-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2017-04-05
2017-02-07
2017-02-10
2017-01-20
2017-01-25
Więcej na wilczeczytanie.pl
Gwen jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Ma swoje zasady, których nie lubi łamać czy nawet naginać dla przyjemności innych. To kobieta sukcesu, całkowicie oddana pracy. Gdyby nie prawo, spędzałaby w klubie, którego jest managerem każdą wolną chwilę, by zająć myśli, które czasami wracały do koszmarnej przeszłości. Lubi jednak wolne wtorkowe i środowe wieczory spędzane z siostrą pracoholiczką na oglądaniu seriali i wspólnych posiłkach. Nie brakuje jej miłości czy fizyczności. Już dawno zamknęła się na takie doznania, skupiając się na uczuciu do siostry i brata mieszkającego tysiące kilometrów dalej. Zgrabna blondynka dźwiga na swoich barkach bardzo trudną przeszłość. Nie spodziewa się tego jak bardzo zmieni się jej życie, kiedy weźmie za koleżankę wtorkową zmianę. Sala VIP w klubie 88th Floor bez jej wiedzy od pół roku wynajmowana jest na striptiz z cygarami i hazardem. Nikt nigdy nie złamał tylu zasad za jednym runnamedazem. Wściekła staje w drzwiach gotowa wygłosić reprymendę i zamiera wpatrzona w mężczyznę który działa na nią samym jestestwem. Tak w jej życie wkracza JC. Przystojny, pociągający, charyzmatyczny, zadziorny (w późniejszych rozdziałach dodacie świntuch :) ). Widzi on jak spięta jest nasza bohaterka i proponuje jej układ oparty tylko na fizyczności, tak o, dla rozluźnienia. Uparta i prostolinijna Gwen zapiera się jednak rękami i nogami przed takim szaleństwem. JC nie odpuszcza i wciąga ją w świat pełen gorących doznań. Każde z nich ukrywa jednak swoje demony przeszłości i pomimo układu "nie mówimy sobie nic o sobie" każde uchyla drzwi dla drugiego. Co stanie się gdy z więzienia wypuszczony zostanie cień z przeszłości Gwen, a kilka dni później również JC? Jaką zagadkę skrywa nasz przystojniak? Czy jest to książka z "i żyli długo i szczęśliwie"?
Kompozycja:
Książka pisana jest z pierwszej osoby co bardzo ułatwia mi wczucie się w fabułę. Język na początku mnie odstraszył, wydał mi się prosty i prymitywny, jednak kiedy doszłam ( :) ) do pierwszej gorącej sceny wszystko się zatraciło i wyglądało, że tak właśnie miało być, że to miało mnie przygotować na wypieki na twarzy i przyspieszony oddech. Postacie są złożone. Odkrywamy powoli charakter każdego z głównych bohaterów, jednak postacie drugoplanowe również wnoszą wiele do fabuły, ponieważ w kulminacyjnym momencie wszystko splata się w jedność. Fabuła może wydać się oklepana - układ oparty na seksie przeradza się w uczucie - ale nie dajcie się zwieść, skomplikowanie wątków wprawi was czasem w konsternację. Nie wszystko jest takie jak się wydaje. Gwen i JC zakładają swoje maski walcząc z rodzącym się uczuciem a tajemnice, które trzymają ich od siebie na dystans nie są prozaicznymi problemami. Życie głównej bohaterki możemy podzielić na to otoczone murem przeszłości i to kiedy mur ten zaczyna się rozkruszać. W czasie czytania widzimy zmianę jaka zachodzi w jej życiu oraz w niej samej. Widzimy jak rozkwita odkrywając, że miłość jest siłą, która napędza ten świat.
Nie mogę ocenić pełnego wydania książki, ponieważ egzemplarze recenzenckie zazwyczaj posiadają słabsza jakość okładki, jednak grafika która ją zdobi jest zmysłowa i oddaje odczucia wyciągnięte z treści. Zajawka nie zdradza za wiele, intryguje i zachęca do sięgnięcia po więcej.
Więcej na wilczeczytanie.pl
Gwen jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Ma swoje zasady, których nie lubi łamać czy nawet naginać dla przyjemności innych. To kobieta sukcesu, całkowicie oddana pracy. Gdyby nie prawo, spędzałaby w klubie, którego jest managerem każdą wolną chwilę, by zająć myśli, które czasami wracały do koszmarnej przeszłości. Lubi jednak wolne wtorkowe i...
