-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2010
2014-12-23
2014-12-08
2014-11-21
2014-11-22
2014-11-02
2014-10-04
2014-09-10
2014-07-20
2014-06-26
2014-06-15
2014-06-13
Książka zaczynała się dosyć... normalnie. Główny bohater, Miles, postanowił zmienić coś w swoim dotychczas nudnym i zwykłym życiu i przenieść się do szkoły z internatem. Tam poznaje nowe osoby, które mają na niego zły wpływ (pierwszy raz sięga po papierosy, alkohol, itd.).
Przez jakiś czas wydawało mi się, że książka jest pusta (przez sporą część powieści bohaterowie głównie piją i palą, ewentualnie gadają o seksie i tematach jemu pobocznych). Mimo to nie zastanawiałam się nad odłożeniem jej na bok. Było w niej coś pociągającego. I to COŚ było również w sposobie dobierania słów przez autora, który doskonale wczuł się w rolę głównego bohatera.
Książka wypełniona po brzegi komizmem, co niewątpliwie dodaje jej uroku. Na przemian płaczemy i śmiejemy się. Czyta się szybko i z przyjemnością. Nie nudziłam się nawet przez moment. Nawet przez moment nie zmuszałam się, by czytać dalej.
A na samym końcu wychodzi na jaw, że książka jednak nie jest taka pusta...
Nienawidzę, kiedy bohaterowie książki łatwo ulegają wpływom innych, podejmują pochopne decyzje i czasem zachowują się tak, jakby nie potrafili myśleć. Ale równoważy to fakt, 1. kocham, kiedy autor w zasadzie nie pisze o niczym nadzwyczajnym, ale pisze tak, że chcemy czytać o tym, jak bohater rano zwlekał się z łóżka i o tym, że (ZNOWU) jadł bufrido na obiad, 2. że kocham, kiedy książka obrazuje prawdziwe życie bez tzw. słodzenia. I ,,Szukając Alaski" właśnie to pokazało. Dostajemy od niej prosto w twarz, kiedy PO punkcie kulminacyjnym, który obrócił życia postaci do góry nogami, nadal żyją oni swoim normalnym życiem, nie rezygnując z labiryntu, jakim ono jest. Bo cóż innego mogą zrobić, jeśli nie żyć i nie pozostać sobą do końca?
Książka ma niesamowity urok. Przyzwyczajamy się do bohaterów i czujemy się jednym z nich, tak, jakbyśmy należeli do ich paczki, rozumieli ich i czuli to, co oni. Stają się oni naszymi przyjaciółmi, którzy uczą nas jak żyć i po co żyć, i że w sumie życie nie jest takie złe...
Książka zaczynała się dosyć... normalnie. Główny bohater, Miles, postanowił zmienić coś w swoim dotychczas nudnym i zwykłym życiu i przenieść się do szkoły z internatem. Tam poznaje nowe osoby, które mają na niego zły wpływ (pierwszy raz sięga po papierosy, alkohol, itd.).
Przez jakiś czas wydawało mi się, że książka jest pusta (przez sporą część powieści bohaterowie...
2014-08-28
Wobec książki ,,Numery: Czas uciekać" spodziewałam się czegoś zupełnie nowego, oryginalnego - patrząc na okładkę i czytając opis na tyle książki, który zupełnie nie oddał prawdziwej historii głównej bohaterki, wyobrażałam sobie uciekającą, zagubioną, bezbronną dziewczynę. Uciekającą przed policją, która pragnie od niej informacji. Skąd zna daty śmierci innych ludzi.
Tak naprawdę wszystko potoczyło się inaczej. Jem jest buntowniczą piętnastolatką - mimo młodego wieku już pali papierosy i klnie jak szewc, zachowuje się trochę jak pępek świata i nie budzi sympatii przeciętnego czytelnika (a czasem wręcz odwrotnie - budzi niechęć). Przyznam, że nie polubiłam Jem nawet przez chwilę. Zdaję sobie sprawę, że jej życie nie było łatwe, ale jej zachowanie burzy i odrzuca.
