rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sięgnęłam po tą książkę po rozmowie z polecenia psychologa. "Tam masz informacje o swoimi wewnętrznym dziecku, poczytaj, bo warto."- takie słowa usłyszałam. Książka przeleżała u mnie na półce dwa lata. Jakoś nie mogłam się za nią zabrać. Czytanie o związkach jakoś do mnie nie przemawiało. W końcu zaczełam i stwierdziłam, że jest napisana bardzo prostym i przystępnym językiem. Aż miło. Okazało się, że faktycznie, na całkiem małej ilości stron znajdziemy dużo informacji o swoim zachowaniu, które wykształciliśmy w czasie naszego dzieciństwa. To największy plus tej książki. Można wprost porównać to jak działamy w pewnych sytuacjach i się nad nimi zastanowić, niczym obserwator "z boku". Zawsze łatwiej ocenić sprawę, jeśli nie ma się do niej stosunku osobistego. A tutaj patrzymy na dane zachowanie przez pryzmat kogoś innego (na przykładzie par), możemy zastanowić się jak rozwiązać ten problem i dopiero odnieść go do siebie. Jest to naprawdę ciekawa opcja. Rady samej autorki jak sobie poradzić w takiej sytuacji już nie koniecznie są pomocne, chociaż dają jakiś zalążek co dalej. Ale książka zdecydowanie uświadamia, że trzeba się czasem pochylić nad zachowaniem swoim i swojego partnera, często też rodziców lub innych osób z którymi się wychowaliśmy. Jest to też książka dobra dla rodziców, żeby im uświadomić jak nasze zachowania, często nieświadomie mogą wpłynąć na nasze dzieci i ich reakcje. Jest to naprawdę kawał fajnego materiału do samodzielnej analizy.

Sięgnęłam po tą książkę po rozmowie z polecenia psychologa. "Tam masz informacje o swoimi wewnętrznym dziecku, poczytaj, bo warto."- takie słowa usłyszałam. Książka przeleżała u mnie na półce dwa lata. Jakoś nie mogłam się za nią zabrać. Czytanie o związkach jakoś do mnie nie przemawiało. W końcu zaczełam i stwierdziłam, że jest napisana bardzo prostym i przystępnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej książce. Podchodziłam do niej jak do jeża.
Znany pisarz pisze o bieganiu? Pewnie znowu będą jakieś banały i umoralnianie! - Tak sobie myślałam.
A jednak szybko się wciągnęłam.
Może dlatego, że okazało się, że ja i Murakami podchodzimy do wielu spraw tak samo? W dodatku styl tej książki jest naprawdę lekki i przyjemny.
O czym jest ta książka? O wszystkim i o niczym.
O bieganiu, pisaniu, stawianiu sobie celów i wyznaczaniu priorytetów. O życiu człowieka, który poddaje się pasjom, ale też styka z codziennymi problemami. Nie ma w tej książce przesadnych peanów na temat biegania ani też zaprzeczania samemu sobie. Ot, przyjemny zbiór wspomnień o bieganiu i pisaniu.
Myślę, że kiedy zniechęcę się do robienia czegoś- wrócę do tej książki, bo mocno podnosi na duchu i zachęca do działania.

Nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej książce. Podchodziłam do niej jak do jeża.
Znany pisarz pisze o bieganiu? Pewnie znowu będą jakieś banały i umoralnianie! - Tak sobie myślałam.
A jednak szybko się wciągnęłam.
Może dlatego, że okazało się, że ja i Murakami podchodzimy do wielu spraw tak samo? W dodatku styl tej książki jest naprawdę lekki i przyjemny.
O czym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli nie wiesz czym jest migrena i chcesz poznać podstawowe informacje na temat migreny to jest to całkiem dobra pozycja. Bez wprowadzania paniki itd. Ot, kilka prostych, suchych informacji. Chociaż to samo spokojnie można znaleźć w internecie, nie szukając zbyt głęboko. Jeśli jednak już wiesz coś na temat migren i chcesz poszerzyć swoją wiedzę, albo masz migreny i próbujesz się doedukować to jest to pozycja niewarta sięgnięcia. Jako migrenik z 20- letnim stażem uważam, że straciłam tylko czas.

Jeśli nie wiesz czym jest migrena i chcesz poznać podstawowe informacje na temat migreny to jest to całkiem dobra pozycja. Bez wprowadzania paniki itd. Ot, kilka prostych, suchych informacji. Chociaż to samo spokojnie można znaleźć w internecie, nie szukając zbyt głęboko. Jeśli jednak już wiesz coś na temat migren i chcesz poszerzyć swoją wiedzę, albo masz migreny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszą część czytało mi się bardzo ciężko. Ale drugą... Zmęczyłam się. Cała seria leży u mnie już trzeci rok, więc mam głębokie postanowienie przeczytać całą, ale nie jest to nic przyjemnego. Tylko z powodu tego postanowienia przebrnęłam przez drugi tom. Okropny styl rysunku. Dziwne wypowiedzi bohaterów- nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy naprawdę osoba, która wymyśliła dialogi postanowiła używać takich słów... Ale naprawdę ciężko się czyta. Sama fabuła jest niezbyt wciągająca. I to dziwne przywiązanie Setsuny do Sary. Nie przeszkadza mi, że kazirodcze, ale jest ono wręcz fanatyczne. Walki o władzę między aniołami, które rzekomo mają być właśnie tymi dobrymi... I mieszanie mitologii z wierzeniami chrześcijańskimi... Prawdziwy misz-masz, który niestety w żaden sposób nie łączy się w przyjemną całość.