2016-12-05
Listopadowego poranka obudziło mnie skrobanie w drzwi. Współlokator wsunął głowę do mojego pokoju z pytaniem czy nie jestem zainteresowana recenzją debiutanckiej powieści. Jestem sceptycznie nastawiona do debiutantów, bo boje się rozczarowań. Nie chodzi tu tylko o moje rozczarowanie, ale także o to, że urażę autora tym, iż nie byłam w stanie zrozumieć jego historii czy punktu widzenia. Boję się tego, że nie sprostam wyobrażeniom autora o jegot twórczości.
Tutaj spadł na mnie zaszczyt napisania pierwszej recenzji "Alazzy" (wcale nie czuje tej presji :P) wystukanej na klawiaturze Cezarego Czyżewskiego. Książkę można nabyć w formie papierowej dzięki samozaparciu autora. Zdecydował się on na self-publishing, za co osobiście podziwiam, bo to pokazuje jak mocno uwierzył w swoje siły.
Czymże więc jest Alazza?
Fabuła:
Tadka Siekierskiego poznajemy w trakcie rozstania z partnerką. Rzekłabym, że przebiega ono szybko i bezboleśnie. Chcielibyście powoli zostać wprowadzeni w "nerdowski" świat młodego wykładowcy jednej z bydgoskich uczelni, jednak tutaj wszystko posuwa się wartko do przodu. Fizyk przyjaźni się z młodym policjantem Piotrem, który z czteropakiem piwa, staje w progu jego mieszkania proponując szybkie zlecenie przy zagadkowej sprawie morderstwa. Któż nie skorzystałby z możliwości obejrzenia miejsca zbrodni w celu zapomnienia o porzuceniu dla koksa z beemką? Myślicie sobie właśnie: "To pewnie jakiś standardowy i oklepany kryminał" i tutaj Was zaskoczę. "Alazza" jest powieścią fantastyczną. Dlatego po spenetrowaniu oficyny z wymalowanym na podłodze kręgiem koniecznym do przywoływania demonów, wkroczymy z Tadeuszem w okultystyczny i niebezpieczny świat.
Powoli będziemy dążyć do rozwiązania zagadki "morderstwa" podstarzałego metala z zamiłowaniem do średniowiecznej literatury demonicznej. Jednak by nie zanudzić Nas standardowymi technikami śledczymi autor postawił na naszej drodze Romana - leśnika, mieszkającego w towarzystwie wilczura Nerona. Roman młodość spędził na Syberii nad rzeką Leną, gdzie poznał szamana tamtejszego plemienia, który łaskawie podzielił się z nim swoją wiedzą. Tak więc, by odnaleźć winnego artystycznego rozbryzgania denata, zwrócimy się o pomoc do jakuckiego ducha Tropiciela. To popchnie sprawę Tadeusza i Piotra mocno do przodu, każąc im sięgać po coraz to dziwniejsze i omijające prawo metody. Niestety kiedy pojawiają się oficerowie CBŚ w asyście księdza, zaczyna się robić poważnie.
Kim jest tajemnicza Alicja, kot Behemot czy stateczne małżeństwo praktykujące w swojej stadninie sekciarskie rytuały? Bardzo bym chciała abyście przekonali się sami, kibicując przeciętnemu fizykowi w drodze do rozwiązania zagadki przerastającej zwykłego śmiertelnika.
Ocena 7/10
Więcej na http://wilczeczytanie.pl
Listopadowego poranka obudziło mnie skrobanie w drzwi. Współlokator wsunął głowę do mojego pokoju z pytaniem czy nie jestem zainteresowana recenzją debiutanckiej powieści. Jestem sceptycznie nastawiona do debiutantów, bo boje się rozczarowań. Nie chodzi tu tylko o moje rozczarowanie, ale także o to, że urażę autora tym, iż nie byłam w stanie zrozumieć jego historii czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-27
2016-10-15
2016-10-01
Kiedy skończyłam "Najgłupszego anioła" postanowiłam powrócić do Henrietty, by przeżywać dalsze przygody z Kruczą bandą. Pierwszą część męczyłam długo, nim przysiadłam by skończyć ją za jednym posiedzeniem. Kiedy już wtopisz się w historię czytasz ją jednym tchem nie chcąc nic przegapić, ponieważ miejscami wydaje się ona mocno chaotyczna. Musze jednak powiedzieć, że druga cześć cyklu jest nieporównywalnie ciekawsza!
