-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2021-11-02
2021-10-31
Jan Łada to pseudonim artystyczny Jana Gnatowskiego ( 1855 - 1925 ) – polski pisarz i publicysta, ksiądz prałat.
Urodził się w Skarżynówce na Podolu, do gimnazjum uczęszczał w Odessie i w Rydze. Dalszą edukację uniwersytecką odbywał na Uniwersytecie Jagiellońskim z kierunkiem filozoficznym, studiował także historię sztuki we Włoszech i Grecji. Podjął też kierunek teologiczny w Innsbrucku. W 1887 r. otrzymał święcenia kapłańskie.
Odbył wiele podróży do Austrii, Bawarii, Włoch i Turcji. Znaczący wpływ miał na życie kulturalne Lwowa prowadząć salon literacki a prowadząc salon literacki.Ogromne zaangażowanie i współpraca z prasą m.in; redagował „Wiarę” i „Przegląd Katolicki”, współpracownik „Niwy”, „Wieku” i „Ateneum”. Od 1905 r. na emeryturze ( postępująca choroba oczu i utrata wzroku), mieszkał w Warszawie.
W okresie międzywojennym bardzo populurna literatura Jana Łady, w 1951 roku zostaje całkowicie wycofana z bibliotek i objęta cenzurą.
W 1879 roku wydane zostały "Listy o literaturze i sztuce", które stanowią debiut.
Biblioteka Narodowa Polona udostępnia cyfrowe dzieła Jana Łady od 2019 roku.
Kapłan - literat tworzył i żył na przełomie XIX / XX wieku, język literacki jest piękny, kwiecisty i niezwykle bogaty i głęboki. Porusza ważne sprawy dotyczące Polski, której nie było jeszcze na mapie świata, ale też ostrzega nas przed pychą, warcholstwem, konfliktami i małostkowością. Poczucie wolności, walka o wolność i docenianie wolności, której nie dostajemy bezterminowo. To też niezwykły obserwator, który dzięki podróżom i erudycji miał okazję poznawania innych kultur i spotykania wielkich umysłów w oczekiwaniu na niepodległość.
Powieść po którą sięgnełam została wydana w 1925 roku i była ostatnią Jana Łady.
Piękna okładka z tajemniczm zamczyskiem i rycerzem na koniu przenosi nas w XVII wieczną Polskę, z niezwykle pięknym „preludium do Trylogii Henryka Sienkiewicza”.
Piękne opisy z akcentowaniem kultury szlacheckiej i postaw, by dalej wypunktować nasze wady narodowe i "ku przestrodze" . Bogactwo języka i tradycji / obyczajów urzeka długim opisem Nocy Kupały z postacią czarownicy Motry, epatującej / eksponującej kobiecą seksualnością i wyzwolonie słowiańskich pradawnych sił, i lęków ludów.
Strachy na zamku Miśniakowskich nie mają już aż takiej siły hipnotyzowania czytelnika, nie nudzą jednak i nie budzą rozbawienia.
Dwa rody zwaśnione niczym u Szekspira - Miśniakowscy kontra Turobojscy autora , który był prekursorem polskiej powieści grozy gotyckiej, naznaczonej manierą Waltera Scotta wprowadzi nas w hipnotyzujący klimat tajemnicy z wątkiem fantasy , piętnowania i stopniowania napięcia. Barwność i uwspółcześnienie redakcyjne, ułatwia przyswojenie i docenienie tej nienajłatwiejszej powieści w XXI wieku.
"Był to okres świetności Rzeczypospolitej. Los szczodrą ręką obdarzył rządzących bogactwem ziem i mężnymi wodzami. Po wspaniałych zwycięstwach hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego nad Moskwą, Szwecją, Turcją i Tatarami nadszedł czas jego zięcia, Stanisława Koniecpolskiego. W Europie były to lata bratobójczych walk religijnych. U granic Rzeczypospolitej trwały krwawe zmagania potężnych Habsburgów z mężnymi Szwedami. Krewniak króla Polski, Zygmunta III Wazy, Gustaw II Adolf Waza, zwany Lwem Północy, odnosił zwycięstwo po zwycięstwie. Wojna trzydziestoletnia przeniosła się na ziemie polskie, zbliżał się kres panowania książąt pomorskich, a Inflanty zdawały się stracone dla Rzeczpospolitej.
