ludzi. Straciła rodziców kilka lat wcześniej i pisząc pamiętnik próbuje poradzić sobie z rzeczywistością, jednocześnie sprawiając wokół siebie wrażenie, iż wszystko jest w porządku.
Stefano - mroczny i tajemniczy, zabójczo przystojny, nowy w szkole i jako jedyny...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Wtorek, godzina 11:45 - w czterech odległych od siebie miast w Polsce w jednym dniu, w jednej godzinie, dochodzi do czterech morderstw. Cztery osoby wpadają w szał i z okrucieństwem mordują niewinne, całkowicie przypadkowe osoby. Świadkowie zdarzeń twierdzą, że wyglądało to, jakby wpadli w jakiś trans, jakby opętał ich pewien rodzaj... furii. Zaś sprawcy sami nie są w stanie wytłumaczyć dlaczego się tego dopuścili. Media szybko podchwytują temat i nagłaśniają sprawę jako "syndrom 11:45". Według niektórych badań to dokładnie w ten dzień tygodnia, o tej godzinie ludzie czują największe przemęczenie i stres związane z pracą. Śledztwo prowadzi komisarz Konrad Tajner, który próbuje odkryć powiązania pomiędzy czterema sprawcami - pogrążoną w depresji nauczycielkę, gnębioną przez szefa pracownicę korporacji, zmagającego się z poważnymi oskarżeniami księdza i wycieńczonego pracą po godzinach lekarza. Kiedy Tajnerowi wydaje się, że jest coraz bliżej rozwiązania zagadki, zostają odnalezione brutalnie okaleczone zwłoki i rozpoczyna się wyścig z czasem.
"Czasem chwila słabości wystarczy, by popełnić największy błąd swojego życia".
Ostatnio pisałam Wam o najlepszej książce Marcela Mossa, jaką przeczytałam. Z bólem serca muszę przyznać, że w moim odczuciu ta była najsłabsza. Nie mylcie ze "słaba", po prostu wszystkie powieści tego autora, które dotychczas przeczytałam, wydawały się nieco bardziej wciągające. Ciężko się ją czytało przez zbyt dużą ilość pobocznych postaci, wątków, które oczywiście swój sens znalazły dopiero na końcu. Oprócz skupiania się na głównej fabule, czyli śledztwie, mamy też do czynienia z prywatnymi sprawami głównego bohatera - komisarza Tajnera, co akurat uważam za plus. Zakończenie oczywiście jak zwykle zbiło mnie z tropu, bo mam to do siebie, że zawsze czytając kryminały bądź thrillery podejrzewam wszystkich, tylko nie tego, kto na końcu okazuje się sprawcą. Jak już czytelnik przebrnie przez nawał różnych informacji, to powieść czyta się dość przyjemnie. Sarkastyczne docinki śledczych, świetnie opisana współpraca, jaka między nimi przebiegała i cała ta policyjna otoczka także były miłym doświadczedniem podczas czytania.
Tak czy inaczej polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Wtorek, godzina 11:45 - w czterech odległych od siebie miast w Polsce w jednym dniu, w jednej godzinie, dochodzi do czterech morderstw. Cztery osoby wpadają w szał i z okrucieństwem mordują niewinne, całkowicie przypadkowe osoby. Świadkowie zdarzeń twierdzą, że wyglądało to, jakby wpadli w jakiś trans, jakby opętał ich pewien rodzaj... furii. Zaś...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Tytus Mayer po 25 latach wychodzi z więzienia. Został skazany za 2 udowodnione mu morderstwa, jednak dziennikarze spekulują, że mogło być ich nawet 100. Była prezenterka, Julia Karpiel, aby wrócić na tory swojej kariery postanawia spotkać się z Tytusem, aby opowiedział jej historię swojego życia - na jej podstawie ma ona zamiar napisać jego biografię. Kobieta dowiaduje się, jak wyglądało jego dzieciństwo, podczas którego sam wielokrotnie padł ofiarą potworów tego świata. Ale czy to usprawiedliwia jego czyny? Kiedy Julii wydaje się, że zebrała już wystarczająco dużo materiału na swoją książkę, mężczyzna wyznaje jej swój najgłębiej skrywany, przerażający sekret. Wtedy kobieta zadaje sobie pytanie, czy warto odgrzebywać pamięć o człowieku, który był zdolny do takich okrucieństw. Dodatkowo, Julia ma wrażenie, że Mayer nie mówi jej wszystkiego. Ile osób tak naprawdę zabił Tytus Mayer?
