-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Biblioteczka
2020-08-10
2020-07-17
TO... To było długie.
Jak długie? Nie wiem. Może...Jakby każda strona odzwierciedlała milion lat życia TEGO. A co tam milion... miliard? Może. Nikt tego nie wie.
Może Żółw, ale cóż... żółwie bywają niezbyt rozmowne.
Siódemka to szczęśliwa liczba, ale niekoniecznie dla czytelników. Bo, powiedzmy sobie szczerze, zapamiętać siódemkę głównych bohaterów - jest to sztuka. Imiona mieszały mi się przez kilkadziesiąt stron. Ale gdy w końcu wskoczyły na swoje miejsca, całość maszynerii rozkręciła się na dobre. Miło (miło? naprawdę? czy ty się smarkaczu przypadkiem nie boi...) się to wszystko czytało. Chociaż nie... ściemniam.
Oczekiwałem horroru i horror dostałem, ale tak do 900 strony? Może. Znowu potwierdza się teza, że nieodkryte i tajemnicze przeraża najbardziej.
Nie, nie oczekuję, że zarzucisz czytanie po stronie numer 900. Czytaj dalej, tak jak ja. A raczej pochłaniaj. Bo może jeszcze coś przerazi bardziej niż krwawe wydarzenia poprzednich stron? Och, Panie King, oby tak było, oby tak było!
Miałem jeszcze napisać coś o końcu, ale... zapominam. Powolutku zapominam, co tam się stało. Chyba za jakiś czas... powrócę.
A Henry to szalony złodupiec pierwszej wody. Nienawidzę gościa, ech, ach. ;]
TO... To było długie.
Jak długie? Nie wiem. Może...Jakby każda strona odzwierciedlała milion lat życia TEGO. A co tam milion... miliard? Może. Nikt tego nie wie.
Może Żółw, ale cóż... żółwie bywają niezbyt rozmowne.
Siódemka to szczęśliwa liczba, ale niekoniecznie dla czytelników. Bo, powiedzmy sobie szczerze, zapamiętać siódemkę głównych bohaterów - jest to sztuka. Imiona...
2020-04-24
Nawet nie wiecie, jak dziwnie było usiąść za kierownicą po przeczytaniu tej książki. A co, jeśli...
(...jeśli nie będziesz sprawdzać mi oleju, kiedyś przestanę pracować i padnę. Zatrę się ze zgrzytem metalu. A wtedy będę musiała sama jakoś się sobą zająć... wiesz, co mam na myśli, tak? Weź nie wstawaj dzisiaj w nocy z łózka, co? Będzie dobrze, wierz mi... kochasz mnie, prawda? Bo mnie kochasz, nie? Wiem to, bo masz mnie kochać. Mnie nie da się nie kochać... mnie się nie opłaca nie kochać! Nie mógłbyś sobie na to pozwolić, nie, nie...)
...jeśli... Nie. To przecież niemożliwe, prawda?
Dla pewności jednak wleję lepsze paliwko.
I myjnia... o tak... myjnia...
Ale najpierw posłuchajmy radia.
Lubisz rock'n'rolla?
Nawet nie wiecie, jak dziwnie było usiąść za kierownicą po przeczytaniu tej książki. A co, jeśli...
(...jeśli nie będziesz sprawdzać mi oleju, kiedyś przestanę pracować i padnę. Zatrę się ze zgrzytem metalu. A wtedy będę musiała sama jakoś się sobą zająć... wiesz, co mam na myśli, tak? Weź nie wstawaj dzisiaj w nocy z łózka, co? Będzie dobrze, wierz mi... kochasz mnie,...
2019-12-20
Ciężki kawałek lektury. Nie wiem w sumie, dlaczego. Jest obszerna, to prawda, ale nie monstrualna. Czy to mnogość bohaterów, w których naprawdę można się pogubić? Być może.
Znów mamy napięty terminarz - wszystko dzieje się wszak tak szybko! Znów mamy zamkniętą, hermetyczną społeczność, Większość się zna bądź kojarzy. Większość z kimś ma sztamy, z kimś waśnie. Niektórzy dają się lubić od razu, inni po chwili, jeszcze inni nigdy. Klasyka, można rzec.
A żeby było jeszcze duszniej... dodajmy do tego więzienie!