Kazimierz Miśniakowski — pochodzący ze znakomitego, lecz zubożałego rodu — po skromnej klasztornej edukacji zaciągnął się do wojska kwarcianego. Żołd jego nie był wysoki, ale i wymagań nie miał wygórowanych. Nie stać go było na uposażenie husara, trafił więc do rajtarów. Wraz z towarzyszami pod dowództwem hetmana Koniecpolskiego ruszył ku Gdańskowi. Bóg wojny Gustaw II Adolf Waza pustoszył Inflanty, Prusy i Pomorze. Był 27 czerwca 1629 roku, gdy pod Trzcianą, przy ujściu Wisły, Kazimierz przeszedł chrzest bojowy. Wczesnym rankiem lekka jazda kozacka i polscy piechurzy z impetem uderzyli w przednie zgrupowanie Szwedów. Salwy z muszkietów i pistoletów przerzedziły polskie szeregi. Kazimierz zaatakował najbliższego szwedzkiego rajtara. Sprawnie sparował cios nieprzyjaciela, by chwilę potem przeprowadzić ripostę i trafić go w odsłonięty bok. Rajtar z jękiem osunął się na ziemię. W tej samej chwili Miśniakowski kątem oka dostrzegł mierzącego z krócicy w jego kierunku Szweda. Czyżby to był jego pierwszy i ostatni pojedynek — przebiegła błyskawicznie myśl. Z tyłu niespodziewanie wyłonił się kozacki jeździec, który ciosem szybkim jak błysk światła odciął dłoń strzelcowi.
Bitwa przeobraziła się w chaotyczne pojedynki, a ciężkie szwedzkie konie zaczęły tratować polskich piechurów. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę żołnierzy Gustawa Adolfa. Szykowali się do staranowania Kozaków. I nagle z pobliskiego zagajnika z krzykiem: „Jezus, Maria i Józef” ruszyła na szwedzką jazdę husaria, na czele której pędził hetman Koniecpolski. Błyskawicznie rozbiła ciężką jazdę wroga i stratowała piechotę. Szwedzi zaczęli panicznie uciekać z pola bitwy. Zmęczeni, ale i niesieni odniesionym zwycięstwem Polacy, a wśród nich Kazimierz, pognali w kierunku znajdującego się o milę szwedzkiego zgrupowania dowodzonego przez Gustawa Adolfa. Śmierć zajrzała w oczy niezwyciężonemu królowi Szwecji. Zahartowani w niezliczonych bojach jego żołnierze zwarli szeregi, desperacko broniąc dowódcy. Ciężka jazda z trudem utorowała drogę ucieczki króla do pobliskiego Sztumu. Wieczorem, przebrany w lichy wieśniaczy strój, cichcem wyrwał się z oblężonej warowni i dotarł do dobrze obsadzonego przez jego żołnierzy Malborka. Siadłszy do kolacji ze swoimi dowódcami, powiedział: „Straciłem w bitwie królewski hełm, ale ocaliłem głowę”.
Po rozejmie ze Szwedami hetman Stanisław Koniecpolski skierował Miśniakowskiego do wojska hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła. Przez trzy lata Kazimierz doskonalił swoje umiejętności żołnierskie w chorągwi dragońskiej cudzoziemskiego autoramentu.
Tymczasem kolejny wróg Rzeczypospolitej, łamiąc traktaty pokojowe, rozpoczął oblężenie Smoleńska. Wojewoda Aleksander Gosiewski ruszył na odsiecz atakowanej twierdzy. Rozbił obóz o kilka mil od Moskali. Dołączył do niego hetman Krzysztof Radziwił. Ponaddwutysięczna polska załoga wytrwale odpierała wojska dowodzone przez Michała Szeina i Szymona Prozorowskiego. Żywności im nie brakowało, lecz kończyły się kule, proch i amunicja. Kasa garnizonu była pusta, groził bunt żołnierzy. Obrońcy wiedzieli, że lada chwila mogą nadciągnąć moskiewskie posiłki z ciężką artylerią, a wtedy mury Smoleńska okażą się za kruche, by zatrzymać nieprzyjaciela. Hetman Radziwiłł i wojewoda Gosiewski czekali na odsiecz nowo wybranego króla Władysława IV. Młody król chorował całą zimę i wiosnę, czasu jednak nie marnował. Jego najbliższe otoczenie wiedziało, że gromadzi wojsko, wyposaża żołnierzy, wciela mieszczan i chłopów do armii i tworzy oddziały cudzoziemskiego autoramentu.