"Wolność...Dawniej brałem ją za pewnik. I gdy już straciłem nadzieję na to, że znów jej zaznam, ocknąłem się na ulicy, za więziennym murem, z siatką pełną ubrań w dłoni. A teraz znów czuję się jak więzień i bezradnie patrzę jak inni decydują o moim życiu. Człowiek pozbawiony wolności jest jak wieczne dziecko. Z tą różnicą, że przybywa mu lat w dowodzie".
Czy ktoś z Was, słuchając kiedyś podcastu kryminalnego, bądź czytając książkę true crime poczuł współczucie względem psychopaty ze względu na to, jaką miał przeszłość, dzieciństwo? Przyznam bez bicia, że czasem mi się zdarzyło. Głównie dlatego, że towarzyszyła mi myśl, iż gdyby nie bolesne dzieciństwo danego człowieka, prawdopodobnie nigdy nie dopuściłby się niektórych potwornych czynów będąc dorosłym. Choć zwykle jest to z mojej strony chwilowe, to moja empatyczna dusza nie jest w stanie tego współczucia uniknąć. Pomimo iż książka "99 ofiar Tytusa Mayera" jest fikcją literacką, to przypominała mi o wielu sprawach kryminalnych, o których czytałam. Miałam wrażenie, że teraz też mam do czynienia z historią, która wydarzyła się naprawdę. Z powodu POV Tytusa przez praktycznie całą książkę, miałam okazję poczuć jego emocje, zagłębić się w jego umysł, poznać powody, które nim kierowały, co przez mniej więcej połowę książki wzbudzało we mnie głównie empatię wobec tego bohatera. Jednak to, co opowiedział później, zbrodnie, których dokonał, nie szczędząc czytelnikowi najdrobniejszych szczegółów, wzbudzały już we mnie jedynie obrzydzenie. A ZAKOŃCZENIE TAK TOTALNIE ZBIŁO MNIE Z TROPU, iż musiałam chwilę odetchnąć po tej lekturze.
Według mnie - najlepsza książka Marcela Mossa.
Polecam całym sercem!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Tytus Mayer po 25 latach wychodzi z więzienia. Został skazany za 2 udowodnione mu morderstwa, jednak dziennikarze spekulują, że mogło być ich nawet 100. Była prezenterka, Julia Karpiel, aby wrócić na tory swojej kariery postanawia spotkać się z Tytusem, aby opowiedział jej historię swojego życia - na jej podstawie ma ona zamiar napisać jego...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Wszystko to brzmi jak idealna, tragiczna historia miłosna, prawda?
Może zbyt wiele wymagałam od tej książki, może to dlatego tak bardzo się nią rozczarowałam...
Dotychczas czytałam tylko dwie powieści Silvery i spełniały moje oczekiwania, ale "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" była po prostu... nudna. Ciężko było mi ją czytać - melancholijne przemyślenia głównego bohatera, bezsensowne dialogi i fabuła zmierzająca donikąd. Autor stworzył całkiem niezły portret psychologiczny osoby będącej w żałobie, ale momentami to wszystko było mocno wyolbrzymione. Griffin był bardzo egoistyczny w swoim cierpieniu, uważał, że nikt nie cierpi tak jak on i to jemu wszyscy powinni współczuć, a nie Jacksonowi, z którym Theo spotykał się przed śmiercią.
