-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2018-09
2019-06
„To, co zakazane” jest książką, która zaintrygowała mnie nietypową fabułą i świetnymi recenzjami na zagranicznych blogach. Byłam bardzo ciekawa jak autorka skonstruowała powieść o tak trudnej tematyce, a docelowo przeznaczoną dla młodzieży. Okazało się, że kwestię kazirodztwa da się ująć w niezwykle delikatny i subtelny sposób. „To, co zakazane” to książka, która łamie schematy i łamie serca. Na samym początku nie podejrzewałam, że aż tak mocno mnie poruszy, ale ostatnie kilkadziesiąt stron czytałam z trudem, starając się dojrzeć kolejne słowa przez łzy.
Historię rodziny Whitley poznajemy za sprawą dwóch naprzemiennych narracji - Lohana i Mayi. To dwójka najstarszych z piątki dzieci, które po odejściu ojca pomagają matce w opiece nad młodszym rodzeństwem. Z czasem ta pomoc staje się ich codzienną rutyną, bo matka zaczyna uciekać od rodziny, coraz częściej spędzając czas z nowym partnerem na imprezowaniu. Zarówno Lohan, jak i Maya wciąż sami są jeszcze dziećmi - on to siedemnastolatek, przed którym stoi wyzwanie zdania trudnych egzaminów na studia, a ona rok młodsza, także borykająca się z problemem pogodzenia szkoły i opieki nad domem. Zastępowanie w pewnym stopniu rodziców młodszemu rodzeństwu zbliża do siebie te dwójkę i z czasem obydwoje orientują się, że ich uczucie znacznie przekracza bratersko-siostrzaną miłość. Doskonale wiedzą, że coś takiego nigdy nie powinno się zdarzyć i mogą za to ponieść ogromne konsekwencje, jednak uczucie jest tak silne i rozpaczliwe, że nie są w stanie sobie z nim poradzić. Coraz bardziej się w sobie zakochują, jednak ta zakazana miłość nie może mieć szczęśliwego zakończenia...
Bałam się, że sięgając po tę książkę nie będę umiała zachować otwartej głowy i z góry będę osądzała bohaterów za ich wybory. Bałam się o uczucie zniesmaczenia i zgorszenia. Tabitha Suzuma odarła mnie jednak z wszystkich moich obaw, przedstawiając mi historię pełną rozpaczy, bólu, niepewności, strachu i miłości, która choć tak nieprzyzwoita, okazała się być tak prawdziwa i piękna. Autorka stworzyła dwójkę bohaterów, którzy po prostu się w sobie zakochują, co w innych okolicznościach byłoby zupełnie normalne i mogłoby rozpocząć piękną historię z happy endem. Lohan i Maya to osoby, które nie czują jakby były rodzeństwem, ale od najmłodszych lat traktują się jak najlepszych przyjaciół. Rodzące się między nimi romantyczne uczucie wydaje się naturalne, choć jednocześnie tak bardzo nieprzyzwoite względem prawa i zasad moralnych.
Czytając „To, co zakazane” wcale nie ma się ochoty potępiać bohaterów za ich czyny, bo widać w nich pełną naturalność, widać ich pobudki i prawdziwe emocje. Ich relacja jest na tyle dobrze przedstawiona, że można w pełni wczuć się w ich sytuację i zrozumieć dlaczego ich losy właśnie tak się potoczyły. Tej parze może nie tyle co się kibicuje, ale wspiera w duchu i współczuje. Przez całą lekturę towarzyszyły mi myśli o tym, że chciałabym aby ich historia skończyła się pozytywnie. Nieważne jak, nieważne kiedy, ale chciałam aby znaleźli jakiekolwiek rozwiązanie, które byłoby dobre dla obydwojga, bo naprawdę mocno zżyłam się z tymi postaciami. Czekałam z zapartym tchem na finał tej historii, a ostatecznie roztrzaskał on moje serce na milion kawałków.