Hetman liczył, że odsiecz ruszy lada moment, więc trzeba robić wszystko, aby twierdza smoleńska do tego momentu nie padła. Wcześniejsza próba dostarczenia amunicji i żołdu załodze smoleńskiej powiodła się tylko częściowo. Z prawie tysiącosobowej ekspedycji pancernych, husarii, rajtarii i taboru do twierdzy dotarło niespełna czterystu.
W obozie hetmańskim panowała ponura atmosfera. Szpiedzy donosili, że lada dzień przybędą ciężkie moskiewskie działa. Hetman z wojewodą postanowili zorganizować kolejną wyprawę do smoleńskiego garnizonu. Trzeba było odwrócić uwagę moskiewskich dowódców i utwierdzić ich w przekonaniu, że wysyłani Polacy nie planują kolejnego wzmocnienia twierdzy.
Był Wielki Tydzień. W pobliskim obozie rozpoczęto uroczyste obchody Triduum Paschalnego. Głośne pieśni, msze, droga krzyżowa, marsze pokutne. Wiedząc o wielkiej pobożności polskich dowódców, Moskale zmniejszyli swą czujność. W Wielką Sobotę do twierdzy smoleńskiej ruszyła ekspedycja Polaków i Litwinów. W tym samym czasie dragoni, u których służył Kazimierz Miśniakowski, otrzymali rozkaz pozorować atak na Skowronkową Górę, gdzie stacjonowała piechota moskiewska dowodzona przez kniazia Prozorowskiego.
Gdy wjechali do lasu, Miśniakowski dostrzegł nagle postać samotnego jeźdźca. Odłączył się od dragonów i ruszył za nim w pościg, podejrzewając, że może to być zwiadowca Moskali. I gdy już go prawie dogonił, spoza mgły i ciężkich ołowianych chmur wyłonił się jasny księżyc i oświetlił jeźdźca. Uciekinier gwałtownie zatrzymał konia, a Kazimierz ujrzał twarz upiora. Z jego ust wydobyły się jęki:
— Pomścij mnie…
A potem odwrócił się plecami i ukazał krwawą ranę, w której tkwił bełt z kuszy. Przerażony Miśniakowski pędem ruszył w drogę powrotną do obozu. Tam dowiedział się, że jego oddział stoczył ciężką bitwę z moskiewskimi żołnierzami. W tym czasie polska ekspedycja, niezauważona przez Moskali, dotarła do bram Smoleńska, entuzjastycznie witana przez obrońców twierdzy. Przybyli w sam raz na mszę rezurekcyjną.
W maju na rozkaz króla Władysława IV, który obawiał się, że wspierające Moskali wojska tureckie ruszą na Polskę, część żołnierzy spod Smoleńska skierowała się na Podole. Wśród podążających do wojsk hetmana Stanisława Koniecpolskiego była chorągiew Kazimierza Miśniakowskiego, która w lipcu 1633 roku wzięła udział w pogromie Tatarów budziackich pod Sasowym Rogiem w Mołdawii.
Chwilę tylko cieszono się z pobytu nad Dniestrem, wkrótce bowiem nadszedł królewski rozkaz wymarszu nad Dniepr, gdzie król gromadził siły przeciw Moskwie.
Po rozgromieniu Moskali pod Smoleńskiem wojska polskie ruszyły na Koługę nad Oką. Lotne oddziały docierały pod Moskwę. Chorągiew Kazimierza brała udział w pościgu za wrogiem aż pod Rżew i Możajsk. W czerwcu 1634 roku podpisano w Polanowie kończący wojnę pokój z Moskwą.
Dla Rzeczypospolitej nadeszła chwila wytchnienia, jakiej najstarsi nie pamiętali.
Droga powrotna Kazimierza Miśniakowskiego była jednak długa. Musiał teraz pogonić swych żołnierzy w stronę Dniestru i zdać ich oficerowi wyższemu rangą. Dopiero w Kijowie, gdzie awansowano go na rotmistrza, zażył nieco spoczynku. Sporo czasu spędził na nabożeństwach u ojców jezuitów. Po kilku dniach wraz ze starym sługą Tryfonem ruszył do swej rodowej siedziby — Horodyszcza..."
Jan Łada to pseudonim artystyczny Jana Gnatowskiego ( 1855 - 1925 ) – polski pisarz i publicysta, ksiądz prałat.