Fabuła:
Po przebudzeniu linii mocy, poszukiwania Glendowera stanęły w końcu w martwym punkcie. Poświęcenie jednego z chłopaków zaczęło mocno wpływać na stosunki międzyludzkie w grupie. Wydarzenia poprzedniego tomu pozostawiły bardzo mocny ślad w naszych bohaterach. Blue boi się, że nigdy w pełni nie będzie częścią grupy chłopców pochłoniętych pogonią za legendą. Gansey pragnie więcej i więcej, nie zadowala się już małymi rzeczami, które posuwały jego sprawę do przodu. Adam odkrywa w sobie pokłady gniewu i niezrozumiałe wahania nastrojów. Noah coraz częściej znika bez żadnego powodu, jakby utrzymująca go moc znikała. A Ronan... Ronan odkrywa przed wszystkimi swoją największą tajemnicę. Po nieżyjącym ojcu odziedziczył bardzo problematyczną umiejętność - potrafi wyjmować przedmioty ze snu do świata rzeczywistego. Sny są czymś tajemniczym. Czymś, czego nie można kontrolować. Tkwią w podświadomości, podsuwając obrazy, gdy tylko zamykamy oczy. Czasami nawiedzają nas koszmary. A co kiedy koszmary mogą czaić się na Ciebie zaraz po obudzeniu w ciemności pokoju?
W mieście pojawia się Szary Mężczyzna interesujący się rodziną Lynchów. Śledzi każdy krok Ronana będąc przekonany, że posiada on przedmiot jego poszukiwań. Niestety nie tylko on pragnie znaleźć się w jego posiadaniu. Włamania do Monmouth Manufacturing, napady, pobicie Declana zaczynają mocno niepokoić Kruczych chłopców, jednak zajęci są oni odszukaniem Cabeswater, które z dnia na dzień po prostu zniknęło. Ronan podejmuje niebezpieczną grę z Kavinskym, który od jakiegoś czasu wykazuje niezdrowe zainteresowanie naszym buntownikiem. Dlaczego?
Kompozycja:
Druga część skupia się przede wszystkim na historii Ronana. On gra tutaj pierwsze skrzypce i jest osią tego tomu. Poznajemy w końcu dokładnie jego przeszłość, więzi z braćmi, matką i ojcem. Odkrywamy jego łagodniejszą stronę. Udaje nam się również odwiedzić Stodółki - rodzinną posiadłość Lynchów. Bardzo tajemnicze miejsce, szkoda, że poznajemy je w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Buntowniczy nastolatek z ciętym językiem skrada całą powieść, mimo, że autorka chciała nam również pokazać wewnętrzną walkę Adama z jego przeszłością. Nie potrafiłam skupić się na tym wątku. Kiedy w pierwszej części współczułam mu, teraz zaczęło mnie drażnić jego traktowanie każdej pomocy jako jałmużny. Bardzo niewiele pojawia się tutaj Blue, została zepchnięta na boczny tor. Zasmuciło mnie to ponieważ dodaje tej męskiej bandzie polotu. Rozładowuje napięcie. Jest swego rodzaju katalizatorem.
Wątek romantyczny toczy się w tle, nie przełamując mrocznej atmosfery książki, chociaż mocno się rozwija (przypominam, że Blue nie może się całować bo prawdopodobnie zabije swojego amanta. Jak? Nie wiemy). Pani Stiefvater jest pisarką powieści młodzieżowych, zazwyczaj z wątkiem fantastycznym. Tutaj pojawiały się elementy groteskowego horroru, czasami odczuwaliśmy powiew dobrej powieści sensacyjnej. Taka różnorodność niesamowicie ubarwiła książkę i zwiększyła przyjemność płynącą z lektury. Sceny wyścigów samochodowych sprawiały skok adrenaliny, a ja ściskałam książkę tak mocno, jak mocno Ronan zaciskał swoją dłoń na drążku zmiany biegów. Niektóre z zachowań postaci bywały niezrozumiałe, sceny wydawały się być wyrwane z kontekstu, na końcu jednak zauważymy, że zabieg ten miał na celu wprowadzenie nowych wątków lub przekierowanie starych.
