-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2011-08-02
2011-03-12
Lubię australijskie filmy. Są nietuzinkowe, ciekawe, zazwyczaj maja interesującą fabułę i bohaterów. Nigdy wcześniej natomiast nie czytałam żadnej australijskiej książki. Nigdy tez za taka się nie rozglądałam ale jak już w opisie książki zobaczyłam ze pisarz mieszka w Australii pomyślałam ze warto ja przeczytać. Lubię też bajki. Tak więc tym bardziej zainteresowała mnie australijska książka opisana jako bajka.
Historia Ellen córki australijskiego farmera który przyrzeka rękę niewiasty temu kto bezbłędnie nazwie wszystkie odmiany eukaliptusów jakie posadził na swojej ziemi. Oczywiście jak to w bajkach bywa kobieta jest przepiękna a legendy o jej urodzie docierają do najodleglejszych zakątków świata. Przybywa wielu śmiałków gotowych podjąć wyzwanie które tylko z pozoru wydaje się łatwe albowiem gatunków eukaliptusów sa setki, a o pomyłkę bardzo łatwo. Z biegiem lat Ellen traci nadzieję i zaczyna popadać w rozpacz i właśnie wtedy pojawia jest tajemniczy młodzieniec...
Książka opisana jako "arcydzieło" i "najwspanialsza i najoryginalniejsza historia" mi wydala się nudna. Początkowo sadziłam ze opowieść z drzewami w tle może być bardzo ciekawa. Jednak opisów było zdecydowanie za dużo i były zdecydowanie za długie. Teraz przyszła mi do głowy taka myśl ze może gdyby ta książka była ilustrowana czytałoby się ją ciekawiej. Mi ciężko było wyobrazić sobie te wszystkie drzewa których na oczy nie widziałam. Opisy i łacińskie nazwy nie przemawiały do mojej wyobraźni. Sądzę ze te fragmenty mogłyby zainteresować jedynie jakiegoś pasjonaty botanika. Długie opisy utrudniają skupienie się na fabule która mimo ze ciekawa wiele na tym traci. Nie można odmówić jej oryginalności jednak myślę ze do arcydzieła trochę jeszcze jej brakuje. W pierwszej chwili po przeczytaniu nie spodobała mi się jednak po jakimś czasie zaczęłam dostrzegać urok tej historii. Bajkowej opowieści o podróży w głąb ludzkiego serca.
Lubię australijskie filmy. Są nietuzinkowe, ciekawe, zazwyczaj maja interesującą fabułę i bohaterów. Nigdy wcześniej natomiast nie czytałam żadnej australijskiej książki. Nigdy tez za taka się nie rozglądałam ale jak już w opisie książki zobaczyłam ze pisarz mieszka w Australii pomyślałam ze warto ja przeczytać. Lubię też bajki. Tak więc tym bardziej zainteresowała mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-03-28
Fernando Vallejo kolumbijski pisarz i reżyser mieszkający na stałe w Meksyku. Akcja jego książek zazwyczaj rozgrywa się w Kolumbii i nie inaczej jest w przypadku "Mój brat alkad". Jest to opowieść o małym miasteczku Támesis, o polityce, życiu, ludziach. Támesis jest odzwierciedleniem współczesnej Kolumbii, sporów politycznych, walk karteli narkotykowych, rywalizacja oddziałów paramilitarnych z partyzantami. Wszystko to przeplatane zwykłym codziennym życiem w małym malowniczym kolumbijskim miasteczku.