Pierwszą część czytało mi się bardzo ciężko. Ale drugą... Zmęczyłam się. Cała seria leży u mnie już trzeci rok, więc mam głębokie postanowienie przeczytać całą, ale nie jest to nic przyjemnego. Tylko z powodu tego postanowienia przebrnęłam przez drugi tom. Okropny styl rysunku. Dziwne wypowiedzi bohaterów- nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy naprawdę osoba, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hmm... Z jednej strony jest to bardzo ciekawa pozycja- widać, że autorka włożyła w nią dużo pracy. Musiała poświęcić sporo czasu i energii na poszukiwanie możliwości rozmów z wieloma ludźmi, wyciąganie ważnych informacji, które dają nam ciekawy obraz tego jak popkulturowo zmieniała się Korea Południowa w ostatnich latach. Bardzo ciekawie jest zobaczyć historię od tej strony tj. jak wiele wysiłku trzeba, żeby odbudować kraj. Ile strategii, pieniędzy oraz wykorzystania możliwości potrzebował kraj taki jak Korea, żeby stanąć na jednym z czołowych miejsc rozpoznawania w branżach muzycznych, filmowych czy elektronicznych. Fenomen Korei i koreańskości to nie przypadkowy boom. To coś zrodzonego z pracy wielu ludzi. Tak wielu, że niemal można nazwać to komunizmem. Ale nie popartym dziwnymi ideami i zrównaniem wszystkich sobie w stylu Stalina, a raczej w porównaniu do wspólnej pracy nad wspólnym celem. Jest to wartościowa pozycja, z której można się dowiedzieć wiele nie tylko o tym, co widzimy gołym okiem jako mieszkańcy zachodu- k-popie czy grach, ale przede wszystkim jakimi ludźmi są Koreańczycy i jakie idee ich reprezentują oraz jak to się ma do tego, co my, ludzie z Zachodu widzimy.
Z drugiej jednak strony autorka bardzo dużo pisze o swoich przeżyciach i niechęci do Korei, więc przez to bardzo traci na wartości oraz sprawia, że książkę czyta się bardzo ciężko. Z tego względu obniżenie o jedną gwiazdkę.

Hmm... Z jednej strony jest to bardzo ciekawa pozycja- widać, że autorka włożyła w nią dużo pracy. Musiała poświęcić sporo czasu i energii na poszukiwanie możliwości rozmów z wieloma ludźmi, wyciąganie ważnych informacji, które dają nam ciekawy obraz tego jak popkulturowo zmieniała się Korea Południowa w ostatnich latach. Bardzo ciekawie jest zobaczyć historię od tej strony...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Inna kobieta Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska
Ocena 6,8
Inna kobieta Karolina Głogowska,...

Na półkach:

Zobaczyłam tę książkę w empiku. Niestety, ale strasznie spieszyłam się na pociąg. Nie zdążyłabym jej kupić, nie zapisałam też tytułu. Ale opis nie dawał mi spokoju.
Kilka miesięcy później trafiłam do małej księgarni. I leżała na samym środku, prężąc się dumnie jakby na mnie czekała, z daleka wołając, dlaczego tak długo musiała na mnie czekać.
Nie obchodziły mnie już żadne inne książki. Z dumą zabrałam ją do domu.
Taka kontrowersyjna tematyka! Uwielbiam takie rzeczy.
Zaczęłam czytać i z każdą stroną mój uśmiech zadowolenia coraz bardziej gasł.
O jakież było moje rozczarowanie! Historia z takim potencjałem, a taka kiepska! Żal, po prostu żal.
Ale może zacznę od pozytywnych rzeczy.
Nie mogę odmówić autorką podejścia do pisania, w tym sensie, że widać, że zabrał się za to ktoś, kto pisać potrafi. Wśród dzisiejszych książek możemy znaleźć prawdziwe perełki pisarstwa, ale też takie książki, gdzie trzeba poważnie się zastanowić, dlaczego ktoś wypuścił to do druku, bo autor kompletnie nie potrafi sklecić zdań. Pomysły często fajne, ale przez brak umiejętności pisarskich cierpią i historie, i czytelnicy.
Tutaj mamy zgoła odwrotną sytuację - można pochwalić za styl, za próbę przemycenia trudniejszych słów, za staranność. Brzmi to dobrze, chociaż brakuje pewnej lekkości. Jakby to pisał uczeń pod dyktando nauczyciela - ma być w pełni poprawne, a "wolność pisarską" zostawiamy w domu. Szkoda. Ten zabieg pewnie miał na celu pokazać, że jest to "bardziej ambitna" literatura.
Chyba na tym kończą się pozytywy.
Mamy dwie bohaterki. Których chyba nic w życiu nie cieszy. Czytamy właściwie tylko o tym jak im jest źle. Mają dzieci- niby cudowne, ale wszystko jest przy tym nie tak. Mają pracę, ale i tak jest źle. Mają wspaniałego mężczyznę - źle. Coś jest cudowne, ale my o tym nie przeczytamy- dostaniemy tylko informację jak te kobiety cierpią.
Dowiemy się tylko fragmentów z życia obu kobiet, z resztą niektóre z nich pojawiają się niczym Filip z konopii nie wiadomo po co i czemu, albo w takim momencie, kiedy nie ma to żadnego uzasadnienia dla fabuły. Można by całość złożyć bardziej chronologicznie.
Przez to, że wszelkie opisy zdarzeń przedstawione były w tak negatywny sposób, odebrałam całość jako wręcz toksyczną. Męcząca i nieprzyjemna.
Fajnie, że ktoś pokusił się o trochę inne przedstawienie tego jak zmienia się życie przez romans, ale.... zapomniał o zwykłych codziennych sprawach. Chyba, że nasze bohaterki żyją i oddychają tylko mężczyzną. Ale wtedy całość nie ma sensu.
Tam można było przedstawić tyle emocji, a widzimy tylko smutek, żal i rozgoryczenie. A gdzie złość? Panika? Gdzie radość? Ulga?
Dlaczego pokazano nam tylko wycinki zdarzeń a nie większą całość? Powieść mogłaby być po prostu dłuższa, a o ile ciekawsza! Moglibyśmy się wczuć w sytuację obu tych kobiet!
Jedną rzeczą jaka mnie ciekawi- dlaczego żona miała tak mało refleksji na temat tego co zrobiła źle. W końcu jak sama przyznała, związki nigdy nie kończą się z winy jednej strony. Jak na psychologa, trochę mało autorefleksji.
I ten epilog... kogoś tu naprawdę poniosła fantazja.
Kolejny zmarnowany potencjał. Szkoda pieniędzy, mogłam je wydać na coś ciekawszego.

