-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-02-07
2019-02-24
Powieści Modiano uwielbiam za to, iż są proste i wyczuć w nich można tajemniczość, swoistą zagadkowość, nic nie ma swojego rozwiązania. "Przejechał cyrk" to piękna, spokojna przygoda z Paryżem w tle. Miasto to, głównie właśnie przez literaturę, kojarzy mi się z niespełnioną miłością, nostalgią oraz wspaniałym klimatem i przyznać muszę, iż wszystko to znalazłam w tej właśnie powieści. Autor zabiera czytelnika w podróż po tym pięknym mieście i wprowadza w sam środek, z pozoru tylko nudnej, historii. Mogłabym czytać książki takie jak te godzinami, jedna po drugiej... Dla mnie teksty tego autora są po prostu doskonałe, a to, że "Przejechał cyrk" nie różni się całokształtem od innych dzieł Modiano jest dla mnie wielkim plusem. Zdecydowanie polecam tę książkę, wprowadza niezwykły, nostalgiczny klimat z paryskimi uliczkami w tle.
Powieści Modiano uwielbiam za to, iż są proste i wyczuć w nich można tajemniczość, swoistą zagadkowość, nic nie ma swojego rozwiązania. "Przejechał cyrk" to piękna, spokojna przygoda z Paryżem w tle. Miasto to, głównie właśnie przez literaturę, kojarzy mi się z niespełnioną miłością, nostalgią oraz wspaniałym klimatem i przyznać muszę, iż wszystko to znalazłam w tej właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-07
Cóż mogę napisać więcej o tej książce niż to, iż jest to według mnie pozycja wspaniała?
"Willa Triste" jest kolejną obowiązkową lekturą dla miłośników wolnej, leniwie rozwijającej się fabuły w powieściach Patricka Modiano. Ten mistrz lekkiego pióra ponownie w sposób doskonały przedstawia nieznane zakamarki zarówno umysłów, jak i miejsc odwiedzanych przez jego bohaterów. Powieści tego autora mają to do siebie, że kończą się niespodziewanie, tak jakby Modiano nagle w połowie tekstu uznał: Stop! Tutaj moich bohaterów porzucam, a czytelnik niech sobie myśli, co chce.
Co jeszcze jest charakterystyczne i faktycznie znalazło się także w "Willi Triste"- czytający ma wrażenie, iż naprawdę zna bohaterów. Może to właśnie dzięki tym "urwanym" zakończeniom. Ja, czytając powieści Modiano, często mam wrażenie, że trzymam w ręce kolejny tom jego dzieła, w których on sam kontynuuje swoje melancholijne rozważania. "Willa Triste" może więc być przykładem dalszych przygód X i Y w pięknej, zamglonej Francji. Dla mnie jest to oczywiście wielki plus i w tym tkwi największy urok zarówno tej pozycji, jak i każdej innej tego autora.
Przechodząc jednak do tejże książki- "Willa Triste" przypomina mi swoją tajemniczością inną powieść Modiano, "Przejechał cyrk". Jest to wybitny przykład spokojnej, pozbawionej zwrotów akcji literatury. Jak dla mnie powieść ta to po prostu jeden wielki cytat o życiu, braku spełnienia, marzeniach, przeszłości i egzystencji, urozmaicony opisami pojawiającego się nad Francją letniego słońca.
Cóż mogę napisać więcej o tej książce niż to, iż jest to według mnie pozycja wspaniała?
"Willa Triste" jest kolejną obowiązkową lekturą dla miłośników wolnej, leniwie rozwijającej się fabuły w powieściach Patricka Modiano. Ten mistrz lekkiego pióra ponownie w sposób doskonały przedstawia nieznane zakamarki zarówno umysłów, jak i miejsc odwiedzanych przez jego bohaterów....
2019-02-19
Nie przeczytałam do tej pory pewnie nawet połowy książek Agathy Christie, mimo tego uważam "Śmierć lorda Edgware'a" za jedną z lepszych powieści tej autorki. Przede wszystkim treść była bardzo nieprzewidywalna. Kiedy już myślałam, że wiem wszystko Christie w znany sobie sposób zrujnowała wszystkie moje pomysły, zostawiając mnie zaskoczoną, oczywiście pozytywnie. Powieść była skomplikowana, ale jednocześnie wciągająca, a bohaterowie zagadkowi, co jeszcze bardziej zapewniło mi rozrywki podczas lektury. Poirot w formie!