Czasami wydaje nam się, że w powieści wieje nudą, mimo wartkiej akcji, szybkich zwrotów czy rozwiązanych zagadek, mamy wrażenie, że czegoś nam brakuje. Jest poczucie humoru, każdy bohater posiada indywidualne, jest mrok i plastyczne opisy wprowadzające nas w urok Henrrietty jako uczestnika wydarzeń, a nie obserwatora. Nie potrafię jednak nazwać rzeczy, której mi tutaj brakowało. Może uda się to Wam po lekturze "Złodziei snów".
"Z całowaniem jest w dużej mierze jak ze śmiechem. Jeśli dowcip jest śmieszny, nieważne, ile czasu minęło odkąd słyszało się ostatni dobry."
Ocena 8/10
Ostanie zdanie zostawia nas z pustką i otwarta paszczą, popychając jak najszybciej do sięgnięcia po kolejny tom. Czekam na wydanie ostatniego, więc ociągam się z lekturą "Wiedźmy z lustra".
Atmosfera w "Złodziejach snów" jest bardzo magiczna, jednak jest to magia pradawna i brutalna. Prymitywna, a jednocześnie fascynująca. Pozwólcie się zabrać autorce na spacer po Cabeswater, zalanych słońcem uliczkach Henrietty i mrocznych snach Ronana Lyncha. Wierzcie mi, pomimo niedociągnięć, historia i postacie porwą Was na wspaniała przygodę. Dajcie sobie szanse, jeśli skreśliliście ten cykl po pierwszym tomie. Warto!
Kiedy skończyłam "Najgłupszego anioła" postanowiłam powrócić do Henrietty, by przeżywać dalsze przygody z Kruczą bandą. Pierwszą część męczyłam długo, nim przysiadłam by skończyć ją za jednym posiedzeniem. Kiedy już wtopisz się w historię czytasz ją jednym tchem nie chcąc nic przegapić, ponieważ miejscami wydaje się ona mocno chaotyczna. Musze jednak powiedzieć, że druga...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-19
Zapraszam na www.wilczeczytanie.pl
Disney'owska"Piękna i Bestia" to bajka, którą potrafię oglądać bez końca. Zawsze zachwyca mnie tak samo i zawsze płaczę na zakończeniu. Jestem wielką fanką tej francuskiej baśni i znam prawie, każdą jej wersje ( nawet te tandetne niemiecko-austriackie filmy), nie mogłam więc odpuścić sobie przyjemności przeczytania tej opowieści. Widziałam ją w jednym z dyskontów, jednak duża czcionka i niewielki gabaryt przekonywały mnie raczej o tym, że jest to książeczka stricte dla dzieci, dlatego odłożyłam ją na później. Narzeczony widział, że ją oglądałam i tak za sprawą jego rączek znalazła się na mojej półce.
Fabuła:
Fabułę z bajki zna pewnie każdy, jednak zastanawialiście się co nasz wycofany i nerwowy Książę robił przed tym zanim stał się kiziastym Bestią? Poznajemy młodzieńca bardzo płytkiego, ale czego spodziewać się po przystojnym dziedzicu korony. Kocha polowania, piękne kobiety i napitki w gospodzie wraz ze swoim najlepszym przyjacielem (!) Gastonem. Kiedy porzuca swoją narzeczoną Kirke, tylko dlatego iż jest córką nic nieznaczącego Świniopasa, okazuje się że popełnił największy błąd swojego życia.
Na scenę wkraczają trzy wiedźmy, które sieją zamęt w jego życiu i okazuje się, że stoją za większością nieszczęść spotykających
Księcia/Bestie. Zakończenie tej historii zna każdy z nas. Żyli długo i szcześliwie. Jak jednak wyglądały czasy przemiany? Jak bardzo zepsucie dotknęło duszy naszego Księcia by stał się on Bestią?
