-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2024-05-30
"- Jeszcze raz ją tknij - wycedził cicho tym swoim głosem stuletniej whiskey i grzechu, od którego przeszedł ją rozkoszny dreszcz - a złamię cię na pół."
Coś ty mi najlepszego zrobiła RuNyx, mam obsesję! Myślałam, że skoro już czytałam tę książkę, to już nie zrobi na mnie takiego wrażenia, tymczasem było naprawdę HOT *gorączkowo wachluję się otwartą dłonią. Ja wiem, że weteranki literatury upadku powiedzą, że czytały bardziej hot historie, ale nazwijcie mnie niepoprawną romantyczką - seria Dark Verse to jedna z pierwszych dark romansów, jakie czytałam, a pierwsze miłości zostają w człowieku na zawsze.
Wydarzenia w Reaperze są bezpośrednią kontynuacją Predatora. To, że Morana i Tristan pogodzili się z uczuciami, jakie do siebie żywią, nie oznacza, że ich wspólne życie będzie słodkie jak cukierek. Tristan jest wciąż tym niedostępnym, niebezpiecznym drapieżcą, a Morana uwielbia grać mu na nerwach. Ogromnie się cieszę, że mimo przyznania się do swoich uczuć, pozostali w stu procentach sobą. Dzięki temu Reaper oferuje fabułę pełną słodkiego napięcia!
Jeśli chodzi o wątek mafijny - RuNyx perfekcyjnie dawkuje nowinki i plot twisty upewniając się, że cała seria licząca 6 książek będzie nimi przepełniona aż do samego końca. Reaper oferuje nam więcej pytań niż odpowiedzi, jednak ciekawostki z życia Morany sprawiły, że szczęka nie raz opadła mi na podłogę. Gdybym już nie wiedziała co będzie dalej (hihi, czytałam w oryginale) to z niecierpliwością czekałabym na rozwój wydarzeń i konsekwencje ostatnich scen Reapera - bo zakończenie oferuje mnóstwo możliwości na rozwój tej historii.
"- (...) jesteś Moraną. Moją Moraną. Dziewczynką, dla której zabiłem, i kobietą, za którą oddam życie. Należysz do mnie i jesteś dokładnie tam, gdzie twoje miejsce."
I mean... czy muszę mówić coś więcej o Tristanie niż te dwa małe cytaty. Jeszcze gotuje bez koszulki i jeździ na motorze. A, no i ma niebieskie oczy. Jest też chodzącą czerwoną flagą. W skrócie - MNIAM.
Dziękuje ogromnie wydawnictwu Papierowe Serca za egzemplarz. Czekam na Emperora z niecierpliwością, by dalej kontynuować reread tej absolutnie niesamowitej serii!
"- Jeszcze raz ją tknij - wycedził cicho tym swoim głosem stuletniej whiskey i grzechu, od którego przeszedł ją rozkoszny dreszcz - a złamię cię na pół."
Coś ty mi najlepszego zrobiła RuNyx, mam obsesję! Myślałam, że skoro już czytałam tę książkę, to już nie zrobi na mnie takiego wrażenia, tymczasem było naprawdę HOT *gorączkowo wachluję się otwartą dłonią. Ja wiem, że...
2024-05-27
„Czy nie wygłosił całej przemowy o tym, jak nauczyła go kochać? O tym, jak to jest, gdy zna się kogoś tak naprawdę, a ta druga osoba zna ciebie. Jak mogła po tym wszystkim…
A, no jasne. Podczas tej przemowy leżała nieprzytomna.”
Holly Black, królowa elfów, powraca z drugim tomem dylogii o Dębie i zgadnijcie co? Bez niespodzianek, zachwyca po raz kolejny pisząc historię tak seksowną w swoim okrucieństwie, że nie zważając na wiek, każdy z nas zatraci się w niej bez pamięci!
Ahh od czego ja mam zacząć? Od fenomenalnej fabuły? Od tego, że stworzony przez Holly świat to majstersztyk? Od perfekcyjnie wykreowanych postaci? Od piętrzących się intryg i niedorzecznych aczkolwiek aż nadto logicznych elfickich zasad moralnych, które Holly kompletnie zmyśliła, i które oczywiście w ogóle nie obowiązują Jude?