Urodził się w Skarżynówce na Podolu, do gimnazjum uczęszczał w Odessie i w Rydze. Dalszą edukację uniwersytecką odbywał na Uniwersytecie Jagiellońskim z kierunkiem filozoficznym, studiował także historię sztuki we Włoszech i Grecji. Podjął też kierunek...
2021-10-24
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
Pierwszą powieścią kryminalną z dwudziestolecia międzywojennego jest "Czerwony Błazen" Aleksandra Błażejowskiego wydana w 1925 roku, wydana w tym samym roku "Kariera Edwarda Merkla" Marka Romańskiego nie zachowała się.
Aleksander Błażejowski swój debiut osadził w międzywojennej Warszawie:
"...Gdy ruch na przedmieściach i bocznych ulicach zamierał, główne arterie ożywiały się z godziny na godzinę coraz bardziej. Automobile, dorożki, prywatne ekwipaże mkneły jak strzała po białej ubitej drodze, zatrzymując się przed rzęsiście oświetlonym wnętrzami teatrów, pierwszorzędnych restauracji i kawiarń. Przeważną część powozów i automobili zatrzymywano przed białym barokowym pałacykiem, na którym widniał pomysłowy, z kolorowych lampek elektrycznych ułożony, napis "Złoty Ptak". Wąskie afisze zapowiadały występ czerwonego błazna. Westybul Złotego Ptaka wypełniony był mrowiem ludzkim, cisnącym się do dwóch okienek kasy. Czerwony błazen od kilku tygodni stał się osią zainteresowań próżniaczego życia stolicy. Największą sensacją, która jak mgła otaczała osobę czerwonego błazna, było, że nikt w stolicy nie wiedział, kim jest ten znakomity komik - humorysta, wykpiwający w przewybornych piosenkach życie ludzi i życie miasta. Czerwony błazen ostrzem swojej satyry ciął ludzką głupotę, zarozumiałość, kłamstwo, obłudę i manię wielkości. Czerwony błazen w swojej piosence nie oszczędzał nikogo, nawet najwyższych dostojników, kierowników państwa. Błędy i śmiesznostki tak zwanych "wielkości" ubierał w zgrabny rym i rzucał w formie melodyjnej piosenki, jak lekki balonik, w przepełnioną widownię..."
Warszawa, "Złoty Ptak" i człowiek w kostiumie czerwonego pierrota bezlitośnie obnaża system i ludzi, zanurzamy się w świat tajemnic gabinetów ministrów, buduarów sławnych aktorek i kokot, dobroczynnych rautów i balów na salonach arystokracji, skandaliki i skandale, ploteczki i plotki, podsłuchamy pokojówki i panny służące, kuchty. W 1925 roku kobiety mogły pokazać kostkę, a za trzy lata pokażą kolano, suknie lśnić musiały i pojawiły się frędzle, korale i pióra. Radiofonia może przebój Ordonki puszczała, a Eugeniusz Bodo debiutował w filmie "Rywale", by w 1926 zagrać w ekranizacji powieści "Czerwony Błazen" w roli inspicjenta (film się nie zachował).
Aleksander Błażejowski pisząc swój pierwszy kryminał, który stał się pierwszym polskim kryminałem wzorował się na najlepszych. Oddając się lekturze tradycyjnie poczujemy klasykę gatunku ; Agatha Christi, Artur Conan Doyle, Gaston Leroux. Detektyw Borewicz jest inspirowany postacią Josepha Rouletabille z książki "Tajemnicą żółtego pokoju" G.Leroux.
Książka stanowi podwaliny dla jednego z najważniejszych gatunków literackich, jakim jest kryminał. Powieść kryminalna tworzona w Polsce w okresie 1919-1939 – otwiera drzwi sławy m.in; Adam Nasielski, Marek Romański i Antoni Marczyński, powstaje wtedy prawie dwieście utworów kryminalnych.
W okresie wojny wielu pisarzy tragicznie ginie, wśród nich jest też Aleksander Błażejowski. Rok 1951 umieszcza większość publikacji na zakazie drukowania, z bibliotek książki są usuwane i zaczyna się czas niebytu niemalże do XXI wieku. Wydawnictwa zaczynają przywracać "perełki z lamusa".
Pierwszy Polski Kryminał i detektyw Borewicz, ciekawe retro zabarwienie obyczajowo - patologicznej Warszawy, i to zakończenie.
