-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać42
Biblioteczka
2024
2024
2023
2023
2023
2019-06-30
Szczerze, to spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Otrzymałam tak miłą niespodziankę...
Liczyłam na to, że książka będzie typową podróżniczą opowieścią (szczególnie, że autorzy są Polakami, dlatego spodziewałam się reportażu). A o ile dobrze policzyłam takie wspomnienia może pojawiły się dwa razy. Za to poznałam magię Laponii, kraju który teraz zafascynował mnie jeszcze bardziej.
Język książki jest bardzo przystępny. Czułam się, jakbym czytała baśń a nie (bądź co bądź) dokument opisujący zwyczaje Saamów. Opisy serwowane przez autorów bardzo działały na moją wyobraźnię, muszę przyznać, że momentami czułam się jakbym była właśnie obok Saamów.
Najbardziej zafascynowały mnie zwyczaje związane z miłością - od rękawiczki po wizytę w domu wybranki.
Do tego jeszcze zostały dodane przepiękne zdjęcia.
Brakowało mi jednak ciut więcej wspomnień autorów. Byłam ciekawa czy łatwo było im się zaadaptować wśród społeczności, pamiętać o tych wszystkich tradycjach, jak zostali przyjęci (wnioskuję, że wszystko było dobrze, no ale... ;) ).
Niemniej, książkę jak najbardziej polecam. Szczególnie na gorąco dni, bujna wyobraźnia zdziała cuda!
Szczerze, to spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Otrzymałam tak miłą niespodziankę...
Liczyłam na to, że książka będzie typową podróżniczą opowieścią (szczególnie, że autorzy są Polakami, dlatego spodziewałam się reportażu). A o ile dobrze policzyłam takie wspomnienia może pojawiły się dwa razy. Za to poznałam magię Laponii, kraju który teraz zafascynował mnie jeszcze...
2019-02-15
2019-02-05
Podziwiam autora za to, że mimo ciągnięcia kilku wątków na raz, potrafił się nie zgubić i logicznie je połączyć. Niestety, w mojej opinii (a już szczególnie jeśli chodzi o debiuty) coraz rzadziej widać logikę w literaturze.
Każda postać ma własny charakter, który jest konsekwentnie prowadzony od początku do końca. Jeśli zaś ktoś się zmienił, to wszystko jest pięknie wyjaśnione.
Nie pasuje mi jednak to, że nikt się nie zorientował co do głowy. Okej, autor wyjaśnił, że w pewnym momencie procesu gnilnego bohater schował ja w ogródku. Ale później znów miał w pokoju. I serio? Nic nie smierdziało później? Może się nie znam (znaczy ani naukowcem nie jestem ani nie trzymałam nigdy zwłok w pokoju :') ) ale chyba jednak dało się nadal coś czuć?
Druga sprawa jest taka, że pod koniec zrobiło się zbyt hm... W stylu Umberto Ecco, przemyślenia o życiu, śmierci i egzystencji. Cały czas czułam że fabuła płynie i mimo braku takich monologów wszystko zostało wyjaśnione i uzasadnione. Zaś pod koniec 'coś' się dla mnie zatrzymało.
Ogolnie: szacunek dla autora, oby więcej takich pozycji :)
Podziwiam autora za to, że mimo ciągnięcia kilku wątków na raz, potrafił się nie zgubić i logicznie je połączyć. Niestety, w mojej opinii (a już szczególnie jeśli chodzi o debiuty) coraz rzadziej widać logikę w literaturze.
Każda postać ma własny charakter, który jest konsekwentnie prowadzony od początku do końca. Jeśli zaś ktoś się zmienił, to wszystko jest pięknie...
2019-02-02
Książkę czytało się bardzo szybko. Pisana jest prostym, przyjemnym językiem, zaś humor w stu procentach trafił w moje gusta.
Autor świetnie budował napięcie. Cały czas człowiek chciał wiedzieć jak się skończy dany wątek.
Jednak czuję jakiś niedosyt, mam wrażenie, że za dużo rzeczy zostało niedopowiedzianych.
Książkę polecam, sama zaś siegnę chętnie po 'Arystokratę' :)
Książkę czytało się bardzo szybko. Pisana jest prostym, przyjemnym językiem, zaś humor w stu procentach trafił w moje gusta.