A może od tego, jak z zapartym tchem czytałam każdą stronę, jak wykorzystywałam każdą wolną minutę dnia by wrócić do Elfhame? Może od tego jak tak okrutne miejsce, którym jest stworzony przez Holly świat, stało się moim komfortowym miejscem, do którego zawsze z chęcią wracam?
Gdybyście kilka lat temu posądzili mnie o to, że będę wzdychać do wypindrzonego elfa z ogonem, który wygląda sto razy lepiej niż ja i ma na sobie tyle biżuterii, że bym jej nawet nie uniosła, zaśmiałabym się wam w twarz. Gdybyście posądzili mnie o to, że będę rozpływać się pod urokiem blondyna z kopytkami? Chyba nie muszę mówić więcej. A jednak jestem tutaj, wzdychając do nich obu, zauroczona, w szaleństwie marząca, by wpaść do jakiejś dziury w miedzyswiecie i wylądować pod jakimś przerośniętym grzybem w lesie w Elfhame.
„— Chcę. Właśnie na tym polega mój problem. Chcę, chcę, chcę.
— Czego chcesz? — pyta Dąb łagodnie.
— Wszystkiego. Zaurocz mnie. Rozerwij. Zniszcz. Posuń się za daleko.”
Skończyłam czytać Więźnia bez tronu dzisiaj i właśnie idę spać. Jutro wstanę rano, ubiorę się i pójdę do pracy, jak co dzień. Wezmę w rękę inną książkę i spróbuję żyć dalej. Ale prawda jest taka, że jeszcze wiele tygodni sercem będę w Elfhame.
Dziękuję za egzemplarz w ramach współpracy reklamowej wydawnictwu Jaguar — współpraca przy tytule Holly to dla mnie największa przyjemność!
„Czy nie wygłosił całej przemowy o tym, jak nauczyła go kochać? O tym, jak to jest, gdy zna się kogoś tak naprawdę, a ta druga osoba zna ciebie. Jak mogła po tym wszystkim…
A, no jasne. Podczas tej przemowy leżała nieprzytomna.”
Holly Black, królowa elfów, powraca z drugim tomem dylogii o Dębie i zgadnijcie co? Bez niespodzianek, zachwyca po raz kolejny pisząc historię...
2024-05-23
Zwykle na początku każdej recenzji wstawiam cytat, żeby wprowadzić was czytających w klimat powieści, ale tym razem tego nie zrobię z wielu powodów, tych samych, dla których ta książka dostała ode mnie tak niską ocenę:
1. Nie było sceny/momentu/cytatu w tej książce, które wywołałyby u mnie jakiekolwiek emocje, czy to dobre czy złe. Nie wiem jak wy, ale ja czytam dla odskoczni, dla uczuć, dla emocji właśnie. Nigdy jeszcze książka nie wywołała we mnie zupełnie żadnych emocji, a Wyspie Grzechu i Cieni się to udało.
2. Nie lubię, kiedy książka robi ze mnie osobę o średniej inteligencji, a tak się czułam czytając Wyspę. I o ile rozumiem zamysł mnogości wątków i ubogich informacji, które później ukazane mają za zadanie zaskoczyć czytelnika, o tyle w tym przypadku czułam się zdezorientowana i przygłupia, a końcówka zamiast zaskoczyć to zniesmaczyła.
3. Nienawidzę wręcz, kiedy jestem wprowadzana w błąd. Okładka książki i zamieszczone w opisie motywy obiecywały pełne emocji romantasy - i o ile romans był, mimo że chemii między bohaterami nie czułam wcale, o tyle fantastyki w tej książce nie ma wcale. Kwestie religilne czy kwestie okultyzmu to, według mnie, nie fantastyka, tylko charakterystyczne elementy niektórych typów powieści paranormalnych, tak jak i duchy, halucynacje i nawiedzone domy. Ta książka to zdecydowanie fikcja z elementami paranormalnymi, ale nie nazwałabym jej romantasy. Nie chcę już wspominać o obiecanym enemies to lovers, bo powodu, dla którego bohaterowie byli dla siebie z początku (przez krótki okres) nieżyczliwi, do tej pory nie znam. A takie bezpodstawne nieżyczliwości nie bawią, wcale a wcale.