„To, co zakazane” to mocna, przepełniona strachem, rozpaczą i bólem książka. Nie czyta się jej łatwo, bo emocje odczuwane przez bohaterów udzielają się odbiorcy i miejscami ciężko przełknąć gigantyczną gulę w gardle, która rośnie im bliżej finału tej historii. To młodzieżówka, która w niczym nie przypomina innych młodzieżówek. Jest dojrzała, poruszająca i trudna. Jestem pewna, że przez długi czas o niej nie zapomnę.
www.zglowawksiazkach.pl
„To, co zakazane” jest książką, która zaintrygowała mnie nietypową fabułą i świetnymi recenzjami na zagranicznych blogach. Byłam bardzo ciekawa jak autorka skonstruowała powieść o tak trudnej tematyce, a docelowo przeznaczoną dla młodzieży. Okazało się, że kwestię kazirodztwa da się ująć w niezwykle delikatny i subtelny sposób. „To, co zakazane” to książka, która łamie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01
Świetna książka ! Polecam serdecznie, do tej pory to najlepsza książka jaką przeczytałam ;)
EDIT:
Po tę pozycję sięgnęłam kilka miesięcy temu. Słyszałam mnóstwo dobrych opinii o twórczości pan Sparksa, więc postanowiłam zakupić "Ostatnią Piosenkę" i muszę powiedzieć, że nie żałuję. Autor pisze lekkim, przyjemnym językiem. Naprawdę wciągnęłam się w tę historię!
"Życie siedemnastoletniej Ronnie Miller wywróciło się do góry nogami, gdy jej ojciec postanowił porzucić karierę i wyjechać do niewielkiego miasteczka w Północnej Karolinie. Jego ucieczka oznaczała koniec małżeństwa Millerów. Trzy lata później Ronnie dalej nie chce mieć nic wspólnego z ojcem i nie utrzymuje z nim kontaktu. Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata, Jonaha, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba - przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to, że to będzie najgorsze lato w jej życiu..."
Bardzo polubiłam główną bohaterkę, Ronnie. To dziewczyna z charakterem. Mimo, że zgrywa twardzielkę, to potrafi okazać uczucia. Jonaha, pokochałam! Jest strasznie ciekawskim i zabawnym dzieciakiem. Zrobiło mi się go strasznie szkoda pod koniec powieści. Mimo, że został sam, nie poddawał się.
Will zaimponował mi tym, że stawał w obronie Ronnie. Dla niej pobił Marcusa na oczach prawie całej rodziny.
Jego matka nie pochwalała takiego zachowania. Zresztą od początku zachowywała się arogancko. Patrzyła na Ronnie z góry i nie potrafiła jej zaakceptować. Uważała, że jeśli jest bogata, to jest lepsza od wszytskich innych. To już jest powierzchowność. Kolejna osoba, której nie polubiłam to Ashley. Plastikowa blondynka, zakochana w Willu, z którym kiedyś była w związku. Zrobiłaby wszytsko, żeby poniżyć Ronnie i wrócić do Willa.
Jest też parę dziwnych zdarzeń w książce. Na przykład to, że Ronnie porzuciła granie kilka lat temu, a teraz nagle sobie wszystko przypomniała. Jednak mimo tego, książka jest cudowna! Naprawdę łapie za serce. Mam zamiar przeczytać ją jeszcze raz. Jeszcze raz przeżywać cudowne chwile, które spędzali ze sobą Ronnie i Will, jeszcze raz pośmiać się z tekstów Jonaha i jeszcze raz płakać jak bóbr przez całą noc.
Polecam tą książkę każdemu! Naprawdę warto się z nią zapoznać.
Moja ocena: 10/10
www.zglowawksiazkach.pl
Świetna książka ! Polecam serdecznie, do tej pory to najlepsza książka jaką przeczytałam ;)
EDIT:
Po tę pozycję sięgnęłam kilka miesięcy temu. Słyszałam mnóstwo dobrych opinii o twórczości pan Sparksa, więc postanowiłam zakupić "Ostatnią Piosenkę" i muszę powiedzieć, że nie żałuję. Autor pisze lekkim, przyjemnym językiem. Naprawdę wciągnęłam się w tę historię!
"Życie...
2014-01
UWIELBIAM.
***
Jest wiele czynników, które cechują dobrą książkę. Może to być doskonały styl pisarza, rozbudowana, logiczna i ciekawa fabuła, dostosowane do tematyki tempo akcji, czy barwni bohaterowie. Każdy czytelnik ma do tego swoje subiektywne podejście i ocenia daną powieść według własnych kryteriów. Wiecie po czym ja z początku poznaję wartą uwagi lekturę? Po tym, że czytam ją z wielkim zaangażowaniem i nic nie jest w stanie mnie od niej oderwać, a z drugiej strony sama staram się powstrzymać przez dosłownym ,,pochłanianiem” jej, by jak najdłużej móc rozkoszować się każdym słowem. To ciężki orzech do zgryzienia, ale w razie czego zawsze można sięgnąć po książkę powtórnie! I ja na pewno uczynię tak z ,,Mechaniczną księżniczką”, bo nawet nie wiem kiedy te wszystkie strony przemknęły mi między palcami.
