-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2013-07-29
2013-03-01
Wielowymiarowość - to słowo, którego szukałam żeby opisać tę powieść. Książka w zaskakująco bezstronny sposób ukazuje historię zabójstwa czteroosobowej rodziny bogatych farmerów z małego miasteczka w Kansas City, zabójstwa dokonanego "z zimną krwią". Truman Copote znany jest głównie jako autor słynnego "Śniadania u Tiffany'ego". Osobiście uważam, że to właśnie "Z zimną krwią" jest jego najlepszą i równocześnie ostatnią powieścią. Pisał ją przez 6 lat. Uczestniczył w śledztwie, procesie i egzekucji morderców. "Zaprzyjaźnił się" z Perrym Smithem, jednym z morderców. Po pewnym czasie zaczął się z nim utożsamiać - powiedział nawet, że ma wrażenie jakby wychowywali się z Perrym w jednym domu, z tą różnicą, że Perry wyszedł tylnymi drzwiami, a jemu udało się wyjść frontowymi. Pisanie tej powieści wywarło niesamowity wpływ na Trumana. Tym bardziej zaskakująca jest bezstronność z jaką spotykamy się czytając ją. Dla uzyskania pełnego obrazu procesu powstania powieści, odsyłam do filmu pt. "Copote" reżyserii Bennetta Millera. Wracając do "Z zimną krwią": jest to powieść, którą niewątpliwie warto przeczytać.
Wielowymiarowość - to słowo, którego szukałam żeby opisać tę powieść. Książka w zaskakująco bezstronny sposób ukazuje historię zabójstwa czteroosobowej rodziny bogatych farmerów z małego miasteczka w Kansas City, zabójstwa dokonanego "z zimną krwią". Truman Copote znany jest głównie jako autor słynnego "Śniadania u Tiffany'ego". Osobiście uważam, że to właśnie "Z zimną...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-01
Niewiarygodna, ale z pewnością godna polecania. Ciężko jest znaleźć przymiotniki, które ją określają. Przede wszystkim dlatego, że czytając ją towarzyszyły mi ambiwalentne uczucia. Z jednej strony oburzenie, momentami niedowierzania, wstręt, który jest uczuciem silniejszym od gniewu ("Lie to me"). Z kolei z drugiej strony próba zmuszenia się (chociaż nie jest to chyba odpowiednie słowo) do empatii. Momentami uśmiałam się do łez, szczególnie przy opisie Chrystusa, który przecież był Germaninem - na dodatek blondynem! Chociaż oznaka rozbawienia powinna być kompletnie nie na miejscu - a jednak! Opinię o Stroopie pozostawię dla siebie, ale z Państwem mogę się podzielić opinią o Moczarskim: genialny, wielowymiarowy i nieprzeciętny dziennikarz i pisarz.
Niewiarygodna, ale z pewnością godna polecania. Ciężko jest znaleźć przymiotniki, które ją określają. Przede wszystkim dlatego, że czytając ją towarzyszyły mi ambiwalentne uczucia. Z jednej strony oburzenie, momentami niedowierzania, wstręt, który jest uczuciem silniejszym od gniewu ("Lie to me"). Z kolei z drugiej strony próba zmuszenia się (chociaż nie jest to chyba...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-07-25
2011-04-07
Rewelacyjna! Wielowątkowa! Przenikliwa! Jest w niej wszystko to, co czyni książki "najświetniejszą rozrywką jaką wymyśliła ludzkość".
Rewelacyjna! Wielowątkowa! Przenikliwa! Jest w niej wszystko to, co czyni książki "najświetniejszą rozrywką jaką wymyśliła ludzkość".
Pokaż mimo to2013-04-01
Najlepsza publikacja IPN-u! Bardzo pomocna w przygotowaniach do matury z historii i WOS-u. Zawiera wielowymiarowy, ciekawy i w przystępny sposób ukazany obraz historii Polski - tak często pomijany w szkole. Polecam nie tylko dla uczniów/studentów.
Najlepsza publikacja IPN-u! Bardzo pomocna w przygotowaniach do matury z historii i WOS-u. Zawiera wielowymiarowy, ciekawy i w przystępny sposób ukazany obraz historii Polski - tak często pomijany w szkole. Polecam nie tylko dla uczniów/studentów.