Pozwolę sobie pozostawić kwestie dziurawej fabuły i tłumazcenia dla siebie, kończąc krótko tę recenzję książki, która zawiodła mnie jak żadna inna.
Czy na moją ocenę wpłynęły oczekiwania? Być może. Ale lubię myśleć, że wobec każdej książki mam takie same - że miło spędze z lekturą czas. W tym przypadku zdecydowanie tak nie było.
Zwykle na początku każdej recenzji wstawiam cytat, żeby wprowadzić was czytających w klimat powieści, ale tym razem tego nie zrobię z wielu powodów, tych samych, dla których ta książka dostała ode mnie tak niską ocenę:
1. Nie było sceny/momentu/cytatu w tej książce, które wywołałyby u mnie jakiekolwiek emocje, czy to dobre czy złe. Nie wiem jak wy, ale ja czytam dla...
2024-05-19
"Wszyscy jesteśmy trochę popsuci, Briano. Każdy z nas jest mozaiką. Jesteśmy pozlepiani z kawałków, na które składają się wszystkie osoby, z którymi się zetknęliśmy, i wszystko to, czego doświadczyliśmy. Niektóre z tych kawałków są kolorowe, piękne, inne ciemne, o ostrych krawędziach. A ja kocham każdy fragment ciebie. Nawet te, które ty najchętniej być usunęła."
Oficjalnie tytuł największej zielonej flagi roku trafia do Jacoba! Mimo że w prawdziwym życiu pewnie nie dogadałabym się z takim mężczyzną, to historia Briany i Jacoba jest jedną z najpiękniejszych historii miłosnych jakie czytałam - delikatna, komfortowa i zabawna. A jeśli komedia romantyczna sprawia, że śmieję się w głos, to dla mnie wystarczy, by okrzyknąć ją jedną z moich uloubionych komedii romantycznych!
"Przykro mi, że ktoś wpędził Cię w poczucie, że trudno Cię kochać."
Zakochałam się w tej opowieści od pierwszych stron, a przede wszystkim w jej bohaterach. Briana to silna, niezależna i zraniona kobieta, która stara się ze wszystkich sił dawać z siebie jak najwięcej - dla swojej rodziny, dla pracy, dla pacjentów. Jest w trakcie sprawy rozwodowej z mężem, który przez lata zdradzał ją z jej przyjaciółką. Jacob, introwertyk z silnymi lękami społecznymi, mimo że tak różni się od Briany, przechodzi podobne załamanie - jego brat i jego była dziewczyna właśnie oznajmili mu, że biorą ze sobą ślub.
Mimo że oboje zakochują się w sobie po uszy, Briana nie potrafi zapanować nad strachem, że Jacob ją koniec końców porzuci tak, jak zrobił to jej ojciec i były mąż. Twój na zawsze to nie tylko komedia romantyczna ale też piękna opowieść o tym ile odwagi potrzeba, by ponownie zaufać, by zacząć życie od nowa po traumie.
Z całego serca polecam tę lekturę wszystkim fanom komedii romantycznych - będziecie śmiać się do rozpuku, wzdychać i łkać!
Motywy (fun fact: większości z nich nie lubię, a w tej książce je pokochałam!)
- romans w pracy
- fake dating
- tylko jedno łóżko
- miscomunication
- niespodziewana ciąża
- fobia społeczna
"Wszyscy jesteśmy trochę popsuci, Briano. Każdy z nas jest mozaiką. Jesteśmy pozlepiani z kawałków, na które składają się wszystkie osoby, z którymi się zetknęliśmy, i wszystko to, czego doświadczyliśmy. Niektóre z tych kawałków są kolorowe, piękne, inne ciemne, o ostrych krawędziach. A ja kocham każdy fragment ciebie. Nawet te, które ty najchętniej być...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-16
🌹: czy uważasz, że warto poświęcić wszystko dla miłości?
kiedyś powiedziałabym, że nie, ale dziś uważam, że jak najbardziej. Jest jednak inna kwestia — czy to uczucie jest szczere i jaką mamy na to gwarancję?