Zobaczyłam tę książkę w empiku. Niestety, ale strasznie spieszyłam się na pociąg. Nie zdążyłabym jej kupić, nie zapisałam też tytułu. Ale opis nie dawał mi spokoju.
Kilka miesięcy później trafiłam do małej księgarni. I leżała na samym środku, prężąc się dumnie jakby na mnie czekała, z daleka wołając, dlaczego tak długo musiała na mnie czekać.
Nie obchodziły mnie już żadne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Robiłam zakupy w księgarni internetowej. Ta książka pojawiła mi się jako polecana. Zapewne ze względu na inną literaturę związaną z seksualnością. Cena była bardzo przystępna, a opis zachęcający. Stwierdziłam więc, czemu jej nie kupić?
Bardzo cieszy mnie, że ta książka była tak tania, bo to byłyby pieniądze wyrzucone w błoto. Zdecydowanie się rozczarowałam.11
Wiem coś nie coś o anatomii, o przyjemności jaką daje seks, poznawanie ciała swojego i partnera, otwartość na nowe doświadczenia... Więc ta pozycja zdecydowanie nie była dla mnie. Praktycznie wszystko to co jest tam zawarte można znaleźć na pierwszych lepszych stronach internetowych poświęconych tematom punktu g czy też przyjemności z seksu.
Duży plus za używanie prostego języka, próbę, niekoniecznie udane, ale jednak starania w wyjaśnieniu każdej kwestii.
"Najbardziej tajemniczy punkt G" może przydać się młodym osobom, które dopiero zaczynają swoje seksualne przygody, albo dla których stosunek to pięciominutowy akt, z którego nie czerpią żadnej przyjemności. Aczkolwiek lepiej ją wypożyczyć niż kupić. Zachęca do delikatnych eksperymentów ale nie jest to jakiś wybitny poradnik. Wiele brakuje tej pozycji. Jeśli ktoś nie wie, czym jest punkt g, skąd się wzięła taka nazwa, że są różne rodzaje orgazmów albo że fajnie czasem popieścić coś innego niż łechtaczka to śmiało może od tego zacząć. Będzie miał zarys tego od czego rozpocząć pracę nad przyjemnością czy to własną czy partnerki.
Dla innych osób? Pozycja do przeczytania. I tyle. Bez większych refleksji.