Styl, język, zredagowanie nie jest na najwyższym poziomie, to jednak polecam.
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
Pierwszą powieścią kryminalną z dwudziestolecia międzywojennego jest "Czerwony Błazen" Aleksandra Błażejowskiego wydana w 1925 roku, wydana w tym samym roku "Kariera Edwarda Merkla" Marka Romańskiego nie zachowała się.
Aleksander Błażejowski swój debiut osadził w międzywojennej Warszawie:
"...Gdy ruch na przedmieściach i bocznych ulicach zamierał,...
2015-06-09
Warszawa okresu przedwojennego z blichtrem wyższych sfer.
Hanka Renowicka piękna, czarująca aczkolwiek niegrzesząca inteligencją żona dyplomaty jak cała jej sfera żyje salonami, toaletami, plotkami, nuda, nuda i jeszcze raz nuda....Aż tu naglę zostaje wciągnięta w aferę kryminalno - szpiegowską, pojawią się agenci, podsłuchy, kradzież dokumentów, podsłuchy, bigamia, romanse, zazdrość, zestaw przemyśleń pani Hanki i duża dawka doskonałego humoru za sprawą Tadeusza Dołęgi - Mostowicza.
Polecam film po tym samym tytułem z Lucyną Winnicką oraz spektakl teatralny z doskonałą Joanną Kulig.
Warszawa okresu przedwojennego z blichtrem wyższych sfer.
Hanka Renowicka piękna, czarująca aczkolwiek niegrzesząca inteligencją żona dyplomaty jak cała jej sfera żyje salonami, toaletami, plotkami, nuda, nuda i jeszcze raz nuda....Aż tu naglę zostaje wciągnięta w aferę kryminalno - szpiegowską, pojawią się agenci, podsłuchy, kradzież dokumentów, podsłuchy, bigamia,...
2015-06-17
PROKURATOR ALICJA HORN Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Drugie spotkanie z tym pisarzem.Sensacyjna powieść z lat 30-tych XX w, świetnie obrazująca Warszawę z jej przekrojem społecznym od gangsterów do wysoko postawionych urzędników.W tym świecie spotka się kobieta i mężczyzna z dwóch różnych światów,prokurator i przestępca,których połączy nieszczęśliwa miłość,skrupuły, niewinność...Odkryjemy świat rozrywki w ARGENTYNIE, np.słynne tango kocie, gdzie bawiła się śmietanka ówczesnej stolicy.Pojawi się tajemniczy naukowiec-lekarz, który prowadzi nielegalne badania. Polecam czyta się świetnie tę powieść, która wyprzedziła swoją epokę. Polecam dla pakietu film z Jadwigą Smosarską i Franciszkiem Brodniewiczem oraz Lodą Halamą ze swymi słynnymi długimi nogami.
PROKURATOR ALICJA HORN Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Drugie spotkanie z tym pisarzem.Sensacyjna powieść z lat 30-tych XX w, świetnie obrazująca Warszawę z jej przekrojem społecznym od gangsterów do wysoko postawionych urzędników.W tym świecie spotka się kobieta i mężczyzna z dwóch różnych światów,prokurator i przestępca,których połączy nieszczęśliwa miłość,skrupuły,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-23
Rok 1933 i wydanie książki Dołęgi - Mostowicza mogło wywołać kontrowersje z tytułu afery gospodarczej i tajemniczej tożsamości....
Intrygująca historia rodziny Dalcz, poznajemy losy rodziny przemysłowców, ciekawa galeria postaci, tajemnice rodzinne, obyczaje i ukłon w lata 30 - te XX wieku. Piękne toalety pań, podróże pomiędzy stolicami europejskich państw, automobile,muzyka, romanse, sytuacja polityczna i gospodarcza okresu międzywojennego.Pracoholizm i ograniczone kontakty międzyludzkie, ciekawe bo wtedy nie było sms i portali społecznościowych, ludzie jednak nie zmieniają się....
Autor od pierwszych stron serwuje nam napięcie, wywiezienie jednego z dyrektorów Zakładu Przemysłowego Braci Dalcz i Spółki, potem samobójstwa właścicieli i tutaj na arenę wkraczają kuzyni Krzysztof i Paweł Dalczowie. Dwie odmienne osobowości,dzieli ich wszystko a łączy tylko firma. Dalczowie to ogień i woda, niechęć i fascynacja jednocześnie. Ten niekonwencjonalny duet na drodze mistyfikacji, malwersacji, hochsztaplerskich trików doprowadzi do fortuny a że fortuna kołem się toczy to z kryzysem też się spotyka...