Drea nie miała żadnej, no bo też skąd. Żadne z nas takiej nie otrzymuje, kiedy zakochujemy się w drugiej osobie. Jednak podjęła decyzję, by zaryzykować, bo „statków nie buduje się po to, by stały w porcie”. Czy jej się opłaciło? Żeby się dowiedzieć, musicie przeczytać Kanadyjczyka 🌹
Basia perfekcyjnie wyegzekwowała motyw, który nazywam „Tamlin trope” 🤭 I muszę powiedzieć, że tak jak w Dworach, naprawdę się nabrałam! A to świadczy tylko o tym, jak wspaniale napisana jest ta powieść!
Kolejny ogromny plus ode mnie dostaje warsztat Basi — językowo ta powieść jest tak wspaniale napisana, że czytanie jej było samą przyjemnością. Spicy sceny sprawiały, że wachlowałam się dłonią jak szalona, chichotałam do siebie i dostawałam gęsiej skórki, a to wszystko bez nutki cringe’u, subtelnie i autentycznie!
Kanadyjczyk to nie tylko powieść romantyczna ale też opowieść o podejmowaniu ryzyka, by odnaleźć szczęście; o traumie i poczuciu winy; o odkrywaniu głęboko ukrytego piękna w kimś, kto na pierwszy rzut oka mógłby nie być wyborem naszego serca.
To była moja pierwsza książka od Basi, ale na pewno nie ostatnia! Basiu, ściskam! 🌹
🌹: czy uważasz, że warto poświęcić wszystko dla miłości?
kiedyś powiedziałabym, że nie, ale dziś uważam, że jak najbardziej. Jest jednak inna kwestia — czy to uczucie jest szczere i jaką mamy na to gwarancję?
Drea nie miała żadnej, no bo też skąd. Żadne z nas takiej nie otrzymuje, kiedy zakochujemy się w drugiej osobie. Jednak podjęła decyzję, by zaryzykować, bo...
2024-05-12
„Pory roku się zmieniają, a my wraz z nimi.”
Evelyn i Beckett, bohaterowie znani czytelnikom już z pierwszej części serii Lovelight Farms, spotykają się ponownie w tej cieplej, komfortowej i pełnej nadziei historii o miłości, odwadze i poszukiwaniu szczęścia.
Seria Lovelight Farms może być czytana w dowolnej kolejności — każda z książek tworzy osobna, unikalną historię innej pary.
🦆 małomiasteczkowy romans
🦆 farmer na farmie choinek
🦆 sławna influencerka
🦆 grumpy vs sunshine
🦆 motyw drugiej szansy
🦆 zmiana kariery
🦆 poszukiwanie swojego miejsca na ziemi
Kilka słów o książce ode mnie — przepiękna, ciepła, absolutnie urzekająca, jedna z top komfortowych historii miłosnych, jakie kiedykolwiek czytałam. Lovelight Farms #2 wzbudzi w was takie ciepło, że każdy dzień z choć kilkoma stronami tej historii będzie jakby otulał was niewidzialny kocyk wsparcia, motywacji i miłości. Dla tych, którzy lubują się w łobuzach, red flagach i tym podobnych — piąteczka, bo ja też! Ale żaden red flag nie dorówna zielonej fladze jaką jest Beckett Porter — 100% materiał na męża, który skradnie serca nawet najbardziej sceptycznym czytelniczkom!
Mam pewien tatuaż ze słowami provehito in album, co w wolnym tłumaczeniu oznacza jednocześnie dąż na szczyt i dąż w glebie. Angielskie tłumaczenie ma trochę więcej sensu, przynajmniej dla mnie — launch into the deep, lub reach for the heights. Zapytacie jak jedno wyrażenie może mieć dwa zgoła przeciwstawne tłumaczenia? To bardzo proste. Wyobraźcie sobie, że stoicie nad przepaścią, chwilę przed głębokim nurkowaniem z klifu prosto do oceanu. By osiągnąć szczyt euforii i spełnienia, musicie skoczyć w tę przepaść. Aby znaleźć w życiu szczęście, jest trochę trudniej, bo przepaść w którą skaczemy jest nieznana i przerażająca. Aby spełniać marzenia i zdobywać szczyty, czasem musimy stawić czoła nieznanemu. Dąż na szczyt = dąż w glebie.
