-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
-
ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Biblioteczka
2020-07-06
2020-04-14
"Nie mówcie więc, że coś niszczę,
Nie mówcie mi, że coś szpecę
Bo moje myśli są czystsze
Niż wasze myśli i serca.
Tkwić chcę tu duszą i ciałem,
Spróbujcie mi to odebrać!
To miasto - ja zbudowałem
By mieć na starość gdzie żebrać...".
("Ballada żebracza")
Zbiór wierszy na trudne czasy...
Oczywiście, zawsze można posłuchać piosenek, ale J. K. nie wszystkie swoje teksty wyśpiewał.
Wiele z nich dziś... znów jest aktualnych.
Niestety.
A myślałem, że będę musiał kiedyś wnukom tłumaczyć "o co chodziło"...
"Nie mówcie więc, że coś niszczę,
Nie mówcie mi, że coś szpecę
Bo moje myśli są czystsze
Niż wasze myśli i serca.
Tkwić chcę tu duszą i ciałem,
Spróbujcie mi to odebrać!
To miasto - ja zbudowałem
By mieć na starość gdzie żebrać...".
("Ballada żebracza")
Zbiór wierszy na trudne czasy...
Oczywiście, zawsze można posłuchać piosenek, ale J. K. nie wszystkie swoje...
6 gwiazdek trochę "na wyrost"...
Albo...
Ponieważ "Zgodnie z planem" czyta się łatwo i przyjemnie... Jak zwykle Childa...
Ale...
Trochę się Jack Reacher, o przepraszam, Lee Child postarzał, więc fabuły jego powieści coraz bardziej przewidywalne. Niby to zawsze była jedna i ta sama książka, i za to Reachera lubiliśmy, ale... Poziomu nie trzyma. Już poprzednia, czyli "Czas przeszły" była średnia... Może czas zwolnić?
6 gwiazdek trochę "na wyrost"...
Albo...
Ponieważ "Zgodnie z planem" czyta się łatwo i przyjemnie... Jak zwykle Childa...
Ale...
Trochę się Jack Reacher, o przepraszam, Lee Child postarzał, więc fabuły jego powieści coraz bardziej przewidywalne. Niby to zawsze była jedna i ta sama książka, i za to Reachera lubiliśmy, ale... Poziomu nie trzyma. Już poprzednia,...
Lektura w sam raz na dziś...
Tytuł nieco zwodniczy, bo "Czarna śmierć" to nie tylko opis zarazy, która spustoszyła Europę w XIV wieku, zarazy tak właśnie zwanej, ale i innych, nawiedzających kontynent po wiek XVIII. Te następne epidemie przynajmniej są znane, wywołała je dżuma. Ale pierwsza? Dla uproszczenia także nazywa się tę chorobę dżumą, ale objawy się nie zgadzają. Przynajmniej nie wszystkie. A już w jednym lekarze są zgodni - nawet dżuma nie pochłania tak wielu ofiar (dla przypomnienia, zmarła jedna trzecia mieszkańców Europy).
Czym więc była "czarna śmierć"?
Ha!
Odpowiedzi w książce nie ma, ale i tak warto ją przeczytać, umilając sobie czas aż dopadnie nas koranowirus...
Tytułem puenty: raz jeden jedyny Bóg spojrzał na nas łaskawym okiem. Czarna śmierć na ówczesne ziemie polskie nie dotarła, może więc stąd taki skok cywilizacyjny za czasów Kazimierza Wielkiego?
Lektura w sam raz na dziś...
Tytuł nieco zwodniczy, bo "Czarna śmierć" to nie tylko opis zarazy, która spustoszyła Europę w XIV wieku, zarazy tak właśnie zwanej, ale i innych, nawiedzających kontynent po wiek XVIII. Te następne epidemie przynajmniej są znane, wywołała je dżuma. Ale pierwsza? Dla uproszczenia także nazywa się tę chorobę dżumą, ale objawy się nie...
Robert Thurston raczej bez emocji snuje "podróż" przez wieki polowań na czarownice, więc nie jest lektura "wciągająca", którą czyta się jak powieść. Ale słowo "beznamiętnie" jest tu kluczowe. Bo łatwo epatować opisem tortur, którym poddawane były kobiety oskarżone o czary, jednak "suche fakty" bywają nie mniej przerażające. A tych w "Polowaniach na czarownice" jest aż (miejscami) za dużo.