Książka momentami trudna w odbiorze, za dużo polityki, za dużo przemocy i wulgaryzmów, a jednocześnie napisana lekko i płynnie. Mi podobało się to połączenie ciężkości słowa z lekkością pióra. Jest takie kontrastowe jak Kolumbia opisana w książce, piękna i straszna jednocześnie. Są fragmenty kiedy wulgaryzmy pasują jednak najczęściej jest ich po prostu za dużo. Mimo to polubiłam ta książkę, która jest napisana w bardzo ciekawy sposób. Jest to historia opowiadana w drodze do miejsca przeznaczenia posiadłości rodziny Vallejo w Támesis. Narrator wyprzedza fakty po to aby za chwile znowu cofnąć się do wcześniejszych rozważań albo zmienić temat całkowicie i cieszyć się malowniczymi widokami. I te krajobrazy chyba najbardziej mnie zachwyciły. Po przeczytaniu książki poszperałam nawet trochę na Google mapach żeby znaleźć ta miejscowość na mapie ;) W książce pojawiają się hiszpańskie słowa które jedna autor sam wyjaśnia ciekawie wplatając to w cała opowieść bez konieczności dorabiania przypisów. Ja lubię jak w książce są pozostawione gdzieniegdzie słowa z oryginału nie przetłumaczone. Pozwala to bardziej wyczuć klimat. Oczywiście pod warunkiem ze ja one gdzieś w przypisach czy na końcu w jakimś słowniczku wyjaśnione. Tutaj jest jeszcze ciekawiej bo autor sam je wyjaśnia.
Oceniam ta książkę pozytywnie i z pewnością sięgnę po inne książki tego autora.
Fernando Vallejo kolumbijski pisarz i reżyser mieszkający na stałe w Meksyku. Akcja jego książek zazwyczaj rozgrywa się w Kolumbii i nie inaczej jest w przypadku "Mój brat alkad". Jest to opowieść o małym miasteczku Támesis, o polityce, życiu, ludziach. Támesis jest odzwierciedleniem współczesnej Kolumbii, sporów politycznych, walk karteli narkotykowych, rywalizacja...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-03-08
Roberto Bolaño (1953-2003) chilijski poeta i prozaik. Określany mianem jednego z najwybitniejszych pisarzy latynoamerykańskich swojego pokolenia. W młodości związany był z lewicowym ruchem prezydenta Allende. Po przewrocie politycznym i przejęciu władzy przez generała Pinocheta uciekł z kraju i osiedlił się w Hiszpanii, gdzie mieszkał aż do śmierci. Największa sławę przyniosły mu książki napisane w latach 90 w tym Dzicy detektywi (Los Detectives Salvajes 1998) za która został uhonorowany prestiżowymi nagrodami El Premio Herralde de Novela i El Premio Internacional de Novela Rómulo Gallegos (najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Ameryce Łacińskiej). Inne powieści tego autora przetłumaczona na język polski to Gwiazda daleka (Estrella distante 1996) oraz Monsieur Pain (1999).
Bohaterem i jednocześnie narratorem książki jest stary umierający ksiądz Sebastián Urrutia Lacroix, który nękany gorączką i halucynacjami snuje opowieść o swoimi życiu. Jego wypowiedzi są chaotyczne, pełne urywanych myśli. Poznajemy go jako księdza, krytyka literackiego, niespełnionego poetę. Znane mu są chilijskie salony literackie i wybitni twórcy w tym Pablo Neruda. To fascynujący spektakl cieni, w którym akcja przenosi się z Chile do okupowanego Paryża, z hiszpańskiej prowincji do Santiago de Chile, gdzie nastają kolejni dyktatorzy.
Wszystko co dzieje się w książce opowiedziane jest bez narzucenia czytelnikowi konkretnych poglądów. Narrator nam pozostawia ocenę jego czynów. Co ciekawe ksiądz Sebastián zdaje się być w przeciwieństwie do autora książki zwolennikiem generała Pinoczeta. Trudno mi ta książkę jakoś jednoznacznie zaklasyfikować. Jest to proza podszyta poezja. Warto czytać miedzy wierszami, z cała pewnością lektura to skłania do refleksji do chwilowego zastanowienia się nad postępowaniem głównego bohatera. Czy to co robił było słuszne czy tez nie? Jednak do tej oceny i do takich przemyśleń wskazana jest chociaż minimalna wiedza o historii Chile. Znajomość języka hiszpańskiego również ułatwia wyłapanie niektórych gier słownych, informacji ukrytych miedzy wierszami. Jak choćby przedziwne nazwiska dwóch przedsiębiorców z którymi w pewnym momencie ksiądz Lacroix nawiązuje współpracę. Ich nazwiska brzmią Oido i Odeim co czytane wspak po hiszpańsku oznacza nienawiść (odio) i strach (miedo).
