-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Biblioteczka
Polecanka z okazji rychłego wejścia do kin filmu "Godzilla: King of the Monsters".
Godzilla: The Half-Century War" to jeden z nielicznych wciąż jeszcze dostępnych a rynku komiksów o Godzilli wydawnictwa IDW, którego licencja na postać wygasła w zeszłym roku. Szczęśliwie jest to także jedna z najlepszych komiksowych historii o atomowym jaszczurze.Działają zarówno przemyślane i pełne szczegółów ilustracje, jak i dopracowany scenariusz. "Pięćdziesięcioletnia wojna" opowiada historię pewnego żołnierza, który w 1954 roku staje się świadkiem pierwszego ataku Godzilli na Japonię. To wydarzenie budzi w nim obsesję, która nie zgaśnie przez połowę wieku... Mnóstwo sprawnie wprowadzonych nawiązań do japońskiego kanonu i prosta, lecz bardzo przemyślana i dopracowana linia fabularna sprawiają, że przepięknie zilustrowany komiks jest czymś znacznie więcej niż ładną wydmuszką. Warto.
Polski akcent:
Fani daikaiju mogą chcieć sprawdzić także powieść polskiego autora:"Challengerowie - Następcy Homo sapiens"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4848918/challengerowie-nastepcy-homo-sapiens
Nie jest to powieść osadzona stricte w gatunku, do którego należy filmografia Godzilli. Wątek daikaiju nie zajmuje więcej niż 1/6 całej książki, która skupia się przede wszystkim na rozwoju bardzo barwnych postaci ludzkich (nawiązujących do fantastycznonaukowej twórczości Arthura Conan Doyle'a, m.in "Zaginionego świata") i relacji między nimi, jednak ostatni akt opowieści dostarcza kilku niezapomnianych scen dla fanów przerośniętych dinozaurów i wielkich robotów.
Polecanka z okazji rychłego wejścia do kin filmu "Godzilla: King of the Monsters".
Godzilla: The Half-Century War" to jeden z nielicznych wciąż jeszcze dostępnych a rynku komiksów o Godzilli wydawnictwa IDW, którego licencja na postać wygasła w zeszłym roku. Szczęśliwie jest to także jedna z najlepszych komiksowych historii o atomowym jaszczurze.Działają zarówno...
Wiersze wypełnione po brzegi wyobraźnią i błyskotliwością, często mroczne i dwuznaczne, ocierające się o grozę. Leśmian mógł śmiało konkurować ze swoim idolem, Edgarem Allanem Poe.
Moim faworytem z tego tomiku jest majestatyczna „Pantera”.
Wiersze wypełnione po brzegi wyobraźnią i błyskotliwością, często mroczne i dwuznaczne, ocierające się o grozę. Leśmian mógł śmiało konkurować ze swoim idolem, Edgarem Allanem Poe.
Moim faworytem z tego tomiku jest majestatyczna „Pantera”.
Mój ulubiony wybór wierszy Poego, jaki pojawił się na polskim rynku. Prezentuje wszystkie najistotniejsze wierze autora, często w kilku przekładach. Ponieważ wiele z wierszy zawartych w tomiku opiera się na narracji oraz nasyconych jest wątkami fantastycznymi, myślę, że książka nadaje się dla osób, które do tej pory unikały poezji, ale chciałyby się wgryźć w temat (oczywiście o ile literatura fantastyczna nie jest im straszna).
Zbiorek zawiera jedyne słuszne tłumaczenie wiersza „The Conqueror Worm” autorstwa Barbary Beaupré. Podczas gdy inne, zubożające ten mroczny, dwuznaczny tekst, przekłady upierają się, by tłumaczyć słowo „worm” jako „robak”, Beaupré ma na uwadze fakt, że angielskie wyraz „worm” oznacza także polskiego „czerwia”, który może być rozumiany nie tylko jako larwa, ale także smok, diabeł, istota demoniczna, co pozwala na dużo szersze spektrum interpretacyjne.
