-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2014-08-04
2011-07-02
2011-07-18
„- Czy ty się nigdy nie czujesz tak, jakby na całym świecie naprawdę panował totalny bałagan? A my moglibyśmy zbudować wszystko całkiem od nowa? Koniec z wojnami. Żadnych bezdomnych. I nigdy więcej zadawania lektur na wakacje.”*
Trudno nam akceptować czasem nowe sytuacje zwłaszcza jeśli zjawiają się jak grom z jasnego nieba. Czasem czujemy, że choć byśmy chcieli nie możemy nic zrobić. Tak musi być i już. Jednak czy to znaczy, że mamy się poddać? A może warto samemu zdecydować o swoim losie? I czy wszystkie zmiany są złe?
„Morze potworów” to kontynuacja serii o Perseuszu syna Pana Murz (znanego nam jako Posejdon). Mogło by się wydawać, że Percy wreszcie ukończy szkołę bez żadnych kłopotów. Lecz i tym razem na chłopca czyhają potwory. Po bitwie w szkole Percy zraz z Tysonem (kolega ze szkoły) i Annabeth (córka Ateny i jedna z przyjaciół Percyego na Obozie Herosów) udają się do obozu pomimo zakazu. A tam… Wszystko stoi na głowie. Talia (drzewo chroniące obóz) zostaje zatrute i posądza się o to Chejrona (centaura i jednego z opiekunów), a Takson okazuje się być cyklopem i przyrodnim bratem Perceyego co nie jest zbyt entuzjastycznie przyjęte. Okazuje się, że Talie i obóz można uratować… za pomocą złotego runa. Jednak zadanie dostaje ktoś inny. Czy to powstrzyma Perceyego czy może wbrew zakazowi wyruszy na poszukiwanie runa i przyjaciela Grovera na własną rękę? Da rade pokonać pułapki zastawione przez Luke’a? Przezwycięży swoje lęki? Stanie po stronie dobra, a może zła?
Z reguły kontynuacje są słabsze, ale czasem zdarzają się wyjątki. „Morze potworów” jest jednym z nich. Autor utrzymał poziom i nie zawiódł. Ta część tak samo jak pierwsza wciągnęła i zachwyciła. Znowu przenosimy się do świata bogów i możemy na nowo zapoznać się z mitologią tylko w sposób ciekawszy i zabawniejszy. W książce są też inne tematy wplecione w fabułę. Jednym z nich jest akceptacja. Percy musiał nauczyć się akceptować Taysona jako brata mimo, że wszyscy dookoła się z niego wyśmiewali. W książce znajdujemy też momenty gdy bohaterowie muszą wybierać i coś poświęcać. Oprócz tego powieść jest pełna przygód i tajemnic, które wciągają czytelnika. Język, którym posługuję się autor jest łatwy w odbiorze co ułatwia też czytanie.
Polecam ją wszystkim. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy tu do czynienia z mieszaniem się dwóch światów. Możemy przeżyć przygody, o których nam się nie śniło. Mamy też niezłą powtórkę z mitologii.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Galeria Książki!
*str. 199
Autor: Rick Riordan
Tytuł: Morze potworów
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: październik 2009
Liczba stron: 276
„- Czy ty się nigdy nie czujesz tak, jakby na całym świecie naprawdę panował totalny bałagan? A my moglibyśmy zbudować wszystko całkiem od nowa? Koniec z wojnami. Żadnych bezdomnych. I nigdy więcej zadawania lektur na wakacje.”*
Trudno nam akceptować czasem nowe sytuacje zwłaszcza jeśli zjawiają się jak grom z jasnego nieba. Czasem czujemy, że choć byśmy chcieli nie...
2013-05-16
Świat herosów w pigułce
„Niebezpiecznie jest być istotą półkrwi. Strasznie. Zwykle na końcu ginie się w jakiś paskudny i bolesny sposób. Jeśli jesteś zwykłym dzieckiem, które czyta tę książkę jako kolejną powieść przygodową, to super. Czytaj sobie do woli. Zazdroszczę Ci przekonania, że nic takiego nigdy się naprawdę nie wydarzyło. Ale jeśli rozpoznasz się na jej kartkach - jeśli poczujesz, że jej słowa coś w tobie poruszyły - natychmiast ją odłóż. Możesz być jednym z nas. A wystarczy, że się tego dowiesz... Wtedy to już tylko kwestia czasu, kiedy oni też to wyczują i przyjdą po ciebie. Nie mów wtedy, że cię nie ostrzegałem.