Książka ta z pewnością nie jest lektora lekką, warto ja czytać mając czas, przez brak akapitów i pojawiające się gdzieniegdzie naprawdę długie zdania czasami trudno przerwać lekturę w dowolnym momencie. Ciągi zdań i słów wciągają nas w spektakl cieni, kolejne zdania następują po sobie niespostrzeżenie, watki urywają się niespodziewanie aby znowu rozpocząć się po kilku kolejnych krótkich zdaniach. W książce tej mnóstwo jest przeciwieństwa długie niekończące się zdania przemieszane są z krótkimi jedno, dwu wyrazowymi, które sprawiają wrażenie wystrzelonych z karabinu.
Ja dałam się porwać czarowi pisarstwa Roberto Bolaño i z cała pewnością chętnie sięgnę również do jego innych książek. Myślę ze książka ta przypadnie do gustu miłośnikom pisarstwa Cortázara i Marqueza. Ja oceniam ją wysoko chociaż mieszane uczucia budzi we mnie okrzykniecie Bolaño „najwybitniejszym”. Może moja niechęć do tego słowa wynika z tego ze jest ono ostatnimi czasy mocno nadużywane. Praktycznie każda nowo wydana książka jest obecnie objawieniem, rewolucją jest najwspanialsza, najlepsza, najwybitniejsza. Wierze jednak ze w przypadku tego autora słowa te nie są nadużyciem mam nadzieje że czytając kolejne jego książki będzie mi dane się o tym przekonać.
Roberto Bolaño (1953-2003) chilijski poeta i prozaik. Określany mianem jednego z najwybitniejszych pisarzy latynoamerykańskich swojego pokolenia. W młodości związany był z lewicowym ruchem prezydenta Allende. Po przewrocie politycznym i przejęciu władzy przez generała Pinocheta uciekł z kraju i osiedlił się w Hiszpanii, gdzie mieszkał aż do śmierci. Największa sławę...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-18
2011-07-18
2011-03-04
Jest to pierwsza książka tej autorki która przeczytałam. Kupiłam ja ze względu na cenę (trafiłam na przecenę i książeczka kosztowała jedynie 2,90 zl)drugim powodem było pochodzenie autorki. Ostatnimi czasy przechodzę fascynacje literatura hiszpańska i latynoamerykańska. Wole literaturę z okresu boomu latynoamerykańskiego jednak pomyślałam ze warto tez zaznajomić się w literatura nieco nowsza.
Książeczka ta (pisze tak bo opowiadanie to ma jedynie 85) jest napisana w formie monologu kobity o imieniu Laura która po latach wraca w swoje rodzinne strony w celu zasadzenia drzewa Magnolii. Chociaż samo posadzenie drzewa, które jak mówi Laura nie będzie dawać ani cienia ani owoców wydaje się być jedynie pretekstem do powrotu w rodzinne strony. Do przemyśleń nad istota miłości i szczęścia, nad wplywem naszych decyzji na życie innych.
Jedno drzewo, jedno pożegnanie to książka napisana dobrze i zdaje się mimo krótkiej formy wyczerpywać temat sentymentalnego powrotu do domu. Ja czytają książkę odniosłam również wrażenie ze jest to przygotowanie do odejścia, pożegnanie się z przyjacielem, chęć pozostawienia po sobie czegoś, chociażby miałoby to być drzewo nie dające ani cienia, ani owoców.
Myślę ze książkę te należny potraktować bardziej jako wstęp do kolejnej książki Mariny Mayoral "W cieniu magnolii". Ja taki właśnie mam zamiar i przy najbliższej wizycie w księgarni zapewne za ta właśnie książka będę musiała się rozejrzeć.
