Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Momentami czułem wrażenie niedosytu jakością i doborem materiałów w tej książce, która jest raczej zbiorem losowych cytatów. Poczułem, że albo autor zrobił to na odwal, albo przekopiował fragmenty z różnych źródeł, ustawił chronologicznie, i, voila, wyszła mu gotowa publikacja.
Uświadomiłem sobie jednak, że w przeciwieństwie do autorów pamiętników, obwieszczeń, artykułów w gazetach z 1939, my mamy historię po naszej stronie, a oni przyszłości nie znali. I może właśnie takie wybiórcze wyjmowanie dni dzisiejszych przed 1 września 1939 jest kwintesencją i lekcją o tym, że jutro też można planować gotowanie obiadu wedle przepisu z "Mojej przyjaciółki" czy planować zakupy w galanterii X, której reklamę przeczytaliśmy w "Ilustrowanym Kurierze Codziennym".
Na plus różnorodność dobranych materiałów. Mamy tu pamiętniki żołnierzy, kobiety, młodego Żyda, gazety popularne, faszystowsko-nacjonalistyczne i Słonimskiego z "Wiadomości literackich", który masakruje prawaków aż miło. A do tego pamiętniki ludzi, z których nazwiska dostaje się bany na fejsie, zagranicznych dziennikarzy i dyplomatów. Zbiór, wbrew pozorom, dosyć ciekawy i miarodajny.
Oczywiście, książka została pogrubiona poprzez sporą czcionkę i linie odstępu między wierszami, ale to już marketing.

Momentami czułem wrażenie niedosytu jakością i doborem materiałów w tej książce, która jest raczej zbiorem losowych cytatów. Poczułem, że albo autor zrobił to na odwal, albo przekopiował fragmenty z różnych źródeł, ustawił chronologicznie, i, voila, wyszła mu gotowa publikacja.
Uświadomiłem sobie jednak, że w przeciwieństwie do autorów pamiętników, obwieszczeń, artykułów w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Не мой стыль аповеду ды і тэма такая сабе. З кропкі гледжання сюжэту - атрымалася дастаткова цікава і захапляльна, аднак без феерверак.
Напэўна добры кавалак літаратуры, але думаю, што магло б тут быць больш элементаў і растлумачаных гісторый, персанажаў, бо пытанняў да сюжэту ўзнікла ў мяне некалькі.
Адно вялікае "можа быць".

Не мой стыль аповеду ды і тэма такая сабе. З кропкі гледжання сюжэту - атрымалася дастаткова цікава і захапляльна, аднак без феерверак.
Напэўна добры кавалак літаратуры, але думаю, што магло б тут быць больш элементаў і растлумачаных гісторый, персанажаў, бо пытанняў да сюжэту ўзнікла ў мяне некалькі.
Адно вялікае "можа быць".

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Są takie monografie naukowe, których 40% objętości to przypisy i bibliografia. To jedna z nich.
Te z kolei dzielą się na streszczenia każdego z przypisów do 1-2 zdań i prace, które zamieniają się w prawdziwe książki popularnonaukowe, w których widać zaciekawienie autora tematem i przejrzystość w przekazywaniu informacji. W przypadku "Pińskich błot" mamy do czynienia z drugim typem.
Nie jest to raczej książka z kategorii dla każego, ale na pewno warto ją przeczytać, bo pokazuje w dość dobrym szkiełku II RP i jej ambicje w zderzeniu z rzeczywistością. Jak w zwierciadle sytuacja melioracji Polesia, niby błaha, a jednak ważna, pokazuje jak to państwo (nie) działało i że wcale niekoniecznie taki stan rzeczy był zły w kontekście rywalizacji człowieka z przyrodą. Koniec końców przecież przyroda zawsze człowieka pokonuje. Jest to opowieść o micie, którym żyli ludzie na przestrzeni kilku dziesięcioleci, micie, który malowano w podręcznikach i planach, a który nigdy się nie ziścił. Historia i analiza melioracji Polesia w międzywojniu (ale też przed 1918 oraz po 1939) pokazuje nam, że każda ingerencja w naturę niesie za sobą nieodwołalne konsekwencje, które wpływają na świat daleko poza miejscem ingerencji. Można to traktować jako lekcję pokory albo motywację do wytężonej pracy, choć ja bym chciał, aby ta i podobne próby kończyły się patrzeniem w daleką przyszłość i możliwe konsekwencje, nie tylko podkreślaniem doraźnych, dzisiejszych, plusów.