Autor świetnie budował napięcie. Cały czas człowiek chciał wiedzieć jak się skończy dany wątek.
Jednak czuję jakiś niedosyt, mam wrażenie, że za dużo rzeczy zostało niedopowiedzianych.
Książkę polecam, sama zaś siegnę chętnie po 'Arystokratę' :)
2019-01-26
Już dawno nie czekałam na kolejny tom książki z takim niedoczekaniem. A kiedy już wyszła, to karygodnie szybko się skończyła. Na prawdę nie wiem, co te norweskie książki w sobie mają, że czyta się je w tak krótkim czasie.
Akcja zaczyna się rozwijać. Poznajemy nowe postacie, w tym dziwaczkę Margot, czy subtelną Kristinę. Obok obyczajówki autorka zręcznie wplotła elementy norweskich wierzeń i magicznego skandynawskiego świata. I tak, miałam w tych momentach ciarki na plecach.
Książka napisana bardzo dobrze, nieustannie byłam ciekawa, co wydarzy się na kolejnych stronach (czasami nie umiałam się opanować od podglądania...). Zauważyłam, że przekład był dużo lepszy, mniej było błędów, które niestety raziły mnie w "Rebecce".
Polecam i z niecierpliwością czekam na kolejny tom...
Już dawno nie czekałam na kolejny tom książki z takim niedoczekaniem. A kiedy już wyszła, to karygodnie szybko się skończyła. Na prawdę nie wiem, co te norweskie książki w sobie mają, że czyta się je w tak krótkim czasie.
Akcja zaczyna się rozwijać. Poznajemy nowe postacie, w tym dziwaczkę Margot, czy subtelną Kristinę. Obok obyczajówki autorka zręcznie wplotła elementy...
2019-01-13
Zawsze bardzo trudno jest mi oceniać książki, które są czyimś wspomnieniami.
Nie będę się rozwodzić nad naiwnością Candice. Sama ona przyznała się do tego i rozłąka z córką niestety była bolesną nauczką. Z tragicznym zakończeniem.
Uważam, że historia pani Cohen-Ahnine powinna być przestrogą dla młodych kobiet. Nie tylko tych, które wpadają w sidła egzotycznej miłości, ale również dla tych które swoim partnerom dają kolejne bezowocne szanse.
Pokazuje również bolesną prawdę o tym, jak działają organizacje w których ludzie pokładają ostatnią nadzieję.
Zgadzam się również z przedmówcami: niestety, ale przedmowa i informacje na okładce trochę popsuły lekturę.
Zawsze bardzo trudno jest mi oceniać książki, które są czyimś wspomnieniami.
Nie będę się rozwodzić nad naiwnością Candice. Sama ona przyznała się do tego i rozłąka z córką niestety była bolesną nauczką. Z tragicznym zakończeniem.
Uważam, że historia pani Cohen-Ahnine powinna być przestrogą dla młodych kobiet. Nie tylko tych, które wpadają w sidła egzotycznej miłości,...
2019-01-12
Ciekawa - to jest pierwsze słowo jakie przychodzi mi na myśl. Typowa obyczajówka, jest miłość, romans, intryga, zmagania z codziennością.
W postaci Rebekki widzę trochę siebie - zawsze musi się 'coś' wydarzyć, przez co czuję się jak dziecko pecha. Podobnie i Rebekka - zawsze spotyka ją 'coś' co tylko dolewa oliwy do ognia.
Bardzo ją polubiłam. Niby zwykła dziewczyna, ale jakoś o niej ciepło myślę. Inne postacie budzą we mnie wiele odczuć od negatywnych po pozytywne. Tak samo jak perypetie bohaterów) o historii Łatka nie wspominając. I zrobiłbym tak jak panna Lie!)
Książkę czyta się bardzo szybko. Po zakończeniu jestem ciekawa co będzie dalej i chętnie sięgnę po kolejny tom.
Jedynie mam dwie uwagi.
Pierwsza dotyczy tłumaczenia. Miejscami toporne, wpadły mi w oko drobne błędy.
Druga, ale to może być tylko moje osobiste odczucie fanki pani Sandemo, wydaje mi się że troszkę inspiracji Ludźmi Lodu czułam. Ale jak mówię, to może tylko moje odczucie.
