-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać312
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015
2023-03-13
2016-03-09
Jak ja męczyłem tą książkę, to aż trudno sobie wyobrazić. Mój czytnik podpowiada mi, że czytałem ją od 6 lutego aż do dzisiaj, czyli 9-go marca. I wbrew tego co możecie sobie pomyśleć, nie było to spowodowane tym że książka była nudna. Po prostu leń się we mnie odezwał taki, że siedziałem tylko i wyłącznie przed komputerem, i bez poczucia winy lasowałem mózg odświeżaniem mordoksiążki.
Ale do samej recenzji. Książkę skończyłem jakieś pięć minut temu, a już nie pamiętam o czym jest. Aż tyle się działo. Naprawdę dużo, jest masa bohaterów, ale autor nie pozwolił im na rozwijanie się, czy coś. Oni po prostu tam są, i grają rolę głównie mięsa armatniego, pomocy dla głównego bohatera, albo po prostu tła dla bohatera. Nie ma tutaj antagonisty, bohater z nikim nie walczy.
Książka, jak już ktoś napisał, ''to zlepek dziwnych przypadków, pijackich burd i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności''. I ma stuprocentową rację. Co nie znaczy że książki nie pochłania się z przyjemnością. Osobiście lubię takie książki, które po prostu opowiadają o perypetiach bohatera, niekoniecznie skupiając się na jakimś celu. Bardzo przyjemnie mi się takie powieści czyta.
Uniwersum wykreowane przez Pawła Kornewa jest wprost zadziwiające, tyle rzeczy które w nim są, tyle różnych czarów i innych pierdół. Oczywiście, wszystko jest zapożyczone z innych serii, (Artefakty? Od razu kojarzy mi się z serią S.T.A.L.K.E.R.) czy z samego gatunku do jakiego wpisuje się ta powieść. Ale czy to źle? No pewnie, że nie. Chyba że jesteście jakimś smutnym czytelnikiem, który sądzi, że każda książka powinna być zupełnie inna, i daj Boże, żeby miała skomplikowane postacie, żeby można było obserwować ich zmianę w miarę tego, jak fabuła idzie do przodu.
Ja tego w powieściach nie szukam. Szukam w nich przede wszystkim dobrej zabawy, i ''Sopel'' Pawła Kornewa jak najbardziej ją gwarantuje.
Ps Nie mam pojęcia o co głównie chodziło, i o co się rozchodzi, ale to tylko i wyłącznie wina mojego skakania po paragrafach. Muszę się tego oduczyć.
napisano dla www.nodernity.blogspot.com
Jak ja męczyłem tą książkę, to aż trudno sobie wyobrazić. Mój czytnik podpowiada mi, że czytałem ją od 6 lutego aż do dzisiaj, czyli 9-go marca. I wbrew tego co możecie sobie pomyśleć, nie było to spowodowane tym że książka była nudna. Po prostu leń się we mnie odezwał taki, że siedziałem tylko i wyłącznie przed komputerem, i bez poczucia winy lasowałem mózg odświeżaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Parę miesięcy po premierze, a ja sięgam po książkę drugi raz. Powrót z wakacji, dwie godziny w samolocie, a-ku-rat żeby umilić sobie czas wartościową lekturą.
A chu-*a! Jeśli jesteście jajogłowymi ''molami książkowymi'', ''Sztywny'' zdecydowanie nie jest dla was, sam autor reklamował go pierdyliardem postów o tym, że główny bochater, tytułowy ''Sztywny'' ginie na drugiej stronie. Gówno prawda. Trzymam właśnie egzemplarz książki w ręce, i widzę na której stronie ginie. Sztywny umiera na stronie ósmej.
Dałem książkę babci do przeczytania, licząc że przebrnie do najlepszego moim zdaniem momentu. Twistu który szczerze zrył mi banie, i jest jednym z lepszych tłistów w książkach. Zdecydowanie bardziej lubię twisty, niż ciągłe przedłużanie fabuły, o piętrzące się problemy. Ale zdecydowałem, że o tym napiszę kiedyś obszerniejszego posta.
Tak, dałem babci ''Sztywnego'' do przeczytania. Nie, nie podobał się jej. ''Co drugie słowo to wyraz'', powiedziała. ''Dokładne opisy tego co z babami wyprawia''. No i ma rację. Sztywny jest obleśny, prymitywny, i jeszcze raz obleśny. Ale jest świetnie, żartobliwie napisany. Jak dla mnie książka 10/10, całkowicie nie pasująca do uniwersum S.T.A.L.K.E.R. ale to chyba jest jej urok. Nie wiem no, po raczej grzecznej trylogii Ołowianego Świtu, Sztywny był naprawdę mocny. Polecam.
Napisano dla: www.nodernity.blogspot.com
Parę miesięcy po premierze, a ja sięgam po książkę drugi raz. Powrót z wakacji, dwie godziny w samolocie, a-ku-rat żeby umilić sobie czas wartościową lekturą.
więcej Pokaż mimo toA chu-*a! Jeśli jesteście jajogłowymi ''molami książkowymi'', ''Sztywny'' zdecydowanie nie jest dla was, sam autor reklamował go pierdyliardem postów o tym, że główny bochater, tytułowy ''Sztywny'' ginie na drugiej...