Straszne!
...i nie myśl Polaku drogi, ze nasi przodkowie byli bez winy...
Tolerancję to my mieliśmy, i nadal mamy jedynie na sztandarach i od święta...
Robert Thurston raczej bez emocji snuje "podróż" przez wieki polowań na czarownice, więc nie jest lektura "wciągająca", którą czyta się jak powieść. Ale słowo "beznamiętnie" jest tu kluczowe. Bo łatwo epatować opisem tortur, którym poddawane były kobiety oskarżone o czary, jednak "suche fakty" bywają nie mniej przerażające. A tych w "Polowaniach na czarownice" jest...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cóż...
Albo zmęczenie materiału w spółce Preston & Child, co nie wróży najlepiej na przyszłość, albo (może się łudzę) chwilowy kryzys formy autorów.
"Miasto bezkresnej nocy" czyta się "bez bólu", lecz tak naprawdę "chwilę po" ma się ochotę jedynie zapalić papierosa i wyjść... Niewiele zostaje w pamięci...
I tyle napiszę, żeby siebie i innych bardziej nie dołować...
Cóż...
Albo zmęczenie materiału w spółce Preston & Child, co nie wróży najlepiej na przyszłość, albo (może się łudzę) chwilowy kryzys formy autorów.
"Miasto bezkresnej nocy" czyta się "bez bólu", lecz tak naprawdę "chwilę po" ma się ochotę jedynie zapalić papierosa i wyjść... Niewiele zostaje w pamięci...
I tyle napiszę, żeby siebie i innych bardziej nie...
Jako, że to drugi zbiór felietonów Kisiela, czyli Stefana Kisielewskiego, po który sięgnąłem po latach, nie będzie wiele "ode mnie"...
Zamiast tzw. recenzji. Taką oto perełkę znalazłem w zbiorze "Lata pozłacane, lata szare". Przytaczam fragmenty, bo opowieść dość długa:
„W owym czasie powodziło jej się coraz gorzej. Znajomi odwracali się od niej, twierdząc uporczywie, że nigdy w życiu jej nie widzieli. Nieznajomi, ujrzawszy ją z daleka skręcali w bok, chroniąc się przed jej widokiem w pierwszej lepszej bramie, w bezludnym zaułku (…). Wszyscy ją potępiali: i Zdrowy Rozsądek, i Racja Stanu, i Polityka, i Propaganda, i Dziejowa Konieczność, i Dobro Ogółu (…).
Szła, u kresu sił, przywalona ciężarem, ciężarem samotności.
Krystaliczny mróz unosił się w powietrzu (…), gdy usnęła przy drodze, aby nie obudzić się więcej.
Na drugi dzień odnaleźli ją dwaj przechodnie.
- Patrz, Nieznajoma zamarzła! Jest prawie naga. Kto to może być?
Tak, to była ona, wypędzona przez ludzi Naga Prawda”…
(Bajka o Nieznajomej, 1949)
Warto czytać, warto znów sięgnąć po Kisiela choć wiem, że z mojej strony to wołanie na puszczy czy walenie głową w ściany, bo tym od łopatą do głowy nie dorównam…
„Wszystko jest proste jak obręcz” – mawiał Stefan Kisielewski. Nic dodać, nic ująć.
Jako, że to drugi zbiór felietonów Kisiela, czyli Stefana Kisielewskiego, po który sięgnąłem po latach, nie będzie wiele "ode mnie"...
Zamiast tzw. recenzji. Taką oto perełkę znalazłem w zbiorze "Lata pozłacane, lata szare". Przytaczam fragmenty, bo opowieść dość długa:
„W owym czasie powodziło jej się coraz gorzej. Znajomi odwracali się od niej, twierdząc uporczywie,...
2019
Czytam entuzjastyczne recenzje…
Hmm…
Może miałem jakiś wybrakowany egzemplarz „Ludzi na drzewach”? Może ktoś podmienił zawartość i tylko okładki zostały oryginalne? Może brakowało w nim akapitów lub wręcz całych rozdziałów?
„Doktor Faustus na XXI wiek”. Wolne żarty.
„Skrzyżowanie reportaży „National Geographic” i „Jądra ciemności” Conrada”. Że jak?!
