-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-06
Sięgnęłam po tę książkę z dużą ciekawością, ponieważ autor był prokuratorem zaangażowanym w śledztwo w sprawie zniknięcia Emanueli Orlandi. Zaintrygowało mnie, czy chciał skorzystać z okazji, jaką stwarza fikcja, do rozpowszechnienia prawdopodobnych faktów dotyczących tej po dziś dzień owianej wielką tajemnicą sprawy. Czy zawarł w książce swoje podejrzenia, które nie poparte dowodami nie mogły stać się prawdą sądową. I nie zawiodłam się. Nie znajdziemy tu prawdziwych nazwisk, ale osoby orientujące się w polityce Watykanu z lat 70-80-tych bez problemu je skojarzą z odpowiednikami w realu.
Główny bohater książki, książę-detektyw, Gian Maria del Monte di Tarquinia, przypadkiem dowiaduje się o losach młodej kobiety, która tutaj przybiera imię Eloisy Odenisi. Kierowany ciekawością, ale i innymi pobudkami, postanawia dojść prawdy, do czego zabiera się nader ostrożnie, używając swoich koneksji i dyplomacji. Sprawa jest nader delikatna, gdyż na jaw wychodzą bardzo znane nazwiska bezpośrednio powiązane z Watykanem. Jak się okazuje, Eloisa stała się ofiarą niezwykle ostrej walki pomiędzy dwoma kardynałami, o strategiczne kierunki polityki Watykanu pod koniec lat 70.
Były prokurator Capaldo, przebrany za powieściopisarza, stara się dostarczyć wystarczające poszlaki, aby można było zorientować się, kto jest kim w tej układance. Pisze lekko, momentami nawet banalnie, ale pięknym językiem, więc przez książkę płynie się z przyjemnością.
Nawet osoby, które w ogóle o tej sprawie nie słyszały będą zadowolone, bo książkę (krótka pozycja), czyta się naprawdę dobrze.
--------------
Ho preso questo libro con grande curiosità perché l'autore era un pubblico ministero coinvolto nelle indagini sulla scomparsa di Emanuela Orlandi. Mi incuriosiva se volesse approfittare dell'occasione offerta dalla fiction per divulgare i probabili fatti riguardanti questo caso, che è ancora avvolto in un grande mistero. Ha inserito nel libro i suoi sospetti che, se non supportati da prove, non potrebbero diventare verità giudiziaria? E non sono rimasta delusa. Qui non troverai nessun nome reale, ma le persone che hanno familiarità con la politica vaticana degli anni '70 e '80 li assoceranno facilmente alle loro controparti nella vita reale.
Il protagonista del libro, il principe detective Gian Maria del Monte di Tarquinia, viene a conoscenza casualmente della sorte di una giovane donna che qui prende il nome di Eloisa Odenisi. Spinto dalla curiosità, ma anche da altri motivi, decide di trovare la verità, cosa che fa con molta attenzione, sfruttando le sue conoscenze e la diplomazia. La questione è estremamente delicata perché vengono alla luce nomi molto famosi legati direttamente al Vaticano. A quanto pare, Eloisa divenne vittima di una lotta estremamente feroce tra due cardinali sugli orientamenti strategici della politica del Vaticano alla fine degli anni '70.
L'ex procuratore Capaldo, travestito da romanziere, cerca di fornire indizi sufficienti per capire chi è chi in questo puzzle. Scrive con leggerezza, a volte anche banalmente, ma con un linguaggio bellissimo, quindi il libro è un piacere da leggere.
Anche chi non ha mai sentito parlare di questo caso sarà soddisfatto, perché il libro (è breve) è davvero una bella lettura.
Sięgnęłam po tę książkę z dużą ciekawością, ponieważ autor był prokuratorem zaangażowanym w śledztwo w sprawie zniknięcia Emanueli Orlandi. Zaintrygowało mnie, czy chciał skorzystać z okazji, jaką stwarza fikcja, do rozpowszechnienia prawdopodobnych faktów dotyczących tej po dziś dzień owianej wielką tajemnicą sprawy. Czy zawarł w książce swoje podejrzenia, które nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest to pozycja krótka, aczkolwiek bardzo emocjonująca. Lubię Nowy Jork lat dwudziestych, z jego bogactwem, przepychem, jazzem i radością życia. Piękne lata prosperity, okres pomiędzy pierwszą wojną światową a wielkim kryzysem. Okres zabawy i szybkich karier. Po wojnie ludzie czerpali z życia ile się dało, jakby spieszyli się, zanim wydarzy się znowu coś złego. Mieli poczucie kruchości rzeczywistości, żyli intensywnie, mocno, nie oglądając się na nic. Jakby jutra miało nie być. Jakby musieli odbić sobie lata wojny i strachu. Jakby karmieni wciąż tym lękiem pędzili przed siebie nie znając celu. Imprezy, zbytki, rzeki alkoholu, zabawy do białego rana. A potem pustka, wewnętrzna pustka, która domaga się odpowiedzi. Więc szybko na kolejną imprezę, w objęcia towarzyszy zabawy, aby głośnym śmiechem i muzyką zagłuszyć rodzący się niepokój.