To moje trzecie spotkanie z literaturą Dołęgi - Mostowicza i jestem zachwycona wartką , sensacyjna akcją z "genderowskimi" klimatami tamtych fascynujących czasów i zakończeniem.
Rok 1933 i wydanie książki Dołęgi - Mostowicza mogło wywołać kontrowersje z tytułu afery gospodarczej i tajemniczej tożsamości....
Intrygująca historia rodziny Dalcz, poznajemy losy rodziny przemysłowców, ciekawa galeria postaci, tajemnice rodzinne, obyczaje i ukłon w lata 30 - te XX wieku. Piękne toalety pań, podróże pomiędzy stolicami europejskich państw,...
2016-06-06
84 lata temu wydano tę debiutancką powieść, która obnażała bezlitośnie kulisy mechanizmu elit władzy. 80 lat temu urodził się aktor, który urodził się aby zagrać rolę Nikodema Dyzmy - symbol człowieka nieokrzesanego i pozbawionego kwalifikacji, ale jednocześnie sprytnego oszusta i karierowicza...
To dobry powód aby sięgnąć po powieść i zobaczyć Romana Wilhelmi.
"...— Tak, tak! — zawołała z egzaltacją jedna z pań. — Wówczas stanie u steru i uratuje naszą ojczyznę!
— Niezwykły człowiek — rzekł drżącym głosem doktor Litwinek.
— Wielki człowiek — zaakceptował wojewoda.
— Nagle z kąta rozległ się długi, skrzeczący śmiech.
Ponimirski dotychczas siedział cicho, a że nikt nań nie zwracał uwagi, nie zauważono jego ironicznej miny. Żorż przysłuchiwał się i wreszcie nie wytrzymał. Śmiał się teraz zataczając się na krześle.
— Z czego się pan śmieje? — obrażonym tonem zapytał wojewoda.
Żorż zerwał się, urwał z miejsca śmiech, kilkakrotnie próbował założyć monokl, lecz ręce mu tak się trzęsły, że nie mógł sobie dać z nim rady. Był zdenerwowany i wzburzony do ostatnich granic.
— Z czego? Nie z czego, moi państwo, tylko z kogo? Z was się śmieję, z was! Z całego społeczeństwa, z wszystkich kochanych rodaków!
— Panie!…
— Milczeć! — wrzasnął Ponimirski i jego blada twarzyczka chorowitego dziecka zrobiła się czerwona z wściekłości.
— Milczeć! Sapristi!Z was się śmieję! Z was! Elita
Cha, cha, cha… Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz, i jednocześnie kompletny kretyn! Idiota, nie mający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero! Daję słowo honoru, że nie tylko w żadnym Oksfordzie nie był, lecz żadnego języka nie zna! Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. Sapristi! Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos
wodzi! To wy wywindowaliście to bydlę na piedestał! Wy ludzie pozbawieni wszelkich
rozumnych kryteriów! Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!…
Nareszcie udało mu się włożyć monokl. Obrzucił wszystkich pogardliwym spojrzeniem i wyszedł trzaskając drzwiami.
Doktor Litwinek przerażonym i zdumionym wzrokiem przesunął po twarzach obecnych: na każdej był zakłopotany uśmiech, pełen politowania.
— Co to znaczy? — zapytał. — Kto to ten pan?
Pani Przełęska odezwała się:
— Niech pan wybaczy, panie dyrektorze, to mój siostrzeniec, a szwagier prezesa.
Zwykle bywa spokojny… jest niespełna rozumu.
— To wariat — wyjaśnił wojewoda.
— Biedny chłopak — westchnęła panna Czarska.
— Aha — uśmiechnął się doktor Litwinek — no, oczywiście, wariat..."
Kulisy powstania tej skandalicznej powieści, są zemstą autora pod adresem piłsudczyków, którzy nie zgadzając się z jego niepochlebnymi opiniami dziennikarskimi, dopuścili się wobec Dołęgi-Mostowicza aktu przemocy i zniewolenia.
Akcja powieści toczy się końcem lat 20 - tych XX wieku - sanacja i Piłsudski, Wielki Kryzys...
Nikodem Dyzma od jakiegoś czasu bezrobotny, zbiegiem okoliczności trafia na przyjęcie, na którym sałatka zagra strategiczna rolę i
„...Terkowski to głupstwo, ale szkoda sałaty!...”