Są takie monografie naukowe, których 40% objętości to przypisy i bibliografia. To jedna z nich.
Te z kolei dzielą się na streszczenia każdego z przypisów do 1-2 zdań i prace, które zamieniają się w prawdziwe książki popularnonaukowe, w których widać zaciekawienie autora tematem i przejrzystość w przekazywaniu informacji. W przypadku "Pińskich błot" mamy do czynienia z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zrozumiałem o dziwo dosyć sporo, co jest chyba najlepszą recenzją dla tej książki, bo kto jak kto, ale ja z fizyki jestem noga straszna. Owszem, formuła napisania tej książki może się spodobać lub nie, jednak dla mnie była na tyle "namacalna", że podróż przez te różne atomy, kwarki, pierdziarki była na tyle przyziemna, że nie poddałem się po drugim rozdziale. Czy teraz mogę powiedzieć, że znam fizykę kwantową? Nie! Bo tego się nauczyłem z tej książki, że nikt jej nie zna i że rzeczy są względne, o są teorie, które mają podstawy, ale to nie znaczy, że jutro nie zostaną obalone. Jak bardzo moje humanistyczne serduszko się z tego cieszy!
Kiedyś na pewno do niej wrócę, aby na spokojnie, niczym obserwator w planetarium, przeanalizować to wszystko raz jeszcze i odpowiedzieć sobie czy to ma jakiś sens. Alo ile go ma, a ile to po prostu pytania bez odpowiedzi. Odpowiedzi, których wcale nie musimy znaleźć.

Zrozumiałem o dziwo dosyć sporo, co jest chyba najlepszą recenzją dla tej książki, bo kto jak kto, ale ja z fizyki jestem noga straszna. Owszem, formuła napisania tej książki może się spodobać lub nie, jednak dla mnie była na tyle "namacalna", że podróż przez te różne atomy, kwarki, pierdziarki była na tyle przyziemna, że nie poddałem się po drugim rozdziale. Czy teraz mogę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Normalnie jak dobry serial. Mroczny, pełen zła i niepewności, codziennych strach i zmagań. Po prostu serial o życiu w społeczeństwie. Ja naprawdę nie wiem dlaczego do tej pory myślałem, że to książka o Borynie i Jagnie, podczas gdy oni naprawdę są tutaj tylko tłem i to wcale nie bardziej widocznym niż inne postaci. Przecież bohaterem tej książki są wszyscy, są nimi Lipce i każdy ich mieszkaniec z osobna. Jakie to jest wspaniałe studium charakterów, wiedzą tylko ci co przebrnęli przez tę cegłę. Mi zajęło to ponad 2,5 miesiąca, ale była to niezwykła uczta dla czytelnicznej duszy. W czasie fast newsu, fast literature i fast info TO JEST antidotum na niepokój i przeróżne fomo na kiju.
Kiedy znajomy powiedział mi, że wraca od czasu do czasu wraca sobie do "Chłopów" pomyślałem: cóż za strata czasu. Byłem wtedy gdzieś w 1/3 całej treści. Teraz? Chcę się stać takim znajomym dla moich znajomych! Pięknie manewruje ta książka wątkami. Wszystko się zazębia, wszystko ma sens. Opisy przyrody nudne? A gdzież tam! To jest sól opowieści. Jeden taki opis to równowartość czasowa kilku tiktoków, ale za to o ile pięknieszy!
Serdecznie zachęcam do wzięcia się za to dzieło, mi pozwoliło zrozumieć za co należy się Nobel. To jedna z niewielu książek, które przeczytałem, które nazwałbym "pełnymi". Tu wszystkiego jest idealnie po trochu i całe jej przesłanie jest piękną opowieścią o ludziach. I o człowieku wśród ludzi.

Normalnie jak dobry serial. Mroczny, pełen zła i niepewności, codziennych strach i zmagań. Po prostu serial o życiu w społeczeństwie. Ja naprawdę nie wiem dlaczego do tej pory myślałem, że to książka o Borynie i Jagnie, podczas gdy oni naprawdę są tutaj tylko tłem i to wcale nie bardziej widocznym niż inne postaci. Przecież bohaterem tej książki są wszyscy, są nimi Lipce i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to na pewno najgorszy Zola, którego czytałem i ciężko mi znaleźć punkt zaczepienia w tej opowieści. Może to co mnie zaintrygowało to fakt, że jest tu dużo wątków, które możnaby rozwinąć i może ich nierozwijanie to właśnie siła tej opowieści? Nie wiem, mimo wszystko opowieść nie wciąga. Na szczęście jst krótka, więc można ją w dwa dni przeczytać.