Mortmain krok po kroku realizuje swój plan i jest coraz bliżej unicestwienia Nocnych Łowców. Brak mu jednak jednego elementu – Tessy. Jego automaty z dnia na dzień są lepiej przystosowane do walki i uzupełniane o kolejne potężne funkcje, co zdecydowanie utrudnia życie potomkom faerie. Charlotte Branwell rozpaczliwie stara się odnaleźć Mortmaina, zanim ten ostatecznie zaatakuje. Nie jest to jednak proste zadanie! Kiedy wreszcie jeden z podopiecznych szefowej Instytutu odkrywa prawdopodobne miejsce pobytu mężczyzny, Charlotte bezskutecznie próbuje namówić Konsula na wysłanie tam większej grupy Nefilim. Wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, gdy Tessa zostaje porwana przez okrutne maszyny i oddana w ręce Mortmaina. Will i Jem od razu chcą pędzić jej na ratunek, bo każdy z nich darzy ją wielkim uczuciem i nie wyobraża sobie bez niej życia. Jak potoczą się dalsze losy Nocnych Łowców? Jaki będzie finał tej historii?
,,Diabelskie Maszyny” to trylogia, która skradła moje serce i niezliczoną ilość razy rozbijała je na milion części, po czym powtórnie składała w całość. Urzekła mnie chyba nawet bardziej niż ,,Dary anioła”, które miałam okazję poznać jako pierwsze. Cassandra Clare, co powtórzę po raz enty, ma niebywały talent pisarski, niesamowitą lekkość pióra i jest po prostu stworzona do pisania. Mało kto potrafi tak jak ona operować słowem, kreować nowe uniwersa i niesamowitych bohaterów, których odkrywamy krok po kroku na każdej kolejnej stronie. ,,Mechaniczna księżniczka” to trzecia i zarazem ostatnia część ,,Diabelskich Maszyn”. Oczekiwałam od niej wiele – to przecież zwieńczenie genialnej trylogii, zbiór odpowiedzi na wszystkie zadane wcześniej pytania i ostateczne rozwiązanie każdego z wątków. Finał powinien być emocjonujący, spektakularny i powinien dawać czytelnikowi satysfakcję. I taka właśnie jest ,,Mechaniczna księżniczka”.
Dzieje się, oj dzieje! Zarówno w gnającej akcji, jak i w relacjach bohaterów. Nie brakuje emocji i wzruszeń, a miłość, również ta rodzicielska i braterska, jest wszechobecna. Czytelnik zauważa jak zmienia się spojrzenie każdej z postaci na swoich bliskich, jak pojawiają się w nich zupełnie nowe cechy, jak zachodzą w nich przemiany oraz to, jak bardzo ewoluowały od pierwszego spotkania z odbiorcą. Mamy okazję poznać rozwiązanie miłosnego trójkąta, a także zaobserwować nowe zauroczenia innych bohaterów. Cassandra Clare po raz kolejny czaruje słowem i tworzy świetne dialogi oraz interakcje między postaciami. Nic nie jest wymuszone, nienaturalne, a spora dawka humoru jeszcze uatrakcyjnia całą historię. Czytelnik zostaje poddany wszelkim możliwym emocjom – od śmiechu i radości, przez głębokie wzruszenie nieraz prowadzące do łez, aż do strachu o choćby życie bohaterów. Autorka jest mistrzynią w kreowaniu wspaniałych osobowości, uniwersów i w tworzeniu trzymających w napięciu, złożonych, logicznych historii.
,,Mechaniczna księżniczka” spełniła wszystkie moje dotychczasowe oczekiwania dotyczące dobrej książki. Były emocje, był suspens, było napięcie oraz przyjemność z samego obcowania z piórem autorki. Z bólem serca żegnam pokochanych bohaterów i z jeszcze większym, godzę się z zakończeniem trylogii o Nocnych Łowcach, które raz na zawsze zamknęło przygody mojego ulubionego trójkąta. Polecam całe ,,Diabelskie Maszyny” każdemu, kto ma ochotę na podróż w przeszłość, do wspaniałego Londynu, okraszoną magią i fantastyką, a przede wszystkim, w doborowym towarzystwie!
www.zglowawksiazkach.pl
UWIELBIAM.