Percy Jacson”*
„Przewodnik po świecie herosów” składa się z ośmiu rozdziałów, które są zatytułowane: „Percy Jacson”, „Życie w obozie herosów”, „Bogowie i duchy przyrody”, „Bestie i potwory”, „Labirynt”, „Podziemie”, „Boski magazyn” oraz „Kompendium”. Każda z części mówi odpowiednio o czymś innym związanym, oczywiście, ze światem herosów. Książka liczy sobie niecałe sto pięćdziesiąt stron, ale zawiera mnóstwo informacji o olimpijczykach i wszelkiego rodzaju mitycznych stworzeniach czy potworach. Informacje, diagramy oraz mapy, których jest dużo w tej publikacji, przybliżają ten mitologiczny świat i pozwalają uzupełnić lub utrwalić nabyte informacje.
O mojej fascynacji tym autorem nie muszę już chyba wspominać, prawda? Uwielbiam go za to jak umiejętnie posługuje się mitologią i tworzy opowieści od których nie można się oderwać. Chyba nigdy mi się nie znudzą jego publikacje, na które zawsze niecierpliwie wyczekuję. Ostatnimi czasy miałam możliwość przeczytania jego trzech publikacji, w tym właśnie „Przewodnik po świecie herosów”, które są tak jakby uzupełnieniem dobrze wszystkim znanych serii. Nie zachwyciły mnie one tak jak normalne powieści, ale nie były też najgorsze. Zaczną może jednak od początku i skupię się na odpowiedniej książce.
Po tym jak zapoznałam się z dwoma innymi dodatkami autorstwa Riordana nie robiłam sobie zbytnich nadziei co do tej publikacji. Wiedziałam, że mimo obaw muszę choćby na nią zerknąć, bo nie wytrzymam z ciekawości. Okazało się, że brak jakichkolwiek oczekiwań sprawił, że książkę czytało mi się nawet przyjemnie i koniec końców oceniłam ją wyżej niż poprzednie. Dużym plusem powieści okazała się być oprawa graficzna, która przyciąga oko oraz ilustracje umieszczone wewnątrz. Piękne, kolorowe, przykuwające uwagę. Fajnie było przypomnieć sobie co nie co z tego świata, a nawet dowiedzieć się czegoś nowego. Riordan postarał się przy tworzeniu tego przewodnika i faktycznie umieścił w nim wszystko co najciekawsze. Dodatkową atrakcją dla lubiących mapy oraz diagramy okaże się duża ich ilość w tym wydaniu.
Ponieważ książka nienależny do najgrubszych, a i tekstu nie ma zbyt wiele przeczytałam ją w niecałe pół godziny. Obyło się bez jakichś wielkich emocji, ale nie poczułam rozczarowania. Było lekko, łatwo i przyjemnie, ale bez szału. Nie mogłam się za to oderwać od ilustracji, które były naprawdę, według mnie, świetne.
„Przewodnik po świecie herosów” mimo wszystko spodoba się fanom twórczości Ricka Riordana. Książka jest ładnie wydana, zawiera mnóstwo informacji oraz rysunków. Osobiście wolę autora w normalnych powieściach, ale takie publikacje są dobre.
*str. 8
Świat herosów w pigułce
„Niebezpiecznie jest być istotą półkrwi. Strasznie. Zwykle na końcu ginie się w jakiś paskudny i bolesny sposób. Jeśli jesteś zwykłym dzieckiem, które czyta tę książkę jako kolejną powieść przygodową, to super. Czytaj sobie do woli. Zazdroszczę Ci przekonania, że nic takiego nigdy się naprawdę nie wydarzyło. Ale jeśli rozpoznasz się na jej kartkach...