Jedynym plusem były rozdziały podzielone na wspomnienia i teraźniejszość, które przeplatały się ze sobą. Miło było wejść w historię tych wspomnień i poczytać o czymś mniej dobijającym emocjonalnie. Każdy żałobę przeżywa na swój sposób, ale uważam, że Silvera mógł to pokazać w nieco ciekawszy sposób, bo te opisy i dialogi przez większość czasu ciągnęły się jak flaki z olejem. Dopiero na ostatnich stu stronach książka mnie wciągnęła, w końcu zaczęło się coś dziać, jakieś niespodziewane zwroty akcji, a nie tylko użalanie się nad sobą. Zakończenia kompletnie się nie spodziewałam.
Mimo wszystko polecam, bo historia jest piękna i tragiczna, tylko w nieco zbyt przesadzony sposób napisana.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Wszystko to brzmi jak idealna, tragiczna historia miłosna, prawda?
Może zbyt wiele wymagałam od tej książki, może to dlatego tak bardzo się nią rozczarowałam...
Dotychczas czytałam tylko dwie powieści Silvery i spełniały moje oczekiwania, ale "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" była po prostu... nudna. Ciężko było mi ją czytać - melancholijne...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Nie wiem od czego zacząć. Ta książka dostarczyła mi tyle wrażeń...
W powieści mamy dwa główne POV: Marta i anglistka Elwira. Z początku zaczęłam się domyślać co może łączyć sprawę dziewczynki z zaginionym dyrektorem, ale to, co okazało się prawdą zwaliło mnie z nóg. Tajemnice, tajemnice i jeszcze raz tajemnice, a kiedy tylko myślałam, że zbliżam się już powoli do rozwikłania zagadki, autorka kończyła rozdział takim zwrotem akcji, że głowa mała. Jaki niesamowity talent trzeba mieć, aby stworzyć historię niemożliwą do przewidzenia przez żadnego z jej czytelników. Wielki podziw dla pani Magdaleny, naprawdę.
Dodatkowych emocji dostarcza nam kilka rozdziałów z punktu widzenia osób drugo-, a nawet powiedziałabym, że trzecioplanowych, które z początku by się wydawało, że nie wnoszą nic do głównego wątku. Ależ jakież to było mylące!
Niesamowite zwroty akcji, cała fabuła osłonięta tajemnicami, przyjemne dla oka pióro autorki sprawiają, że od "Czarciego Lustra" naprawdę nie można się oderwać. Pochłonęłam na raz. Z całą pewnością mogę przyznać, że jest to najlepszy thriller, jaki czytałam w ostatnich latach - o ile nie przez całe życie! A końcówka zmiata czytelnika z planszy na amen i po ostatnim rozdziale człowiek czuje ogromnego kaca książkowego. Była to moja pierwsza styczność z twórczością pani Zimniak, ale z pewnością sięgnę też po pozostałe jej książki.
POLECAM!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Nie wiem od czego zacząć. Ta książka dostarczyła mi tyle wrażeń...
W powieści mamy dwa główne POV: Marta i anglistka Elwira. Z początku zaczęłam się domyślać co może łączyć sprawę dziewczynki z zaginionym dyrektorem, ale to, co okazało się prawdą zwaliło mnie z nóg. Tajemnice, tajemnice i jeszcze raz tajemnice, a kiedy tylko myślałam, że zbliżam...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Siedemnastoletnia Julie ma idealnie zaplanowaną przyszłość. Chcę ją dzielić ze swoim chłopakiem, Samem. Planują wyjechać z małego miasteczka, zamieszkać razem i pojść na studia. Sielanka nie trwa długo, kiedy Sam niespodziewanie umiera. Świat Julie lega w gruzach, dziewczyna nie jest w stanie nawet zjawić się na jego pogrzebie. Tydzień po tragedii, która ją dotknęła postanawia zadzwonić na telefon Sama, aby usłyszeć jego głos na poczcie głosowej. On jednak odbiera to połączenie. A ona słysząc jego głos, ponownie się w nim zakochuje i z każdym kolejnym telefonem jest jej tylko trudniej się pożegnać i pozwolić mu odejść.
