-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-04
2024-03
Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dam Gaarderowi tak niską ocenę. A jednak. Dla mnie totalny zawód, odrobinę być może wynikający z faktu mocnego wplecienia tematu ewolucji, przy którym aż nadto widać, jak bardzo autor nie rozumie podstawowych jej mechanizmów.
Męczyłem. Niestety.
Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dam Gaarderowi tak niską ocenę. A jednak. Dla mnie totalny zawód, odrobinę być może wynikający z faktu mocnego wplecienia tematu ewolucji, przy którym aż nadto widać, jak bardzo autor nie rozumie podstawowych jej mechanizmów.
Męczyłem. Niestety.
2024-01
W ramach styczniowego wyzwania - książki z motywem zimy - sięgnąłem właśnie po tę pozycję, tym bardziej, że ocena względnie wysoka i na jakiejś liście poleceń się znalazło, a i zabawa w odkrywanie przeszłości z zapisków odnalezionych zazwyczaj mnie interesowało.
I trzeba przyznać, że rzeczywiście było to wyzwanie. I to bardzo trudne wyzwanie. Tylko i wyłącznie dlatego, że ta powieść jest niemiłosiernie słaba, szczególnie w zestawieniu z oczekiwaniami wynikającymi z wysokiej średniej.
Głównych zarzutów mam całe dwa - mniejsze pominę, bo po cóż się pastwić.
Absolutnie podstawowym jest ekstremalna przewidywalność absolutnie każdego kolejnego fragmentu powieści. Po około 50 stronach (gdy już generalnie można się wczuć, o czym to, jak i którędy) czytanie nabiera formę najzwyklejszego w świecie potwierdzania wszystkiego, czego się można było spodziewać. Już życzenia świąteczne od dalekiej cioci bywają bardziej zaskakujące.
Nie jest tak, że się nic nie dzieje. Po prostu absolutnie wszystko, co się dzieje, średnio ogarnięty czytelnik przewidział kilka / kilkanaście stron wcześniej.
Drugi zarzut, równie ciężki, to główna bohaterka. Pani adwokat z okładek magazynów, opromieniana od lat licznymi sukcesami, jest najzwyczajniej w świecie najbardziej tępą postacią z jakiejkolwiek powieści, jaką miałem w ostatnich latach w rękach. Brak elementarnej, wręcz przedszkolnej praktyczności jej oraz jej męża to już cebulka na torcie tej głupoty (polecam fragment, gdy odnajdują drewno w szopie. Wrzuciłem zdjęcie tegoż na fejsa i śmiechom nie było końca).
Najbardziej niezrozumiałą dla mnie rzeczą jest jednak to, jakim cudem historia z przeszłości, choć do bólu przewidywalna, jest jednak całkiem zgrabnie i przyjemnie napisana (ba, nawet można w nią wsiąknąć bez reszty, a uczestnicy zdarzeń są niesamowicie dokładnie i interesująco przedstawiani), a jednocześnie wydarzenia ze współczesności wywołują fejspalm za fejspalmem.
Mimo sporej liczby pozytywnych tutaj opinii, ja jednak zdecydowanie odradzę.
Można sięgnąć tylko i wyłącznie wówczas, gdy metr śniegu, czy też śnieg po biodro, całkowicie zagrozi waszej egzystencji i zechcecie sobie tę egzystencję skutecznie skrócić.
W ramach styczniowego wyzwania - książki z motywem zimy - sięgnąłem właśnie po tę pozycję, tym bardziej, że ocena względnie wysoka i na jakiejś liście poleceń się znalazło, a i zabawa w odkrywanie przeszłości z zapisków odnalezionych zazwyczaj mnie interesowało.
I trzeba przyznać, że rzeczywiście było to wyzwanie. I to bardzo trudne wyzwanie. Tylko i wyłącznie dlatego, że...
2024-01
No ok, przeczytałem może i szybko, bo w dwa dni, ale jak na powieść 500-stronicową niemalże, w znacznej części "pamiętnikowej", to te wszystkie postaci są.... płaskie. Niesamowicie płaskie. Dowiadujemy się co robią i niby dlaczego, jakieś tam pozory motywacji są, ale każdą z tych postaci da się streścić w 2-3 zdaniach. Nawet Estebana, którego tu najwięcej. Nawet w zapchajpółkowych kryminałach przynajmniej losowy detektyw główny jest bardziej złożony.
To trochę za mało, by w moich standardach przeskoczyć z "przeciętnej" na "dobrą".
No ok, przeczytałem może i szybko, bo w dwa dni, ale jak na powieść 500-stronicową niemalże, w znacznej części "pamiętnikowej", to te wszystkie postaci są.... płaskie. Niesamowicie płaskie. Dowiadujemy się co robią i niby dlaczego, jakieś tam pozory motywacji są, ale każdą z tych postaci da się streścić w 2-3 zdaniach. Nawet Estebana, którego tu najwięcej. Nawet w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12
W zasadzie bardzo wiele, co można powiedzieć o tej książce, jest w jej oficjalnym opisie, co w zasadzie jest rzadkością. Pomieszanie gatunków, afera, true crime no i Dynastia.
Czego z kolei w opisie nie ma, to opowieści o tym, jak różnie wyglądają punkty widzenia w zależności od punktu siedzenia i jak płynna jest granica moralności w zależności od tego właśnie.
Nie ma również w opisie tego, że nawet czytelnik nierozmiłowany w okresie - czytaj ja - będzie w stanie połknąć to opasłe tomiszcze jednym ciągiem.