Robiłam zakupy w księgarni internetowej. Ta książka pojawiła mi się jako polecana. Zapewne ze względu na inną literaturę związaną z seksualnością. Cena była bardzo przystępna, a opis zachęcający. Stwierdziłam więc, czemu jej nie kupić?
Bardzo cieszy mnie, że ta książka była tak tania, bo to byłyby pieniądze wyrzucone w błoto. Zdecydowanie się rozczarowałam.11
Wiem coś nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię książek, w których używa się trudnych nazw, dlatego rzadko sięgam po książki o Azjatach i odrzucam niektóre książki fantastyczne. Po prostu te złożone, długie słowa burzą całą atmosferę. Unikam też powieści, w których jest mało dialogów, a jedynie same opisy. Dramat.
Więc jak to się stało, że chwyciłam po "Wiosenne dziewczęta"? Sama się nad tym zastanawiam. Może to ta zieleń okładki tak mną zawładnęła? A może jednak opis z tyłu książki wbił mi się aż tak głęboko do mózgu? Cokolwiek to było, fajnie, że wygrało z moją niechęcią. Inaczej straciłabym naprawdę mocną, ciekawą historię.
Zacznę od tego, że bardzo mi się podoba to, w jaki sposób autor podzielił książkę na części. Każda z nich bowiem zamyka pewien rozdział w życiu naszych bohaterek.
Brandon Jones sprytnie manewrował słowami tworząc długie, ale nie jednolite opisy. Nie skupiał się za długo na szczegółach, a tylko do nich nawiązywał, żeby przekazać jak rozwija się akcja. Pozostawiał wiele dla wyobraźni odbiorcy. Bardzo podobało mi się, że nie było sugestywnych opinii autora, czy lubi daną postać czy też jej nie lubi. Czytelnik może sam zdecydować co sądzi o danej postaci, choć widać było, że autor jest bardziej nastrojowo nastawiony do przekazania nam dłuższej historii Gi, a nie Il- sun.
Każdy z nas słyszał o reżimie, okropnościach jakie mają miejsce w Korei Północnej. Ale tak naprawdę czy zastanawiamy się nad tym dłużej? Wiemy, że mieszkańcy tamtego kraju są ograniczani, a władze łatwo dopuszczają się egzekucji. Ale to gdzieś tam i nas nie dotyczy. Historia Gi, Il-sun i pozostałych osób, które przewijają się w książce pozwala poczuć, jak to wygląda naprawdę. Jak straszna jest sama myśl, że jedno wypowiedziane słowo może skazać cię na obóz pracy, nikomu nie wolno ufać. Codziennie ktoś znika i nie można nawet tęsknić ani jawnie opłakiwać tych osób. Jedno słowo, jeden gest... Człowiek mniej jest w tym kraju wart niźli kurz, bo jak wiadomo i za kurz na obrazie można źle skończyć. Niby prosta opowieść, a jednak trafia do serca. A z tej pułapki, zwanej Koreą nie ma ucieczki. Dostosuj się, albo giń. Każdy musi znaleźć swój własny sposób, żeby przetrwać. Zamknąć się w sobie jak Gi i udawać, że się jest pyłem na butach? A może pokazać, że jest się lepszą i próbować się przebić wyżej, jak Il-sun? A może po cichu próbować walczyć dla innych ludzi, jak opiekunka z sierocińca? Czy po prostu żyć z dnia na dzień, jak Cho?
W Europie kobiety walczą o prawo do aborcji, o prawo pracy tam, gdzie wydaje się, że tylko mężczyźni sobie poradzą czy o to, żeby zarabiać na równi. Z dumą noszą miana kobiet, dziewczyn. A kobiety w Korei Północnej? Odbiera się im wszelką godność i człowieczeństwo. Czymże jest tam bycie kobietą? Bardziej problemem niż powodem do dumy. Mężczyzna może albo podnieść ich prestiż albo zrzucić je na dno.
Ale nawet w najgorszym społeczeństwie, znajdą się kombinatorzy, którzy zapragną mieć więcej, żyć lepiej w ten czy inny sposób. Choćby nie legalny. I tu pojawił się nasz "pierwszy zły charakter". Giannini, cwaniak, pozer i zakała mężczyzn. Bez skrupułów wykorzystał młodość i naiwność młodych kobiet. Zamiast upragnionego wyzwolenia trafiły do kolejnego więzienia.
Burdel, potem kolejny. Ludzie podobni do Umiłowanego Przywódcy, ale działający na mniejszą, ale obrzydliwą skalę, mieli nad nimi władzę.
Od początku kibicowałam Gyong-ho. Miałam nadzieję, że właśnie ona przetrwa to całe zło. Strasznie przeżywałam jej losy. I udało się jej! Tyle trudu, cierpienia... Taka mała i delikatna. Ale dała radę. I ten jej matematyczny geniusz! To jest coś! Nawet na ulicy, samotna, dotąd mająca nadzieję, że ktoś się nią zaopiekuje, dała radę. Miała dużo szczęścia, że udało jej się trafić na dobrych ludzi. Prawie się popłakałam, jak przyznała się przed Jasmine, że nie wie skąd się biorą dzieci. Chciałam na nią krzyczeć, kiedy tak się spoufalała z Il-sun, która na to nie zasłużyła i prawie biłam brawo, kiedy zachwyciła "mądre głowy" przedstawiając swój matematyczny wywód. To dopiero postać!
Zupełnie odwrotnie było z Il-sun, nie przepadałam za nią. Miałam nadzieję, że szybko zniknie z tej opowieści, niestety tak się nie stało. Wiedziałam, że zaliczy srogi upadek, zanim jeszcze historia nabrała rozpędu. Była zbyt dumna, żądna wyższej pozycji. Sądziła, że jest lepsza mimo, że znajdowała się w takim samym punkcie jak inne dziewczyny. Ale muszę przyznać, że zrobiło mi się jej żal, kiedy okazało się, że poroniła. Żadna kobieta nie powinna tego przeżywać. Była matką, niezależnie od tego kim się stała i jak ją traktowano. Śmierć w męczarniach i uzależnienie od narkotyków to też nie był los jakiego bym jej życzyła. Miała ciężkie życie, a skończyła jeszcze gorzej.
Oceniłabym tę książkę na pełną dziesiątkę. Czytało mi się ją bardzo szybko! Nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do połowy, a potem, jak nie mogłam czytać, dręczyło mnie co dalej. Ale...
Ale właśnie. Autor pozostawił dużo niedopowiedzianych kwestii. Co się stało z "aniołem", który pomógł Gi? Co było dalej z opiekunką sierocińca i Jasmine? W końcu one też miały swoje kilka stron w tej opowieści. Czy udało im się przetrwać? Czy ktoś im pomógł? A może je zabito, ukarano itd? A może ich życie się za bardzo nie zmieniło? I wiele innych.
I czy takie a nie inne zakończenie oznacza, że Gyong-ho w końcu znalazła pracę, mieszkanie? Autor pozostawił te kwestie poniekąd w domyśle.
Nie podobały mi się też porównania, jakie robił, zwłaszcza na początku książki. Trochę kojarzyły mi się z Nabokovem, który też lubił przedstawiać pewne sprawy w sposób co najmniej dziwny i absolutnie nieadekwatny do sytuacji.
Jednak gorąco polecam tę pozycję. Naprawdę warto sięgnąć!

Nie lubię książek, w których używa się trudnych nazw, dlatego rzadko sięgam po książki o Azjatach i odrzucam niektóre książki fantastyczne. Po prostu te złożone, długie słowa burzą całą atmosferę. Unikam też powieści, w których jest mało dialogów, a jedynie same opisy. Dramat.
Więc jak to się stało, że chwyciłam po "Wiosenne dziewczęta"? Sama się nad tym zastanawiam. Może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Zdecydowanie moje klimaty!
Niestety, nie okazała się tak fajna jak sądziłam.
Może sama opowieść nie jest zła. Wszystkie wątki są logiczne i strategicznie połączone. Może akcja miejscami dzieje się nieco za szybko, a w niektórych momentach mogłaby być lepiej opisana, ale nie oczekujmy majstersztyku. Poza tym książka jest kierowana do młodszych odbiorców, a tu ważniejszy jest przekaz niż oprawa.
Problem w tym, że jakiś czas temu czytałam podobną książkę i niezmiernie mnie uwierał fakt, że nie mogłam się oprzeć, żeby nie porównywać tych obu powieści.
Bowiem w obu bohaterka miała traumę i przestała mówić. Znalazł się smutny chłopiec, któremu trzeba było pomóc, a nie można tego było zrobić nie mówiąc. Ów chłopiec miał nieco mniejszy problem, ale tylko dzięki miłości bohaterki mógł "pójść dalej". Ona dzięki niemu uporała się z własnymi problemami. I oczywiście pojawia się wątek, w którym chłopak z rodziny dziewczyny też orientuje się, że ona mówi. Całość kończy się happy and'em i wielką miłością.
Niby nic takiego. Bo w końcu często pojawiają się podobne wątki, a niektóre historie jak chociażby "Kopciuszek" czy "Piękna i Bestia" zostały opowiedziane już tyle razy i na tyle sposobów, że nie sposób zliczyć, o tyle ta historia opowiedziana po raz drugi, choć nieco inaczej, jest bardziej męcząca niż ciekawa. Tym bardziej, że tamta książka została napisana po prostu lepiej.
Nie zmienia to jednak faktu, że autorka naprawdę się postarała. Najbardziej podobało mi się przedstawienie kuzyna Maggie, który choć czasem próbował wyjść na dupka, dwoił się i troił, żeby zadbać o kuzynkę i kumpla. Miło było przeczytać historię o młodych ludziach, którzy mają masę znajomych i większość nie wykrusza się, kiedy nadchodzi czas, kiedy trzeba okazać wsparcie, co zostało świetnie przedstawione w scenie ze szpitala. Tym bardziej, że West, który był w potrzebie nie był jakimś tam bohaterem, tylko gwiazdą szkolnej drużyny!
Mimo "Kocham cię bez słów" naprawdę mi się podobała. Może nie wywołała we mnie tak silnych emocji jak się spodziewałam, ale jest naprawdę warta uwagi. Nie znałam wcześniej twórczości tej autorki, ale chętnie zapoznam się z jej kolejnymi pozycjami, przede wszystkim ze względu na sposób pisania - lekki, ale z klasą. Cieszę się, że są jeszcze książki, w których dba się równie mocno nie tylko o samą historię, ale o cały warsztat. Umiejętność przekazu zdecydowanie podwyższa notę tej pozycji. Warto sięgnąć.