"Pozwolić komuś odjeść, oznacza coś innego, niż zapomnieć. To stan równowagi między życiem dalej a spoglądaniem wstecz i wspominaniem".
Wiele razy na bookstagramie przewijały mi się recenzje tej książki. Jedne pozytywne, inne negatywne, ale postanowiłam ją przeczytać, aby samej móc ją ocenić. Czy żałuję, że ją przeczytałam? Nie. Czy zachwyciła mnie w 100%? Też nie. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że autor miał niesamowity zamysł zarysu tej powieści, ale mógł to wykonać o niebo lepiej. Spodziewałam się czegoś niezwykłego, czegoś "wow", co zmiażdży mnie totalnie. Co prawda na końcu uroniłam kilka łez, bo pomimo drewnianych dialogów i ubogich opisów udało mi się przywiązać w pewien sposób do relacji, która łączyła dwójkę głównych bohaterów. Rozdziały przeplatają się pomiędzy tym, co dzieje się teraz, a tym co było zanim - zanim Sam umarł.
Powieść pokazuje nam jak trudnym przeżyciem dla każdego z nas jest żałoba, utrata ukochanej osoby. Na jakie cierpienie nas to skazuje. Pomimo wszystko, uważam, że jest warta przeczytania, bo historia Sama i Julie jest piękną historią, tylko nieco ubogo napisaną.
Polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Siedemnastoletnia Julie ma idealnie zaplanowaną przyszłość. Chcę ją dzielić ze swoim chłopakiem, Samem. Planują wyjechać z małego miasteczka, zamieszkać razem i pojść na studia. Sielanka nie trwa długo, kiedy Sam niespodziewanie umiera. Świat Julie lega w gruzach, dziewczyna nie jest w stanie nawet zjawić się na jego pogrzebie. Tydzień po...
IG: @strazniczka_ksiazekx
"- Żadnej z ofiar nie pozwalano się myć częściej niż raz do roku - powiedział prokurator okręgowy hrabstwa Riverside Mike Hestrin. - Jednym z powodów nałożenia kary było mycie przez dzieci rąk powyżej nadgarstków, co wiązało się z oskarżeniem o "zabawę w wodzie". Za karę przykuowano je łańcuchami".
John Glatt po raz kolejny powalił mnie na łopatki swoim reportażem. David i Louise Turpinowie, bogate małżeństwo, słynące ze sporej gromadki dzieci, wśród opinii ludzi uchodzący za rodziców wręcz idealnych zgotowały swoim potomkom koszmar, o jakim nikomu się nie śniło. Po raz kolejny podczas czytania książki true-crime spod pióra Glatta zastanawiałam się jakim cudem ludzie mogą wyrządzać taką krzywdę swoim własnym dzieciom. I dlaczego przez tyle lat nikt niczego nie zauwazył? Sąsiedzi, rodzina, ktokolwiek... Po aresztowaniu Turpinów wszystkie ich dzieci zostały poddane rutynowym badaniom i objęte najlepszą opieką medyczną. Najstarsza córka, 29-letnia Jennifer ważyła niespełna 36 kilogramów przy wzroście 160cm i prawdopodobnie nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Pozostali również byli skrajnie niedożywieni, upośledzeni ruchowo z powodu odbywania czasem i wielomiesięcznych kar bycia przykutymi do łóżek, przez co zanikały im mięsnie i kości. Wiele z nich miało nieodwracalne skutki zdrowotne z tego powodu. W dodatku żadne z nich nie potrafiło nawet całego alfabetu. Poprzez zaniedbanie obowiązku szkolnego przez Turpinów, ich dzieci stały się analfabetami i cierpiały na karłowatość umysłową.
