-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
„Historia całkiem możliwa” to opowieść o mieszkańcach Krakowa z przełomu XIX i XX wieku, a przy okazji o tym, co dzisiaj po nich pozostało. Obserwujemy realia dorastania Heleny Muszyńskiej, córki Piotra Moszyńskiego- krakowskiego działacza społecznego, fundatora m.in. Akademii Sztuk Pięknych- oraz matki Karola Huberta Rostworowskiego- wybitnego dramaturga, działacza, muzyka. W tle snuje się drugi wątek- współczesny, który dopełnia narrację i historię rodziny Moszyńskich. Książka lekko napisana i niedługa, a bardzo klimatyczna. Inspiruje do bliższego poznania Krakowa z tamtego okresu.
„Historia całkiem możliwa” to opowieść o mieszkańcach Krakowa z przełomu XIX i XX wieku, a przy okazji o tym, co dzisiaj po nich pozostało. Obserwujemy realia dorastania Heleny Muszyńskiej, córki Piotra Moszyńskiego- krakowskiego działacza społecznego, fundatora m.in. Akademii Sztuk Pięknych- oraz matki Karola Huberta Rostworowskiego- wybitnego dramaturga, działacza,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-02
„Paryż Belle Epoque. Sekrety miasta świateł” to swoisty przewodnik po stolicy Francji między XIX a XX wiekiem. Poznajemy z bliska historię najbardziej znanych mieszkańców, zarówno biednych artystów, zamieszkujących niepodobne już do dawnego siebie Montmartre, jak i bogatych mecenasów i kurtyzan. Barwnie opisuje wiele elementów życia Paryżan- ich atrakcji, zwyczajów i upodobań, które miały wpływ na resztę świata, jak i czasami uciążliwą oraz wcale nie tak świetlaną codzienność. Przyznam, że łatwiej czyta się tę książkę, już odwiedziwszy Paryż- można sobie porównywać tamte miejsca z obecnymi, ale może dla osób, które jeszcze tego miasta nie odwiedziły okaże się pomocna; w końcu napisana jest przez autorki na pewno w stolicy Francji zakochane. Piszą więc o tym miejscu w interesujący sposób i przyznam, że mam ochotę pojechać tam znowu i zobaczyć Paryż ich oczami, a także spróbować spojrzeć na nie jako na miasto belle epoque.
„Paryż Belle Epoque. Sekrety miasta świateł” to swoisty przewodnik po stolicy Francji między XIX a XX wiekiem. Poznajemy z bliska historię najbardziej znanych mieszkańców, zarówno biednych artystów, zamieszkujących niepodobne już do dawnego siebie Montmartre, jak i bogatych mecenasów i kurtyzan. Barwnie opisuje wiele elementów życia Paryżan- ich atrakcji, zwyczajów i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
Generalnie „Romeo i Julia mi się podobali, choć przeszkadzało mi trochę to, że mimo iż jest to dzieło oryginalne, ze względu na jego liczne interpretacje i wersje w kulturze, wydaje się dość konwencjonalne, ale na to nic chyba poradzić nie można. Momentami irytował mnie Romeo-typowy romantyk, który cierpi, bo świat go nie rozumie, a na dodatek zmienia kobiety jak rękawiczki. Ale jest to, oczywiście, współczesne spojrzenie (to samo, jeżeli chodzi o wiek Julii i jej matki), co nie zmienia faktu, że „Romeo i Julia” pozostaje nie tylko klasykiem światowej i literatury, ale ciągle wybitną sztuką.
Generalnie „Romeo i Julia mi się podobali, choć przeszkadzało mi trochę to, że mimo iż jest to dzieło oryginalne, ze względu na jego liczne interpretacje i wersje w kulturze, wydaje się dość konwencjonalne, ale na to nic chyba poradzić nie można. Momentami irytował mnie Romeo-typowy romantyk, który cierpi, bo świat go nie rozumie, a na dodatek zmienia kobiety jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
„Sen nocy letniej” jest (póki co) moją ulubioną sztuką Shakespeara. Podoba mi się sceneria starożytnych Aten, pomieszanie konwencji fantastycznej z realistyczną, barwne postacie. Historia jest przewrotna i inteligentna, a przy tym zaskakująco zabawna, mimo swoich lat. Sheakespearowi bardzo dobrze wychodzą postacie i dialogi komiczne, wręcz absurdalne: Odźwierny z „Makbeta”, Merkucjo w „Romeo i Julii”, grabarze oraz Ozryk z „Hamleta” i właśnie trupa aktorów-rzemieślników w „Śnie nocy letniej”. Przepełnione grami słownymi i logicznymi są równocześnie źródłem różnych fraz i zwrotów używanych do dzisiaj. Bardzo spodobała mi się też świetnie pomyślana koncepcja „teatru w teatrze”, czyli sztuki wystawianej w sztuce.