Hanya Yanagihara tak się ma do Josepha Conrada, jak Sławomir do The Beatles…
Szkoda czasu...
Czytam entuzjastyczne recenzje…
Hmm…
Może miałem jakiś wybrakowany egzemplarz „Ludzi na drzewach”? Może ktoś podmienił zawartość i tylko okładki zostały oryginalne? Może brakowało w nim akapitów lub wręcz całych rozdziałów?
„Doktor Faustus na XXI wiek”. Wolne żarty.
„Skrzyżowanie reportaży „National Geographic” i „Jądra ciemności” Conrada”. Że jak?!
...
2020
„Oto oni, w błyszczących, dżetami ozdobionych strojach, z włosami ani zbyt krótkimi, ani zbyt długimi, w czarnych smokingach lekko przysypanych łupieżem, nieprawdziwi jak dekoracje kiepskiego teatru. (…) Na czym to polega, że umieli wyprzedzić Ewę Demarczyk i Grotowskiego, Bułhakowa i Szymborską? Wydaje się, że spotkanie tych bohaterów z publicznością jest spotkaniem dwóch obozów. „Polski zdziecinniałej”, która przeżyła złe czasy i rozsiadła się przed telewizorem. Ludzie pogrążeni w życiowym fałszu, dobrze zabezpieczeni konformiści, mali kłamcy zadowoleni z siebie, znajdują tu swoją sztukę. Rozleniwione życie trafia na rozleniwioną „sztukę” i zagłusza wyrzuty sumienia.”…
Czy to jest o Zenonie M. i jego aktualnym promotorze Jacku K?
Nie…
To „Świat nieprzedstawiony” Adama Zagajewskiego i Juliana Kornhausera z 1973 roku.
Trochę wstyd, że tę wydaną w 1974 roku książkę krytycznoliteracką złożoną z tekstów wybitnych poetów Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego przeczytałem dopiero teraz, zwłaszcza, że dziś wielu poetów czy pisarzy, o których mówili autorzy zniknęła w pomroce dziejów i nikt o nich nie słyszał, ale na swoje usprawiedliwienie – to kiedyś był „biały kruk”. Dzisiaj – chwała bibliotece internetowej Wolne Lektury, że takie Lektury przypomina i udostępnia, bo właśnie dzięki tej bibliotece udało mi się po latach "Świat nieprzedstawiony" przeczytać. Wreszcie...
„Oto oni, w błyszczących, dżetami ozdobionych strojach, z włosami ani zbyt krótkimi, ani zbyt długimi, w czarnych smokingach lekko przysypanych łupieżem, nieprawdziwi jak dekoracje kiepskiego teatru. (…) Na czym to polega, że umieli wyprzedzić Ewę Demarczyk i Grotowskiego, Bułhakowa i Szymborską? Wydaje się, że spotkanie tych bohaterów z publicznością jest spotkaniem dwóch...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
Ocenę „dobrą” wystawiam tylko dlatego, że lubię cykl „Expanse” i… mając nadzieję, że ósma część będzie lepsza.
„Wzlot Persepolis” jest jedną ze słabszych Jamesa S. A. Corey’a. Przewidywalna do bólu zarówno akcja, jak i zachowanie głównych bohaterów… Dość, nie będę się znęcał, dam autorom jeszcze jedną szansę…
Ocenę „dobrą” wystawiam tylko dlatego, że lubię cykl „Expanse” i… mając nadzieję, że ósma część będzie lepsza.
„Wzlot Persepolis” jest jedną ze słabszych Jamesa S. A. Corey’a. Przewidywalna do bólu zarówno akcja, jak i zachowanie głównych bohaterów… Dość, nie będę się znęcał, dam autorom jeszcze jedną szansę…
2020
„Japońskie Millenium” – napisał jakiś dowcipniś na okładce książki. Dobrze, że dodał „japońskie”. Nie jestem jakimś przesadnym wielbicielem twórczości Stiega Larssona, ale jedyne podobieństwo „Sześć cztery” do, dajmy na to, „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” to… objętość.
„Wciąga tak, że ponad 700 stron połyka się jak na wielkim głodzie” – napisała z kolei recenzentka „Książek”. „Na głodzie”…, tu chciałem być uszczypliwy, lecz się powstrzymuję.