Jedyne co mogę zarzucić Glattowi, to to, że często powtarzał się w swoich rozdziałach, opisywał sytuacje, o których wspominał już wcześniej, a początkowa historia całej rodziny aż od dziadków, pradziadków itp. ciągnęła mi się niemiłosiernie. Potem już zaczęło robić się ciekawiej i przepadłam.
Polecam wszystkim fanom literatury true-crime!
IG: @strazniczka_ksiazekx
"- Żadnej z ofiar nie pozwalano się myć częściej niż raz do roku - powiedział prokurator okręgowy hrabstwa Riverside Mike Hestrin. - Jednym z powodów nałożenia kary było mycie przez dzieci rąk powyżej nadgarstków, co wiązało się z oskarżeniem o "zabawę w wodzie". Za karę przykuowano je łańcuchami".
John Glatt po raz kolejny powalił mnie na...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Szczerze, to nawet nie wiem, co mam o niej napisać, bo tak naprawdę nie mam pojęcia o czym ona była. Nie wiem, jak można tak zepsuć dobrze zapowiadającą się kontynuację. Narracja jest totalnie bez sensu, są przeskoki w czasie o kilka lat wstecz i kilka lat do przodu, w żaden sposób nie jest to opisane i dopiero po kilku akapitach orientowałam się, że dany rozdział jest o przeszłości/przyszłości. Powieść nie miała kompletnie ŻADNEJ konkretnej fabuły. Jedyne, co z niej udało mi się wynieść to tyle, że trudne dzieciństwo, brak miłości i czułości ze strony rodziców w tym okresie, często prowadzi do nieumiejętnego budowania relacji w dorosłym życiu, co zazwyczaj kończy się toksycznym związkiem, cierpieniem i burzliwym rozstaniem. TYLE. Nic więcej mi ta powieść nie była w stanie powiedzieć.
Tak, jak zwykle staram się pisać o książkach tylko i wyłącznie godnych uwagi, tak tym razem musiałam dać znać osobom, którym podobała się "Porzucona córka", aby nie marnowały swojego czasu na "Opowieść sióstr", bo nic nowego się z niej nie dowiedzą. Narracja była denna, bez żadnych emocji, konkretów, składnych opisów. Kontynuacja pisana na siłę, historia powinna skończyć się na pierwszym tomie.
Nie polecam.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Szczerze, to nawet nie wiem, co mam o niej napisać, bo tak naprawdę nie mam pojęcia o czym ona była. Nie wiem, jak można tak zepsuć dobrze zapowiadającą się kontynuację. Narracja jest totalnie bez sensu, są przeskoki w czasie o kilka lat wstecz i kilka lat do przodu, w żaden sposób nie jest to opisane i dopiero po kilku akapitach orientowałam się,...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Na pewno każdy z Was kiedyś otrzymał wiadomość (maila, dm na instagramie czy na messengerze), która łamaną polszczyzną opisywała historię zmarłego nie-krewnego o tym samym nazwisku i pochodzeniu, który zostawił po sobie ogromny spadek, a w którego posiadanie wejść możecie jeśli tylko wykonacie kilka instrukcji. Albo... że osoba pisząca do Was jest malarzem i szuka modelek, które mogłaby namalować, za co zaoferuje Wam zapłatę. Albo... że chciałaby być Waszym sugar daddy/mommy i w zamian za wymienianie niewinnych wiadomości wyśle Wam tygodniowe wynagrodzenie. Mam rację? Ja takich sytuacji miałam już masę. Jak je widzę, to już nawet nie czytam do końca, tylko zgłaszam konto i sajonara. 🤚
Książka "oszuści-miłość-online" Ewy Bieleckiej opowiada takie właśnie historie. Jest to zbiór opowiadań na podstawie wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce. Kobiety (w tym przypadku w wieku około 60+), czyli w wieku naszych matek, babć, czując się samotne po rozwodach i śmierci małżonków szukają miłości w Internecie. Więc postanawiają odpisywać na wiadomości mniej więcej takie, jak opisałam powyżej. Ile z nich dało się nabrać na sugar daddy, obietnice dozgonnej miłości, ślub? Oj wiele... Szczerze mówiąc, dopóki nie sięgnęłam po tę książkę nie zdawałam sobie sprawy, że tak łatwo jeszcze w dzisiejszych czasach można dać się oszukać. Wiele z nich brało wysokooprocentowane kredyty, bo ich "ukochany" napisał, że utknął na lotnisku, ponieważ skradziono jego dokumenty i karty kredytowe i potrzebuje pieniędzy na bilet, aby móc przylecieć do Polski i zobaczyć swoją ukochaną. A po przesłaniu pieniędzy słuch po nim zaginął.