2013-05-06
2013-04-11
Z pamiętników półbogów
„Przejrzałem w myśli piknikową listę. Miękki kocyk? Odhaczone. Ulubiona pizza Annabeth, z dodatkowymi oliwkami? Odhaczone. Czekoladki nadziewane toffi z „La Maison du Chocolat”? Odhaczone. Słodzona woda gazowana o cytrynowym posmaku? Odhaczone. Broń na wypadek nagłej i niespodziewanej apokalipsy? Odhaczone.”*
Bycie półbogiem nie jest wcale takie fajne, jak mogłoby nam się wydawać. Przeżywanie niesamowitych przygód, poznawani nowych ludzi i miejsc oraz posiadanie pewnych umiejętności jest bardzo ciekawe, ale jest też druga strona medalu. Trzeba nieustannie walczyć z potworami, uciekać i nie jest się pewnym jutra, pozbawionym perspektyw i często bezpiecznego miejsca, w którym można byłoby się schronić. Jak to w normalnym życiu, różnie bywa…
Publikacja ta składa się z czterech, nigdy dotąd nie opublikowanych, opowiadań, których bohaterami są dobrze nam znane postacie z cykli „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” oraz „Olimpijscy herosi”. Pierwsze opowiadanie nosi tytuł „Pamiętnik Luke'a Castellana”, dowiadujemy się z niego jak Luke i Thaila spotkali Annabeth i wyjaśnia po trochu jego postępowanie w serii „Percy Jakson…”. Kolejne, „Percy Jackson i laska Hermesa”, jak się domyślacie mówi o Percym. Hermesowi ukradli jego laskę i syn Posejdona musi ją jak najszybciej, a do tego pocichł odnaleźć. Zaś w „Leo Valdez i pościg za Bufordem” ponownie spotykamy Piper, Jasona i Leo. Trójka przyjaciół musi odnaleźć stolik, który uciekł ponieważ Leo wyczyścił go Ajaksem. Jego odnalezienie jest bardzo ważne ponieważ w szufladzie znajduje się element statku, bez którego Argo II może wybuchnąć. Ostatnie powiadanie jest napisane przez syna Ricka Riordana i nosi tytuł „Syn magii”. Tłumaczy nam ono skąd bierze się Mgła i jak działa. Prócz tych opowiadań książka zawiera różne zagadki, diagramy oraz łamigłówki. Jest też kilka rysunków przedstawiających naszych ulubieńców oraz wywiad z wężami Hermesa, Marthą i Gregiem.
Dzięki twórczości Rica Riordana ponownie zapoznałam się z mitologią i to wowiele przyjemniejszy sposób niż na lekcjach. Z wielką radością i przyjemnością pochłaniam kolejne jego publikacje przypominając sobie przy tym różne mity. Jestem wielką fanką tego pisarza i muszę zapoznać się z wszystkimi jego książkami. Do tej pory żadna publikacja, jaką przeczytałam mnie nie zawiodła, ale czy tak samo było przy okazji czytania „Pamiętników półbogów”?
Muszę z przykrością stwierdzić, że nie porwała mnie ta książka. Opowiadania nigdy nie należały do mojej ulubionej formy wypowiedzi, bo zanim cokolwiek zaczyna się dziać to już jest koniec. Nie ma kiedy wczuć się w historię, zżyć z bohaterami i poczuć cokolwiek. Miałam wielką nadzieje, że Riordan tego uniknie, ale niestety tak się nie stało. Owszem, miło było znowu spotkać całą ferajnę, ale zabrakło mi tu łamigłówek, strasznych potworów i emocjonujących walk. Nie do tego mnie przyzwyczaił amerykański powieściopisarz. Mimo tego, że lekki styl pisania autora pozostał bez zmian i dialogi nadal emanują poczuciem humoru i lekką formą przekazu, opowiadania zdają się być... banalne. Są pozbawione fabuły i jakiejś bardziej wartkiej akcji i niezapomnianych wrażeń. Najbardziej jednak boli mnie to w jaki sposób zostali potraktowani bohaterowie, potraktowane je po macoszemu, przez co są słabo zarysowani i tacy nijacy. Dodatki w postaci łamigłówek i tym podobnych niezbyt mnie zaciekawiły i tylko zerknęłam na nie okiem. Za to bardzo podobał mi się wywiad z wężami Hermesa, lekki i ironiczny, pośmiałam się przy nim. Spodobały mi się również obrazy przedstawiające moje ulubione postacie, zostały bardzo fajnie ukazani.
To chyba najgorsza, nie wróć, to z pewnością najgorsza pozycja tego autora, jaką przyszło mi czytać i jestem odrobinę tym faktem zawiedziona. Co prawda czytało mi się szybko i jakieś tam zainteresowanie tym wszystkim było. W końcu to mimo wszystko Riordan i jakieś zalążki tego do czego mnie przyzwyczaił znalazłam w tej publikacji. Fakt, nie było tak jak zawsze wybuchu emocji, wypieków na twarzy i nerwowego obgryzania paznokci, ale nie było też tragicznie. Było… no przeciętnie było. Dużym plusem, podnoszącym ocenę było opowiadanie Haley'a Riordana. Opowiadanie jest napisane lekkim, niebanalnym językiem. Widać, że Haley zna się na mitologii i posiada bogatą wyobraźnię. Jego wytłumaczenie istnienia Mgły trafiło do mnie z miejsca. Ma on swój indywidualny sposób pisania i szczerze powiem, że chętnie przeczytałabym coś jego w dłuższej formie, bo te opowiadanie było jak przekąska czy też tylko posmakowanie by przekonać się czy jest dobre.