Mój ulubiony wybór wierszy Poego, jaki pojawił się na polskim rynku. Prezentuje wszystkie najistotniejsze wierze autora, często w kilku przekładach. Ponieważ wiele z wierszy zawartych w tomiku opiera się na narracji oraz nasyconych jest wątkami fantastycznymi, myślę, że książka nadaje się dla osób, które do tej pory unikały poezji, ale chciałyby się wgryźć w temat...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wybór wspaniałych opowiadań stylowo ocierających się o poezję, które zapewniają doznań zarówno estetycznych jak i intelektualnych; o doskonale skonstruowanych zdaniach, precyzyjnie dobranych słowach. Teksty Poego, choć kładły podwaliny pod współczesny thriller psychologiczny, horror oraz historię kryminalną, do dziś potrafią konkurować z wieloma współczesnymi dziełami tworzonymi w tych gatunkach.
Wydanie o przepięknej szacie graficznej i bezbłędnym wyborze przekładów godnie reprezentuje tego autora na polskim rynku.
Wybór wspaniałych opowiadań stylowo ocierających się o poezję, które zapewniają doznań zarówno estetycznych jak i intelektualnych; o doskonale skonstruowanych zdaniach, precyzyjnie dobranych słowach. Teksty Poego, choć kładły podwaliny pod współczesny thriller psychologiczny, horror oraz historię kryminalną, do dziś potrafią konkurować z wieloma współczesnymi dziełami...
więcej mniej Pokaż mimo toRewelacyjna powieść, która swoimi pomysłami obdzielała filmową markę „Jurassic Park” od jej początków, aż do obrazu „Jurassic World”. Autor przeprowadził odpowiednią kwerendę i dzieli się z czytelnikami stosowną ilością technopaplaniny, by uwiarygodnić świat przedstawiony, jednak nigdy nie popada w przesadę, a informacje przekazuje w żywych dialogach, przez które bardzo szybko się płynie. Zaskoczeniem było dla mnie jednak to, jak bardzo bezpretensjonalna i kolorowa jest książka w porównaniu z pierwszą filmową adaptacją. Po stronach co rusz skaczą najróżniejsze gatunki dinozaurów, a uparty T–rex zachowuje się niemal jak kreskówkowy villain. W wielu miejscach powieść przypominała mi raczej tętniący niemal dziecięcym entuzjazmem „Jurassic World” niż pierwsze, mroczniejsze i bardziej stonowane odsłony cyklu filmowego.
Rewelacyjna powieść, która swoimi pomysłami obdzielała filmową markę „Jurassic Park” od jej początków, aż do obrazu „Jurassic World”. Autor przeprowadził odpowiednią kwerendę i dzieli się z czytelnikami stosowną ilością technopaplaniny, by uwiarygodnić świat przedstawiony, jednak nigdy nie popada w przesadę, a informacje przekazuje w żywych dialogach, przez które bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Joe Hill stworzył własną, pod wieloma względami lepszą, wersję monumentalnego dzieła swego ojca – „To”. „Nos4a2” zapoznało mnie z ciekawszymi postaciami, którym zdecydowanie łatwiej mi było kibicować (myślę tu zwłaszcza o głównej bohaterce – Vic), przedstawiło mi nietuzinkowego, intrygującego złoczyńcę, a jednocześnie oszczędziło mi dziwnych, pojawiających się znikąd rytuałów i magicznych orgii – książka jest dużo bardziej przemyślana i nie znajdziemy tu śladów improwizacji, które zrujnowały drugą połowę dzieła Kinga. Powieść Hilla nie jest również tak przeciągnięta jak niekończące się „To”.
Polecam:
– fanom filmowego „To”;
– osobom, które, jak ja, bardzo chciały polubić książkowe „To”, ale pewne zgrzyty w powieści to uniemożliwiły.