Jest to na pewno najgorszy Zola, którego czytałem i ciężko mi znaleźć punkt zaczepienia w tej opowieści. Może to co mnie zaintrygowało to fakt, że jest tu dużo wątków, które możnaby rozwinąć i może ich nierozwijanie to właśnie siła tej opowieści? Nie wiem, mimo wszystko opowieść nie wciąga. Na szczęście jst krótka, więc można ją w dwa dni przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie spodziewałem się, że w najbliższym czasie będę czytał kazania i to jeszcze w Wielkim Poście. Choć wierzę w przypadki to jednak pomyślałem, że to całkiem uroczy zbieg okoliczności. Na wiele rzeczy kazania ks. Jana otworzyły mi oczy na nowo, wiele rzeczy zrozumiałem, wiele sobie utrwaliłem, ale to co wyciągam z tych tekstów najbardziej jest jedno. Warto być przyzwoitym. Nie tylko wobec bliźnich, ale przede wszystkim siebie i własnego sumienia. Choć nie planuję po tej lekturze pójść do spowiedzi czy na mszę, to jednak wiem, że gdzieś tam jest nadzieja na istnienie katolickiego Boga i jego słowa mają prawdziwe odzwierciedlenie w naszym życiu.

Nie spodziewałem się, że w najbliższym czasie będę czytał kazania i to jeszcze w Wielkim Poście. Choć wierzę w przypadki to jednak pomyślałem, że to całkiem uroczy zbieg okoliczności. Na wiele rzeczy kazania ks. Jana otworzyły mi oczy na nowo, wiele rzeczy zrozumiałem, wiele sobie utrwaliłem, ale to co wyciągam z tych tekstów najbardziej jest jedno. Warto być przyzwoitym....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta historia jest tak zwykła, że nie pamiętam, abym kiedyś zżył się aż tak z bohaterem powieści. Jest coś w niej takiego co faktycznie czyni ją nadzwyczajną, choć jednocześnie tak nieciekawą, że prawdopodobnie tysiące podobnych biografii dzieją się wokół nas. W zasadzie życie Stonera to schemat, taki jakich wiele. Nie ma tu fajerwerków, jest po prostu początek, koniec i coś pomiędzy. Faktycznie czasem może się podnieść kącik ust, czasem możemy się zaśmiać, zasmucić, może nam zabić szybciej serce, ale koniec końców czy to z powodu jakichś niewyobrażalnych zwrotów akcji? Życie w którym jest miłość, zawód, weryfikacja planów z rzeczywistością, nieoczekiwnay konflikt, hardość i słabość. Dzień dzisiejszy trwa 10 stron, a przez kolejne 10 mija 10 lat. I nikt tego nie zauważa. Może nawet i sam bohater? Nie ma tu też gry narracją, opowaidaniem, a jedynie poszczególne smaczki, które można wyłapać, ale nie trzeba, bo znaczą one nic albo wiele jednocześnie.
W czasach fast news i fast literature i w ogóle fast life, "Stoner" to antidotum, które może stać się niedoścignionym wzorem tego jak pisać, żeby napisać. Bez zbędnej przesady, pafosu i emocji. Po prostu. Żeby był początek, koniec i coś między. A później tylna okładka i powrót na półkę.