Omyłkowo zostaje wzięty za ważną personę i od tego momentu rozpoczyna się jego spektakularny sukces i kariera.
Pnie się po szczeblach i w krótkim czasie, wykorzystując pomysł Kunickiego otwiera sobie drzwi do gabinetu Banku Zbożowego i zajmuje prezesa fotel.
Dołęga Mostowicz bystry obserwator, wymierza w elity rządzące ostrze satyry, cięte pióro, zmysł obserwacji obnaża na naszą miarę tę karierę.
Prymitywa, prostaka, ignoranta, hochsztaplera, niekompetentnego,kameleona, znikąd człowieka wynosi na szczyt...
Kuriozum Dyzmy farsę będzie ciągnęło do czasu, sekretarz w zawoalowany sposób wszelkie niekompetencje, brak profesjonalizmu, brak ogłady towarzyskiej i językowej prezesa tuszuje, skrywa i sytuacjach trudnych wadę w zaletę zamienia - David Copperfield istny:)
Od czasów Dołęgi Mostowicza świat wciąż takich nieokrzesanych gburowatych chamów rodzi a współczesne czasy wręcz urodzaj w Dyzmach mają, dostatek ci u nas...
Majstersztyk prostej konstrukcji, absurd polskiej rzeczywistości i mechanizmów drabiny społecznej, która złudnie może wykreować jednostkę, która "psim swędem" wywącha kilka zapachów, połączy i ślad wiedzie ku sukcesowi...a tłum wiwatujący niczego nie dostrzeże.
Komizm, gorycz ,degrengolada ,rozkład, demoralizacja , upadek , zepsucie, zgnilizna , gangrena , zbydlęcenie , spustoszenie , ruina czy to pozostaje złudzeniem, i tym musimy się karmić a śmiech należy do Żorża...którego i tak wariatem okrzyknięto.
Pakiet obowiązkowy to serial z majstersztykiem aktorskim Romana Wilhelmi, uważam, że to rola życia tego wielkiego aktora.
Serial bardzo dobry, wierny książce, dopracowane szczegóły od scenografii po kostiumy, obyczaje, zachowanie ducha epoki istny cymes.
Film z 1956 roku z Adolfem Dymszą jest inspirowany książką, Dymsza wielki aktor był, ale Dyzma w jego wykonaniu nie powala, dobroduszny hochsztapler wyszedł, a tu za mordę trza trzymać.
Jacek Kaczmarski śpiewa utwór poświęcony tej kuriozalnej postaci.
Pojawił się też musical w Teatrze Syrena z bardzo uwspółcześnioną i skrojoną na XXI wiek postacią Dyzmy.
84 lata temu wydano tę debiutancką powieść, która obnażała bezlitośnie kulisy mechanizmu elit władzy. 80 lat temu urodził się aktor, który urodził się aby zagrać rolę Nikodema Dyzmy - symbol człowieka nieokrzesanego i pozbawionego kwalifikacji, ale jednocześnie sprytnego oszusta i karierowicza...
To dobry powód aby sięgnąć po powieść i zobaczyć Romana Wilhelmi.
"...— Tak,...
Jan Łada to pseudonim artystyczny Jana Gnatowskiego ( 1855 - 1925 ) – polski pisarz i publicysta, ksiądz prałat.
Urodził się w Skarżynówce na Podolu, do gimnazjum uczęszczał w Odessie i w Rydze. Dalszą edukację uniwersytecką odbywał na Uniwersytecie Jagiellońskim z kierunkiem filozoficznym, studiował także historię sztuki we Włoszech i Grecji. Podjął też kierunek teologiczny w Innsbrucku. W 1887 r. otrzymał święcenia kapłańskie.
Odbył wiele podróży do Austrii, Bawarii, Włoch i Turcji. Znaczący wpływ miał na życie kulturalne Lwowa prowadząć salon literacki a prowadząc salon literacki.Ogromne zaangażowanie i współpraca z prasą m.in; redagował „Wiarę” i „Przegląd Katolicki”, współpracownik „Niwy”, „Wieku” i „Ateneum”. Od 1905 r. na emeryturze ( postępująca choroba oczu i utrata wzroku), mieszkał w Warszawie.
W okresie międzywojennym bardzo populurna literatura Jana Łady, w 1951 roku zostaje całkowicie wycofana z bibliotek i objęta cenzurą.
