-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2023-07-07
2023-04-29
Niczym "Uczta Babette" składająca się z wielkiej liczby wykwintnych dań, zbiór opowiadań tak wielu autorów musi być mocno różnorodny a jednak z motywem przewodnim. Jest nim nie tylko lato w rozmaitych odsłonach, jest jeszcze coś, wszechobecna skandynawska melancholia, ten introwertyzm większości bohaterów lub samych autorów, który wkrada się nawet w te opowiadania, gdzie bohaterowie są pełni energii.
Miłośnicy poezji również znajdą tutaj coś dla siebie i to znacznie więcej aniżeli jeden wiersz otwierający zbiór, bo czyż światło niskiego północnego słońca, senne ogródki, leśne dukty czy plaże nie są same w sobie poetyckie?
Niczym "Uczta Babette" składająca się z wielkiej liczby wykwintnych dań, zbiór opowiadań tak wielu autorów musi być mocno różnorodny a jednak z motywem przewodnim. Jest nim nie tylko lato w rozmaitych odsłonach, jest jeszcze coś, wszechobecna skandynawska melancholia, ten introwertyzm większości bohaterów lub samych autorów, który wkrada się nawet w te opowiadania, gdzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-29
Trzecia, jakże odmienna od pozostałych część historii Ingrid Barrøy. Bohaterka, patrząc w ciemne oczy swojej małej córeczki, nie może zapomnieć innej pary identycznych oczu, należących do ojca jej dziecka. Uporczywe, wręcz obsesyjne myślenie o mężczyźnie, z którym dane jej było przeżyć kilka chwil w życiu - tych najlepszych, pcha Ingrid w niebezpieczną podróż w nieznane.
"Oczy z Rigela" to powieść o woli - woli przeżycia za wszelką cenę, woli odkrycia prawdy, woli dążenia do szczęścia niezależnie od przeciwności losu i woli - nierzadko tej złej - innych ludzi, aby wpłynąć na wynik poszukiwań.
Pomimo innych krajobrazów niż w pierwszych dwóch częściach serii, tłem powieści nadal jest majestatyczna przyroda Norwegii.
Roy Jacobsen zasługuje na wielkie uznanie nie tylko za sugestywne oddanie portretów psychologicznych bohaterów - znów "przeciągnie" emocjonalnie czytelnika, ale także za szczerość w podejściu do historii własnego narodu. Nie koloryzuje ale też nie odbrązawia na siłę, pokazuje dramaty ludzkich wyborów, kiedy rozeznanie, co jest dobrem a co złem, nie jest takie jednoznaczne, jakby się mogło wydawać niektórym zerojedynkowym umysłom. Za każdym z tych wyborów stoi przecież ludzka istota ze swoimi emocjami, traumami i sumieniem bombardowanym okropieństwami wojny.
Trzecia, jakże odmienna od pozostałych część historii Ingrid Barrøy. Bohaterka, patrząc w ciemne oczy swojej małej córeczki, nie może zapomnieć innej pary identycznych oczu, należących do ojca jej dziecka. Uporczywe, wręcz obsesyjne myślenie o mężczyźnie, z którym dane jej było przeżyć kilka chwil w życiu - tych najlepszych, pcha Ingrid w niebezpieczną podróż w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-26
Podobnie jak inni czytelnicy, niecierpliwie wyczekiwałem kontynuacji "Niewidzialnych", gdyż urzekła mnie historia Ingrid Barrøy i jej rodziny, a także opisy wyspy, które uważam za wręcz hipnotyzujące. W "Białym morzu" jest wszystko z powyższych. Ingrid jest już jednak dojrzałą osobą i problemy, z którymi przychodzi jej się zderzyć, również są o wiele poważniejsze - podobnie jak w części pierwszej, znów raczej zbyt ciężkie na to, żeby poradziła sobie z nimi jedna kobieta, zwłaszcza w czasach, kiedy mężczyźni mocno popsuli świat.
Norwegia w latach drugiej wojny światowej nie jest zbyt bezpiecznym miejscem dla samotnej kobiety, czego Ingrid wielokrotnie doświadcza. Aby przetrwać i chronić słabszych ludzi, którzy pojawili się na jej drodze, musi narażać własne bezpieczeństwo zarówno fizyczne, ekonomiczne jak i emocjonalne, a to wymaga wielkiego hartu ducha, inteligencji i przebiegłości.
Pomimo zagęszczenia akcji i znacznie cięższego ładunku problemów, z jakimi borykają się bohaterowie powieści, Royowi Jacobsenowi udało się wpleść w fabułę to, co było wielkim atutem "Niewidzialnych", czyli opisy wyspy i życia na wybrzeżu północnych krain. Przyroda i zmiany pór roku nie zależą przecież od dziejowej zawieruchy i żyją własnym, odwiecznym rytmem, poniekąd wymuszając dostosowanie się do niego ludzi, którzy chcą korzystać z dobrodziejstw natury (w tym przypadku dość skąpej i wymagającej).