Ta historia jest tak zwykła, że nie pamiętam, abym kiedyś zżył się aż tak z bohaterem powieści. Jest coś w niej takiego co faktycznie czyni ją nadzwyczajną, choć jednocześnie tak nieciekawą, że prawdopodobnie tysiące podobnych biografii dzieją się wokół nas. W zasadzie życie Stonera to schemat, taki jakich wiele. Nie ma tu fajerwerków, jest po prostu początek, koniec i coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ukrywam, że na początku (gdzieś w latach 2015-2018) na wszelką krytykę w kierunku PiS reagowałem na zasadzie: świnie kwiczą, bo oderwano je od koryta. A byłem wtedy korwinistą, choć już powoli się tego wstydziłem.
Później zacząłem się nieco interesować Wschodem, oglądać rosyjskie i białoruskie media, poznawać ludzi z tamtych stron, coraz mocniej rozumiejąc, że rzeczywistość, którą mi gotują w moim kraju, toczka w toczkę, przypomina budowanie reżimu w krajach na wschód od Bugu. Powiedzieć, że się przeraziłem to mało. Ale jednak chyba bardziej przeraziło mnie, że ludzie tego nie widzą. W kraju, w którym walczono z komunistycznym reżimem powstaje nowy, budowany na importowanych z Moskwy fundamentach, ale polski, konserwatywny i katolicki. Przynajmniej fasadowo. Zresztą - to tak jak radziecki i peerelowski komunizm. Budowa państwa autorytarnego w Polsce zaczęła mnie boleć z dnia na dzień coarz mocniej, bo nie mogłem zrozumieć, że da się być aż tak chorym i łasym na władzę, peniądze i wpływy - niszcząc przy tym swój kraj. I to nie w dalekiej Afryce czy Azji, a nad Wisłą, gdzie już co najmniej dwukrotnie (XVIII wiek, Sanacja) przekonaliśmy się co znaczy betonowanie systemu i stawianie interesu Partii nad interes Państwa.
Autor, ukrywający się pod pseudonimem Adam Sokołowski demaskuje z niebywałą sktecznością, ale i łatwością (niewielką część) podstaw budowy pisowskiej systemu, który na szczęście udało się obalić zanim zaczął stosować w pełni metody z Moskwy czy Mińska. Dzięki temu, że żyjemy dalej w demokratycznym kraju, robiony przez niego risercz nie był trudny - w zasadzie mógłby zrobić go każdy, z perspektywy niurka. A jednak - nie robimy tego. Owszem, nie każdy musi być dziennikarzem i osintowcem, ale musimy docenić to jak jesteśmy szczęśliwy, że w zasadzie wszystkie dokumenty (jeszcze) są nam dostępne na wyciągnięcie ręki. To duża wartość, bo kopanie w przypadku aktywistów, członków i spowinowaconych z PiSem osób doprowadza do poczucia, że to wszystko to za wiele. Za wiele jak na kraj demokratyczny i dosyć mimo wszystko politycznie aktywny.
Za rządów PiS polska scena polityczna przesunęła się mocno na prawo, a im dalej na prawo, tym więcej Rosji. Ordo Iuris, Wszechpolacy, Zmianowcy - to wszystko było obecne w rządzie, jego instytucjach i spółkach. I wszystko to można sprawdzić w ciągu kilku minut - rządzili nami ludzie bezpośrednio powiązani z Kremlem, bądź współpracujący z rosyjskimi instytucjami parapaństwowymi. Z każdym rokiem coraz więcej.
Cieszę się, że ta recenzja jest pisana w dużej mierze w czasie przeszłym, ale to nie znaczy, że nie trzeba patrzeć na ręce wszystkim, którzy w ten czy inny sposób z PiSem są czy byli związani, bo ryzyko powrotu tych ludzi do władzy będzie zawsze.

Nie ukrywam, że na początku (gdzieś w latach 2015-2018) na wszelką krytykę w kierunku PiS reagowałem na zasadzie: świnie kwiczą, bo oderwano je od koryta. A byłem wtedy korwinistą, choć już powoli się tego wstydziłem.
Później zacząłem się nieco interesować Wschodem, oglądać rosyjskie i białoruskie media, poznawać ludzi z tamtych stron, coraz mocniej rozumiejąc, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Myślę, że ta książka mnie boli. Boli mnie, bo choć wiek, że człowiek z natury jest zły, a tą naturą jest społeczeństwo, które jeszcze bardziej nakręca to zło, to jednak boli mnie, że w miejscach które znam, ludzie, których potomków znam robili takie (nie)ludzkie zbrodnie. I to z własnej woli, w akcie rewanżu za wydumane często winy.
Szkoda tej karty polskiej historii, gdy mordowaliśmy naszych współobywateli, jest mi za to przykro, choć dziś wydaje mi się, że ja bym tego nie zrobił. Skąd niby to wiem? Ze zwykłej nadziei na własną niewinność i brak poczucia jak to jest żyć ramię w ramię z ludźmi, których z dnia na dzień panowie z opaskami z mieczykiem na ramieniu przybyli z województwa czy powiatu nazywają wrogami i mącicielami, choć jedyne co mącili to wodę w stawie, gdy razem w nim się pluskaliśmy...
Pamiętajmy, że niepamiętanie o Żydach z naszych miejscowości i regionów jest wyborem, wyborem, z którym życie jest gorzkie i prowadzi do kolejnych niepamięci, a może jest też wynikiem tychże. Pamiętajmy, to hartuje, i nie dajmy sobie wmówić, że pamięć to wstyd!