Nie przeczytałam do tej pory pewnie nawet połowy książek Agathy Christie, mimo tego uważam "Śmierć lorda Edgware'a" za jedną z lepszych powieści tej autorki. Przede wszystkim treść była bardzo nieprzewidywalna. Kiedy już myślałam, że wiem wszystko Christie w znany sobie sposób zrujnowała wszystkie moje pomysły, zostawiając mnie zaskoczoną, oczywiście pozytywnie. Powieść...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-31
Po lekturze "Tragedii w trzech aktach" stwierdzam, iż jest to jeden z trudniejszych kryminałów Agathy Christie. Przede wszystkim, inaczej niż w większości jej powieści, zdecydowanie mniej tutaj samego Poirot'a, co nie każdemu czytelnikowi może się spodobać (dla mnie to ciekawe, gdy "sprawę" prowadzą pojawiające się postaci). Ogólnie książkę odbieram jako dobrą, nawet bardzo dobrą pod względem samego "kryminału". Bohaterowie, najbardziej ci główni, dosyć dobrze rozbudowani, jednak jak dla mnie nie na tyle, by móc od razu zmierzyć się z rozwiązaniem, mimo licznych wskazówek autorki. Powieść ciekawa, bo trochę inna niż wszystkie poprzednie dzieła Christie, które miałam okazję czytać. Zdecydowanie nie jest to, mimo niewielkiej objętości, kryminał na jeden wieczór, ale pobudza do używania małych szarych komórek - myślenia i kombinowania.
Po lekturze "Tragedii w trzech aktach" stwierdzam, iż jest to jeden z trudniejszych kryminałów Agathy Christie. Przede wszystkim, inaczej niż w większości jej powieści, zdecydowanie mniej tutaj samego Poirot'a, co nie każdemu czytelnikowi może się spodobać (dla mnie to ciekawe, gdy "sprawę" prowadzą pojawiające się postaci). Ogólnie książkę odbieram jako dobrą, nawet bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-30
Bardzo ciekawa pozycja spod pióra Agathy Christie. Mój jedyny zarzut do tej książki jest taki, iż była bardziej przewidywalna, niż inne książki z detektywem Poirot. Mam wrażenie, że tutaj o wiele wyraźniej niż w innych kryminałach autorki rysowały się pierwsze wskazówki dla czytelnika. Nie oznacza to jednak, że pozycja nie będzie dla czytelników wciągająca, bo taka będzie z pewnością.
Bardzo ciekawa pozycja spod pióra Agathy Christie. Mój jedyny zarzut do tej książki jest taki, iż była bardziej przewidywalna, niż inne książki z detektywem Poirot. Mam wrażenie, że tutaj o wiele wyraźniej niż w innych kryminałach autorki rysowały się pierwsze wskazówki dla czytelnika. Nie oznacza to jednak, że pozycja nie będzie dla czytelników wciągająca, bo taka będzie z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-14
Ależ to była dobra książka!
Z wielkim entuzjazmem zabrałam się za "A.B.C." i nie zawiodłam się. Ostatnie kilka wieczorów poświęciłam na spotkanie z detektywem Poirot, które ciekawiło mnie z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przede wszystkim, już od początku mojej przygody z tą powieścią wiedziałam, że będzie to coś różniącego się od poprzednich książek z udziałem Poirota i to właśnie wciągnęło mnie jeszcze bardziej. Zakończenia nie domyśliłam się do końca i to uważam za wielki plus tego kryminału. Miał wszystko, czego można oczekiwać od powieści Agathy Christie: Wciągał, i to bardzo, miał ciekawych bohaterów i oczywiście typowy element zaskoczenia w ostatnich rozdziałach. "A.B.C." uważam za jedną z lepszych książek Christie i myślę, że długi czas nic nie zrzuci jej z podium mojej domowej biblioteczki.
Ależ to była dobra książka!
Z wielkim entuzjazmem zabrałam się za "A.B.C." i nie zawiodłam się. Ostatnie kilka wieczorów poświęciłam na spotkanie z detektywem Poirot, które ciekawiło mnie z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przede wszystkim, już od początku mojej przygody z tą powieścią wiedziałam, że będzie to coś różniącego się od poprzednich książek z udziałem...