Myślę, że wiek 60+ nie jest tutaj przypadkowy. My, młodzi ludzie, jesteśmy obeznani już w świecie Internetu i w większości przypadków po przeczytaniu takiej wiadomości jesteśmy w stanie wyczuć oszustwo momentalnie. Jednak te kobiety - samotne, pragnące poczuć jeszcze trochę ciepła, szukały je nie tak jak to kiedyś się robiło - w rzeczywistości - ale nowoczesnymi metodami. Niektóre z nich dały się na to nabrać nie raz, a kilkukrotnie, wciąż wierząc w dobre ludzkie intencje.
Przykro mi się czytało te opowiadania. Szkoda było mi tych kobiet, które w pogoni za miłością zadłużały się po uszy, a potem budziły się z ręką w nocniku. Przestrzeżcie więc swoich rodziców i dziadków, tak jak ja przestrzegam teraz Was, aby uważali na internetowych oszustów, bo w dzisiejszych czasach nad "metodą na wnuczka" górują już "metody na spadek; żołnierza na misji; chorego na raka wątroby i potrzebującego na nierefundowane leczenie i metody na sugar daddy".
Polecam, bo warto przeczytać, chociażby po to, aby uświadomić sobie, jak takie oszustwa internetowe rzeczywiście mogą wyglądać.
IG: @strazniczka_ksiazekx
Na pewno każdy z Was kiedyś otrzymał wiadomość (maila, dm na instagramie czy na messengerze), która łamaną polszczyzną opisywała historię zmarłego nie-krewnego o tym samym nazwisku i pochodzeniu, który zostawił po sobie ogromny spadek, a w którego posiadanie wejść możecie jeśli tylko wykonacie kilka instrukcji. Albo... że osoba pisząca do Was jest...
IG: @strazniczka_ksiazekx
Trzynastoletnia dziewczyna w wieku 6 miesięcy zostaje oddana na wychowanie dalekiemu wujostwu. Jednak nagle jej życie zmienia się o 180 stopni, bohaterka zostaje postawiona przed faktem, iż musi wróci do swoich biologicznych rodziców, których de facto nie zna i nigdy wcześniej nie poznała. Dziewczynka dostaje przydomek Arminuta - ta, która wróciła. Arminuta nie rozumie dlaczego jej adopcyjni rodzice z dnia na dzień tak po prostu ją oddali. Ponadto w domu biologicznych rodziców nie ma miłości i czułości, których zaznawała wcześniej. Pozostałe dzieci chodzą brudne i głodne. Dziewczynka przyzwyczajona do wygód musi spać w jednym łóżku z młodszą siostrą i wytrzymać wzrok starszego brata, Vincenza, który patrzy na nią jakby była już dorosłą kobietą.
Jak ukształtuje ją nowa rzeczywistość i czy będzie potrafiła zrozumieć, dlaczego tak potraktowały ją obie matki?
