Ametyst: Książęca krew Cezary Czyżewski 7,2
![Ametyst: Książęca krew](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5043000/5043989/1026751-352x500.jpg)
Ahoj fantastyczni żeglarze!
Ruszamy w rejs na pokładzie „Ametysta”, aby zbadać szlaki nowej serii Cezarego Czyżewskiego. Kiedy zobaczyłam okładkę tej książki, wiedziałam, że ją na pewno przeczytam, gdyż moje marynowane w słonej wodzie serce córki marynarza, nie mogło oprzeć się widokowi żagli i rozkołysanych fal.😍
„Ametyst” to żaglowiec, którego załodze przyjdzie zmagać się z przeciwnymi wiatrami i intrygami możnych, kiedy niespodziewanie zginie władca jednego z księstw. Marynarze z tytułowego szkunera przyjmą na pokład tajemniczych i jak się okaże dość kłopotliwych pasażerów, będących przedmiotem zainteresowania chyba wszystkich sił politycznych w rejonie. Gdyby komuś było jeszcze mało, to na dokładkę dostanie też tajemnicę do rozwikłania w postaci niezwykłego i zabójczego okrętu-widmo.😱
W powieści mamy w sumie dwa główne wątki – szalonego rejsu „Ametysta” i losów młodej księżnej wdowy, której życie mocno wywraca się do góry nogami po śmierci małżonka, przy czym ten pierwszy, moim zdaniem, jest dużo ciekawszy i bardziej dynamiczny. Może dlatego, że obejmuje większe i bardziej wielobarwne grono bohaterów. Świat powieści poziomem rozwoju przypomina nieco Europę z okresu późnego średniowiecza lub początków renesansu. Na okrasę mamy też magię i jej adeptów, dość tajemniczych – bardzo niewiele wiemy o nich samych i ich sprawach. Pięknie i barwnie opisane lokacje bez trudu zabierają czytelnika w podróż w czasie. Te opisy można by właściwie uznać za jedyny malutki minus książki – gdyż chwilami są trochę przesadnie rozwleczone. Jest to po prostu styl pisarza, który albo polubicie albo nie. Przy wszystkich zaletach historii, to naprawdę niewielka cena za rejs na pokładzie „Ametysta”, gdyż narracja jest płynna, lekka i doprawiona ciętym żeglarskim humorem. Akcja rozwija się szybko, a fabuła rozdzielona na dwa wspomniane wątki trzyma w szponach napięcia aż do ostatniej strony.
Największą atrakcją książki są bez wątpienia bohaterowie. Wspaniale zbudowani, dynamiczni, z tak zwaną marynarską ikrą sprawiają, że nie sposób ich nie polubić i zapomnieć. Mój zachwyt z miejsca wzbudził Królik – bezkompromisowy czarodziej-weganin, nałogowy palacz opium wspomagający załogę szkunera zaklęciami wiatru. Powiedzmy sobie szczerze, konkurencję Królik ma ogromną i trudno zdecydować, która postać tutaj bardziej wymiata.😃
Autor serwuje nam też wspaniały marynistyczny klimat, bez skrępowania zarzucając czytelnika żeglarską terminologią. Nie panikujcie jednak szczury lądowe – na końcu książki jest słowniczek, który wyjaśni wam wszystkie zaskakujące was słowa i określenia. Co najważniejsze dzięki tym wszystkim topslom, sztakslom, grotmasztom i bezanmasztom poczujecie na twarzy bryzę wywołaną przez pokładowego maga, usłyszycie skrzypienie olinowania i posmakujecie doprawionej słoną falą przygody na rozkołysanym morzu.
Tak więc, żagle na maszt, oczy na horyzont i płyńcie razem z „Ametystem” i jego dzielną załogą tam, gdzie zachodzi słońce.⛵️
Bardzo polecam "Ametyst: Książęca krew" wszystkim miłośnikom morskiego klimatu przemieszanego z magią i tlącą się (póki co) walką o niespodziewanie opustoszały tron.