Reasumując, mogę powiedzieć, że „Pamiętniki półbogów” nie są tym co dotychczas serwował Riordan swoim czytelnikom, ale fani jego twórczości z pewnością nie pożałują zapoznania się z nią. Spodoba się też zwolennikom krótkiej formy wypowiedzi oraz wszelakiej maści łamigłówek. Ostrzegam tylko, żeby nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań, lepiej mile się zaskoczyć niż niemile rozczarować.
*cytat pochodzi z „Pamiętniki półbogów” R. Riordan
Z pamiętników półbogów
„Przejrzałem w myśli piknikową listę. Miękki kocyk? Odhaczone. Ulubiona pizza Annabeth, z dodatkowymi oliwkami? Odhaczone. Czekoladki nadziewane toffi z „La Maison du Chocolat”? Odhaczone. Słodzona woda gazowana o cytrynowym posmaku? Odhaczone. Broń na wypadek nagłej i niespodziewanej apokalipsy? Odhaczone.”*
Bycie półbogiem nie jest wcale takie...
2012-05-19
2012-11-19
„- Tak się cieszę, ze tu jesteście - powiedziała Afrodyta. - nadchodzi wojna. Rozlew krwi jest nieunikniony. Można zrobić tylko jedno.
- Och... ale co? - zapytała Annabeth.
- Co? Oczywiście napić się herbaty i pogawędzić. Chodźcie!”*
Bycie herosem nie jest w cale takie fajne. Jesteś nadpobudliwy, co prowadzi do tego, że się z ciebie wyśmiewają i wytykają palcami. A gdy dorastasz jakieś potwory za wszelką cenę chcą cię zabić. No nic przyjemnego. Ale, ale! Może być jeszcze gorzej, może się okazać, że to od ciebie będą zależeć losy świata - od ciebie i twoich przyjaciół. Niektórzy bogowie mają plany…
Annabeth, Leo, Piper i Jason przybywają do Obozu Jupitera na wojennym okręcie Argo II. Obawiają się, że gdy rzymianie zobaczą ten okręt pomyślą, że są atakowani. Jedyna szansa w Jasonie, który jest rzymianinem, a zarazem jednym z pretorów obozów. A Annabeth liczy na to, że w końcu odnajdzie swojego chłopaka Percy’ego. Celem tej wizyty jest próba pogodzenia dwóch obozów, nie lubiących się, które do tej pory nie wiedziały o sobie dzięki Mgle. Siedmioro herosów musi wyruszyć ta niebezpieczną misję, której celem jest zamknięcie Wrót Śmierci. Mają w niej brać udział grecy i rzymianie. Czy jest możliwe żeby dwa znienawidzone obozy ze sobą współpracowały? Jak rzymianie przywitają nowo przybyłych? Czy ta misja ma szansę powodzenia?
Jak już wspomniałam w ostatniej recenzji cenie sobie pióro Ricka Riordana. Potrafi wzbudzić zainteresowanie mitologią, trochę jakby uczy, bawi i do tego zapewnia doskonałą rozrywkę na kilka dni. Każda jego książka to niesamowite przygody, które może nie zawsze dobrze się kończą, ale zawsze pozostaje nadzieja. Pełne brawurowej akcji oraz dialogów, które w szczególności bawią ale i zdumiewają i dają trochę do myślenia.
Poprzednie dwie części „Olimpijskich Herosów” szybko stały się moimi ulubionymi pozycjami z wielu względów. Szybko przekonałam się, że „Znak Ateny” również trafi na tę listę. Tak jak w przypadku pierwszych dwóch tomów i ten był przepełniony wartką oraz zaskakującą akcją. Nie zabrakło również opisów obrazujących z detalami tego co się akurat dzieje. No i dialogi między bohaterami! Nie raz uśmiałam się przez sprzeczki przyjaciół. Riordan stawia na naturalność i stara się by świat, w którym to wszystko się dzieje nie wyglądał sztucznie. Dba o szczegóły oraz o to by wszystko miało ręce i nogi. Nie znajdziemy tam nic nie na miejscu. Niektóre wyjaśnienia, nie zawsze muszą się nam podobać, ale widać, że Autor doskonale przygotował się do swojej pracy. Ponownie spotykamy się z trzecio osobową narracją, co bardzo lubię. Dzięki temu całą historię poznajemy z różnych punktów widzenia.