Historia Evie i Becketta już na zawsze będzie kojarzyła mi się ze słowami provehito im altum. Dwoje ludzi, którzy są gotowi wyjść maksymalnie ze swoje strefy komfortu, by walczyć o miłość. Nowy początek, na który oboje się decydują, jest nieznany, przeraża ich i odstrasza, wzbudza wątpliwości. Pięknie było czytać te historie i doświadczyć tego, jak oboje skaczą w przepaść, by odnaleźć siebie.
Lovelight Farms #2 to książka miesiąca Maja w prowadzonym przeze mnie klubie książki CMWBC - w tym miesiącu czytamy romanse z motywem nowych początków i odkrywamy przepiękne historie miłosne, takie jak ta! Możesz do nas dołączyć w każdej chwili, zapraszam 💖
Dziękuje za egzemplarz Wydawnictwu Endorfina #wspolrpacareklamowa
„Pory roku się zmieniają, a my wraz z nimi.”
Evelyn i Beckett, bohaterowie znani czytelnikom już z pierwszej części serii Lovelight Farms, spotykają się ponownie w tej cieplej, komfortowej i pełnej nadziei historii o miłości, odwadze i poszukiwaniu szczęścia.
Seria Lovelight Farms może być czytana w dowolnej kolejności — każda z książek tworzy osobna, unikalną historię...
2024-04-22
Prawdziwa perełka dla fanów Harrego Pottera - Wielka Księga Zaklęć to skarbnica wiedzy o wszystkim, co można wyczarować różdżką (i nie tylko!), a zarazem źródło wspaniałej zabawy i wiedzy o uwielbianej przez miliony serii o młodych czarodziejach!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.
Co znajdziecie w Nieoficjalnej Wielkiej Księdze Zaklęć Harry'ego Pottera?
- wszystko, co należy wiedzieć na temat różdżek
- zaklęcia ze świata czarownic wraz z wymową, ruchem różdżki do prawidłowego wykonania zaklęcia, a także wskazaniem dokładnego momentu w historii o Harrym Potterze, w którym zaklęcie zostało użyte
- ciekawostki dla dociekliwych ze świata książek, filmów i gier o Harrym Potterze!
- listę najważniejszych magicznych przedmiotów z uniwersum HP wraz z dokładnymi opisami, zastosowaniem i ciekawostkami
Nieoficjalna Wielka Księga Zaklęć Harry'ego Pottera byłaby ulubioną książką Hermiony! To skarbnica wiedzy czarodzieja, źródło wspaniałej zabawy dla dzieci i idealny dodatek do kolekcji dorosłych zbieraczy all things Harry Potter!
Jestem zakochana w tym przepięknym wydaniu i ku mojemu zaskoczeniu, kiedy tylko zajrzałam do książki, nie mogłam oderwać się od przeglądania wszystkich dostępnych zaklęć i ćwiczenia ruchu nadgarstka dla najlepszego efektu zaklęć! Harry Potter będzie w moim sercu już na zawsze, a ta książka razem z innymi książkami z uniwersum HP będzie jedną z najcenniejszych zbiorów na mojej półce!
Prawdziwa perełka dla fanów Harrego Pottera - Wielka Księga Zaklęć to skarbnica wiedzy o wszystkim, co można wyczarować różdżką (i nie tylko!), a zarazem źródło wspaniałej zabawy i wiedzy o uwielbianej przez miliony serii o młodych czarodziejach!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.
Co znajdziecie w Nieoficjalnej Wielkiej Księdze Zaklęć...
2024-04-21
Brutalna, poetycka, skandaliczna... a przede wszystkim prawdziwa. Ślady Nocy to powieść, którą powinien przeczytać każdy.
Recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Muza.
Siedemnastoletnia Kiara mieszka wraz z bratem w biednej dzielnicy Oakland, gdzie ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, a ulicą rządzą narkotyki i prostytucja. Choć dziewczyna o miłości, cieple i domu - postawiona pod ścianą wybiera ulicę, by utrzymać siebie, starszego brata i dziewięcioletniego syna sąsiadki.
"To tylko ciało, tłumaczę sobie. Skóra."