„Sen nocy letniej” jest (póki co) moją ulubioną sztuką Shakespeara. Podoba mi się sceneria starożytnych Aten, pomieszanie konwencji fantastycznej z realistyczną, barwne postacie. Historia jest przewrotna i inteligentna, a przy tym zaskakująco zabawna, mimo swoich lat. Sheakespearowi bardzo dobrze wychodzą postacie i dialogi komiczne, wręcz absurdalne: Odźwierny z „Makbeta”,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-17
„Hamlet” był moim pierwszym faktycznym zetknięciem się z Shakespearem i zaskoczyła mnie swoboda, w jakiej został napisany. Żadnego przerostu formy nad treścią, a przy tym dużo dobrego gustu i dyskretnej elegancji, a nawet humoru (wyjątkowo rozśmieszył mnie Poloniusz). Nie spodziewałam się też, jak wiele będących w użyciu związków wyrazowych pochodzi właśnie od Shakespeara (jak choćby „w tym szaleństwie jest metoda”).
„Hamlet” był moim pierwszym faktycznym zetknięciem się z Shakespearem i zaskoczyła mnie swoboda, w jakiej został napisany. Żadnego przerostu formy nad treścią, a przy tym dużo dobrego gustu i dyskretnej elegancji, a nawet humoru (wyjątkowo rozśmieszył mnie Poloniusz). Nie spodziewałam się też, jak wiele będących w użyciu związków wyrazowych pochodzi właśnie od Shakespeara...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-17
Z początku „Małe życie” bardzo mi się podobało- pozornie subtelne, ale prowokujące spięcia relacje, niesamowity Nowy Jork i przemilczane tajemnice bohaterów. Ale gdy doszłam do połowy, zrozumiałam, że im dalej w las, tym bardziej mnie ta książka rozczarowuje. Po pierwsze; kreacje bohaterów pozostawiają wiele do życzenia. Faktycznie opisanych postaci jest chyba z siedem na krzyż, reszta istnieje tylko z imienia i nazwiska, co jest tym bardziej uciążliwe, że jest ich bardzo dużo. Poza tym w opisie obiecana jest historia czwórki przyjaciół, a książka skupia się jedynie na relacji dwójki z nich. Po drugie, im więcej tragedii i katastrof spada na głównego bohatera, tym historia traci na wiarygodności. Nie chodzi o to, że mnie w ogóle koleje jego losu nie poruszały, ale prawie emocji nie wywoływały- została przekroczona jakaś granica, po której trochę zobojętniałam. Wreszcie- akcja dzieje się w Nowym Jorku- mieście niesamowicie inspirującym, pełnym sprzeczności, oryginalności i piękna. Bardzo liczyłam, że miasto okaże się częścią fabuły, niejako odzwierciedleniem rozterek bohaterów, barwnym, ważnym i wpływowym kolejnym bohaterem. Okazuje się, że był tylko marnym tłem i mówię tu o dwóch trzech miejscach, bo reszta pojawia się tylko przelotnie jako nazwa. „Małe życie” też niejako przedstawia samą ideę terapii w złym świetle, czego nie nazwałabym specjalnie dobrym przesłaniem.
Dość, że powieść Hanyi Yanagihary mocno mnie rozczarowała- nie znalazłam w niej wielkiego dzieła, które obiecywał opis. Książka zwyczajnie zbyt ckliwa, nieprzemyślana i zabałaganionej (bo mogłaby być krótsza).
Z początku „Małe życie” bardzo mi się podobało- pozornie subtelne, ale prowokujące spięcia relacje, niesamowity Nowy Jork i przemilczane tajemnice bohaterów. Ale gdy doszłam do połowy, zrozumiałam, że im dalej w las, tym bardziej mnie ta książka rozczarowuje. Po pierwsze; kreacje bohaterów pozostawiają wiele do życzenia. Faktycznie opisanych postaci jest chyba z siedem na...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Zbrodnia i kara” zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie pod paroma względami. Wpierw warto zwrócić uwagę na język Dostojewskiego i to w jaki sposób kreuje on świat przedstawiony i bohaterów swojej powieści. Cała książka jest utrzymana w jednym klimacie i tonacji: atmosferze ciężkiej, napiętej, ale też w jakiś sposób nieuchronnej. Ponad to autor tworzy swoich bohaterów na konkretnym tle, czy to niewielkiego pokoiku Raskolnikowa, czy też ogólnie Moskwy, szarej i brudnej, co oddziałuje na nich i podkreśla dane cechy i emocje- zabieg fenomenalny, dla mnie będący jednym z dowodów jakości tego dzieła. Może czasem trochę zbyt rozciągniętego, ale wartego dobrnięcia do końca.