"Białe morze", podobnie jak pierwsza część opowieści o losach mieszkańców wysepki Barrøy, jest bardzo interesującą i sprawnie napisaną powieścią, w której czytelnik znajdzie wiele poruszających emocjonalnie momentów przedstawionych z wyczuciem autentyzmu, bez ckliwości czy patosu.
Podobnie jak inni czytelnicy, niecierpliwie wyczekiwałem kontynuacji "Niewidzialnych", gdyż urzekła mnie historia Ingrid Barrøy i jej rodziny, a także opisy wyspy, które uważam za wręcz hipnotyzujące. W "Białym morzu" jest wszystko z powyższych. Ingrid jest już jednak dojrzałą osobą i problemy, z którymi przychodzi jej się zderzyć, również są o wiele poważniejsze - podobnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-03
2010-04
2019-07-15
Wysepka Barrøy - nieważne, że nie znajdziemy jej na mapie - położona gdzieś u wybrzeży Norwegii, w okolicy koła podbiegunowego, to zaledwie kilometrowej długości i połowę mniejszej szerokości skalisty spłachetek lądu otoczony wianuszkiem jeszcze mniejszych szkierów. Niby nic, jedna z setek podobnych, a stanowi centrum świata, a do pewnego stopnia nawet cały świat dla Ingrid - kilkuletniej dziewczynki i jej czteroosobowej rodziny.
Śledzimy ich życie na przestrzeni kilkunastu lat w oszczędnie dawkowanych przez autora migawkach. Właściwie słowo "oszczędny" możemy w przypadku tej książki dowolnie przekształcać i odmieniać. Całe życie rodziny Barrøyów, to oszczędzanie tego, co da się wydobyć ze skąpiącej wszystkiego ziemi i nieco tylko hojniejszej wody. Ludzie zaprawieni w zmaganiu się z siłami natury są oszczędni w słowach i gestach, nie oszczędzają natomiast swoich sił.
Jacobsen niezwykle sugestywnie oddał na kartach swojej powieści zarówno małość człowieka wobec wszechpotężnej natury, jak i jego wielkość, kiedy może on stawić czoła wszystkiemu, z czym przychodzi mu się zmierzyć, a są to niebagatelne rzeczy. Tu nie ma miejsca na błędy i nieprzemyślane decyzje, gdyż cena, jaką przychodzi za nie płacić zawsze jest wygórowana. Ludzie hartowani w ten sposób mają w sobie niezwykłą siłę, zarówno na poziomie indywidualnym jak i klanowym.
Jednym z największych atutów "Niewidzialnych" są opisy przyrody północnych krain. Natura jawi się tu w całym swym majestacie a rytm następujących po sobie pór roku przynosi zdumiewający kalejdoskop zjawisk. Bohaterowie powieści zdają się nie mieć czasu na zachwycanie się pięknem krajobrazów, ale my, czytelnicy możemy sobie na to pozwolić. I chociaż autor nie kreuje tych surowych wybrzeży jako romantycznych destynacji, to zasiewa w nas mimowolnie jakiś trudny do uchwycenia zew północy. Mnie się on mocno udzielił. Być może swoim podróżnym zwyczajem, zainspirowany lekturą udam się za jakiś czas na norweskie Lofoty. Póki co dodaję "Niewidzialnych" do ulubionych książek i z utęsknieniem wyczekuję zapowiadanej kontynuacji losów Ingrid Barrøy.
Wysepka Barrøy - nieważne, że nie znajdziemy jej na mapie - położona gdzieś u wybrzeży Norwegii, w okolicy koła podbiegunowego, to zaledwie kilometrowej długości i połowę mniejszej szerokości skalisty spłachetek lądu otoczony wianuszkiem jeszcze mniejszych szkierów. Niby nic, jedna z setek podobnych, a stanowi centrum świata, a do pewnego stopnia nawet cały świat dla Ingrid...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2000-07-19
2001-01-23
Chyba za stary jestem na takie nowoczesne tomiki poezji. Pomysł pisania przez kobiety o miłości do innych kobiet czy porównywanie ich do bogiń (tutaj sprowadzony do chrześcijańskich świętych, Maryi i Katarzyny Aleksandryjskiej) jest stary jak sama poezja, bo przecież już Safona pięknie poruszała te tematy. Tutaj jednak tego piękna nie czuję, pomimo całej zmysłowości tych wierszy.
Jest pomysł, jest spójność, jest gra słowami, ale mnie jednak brakuje czegoś w tej poezji, może łagodności i ciepła. Nie poczułem się zachęcony do dialogu ani do wysłuchania historii. Jakoś te słowa przepływały obok mnie, jak w rozgadanym tłumie na przyjęciu, na które nie miałem ochoty pójść a nie wiem po co poszedłem. Czułem się w tych wierszach jak intruz, którego się ignoruje.
Chyba za stary jestem na takie nowoczesne tomiki poezji. Pomysł pisania przez kobiety o miłości do innych kobiet czy porównywanie ich do bogiń (tutaj sprowadzony do chrześcijańskich świętych, Maryi i Katarzyny Aleksandryjskiej) jest stary jak sama poezja, bo przecież już Safona pięknie poruszała te tematy. Tutaj jednak tego piękna nie czuję, pomimo całej zmysłowości tych...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to