2019-01-16
Nie mam pozytywnego zdania o tej książce. Było to moje czwarte spotkanie z twórczością Rainbow Rowell, niestety rozczarowujące. Powieść opisywana jest jako słodko-gorzka opowieść o miłości i faktycznie te dwie cechy można jej przypisać. Pozwolę sobie to jednak trochę doprecyzować...
Miejscami "Eleonora i Park" jest powieścią tak słodką, że aż mdli. Być może takie przesadzone, wzniosłe opisy pasują do treści dotyczącej pierwszej miłości, ale jak dla mnie nie wyszło to dobrze. Autorka twardo zderzyła tę całą słodycz z goryczą i dramatyzmem, jakie spotykają głównych bohaterów (bohaterkę?). Niestety jak dla mnie połączenie to okazało się przerysowane, a sama książka, trochę właśnie przez bycie słodko-gorzką, wydawała mi się powieścią bardziej dla dzieci niż nastolatków czy dorosłych. Także zakończenie mnie nie rozczarowało. Nie, żebym oczekiwała cukierkowego i wspaniałego happy-endu, po prostu uważam, że to tutaj było trochę niedopasowane, trochę na siłę, niby przewidywalne, niby nie, wyrwane z kontekstu... Po prostu nie pasowało do treści. Nie pasowało do tego, że związek Eleonory i Parka, dwóch outsiderów, miał być wspaniały, cudowny i inny. Gdyby jednak założyć, że jest to opowieść bardziej o dojrzewaniu i odkrywaniu siebie, może nie byłabym tak wrogo nastawiona.
Wiele wątków nie zostało według mnie nawet rozwiniętych do takiego stadium, bym mogła stwierdzić, że pasują one do całości treści tego dzieła i faktycznie dodają mu trochę z jednej, bądź drugiej cechy. Mam wrażenie, że autorka tak tylko wrzucała, co jej się podobało, co mogłoby akurat pasować do charakteru rozdziału. Raz było to właśnie coś słodkiego, a raz gorzkiego.
Przeczytałam "Eleonorę i Parka" stosunkowo szybko. Powieści adresowane głównie do nastolatków mają coś w sobie, że strona za stroną mijają, a człowiek brnie dalej. Nie ukrywam, że trochę byłam ciekawa, co się wydarzy, jak zachowają się główni bohaterowie, czekałam z wielką nadzieją na zakończenie, które ostatecznie niestety mnie rozczarowało.
Próbuję sobie jednak wmówić, że może po prostu jestem już za stara na takie powieści i nie pamiętam, co to w ogóle pierwsza, wielka, niepowtarzalna miłość...
Nie mam pozytywnego zdania o tej książce. Było to moje czwarte spotkanie z twórczością Rainbow Rowell, niestety rozczarowujące. Powieść opisywana jest jako słodko-gorzka opowieść o miłości i faktycznie te dwie cechy można jej przypisać. Pozwolę sobie to jednak trochę doprecyzować...
Miejscami "Eleonora i Park" jest powieścią tak słodką, że aż mdli. Być może takie...
2019-12-28
2019-09-24
Mam mieszane uczucia dotyczące tej lektury. Z jednej strony jest to cenna książka, która w pewien sposób obrazuje życie w nałogu i ciężką drogę w pokonywaniu własnych demonów. Uważam jednak, iż nie bez powodu adresowana jest raczej do uczniów i wychowawców. "Pamiętnik narkomanki" nie jest bowiem lekturą ciężką (choć dotyka tematu niezwykle ciężkiego). Niemniej jednak, czytelnik znaleźć w niej może ciekawe spostrzeżenia i myśli autorki, które dają do myślenia.
Mam mieszane uczucia dotyczące tej lektury. Z jednej strony jest to cenna książka, która w pewien sposób obrazuje życie w nałogu i ciężką drogę w pokonywaniu własnych demonów. Uważam jednak, iż nie bez powodu adresowana jest raczej do uczniów i wychowawców. "Pamiętnik narkomanki" nie jest bowiem lekturą ciężką (choć dotyka tematu niezwykle ciężkiego). Niemniej jednak,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-27
Przyznam szczerze, że gdy sięgałam po "Zgniłą zieleń" już jakiś czas temu myślałam, że moja opinia o tej książce złoży się z kilku prostych słów. Nad czym można się rozwodzić przy biografii zespołu? Warto jednak napisać troszkę więcej.