Myślę, że ta książka mnie boli. Boli mnie, bo choć wiek, że człowiek z natury jest zły, a tą naturą jest społeczeństwo, które jeszcze bardziej nakręca to zło, to jednak boli mnie, że w miejscach które znam, ludzie, których potomków znam robili takie (nie)ludzkie zbrodnie. I to z własnej woli, w akcie rewanżu za wydumane często winy.
Szkoda tej karty polskiej historii, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Першы раз пасля ўніверсітэта вярнуўся да Быкава. Не чакаў новага, чакаў якаснага аповеду пра зло, агіду і брыдкасць. Тое і атрымаў. І як прыемна што гэта ўсё кепскае адбываецца не ў вайну, а ў наш мірны час! Быкаў паказвае, што нават у час тэхналогіі, цывілізацыі і іншых прыгожых словаў чалавек застаецца чалавекам - злым, пакутуючым і паміраючым у адзіноце, безнадзейнасці і бездапаможнасці. І гэта ўсё запланавана. Або і не, гэта ўсё вынік выбараў чалавека, якога вядзе і карае натура.

Першы раз пасля ўніверсітэта вярнуўся да Быкава. Не чакаў новага, чакаў якаснага аповеду пра зло, агіду і брыдкасць. Тое і атрымаў. І як прыемна што гэта ўсё кепскае адбываецца не ў вайну, а ў наш мірны час! Быкаў паказвае, што нават у час тэхналогіі, цывілізацыі і іншых прыгожых словаў чалавек застаецца чалавекам - злым, пакутуючым і паміраючым у адзіноце, безнадзейнасці і...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Кніга перамагла на прэміі Гедройца ў мінулым годзе і я лічу гэта вялікім крокам наперад беларускага рэпартажу. Паколькі Польшча - краіна гэтага жанру, перад аўтаркай стаяла вялікая задача распавесці пра тое што тут, што дома, а гэта куды складаней чым пісаць пра Перу ці Сенегал...

Асабіста лічу што ёй удалося вельмі добра перадаць рэчаіснасці Белавежскай пушчы і яе ваколіц. Шмат пра мясцовыя легенды, месцы закрытыя для нетутэйшых і пра падзеленую кардонам краіну, дзе ад сваякоў вас раздзяляе блакпост, жалезны дрот, бэтонны мур ды візавыя працэдуры, хоць бабулі разам хадзілі да адной бабы лекавацца не так і даўно таму...

І хоць я там не нарадзіўся то гэтай тэрыторыяй зацікавіўся ва ўніверсітэце і надалей пад уражаннем, што гісторыю "у прысценку старога лесу" расказвае ледзь не кожны куст і камень...

Кніга перамагла на прэміі Гедройца ў мінулым годзе і я лічу гэта вялікім крокам наперад беларускага рэпартажу. Паколькі Польшча - краіна гэтага жанру, перад аўтаркай стаяла вялікая задача распавесці пра тое што тут, што дома, а гэта куды складаней чым пісаць пра Перу ці Сенегал...

Асабіста лічу што ёй удалося вельмі добра перадаць рэчаіснасці Белавежскай пушчы і яе...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

CIężko czytać tę książkę bez odnoszenia jej do kontekstu obecnej sytuacji. Czy państwo Izrael zdało swój egzamin? Czy budowa Erec Israel się powiodła? Czy oczekiwano takich trudności, takiego biegu wydarzeń? Nie wiem. Bohaterowie tego reportażu zapewne też, choć każdy z nich znajdzie na te pytania swoją własną odpowiedź. Wszystkie będą prawdziwe.
Ciężko mi pojąć, że nie ma jednego Izraela, że ludzie tam są tak różni, jak i u nas, choć przecież dobrze o tym wiem. Ciężko mi pojąć, że nie każdy z nich jest religijny, choć dobrze o tym wiem, ciężko zrozumieć, że nie każdy żyje w Tel Awiwie i korzysta z dobrodziejstw zachodniego świata i technologii, choć przecież dobrze o tym wiem, bo spotkałem wielu Izraelczyków. A przecież są oni nie tylko Żydami. Są wśród nich też Arabowie, Druzowie, Czerkiesi i różne maści chrześcijan.
Paweł Smoleński pokazuje i daje głos tym wszystkim ludziom. Od prawa do lewa, od czcicieli Mahometa, przez wiernych boskiej przepowiedni o narodzie wybranym, do tych, których powróct do ziemi ojców nie wiązał się zupełnie z religią. Jest to niebywała podróż wgłąb tego państwa, w którą polecam udać się każdemu, niezależnie od obecnej sytuacji geopolitycznej.