Kiedy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Zdecydowanie moje klimaty!
Niestety, nie okazała się tak fajna jak sądziłam.
Może sama opowieść nie jest zła. Wszystkie wątki są logiczne i strategicznie połączone. Może akcja miejscami dzieje się nieco za szybko, a w niektórych momentach mogłaby być lepiej opisana, ale nie oczekujmy majstersztyku. Poza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy pierwszy raz zabrałam się za tę książkę, nie mogłam przebrnąć przez kilka pierwszych stron.
Za drugim razem mi się udało. I właśnie początek był najciekawszą częścią całej powieści. Tajemniczy, ciekawy, sprawiający, że chce się więcej.
Szkoda tylko, że pierwsze hmm... 30, 50? stron jest pełne opisów ubranych w górnolotne słowa. Nie pasowało to do tej książki, trudnej książki, książki której bohaterowie są tak złożeni, że nie potrzebują trudnych opisów.
Potem bywa różnie. Cała opowieść jest skonstruowana w bardzo ciężkim stylu. Nadaje to mrocznego i tajemniczego klimatu, jednocześnie czyni całą historię trudną do przebrnięcia, fragmentami wręcz nudną i nadętą.
Autor nie wykreował wiele postaci, a przynajmniej tak się wydaje. Jednakże złożoność ich charakterów śmiało może zastąpić stu innych. Niestety, ma to swoją wadę - opowieść jest zbyt krótka, żeby można było w pełni ich zrozumieć docenić lub też jest ich za dużo na zbyt małej ilości stron, by miało to sens. Jest to jeden z wielu czynników wpływających na brak wykorzystania potencjału historii.
Tytuł brzmi: "Dziewczyna o szklanych stopach", wydaje się więc, że to ona powinna stanowić główną część opowieści. Niestety tak nie jest. Wydaje się jakby autor użył dziewczyny zmieniającej się w szkło jako swego rodzaju kleju.
W amerykańskich filmach pełno jest love story, w których umierająca, pozornie nijaka dziewczyna zmienia życie szkolnego playboya o sto osiemdziesiąt stopni czyniąc go zupełnie innym człowiekiem. Ta opowieść jest podobna, tylko zamiast dziewczyny, która uległa wypadkowi, zachorowała na coś znanego światu zmienia się w szkło. Może nie umiera, ale jej czas się kończy. A on? Tutaj nie mamy playboya, ale mężczyznę, który potrzebuje uporać się z demonami przeszłości, by mieć lepszą przyszłość. Inne, lepsze życie.
Uderzający jest też fakt, właściwie wszyscy przedstawieni mężczyźni są nieszczęśliwi z powodu kobiet. Dwóch dlatego, że ich żony wolały innych. Dwóch dlatego, że ich ukochane wybrały innego. Jeden, bo jego żona umarła.
Nikt w tej książce nie jest do końca szczery ani ze sobą, ani z innymi. Wszyscy tak są samotni i ukrywają się w ten czy inny sposób przed światem.
Przez całą książkę czekałam na jakiś moment zwrotny w związku z tajemniczymi stworzeniami, z dziewczyną ze szkła, albo chociaż na jakiś ciekawie przedstawiony morał. Ale okazało się, że opowieść ostatecznie jest płaska. Nie niesie żadnej ciekawej puenty, drugiego dna. Wszystko co ważne jest powiedziane wprost. Jest to niestety poważna wada.
Pomysł ze stworzeniem, które sprawia, że wszystko robi się białe, z ludźmi zamieniającymi się w szkło, w bydle ze skrzydłami jest niesamowity. Szkoda, że ten potencjał został zmarnowany i to wręcz z hukiem! Żal, że autor nie wycisnął z tego więcej, że postanowił zrobić z tego dość szablonową historię.
Nie można jednak powiedzieć, że książka jest zła. Nie, opowieść została przedstawiona w sposób... słaby, jednakże można znaleźć w niej pozytywne strony i pomimo wszystko wciąga i chce się czytać dalej. Jestem zadowolona, że trafiłam na tę pozycję i postanowiłam przez nią przebrnąć. Jest tego warta o ile nastawimy się na mniej niż można sądzić po komentarzach o nagrodach.
Pozostawia po sobie swojego rodzaju niedosyt, ale w dobrym ujęciu.
Jeśli do niej wrócę to nieprędko, bo czytanie jej bardzo mnie zmęczyło, spodziewałam się zdecydowanie więcej. Może za parę lat bardziej docenię kunszt "Dziewczyny o szklanych stopach".