Pokaż mimo to2011-02-08
Jedna z najlepszych biografii najpotężniejszej kobiety XVI w. Napisana w języku zrozumiałym dla każdego laika, który na historii zna się tyle, co politycy na życiu i potrzebach "przeciętnego Kowalskiego". J.E. Neale pisze o faktach równocześnie dyskretnie weryfikując plotki na temat rzekomych romansów "Królowej-Dziewicy". Jest to rzetelna biografia, godna polecenia dla każdego.
Jedna z najlepszych biografii najpotężniejszej kobiety XVI w. Napisana w języku zrozumiałym dla każdego laika, który na historii zna się tyle, co politycy na życiu i potrzebach "przeciętnego Kowalskiego". J.E. Neale pisze o faktach równocześnie dyskretnie weryfikując plotki na temat rzekomych romansów "Królowej-Dziewicy". Jest to rzetelna biografia, godna polecenia dla każdego.
Pokaż mimo to2006-05-07
Powieść, której przeciętny uczeń liceum zawdzięcza możliwość poznania namiastki twórczości Dostojewskiego. Gdyby nie istniała w spisie lektur szkolnych prawdopodobnie więcej czasu zajęłoby mi "dotarcie" do mojego Mistrza. Zarówno moja biblioteczka jak i życie byłoby znacznie uboższe o te Wielkie Dzieła, które dziś są ich fundamentem.
Powieść, której przeciętny uczeń liceum zawdzięcza możliwość poznania namiastki twórczości Dostojewskiego. Gdyby nie istniała w spisie lektur szkolnych prawdopodobnie więcej czasu zajęłoby mi "dotarcie" do mojego Mistrza. Zarówno moja biblioteczka jak i życie byłoby znacznie uboższe o te Wielkie Dzieła, które dziś są ich fundamentem.
Pokaż mimo to
O nowy wspaniały świecie!
O jakże podobasz mi się w swojej konstrukcji.
Dlaczego jesteś tylko utopią "tout court" - wizją nierealną, aczkolwiek kuszącą i niewiarygodnie wyrazistą?
Huxley tworzy społeczeństwo idealne, w moim mniemaniu utopijne.
Na początku jak zapewne każdy czytelnik czułam oburzenie, momentami zgorszenie wobec tak skonstruowanego "zabutlowanego społeczeństwa" pozbawionego wolności, ludzi przypominających zaprogramowane roboty, niezdolnych do indywidualności, nieznających sztuki i filozofii.
Z każdą kolejną stroną, łapczywie przeze mnie odwracaną, pojawiały się nurtujące pytania.
Czy warto poświęcić WOLNOŚĆ dla SZCZĘŚCIA, POKOJU, i PORZĄDKU. Życie Huxleyowskiego społeczeństwa przepełnia praca (która sprawia jednostkom przyjemność), zabawa, seks (każdy należy do każdego), przyjemności. Nie dotykają ich choroby, zaraza, wojny. Jednak za cenę wolności, indywidualności, wartości takich jak dom, rodzina, Bóg. Od początku istnienia są uwarunkowani na szczęście. Nieważne czy jesteś alfą plus czy deltą minus - jesteś szczęśliwy! Nic im nie odebrano, bo urodzili się bez rodziny. Nie wiedząc czym ona jest nie czują pustki.
Czy takie społeczeństwo ma racje bytu? Czy jest tylko swoistą antyutopią? Czy potrafiłabym się odnaleźć w takim świecie będąc alfą plus, zdolną do samodzielnego myślenia i podejmowania ważnych decyzji? Czy summa summarum skończyłabym na wyspie? Czy byłoby to rzeczywiście takie straszne? Być może coś takiego jest lepsze niż życie w obecnym społeczeństwie, w którym wolność i demokracja są hasłami pięknymi, ale pozostającymi tylko na papierze i ustach polityków. Jestem bardziej Dzikusem czy Mustafą Mondem? A jeżeli jednak tym drugim to czy zasługuję na ostracyzm społeczny poprzez swój daleko idący egoizm?
O nowy wspaniały świecie!
więcej Pokaż mimo toO jakże podobasz mi się w swojej konstrukcji.
Dlaczego jesteś tylko utopią "tout court" - wizją nierealną, aczkolwiek kuszącą i niewiarygodnie wyrazistą?
Huxley tworzy społeczeństwo idealne, w moim mniemaniu utopijne.
Na początku jak zapewne każdy czytelnik czułam oburzenie, momentami zgorszenie wobec tak skonstruowanego "zabutlowanego...