Przyznam szczerze... radość sprawiły mi ostatnie strony. No, powiedzmy ostatnich 200 stron. Wcześniej to była udręka. Ale cóż... była krew, wybuchy i płomienie, tajemnica i rozterki, hepi end i ten mniej hepi... nie było źle, ale to tak z perspektywy zamknięcia okładki po raz ostatni.
Aha, a na koniec tylko powiem, że od teraz z większą uwagą będę wcinał watę cukrową. Trzeba uważać. Z materią "watopodobną" nie ma wszak żartów.
Ciężki kawałek lektury. Nie wiem w sumie, dlaczego. Jest obszerna, to prawda, ale nie monstrualna. Czy to mnogość bohaterów, w których naprawdę można się pogubić? Być może.
Znów mamy napięty terminarz - wszystko dzieje się wszak tak szybko! Znów mamy zamkniętą, hermetyczną społeczność, Większość się zna bądź kojarzy. Większość z kimś ma sztamy, z kimś waśnie. Niektórzy...
2019-08-23
King w wersji całorocznej!
Zrobię sobie teraz miniranking dotyczący tego zbioru opowiadań... przepraszam - mikropowieści. Nie, nie powiem nowel... bo nowela nawet dla autora brzmi niezbyt korzystnie. :)
Pierwsze miejsce poza podium, czyli MIEJSCE IV zajmuje...
"Ciało"
Opowieść marszowa. Opowieść o chłopięcych wyobrażeniach, rozterkach, bolączkach i niepokojach. Opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu. Lekka, ale taka jakby zupełnie niekingowska. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej, cóż... odczucia mam ambiwalentne. A "Ciało" znalazło się na miejscu czwartym tylko dlatego, aby ostatniego nie okupowało...
MIEJSCE III
"Skazani na Shawshank"
Rzadko się to u mnie zdarza, naprawdę rzadko, żeby ekranizacja była lepsza od książki. A w tym przypadku tak jest. Nie wiem, czym to spowodowane... może za wiele razy oglądałem film? Może za bardzo go lubię? Może Red to Freeman a Andy to Robbins cokolwiek by nie było... może brak muzyki z filmu podczas czytania.
MIEJSCE II
"Zdolny uczeń"
Znakomita historia. Niektórych demonów lepiej nie budzić, zdecydowanie bezpieczniej jest, jak śpią sobie pod grubą warstwą historycznego kurzu. Bo gdy patrzysz w otchłań, to otchłań patrzy na Ciebie, prawda? Prawda, chłopcze? No dalej, chłopcze, powiedz to! Wypowiedz moje imię i powołaj mnie znowu do życia! Do mojego dawnego życia, które zbyt łatwo i całkiem niepotrzebnie porzuciłem, łudząc się, że będzie dobrze... No dalej, chłopcze...
MIEJSCE I
"Metoda oddychania"
Bo każdy szuka miejsca, gdzie będzie mógł przyjść zawsze. I gdzie zawsze znajdzie coś dla siebie, bez zbędnych pytań, prawda?
A jak jeszcze dorzucimy do tego mroczny klimat opowieści z dreszczykiem...
Tak, i to by było na tyle.
King w wersji całorocznej!
Zrobię sobie teraz miniranking dotyczący tego zbioru opowiadań... przepraszam - mikropowieści. Nie, nie powiem nowel... bo nowela nawet dla autora brzmi niezbyt korzystnie. :)
Pierwsze miejsce poza podium, czyli MIEJSCE IV zajmuje...
"Ciało"
Opowieść marszowa. Opowieść o chłopięcych wyobrażeniach, rozterkach, bolączkach i niepokojach. Opowieść o...
2019-08-01
Nawet jako zagorzały fan twórczości Pana Profesora muszę przyznać jedno: dawno już nie pochłonąłem książki tak szybko... wystarczyły dwa popołudnia w trasie i po sprawie.
Wciąga bardziej niż Moczary Senech, momentami jest głębsza niż odmęty Sirionu, a losy Turina są pokręcone jak droga do Gondolinu. Oczywiście komuś, kto przeczytał Silmarillion (swoją drogą - muszę sobie odświeżyć) większość nazw i imion będzie gdzieś tam grała z tyłu głowy, jednak jestem przekonany, że i totalny laik nie pogubi się w Beleriandzie tej historii.
A na koniec, pamiętajcie: nie jest ważne, jakie sobie miano nadacie, bo "przeznaczenie ściga Was, nie wasze imię".