Jest to ciekawa pozycja dla fana zespołu, a że ja fanką jestem oddaną, sięgnęłam po książkę z przyzwoitym jak na siebie entuzjazmem (nie bardzo przepadam za biografiami, ale ta wydawała się niezwykle kusząca). Moje odczucia po kilku rozdziałach? Że książka jest męcząca. Jest dobra, ale męcząca. Autor daje czytelnikowi sporo faktów, trochę ciekawostek, tego nie można podważyć, jednakże, i tu zgadzam się z innymi autorami zamieszczonych tu opinii, dodaje też sporo elementów pobocznych, które mnie chwilami nawet i rozpraszały. I tak po połowie książki musiałam odpocząć od niej przez jakiś czas nie tyle przez ilość informacji, które w pozycji znalazłam, ale od stylu autora, który nie do końca odpowiadał mi w biografii w moim mniemaniu całkiem ważnego dla historii muzyki zespołu. Podobało mi się to, że nie jest to jakby biografia samego Petera - to zdecydowanie wielki plus, bo tego właśnie się obawiałam, mając doświadczenie w kilku podobnych pozycjach tego typu, faktycznie Autor skupia się i na wokaliście i na zespole, mniej więcej w proporcjach 60-40. Nie ma tu jednak takiego "wow"... jest sporo ciekawostek, fajne zdjęcia i komentarze,fragmenty rozmów, ale nie ma tego czegoś, co przekonałoby mnie, że jest to biografia doskonała. Czyta się i dobrze i źle, jest ładnie wydane, ale teksty typu "Wziął i umarł" (o śmierci Petera) wyglądają trochę smutno i niefajnie. Na pocieszenie dodam, iż atutem jest to, że to nie tylko biografia TON, ale i poprzedzających je zespołów. Autor dobrze połączył wątki poświęcone zespołowi i muzyce, a także życiu prywatnemu, zgrał to moim zdaniem w sposób przyjazny dla czytelniczego oka i wykonał sporo pracy nad uporządkowaniem i spisaniem tego w miarę spójną całość. Jednakże podsumuję to tak... Nie spodziewałam się cudów i dobrze, to ciekawa, bogata pozycja, ale z kilkoma minusami, które co wybredniejszym mogą się nie spodobać. Ogólnie na plus.
Przyznam szczerze, że gdy sięgałam po "Zgniłą zieleń" już jakiś czas temu myślałam, że moja opinia o tej książce złoży się z kilku prostych słów. Nad czym można się rozwodzić przy biografii zespołu? Warto jednak napisać troszkę więcej.
Jest to ciekawa pozycja dla fana zespołu, a że ja fanką jestem oddaną, sięgnęłam po książkę z przyzwoitym jak na siebie entuzjazmem (nie...
2019-03-08
Przyznaję, iż nie spodziewałam się wiele po tej książce, ale tylko przez jej niewielką objętość (90 parę stron) no i całkiem słabe zainteresowanie nią, chociaż doczekała się aż dwóch ekranizacji. Jakże się myliłam!
Rex i Saskia wyruszają razem w podróż. W międzyczasie główna bohaterka znika, a Rex nie ma pojęcia co się z nią stało. Wydawałoby się, że przecież co drugi thriller jest o czymś takim, a jednak "Złote jajko" ma sobie coś o wiele bardziej urzekającego.
Po pierwsze jest to książka jak dla mnie wstrząsająca. Nie ma tu żadnych brutalnych opisów, żadnych makabrycznych zbrodni. Autor operuje czystą psychologią i badaniem myśli głównego bohatera, Rexa oraz porywacza, odpowiedzialnego za zniknięcie Saskii. Ukazuje do czego może posunąć się, wydawałoby się, przeciętny obywatel, chcący sprawdzić sam siebie i swoje możliwości w najgorszych scenariuszach.
Książka składa się z pięciu, trochę oderwanych od siebie części, które razem tworzą smutną i zwartą całość. Autor podjął się zaprezentowania dwóch przeciwnych obozów: ofiary oraz przestępcy, z czego na tym drugim skupiał się, mam wrażenie, bardziej, dzięki czemu ta krótka powieść nabrała tajemniczego charakteru.