Na tym tle miłość Gatsby’ego do Daisy. Nierealna, niemożliwa, nierzeczywista. Zbyt naiwna, zbyt żarliwa, nie licząca się z realiami. Historia Jay’a jest wzruszająca, choć naiwna, a jej barwność służy do ukazania młodego pokolenia tamtego okresu z wszystkimi bolączkami i trapiącą ich egzystencjalną pustką.
Książka skłania do refleksji nad ludzką naturą, dążeniami, ambicjami, moralnością. Bohaterowie, zblazowani, cyniczni i żyjący ponad stan, posiadający duże pieniądze, jakże zupełnie inaczej postrzegają kwestie dobra i zła. Są tak skupieni na sobie, że wszystko co przysparza im korzyści jest moralnie uzasadnione. Fascynująca to pozycja, ale jakże smutna zarazem. Autor operuje błyskotliwym językiem, gwarantując dużą przyjemność z czytania.
Jest to pozycja krótka, aczkolwiek bardzo emocjonująca. Lubię Nowy Jork lat dwudziestych, z jego bogactwem, przepychem, jazzem i radością życia. Piękne lata prosperity, okres pomiędzy pierwszą wojną światową a wielkim kryzysem. Okres zabawy i szybkich karier. Po wojnie ludzie czerpali z życia ile się dało, jakby spieszyli się, zanim wydarzy się znowu coś złego. Mieli...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwsze określenie, które nasuwa mi się po przeczytaniu tej książki to: niespotykana wrażliwość. To nie jest książka do połknięcia w dwa dni. Tam nie ma prawie akcji. To spostrzeżenia, zamyślenia, miniaturki z codzienności, opisane tak pięknie, że aż decha zapiera. Początkowe opowiadania trochę oniryczne, jak u Tokarczuk. Potem zaczyna się część opowiadająca o miłości, o czułości, o pięknym dojrzałym związku. Jest trochę refleksji na temat starzenia się i przemijania. A wszystko to z czułością, ironią, dużym zdystansowaniem. Niewiele osób potrafi tak pisać. Jest wreszcie ciepłe podejście do wszelkiej inności, odrębności, indywidualności. To lubię szczególnie w książkach tej autorki, wielobarwność jej bohaterów, przyzwolenie na ich małe i duże dziwactwa, pisanie o nich w sposób delikatny, łagodny, intymny.
I jak zawsze u Tove, jedną z bohaterek jest natura. Surowa, piękna, zaskakująca, czasem okrutna lub melancholijna. Ten nastrój przewija się przez całą książkę, towarzyszy nam zarówno w smutnych, jak i radosnych momentach. Delikatna melancholia i zamyślenie nad sensem, nad drogą, nad przeznaczeniem. Nad codziennymi wyborami, jakich bardziej lub mniej świadomie dokonujemy.
Tove z niezwykłą wnikliwością opisuje ludzką kruchość i siłę, dążenie do wolności, a teatrem jej opowieści jest codzienność. Ta autorka zdecydowanie wyprzedziła swoje czasy. Aż dziwię się, że znana jest głównie z Muminków (które oczywiście uwielbiam).
Pierwsze określenie, które nasuwa mi się po przeczytaniu tej książki to: niespotykana wrażliwość. To nie jest książka do połknięcia w dwa dni. Tam nie ma prawie akcji. To spostrzeżenia, zamyślenia, miniaturki z codzienności, opisane tak pięknie, że aż decha zapiera. Początkowe opowiadania trochę oniryczne, jak u Tokarczuk. Potem zaczyna się część opowiadająca o miłości, o...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-17
Przesympatyczna pozycja, uważam, że Muminki w komiksie dla dorosłych to świetna odmiana. Jak zawsze, nie brak tu filozoficznych przemyśleń autorki, ubranych w pozornie zabawne scenki. U Tove zawsze jest drugie dno, a pozornie miłe i beztroskie tematy przykrywają to, co niespokojne, mroczne, niepokojące.. W drugim tomie poczytamy o fantastycznych przygodach Muminków na morzu; o tym, jak Tatuś ze znajomymi tworzą związek Buntowniczych Tatusiów, o ciężarze sławy oraz o tym, że bycie miłym i gościnnym nie zawsze wychodzi na zdrowie. Oczywiście bezkonkurencyjny jest Ryjek robiący biznes na sławie Muminka, a nawet na zbliżającym się końcu świata. Szkoda, że jest go w tym tomie tak mało!