Niezapłacone przed końcem roku rachunki, naczynia walające się w zlewie, skarpetki przy łóżku, niewysłane maile w pracy - czuj się winny i odpowiedzialny, Dehnelu, bo rzeczywiście nie sposób się oderwać: czytałem w domu, w pracy w autobusie, w marszu, w zasadzie bez dłuższych przerw.
Jednocześnie gorące pozdrowienia dla tych, którzy nie czytali, a już się zdążyli przysrać do autora w opiniach, wy też w tej powieści jesteście, pod innymi personaliami, w Bajorze :P Bez urazy, Janino :P
A czy to opowieść o Łabędziach, o Bajorze, czy o Bajorze łabędzim - ocenę tego pozostawmy tym, którzy przeczytali.
Za niesamowity poziom przykuwalności uwagi i nieodklejalność od letury - 9/10
W zasadzie bardzo wiele, co można powiedzieć o tej książce, jest w jej oficjalnym opisie, co w zasadzie jest rzadkością. Pomieszanie gatunków, afera, true crime no i Dynastia.
Czego z kolei w opisie nie ma, to opowieści o tym, jak różnie wyglądają punkty widzenia w zależności od punktu siedzenia i jak płynna jest granica moralności w zależności od tego właśnie.
Nie ma...
Bardzo miałem mieszane uczucie w trakcie czytania. Co prawda było ostrzeżenie w recenzjach w postaci "opowiadania z humorem", nie spodziewałem się jednak, że ten humor jest aż tak bliski stand-upowemu i pierdzenie, sikanie i opisy rozklapciuchy będą aż tak częste. Wolę jednak M. Phytona czy Moliera, ale cóż, takie czasy.
Niezależnie od tego, w ilu momentach cyc opadnie, to autorce udało się zawrzeć między słowami drugą opowieść, jak z poziomu "drobnej bizneswoman" można dobić prawie do patolki. Niestety jest to opowieść między słowami i nie każdy ją widzi, a całe zamieszanie okołopogrzebowe jest tylko pretekstem. I tak oto nagle Wera, w zależności od indywidualnego poziomu czucia i empatii czytelnia, może jawić się jako zupełnie różna osoba.
Ja właśnie za to, czego trzeba się domyślać, podbijam ocenę do 7.
Rzeczywiście trudno się śmiać, gdy się ma zęby wybite.
Bardzo miałem mieszane uczucie w trakcie czytania. Co prawda było ostrzeżenie w recenzjach w postaci "opowiadania z humorem", nie spodziewałem się jednak, że ten humor jest aż tak bliski stand-upowemu i pierdzenie, sikanie i opisy rozklapciuchy będą aż tak częste. Wolę jednak M. Phytona czy Moliera, ale cóż, takie czasy.
Niezależnie od tego, w ilu momentach cyc opadnie, to...
2023-11
Chyba powielę opinię wielu już się wypowiadających: to jest cholernie dobre do połowy.
A później.... Naphta + Settembrini uśpiliby nawet Argosa.
Chyba powielę opinię wielu już się wypowiadających: to jest cholernie dobre do połowy.
A później.... Naphta + Settembrini uśpiliby nawet Argosa.
2023-08
Ta cała Emma to wypisz wymaluj ja. Ale skończyć chcę nieco inaczej. Dlatego mimo rozwlekłości, nie mogłem jakoś odłożyć chociaż na chwilę.
PS
Wy wszyscy śmieszkujący z Emmy, delikatnie zaznaczę, że obecnie rolę romansideł przejęły soszalmedia i jakieś filmowe luksusy z Jueseju tudzież seriale TVN, gdzie wszyscy są prawnikami, lekarzami i dziennikarzami, a brak nawet jednej sprzątaczki czy kasjerki z dyskontu. Takim obrazem się karmicie od małego.
Jednocześnie przypomnę, że 1/3 młodych ludzi do 24 r.ż. nie ma żadnych oszczędnosći, a tuż po tym wieku znaczna część jest zadłużona, i to nie ze względu na kupno mieszkania.
(Prawie) Wszyscy jesteśmy Emmami, karmimy się tylko inną iluzją szczęścia.
Ta cała Emma to wypisz wymaluj ja. Ale skończyć chcę nieco inaczej. Dlatego mimo rozwlekłości, nie mogłem jakoś odłożyć chociaż na chwilę.
PS
Wy wszyscy śmieszkujący z Emmy, delikatnie zaznaczę, że obecnie rolę romansideł przejęły soszalmedia i jakieś filmowe luksusy z Jueseju tudzież seriale TVN, gdzie wszyscy są prawnikami, lekarzami i dziennikarzami, a brak nawet jednej...
2023-09-11
W moim odczuciu obrazek, jakich wiele. Zbyt krótkie i powierzchowne, proste i w moim przypadku żadnej refleksji nie pozostawiające.
To kolejna pozycja kanonu z USA, której rzekomego geniuszu absolutnie nie czuję na żadnym etapie czytania.
Znać wypada, bo przynajmniej to krótkie. Ale na tym koniec.
W moim odczuciu obrazek, jakich wiele. Zbyt krótkie i powierzchowne, proste i w moim przypadku żadnej refleksji nie pozostawiające.
Pokaż mimo toTo kolejna pozycja kanonu z USA, której rzekomego geniuszu absolutnie nie czuję na żadnym etapie czytania.
Znać wypada, bo przynajmniej to krótkie. Ale na tym koniec.