Mam nadzieję, że mimo mało może mówiącego tytułu zajrzy do "Złotego jajka" więcej czytelników, gdyż jest to książka naprawdę godna uwagi i refleksji, pomimo braku bardzo rozwiniętej fabuły. Autor skupia się głównie na problemie, który sobie postawił, a nie na otoczce, którą stosuje się do ubarwiania powieści. "Złote jajko" jest książką konkretną, ale jednocześnie wciągającą i wstrząsającą do ostatniej strony.
Przyznaję, iż nie spodziewałam się wiele po tej książce, ale tylko przez jej niewielką objętość (90 parę stron) no i całkiem słabe zainteresowanie nią, chociaż doczekała się aż dwóch ekranizacji. Jakże się myliłam!
Rex i Saskia wyruszają razem w podróż. W międzyczasie główna bohaterka znika, a Rex nie ma pojęcia co się z nią stało. Wydawałoby się, że przecież co drugi...
2019-03-01
Bardzo pozytywnie odbieram "Wspomnienia harcerza". Umieszczone w edycji fragmenty dotyczą osoby Józefa Jęczkowiaka, urodzonego w Poznaniu, który na blisko dwustu stronach opisuje swoje poczynania zarówno na froncie I wojny światowej w niemieckiej armii, jak i podczas powstania wielkopolskiego oraz działalność antyniemiecką na terenie okupowanego w początkach XX wieku Poznania. Wszystkie wspomnienia spisane są całkiem szczegółowo, ale tak, jak przeczytać można w nocie edytorskiej, autor na pewno korzystał z tworzonych przez siebie wcześniej notatek. Całe szczęście, gdyż dzięki temu czytelnik ma szczegółowy obraz wydarzeń, poznaje na nowo, "od środka", wybrane elementy dobrze znanych i powielanych na lekcjach historii wydarzeń. Same wspomnienia składają się z pięciu części i są wyłącznie tym, na czym skupił się i co wybrał oraz zapamiętał Jęczkowiak. Opisują wojenną i zaborczą rzeczywistość z jego perspektywy, są pamiętnikiem jego poczynań i wyborów życiowych. Książka zawiera konkretne słownictwo związane z działaniami wojennymi, ale także opisy tego, co działo się jakby poza samym frontem, dzięki czemu całość jest ciekawa i nie wydaje się być "podręcznikowa". Dodam, że mogłaby także służyć jako mini słownik biograficzny dla pojawiającej się ogromnej ilości mniej może znanych działaczy i żołnierzy biorących udział w przedstawionych przez Jęczkowiaka wydarzeniach.
Powiedziałabym, że książka ta jest "lekka", jednak w dobrym znaczeniu tego słowa. Nie ma tutaj bowiem ciężkich opisów dotyczących wojny i tych samych szczegółów podawanych w prawie każdej książce dotyczącej wybranego wydarzenia historycznego. Czyta się te wspomnienia trochę jak dobrze napisaną fabularną powieść historyczną. Dodam tylko, że sam tytuł może być trochę mylący, bowiem o harcerstwie i udziale w nim Jęczkowiaka jest zaledwie garstka stron. Wspomnienia te nazwał jednak sam ich autor, który planował spisanie kolejnych (nie doszło do tego z powodu jego nagłej śmierci), a który od 15 roku życia był harcerzem i widocznie czuł się nim także w późniejszych latach.
Bardzo pozytywnie odbieram "Wspomnienia harcerza". Umieszczone w edycji fragmenty dotyczą osoby Józefa Jęczkowiaka, urodzonego w Poznaniu, który na blisko dwustu stronach opisuje swoje poczynania zarówno na froncie I wojny światowej w niemieckiej armii, jak i podczas powstania wielkopolskiego oraz działalność antyniemiecką na terenie okupowanego w początkach XX wieku...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-23
"Czerwony notes" był dla mnie powieścią zwyczajnie i po prostu piękną. Jest to oczywiście przewidywalna opowieść o miłości, a ja odczuwam lekki niedosyt, jakby w połowie książki autorka sama zwątpiła czy jej pomysł mieszania przeszłości z teraźniejszością jest do końca udany. Dla mnie powieść ta mogłaby być jedynie opowieścią o przeszłości głównej bohaterki i już w ogóle byłoby super, ale całość też jak najbardziej na plus.