Grupa półbogów nie miała wyznaczonego przywódcy co czasem prowadziło do zabawnych lub trochę mniej nieporozumień między nimi. Skutkiem tego było również osobista walka ze swoim brakiem wiary w siebie czy obawa o życie swoje i przyjaciół. Zazwyczaj ktoś przewodził, a tu tego niema. Herosi mogą być manipulowani przez bogów, ale jeśli chodzi o przyjaciół, stają się stanowczy i starają się rozwiązać sprawy po swojemu. Każde z nich jest inteligentne i sprytne. Nie brak im też sprytu oraz hartu ducha. Mimo różnych charakterów i sposobów bycia są dla siebie wsparciem. Razem tworzą zgraną paczkę, która tworzy czasem szalone pomysły, ale zrobią wszystko by wykonać zadanie. Wspólnie przeżyte chwile zbliżają ich do siebie, zacierają dawne postawione granice niechęci i sprawiają, że nawet w beznadziejnych sytuacjach jest nadzieja.
Pomimo tylu napisanych książek o herosach z każdą nową pojawia się coś nowego i intrygującego. Pojawiają się nowe postacie, problemy. Nowe przygody i fascynujące opowieści. Nie w nich miejsca na nudę czy monotonie. Na każdej stronie czeka nas moc wrażeń i niespodzianek. Tak, amerykański powieściopisarz wiecznie zaskakuje i wyciąga jakieś asy z rękawa. Coś czuję, że jeszcze nie raz tak będzie.
Po raz kolejny Rick Riordan sprawił, że przepadłam na długie godziny w świecie bogów i herosów. W świecie pełnych potworów, dziwnych umiejętności oraz niebezpiecznych przygód. Wszystko sprawiło, że z zapartym tchem, błyskiem w oku i niecierpliwością przewracałam kolejne strony. Chciałam więcej i więcej. Żyłam ich przygodami, wraz z nimi je przeżywałam. To niesamowite jak można wczuć się w czytaną powieść. Gdy ktoś z grupy przyjaciół był w niebezpieczeństwie wraz z innymi głowiłam się jak by tu wybawić go z opresji. Nie inaczej też było z tajemnicami, wskazówkami czy zagadkami. Książka wzbudza przeróżne emocje, do tego bardzo intensywne.
„Znak Ateny” jest kontynuacją która trzyma poziom poprzednich tomów. Nadal zaskakuje i sprawia, że serce szybciej bije. Jest oryginalna, zresztą jak wszystkie książki tego pisarza. Niesamowite przygody wywołujące napięcie, ciarki na plecach. Czasem bawi, przeraża, a nawet wzrusza.
*str. 217
„- Tak się cieszę, ze tu jesteście - powiedziała Afrodyta. - nadchodzi wojna. Rozlew krwi jest nieunikniony. Można zrobić tylko jedno.
- Och... ale co? - zapytała Annabeth.
- Co? Oczywiście napić się herbaty i pogawędzić. Chodźcie!”*
Bycie herosem nie jest w cale takie fajne. Jesteś nadpobudliwy, co prowadzi do tego, że się z ciebie wyśmiewają i wytykają palcami. A gdy...
2012-11-15
„- Dzięki, Hazel – powiedział. – A… co właściwie oznacza to.. to poręczenie za mnie?
- Gwarantuję, że będziesz się dobrze zachowywał. Uczę cię regulaminu, odpowiadam na twoje pytania, zapewniam, że nie przyniesiesz wstydu legionowi.
- A… jak zrobię coś złego?
- Wtedy zabiją i mnie i Ciebie. Jesteś głodny? Chodźmy coś zjeść.”*
Budzisz się pewnego dnia nic nie pamiętając. Koś właśnie uświadomił cię, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Ta tajemnicza istota nauczy cię walczyć i powie co musisz uczynić. Zadanie jest bardzo niebezpieczne, a brak pamięci niczego nie ułatwia. Niby czujesz, że to żadna nowość w twoim życiu, ale pamięć jest jak czarna dziura. Przed tobą przygoda, która może zmienić losy całego świata...
Percy znalazł się w dość nietypowej sytuacji. Jedyne co pamięta to swoje imię i Annabeth. Czuje, że jest ona kim ważnym dla niego. Gdy pewnego dnia się obudził wilczyca Lupa wyjaśniła mu, że jest herosem i stoi przed nim ważne zadanie. Musi odbyć wędrówkę podczas, której czekają go przeróżne wyzwania. Okazuje się, że zabite potwory od razu odradzają się na nowo. Istnieje też drugi obóz herosów, który jest celem syna Posejdona. Czy chłopak odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Istnieje możliwość przekonania do siebie odwiecznych wrogów? Odzyska pamięć? Co jeszcze bogowie Olimpu przygotowali dla niego i jego przyjaciół?