CIężko czytać tę książkę bez odnoszenia jej do kontekstu obecnej sytuacji. Czy państwo Izrael zdało swój egzamin? Czy budowa Erec Israel się powiodła? Czy oczekiwano takich trudności, takiego biegu wydarzeń? Nie wiem. Bohaterowie tego reportażu zapewne też, choć każdy z nich znajdzie na te pytania swoją własną odpowiedź. Wszystkie będą prawdziwe.
Ciężko mi pojąć, że nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tę książkę warto czytać z podziałem na dwie części. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś o korzeniach faszyzmu i jego rozwoju w przeróżnych wariantach (ale przede wszystkim włoskim i niemieckim) i jego promieniowaniu na późniejsze wydarzenia, polecm pierwszą część. Druga jest dla tych, których interesuje francuska scena polityczna w obliczu wzrostu nastrojów totalitarnych w krajach sąsiadujących, ale również w perspektywie francuskiej tożsamości politycznej będącej wynikiem wydarzeń z XIX wieku.
Pierwsza część jest naprawdę dobra i ukazuje jak bardzo zniuansowaną i dostosowywaną do kulturowo-historycznych warunków ideologią był faszyzm, jak uginał się pod samym sobą, aby oddać palmę pierwszeństwa nadrzędnej wartości (czy to Państwo, czy Wódz, czy Partia). Autor, który jest badaczem nurtów społecznych w dwudziestoleciu międzywojennym stara się zrozumieć potrzebę zaistnienia i rozwoju ideologii autorytarnych i robi to w przystępny, choć akademicki sposób.

Tę książkę warto czytać z podziałem na dwie części. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś o korzeniach faszyzmu i jego rozwoju w przeróżnych wariantach (ale przede wszystkim włoskim i niemieckim) i jego promieniowaniu na późniejsze wydarzenia, polecm pierwszą część. Druga jest dla tych, których interesuje francuska scena polityczna w obliczu wzrostu nastrojów totalitarnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zadałem sobie pytanie: czy gdyby nie Nobel to bym po tę książkę sięgnął? Odpowiedź brzmi: po trzykroć nie! Nie żyjemy jednak w świecie alternatywnym, dlatego też, bo przeczytaniu i wysłuchaniu dosyć życzliwych recenzji, kupić ebook Fossego i do niego zasiąść. W końcu jakaś książka na czasie!
Powiem tak: były momenty, że się nudziłem i było ich całkiem sporo. Styl jest pomiędzy klasyczną powieścią, a Ulissesem, więc nie jest tak ciężko się ostać przy fabule, jednocześnie odczuwając, że ostatnie 20 stron to w zasadzie to samo, a poprzednie 10 to powtórka tego co było 50 stron wcześniej. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, bo zrozumiałem, że "Drugie imię" to przede wszystkim coś w rodzaju spowiedzi, albo lepiej: rachunku sumienia. Jak nie macie czasu na czytanie, nie czytajcie, bo będziecie się jedynie wku%^*wiać, że nic ta książka w wasze życie nie wniosła. Bo tak faktycznie jest. Ja jednak kilka cytatów, przede wszystkich tych o przemijaniu, o Bogu, o pięknie, zapisałem i myślę, że będę do nich wracał (co nie dzieje się w mym życiu często). Jest to taki typ literatury, do której trzeba się przygotować. Mam to szczęście, że przed nią czytałem Trans-atlantyk i strumień świadomości był już dla mego mózgu żadnym zaskoczeniem. Może czas po "Drugim imieniu" wrócić do "Ulissesa"? Byłaby to na pewno zabawna strata czasu, myślę
Co do sposobu napisania: Nie ma tu kropek. Nie wiem jak to wygląda w norweskiej wersji, ale w polskiej ich brak wydaje się mocno na siłę.