Ślady Nocy to ten typ historii, która stawia wszystkie twoje przekonania na temat pewnego tematu do góry nogami. Wielu z nas, zwłaszcza w Polsce, chorowało lub choruje na "American Dream" - by przeżyć choć chwilę tego amerykańskiego życia, które widzieliśmy w komediach czy pięknych filmach zza oceanu. Leila Mottley pokazuje, co dzieje się kilka ulic dalej od centrum miasta, gdzie wzrok Hollywood rzadko zagląda, gdzie tak właściwie niewielu ma odwagę zajrzeć.
"Pędzimy ulicą, nie zatrzymujemy się, żeby sprawdzić, czy nie przejeżdżają samochody. Śpiew klaksonów ciągnie się za nami."
Historia Kiary nie pozostawia złudzeń, wzrusza i wzbudza silne emocje. Dowodzi, że człowiek jest w stanie przetrwać wiele w imię wolności, w imię miłości do drugiego człowieka. Pokazuje Amerykańską miejską dżunglę, która niewiele różni się od tej prawdziwej - jest nieprzewidywalna, pełna drapieżników i pułapek, gotowa odrzeć z człowieka ostatni kawałek skóry. Świat nastolatek, które rzucają szkołę by zarobić na czynsz. Świat zostawionych samym sobie dzieci, których matki wybierają wielotygodniowy haj i zapomnienie.
Przeczytanie Śladów Nocy to jakby ktoś uderzył cię obuchem w głowę - na początku szokuje, zmusza wyobraźnię do analizy na pełnych obrotach, by potem pozostawić w umyśle okrutne i dewastujące obrazy, podczas gdy serce wykrwawia się z żalu.
Brutalna, poetycka, skandaliczna... a przede wszystkim prawdziwa. Ślady Nocy to powieść, którą powinien przeczytać każdy.
Recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Muza.
Siedemnastoletnia Kiara mieszka wraz z bratem w biednej dzielnicy Oakland, gdzie ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, a ulicą rządzą narkotyki i prostytucja. Choć dziewczyna o miłości,...
2024-04-17
Oprzyj swoją samotność o moją to niezwykła historia o wielkich umysłach, których serca są jednak wrażliwe, tak słabe, jak serca każdego z nas. Język Klary Hveberg oczarował mnie od samej dedykacji skierowanej do "tonacji i miłości mojego życia". Ta historia, jak ulubiona smutna piosenka, której słucham w samotności, otuliła mnie razem z całym swoim cierpieniem i bólem, wywołując wachlarz przeróżnych emocji - od motyli w brzuchu na myśl o tym, że bohaterka znalazła tę jedną duszę, która ją rozumie, po ogromny zawód kiedy tak szybko zorientowałam się, szybciej niż sama bohaterka, że nigdy nie będzie jego pierwszym wyborem.
Oprzyj swoją samotność o moją mówi nie tylko o tym jak relacje międzyludzkie oparte wyłącznie na czerpaniu korzyści są zbyt powierzchowne, by poruszać dusze i serca, ale także o miłości rodzicielskiej, o kontroli, która raz oddana jest ogromnie trudna do odzyskania. To opowieść o pasji umysłu, miłości do matematyki i literatury, o wrażliwości i potrzebie bycia kochanym.
Ale przede wszystkim jest to historia o tym rodzaju samotności, której obawia się każdy z nas - o samotności po stracie. Kiedy jednego dnia jesteśmy czyimś całym światem, a drugiego włóczemy się po własnym mieszkaniu jak ostatni z jego duchów. Jest to samotność złamanego serca i złamanych obietnic. Samotność, którą czują tylko Ci, którzy oddali komuś całą swoją osobę, ze swoimi najlepszymi i najgorszymi cechami, by zostać porzuconym jak liście akacji odrywane mimochodem od gałązki - jak coś tylko przelotnie znaczącego w ogólnym równaniu czyichś marzeń.
Odjęłam kilka gwiazdek za specyficzny styl autorki, który według mnie wprowadził do fabuły niepotrzebnej dodatkowej ciężkości, jakby już sama fabuła nie była dość trudna do przełknięcia.