Cenie sobie twórczość Riordana. Lubię w niej to, że w tak fantastyczny sposób przybliża nam sylwetki bogów. W trakcie czytania jego książek zapamiętałam więcej niż z „Mitologii” Parandowskiego, którą sobie cenię. Autor wprawdzie ubarwia mity, ale z pewnością trzyma się faktów co jest z pewnością wielkim plusem. Pisze w wielkim stylu i z wielkim zamiłowaniem przez co zdobywa coraz szersze grono czytelników.
Czytelnik może być pewny, że sięgając po jego powieści na brak wrażeń nie będzie mógł narzekać. No, ja nie narzekam. Za każdym razem dostaję dawkę niesamowitych przeżyć pełnych emocji, wartkiej i zaskakującej akcji, dialogów oraz opisów, które pobudzają wyobraźnie. Do tego humor w sytuacjach gdy najmniej się tego spodziewam. Wszystko dzieje się w naszym świecie, ale fabuła jest tak skonstruowana, że nic nie wydaje się sztuczne. Wszystko jest logiczne i do wyjaśnienia, co prawda czasem musimy na te wyjaśnienia poczekać, ale to tylko wzbudza jeszcze większą ciekawość. Opowieść jest prowadzona w narracji trzecio osobowej i całość poznajemy z punktu widzenia Hazel, Franka oraz Percy’ego. Zabieg ten ukazuje nam wszystko z różnego punktu widzenia, ale nie tylko. Mamy też dzięki temu możliwość wglądu w to co ta trójka myśli i czuje, a nie koniecznie chce by ujrzało to światło dzienne.
Ci co czytali „Zagubionego herosa” znają powód utraty pamięci Percy’ego. To jest w sumie jedyna wiadoma w tej powieści. Od samego początku bowiem nic nie jest do przewidzenia, a chłopak wraz z dwójką nowo poznanych przyjaciół przeżywa niesamowite chwile. Spotykają na swojej drodze przeróżne istoty, które na nich czyhają. W związku z tym muszą nauczyć się wierzyć w swoje umiejętności i mieć zaufanie do kompanów misji. Z strony na stronę działo się coraz więcej i aż niewiarygodne czasem było to co ta trójka robiła. W obliczu przeznaczenia i wydawać by się mogło sytuacji bez wyjścia wpadali na szalone pomysły, aby tylko uchronić któregoś z przyjaciół.
Riordan w każdej swojej pozycji podkreśla jak ważne jest zaufanie, przyjaźń i dokonywanie swoich wyborów. W tej części też tego nie brakowało. Bohaterowie mimo, że czasem prawie się nie znają muszą sobie ufać, bo tylko to pozwala im przeżyć wiele niebezpiecznych chwil. Świadomość, że nie są z tym sami pozwala im trochę odetchnąć, no i fakt, że ma się przyjazną duszę obok podnosi na duchu. Hazel, Percy i Frank są kimś ważnym dla misji, tej i następnej, która ich czeka. Z czasem zaczyn to do nich dociera, zamierzają uczynić wszystko co w ich mocy, przy czym nie zawsze tak jak ktoś sobie życzył. Każde z nich samo może zginąć, ale nie pozwoli skrzywdzić drugiego.
Podoba mi się to, że Autor za każdym razem wprowadza do fabuły postacie, które tylko wszystko urozmaicają. Tak samo jak dobrze znane nam już postacie, nowe są pełne życia oraz zaskakujące. Mają swoje tajemnice, które czasem są dla nich wstydliwe. Każda postać charakteryzuje się czymś innym, cechują się różnymi poglądami, zachowaniem czy sposobem bycia. Razem jednak tworzą zgraną paczkę przyjaciół, którzy są w stanie znieść bardzo dużo. Każde z nich przez swoje „zdolności” miało problemy w przeszłości: wyśmiewane, wytykane, zastraszane robili wszystko by nie być widocznym. Teraz pełni kompleksów muszą zrozumieć, że są ważni i potrzebni.
Jestem zachwycona. Tak jednym zdaniem mogłabym opisać wrażenia po przeczytaniu tej książki. Od samego początku zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i z zapartym tchem śledziłam kolejne zdarzenia. Wraz z bohaterami przeżywałam ich wzloty i upadki. Wraz z nimi śmiałam się, denerwowałam i próbowałam rozwikłać wszelkie zagadki. Co chwile szczerzyłam się do książki lub wybuchałam śmiechem. Długo mi się ją czytało, ale nie żałuje ani jednej chwili spędzonej z tą pozycją.