Natknęłam się na bardzo ciekawą recenzję Nabokova, który jako jeden z niewielu krytyków odbiera tę książkę negatywnie i myślę, że warto tu o jego zarzutach wspomnieć. Autor „Lolity” wytyka „Zbrodni i karze” jej niekonsekwentne porównywanie win bohaterów- Soni i Raskolnikowa- z czym częściowo się zgodzę, bo ich zbrodnie nie są sobie równe w żadnym wypadku, jednak Nabokovovi może jest to zwyczajnie łatwo powiedzieć- w końcu sceny erotyczne mogą przerosnąć niejednego literata i czasem lepiej ich nie dodawać niż pozostawić niesmak do końca powieści. Ale Nabokov równocześnie bardzo tę książkę trywializuje, przedstawia jej wymiar etyczny i estetyczny jako absurdalny i niepotrzebnie miesza do tego faszystowskie idee.
Na koniec dodam, że powieść ta jest tym bardziej przykra, że znajduje oparcie w tragicznych kolejach losu Fiodora Dostojewskiego, a bardzo odbija się to w jego postaciach i licznych przesłaniach moralnych „Zbrodni i kary”.
„Zbrodnia i kara” zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie pod paroma względami. Wpierw warto zwrócić uwagę na język Dostojewskiego i to w jaki sposób kreuje on świat przedstawiony i bohaterów swojej powieści. Cała książka jest utrzymana w jednym klimacie i tonacji: atmosferze ciężkiej, napiętej, ale też w jakiś sposób nieuchronnej. Ponad to autor tworzy swoich bohaterów na...
więcej mniej Pokaż mimo toOpowieść bardzo urokliwa i myślę, że nie ma co narzekać na absurdy jej postaci i fabuły. Bo jest to zwyczajnie baśń, a więc może niespecjalnie przekonywająca, trochę egzaltowana i nadęta opowieść, ale moim zdaniem jej klimat i charakter rekompensują wszystkie wady. Mie uważam też, że nieprzekładalność „Tristana i Izoldy” na dzisiejszy sposób myślenia i pojmowania pewnych rzeczy do tych wad się zaliczało- nie ma co na siłę starać się tego dzieła uwspółcześnić, bo warto też nadmienić, że obecnie nie mamy do czynienia z jego oryginalną, śpiewaną formą, a zatem ocenienie całokształtu takiego, jakim był faktycznie nie jest możliwe..
Opowieść bardzo urokliwa i myślę, że nie ma co narzekać na absurdy jej postaci i fabuły. Bo jest to zwyczajnie baśń, a więc może niespecjalnie przekonywająca, trochę egzaltowana i nadęta opowieść, ale moim zdaniem jej klimat i charakter rekompensują wszystkie wady. Mie uważam też, że nieprzekładalność „Tristana i Izoldy” na dzisiejszy sposób myślenia i pojmowania pewnych...
więcej mniej Pokaż mimo to„Dziennik Bridget Jones” jest niesamowicie zabawny w swojej naiwności, czy raczej- wciąż śmieszny. Paradoksalnie dalej rozśmiesza nas do łez postać niezamężne kobiety po trzydziestce, jej dylematy i obsesje, z którymi z jednej strony chcemy skończyć, bo są obiektywnie infantylne i chorobliwe, a z drugiej strony czytamy i i myślimy sobie czasami: „Bridget, też tak czasem myślę!”. Prawdę mówiąc, bawiłam się przy niej fantastycznie. Niby książka trochę nieaktualna, a jednak taka zrozumiała w swoim humorze…
„Dziennik Bridget Jones” jest niesamowicie zabawny w swojej naiwności, czy raczej- wciąż śmieszny. Paradoksalnie dalej rozśmiesza nas do łez postać niezamężne kobiety po trzydziestce, jej dylematy i obsesje, z którymi z jednej strony chcemy skończyć, bo są obiektywnie infantylne i chorobliwe, a z drugiej strony czytamy i i myślimy sobie czasami: „Bridget, też tak czasem...
więcej mniej Pokaż mimo toMam wrażenie, że Neil Gaiman jest autorem z niesamowitą i nieskończoną wręcz przestrzenią pomysłów na ludzi, światy i opowieści. Dowodzi, że oszczędność słów nie stoi na przeszkodzie detalom, a pomysł jest tylko punktem wyjścia dla historii, którą można zmieścić się na zaledwie paru stronach, a mimo to nie ująć jej treści. Nie mówię, że wszystkie opowiadania mi się podobały, ale z pewnością nie można narzekać na powtarzalność schematów czy sztampowość- mam odczucie, że prawie wszystkie z nich zostały skonstruowane na bardzo dobrym pomyśle, tylko po prostu nie każde jego rozwinięcie do końca do mnie przemówiło. Gaiman łączy w sobie współczesnego artystę, który tworzy na kanwie otaczającej go współczesności z czymś tak tradycyjnym jak i futurystycznym. Uderzyło mnie to właśnie szczególnie w jego zbiorach opowiadań, których akcja nie jest ograniczona żadnym czasem ani miejscem- jednymi granicami jest wyobraźnia autora, a ta wydaje się ogromna.