Kiedy pierwszy raz zabrałam się za tę książkę, nie mogłam przebrnąć przez kilka pierwszych stron.
Za drugim razem mi się udało. I właśnie początek był najciekawszą częścią całej powieści. Tajemniczy, ciekawy, sprawiający, że chce się więcej.
Szkoda tylko, że pierwsze hmm... 30, 50? stron jest pełne opisów ubranych w górnolotne słowa. Nie pasowało to do tej książki, trudnej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do biblioteki udałam się po biografię Ojca Pio. Niestety, nasza biblioteka nie ma dużego zbioru w tematyce religijnej. Zamiast niej, z półki uśmiechała się do mnie właśnie ta książka. Wzięłam ją ot, tak, nie spodziewając się za wiele. Przed przeczytaniem, o samej świętej niewiele wiedziałam. Nazwisko wprawdzie obiło mi się o uszy, ale cóż z tego, skoro nie potrafiłam do niej przypisać żadnego święta, cudu, konkretnej historii... Trochę bez przekonania, ale jednak z jakiejś wewnętrznej potrzeby zaczęłam czytać zaraz po powrocie do domu.
Zawsze byłam zdania, że biografie są pisane w przerażająco mozolny, mętny i nudny sposób. Dziwne więc wydawało mi się, że przebrnęłam przez pierwsze strony ani razu nie robiąc przerwy, nie narzekając, że autorka wzięła się za pisanie o pisaniu dla prostych ludzi nie mając pojęcia. Wręcz przeciwnie, byłam zachwycona!
Oprócz tego, że autorka świetnie posługuje się słowem dokonała czegoś naprawdę wspaniałego! Przeprowadza czytelnika przez całe życie siostry Faustyny, dbając o każdy szczegół. Dokładnie zbadała całą historię tej kobiety, sięgając po wiele źródeł, przytaczając ciągi zdarzeń, których wielu z nas nie próbowałoby podważać, zmieniać ani choćby nie doszukiwaliby się błędów w zapiskach tych czy innych ludzi.
Helena Kowalska niewątpliwie przyprawiała o palpitacje serca ludzi, w których towarzystwie żyła, ale za życia nie robiła o sobie takiego "hałasu", jak mogłoby się wydawać po objętości książki. A jednak E. Czaczkowska przedstawiła ją w taki sposób, że ze zwykłej, niczym nie wyróżniającej się kobiety z objawieniami, jawi się jakby sama była nadprzyrodzonym zjawiskiem. I zapewne była, ale któż z nas rozpozna świętego kiedy ten przejdzie obok?
To świetna lektura, również dla tych, którzy nie wierzą we wszelkie świętości, a jedynie chcieliby docenić prawdziwy kunszt pisarski, który zdaje się zanikać u wśród współczesnych pisarzy.

Do biblioteki udałam się po biografię Ojca Pio. Niestety, nasza biblioteka nie ma dużego zbioru w tematyce religijnej. Zamiast niej, z półki uśmiechała się do mnie właśnie ta książka. Wzięłam ją ot, tak, nie spodziewając się za wiele. Przed przeczytaniem, o samej świętej niewiele wiedziałam. Nazwisko wprawdzie obiło mi się o uszy, ale cóż z tego, skoro nie potrafiłam do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi Sienkiewicz- jeśli brać pod uwagę wołającą o pomstę ilość opisów. Niestety, ale przez to książka dużo traci, czyta się ją ciężko, opornie. Już na samym początku daje to mocno o sobie znać.
Na szczęście bohaterowie nadrabiają ten problem! Pomysł z alternatywnym światem, dziwnymi dzielnicami... świetny.
Sama fabuła? Trochę bez polotu, dobrego pomysłu. Coś się dzieje, ale właściwie nie wiadomo co i dlaczego. Ni stąd, ni zowąd wyskakują nieznani ludzie, którzy coś znaczą, ale niewiele wnoszą do opowieści. Gdyby nie epilog to zakończenie byłoby nijakie.
Jednakże coś mnie ujęło w tej historii. Może to Robin i Nikita? Może to miasto zniszczone przez II Wojnę Światową? Może Fotograf dusz? Nie wiem, ale chętnie sięgnę po inne pozycje tej autorki, z nadzieją, że przeczytam coś powalającego.

Drugi Sienkiewicz- jeśli brać pod uwagę wołającą o pomstę ilość opisów. Niestety, ale przez to książka dużo traci, czyta się ją ciężko, opornie. Już na samym początku daje to mocno o sobie znać.
Na szczęście bohaterowie nadrabiają ten problem! Pomysł z alternatywnym światem, dziwnymi dzielnicami... świetny.
Sama fabuła? Trochę bez polotu, dobrego pomysłu. Coś się dzieje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tę książkę sięgnęłam całkowicie przypadkowo.
I jak ze wszystkimi przypadkami bywa i ten był całkowicie trafiony.
Przyznam szczerze, że po kilku pierwszych stronach, nie spodziewałam się, że zrobi na mnie wrażenie. Ba! Nawet, że nie uznam tego za czas stracony.
Jednakże... "Barwy pożądania" mają w sobie to coś.
Autorka poruszyła kilka trudnych tematów, w dodatku zrobiła to w iście ciekawy sposób.
Całkiem niezły język, inne spojrzenie...
Myślałam, że będzie to kolejny kiepski "erotyk". Używam cudzysłowu, ponieważ wydaje się, że literatura wydawana w języku polskim, nie zna znaczenia tego słowa.
Muszę przyznać, że jest to pozycja po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ja na pewno do niej wrócę.
Nie jest to opowieść do snu. Raczej wymaga spokoju i skupienia, żeby ją w pełni docenić.