Zadałem sobie pytanie: czy gdyby nie Nobel to bym po tę książkę sięgnął? Odpowiedź brzmi: po trzykroć nie! Nie żyjemy jednak w świecie alternatywnym, dlatego też, bo przeczytaniu i wysłuchaniu dosyć życzliwych recenzji, kupić ebook Fossego i do niego zasiąść. W końcu jakaś książka na czasie!
Powiem tak: były momenty, że się nudziłem i było ich całkiem sporo. Styl jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jako, że książka została oparta na biografii, prawdziwej historii z życia naszego bohatera, należy oceniać ją nieco inaczej niż zwykłą powieść.
Wydaje mi się, że autorka w swym pragnieniu przekazania nam historii prawdziwej postaci poszła trochę daleko, bo choć faktograficznie książka jest naprawdę dobra, to powieściowo warsztat jest raczej średni. Miałem wręcz wrażenie, że opowieść, w którą jesteśmy wprowadzani jest nagle ucięta, wiele wątków jest rozwijanych i zabijanych kilka stron później, choć możnaby je łatwo pociągnąć, nie tracąc nic z głównej fabuły. Być może to właśnie pułapka bycia opartym na faktycznych wydarzeniach i pewna chęć autorki, aby nic nie zostawić, niczego nie pominąć. Niestety cierpi na tym to co mogłoby być zmyślone, dodane, przebarwione, co niekoniecznie jest złe, bo w końcu jest to powieść oparta na faktach, a nie biografia.
Mimo wszystko, fajny kawałek literatury wojennej, z perspektywy cywila - ukrywającego się Żyda, który stracił niemal wszystko w wyniku II wojny światowej. Czyta się szybko i dynamicznie. Pojawiają się wstawki z przeszłości, które mogą zbić nieco tempo, ale ogólnie warto sprawdzić tę opowieść.

Jako, że książka została oparta na biografii, prawdziwej historii z życia naszego bohatera, należy oceniać ją nieco inaczej niż zwykłą powieść.
Wydaje mi się, że autorka w swym pragnieniu przekazania nam historii prawdziwej postaci poszła trochę daleko, bo choć faktograficznie książka jest naprawdę dobra, to powieściowo warsztat jest raczej średni. Miałem wręcz wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sztuka bycia razem Robert Kowalczyk, Dawid Krawczyk, Agata Stola
Ocena 6,9
Sztuka bycia r... Robert Kowalczyk, D...

Na półkach: ,

Nie jest to być może książka dla kogoś kto siedzi mocno w sprawach związków i relacji międzyludzkich, ale wydaje mi się, że dla niejednej pary z mniejszym lub większym stażem może być pomocna.
Przeczytaliśmy ją razem z dziewczyną, po rozdziale, który potem razem omawialiśmy, co już samo w sobie dodało jakejś jakości do naszego związku. Nie powiem, żeby było łatwo, bo momentami pewne opisywane przykłady i historie mogłem odnieść do siebie i do naszej relacji. Nie było to łatwe dlatego, że ciężko przyznać się do błędu, do jakiegoś niedociągnięcia, ale chyba przede wszystkim ciężko było przyjąć, że to czy inne wydarzenie może być aż tak brzemienne w skutkach dla relacji, jak możemy wyczytać na stronach tej książki.
Polecam parom, polecam singlom i tym, którzy są w różnego typu relacjach. Najważniejsze przesłanie z tej książki: nie generalizujmy, nie bądźmy egoistami, słuchajmy się nawzajem i rozmawiajmy, a uniknienmy wielu niepotrzebnych spin i swarów, które zaważą na naszym (i tych ludzi wokół nas) życiu.

Nie jest to być może książka dla kogoś kto siedzi mocno w sprawach związków i relacji międzyludzkich, ale wydaje mi się, że dla niejednej pary z mniejszym lub większym stażem może być pomocna.
Przeczytaliśmy ją razem z dziewczyną, po rozdziale, który potem razem omawialiśmy, co już samo w sobie dodało jakejś jakości do naszego związku. Nie powiem, żeby było łatwo, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poznawania literatury śląskiej ciąg dalszy. Bardzo podobają mi się powieści, które traktują o życiu codziennym, tak bliskie i dalekie jednocześnie są one dla czytelnika. Tym bradziej, gdy mowa o zupełnie innych czasach, innym państwie i innym świecie. Problemy, plotki i dykematy podobne do współczesnych, a jednak zabarwione komizmem stylu pisania autora, jak i samego przaśnego śląskiego sposobu spojrzenia na świat.
Mimo to miałem momentami wrażenie, że książka jest aż nazbyt prześmiewcza i bardziej niż ze spójną opowieścią, ma wiele wspólnego ze zbiorem anegdotek i gagów. Mimo wszystko z opisu oczekiwałem faktycznej podróży przez Śląsk od lat 20 do lat 70, jednak w efekcie dostałem garść ciekawostek z życia codziennego głównie lat 30.
Zawiedzione oczekiwania co do rozkładu czasowego treści nie przysłaniają jednak faktu, że jest to powieść, przy której niejeden raz można się zaśmiać, a i pewnie spróbować się wczuć nieco w śląskość jako kontekst społeczny.