Niemniej jednak, książka ta mnie oczarowała i pochłonęła na wiele godzin, w czasie których nie mogłam się od niej oderwać. Nie oczekiwałam górnolotnej prozy i zaskakujących zwrotów akcji i faktycznie nic z tego się tu nie pojawiło, niestety także miejscami wzruszenie zastąpione zostało przez trochę... płytkie opisy losów bohaterki. "Czerwony notes" nadal jednak chwyta za serce w wielu momentach. Jest to taka powieść na wieczór z herbatą pod kocem, skłania do refleksji, ale nie wiem czy wyróżnia się spośród innych książek o podobnej tematyce.
"Czerwony notes" był dla mnie powieścią zwyczajnie i po prostu piękną. Jest to oczywiście przewidywalna opowieść o miłości, a ja odczuwam lekki niedosyt, jakby w połowie książki autorka sama zwątpiła czy jej pomysł mieszania przeszłości z teraźniejszością jest do końca udany. Dla mnie powieść ta mogłaby być jedynie opowieścią o przeszłości głównej bohaterki i już w ogóle...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-08
Ależ piękna była Lucile!
„Nic nie oprze się nocy” jest książką, która poruszyła mnie do granic możliwości. Czytając opis spodziewałam się trochę takiego wypisania faktów dotyczących matki autorki, jej zachowań wskazujących na chorobę psychiczną. Ku mojej radości dowiedziałam się wielu innych rzeczy, zarówno o autorce, jej matce jak i ich przodkach i krewnych.
Bardzo podziwiam samą Delphine de Vigan za odwagę stworzenia tego dzieła, które według mnie mogłoby stanowić wzór dla innych książek tego typu. Autorka przełamała pewne tabu, zwięźle połączyła „suche” fakty z tworzoną przez siebie „fabułą” i zrobiła to w taki sposób, że nawet gdyby pod koniec przyznała, że wszystko wymyśliła, nie uwierzyłabym jej. Opisy stadiów choroby jej matki, jej przyczyn, skutków także dla niej samej i krewnych, tak dalekie przebrnięcie przez historię rodziny sprawiło, że „Nic nie oprze się nocy” stała się książką, od której nie mogłam się oderwać, chociaż często chciałam, co okazało się niemożliwe, odpoczywać od niej. Było to spowodowane tym, że treść bardzo mnie poruszała, wpędzała w nostalgię i smutek za czymś nieokreślonym. Ale pochłonęła mnie! Mimo przekazania czytelnikowi tak wielu faktów dotyczących życia matki, a także swojego, nie odczuwałam jednak swego rodzaju „zmęczenia materiału” charakterystycznego dla książek naszpikowanych konkretnymi informacjami. Dla mnie nie była to książka o samobójstwie, o chorobie, lecz o bólu, przenikającym człowieka i oddziałującym na innych wokół, historia o zagubieniu jednej duszy i próbie odnalezienia jej przez innych, o walce z samą sobą i ostatecznym poddaniu się w chwili, kiedy czytelnik nie znający zakończenia mógł pomyśleć, że ta historia mogłaby skończyć się dobrze. Momentami książka ta szokowała mnie, lecz nie ostro opisanymi sytuacjami, lecz prostotą i szczerością autorki, która sama dla siebie i czytelników przebyła długą drogę przez wspomnienia, zarówno cudze jak i własne. Niezwykle doceniam jej sposób uporządkowania zebranego materiału, mimo tego, że wielokrotnie wspominała, że jej samej bardzo ciężko było spisać wszystko w taki sposób, by było to satysfakcjonujące przede wszystkim dla niej.
Cieszę się, że zajrzałam do tej pozycji, mimo tego, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Ależ piękna była Lucile!
więcej Pokaż mimo to„Nic nie oprze się nocy” jest książką, która poruszyła mnie do granic możliwości. Czytając opis spodziewałam się trochę takiego wypisania faktów dotyczących matki autorki, jej zachowań wskazujących na chorobę psychiczną. Ku mojej radości dowiedziałam się wielu innych rzeczy, zarówno o autorce, jej matce jak i ich przodkach i krewnych.
Bardzo...