***
Jest wiele czynników, które cechują dobrą książkę. Może to być doskonały styl pisarza, rozbudowana, logiczna i ciekawa fabuła, dostosowane do tematyki tempo akcji, czy barwni bohaterowie. Każdy czytelnik ma do tego swoje subiektywne podejście i ocenia daną powieść według własnych kryteriów. Wiecie po czym ja z początku poznaję wartą uwagi lekturę? Po tym,...
2012-07-01
Czym tak naprawdę jest przyjaźń? Dla wielu osób to wspaniałe uczucie, oparte na zaufaniu, szczerości i wzajemnej życzliwości. Niestety w dzisiejszych czasach trudno o prawdziwego przyjaciela, którego bylibyśmy pewni. Dość często trafiamy na fałszywe osoby, przez co powoli tracimy wiarę w to, że znajdzie się choć jedna bratnia dusza. O przyjaźni pięknie powiedział kiedyś P. Peliegrin. "Przyjaźń to najpiękniejsza rzecz, jaką człowiek może zaproponować drugiemu człowiekowi. Bezinteresownie." W pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dodałabym jeszcze, że taka osoba zostaje z drugą na dobre i na złe, choćby nie wiem co się działo i wspiera ją, i dopinguje na każdym kroku.
Gabriela Gargaś jest z wykształcenia ekonomistą bankowcem. Zakochana marzycielka - jak sama twierdzi. Jest mamą, przyjaciółką, córką, siostrą, szwagierką, ciocią, partnerką oraz kobietą całą duszą. W wolnych chwilach zagłębia się w lekturze książek i wyprawach w nieznane. Jej mottem życiowym jest "Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem". Gabriela ma już na swoim kącie dwie powieści: pierwszą jest Jutra może nie być, wydana w 2011 roku, książka która podbiła serca czytelniczek, a druga to jej najnowszy twór W plątaninie uczuć. Książka co prawda dopiero będzie miała swoją rzeczywistą premierę, jednak miałam to szczęście, by zapoznać się z nią na kilka wcześniej. Mimo iż to było dopiero pierwsze moje spotkanie z tą autorką, już trafia ona na listę moich ulubionych twórców. W plątaninie uczuć całkowicie zawładnęło moim sercem i jestem pewna, że pozostanie w nim na długo.
W plątaninie uczuć opowiada losy trzech serdecznych przyjaciółek, które zmagają się z najróżniejszymi życiowymi problemami. Pierwszą z nich jest Dorota, kobieta zmęczona życiem i wiecznymi obowiązkami. Całymi dniami przesiaduje w domu, gdzie zajmuje się dwójką dzieci, pierze, gotuje, prasuje, sprząta. Ma dość tej całej rutyny i nie czerpie już z życia takiej przyjemności jak kiedyś. W dodatku jej mąż Robert wcale jej nie pomaga i coraz częściej większość czasu spędza poza domem. Ich małżeństwo powoli kruszeje, choć kobieta łudzi się, że jeszcze im wyjdzie. Jak potoczy się ich los? Drugą z koleżanek jest Hania. Wiecznie zapracowana, piękna kobieta, która po dwóch zawodach miłosnych przestała wierzyć w to uczucie. Boi się zakochać, więc zalicza tylko przelotne znajomości z mężczyznami. Kiedy wreszcie ryzykuje dla pewnego mężczyzny, w jej życiu wiele się zmienia. Przeżywa wzloty i upadki, jednak wreszcie ma na kim polegać. Jednak coś pragnie zmącić ten cukierkowy świat w jakim teraz żyje... Trzecią z bohaterek jest Kalina, od dłuższego czasu jest w związku z mężczyzną, którego kocha, jednak ona liczy na coś więcej, a Piotr na razie nie chce się angażować. Mieszkają razem i Kalina chciałaby nareszcie się ustatkować, mieć męża, dzieci, a nie czekać dłużej. Pewnego dnia do jej życia wkracza pewien osobnik sprzed lat. Czy dawne uczucia odżyją? Czy może zostanie w swoim stałym związku ciągle pełna nadziei na jakiś ruch ze strony ukochanego?
Kiedy sięgałam po W plątaninie uczuć, nie spodziewałam się fajerwerków. Ot, kolejna prosta obyczajówka. Muszę powiedzieć, że niesamowicie się myliłam! Książka, która pozornie wydaje się zwyczajnym czytadłem na pochmurne dni, okazuje się być przepiękną historią, w której zawarty jest ogrom emocji i życiowych mądrości. Problemy z jakimi borykają się nasze bohaterki są do bólu prawdziwe i na tyle namacalne, że potrafimy wczuć się w sytuację każdej z nich. W dodatku autorka posługuje się zarówno przyjemnym potocznym językiem, jak i tym pięknym, dzięki któremu przekazywane słowa brzmią jak muzyka. Pod przykrywką zwyczajności autorka skryła całą masę ważnych wartości i przesłań, dzięki którym trochę inaczej spoglądamy na życie.