Jest to pierwsza książka tej autorki która przeczytałam. Kupiłam ja ze względu na cenę (trafiłam na przecenę i książeczka kosztowała jedynie 2,90 zl)drugim powodem było pochodzenie autorki. Ostatnimi czasy przechodzę fascynacje literatura hiszpańska i latynoamerykańska. Wole literaturę z okresu boomu latynoamerykańskiego jednak pomyślałam ze warto tez zaznajomić się w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chciałam napisać parę słów o czym jest książka, ale sama właściwie nie od czego zacząć. Zasadniczo jest to historia romansu handlarza dziełami sztuki z zona klienta. Ale romansu nietypowego bo na prośbę męża, który w ten sposób próbuje uszczęśliwić swoja umierająca żonę. Piękna Julia bowiem cierpi na białaczkę i lekarze dają jej zaledwie 3 miesiące życia. Mąż nie chcąc martwic żony ukrywa przed nią jej chorobę. Dla Luisa Bastosa kolekcjonowanie dzieł sztuki jest dobrym i ciekawym pomysłem na lokowanie pieniędzy. Jednak marszand Michel Verdano zaczyna dostrzegać zależność pomiędzy sprzedanymi Luisowi dziełami sztuki a poprawą zdrowia Julii.
Jednak książka ta nie byłaby ciekawa gdyby nie opisywane w niej dzieła sztuki. Ich losy i historie. Droga obrazu ze sztalugi artysty na ścianę kolekcjonera potrafi być długa i wyboista. O ile w ogóle dane dzieło trafi kiedykolwiek na ścianę. Ukrywane w sejfach, piwnicach, na zapleczach galerii tylko po to by uzyskać jak największą cenę. Przemycane w tubach po dywanach, kartonach z wędlinami i serami pleśniowymi, gubione, wyrzucane na śmieci aby w końcu za grube miliony zawisnąć w garderobie znudzonego milionera. Jako że zupełnie nie znam się na dziełach sztuki ani na handlu nimi, czytając książkę wielokrotnie zastanawiałam się czy takie rzeczy zdarzają się naprawdę czy to autora po prostu poniosła wyobraźnia. Nieprawdopodobna wydawała mi się aukcja tytułowego szkicu Matisse'a i perypetie jakie musiał przejść pejzaż Moneta zanim mógł w spokoju zawisnąć na ścianie u kolekcjonera.
Książka napisana ciekawie, pełna barwnych postaci artystycznego półświatka które maja do opowiedzenia ciekawe historie chociażby na temat Picassa i Matisse'a. Chociaż sam wątek romansu i leczniczej właściwości sztuki do mnie nie przemawia książka bardzo mi się podobała. Wprowadziła mnie w świat dla mnie zupełnie nieznany ale pociągający. Myślę ze te wszystkie dzieła sztuki nic by nie znaczyły gdyby nie historie które się za nimi kryją. Sama inaczej patrze na Radość Życia Matissa. Obraz który znałam wcześniej jednak nigdy się nad nim nie zastanawiałam, nie przyglądałam mu się. Teraz patrze na ten obraz nieco inaczej chociaż daleko mi jeszcze do fascynacji Julii i jej marszanda. Myślę ze dzieła wielkiego formatu trzeba oglądać na żywo. Może wtedy faktycznie mają urok któremu trudno się oprzeć.
Chciałam napisać parę słów o czym jest książka, ale sama właściwie nie od czego zacząć. Zasadniczo jest to historia romansu handlarza dziełami sztuki z zona klienta. Ale romansu nietypowego bo na prośbę męża, który w ten sposób próbuje uszczęśliwić swoja umierająca żonę. Piękna Julia bowiem cierpi na białaczkę i lekarze dają jej zaledwie 3 miesiące życia. Mąż nie chcąc...
więcej Pokaż mimo to