''Czuł, że umiera. By jednak umrzeć, musiał najpierw żyć. A teraz, poznawszy miłość, Bestia mógł wreszcie powiedzieć, że żył.''
Kompozycja:
Bardzo duża czcionka sprawiła, że bałam się tej opowieści. Nie wiedziałam czy nastawiać się na coś młodzieżowego czy totalną bajkę dla dzieci. Byłam naprawdę mile zaskoczona kiedy trafiłam na sceny mroczne, krwawe i zupełnie nie pasujące mi do Disney'owskiej wersji tej historii. Ciężko do naszego bohatera zapałać jakąkolwiek sympatią czy współczuciem widząc jakim okrutnikiem był w młodości. Nie potrzebne były żadne klątwy by w którymś momencie sam stał się bestią. Próżnym władcą patrzącym tylko na powierzchowność, nie szanującym nikogo w swoim otoczeniu. Pierwsza część książki pochłania nas bardzo szybko, czcionka ułatwia czytanie nawet późnym wieczorem, tak więc pochłonęłam ją szybko do poduszki. Przyjemne opisy, nierozwlekanie się nad każdym zawijasem rezydencji. Dużym
ułatwieniem jest to, że w głowie postaci maja już jakiś kształt, ten nadany przez animatorów, nie musimy więc wysilać się by rysować obrazy w naszej wyobraźni. Książka jednak wyraźnie podzielona na tą ciekawszą i tą potraktowaną po macoszemu. W momencie pojawienia się Belli wszystko rozwiązuje się w przeciągu kilkudziesięciu stron. Wiem, że w domyśle to opowieść dla dzieci, ale ucieszyło by mnie pokazanie rodzącego się uczucia w chwilach które ominęła animacja. Kolejnym zaskoczeniem było dla mnie to jak sam Bestia dostrzegał klątwę. Dla niego zamek nie był budynkiem pełnym roztańczonej zastawy stołowej, był zimną pustą skorupą jego samotności. To pokazuje nam, że klątwa miała różne oblicza. Duży plus.
Ocena 9/10
Bardzo przystępna lektura do poduchy, myślę że można by poczytać ją dzieciaczkowi do snu, dawkowałabym może te drastyczniejsze sceny. Nie jest to typowe gore czy coś, sądzę, że w dzisiejszych grach jest więcej przemocy, jednak słowo pisane działa na mnie mocniej niż obraz. Nie nastawiajcie się jednak na rozbudowaną fabułę, kwieciste opisy i wielowymiarowe charaktery postaci. To tylko bajka i spójrzcie na nią z przymrużeniem oka.
Cudowne uzupełnienie historii z innej perspektywy. Polecam fanom baśni jak i animacji ze stajni Disney'a.
Zapraszam na www.wilczeczytanie.pl
Disney'owska"Piękna i Bestia" to bajka, którą potrafię oglądać bez końca. Zawsze zachwyca mnie tak samo i zawsze płaczę na zakończeniu. Jestem wielką fanką tej francuskiej baśni i znam prawie, każdą jej wersje ( nawet te tandetne niemiecko-austriackie filmy), nie mogłam więc odpuścić sobie przyjemności przeczytania tej opowieści....
więcej na: https://wilczeczytanie.pl
Kilka dni zanosiłam się z zamiarem przelania tutaj odczuć po drugim tomie trylogii z pod pióra Sarah J. Mass. Jakoś w moich myślach zawsze brzmi to tak patetycznie i czuje, że zachwycę Was tym co mam Wam do przekazania, a później dupa. Czekałam na tę książkę z niecierpliwością, prawie 6 miesięcy zbierałam kawałki swojego serducha i pieczołowicie składałam je na miejsce, by po przewróceniu ostatniej strony "Dworu mgieł i furii" roztrzaskać je znów. Teraz to już nie wiem czy się pozbieram. Autorka zafundowała nam rollercoaster zakończony rozpłaszczeniem się na ścianie zwanej "cliffhager".