Niemniej, na chwilę obecną książkę polecam, w myśli mam zebranie całej kolekcji :)
Ciekawa - to jest pierwsze słowo jakie przychodzi mi na myśl. Typowa obyczajówka, jest miłość, romans, intryga, zmagania z codziennością.
W postaci Rebekki widzę trochę siebie - zawsze musi się 'coś' wydarzyć, przez co czuję się jak dziecko pecha. Podobnie i Rebekka - zawsze spotyka ją 'coś' co tylko dolewa oliwy do ognia.
Bardzo ją polubiłam. Niby zwykła dziewczyna, ale...
2019-01-05
Aż nie wiem od czego zacząć. Zacznę od plusów, bo w sumie za nie dałam te dwie gwiazdki.
PLUSY:
1. Opisy snów Łucji związanych z Marią - jedyne dwa czy trzy momenty, kiedy poczułam dreszczyk.
2. Świat zwierząt - to uczucie, kiedy przeżycia zwierzaków są o niebo ciekawsze od przeżyć głównych bohaterów...
A teraz cała reszta.
1. Łucja.
Kiedy czytałam "Jak z obrazka" Jodi Picoult sądziłam, że bardziej głupiej bohaterki niż Cassie nie spotkam. A tu niespodzianka!
Łucja, która tak bardzo lubiła oceniać innych sama jest postacią płytką i, żeby się nie powtarzać... hm... niemądrą (lekko mówiąc). Irytowała mnie niemal od początku. Dziwiły ją normalne zachowania ludzi. Skoro w SPA zaczęła wyzywać innych, dlaczego mieliby jej nie wyprosić? Albo sytuacja z domofonem? Też bym się rozłączyła. Policja ostrzega przed oszustami, ale w Ostrowcu to chyba jakaś inna rzeczywistość jest...
A, i mój ulubieniec. Urbexowa Łucja taka zawsze przygotowana na wszystko, idzie ten podmokły schron zbadać w adidasach, później przez myśl przebiegła jej myśl by iść boso. Oglądam urbexy nałogowo i jeszcze żaden nie był tak odważny by kanały, podmokłe budynki czy inne zalane piwnice/bunkry badać bez gumiaków. Albo wiedzieli gdzie idą i pakowali je do plecaka, albo wracali z myślą by zwiedzać zalany teren. Ostatnio jeden z moich ulubieńców nazwał się głupcem, bo grzebał gołą dłonią w takim mule chwilę później znajdując w nim rozłożone szczątki jakiegoś zwierzęcia. Ale spoko, w adidkach też da radę. Ewentualnie boso.
2. Ostrowiec - zapamiętajcie drodzy wciągacze książek - jeżeli chcecie się dostać gdziekolwiek, od niejawnego archiwum po dyrektorów i administracje: mówcie że piszecie książkę. Nawet dokumentów nie sprawdzą a powiedzą wszystko!
3. Reszta bohaterów.
Lubiłam Michała. Chyba tylko dlatego bo rzucał w stronę Łucji mięsem :')
Pan Nauczyciel - tak, ma do zrealizowania program i kropka. Tak działa edukacja. O schronach może mówić na kółku zainteresowań.
Bartek - tego lubiłam! Kozak. Jedyna postać skonstruowana tak, że to co mówiła pasowało do ogólnej koncepcji.
Karol - nie drażnił, nie porwał.
4. Styl książki.
Język jest tragedią. Powtórzenia - gdzieś pod koniec w ramach dwóch akapitów imię Łucja i Michał zostało powtórzone chyba z 7 razy.
Co do imion: autorka raz pisze dużą, raz małą. Raz jest Burek, raz burek. Raz Boże, raz boże.
Zdania proste, jak ktoś wspomniał, szkolny język.
Ale powtórzenia imion to nie jedyne powtórzenia.
a. "Jestę pisarką" - przy każdej okazji kiedy Łucja gdzieś się pojawiała i miała wyjaśnić w jakim celu... miałam wrażenie stosowania "kopiuj-wklej" - i już książka o akapit dłuższa się robiła.
b. Historia spotkania dziwnego gościa na początku - to samo.
Wulgarność - niewybredny język, niczym u gimnazjalisty. Sapkowski też w swoich książkach klnie jak szewc. Ale tutaj miałam wrażenie, że autorka jest po prostu niewyżyta. Po prostu odrzucało to.