W 1879 roku wydane zostały "Listy o literaturze i sztuce", które stanowią debiut.
Biblioteka Narodowa Polona udostępnia cyfrowe dzieła Jana Łady od 2019 roku.
Kapłan - literat tworzył i żył na przełomie XIX / XX wieku, język literacki jest piękny, kwiecisty i niezwykle bogaty i głęboki. Porusza ważne sprawy dotyczące Polski, której nie było jeszcze na mapie świata, ale też ostrzega nas przed pychą, warcholstwem, konfliktami i małostkowością. Poczucie wolności, walka o wolność i docenianie wolności, której nie dostajemy bezterminowo. To też niezwykły obserwator, który dzięki podróżom i erudycji miał okazję poznawania innych kultur i spotykania wielkich umysłów w oczekiwaniu na niepodległość.
„Była to bowiem epoka wynalazków praktycznych, udogodnień życiowych i zbytku. Po wszechświatowej wojnie 1914 r. i przewrotach, które stały się jej następstwem, powtórzyło się w całym świecie to, co przeżyła. Francja po upadku Terroru. Reakcja była tym powszechniejszą i bardziej gwałtowną, im cięższym był demagogiczny ucisk i nieznośniejszym panowanie proletariatu. Miejsce nienawistnych dogmatów społecznego i politycznego radykalizmu zajęły hasła ładu, rychło przeistoczonego w reakcję. Kapitalizm mścił się, zakuwając pracujące masy w twardsze, niż kiedykolwiek przed tym kajdany, krwawymi represjami i głodem zmuszając opornych d!o milczenia. Trusty i monopole zawładnęły światem, zastępując parlamentaryzm dyktaturą.
A równocześnie z tym rozpoczęła się niesłychana orgia bogactw i użycia. Kult złotego cielca i rozkoszy wygniótł wszelką religię i etykę. Zniknął wstyd, zamarła litość. Pracujące tłumy poddane zostały specjalnym rygorom i zamknięte w osobnych dzielnicach i miastach, by biedą i niechlujstwem nie razić wyrafinowanego wykwintu bogaczów. Po wszystkich krajach świata surowe ustawy przykuwały robotnika do jego warsztatu, jak niegdyś chłopa do gleby. Niewolnictwo zmartwychwstawało, cynicznie odrzucając osłaniające je dotąd pozory.
Strafford myślał o tym i przenikliwy ból ściskał mu serce”
"...- Na początku wszechrzeczy władał światem duch wielki, mocny i łaskawy, bóg słońca i kwiatów i wesela. Stało mu się ochotnie pod nogi wszystko, co żyło, radosne dobremu panu służyć, i rozkosz władała światem. Mądrość Egiptu, poznanie tajników w Indiach, piękno i pogodny czar życia Hellady - wszystko to były owoce tego ducha światłości, którego śladem szła radość życia. I zdawało się, że tak trwać będzie wiecznie, i że ludzkość wciąż iść będzie tą kwiecistą drogą, słoneczną. Stało się jednak inaczej..."
"Antychryst" wydany w roku 1920 stanowi ciekawe studium rozważań filozoficzno - religijno - estetyczno - ustrojowych. Apokaliptyczna podróż przez świat, przez religie, poglądy i wartości, estetyczno - artystyczny wymiar i politykę. Poszukiwanie prawdy przez Proroka - Mesjasza , poznajemy XIX wieczny Lucyferianizm – systemy wierzeń, zarówno teistycznych, jak i ateistycznych, w których przedmiotem rozważań jest natura dobra i zła, które symbolizuje Lucyfer. Lucyferianizm odnosi się do judeochrześcijańskiej koncepcji dobra i zła.
Wizjonerstwo Gnatowskiego uderza w totalitaryzm, autorytaryzm, komunizm i faszyzm czy kapitalizm z plutokracją.
Lektura wciąż aktualna , choć nie należy do łatwych.
Jan Łada to pseudonim artystyczny Jana Gnatowskiego ( 1855 - 1925 ) – polski pisarz i publicysta, ksiądz prałat.
więcej Pokaż mimo toUrodził się w Skarżynówce na Podolu, do gimnazjum uczęszczał w Odessie i w Rydze. Dalszą edukację uniwersytecką odbywał na Uniwersytecie Jagiellońskim z kierunkiem filozoficznym, studiował także historię sztuki we Włoszech i Grecji. Podjął też kierunek...