„Syn Neptuna” to obowiązkowa lektura dla fanów Ricka Riordana oraz książek pełnych wrażeń. Zapewniam, że tu ich nie zabraknie. Pełna humoru, zabawnych, ale i niebezpiecznych zdarzeń. Czytelnik całym sobą angażuje się w poznawaną historię i z żalem zamyka książkę.
*str. 88
„- Dzięki, Hazel – powiedział. – A… co właściwie oznacza to.. to poręczenie za mnie?
- Gwarantuję, że będziesz się dobrze zachowywał. Uczę cię regulaminu, odpowiadam na twoje pytania, zapewniam, że nie przyniesiesz wstydu legionowi.
- A… jak zrobię coś złego?
- Wtedy zabiją i mnie i Ciebie. Jesteś głodny? Chodźmy coś zjeść.”*
Budzisz się pewnego dnia nic nie pamiętając....
2011-09-15
„ – Może rąbnę ich tylko raz, co?
– Nie.
– Pójdźmy na kompromis, dobra? Najpierw ich zabiję, a jeśli się okaże, że nie byli naszymi wrogami, przeproszę.”*
Żyli nieświadomi tego co ich czeka. Nagle trafiają do miejsca, które nie powinno istnieć, dowiadują się prawdy o sobie, która jest szokująca. Mało tego mają misję do spełnienia od której dużo zależy.
Jasona, Piper i Leo poznajemy w momencie gdy wraz grupą rówieśników jadą na wycieczkę. Gdy Jason się budzi niczego nie pamięta i nie rozumie co robi w tym miejscu. W Wielkim Kanonie zaczyna się straszna burza. A to co się dzieje podczas jej trwania jest… nieprawdopodobne. Dzieciaki zostają zaatakowani przez dziwne potwory. Ten pierwszy zdziwiony stwierdza, że ma broń i potrafi się nią posłużyć. Wiedza ta umożliwiła im uratowanie siebie i przeżycie.
Trzech bohaterów ma mnóstwo pytań, na które znajdą odpowiedz tylko w tajemniczym Obozie Herosów. Na miejscu okazuje się, że są herosami (półbogami, a półludźmi), a ich przybycie do obozu nie jest takie nie spodziewane, a wręcz zaplanowane. Jest nowa przepowiednia i misja, którą właśnie nowoprzybyli mają wykonać. Ich zadaniem jest uratować porwaną Herę oraz uratować świat przed czymś potężniejszym niż Olimp.
Każde z bohaterów ma swoje zmartwienia Piper, aby uratować ojca musi zdradzić przyjaciół. Utrata pamięci u Jasona też jej nie pomaga. Leo zastanawia się czemu jego mama chciała go zabić i czy jest w nim coś wartościowego? Jason…musi odzyskać pamięć i dowiedzieć się czemu płynnie mówi po łacinie i do greckich bogów zwraca się ich rzymskimi imionami.
Co zrobią bohaterowie, jak odnajdą się w nowej rzeczywistości? Jak to wszystko na nich wpłynie i czy odnajdą odpowiedzi na swoje pytania? Czy Piper zdradzi przyjaciół, a Jason zdąży wykonać misję?
Znowu się nie zawiodłam na twórczości Riordana. I tym razem dał nam książkę pełną przygód, akcji i niespodziewanych zwrotów akcji. Pamiętacie Obóz Herosów z serii o Percym? Tu taj te ż się w nim znajdziemy i spotkamy Annabeth, pana D. i wiele innych dobrze nam już znanych postaci. Występuje też tu dużo bogów olimpijskich, ale wszytko jest ładnie i czytelnie rozpisane, a jakby ktoś się pogubił na końcu książki jest spis bogów występujących w niej.
Tym razem nie ma jednego głównego bohatera, a akcja toczy się wokół trójki przyjaciół. Razem od początku do końca dążą do zakończenia misji i rozwiązania własnych problemów oraz odnalezieni odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Każde z nich jest inne od drugiego, ale razem mimo przeszkód tworzą zgraną paczkę. Przygoda jest pełna humoru, niebezpieczeństw, szalonych decyzji oraz napięcia. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybką i z prawdziwą przyjemnością.
Jestem zachwycona i polecam całym sercem wielbicielom serii o Percym czy też mitologii. Humoru jak już wspomniałam też nie zabraknie. A zakończenie? Ja już chce drugi tom!