Jak zawsze mądrze, dowcipnie i z dużym szacunkiem dla wszelkiej inności. Miło spędzony czas!
Przesympatyczna pozycja, uważam, że Muminki w komiksie dla dorosłych to świetna odmiana. Jak zawsze, nie brak tu filozoficznych przemyśleń autorki, ubranych w pozornie zabawne scenki. U Tove zawsze jest drugie dno, a pozornie miłe i beztroskie tematy przykrywają to, co niespokojne, mroczne, niepokojące.. W drugim tomie poczytamy o fantastycznych przygodach Muminków na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-03
Lubię czytać o latach dwudziestych i splendorze pławiącego się w boomie ekonomicznym Nowego Jorku, więc z zaciekawieniem sięgnęłam po tę książkę.
Jest pisana niestandardowo, ponieważ dostajemy cztery opowiadania, z których każde wnosi coś do kolejnego. Pierwsze, jest napisane w oszczędnym stylu narracyjnym Edith Wharton (jak go określił sam autor) i to ono spodobało mi się najbardziej. Powiedzmy, że najbardziej wyrafinowane. Drugie trochę banalne, wręcz irytujące, ale trzecie tłumaczy dlaczego. Czwarte to puenta, przewidywalna zresztą już w połowie trzeciego.
To co czyni tę książkę ciekawą to interesujący sposób przedstawienia manipulowania rzeczywistością. Tworzenia rzeczywistości. Przerabiania, nadpisywania, naprostowywania tejże. Bo to ludzie na szczycie, zwycięzcy, piszą historię. Inni są przetwarzani i wypluwani, dopisywani lub wymazywani. Więc mamy tu do czynienia z takim twórcą właśnie i jego tajemniczą żoną, wokół której wszystko się kręci. Cynicznie, z pazurem, intrygująco.
Autor, w sposób bardzo przystępny, opisuje kawał historii amerykańskiej giełdy papierów wartościowych oraz prezentuje genialny, pouczający wykład na temat pieniądza, dochodzenia do sukcesu finansowego, budowania fortun, okraszony szczyptą sztuki i feminizmu. Jest i tajemnica oraz smakowite zakończenie, może lekko przewidywalne, ale jakże wdzięcznie podane. Pozycja warta przeczytania.
Lubię czytać o latach dwudziestych i splendorze pławiącego się w boomie ekonomicznym Nowego Jorku, więc z zaciekawieniem sięgnęłam po tę książkę.
Jest pisana niestandardowo, ponieważ dostajemy cztery opowiadania, z których każde wnosi coś do kolejnego. Pierwsze, jest napisane w oszczędnym stylu narracyjnym Edith Wharton (jak go określił sam autor) i to ono spodobało mi...
Nie obserwuj zbyt długo kosmosu, bo on także cię obserwuje..
Co dzieje się na tajemniczej planetoidzie, czym naprawdę jest Katedra..?
Obejrzałam najpierw wyśmienitą animację Tomasza Bagińskiego (nominowaną do Oscara), a to trochę szkoda, bo poznałam zakończenie i nie było już dla mnie zaskoczeniem!
Pomimo to czytałam z zapartym tchem. Tak pisze tylko Dukaj!
Nie obserwuj zbyt długo kosmosu, bo on także cię obserwuje..
Co dzieje się na tajemniczej planetoidzie, czym naprawdę jest Katedra..?
Obejrzałam najpierw wyśmienitą animację Tomasza Bagińskiego (nominowaną do Oscara), a to trochę szkoda, bo poznałam zakończenie i nie było już dla mnie zaskoczeniem!
Pomimo to czytałam z zapartym tchem. Tak pisze tylko Dukaj!
2024-02-12
Cóż..mam problem z tą książką. Ambiwalentne uczucia.
Pomysł jest naprawdę dobry i z ciekawością śledziłam rozwiązanie zagadki. Nie brak tu inwencji i zwrotów akcji. I tutaj książka trzyma poziom, ale dalej jest już tylko gorzej..