W każdym razie Jem wraz z przyjacielem Pająkiem jest świadkiem wybuchu London Eye. Jem od początku wiedziała, co się wydarzy - daty śmierci ludzi zebranych pod kołem obserwacyjnym, które widziała, gdy spojrzała im w oczy, były takie same. Policja ściga obojga nastolatków, podejrzewając ich o współpracę z terrorystami, którzy prawdopodobnie podłożyli bombę. Oprócz tego Pająk ma własnych wrogów, którzy również chcą go dopaść w swoje ręce.
Oprócz tego książka jest napisana w banalny sposób - zero przenośni, zero metafor, zero porównań, zero czegokolwiek, co wprowadziłoby nas w refleksyjny stan. Autorka najwyraźniej starała się ująć przemyślenia Jem w młodzieńczy sposób - od czasu do czasu pisze slangiem, używa słów, które są ,,modne" wśród młodych, zbuntowanych osób. Na marne - prawdopodobnie Jem miała wyjść na wyluzowaną, a to co mówi, brzmi nienaturalnie. Dodatkowo wiele scen jest dość... obrzydliwych.
Nie mam pojęcia, ile razy ktoś w tej książce wymiotował, ile razy komuś ,,smarki pociekły z nosa". Gdyby tego było mało, w oborze, w której odpoczywali, krowy miały sraczkę. I na dodatek Jem uprawia seks na sianie z gościem, który jeszcze przed chwilą odstraszał ją ziejącym od niego smrodem i przylegającym do niego brudem (przypominam, że bohaterka ma 15 lat).
Mimo to w książce są ciekawsze momenty, a końcówka jest zaskakująca. Myślę, że sięgnę po kolejną część, głównie z powodu płynnego, choć nie do końca ambitnego stylu pisania autorki, dzięki któremu książkę czyta się bardzo szybko.
Wobec książki ,,Numery: Czas uciekać" spodziewałam się czegoś zupełnie nowego, oryginalnego - patrząc na okładkę i czytając opis na tyle książki, który zupełnie nie oddał prawdziwej historii głównej bohaterki, wyobrażałam sobie uciekającą, zagubioną, bezbronną dziewczynę. Uciekającą przed policją, która pragnie od niej informacji. Skąd zna daty śmierci innych ludzi.
Tak...
Zawsze chciałam wiedzieć, jakim stylem jest napisany Harry Potter, ale, mówiąc szczerze, zawiodłam się. Książka jest napisana bardzo prostym, mało ambitnym czy barwnym stylem. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest ona przeznaczona głównie dla dzieci, ale... czy to jest usprawiedliwienie?
Muszę przyznać, że czytając ,,Harrego Pottera i Kamień Filozoficzny" nie czułam magicznej atmosfery, która towarzyszyła mi podczas oglądania filmu. Czuję, że czegoś w tej książce zabrakło... A przecież sam pomysł, choćby najoryginalniejszy na świecie, nie wystarcza, by zadowolić wymagającego czytelnika, jakim ja jestem. :D
Szkoda też, że najciekawsze momenty są mało akcentowane i krótkie, przez co (przynajmniej w moim przypadku) rzadko czułam jakiekolwiek napięcie.
Ale poza tym jest wiele zwrotów akcji i można nieźle się ,,nagłówkować" nad ,,Harrym Potterem". A moment ze Zwierciadłem Ain Eingarp w dwunastym rozdziale... po prostu najlepszy. I daje do myślenia.
Przyznam, że nigdy nie ekscytowałam się Harrym Potterem i nie ciągnęło mnie do książki, ale za namową fanów tej serii dałam jej szansę i po nią sięgnęłam. Teraz moja opinia się potwierdziła... Niestety nie jestem zachwycona serią HP, a jednak sięgnę po kolejne części z nadzieją, że będzie tylko lepiej. ♥
Gdyby nie mądre cytaty i Zwierciadło Ain Eingarp moja ocena byłaby o wiele gorsza...
7,5 ~ 8 / 10
Zawsze chciałam wiedzieć, jakim stylem jest napisany Harry Potter, ale, mówiąc szczerze, zawiodłam się. Książka jest napisana bardzo prostym, mało ambitnym czy barwnym stylem. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest ona przeznaczona głównie dla dzieci, ale... czy to jest usprawiedliwienie?
więcej Pokaż mimo toMuszę przyznać, że czytając ,,Harrego Pottera i Kamień Filozoficzny" nie czułam magicznej...