5. Akcja.
A raczej jej brak. Czytałam na czytniku. 98% książki, pozostały 3 min do końca. COŚ SIĘ DZIEJE, O RAJKU! I kończy po DWÓCH czytnikowych stronach. Zaśmiałam się.
Sny Łucji, przeżycia zwierząt, spotkanie tajemniczego mężczyzny... niestety było to tylko kilka przerywników od zwiedzania. Serio, wszystko da się skrócić. Ale jak po raz czwarty trafiam na opis tego samego (dosłownie), to się odechciewa. Szare ściany, tabliczki itp... Uważam, że można było to skrócić i zastąpić akcją, taką prawdziwą i inną niż chodzenie i oglądanie.
Miałam wrażenie, że wszystko stoi w miejscu.
6. Seks.
Gdybym chciała być bombardowana wykręcaniem sutków, chwyciłabym Greya albo innego harlequina. Nie mówię, że opisy seksu są złe, ale trzeba ja umieć robić ze smakiem. Czytając Sagę o Ludziach Lodu M. Sandemo spotkałam się z różnymi opisami erotyzmu: pierwszy raz, pieszczoty rączkami partnera, zwykły seks, gwałt... i wszystko (no oprócz gwałtu) przyprawiło o rumieńce. Czytałam to jak sztukę, jak erotyk, te sceny były tam wręcz potrzebne, przyprawiały o rumieniec i dreszczyk na plecach. A nie jak dwa króliki w krzakach. Kiedy Łucja podnieciła się przy braciach aż się orgii spodziewałam.
Poza tym. Niezły związek (albo staromodna jestem).
Po tygodniu seks.
Po 2 miesiacach robimy dzieciaka.
O, może się oświadczę tak przy okazji bo mnie naszło. :D
7. Inne przypadki, które napawały mnie niejaką radością (która sprawiła że ten horror to bardziej dla mnie komedia była).
Napada Was nieznajomy człowiek, jest ciemno. Wygląda na wariata, łapie, potrząsa, majaczy. Co robicie?
a. Pytacie, czy wszystko jest w porządku, może pomożecie?
b. Bierzecie cztery litery w troki i zwiewacie zanim coś zrobi
c. To prank! Będziecie na YT!
d. Dzwonicie na policję albo wołacie o pomoc
_____
Opowiadacie o powyższej sytuacji partnerowi. Partner na to:
a. wszystko z Tobą ok? Nic Ci nie zrobił?
b. Uważaj na siebie! Nie możesz chodzić sama w takie odludne miejsca po ciemku.
c. Kupię Ci gaz pieprzowy żebyś była bezpieczna.
d. To prank.
_____
Michał: ludzie podczas II Wojny Światowej nie byli dociekliwi?
Kochany, podczas II WŚ dziury w ziemi owiane legendą stanowiły dla przeciętnego Kowalskiego najmniejszy problem życiowy. Aczkolwiek tu mógłby powstać ciekawy wątek związany z eksperymentami niemieckimi.
_____
Łucja znawca gier: płatne DLC to największy problem graczy.
Droga Łucjo, DLC to dodatek do gry, czasami wręcz osobna gra. Tak, jakby się czepiać, że Rowling wydała tyle tomów Pottera i chce za to kasę ;)
Problemem faktycznie są mikropłatności, ale również pay to win. I to wykrusza i denerwuje społeczność graczy.
_____
Łucja: dlaczego zostałam w to wciągnięta?!
Bo sama zaczęłaś się interesować. Tak po prostu i najłatwiej mówiąc.
_____
Łucja zdziwiona że dyrektor (lub ktokolwiek inny od którego chciała informacje) chce wiedzieć po co tam jest i musi się powtarzać. Ale o Ostrowcu napisałam już wyżej, co robić aby gdzieś się dostać bez pokazywania dokumentów ;) Tak Łucjo, będziesz musiała to powtarzać za każdym razem.
_____
"Schrony są objęte klauzulą tajności Obrony Cywilnej" - dlatego wpuszczają tak każdego, kto mówi, że jest pisarzem.
_____
Urzędniczka w schronie.
Łucja: będę mogła nagrać film?
Babeczka: Możecie robić zdjęcia bo klauzula tajności.
"Łucja zaczęła nagrywać film" - urzędniczka spoko, jednak mogli sobie nagrywać. W sumie to nawet "nagrajcie to sobie".