Po tę książkę sięgnęłam całkowicie przypadkowo.
I jak ze wszystkimi przypadkami bywa i ten był całkowicie trafiony.
Przyznam szczerze, że po kilku pierwszych stronach, nie spodziewałam się, że zrobi na mnie wrażenie. Ba! Nawet, że nie uznam tego za czas stracony.
Jednakże... "Barwy pożądania" mają w sobie to coś.
Autorka poruszyła kilka trudnych tematów, w dodatku zrobiła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszą cześć czytałam z zapartym tchem. Była genialna!
Druga natomiast... mocno mnie zaskoczyła. I to w tym negatywnym sensie.
Początek był nawet niezły, zapowiadało się na ciekawy dalszy ciąg, a tu taka niemiła niespodzianka.
Pierwsza nieprzyjemność to Aspen i cała jego sprawa. Niepotrzebna kombinacja, która raczej zniesmacza.
Bohaterka nagle okazuje się płytką hipokrytką. Poza takimi gestami jak obrona Marlene to raczej słabo tutaj wypada. Autorka wykreowała siedemnastolatkę z tak dużą ilością cech małego dziecka, że to aż strach.
Książę też nie okazał się takim szlachetnym człowiekiem, jak mogłoby wynikać z "Rywalek". Mocno mnie zawiódł.
Właściwie całą książkę ratuje początek i koniec. Mają trochę mocniejsze uderzenie, lepszy wydźwięk. Nagle znów widzimy wspaniałych ludzi, których losy chce się poznać dalej.
Lecz sama w sobie książka jest dość słaba. Autorka miała dobry pomysł, ale wykonanie już gorszę.
Podobał mi się język, a raczej sposób pisania autorki, nie odbiegał zanadto od poprzedniej. Łatwy, prosty i przyjemny.
Tak wysoka ocena za drobne rzeczy, które mi się podobały. Jednak przeważyły szalę na korzyść. Liczę, że następna część "Selekcji" zrobi na mnie lepsze wrażenie.
Przy tej się zawiodłam... a było tak obiecująco...

Pierwszą cześć czytałam z zapartym tchem. Była genialna!
Druga natomiast... mocno mnie zaskoczyła. I to w tym negatywnym sensie.
Początek był nawet niezły, zapowiadało się na ciekawy dalszy ciąg, a tu taka niemiła niespodzianka.
Pierwsza nieprzyjemność to Aspen i cała jego sprawa. Niepotrzebna kombinacja, która raczej zniesmacza.
Bohaterka nagle okazuje się płytką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnęłam zwyczajnym przypadkiem. Nawet nie znając opisu. Nie wiedziałam czego się spodziewać, nieczęsto mi się to zdarza.
Nie czytam też książek, których akcja odbywa się w Rosji, rosyjskich pisarzy.
Sama nie wiem dlaczego. Może takich dzieł brakuje na półkach księgarń?
"Wyższa magia" początkowo nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Pierwsze strony czytało mi się dość opornie. Sam opis, zero dialogów. Nie moja bajka.
Ale w miarę mijania kolejnych linijek, sama bohaterka stawała się coraz ciekawsza i choćby z tego powodu nie rzuciłam tej opowieści w kąt.
Najgorsze jest to, że przez całą książkę, dialogów prawie nie ma. Jeśli już się pojawia to w takiej uproszczonej formie. Bardzo mi to przeszkadzało.
Ale autorka nadrobiła innymi rzeczami. Pozornie książka wydaje się dość sztywna, ale w niejednym momencie się ubawiłam, dosłownie śmiałam w głos.
Opowieść można podzielić na dwie części- przed wyjazdem do Paryża i po powrocie.
Pierwsza, moim zdaniem jest dużo lepsza. Akcja rozkręca się powoli, ale systematycznie, nabierając barw. W dość szczególny sposób, wszystko zmierza do romansu. Jest dużo Igora, który ze swoją zgryźliwością nadaje charakter tej książce i sprawia, że chce się jeszcze.
Druga część jest bardziej niezdarna. Przez chwilę Naina jest dość... zwyczajną, może nawet nieco frywolną i prawdę mówiąc dość nudną bohaterką. W zasadzie sama akcja nie istnieje. Autorka przytacza sceny z jej życia właściwi chyba tylko po to, żeby zając czymś strony.
Sprawa zabójstwa trochę przyspiesza akcję, ale nie jest ona jakoś szczególnie ciekawa, intrygująca. Aczkolwiek nie można odmówić autorce, że dość sprytnie wymyśliła sprawę z mordercą. Końcówka sprawy wyszła świetnie.
Jeśli chodzi o końcówkę książki jako samą w sobie... cóż...
Z jednej strony jest happy end. Wszystko różowo. Ale jakoś tak znikąd tak naprawdę. Jakby brakowało paru stron tej romantycznej części. Z drugiej pozostawia czytelnikowi pole do popisu własnej wyobraźni. Właściwie co dalej, tak naprawdę można sobie dopowiedzieć samemu.
Bardzo lubię serie, ale jeszcze bardziej szanuje autorów, którzy potrafią napisać dobrą książkę nie rozpisując się na dziesięć tomów i pozwalających dopisać własny wątek do przedstawionej historii. A w tej można by jeszcze wyjaśnić parę spraw.
Wracając do samej bohaterki- bardzo ciekawe jest to jaką Naina przeszła przemianę. Z szarej myszki, która przed światem ukrywa swoją inteligencję, nie rzucają się w oczy w kobietę pewną siebie, znającą swoje granice, potrafiącą postawić na swoim. Jej upór, wścibstwo i dążenie do celu są pokazane w bardzo fajny sposób.
Igor również jest postacią nadzwyczaj ciekawą. Lubię takie postacie. Z pozoru twardy, niezniszczalny i okropnie wredny, tak naprawdę miękki, kochający mężczyzna.
Książka zajęła mi jedno popołudnie. Jest dość krótka i wciągająca. Pomimo formy w jakiej została napisana, jest naprawdę godna uwagi.