Poznawania literatury śląskiej ciąg dalszy. Bardzo podobają mi się powieści, które traktują o życiu codziennym, tak bliskie i dalekie jednocześnie są one dla czytelnika. Tym bradziej, gdy mowa o zupełnie innych czasach, innym państwie i innym świecie. Problemy, plotki i dykematy podobne do współczesnych, a jednak zabarwione komizmem stylu pisania autora, jak i samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Objętość tej książki była dla mnie mało zachęcająca, ale z drugiej strony perspektywa streszczenia stoicyzmu do 500 stron brzmiała kusząco, więc się podjąłem.
Była to bardzo dobra decyzja, bo struktura książki jest cudowna. Podoba mi się, że w zasadzie można ją czytać zupełnie losowo i dalej być na bieżąco. Cieszy to zwłaszcza w kwestii ewentualnych (i oczywiście porządnych) powrotów do jej treści, bo niektóre stoickie aspekty życia warte są ciągłego powracania, aby upewnić się z swej słuszności bądź jej braku czy wykoślawieniu.
Cieszy zestawienie: cytat - komentarz - interpretacja. Można dzięki temu powracać do fragmentów regularnie i korzystać. Polecam!

Objętość tej książki była dla mnie mało zachęcająca, ale z drugiej strony perspektywa streszczenia stoicyzmu do 500 stron brzmiała kusząco, więc się podjąłem.
Była to bardzo dobra decyzja, bo struktura książki jest cudowna. Podoba mi się, że w zasadzie można ją czytać zupełnie losowo i dalej być na bieżąco. Cieszy to zwłaszcza w kwestii ewentualnych (i oczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Choć opowiadam po mieście o twarzy mocno stanisławowskiej to od jakiegoś czasu doskwierało mi poczucie, że o tych czasach, schyłkowych, wiem niewiele. Oczywiście, to co w szkole i pamięci kolektywnej miałem wykute na blachę. Jakbyście mnie poprosili, abym wymienił w ciągu 5 sekund 3 autorów konstytucji, powiedziałbym bez mrugnięcia okiem, wymienionym w dodatku 3 konfederacje i pewnie kilka ważnych reform Sejmu Wielkiego, ale byłoby to trochę jak makaron bez rosołu - niepełne.
Dlatego też w tym roku przy okazji świętowania rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja wziąłem się za siebie i poszukałem co na ten temat można przeczytać. Jakiż byłem uradowany, gdy okazało się, że specjalnie dla mnie chwilę temu wydano tego kloca - książkę brytyjskiego historyka o ostatnich 60 latach RON.
Przeczytałem w swym życiu kilka podobnych książek: poważnych, do krzty naukowych, i mogę sobie jedynie wyobrazić jak boli historyka i jakiego warsztatu potrzeba, aby streścić tak długi i skomplikowany okres na "zaledwie" 527 stronach. Buttwickowi udało się to bardzo poprawnie i chcę wierzyć, że wiernie. Cieszy pisanie o sednie sprawy, brak wycieczek w nadmierną interpretację i przełożenie wydarzeń na rzecywistość dnia dzisiejszego. Mimo krytycznego podejścia z książki wysuwa się poczucie (chyba uwierające dla stereotypowego polskiego myślenia o tych czasach), że, kurczę, jakaś nadzieja i szansa i plan i reofrmy to tam były, ale wszystko to jak krew w piach. Buttwick pozwala nam odczuć tę nostalgię, a jednocześnie powoduje, że możemy się poczuć mądrzejsi i cnotliwsi niż nasi dziadowie (albo właściciele naszych dziadów), którzy ten kraj doprowadzili (albo i nie) do upadku. Super monografie, polecam wszystkim laikom 18-wieku, którym dalej zostaję, choć nieśmiało pukam do bram "świadomości" właśnie dzięki tej publikacji.

Choć opowiadam po mieście o twarzy mocno stanisławowskiej to od jakiegoś czasu doskwierało mi poczucie, że o tych czasach, schyłkowych, wiem niewiele. Oczywiście, to co w szkole i pamięci kolektywnej miałem wykute na blachę. Jakbyście mnie poprosili, abym wymienił w ciągu 5 sekund 3 autorów konstytucji, powiedziałbym bez mrugnięcia okiem, wymienionym w dodatku 3...

więcej Pokaż mimo to