*cytat pochodzi z książki
„ – Może rąbnę ich tylko raz, co?
– Nie.
– Pójdźmy na kompromis, dobra? Najpierw ich zabiję, a jeśli się okaże, że nie byli naszymi wrogami, przeproszę.”*
Żyli nieświadomi tego co ich czeka. Nagle trafiają do miejsca, które nie powinno istnieć, dowiadują się prawdy o sobie, która jest szokująca. Mało tego mają misję do spełnienia od której dużo zależy.
Jasona, Piper i...
„Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi. Jeśli czytasz te słowa, bo myślisz, że możesz być taki jak ja, to dam Ci dobrą radę: zamknij natychmiast tę książkę. Uwierz w każde kłamstwo, jakie opowiedzieli Ci mama i tato na temat Twoich urodzin, i postaraj się zwyczajnie przeżyć życie. (…)
Ale jeśli rozpoznasz się na tych kartkach – jeśli poczujesz, że jej słowa coś w Tobie poruszyły – natychmiast ją odłóż. Możesz być jednym z nas. A wystarczy, że się tego dowiesz… Wtedy to już tylko kwestia czasu, kiedy oni też to wyczują i przyjdą po Ciebie.
Nie mów wtedy, że Cię nie ostrzegałem.” *
Tymi słowami Rick Riordan, amerykański pisarz, autor powieści kryminalnych oraz powieści fantasy dla młodzieży zaczyna pierwszy tom serii Percy Jacson i Bogowie Olimpijscy. I trzeba tu przyznać, że autor wiedział jak zaciekawić czytelnika.
Percego poznajemy w momencie gdy uczy się w Yancy Academy – prywatnej szkole z internatem. Dwunastolatek ma nieustające kłopoty w szkole co prowadzi do tego, że obecna szkoła jest już którąś z kolei. Żeby było mało podejrzewa się go o ADHD i dysleksje. Przez nadpobudliwość wpada cały czas w tarapaty. W obecnej szkole chwilowo się utrzymuje. Lecz do czasu…
Jedna wycieczka zmienia wszystko. Coś się wydażyło coś niesamowitego. Pani Dodds, nauczycielka matematyki zmienia się w coś przerażającego. A Pan Brenner, nauczyciel mitologii daje mu długopis daje mu długopis, który tak naprawdę jest mieczem za pomocą, którego niszczy p. Dodds. Chłopiec jest zdezorientowany, tym bardziej, że nikt nie pamięta żadnej p. Dodds. Tylko Grover przyjaciel dwunastolatka jakoś dziwnie się zachowuje… Percemu wydaje się jakby coś się zmieniło. Na skutek dziwnych zdarzeń trafia na Wzgórze Herosów gdzie dowiaduje się, że sam nim jest, a bogowie tacy jak Zeus czy Atena wciąż istnieją! Zaś Grover jest satyrem… Poznaje też innych herosów, zaprzyjaźnia się nawet z jedną heroiką Annabeth. Tu zaczyna się prawdziwa przygoda… Przydzielenie do właściwego domu, szkolenia… i misja… Ale tego już nie zdradzę ;)
Muszę przyznać, semitologię czytałam chyba w pierwszej licealnej klasie i ciężko mi to szło. Jednak wiedza została. „Złodziej pioruna” ją odświeżył i jakby nie było przedstawił w ciekawszy sposób. Jak już na początku wspominałam pierwsza strona mnie bardzo zaintrygowała, a dalej? Było tylko lepiej! Książka jest napisana w sposób ciekawy i przemyślany. Język jest łatwy w odbiorze co powoduje szybkie czytanie. W książce nie brakuje też zabawnych momentów gdy Percy wraz z przyjaciółmi się przekomarzają. Percy jest ciekawą osobowością. Nie jest typowym grzecznym i cichym chłopcem. Potrafi pokazać, że ma swoje zdanie i nie da sobie w kasze dmuchać. W powieści nieustannie coś się dzieje.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Galeria Książki!
*str 7
Autor: Rick Riordan
Tytuł: Złodziej pioruna
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: maj 2009
Liczba stron: 358
„Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi. Jeśli czytasz te słowa, bo myślisz, że możesz być taki jak ja, to dam Ci dobrą radę: zamknij natychmiast tę książkę. Uwierz w każde kłamstwo, jakie opowiedzieli Ci mama i tato na temat Twoich urodzin, i postaraj się zwyczajnie przeżyć życie. (…)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAle jeśli rozpoznasz się na tych kartkach – jeśli poczujesz, że jej słowa...