"Byłam sierotą z dwoma żyjącymi matkami. Jedna oddała mnie, gdy jeszcze jej mleko nie wyschło na moim języku, druga – gdy miałam trzynaście lat. Byłam córką rozstań, fałszywego, a może przemilczanego pokrewieństwa, odległości".
Nie potrafię wytłumaczyć, co tak bardzo urzekło mnie w tej książce. Może to ta cudowna narracja pierwszoosobowa, która sprawiła iż miałam wrażenie, że naprawdę została napisana przez trzynastoletnią dziewczynkę? Powieść sama w sobie jest po prostu niesamowita, historią małej dziewczynki, która jest przerzucana z domu do domu niczym paczka. Dramat rodziny żyjącej na skraju ubóstwa, "zdziczałych" dzieci, które od najmłodszych lat muszą radzić sobie same i tej biednej Arminuty, która znalazła się w zupełnie innym świecie, niż w którym dotychczas przyszło jej dorastać.
"Porzucona córka" to piękna, ale i smutna opowieść o trudnościach związanych z dorastaniem w różnych warunkach, o uczuciu bycia porzuconym i niechcianym, o relacjach między dziećmi, rodzeństwem i między matką a córką. Przyjemnie się czyta, a opowieść o Arminucie wzrusza do łez.
Na HBO MAX możecie zobaczyć również film, który uważam, że jest bardzo wierną ekranizacją tej książki i porusza równie mocno, co sama powieść.
Serdecznie polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
Trzynastoletnia dziewczyna w wieku 6 miesięcy zostaje oddana na wychowanie dalekiemu wujostwu. Jednak nagle jej życie zmienia się o 180 stopni, bohaterka zostaje postawiona przed faktem, iż musi wróci do swoich biologicznych rodziców, których de facto nie zna i nigdy wcześniej nie poznała. Dziewczynka dostaje przydomek Arminuta - ta, która...
Leo Renado jest szefem mafii w mieście Jersey City, a zarazem gościem, z którym nikt nie zadziera. Okazuje się, że jednak ktoś uknuł przeciwko niemu spisek. Jest nią osoba, która również związana jest ze światem przestępczym. Mia Caruso, córka innego mafiozy odkrywa swoją prawdziwą, jak jej się wydaje, tożsamość i postanawia uciec z domu, nie chcąc być uwikłaną w małżeństwo, które ma być zawarte tylko po to, aby połączyć interesy dwóch rodzin. Los sprawia, że staje ona na drodze Leo. Od tej pory zawierają pewien układ. Jednak pojawienie się Mii w życiu Renado skomplikuje życie im obojgu.
"Nie toleruję niesubordynacji ani złodziejstwa. Mnie się nie okrada. Każdy, kto zaczyna wchodzić ze mną w biznes, kto dla mnie pracuje, dobrze o tym wie. Każdy, kto dla mnie pracuje, ma być lojalny. Jeśli nie, niech zacznie się modlić".
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, aczkolwiek czuję, że będę musiała sporo nadrobić z jej poprzednimi seriami. Pomimo tego iż mafijne romanse to gatunek, który staram się unikać (prawdopodobnie ze względu na to, że jedyną powieścią tego rodzaju jaką dotychczas czytałam to "365 dni" i mocno mnie zraziła) to "Vendetta" bardzo mi się spodobała. Początek był nieco ciężki, bo akcja wystrzeliła z grubej rury, ale potem się uspokoiła i powolutku mogliśmy poznawać historię zarówno Leo jak i Mii. Podwójny POV pozwolił mi zbliżyć się do obojga bohaterów, co z kolei sprawiło, że chciałam bardziej zgłębić ich relację. Anna Wolf ma bardzo lekkie pióro, książkę czyta się bardzo przyjemnie. Minusem była tak szybko postępująca akcja, bo cały czas coś się w pewnym momencie działo i nie chciało to ani trochę zwolnić.