Poza tym, gorąco polecam tę lekturę. A na zachętę - kilka z moich ulubionych cytatów poniżej:
"Matematyk, który nie jest również poetą, nigdy nie będzie pełnoprawnym matematykiem."
"Ach, to musi być najgłębsza z samotności.
Widzieć swą własną samotność w głębi obcej twarzy
i widzieć: Tę twarz kochałem kiedyś, otwarłem
i przepędziłem w ciemności, z których wyszła."
"Jeśli istnieje jakiś Stwórca, jednym z jego najlepszych pomysłów było umieszczenie dzieciństwa na początku życia, tak że człowiek ma potem do czego wracać myślami."
"Pęd do zguby to nieodłączna część naszej natury. Potrzebujesz czegoś, co we właściwej chwili mogłoby cię popchnąć, byś mógł przeskoczyć na klawisz, po którym wyjdziesz z błędnego koła. Inaczej będziesz orbitował wokół nadziei po kres czasów, niczym zagubiony satelita okrążający gasnącą gwiazdę."
"Wycierpiałam to wszystko, by móc pokazać wam miłość. Może Jezus też tak myślał, gdy wisiał na krzyżu."
Oprzyj swoją samotność o moją to niezwykła historia o wielkich umysłach, których serca są jednak wrażliwe, tak słabe, jak serca każdego z nas. Język Klary Hveberg oczarował mnie od samej dedykacji skierowanej do "tonacji i miłości mojego życia". Ta historia, jak ulubiona smutna piosenka, której słucham w samotności, otuliła mnie razem z całym swoim cierpieniem i bólem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-10
Cześć! Zanim zacznę recenzję, to chcę zauważyć, że wg mnie ta książka nie jest 'sweet' a raczej 'spicy' - są w niej minimum dwie sceny tzw. open door, gdzie stosunek seksualny opisany jest od początku do końca w szczegółach. Zwracam na to uwagę, ponieważ książka skategoryzowana jest jako 16+, ale niektórzy, w tym ja, skłanialiby się do skategoryzowania jej raczej jako 18+.
A więc zacznę - bawiłam się fenomenalnie!
"Nie zamierzam być jak jakiś napalony nastoletek, który nie umie się powstrzymać. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. (...) Myśli o tobie łamią tak wiele zasad. Jeśli mam iść za to do piekła, chcę przynajmniej na to zasłużyć. Nie zamierzam się spieszyć. Chcę odkryć każdą krzywiznę twojego ciała swoim językiem i poruszyć każdy twój nerw. Chcę poznać na wylot każdą twoją rozkosz i każdą fantazję. Chcę odkryć najczulsze miejsca twojego ciała, a potem sprawić, że będziesz jęczała moje imię i błagała o więcej. Jestem zaborczym skurwysynem, Dandelion Meadows, i chcę ciebie całej."
Jakie motywy znajdziecie w sweet dandelion? Zakazany romans, różnica wieku, huśtawka emocjonalna, slow burn, on jest jej szkolnym pedagogiem, odkrywanie siebie, trauma, utrata rodziców.
Wyobraźcie sobie powieści z różnicą wieku od Penelope Douglas, dodajcie do nich trochę traumy i nieco mniej dojrzałego zachowania głównej bohaterki - to właśnie sweet dandelion. Nie jest to historia wybitna literacko, ale fabuła ogromnie wciąga! Huśtawka emocjonalna jaką serwuję nam Micaela Smeltzer sprawia, że ciężko tę książkę odłożyć!
Cześć! Zanim zacznę recenzję, to chcę zauważyć, że wg mnie ta książka nie jest 'sweet' a raczej 'spicy' - są w niej minimum dwie sceny tzw. open door, gdzie stosunek seksualny opisany jest od początku do końca w szczegółach. Zwracam na to uwagę, ponieważ książka skategoryzowana jest jako 16+, ale niektórzy, w tym ja, skłanialiby się do skategoryzowania jej raczej jako...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kocham książki, które mnie rozumieją, a "Znaki zodiaku" to właśnie taka książka.