Nawet jako zagorzały fan twórczości Pana Profesora muszę przyznać jedno: dawno już nie pochłonąłem książki tak szybko... wystarczyły dwa popołudnia w trasie i po sprawie.
Wciąga bardziej niż Moczary Senech, momentami jest głębsza niż odmęty Sirionu, a losy Turina są pokręcone jak droga do Gondolinu. Oczywiście komuś, kto przeczytał Silmarillion (swoją drogą - muszę sobie...
2019-07-27
Pana Edwarda ciężko byłoby nazwać hetmanem, wieżą, nawet gońcem niekoniecznie (wszakże te dalekosiężne figury nie miewają skoków w bok...). Za to wg mnie idealnie wpasowuje się w skoczka - zaskakujący i błyskotliwy, trochę nieprzewidywalny i zawsze groźny. Wszystkie te cechy tworzą z niego idealnego kandydata rozwiązania trudnej zagadki z polityką w tle.
Przyjemnie mi się czytało, oj przyjemnie. Czuć było tutaj ten specyficzny smak czasów między wojnami - aromat wódki, czosnkowej kiełbasy, śledzia, mocnych papierosów. Bezwzględne charaktery z gorzkimi przemyśleniami i kwaśny posmak strachu, niepewności.
I wiecie co? Aż sobie musiałem odkurzyć szachownicę...
Pana Edwarda ciężko byłoby nazwać hetmanem, wieżą, nawet gońcem niekoniecznie (wszakże te dalekosiężne figury nie miewają skoków w bok...). Za to wg mnie idealnie wpasowuje się w skoczka - zaskakujący i błyskotliwy, trochę nieprzewidywalny i zawsze groźny. Wszystkie te cechy tworzą z niego idealnego kandydata rozwiązania trudnej zagadki z polityką w tle.
Przyjemnie mi się...
2019-07-19
"- Pozwól mi umrzeć. Jest mi wstyd, że żyję.
(...)
- Nie! Zabraniam!"
Jak wiele rzeczy odkładamy na jutro.
Jutro pobiegam! Jutro rzucę palenie! Jutro przechodzę na dietę, ograniczam cukier, zaczynam się uczyć mandaryńskiego, posprzątam jutro, napiszę ten wiersz jutro, list wyślę jutro, jutro to wszystko ogarnę, jutro adoptuję psa, jutro będzie futro, jutro, jutro, jutro!
I jutro - jutro zaczniemy od nowa.
Czy to źle? Nie wiem. Wiem jednak, że jutro potrafi być mądre, szlachetne i wierne. Jutro Cię nie zawiedzie, co to, to nie. Jutro zawsze będzie tam, gdzie ma być. Jutro będzie czekać.
Ale Ty nie czekaj. Weź w dłonie tę książkę. Odpocznij i wzrusz się, bo po to ona chyba jest... Spójrz na świat z perspektywy psiego oka - pal licho wojny, pal licho deszcz i bujanie pokładu okrętu albo koleiny na drogach. Tańcz szczerze, szczerze ufaj i kochaj szczerze.
Jak pies.
A jutro... jutro zaczniesz od nowa.
"- Pozwól mi umrzeć. Jest mi wstyd, że żyję.
(...)
- Nie! Zabraniam!"
Jak wiele rzeczy odkładamy na jutro.
Jutro pobiegam! Jutro rzucę palenie! Jutro przechodzę na dietę, ograniczam cukier, zaczynam się uczyć mandaryńskiego, posprzątam jutro, napiszę ten wiersz jutro, list wyślę jutro, jutro to wszystko ogarnę, jutro adoptuję psa, jutro będzie futro, jutro, jutro, jutro!
I...
2019-06-17
Jestem autentycznie wzruszony. Dopiero co mignęły mi przed oczyma ostatnie plamki liter, a ja czuję, że muszę się z Wami podzielić moimi odczuciami.
Od razu. Natychmiast.
A zacznę tak...
Z jednej strony zazdroszczę tym, którzy nie widzieli filmu, czytając ją po raz pierwszy. Z drugiej zaś... cóż, to dzieło już na trwałe weszło do kanonu kinematografii, więc nie dziwi, że w uszach miałem muzykę z filmu, a przed oczami twarze aktorów. Widziałem, jak otwierają usta, wypowiadając swoje kwestie, jak się poruszają po zielonym linoleum. Czułem skórą spływający po czołach pot, a nosem swąd pieczonego mięsa. Słyszałem skrzypnięcie palców, które zaciskają się na zimnych kratach, wszechobecny trzask prądu elektrycznego w kablach, żarówkach i... i w krzesłach oraz samych ludziach.