Powieść Hideo Yokoyamy jest nudna, nieciekawa, akcja się wlecze jak serial „Korona królów” i jest równie wciągająca… Posłużę się cytatami ze skrzydełka książki, choć pewno wbrew intencji Wydawcy:
„Wymyka się wszelkim kryminalnym stereotypom” (The Washington Times) – bez wątpienia, wymyka,
„Czegoś takiego jeszcze nie czytałem” (The New York Times) – to za bardzo krytycznie, sięgnij Pan po Mroza,
„Zaskoczy nawet najbardziej uważnego czytelnika” (The Sunday Times) – oj, zaskoczy…
…
Ale może przesadzam. Może po prostu nie znam japońskiej kultury, bo gdybym ją poznam, to by mi się podobało…
(Wątpię, ale co mi tam)
„Japońskie Millenium” – napisał jakiś dowcipniś na okładce książki. Dobrze, że dodał „japońskie”. Nie jestem jakimś przesadnym wielbicielem twórczości Stiega Larssona, ale jedyne podobieństwo „Sześć cztery” do, dajmy na to, „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” to… objętość.
„Wciąga tak, że ponad 700 stron połyka się jak na wielkim głodzie” – napisała z kolei recenzentka...
Opowiedzieć o tej książce cokolwiek, to... będzie...zdradzić za dużo... Właściwie... To nie jest dobra książka, ale też... dobrze opisuje czasy, czyli lata 80.
Opowiedzieć o tej książce cokolwiek, to... będzie...zdradzić za dużo... Właściwie... To nie jest dobra książka, ale też... dobrze opisuje czasy, czyli lata 80.
Pokaż mimo to
„On i jemu podobni stworzyli w Polsce kastę służalców, którą obsypali zaszczytami i dobrem doczesnym za to tylko, że wyrzekli się mówienia prawdy”.
Zdanie z dziś?
Nie, Leopold Tyrmand początek lat sześćdziesiątych („Życie towarzyskie i uczuciowe”. A wydawać by się mogło, że książka straciła swoją aktualność dawno temu). Komunistom stworzenie tej kasty zajęło zaledwie kilka lat, nie dziwi więc, kiedy Kaczyński mówi, że „nowa polska elita władzy nie pracuje już dla naszych wrogów, a ci, którzy pracują, są napiętnowani i będą piętnowani dalej”, wszak „on i jemu podobni” stworzyli kastę służalców w niecałe cztery lata. W końcu skąd brać dobre, sprawdzone wzorce, jak nie z PRL-u? Mechanizm jest taki sam jak w latach 40. ubiegłego wieku, udało się wówczas, udaje się i teraz, bo przecież „kłamliwość nie jest związana z żadnym ustrojem, żyje we wszystkich. Tak samo wygodne tchórzostwo. Asekuranctwo.” (to także Tyrmand).
„On i jemu podobni stworzyli w Polsce kastę służalców, którą obsypali zaszczytami i dobrem doczesnym za to tylko, że wyrzekli się mówienia prawdy”.
Zdanie z dziś?
Nie, Leopold Tyrmand początek lat sześćdziesiątych („Życie towarzyskie i uczuciowe”. A wydawać by się mogło, że książka straciła swoją aktualność dawno temu). Komunistom stworzenie tej kasty zajęło zaledwie kilka...
Po słabym "Wzlocie Persepolis" trochę obawiałem się, co dalej, czytać-nie czytać, a tu miła niespodzianka. "Gniew Tiamat" jest jedną z lepszych w cyklu "Expanse". Spółka James S.A. Corey tym razem stanęła na wysokości zadania...
Co prawda (nie byłbym sobą, żeby nie "ponudzić") brakuje mi detektywa Millera, nawet jako "duch" wnosił delikatny powiew lekkości, humoru...
Po słabym "Wzlocie Persepolis" trochę obawiałem się, co dalej, czytać-nie czytać, a tu miła niespodzianka. "Gniew Tiamat" jest jedną z lepszych w cyklu "Expanse". Spółka James S.A. Corey tym razem stanęła na wysokości zadania...
więcej Pokaż mimo toCo prawda (nie byłbym sobą, żeby nie "ponudzić") brakuje mi detektywa Millera, nawet jako "duch" wnosił delikatny powiew lekkości,...