Mam wrażenie, że Neil Gaiman jest autorem z niesamowitą i nieskończoną wręcz przestrzenią pomysłów na ludzi, światy i opowieści. Dowodzi, że oszczędność słów nie stoi na przeszkodzie detalom, a pomysł jest tylko punktem wyjścia dla historii, którą można zmieścić się na zaledwie paru stronach, a mimo to nie ująć jej treści. Nie mówię, że wszystkie opowiadania mi się...
więcej mniej Pokaż mimo toJeden z tych thrillerów-kryminałów, przez które płynie się w szaleńczym tempie, a wszystko za sprawą chwytliwej historii i umiejętnie, konsekwentnie budowanego napięcia. Historia nie jest wybitnie oryginalna, ale też nie oklepana. Gdy ją czytałam, była fascynująca, aczkolwiek nie zapisze się raczej w mojej pamięci jako niesamowita książka-ot, dobra rozrywka.
Jeden z tych thrillerów-kryminałów, przez które płynie się w szaleńczym tempie, a wszystko za sprawą chwytliwej historii i umiejętnie, konsekwentnie budowanego napięcia. Historia nie jest wybitnie oryginalna, ale też nie oklepana. Gdy ją czytałam, była fascynująca, aczkolwiek nie zapisze się raczej w mojej pamięci jako niesamowita książka-ot, dobra rozrywka.
Pokaż mimo to
Ryszard Kapuściński to jeden z najwybitniejszych polskich reporterów. Był pierwszym korespondentem polskiej redakcji w Afryce, a więc stał się pierwszą osobą, która otworzyła Polakom ten mentalnie bardzo odległy kontynent. Afryka była od zawsze symbolem innego, nieznanego, więc także strasznego i niepokojącego, ale przez to tak fascynującego. Kapuściński jako jeden z pierwszych realnie się z tą obcością zmierza, opisuje ją i wyjaśnia. Najciekawsze eseje, moim zdaniem, to „Ja, Biały”, „Droga do Kumasi” i „W cieniu drzewa w Afryce”. Co prawda opisywana przez Kapuścińskiego Afryka już zdążyła nieco zmienić swoje oblicze, jednak te opowieści mają szczególny klimat i mam na myśli tu także polskie realia. Napisane są z polotem, lekko, nawet, gdy traktują o burzliwej historii afrykańskich państw.
Bardzo polecam
Ryszard Kapuściński to jeden z najwybitniejszych polskich reporterów. Był pierwszym korespondentem polskiej redakcji w Afryce, a więc stał się pierwszą osobą, która otworzyła Polakom ten mentalnie bardzo odległy kontynent. Afryka była od zawsze symbolem innego, nieznanego, więc także strasznego i niepokojącego, ale przez to tak fascynującego. Kapuściński jako jeden z ...
więcej mniej Pokaż mimo to
Isabelle Allende roztacza przed czytelnikiem świat realistyczny, choć nie do końca, przerażający, ale piękny, złożony, lecz czasem dużo prostszy, niż mogłoby się wydawać.
Opowieść o rodzinie Truebów jest niezwykle klimatyczna: pełna melancholii, czasami okrutna - trudno powiedzieć, czy chciałoby się bohaterów znać, czy może lepiej nie. Mistrzowsko wpleciony wątek realizmu magicznego i myślę, że równie świetny jest wątek historyczny, choć tym straszniejszy, że prawdziwy. Książka napisana bogatym, lirycznym językiem. Bardzo polecam, z wyjątkiem osób o słabych nerwach.
Isabelle Allende roztacza przed czytelnikiem świat realistyczny, choć nie do końca, przerażający, ale piękny, złożony, lecz czasem dużo prostszy, niż mogłoby się wydawać.
więcej Pokaż mimo toOpowieść o rodzinie Truebów jest niezwykle klimatyczna: pełna melancholii, czasami okrutna - trudno powiedzieć, czy chciałoby się bohaterów znać, czy może lepiej nie. Mistrzowsko wpleciony wątek realizmu...