_____
Zazdroszczę Łucji weterynarza który w mgnieniu oka ma wyniki badań krwi, a w dwa mgnienia oka badania biochemii. Niestety, u mojego muszę poczekać tak co najmniej dzień...
_____
Kościół: szaty kościelne (profesjonalnie mówiąc: ornaty, alby, komże, stuły itp.) trzymane w magazynie w piwnicy obok świeczników? Może w Ostrowcu faktycznie tak jest (nie znam się na Ostrowcu, nawet nie wiem, może autorka faktycznie była u nich w magazynie) - ale profesjonalnie szaty liturgiczne traktuje się z szacunkiem - np. ucałowanie przed nałożeniem, ubiór każdej części wiąże się z krótką modlitwą, ma swoje znaczenie. I z tegoż powodu, nawet te stare i nieużywane (których wartość niekiedy jest ogromna, są to stroje robione ręcznie) są przechowywane w należytym miejscu w zakrystii (tak, te "na różne okazje" też).
_____
Ogólnie: wyraz grafomanii. Czekam na kolejny tom, bo książka poprawiała mi wielokrotnie humor. Horroru tam tyle, co czystego powietrza w zimie na Śląsku.
Cytując koleżankę, której opowiadałam powyższe (i nie tylko smaczki): "Straszna ta książka".
Aż nie wiem od czego zacząć. Zacznę od plusów, bo w sumie za nie dałam te dwie gwiazdki.
PLUSY:
1. Opisy snów Łucji związanych z Marią - jedyne dwa czy trzy momenty, kiedy poczułam dreszczyk.
2. Świat zwierząt - to uczucie, kiedy przeżycia zwierzaków są o niebo ciekawsze od przeżyć głównych bohaterów...
A teraz cała reszta.
1. Łucja.
Kiedy czytałam "Jak z obrazka" Jodi...
2018-12-31
Słodko-gorzka przygoda...
To było pierwsze o czym pomyślałam kończąc książkę. Nie spodziewałam się wielu rzeczy.
Nie spodziewałam się tak skonstruowanych bohaterów - kiedy zobaczyłam że głównym bohaterem jest nastolatek, nie będę ukrywać, westchnęłam zniechęcona. Nie znoszę opowieści o niezwykłych nastolatkach którzy zmieniają zły świat dorosłych. A tu? Zaskoczenie. W bohaterach widziałam nastolatków, którzy nie bali się walczyć o Polskę w czasie wojny, którzy nie bali się stawić czoła wrogu. Nie są to naiwne, proste postacie, olukrowane niesamowitością. Nie. Zwykłe dzieciaki które mówią "dość" chorej rzeczywistości. Które mają plan, które się boją, które nie wiedzą czy wyjdzie, które próbują. Które mają swoje charaktery, ale mimo różnic chcą działać razem (np. relacja Adama z Joelem).
Nie spodziewałam się zakończenia. Czuję... może niedosyt? A może satysfakcję? Jestem wściekła że losy Adasia i Ewy potoczyły się tak a nie inaczej (o tym za chwilę). Nie tego się spodziewałam. Zaskoczenie? Na pewno pozytywne z nutą goryczy :D
Zwykle książki o nastolatkach (kolejny powód dla których ich nie lubię) wyglądają tak: jest źle, jest Iksiński zapatrzony w siebie i ten Iksiński z pomocą (albo bez) swoich niezwykłych przyjaciół ratuje świat, hura, wiwat, cud, miód, orzeszki.
A tu? Do końca nie wiedziałam co się podziało. Co z Ewą? Kamilem? Z Dziadziem Włodziem? Wzruszyłam się na ostatniej stronie.
Do tego wykreowanie tej rzeczywistości, szaro-burej... matko, czułam to w kościach.
Zdecydowanie jest to pozycja po przeczytaniu której czułam kaca. Moralnego i tego po skończonej dobrej książce.
Na pewno sięgnę po inne pozycje autora. Oby takich więcej na naszym polskim rynku! :)
Słodko-gorzka przygoda...
To było pierwsze o czym pomyślałam kończąc książkę. Nie spodziewałam się wielu rzeczy.