Jeżeli lubicie romanse i dużo akcji, to polecam, a jeżeli jeszcze nie mieliście styczności z mafijnym romansem, to uważam, że jest to świetna pozycja, aby przygodę z nimi rozpocząć.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.
Po więcej zapraszam na IG: @strazniczka_ksiazekx.
Leo Renado jest szefem mafii w mieście Jersey City, a zarazem gościem, z którym nikt nie zadziera. Okazuje się, że jednak ktoś uknuł przeciwko niemu spisek. Jest nią osoba, która również związana jest ze światem przestępczym. Mia Caruso, córka innego mafiozy odkrywa swoją prawdziwą, jak jej się wydaje, tożsamość i postanawia uciec z domu, nie chcąc być uwikłaną w...
więcej mniej Pokaż mimo to
IG: @strazniczka_ksiazekx
Hannah była długo wyczekiwanym dzieckiem. Jej rodzice - Beth i Doug - od lat starali się o potomstwo, lecz z marnym skutkiem. Aż nastąpił cud i na świat przyszła ich córeczka. Jednak od pewnego czasu Beth drży o życie swojej rodziny. Jej pięcioletnia córka była zdolna odciąć główkę ukochanemu ptaszkowi, wyrywała lalkom kończyny, a nawet zdarzyło jej się zepchnąć młodszego brata ze schodów. Każdego dnia Beth boi się, do czego Hannah jeszcze może się posunąć. Oboje z mężem nie mogą sięgnąć po pomoc specjalistów - odkąd dziewczynka odkryła ich mroczne sekrety mają związane ręce i pozostaje im bacznie ją obserwować.
"Z każdym dniem coraz bardziej bali się czającego się w dziewczynce zła. Bo Hannah czekała, aż będzie na tyle duża, żeby jej cios naprawdę zabolał".
W powieści mamy świetnie przedstawiony portret psychologiczny dziecka ze skłonnościami socjopatycznymi. Wydawałoby się, że Hannah taka już się urodziła - po prostu zła. Od maluszka miała wszystko, czego może pragnąć każde dziecko: kochającą rodzinę, która okazywała jej uczucia na każdym kroku. W końcu była długo wyczekiwanym dzieckiem, cudem.
W powieści przedstawione są dwie, zupełnie odmienne historie. Historię Hannah i jej rodziców, która wydarzyła się na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku oraz Clary, młodej kobiety, której chłopak, Luke, znika pewnego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach. Pozostawił w domu nawet swój telefon, więc nie ma z nim żadnego kontaktu. Kobieta zgłasza jego zaginięcie na policję i rozpoczyna się śledztwo. Druga historia dzieje się w 2017 roku. Początkowo mogłoby się wydawać, że te dwie sprawy nie mają ze sobą żadnego powiązania, jednak z czasem zaczęłam się powoli domyślać, jaki może być ich wspólny mianownik. Książka mocno trzyma w napięciu, momentami powiedziałabym wręcz, że było to irytujące, bo każdy rozdział kończył się nieoczekiwanym zwrotem akcji, a że historie przeplatały się ze sobą, to musiałam czekać do jeszcze następnego rozdziału, aby dowiedzieć się co się stało.
Całość była bardzo ujmująca, jak dla mnie świetny thriller psychologiczny, ciekawie było poznać historię, która ukazuje nam małą dziewczynkę w roli psychopatki.
Serdecznie polecam!
IG: @strazniczka_ksiazekx
więcej Pokaż mimo toHannah była długo wyczekiwanym dzieckiem. Jej rodzice - Beth i Doug - od lat starali się o potomstwo, lecz z marnym skutkiem. Aż nastąpił cud i na świat przyszła ich córeczka. Jednak od pewnego czasu Beth drży o życie swojej rodziny. Jej pięcioletnia córka była zdolna odciąć główkę ukochanemu ptaszkowi, wyrywała lalkom kończyny, a nawet zdarzyło...