W plątaninie uczuć to książka, która bardzo wiele uczy. Uczy, jak postępować, a jak nie, uczy by w życiu cieszyć nawet tymi najmniejszymi chwilami, bo przecież one tak szybko ulatują... Należy w pełni wykorzystywać każdy dzień i brać z życia garściami, bo nigdy nie wiadomo ile jeszcze pozostało nam czasu. Uczy tego, że same rzeczy materialne szczęścia nie dają, a każdy z nas potrzebuje miłości i choćby pod względem finansowym niczego mu nie brakuje, to i tak jest nieszczęśliwy. Można by też uznać, że ta książka uczy nas współczucia, bo sądzę, że każdy czytając historię, choćby Hani, się rozklei. Ja przez kilkadziesiąt ostatnich stron ryczałam jak bóbr i rozmyślałam dlaczego stało się tak, a nie inaczej. No cóż, Gabriela stworzyła bardzo życiową książkę, a wiadomo, że życie czasem naprawdę mocno daje w kość i w pewnych sprawach nie jesteśmy w stanie wiele zdziałać.
Podsumowując, mogę powtórzyć jedynie po raz enty, że książka naprawdę mnie oczarowała. Przeżyłam z nią masę wzruszeń i na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. Gabriela Gargaś zyskała sobie we mnie nową fankę i już niebawem mam zamiar zapoznać się z jej debiutancką powieścią. A jeżeli zachęciłam Was do przeczytania W plątaninie uczuć, to przed rozpoczęciem radzę zaopatrzyć się w kilka opakowań chusteczek!
[http://moja-biblioteczka-angela.blogspot.com/]
Czym tak naprawdę jest przyjaźń? Dla wielu osób to wspaniałe uczucie, oparte na zaufaniu, szczerości i wzajemnej życzliwości. Niestety w dzisiejszych czasach trudno o prawdziwego przyjaciela, którego bylibyśmy pewni. Dość często trafiamy na fałszywe osoby, przez co powoli tracimy wiarę w to, że znajdzie się choć jedna bratnia dusza. O przyjaźni pięknie powiedział kiedyś P....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-01
2014-07-01
2014-07-01
„Promyczek” to książka, którą chciałam przeczytać od bardzo dawna i o której słyszałam mnóstwo niezwykle pozytywnych opinii. Czytelnicy rozwodzili się nad tym, jak wzruszająca i wartościowa to powieść oraz jak długo nie można się po niej pozbierać. Byłam ciekawa, czy faktycznie jest to taka „bomba” emocjonalna i czy rzeczywiście jest nad czym się tak zachwycać. Teraz, będąc już po lekturze, muszę oświadczyć, że dołączam do grona tych, którzy „Promyczka” kochają i podobnie jak ja musieli uporać się z zaczerwienionym nosem i zapuchniętymi oczami od płaczu. Ta książka to gigantyczny wyciskacz łez!
Fabuła „Promyczka” kręci się wokół postaci Kate Sedgwick, którą poznajemy w momencie jej przeprowadzki z San Diego do Minnesoty. Dziewczyna zostawia za sobą trudny etap jej życia, a zarazem najlepszych przyjaciół i ukochane miasto. Wszystko postawiła na jedną kartę - wyjeżdża, rozpoczyna wymarzone studia na uczelni w Grant i czerpie z życia garściami. Kate szybko aklimatyzuje się w nowym miejscu, zdobywa przyjaciół i pracę, a także poznaje czarującego Kellera Banksa. Od początku obydwoje wpadają sobie w oko, ale z pewnych powodów nie chcą się angażować w poważną relację. Uczucia jednak bywają trudne do okiełznania, nawet jeśli bardzo się przed nimi bronimy...
„Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron... ale nimi żyje.”