"My, millenialsi, naprawdę długo byliśmy młodzi, myśli. Wydawało się, że nasza młodość nigdy się nie skończy. Mieliśmy wymyślić świat na nowo, a on miał takim pozostać. Okazało się jednak, że nadal się zmienia, bez naszej inicjatywy i chęci. Mieliśmy swoje media społecznościowe, technologie, nowe aplikacje, tanie loty, noclegi i taksówki, tłumaczyliśmy nową rzeczywistość starszym. A potem świat wystawił nam rachunek. Wyszliśmy z domu po lockdownie i odkryliśmy, że przestaliśmy być młodzi, a nadal nie jesteśmy bogaci."
Choć jestem nieco młodsza, niż bohaterowie tej książki, oscylując na granicy pokoleń Y i Z, utożsamiam się z wieloma tematami poruszonymi przez Macieja Marcisza. Pogoń za dobrobytem? Check. Regularne, odhaczone w kalendarzu, tworzenie siebie na nowo? Check. Patrzenie w lustro i zastanawianie się, czy poznaję osobę, na którą patrzę? Check. Chęć rzucenia wszystkiego i wyjechania do jakiejś posiadłości w Toskanii? Niemal każdego dnia. Wiem jak to brzmi, jakbym nie była spełnionym człowiekiem. A wiecie co? No nie jestem, wciąż gonię, wciąż tworzę się na nowo. Chcielibyśmy tak bardzo myśleć, że jesteśmy ułożeni i że nasze życia są poukładane, a w duchu przekonujemy samych siebie, że tak jak jest to jest dobrze, że jesteśmy szczęśliwi. Ale Maciej Marcisz mówi 'gówno prawda' i ja się z nim zgadzam. Jeśli tak jak ja masz 26 lat i powiesz mi, że masz w życiu poukładane tak, że czujesz błogi spokój, to ja ci nie uwierzę.
Cenię tę książkę przede wszystkim za to, że demaskuje ułudę i kłamstwa, jakimi jesteśmy zdolni karmić siebie nawzajem każdego dnia. Cieszę się, że porusza takie tematy jak chęć przynależności i choroby psychiczne, bo te dwa aspekty to cierń w sercu każdego millenialsa i tutaj akurat z pokoleniem Y się całkowicie utożsamiam. Kiedy się dorastało nikt nie mówił o tym jak ważne jest zdrowie psychiczne, a ja dzięki tej bagatelizacji tematu czuję się w swoim wieku na 10 lat więcej, z nieprzepracowanym bagażem traum i brakiem narzędzi do tego, by radzić sobie ze swoimi fobiami i stresem w teraźniejszości. Czuję, że chęć przynależności rosła wraz ze mną, bo kiedy byłam dzieckiem to jeszcze wszyscy byliśmy tacy sami. Trendy owszem były, moda jako taka również, ale to wszystko było jakoś bardziej dostępne, każdy mógł być trendi. Dziś to przywilej a ci, którzy o niego zabiegają, są w stanie poświęcić niejedno, by znaleźć się w tym gronie. Moda w tym temacie to oczywiście metafora wszystkiego 'must have', które w dobie social mediów nakłada presje, jakiej ludzkość nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Ostatecznie fabuła - kilkoro przyjaciół spędzających czas w okazałej posiadłości na Toskańskim wzgórzu wykorzystuje wolny wakacyjny czas by na nowo napisać siebie - jedni z wyboru, inni z przymusu. Jeszcze inni są szczęśliwi, posiadając status społeczny i majątkowy, który umożliwia im nadążanie za trendami oraz bezstresowe życie. Władza pieniądza, władza innych ludzi nad tym jak postrzegamy siebie - to tylko kilka elementów fabuły 'Znaków zodiaku'. Książki, która była największym zaskoczeniem tego roku, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Dziękuję wydawnictwu WAB za egzemplarz recenzencki - czytanie Znaków zodiaku to była czysta przyjemność!
Kocham książki, które mnie rozumieją, a "Znaki zodiaku" to właśnie taka książka.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"My, millenialsi, naprawdę długo byliśmy młodzi, myśli. Wydawało się, że nasza młodość nigdy się nie skończy. Mieliśmy wymyślić świat na nowo, a on miał takim pozostać. Okazało się jednak, że nadal się zmienia, bez naszej inicjatywy i chęci. Mieliśmy swoje media społecznościowe, technologie,...