Joe Hill stworzył własną, pod wieloma względami lepszą, wersję monumentalnego dzieła swego ojca – „To”. „Nos4a2” zapoznało mnie z ciekawszymi postaciami, którym zdecydowanie łatwiej mi było kibicować (myślę tu zwłaszcza o głównej bohaterce – Vic), przedstawiło mi nietuzinkowego, intrygującego złoczyńcę, a jednocześnie oszczędziło mi dziwnych, pojawiających się znikąd...
więcej mniej Pokaż mimo to
To jedna z najlepiej napisanych i jednocześnie najgłupszych powieści Kinga. Sam pomysł wykorzystania wyrwy w czasoprzestrzeni, by uratować byłego prezydenta jest niedorzeczny. Ile lat trzeba mieć, żeby być tak naiwnym, aby wierzyć, że uratowanie obcego faceta zmieni świat na lepsze? A poza tym, co niby jest nie tak z dwudziestym pierwszym wiekiem? Książka ma ponad osiemset stron, ale dla autora to za mało, by zdążył nam wyjaśnić tę kwestię. To, że mamy telefony komórkowe? Internet? Bo zdaje się, że takie rzeczy nasz protagonista, Jake Epping, wymienia jako straszne brzemię naszej ery. Czy Kennedy zakazałby produkowania komórek i uratowałby tym świat? Takie właśnie wnioski można by wyciągnąć z narracji.Nasz bohater cofa się do czasów pełnych zinstytucjonalizowanych seksizmu i rasizmu i stwierdza, że w końcu czuje się jak ryba w wodzie, bo w tym świecie leci fajna muzyka i można do niej dużo tańczyć. Epping to dupek. Ponieważ nie cierpię protagonisty, wątek romantyczny w tej książce także budzi we mnie jedynie irytację. Kiedy jego dziewczyna z przeszłości pyta Eppinga o to, co dobrego niesie ze sobą przyszłość, ten jako jedyny plus jest w stanie wymienić fakt, że w dwudziestym pierwszym wieku amerykanie mają czarnego prezydenta. Poważnie? I to już wszystko?
Jak już wspomniałem, dla mnie cała ta wyprawa w przeszłość nie ma sensu, a książka jest głupia przez wielkie G, a jednak moja ocena jest dość wysoka; to dlatego, że jakieś pierwsze czterysta stron to King w szczytowej formie pod względem stylu. Czytanie tej książki to z początku czysta rozkosz chłonięcia kolejnych przyjemnie muzykalnych zdań. Dopiero im bliżej było końca, gdy powoli zaczynałem przekonywać się, że fabuła jednak naprawdę rozpada się w drzazgi, zrozumiałem, że książka nie zaoferuje mi nic ponadto i będę musiał spędzić jeszcze kolejnych kilkaset stron z zarozumiałym protagonistą, którego nie znoszę.
To jedna z najlepiej napisanych i jednocześnie najgłupszych powieści Kinga. Sam pomysł wykorzystania wyrwy w czasoprzestrzeni, by uratować byłego prezydenta jest niedorzeczny. Ile lat trzeba mieć, żeby być tak naiwnym, aby wierzyć, że uratowanie obcego faceta zmieni świat na lepsze? A poza tym, co niby jest nie tak z dwudziestym pierwszym wiekiem? Książka ma ponad osiemset...
więcej mniej Pokaż mimo toSzaraki (szare, chude, kosmiczne ludziki z ogromnymi czarnymi oczami) zawsze były dla mnie najbardziej niepokojącymi, a jednocześnie najciekawszymi z całego podstawowego pocztu potworów (w którego skład wchodzą także wilkołak, wampir, duch, itd.). "Łowca snów" jest w zasadzie definitywną opowieścią o szarych kosmitach, która zbudowana jest na wielu różnych elementach tworzących ich mit, dodając od siebie kilka oryginalnych zagrań. Ta powieść to wspaniały prezent od Stephena Kinga dla ludzi takich jak ja. Ostrzegam jednak, że jeśli nie jesteście fanami opowieści o przybyszach z kosmosu, to ta książka nie będzie prawdopodobnie miała wam wiele do zaoferowania. To po prostu czaderska, dostarczająca pulpowej frajdy opowiastka o nawalaniu się ze stereotypowymi małymi ludzikami z kosmosu, którzy za środek transportu mają swoje ikoniczne spodki.