Nie spodziewałam się tak skonstruowanych bohaterów - kiedy zobaczyłam że głównym bohaterem jest nastolatek, nie będę ukrywać, westchnęłam zniechęcona. Nie znoszę opowieści o niezwykłych nastolatkach którzy zmieniają zły świat dorosłych. A tu? Zaskoczenie. W...
!SPOILER ALERT!
Nawet nie wiecie, jak cudownie było się zanurzyć w świat legend Polskich, które pamiętałam z lekcji polskiego w szkole podstawowej. Spodziewałam się pewnego odświeżenia, pięknego fabularnego opisu, a tutaj… dostałam jeszcze więcej 😉
Książka podzielona jest na trzy opowieści – legenda związana z Kwiatem Paproci, legenda o Smoku Wawelskim oraz legenda Mysiej Wieży.
Każda z opowieści podchodzi do legendy w swoisty sposób. Zanurza się głęboko w uczucia bohaterów, nawet sama przeżywałam ich radości czy smutki. Jeżeli ktoś nastawia się na tradycyjny „reprint” tych trzech historii, to (nie)stety dostanie coś więcej, coś, czego nie spotkacie w szkolnych zestawach lektur 😉 Oczywiście absolutnie nie jest to nic złego. W pierwszym momencie byłam zdumiona, musiałam na swój sposób przywyknąć, by później wciągnąć się w historię całą sobą.
Autor z całą pewnością ma niebywały talent do opisywania walk. Sama nie cierpię czytać przebiegu pojedynków, jednak to panu Adrianowi muszę zostawić – walki są opisane płynnie, miałam takie poczucie, jakby sam autor wcielał się w osoby walczące :D
Z każdą kolejną opowieścią widziałam również postęp autora w umiejętnościach pisarskich. Mam nadzieję, że nikomu się nie narażę, jednak chcę być szczera 😉
Pierwsza historia Kwiatu Paproci była dla mnie najcięższa, toporna. Wychwytałam tam troszkę błędów interpunkcyjnych czy powtórzeń. Z jednej strony mamy gospodę w staropolskich czasach, a jednak bohaterka nazwana jest kelnerką. Były również fajerwerki, co trochę mi do czasów nie pasowało (chyba że źle odczytałam czas, w jakim działy się wstawki pomiędzy główną legendą). Może i zdarzały się wybuchające ognie, ale czy były nazywane fajerwerkami? 😉 Jednak wbrew elementom języka współczesnego mamy niezmierną falę „uderzeń serca” jako wyznacznika czasu, chociaż później w grodzie Kraka stosowane są minuty i sekundy.
Historia smoka Babela i Skuby skradła moje serce. Fabularnie miała dla mnie kilka zagwozdek, np. dlaczego Babel nie zabił od razu Lecha podczas jednych z wielu walk? Dlaczego Dola, której przeznaczenie było niezmienne, miała jednak dwie wersje związane z dziejami dzieci Kraka? Troszkę czułam przekombinowanie zwrotami akcji, przez co główna fabuła ucierpiała.
Jednak jak mówię, to opowiadanie było dla mnie najsympatyczniejszym ze wszystkich, tu najbardziej przeżywałam dzieje bohaterów. A już widać progres autora pod względem językowym <3
Ostatnia legenda dotyczy króla Popiela i Mysiej Wieży. Tu już chylę czoła, najlepszy język i najlepsza historia. Tu nie spodziewałam się zakończenia. Najpierw musiałam przywyknąć, że kontynuowane są losy Skuby, ale cieszyłam się, że jednak jego historia ma dalszy ciąg. W sumie to do końca nie wiadomo było, komu można zaufać. W dodatku wcale nie uznaję historii za zakończoną i chętnie poznałabym ciąg dalszy losów głównych bohaterów (szczególnie w wątku Jemioły i Skuby :D).
Życzę autorowi dużo dobra, niech dalej rozwija swój talent! Bo idzie mu przecudnie. Z niecierpliwością czekam na kolejne legendy i dzieła 😉
!SPOILER ALERT!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNawet nie wiecie, jak cudownie było się zanurzyć w świat legend Polskich, które pamiętałam z lekcji polskiego w szkole podstawowej. Spodziewałam się pewnego odświeżenia, pięknego fabularnego opisu, a tutaj… dostałam jeszcze więcej 😉
Książka podzielona jest na trzy opowieści – legenda związana z Kwiatem Paproci, legenda o Smoku Wawelskim oraz legenda...