Opis fabuły „Promyczka” brzmi jak opis tysiąca innych powieści nurtu New Adult, prawda? Jest młoda dziewczyna, która wyjeżdża na studia, by rozpocząć nowe życie, jest trudna przeszłość i związane z nią tajemnice, a do kompletu pojawia się przystojny chłopak, który zaczyna żywić uczucia do głównej bohaterki. To idealne podłoże do cukierkowego romansu, jakich wiele na rynku wydawniczym. „Promyczek” okazał się być jednak książką zupełnie innego typu, mimo że bazuje na podobnych schematach. Kim Holden przedstawia czytelnikowi historię, w której nie wszystko jest tęczowe i radosne oraz nie wszystko kręci się wokół romansu. Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocjonalny, bo dostarcza czytelnikowi zarówno wzruszeń, jak i śmiechu. Autorka nie bawi się w podkoloryzowanie historii, ale przedstawia ją w sposób realistyczny, z momentami radości i smutków, tak jak to jest w życiu.
Głównym filarem tej powieści, bez którego nie byłaby ona tak przepełniona emocjami, są bez wątpliwości genialnie wykreowani bohaterowie. Kate bezsprzecznie stała się moją ulubioną postacią kobiecą w literaturze pięknej! Jest niezwykle charyzmatyczna, spontaniczna i kochająca, a w tym wszystkim jeszcze mądra i utalentowana. Po takim opisie możecie uznać, że jest wręcz wyidealizowaną bohaterką, ale nic bardziej mylnego. To postać, która została wykreowana bardzo realistycznie, która ma swoje demony i problemy, ale która jednocześnie potrafi w najdrobniejszych rzeczach dostrzec piękno i podzielić się nim z innymi. To kobieta o pięknej duszy i wspaniałym podejściu do życia. Jej postać bardzo inspiruje i jeszcze bardziej wzrusza.
Historia nie skupia się jednak tylko i wyłącznie na Kate, bo Kim Holden zadbała o całą gamę świetnych postaci, które towarzyszą głównej bohaterce na nowym etapie życia. Mamy Gusa, najlepszego przyjaciela Kate i zarazem bohatera o wyśmienitym poczuciu humoru, mamy Kellera, który potrafi rozkochać w sobie każdą czytelniczkę, mamy słodką Stellę, zadziorną Shelly, uroczego Claytona i wiele, wiele innych postaci pobocznych, które mają mniejszy lub większy wkład w całą fabułę. Autorka świetnie zbudowała między nimi różnorodne relacje, które objawiają się w zabawnych dialogach i poruszających czynach.
„Muzyka istnieje po to, by jej słuchać, więc według mnie każdy powinien z niej czerpać. Garściami. Muzyka ma moc. Łączy ludzi.”
„Promyczek” ujął mnie także motywem muzyki, który przewija się przez całą historię. Część bohaterów gra na instrumentach, część śpiewa, a część nawet gra koncerty i nagrywa autorskie utwory. Muzyka jest narzędziem, które potrafi wzruszyć równie mocno, co słowa. A jeśli te dwie rzeczy dodatkowo się połączy, tak jak zrobiła to Kim Holden... wychodzi mieszanka iście wybuchowa! Myślę, że każdy czytelnik, który na co dzień odnajduje wzruszenie w muzyce, odnajdzie je także w „Promyczku”. Autorka ma wspaniałą wyobraźnię, dzięki której jej opisy dźwięków i towarzyszących im emocji są naprawdę mocne w odbiorze.
„Promyczek” to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści New Adult, jakie miałam okazje przeczytać. Przyznam szczerze, że przez pierwszą połowę książki nie do końca dostrzegałam w czym tkwi jej fenomen, jednak druga połowa rozłożyła mnie na łopatki i wypłakałam przy jej czytaniu chyba wszystkie łzy. Poznawanie tej historii boli psychicznie i fizycznie, ale mimo to brnie się w nią dalej. Myślę, że właśnie odkryłam w sobie pewne masochistyczne skłonności, ale jeśli każda książka, która sprawia ból ma być tak dobra, to zupełnie się tym nie przejmuję! Jeśli jeszcze nie znacie „Promyczka” to serdecznie zachęcam Was do lektury, ale radzę przygotować sobie wcześniej paczkę chusteczek. Albo najlepiej cały karton.
www.zglowawksiazkach.pl
„Promyczek” to książka, którą chciałam przeczytać od bardzo dawna i o której słyszałam mnóstwo niezwykle pozytywnych opinii. Czytelnicy rozwodzili się nad tym, jak wzruszająca i wartościowa to powieść oraz jak długo nie można się po niej pozbierać. Byłam ciekawa, czy faktycznie jest to taka „bomba” emocjonalna i czy rzeczywiście jest nad czym się tak zachwycać. Teraz,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to