Szaraki (szare, chude, kosmiczne ludziki z ogromnymi czarnymi oczami) zawsze były dla mnie najbardziej niepokojącymi, a jednocześnie najciekawszymi z całego podstawowego pocztu potworów (w którego skład wchodzą także wilkołak, wampir, duch, itd.). "Łowca snów" jest w zasadzie definitywną opowieścią o szarych kosmitach, która zbudowana jest na wielu różnych elementach...
więcej mniej Pokaż mimo to
OPINIA O TRYLOGII
Po przeczytaniu powieści "Pan Mercedes" miałem mieszane uczucia - kilkaset stron całkiem przyjemnego tekstu zakończyło się bardzo rozczarowującym i przewidywalnym finałem, który poddał w wątpliwość zasadność istnienia powieści. Dopiero po przeczytaniu całej trylogii o detektywie Hodgesie, zdążyłem polubić sympatycznych protagonistów, a wątek przerażającego antagonisty, doprowadzony do końca, zdołał w pełni mnie usatysfakcjonować. Konstrukcja trylogii przypomina serial telewizyjny: zaczynamy od nakreślającego główny wątek i postaci "Pana Mercedesa", by następnie zahaczyć o sekcję fillerową (w postaci bardzo dobrego filleru zatytułowanego "Znalezione, nie kradzione", a naszą przygodę z bohaterami kończymy w spektakularnym finale zawartym w "Końcu warty", gdzie dochodzi do ostatecznej potyczki protagonistów z głównym złoczyńcą.
Pierwszy i trzeci tom serii bardzo przypominały mi twórczość Thomasa Harrisa, a sama powieść "Pan Mercedes" wydała mi się trochę taką Kingową wersją "Czerwonego Smoka"; dlatego myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić trylogię fanom książek o Hannibalu Lecterze.
OPINIA O TRYLOGII
Po przeczytaniu powieści "Pan Mercedes" miałem mieszane uczucia - kilkaset stron całkiem przyjemnego tekstu zakończyło się bardzo rozczarowującym i przewidywalnym finałem, który poddał w wątpliwość zasadność istnienia powieści. Dopiero po przeczytaniu całej trylogii o detektywie Hodgesie, zdążyłem polubić sympatycznych protagonistów, a wątek...
Stephen King jest pisarzem-muzykiem - bardziej niż historie, tworzy on muzykę, którą można przeczytać. Dlatego jedne z jego najlepszych książek to te, w których konstrukcja postaci oraz fabuła nie przeszkadzają w cieszeniu się urokliwym stylem autora. Taki właśnie jest Joyland, który oferuje trzysta stron cudownego nadmorskiego, wakacyjnego klimatu.
Za plusy uważam także fakt, że wątek romantyczny jest całkiem uroczy i udany (co rzadkie u Kinga) oraz to, że jako dodatek do historii obyczajowej dostajemy uczciwą zagadkę kryminalną, którą, dzięki poszlakom, jakie podaje nam autor, możemy rozwiązać sami, na chwilę przed tym nim zrobią to bohaterowie książki.
Stephen King jest pisarzem-muzykiem - bardziej niż historie, tworzy on muzykę, którą można przeczytać. Dlatego jedne z jego najlepszych książek to te, w których konstrukcja postaci oraz fabuła nie przeszkadzają w cieszeniu się urokliwym stylem autora. Taki właśnie jest Joyland, który oferuje trzysta stron cudownego nadmorskiego, wakacyjnego klimatu.
Za plusy uważam także...
Pomysł na dobre opowiadanie spisany jako średnia, rozwleczona powieść.
Pomysł na dobre opowiadanie spisany jako średnia, rozwleczona powieść.
Pokaż mimo to
Ostateczny nie-podręcznik fizyki("nie" jest tutaj komplementem) . Autor nie tylko w niezwykle zajmujący sposób przedstawia zagadnienia nie mieszczącej się w głowie fizyki kwantowej, ale także świetnie wyjaśnia znane nam ze szkoły podstawy fizyki, tym razem osadzone w pewnym kontekście, co czyni je prostszymi do zrozumienia oraz sprawia, że zostają w głowie na zawsze.
Ostateczny nie-podręcznik fizyki("nie" jest tutaj komplementem) . Autor nie tylko w niezwykle zajmujący sposób przedstawia zagadnienia nie mieszczącej się w głowie fizyki kwantowej, ale także świetnie wyjaśnia znane nam ze szkoły podstawy fizyki, tym razem osadzone w pewnym kontekście, co czyni je prostszymi do zrozumienia oraz sprawia, że zostają w głowie na zawsze.
Pokaż mimo to