Jeśli stwierdziłam, że pokochałam "Dwór Cierni i Róż" i była to dla mnie książka przemyślana, to może nie cofam tego co już napisane, ale uaktualnię to o stwierdzenie, że drugi tom powieści jest o level lepszy i kocham go bardziej :)
W oczekiwaniu na książkę spotkałam się gdzieś ze stwierdzeniem, że ten tom opierał będzie się na micie o Persefonie, która zawieszona między dzwoma świetami nalezała do wszystkich i do nikogo. Feyra należy do siebie i długo zajmuje jej dojście do tego wniosku. Przez większość powieści jest więźniem swoich czynów, potępia siebie za to co stało się pod Górą i nie potrafi wybaczyć Tamlinowi jego zawziętości, ale też obojętności na jej cierpienie.
Boli mnie to, że po macoszemu potraktowany zostaje Lucien, którego kochałam swoim niewinnym serduszkiem, skłaniającym się pod koniec książki do Rhysa (kobieta zmienną jest),który z zadziornego admirała, stał się fermowym lisem, zaszczutym przez swojego pana i nie mającym własnego zdania manekinem.
W tej części książki porzucamy i zostawiamy za sobą Dwór Wiosny i jego mieszkańców, którzy teraz wydają nam się nieco odpychający. Cała nasza zgraja fae jakby zamienia się rolami, Ci których kochaliśmy nagle dopuszczają się czynów, które roztrzaskują ten idealny stworzony przez nas obraz.
Zatraca się również, ta płynność i malowniczość opisywania przez bohaterkę tego co widzi. Wydarzenia z Amaranhą zabiły w Feyrze jej miłość do malowania i opisywania wszystkiego kolorami i ekspresją barw. Jednak nie ujmuje nam to przyjemności odkrywania z nią Krainy Nocy. ACOTAR trzymał nam w jednym miejscu, nie ukazując rozległości i piękna tego świata. Rhysand - zabierze nas w cudowną wycieczkę po swoim świecie - odkrywając miasta, wioski, piękne lasy czy samotne domki z równą łatwością jak swój prawdziwy charakter. Nasz Książe Dworu Nocy nosi bardzo okrutna maskę, chowając przed wszystkimi to co kocha. Swój dom, przyjaciół i pasje do latania. Z każdą stroną coraz bardziej wsiąkałam w Prythian chcąc postawić stopę na brukowanych uliczkach Velaris, wyciągnąć twarz do słońca w Dworze Lata i podziwiać gwieździste niebo z Domu Wiatru. Dopiero teraz możemy zobaczyć jak rozległa jest to kraina i jak różnorodne fae ją zamieszkują. Czułam się jakbym wróciła do domu, otoczona przyjaciółmi mogłam chłonąć wszystko co zaserwowała nam autorka. Czasami zgrzytało kiedy irytowały mnie powtórzenia niektórych fraz, ale w ogólnym zarysie straciło się to pod emocjami jakie nami targają w czasie lektury.
Powieść mimo dużej objętości nie nudzi nas opisami czy zbędnym ukazywaniem nam codzienności. Wszystko dostajemy wyważone, przetykane akcją, romansem, cudownymi przekomarzankami postaci.
Poza Rhysandem i Feyrą poznamy rozrywkowych skrzydlatych przedstawicieli Ilyrian - Kasjana i Azriela, kuzynkę Rhysa - Morrigan (niech nie zwiedzie Was jej słodki wygląd) oraz "smoczycę" Amrenę (całą książkę czytaną przeze mnie jako Amarena :) ), to wybuchowe towarzystwo nie pozwoli Wam się nudzić przez prawie 760 stron.
Uważałam, że pierwsza cześć plasuje się w nurcie young adult - ten tom jednak momentami zbyt mocno ocieka erotyzmem by polecić ją młodszym czytelnikom. Nie razi nas to, jednak opisy bywają czasami prymitywne i zbyt graficzne jak dla mnie. Zatraca się gdzieś subtelność flirtu Rhysa i Feyry którzy jakby nie patrzeć są przedstawicielami raczej arystokratycznej kasty tego świata.
więcej na: https://wilczeczytanie.pl
więcej Pokaż mimo toKilka dni zanosiłam się z zamiarem przelania tutaj odczuć po drugim tomie trylogii z pod pióra Sarah J. Mass. Jakoś w moich myślach zawsze brzmi to tak patetycznie i czuje, że zachwycę Was tym co mam Wam do przekazania, a później dupa. Czekałam na tę książkę z niecierpliwością, prawie 6 miesięcy zbierałam kawałki swojego serducha i...