Miało być o Krakowie, ale tego Krakowa jakby tutaj mało.. bardziej to o peryferiach, zakamarkach jakichś mało ciekawych. Polemizowałabym, czy Kraków tutaj występuje.. Może jakiś zarys we mgle.
Dużo czytelniczych smaczków dla miłośników książek, ale podanych wyjątkowo drętwo. W ogóle książka pisana na początku zdecydowanie drętwo, bez polotu, bez uroku. Dopiero później się rozkręca. Niemile zaskoczył mnie język powieści, zdecydowanie za niski. Poczucie humoru to też nie moje klimaty.. Zacytuję: " to jak podgrzewanie cipy grzałką", "Wpuść mnie. - Znowu chcesz sobie zamoczyć?". Kto tak rozmawia..?
Podsumowując: historia na tak, językowo - żenada.
Cóż..mam problem z tą książką. Ambiwalentne uczucia.
Pomysł jest naprawdę dobry i z ciekawością śledziłam rozwiązanie zagadki. Nie brak tu inwencji i zwrotów akcji. I tutaj książka trzyma poziom, ale dalej jest już tylko gorzej..
Miało być o Krakowie, ale tego Krakowa jakby tutaj mało.. bardziej to o peryferiach, zakamarkach jakichś mało ciekawych. Polemizowałabym, czy...
2024-02-07
Z radością wróciłam do sagi o Fjällbace. Stęskniłam się za bohaterami i lekką, przyjemną atmosferą. Bo nie czarujmy się, to bardzo lekkie kryminały. Nie ma makabrycznych opisów, ani scen mrożących krew w żyłach. Nie ma też skomplikowanej zagadki (zwłaszcza tym razem prawie od początku przeczuwa się, kto zabija). Jest jak zawsze mocno rozwinięte tło obyczajowe i za to chyba lubi się tę sagę.
Pomysł tym razem ciekawy, osadzony w interesującym środowisku (literacko - artystycznym), tylko jakby trochę przekombinowany, mało wiarygodny. Ponadto nie wiem, czy autorka teraz zrobiła się tak populistyczna, czy zawsze taka taka była, a ja dopiero teraz zwróciłam na to bardziej uwagę? Zbyt duże spolaryzowanie środowisk, nie ma odcieni szarości, wszystko czarno - białe.
Ale za to czyta się z wypiekami na twarzy, bo kto jak kto, ale Läckberg jest mistrzynią stopniowania napięcia i rozplanowania rytmu akcji. Pojawia się też parę tendencyjnych, "modnych" tematów (ale gdzie ich dzisiaj nie ma). Mimo tych paru "ale", przeczytałam z przyjemnością.
Z radością wróciłam do sagi o Fjällbace. Stęskniłam się za bohaterami i lekką, przyjemną atmosferą. Bo nie czarujmy się, to bardzo lekkie kryminały. Nie ma makabrycznych opisów, ani scen mrożących krew w żyłach. Nie ma też skomplikowanej zagadki (zwłaszcza tym razem prawie od początku przeczuwa się, kto zabija). Jest jak zawsze mocno rozwinięte tło obyczajowe i za to chyba...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobrze poprowadzony kryminał, a w zasadzie coś pomiędzy kryminałem a literaturą obyczajową, z domieszką psychologii i astrologii. Ujął mnie przede wszystkim tym, że nie ma brutalnych opisów. Swojego czasu przestałam czytać kryminały, bo aż mi się włosy na skórze jeżyły od okrucieństwa, krwi, krzywdy. Po co się tym karmić (no chyba, że ktoś potrzebuje tego typu wrażeń).
Tutaj, pomimo że mamy morderstwo i kilka innych niezbyt miłych zdarzeń, nie ma grania na emocjach. Są inteligentne zagadki, kluczenie, mylenie tropów. Kilkakrotnie poległam typując sprawcę zbrodni! To naprawdę dobrze skomponowany kryminał. Do tego błyskotliwy i dowcipny. Ma dobra energię (jeśli tak można pisać o tego typu literaturze) i jest ciężko odkładalny. Przeczytałam go w dwa dni i aż żal, że się skończył!
Bardzo dobrze poprowadzony kryminał, a w zasadzie coś pomiędzy kryminałem a literaturą obyczajową, z domieszką psychologii i astrologii. Ujął mnie przede wszystkim tym, że nie ma brutalnych opisów. Swojego czasu przestałam czytać kryminały, bo aż mi się włosy na skórze jeżyły od okrucieństwa, krwi, krzywdy. Po co się tym karmić (no chyba, że ktoś potrzebuje tego typu...
więcej Pokaż mimo to