Po książkę sięgnęłam zwyczajnym przypadkiem. Nawet nie znając opisu. Nie wiedziałam czego się spodziewać, nieczęsto mi się to zdarza.
Nie czytam też książek, których akcja odbywa się w Rosji, rosyjskich pisarzy.
Sama nie wiem dlaczego. Może takich dzieł brakuje na półkach księgarń?
"Wyższa magia" początkowo nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy pierwszy raz czytałam tę trylogię, miałam do niej mieszane uczucia.
Jednocześnie uważałam, że to mistrzostwo, a jednocześnie zastanawiałam się skąd to okrucieństwo w Krwawych oraz miałam problem z bohaterami- kto jest kim i dlaczego tak, a nie inaczej.
Była to trylogia na tyle dziwna, że świetnie się nadawała, żeby wziąć to jako lektury maturalne.
Jednakże kiedy przeczytałam to drugi raz zaczęłam dostrzegać niemal tylko i wyłącznie mistrzostwo.
Autorka brudną rzeczywistość do świata fantasy.
Gwałty, walka o władzę, okrucieństwo oraz ludzie, którzy marzą o czymś lepszym... To nic nowego. To świat w jakim żyjemy.
Tutaj tylko pojawiła się magia, moc, siła.
Niesamowite i dość elektryzujące połączenie.
Autorka dodaje powagi swym książką niesamowicie trudnym stylem.
Nie są to opowieści, które czyta się do snu, dla zabicia czasu. Tutaj potrzeba skupienia i wczucia się.
Trzecia część szczególnie przypadła mi do gustu. Może dlatego, że tak dużo w niej Daemona?
Wiele razy słyszałam, że ktoś się wzruszył, popłakał przy danym filmie czy książce. Ja raczej nie mam takich problemów. Ale łzy zadrgały mi w oczach, kiedy czytałam końcówkę "Królowej Ciemności".
Gdybym wszystkie książki na świecie miały zostać zniszczone, oprócz jednej wybranej przeze mnie serii- wybrałabym właśnie tę trylogię.
Naprawdę warta czasu, który potrzeba poświęcić na jej przeczytanie.
Krewniacy, Krwawi, Czarownice, Książęta Wojownicy... tego po prostu nie można przegapić!

Kiedy pierwszy raz czytałam tę trylogię, miałam do niej mieszane uczucia.
Jednocześnie uważałam, że to mistrzostwo, a jednocześnie zastanawiałam się skąd to okrucieństwo w Krwawych oraz miałam problem z bohaterami- kto jest kim i dlaczego tak, a nie inaczej.
Była to trylogia na tyle dziwna, że świetnie się nadawała, żeby wziąć to jako lektury maturalne.
Jednakże kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawiodłam się i to bardzo.
Jak dotąd jest to najsłabsza książka tej autorki jaką miałam okazję czytać. Uwielbiam Bishop, oraz Czarne Kamienie.
Choć sam pomysł fajny to jakoś brakowało tej książce polotu. I ten styl... jakiś dziwny. Zbyt miękki jak na tę autorkę.
Właściwie akcja tak naprawdę nabrała tępa pod sam koniec. Gdyby książka była taka cała, to byłoby super.
Aczkolwiek czytało się to dość przyjemnie. Taka miła, lekka lekturka.

Zawiodłam się i to bardzo.
Jak dotąd jest to najsłabsza książka tej autorki jaką miałam okazję czytać. Uwielbiam Bishop, oraz Czarne Kamienie.
Choć sam pomysł fajny to jakoś brakowało tej książce polotu. I ten styl... jakiś dziwny. Zbyt miękki jak na tę autorkę.
Właściwie akcja tak naprawdę nabrała tępa pod sam koniec. Gdyby książka była taka cała, to byłoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam, że trochę się zawiodłam. Nie dorównuje pierwszej części.
Nadal bohaterka jest wspaniała, nadal są dość zabawne rzeczy, ale czegoś jej brakuje.
Jakby uciekła z niej dynamika i lekkość "Pierwszego grobu po prawej".
Wielka szkoda.
Co nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę dobra. Choć jestem zaskoczona poczynaniami Charley, zwłaszcza próbą uratowania, właściwie za wszelką cenę ciała Reysa. To trochę głupawe, jak na dość inteligentną bohaterkę.
Jak dla mnie, autorka trochę przesadziła, próbując zrobić z tej dwójki super bojące się o siebie na wzajem istoty, jednocześnie robiąc ich z nich trochę tępe kaleki.
Nie! Nie ratuj mnie, bo zginiesz! Nieważne, że masz moc zwalczania demonów!
Uratuje twoje ciało! Nieważne, że jest ci niepotrzebne! Ja cię z nim zwiążę!
Trochę masakra.
Ale poza tym jest dobrze :)

Przyznam, że trochę się zawiodłam. Nie dorównuje pierwszej części.
Nadal bohaterka jest wspaniała, nadal są dość zabawne rzeczy, ale czegoś jej brakuje.
Jakby uciekła z niej dynamika i lekkość "Pierwszego grobu po prawej".
Wielka szkoda.
Co nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę dobra. Choć jestem zaskoczona poczynaniami Charley, zwłaszcza próbą uratowania, właściwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam tę książkę na półce z powodu opisu. Trochę czekała na swoją kolej...
Ruszyłam ją przypadkiem.
Ot, leżała taka samotna...
I już po pierwszych kilku zdaniach wciągnęło mnie niczym wir! Nie mogłam się oderwać.
Wielkie: wow!
Nie jestem miłośniczką tego rodzaju książek, ale ta naprawdę mnie urzekła.
Bohaterka jest niesamowita!
Nauczona by zabijać, twarda, gotowa przetrwać za wszelką cenę. Jednocześnie jest taka delikatna, niczym pierwszorzędna dama.
Chociaż moim ulubieńcem został i tak Chaol :] No bo jak go nie kochać?
Były momenty, w których się uśmiechnęłam. Poczynania Caeleny.
Ale w gruncie rzeczy to dość smutna opowieść o krainie, w której liczy się tylko władza.

Miałam tę książkę na półce z powodu opisu. Trochę czekała na swoją kolej...
Ruszyłam ją przypadkiem.
Ot, leżała taka samotna...
I już po pierwszych kilku zdaniach wciągnęło mnie niczym wir! Nie mogłam się oderwać.
Wielkie: wow!
Nie jestem miłośniczką tego rodzaju książek, ale ta naprawdę mnie urzekła.
Bohaterka jest niesamowita!
Nauczona by zabijać, twarda, gotowa przetrwać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacja :)
Magia, miłość, rodzina, dużo śmiesznych dialogów i milion ciepłych scen.
A także akcja rodem z dobrego, ale spokojnego thrillera :P
Czego chcieć więcej?

Rewelacja :)
Magia, miłość, rodzina, dużo śmiesznych dialogów i milion ciepłych scen.
A także akcja rodem z dobrego, ale spokojnego thrillera :P
Czego chcieć więcej?

Pokaż mimo to