Wzruszyłem się. Muszę przyznać to całkiem szczerze: pierwszy raz od bardzo dawna wzruszyłem się i uroniłem łzę wraz z płaczącym drozdem w ciemności oraz ludzkimi strażnikami jego ciasnej klatki.
Chciałbym napisać coś więcej, ale czasami nie trzeba niczego dodawać.
Niech wystarczającą rekomendacją dla tej książki będzie liczba czerwonych gwiazdek w opinii mojej, oraz innych tutaj obecnych.
Nas wszystkich, którzy byliśmy gościem na Zielonej Mili.
Jestem autentycznie wzruszony. Dopiero co mignęły mi przed oczyma ostatnie plamki liter, a ja czuję, że muszę się z Wami podzielić moimi odczuciami.
Od razu. Natychmiast.
A zacznę tak...
Z jednej strony zazdroszczę tym, którzy nie widzieli filmu, czytając ją po raz pierwszy. Z drugiej zaś... cóż, to dzieło już na trwałe weszło do kanonu kinematografii, więc nie dziwi, że w...
2019-05-31
- Jestem zachwycony!
Behemot nawet nie uraczył mnie spojrzeniem, siedząc za stołem i wcinając kiszone ogórki wybierane prosto z pękatego słoja, którymi zagryzał okowitę.
- Tak, tak, wiemy - Fagot przygładził wąsik i poprawił spoczywające na nosie pince-nez. Odwrócił się do kota. - Piekielny skwar, nie sądzisz?
- Byłem raz w Moskwie podczas takich upałów - Behemot nalał w trzy kieliszki samogonu, wypijając od razu swój. - Co to za miasto! Ta gorąca atmosfera! Mandarynki i pomarańcze!
- Jesiotry długie jak pociągi! - zawtórował Korowiow, wypijając palący gardło płyn, który na nim jednak nie wywarł żadnego wrażenia.
- A pociągi rozgrzane jak samowar!
- Ale ludzie jacyś mało rozrywkowi... na ulicach cichosza.
- No, tutaj to leje na Brackiej, więc też się chowają.
- Jestem zachwycony! - krzyknąłem, wychylając kielich księżycówki.
- Wiemy, wiemy... - mruknął tym razem Behemot. - Messer, a Pan? Jak Pan znosi upał?
Woland wzruszył tylko ramionami, na które miał narzuconą koszulę nocną, nie odrywając oczu od zabiegów, które wykonywano na jego kolanie. Z radia płynął jazz. Jan Garbarek. Tylko jaki kawałek? Nie pamiętam... Bodajże... In Praise... Kurczę... In Praise Of...
- ...Dreams. - uśmiechnął się Woland półgębkiem. - A upał? Jakoś mi on nie przeszkadza. Są rzeczy gorsze od upału.
- Na przykład tramwaje! - krzyknął Fagot.
- Albo ideały sięgające bruku! - zawtórował mu Behemot.
- Albo dentyści... - mruknął z kąta Azazello.
- Jestem zachwycony! - to znowu byłem ja.
- Albo ubrania... - dodała Hella.
- Pokój, ład i porządek... - szepnął Abadonna, nie wiadomo skąd.
- Jestem ZACHWYCONY! - krzyknąłem po raz setny, polewając bimbru.
- Wiemy - odparła chórem świta Wolanda, a on sam znowu uśmiechnął się tajemniczo.
Westchnął nostalgicznie, wyciągnął z teczki leżącej pod poduszką skrawek papieru i wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę.
- Chciałbyś być zachwycony cały czas, czy też jeszcze raz tak samo czysto i niepowtarzalnie, jak za pierwszym razem?
Zastanowiłem się przez moment, ale odpowiedź wydawała się oczywista.
- Jeszcze raz.
- A któż by nie chciał? - wtrącił Behemot jakby do siebie. - Znałem kiedyś pewną angielkę, która chciała cały czas...
- Dobrze więc - Woland, nie zważając na wywód kota, podał papier Fagotowi. - Załatw to jak należy. Standardowo, wiesz... wymazać mu pamięć i dać książkę w ręce jeszcze raz. Nie ma kwitu, nie ma pamięci. Aha... i L4 od naszego lekarza dostarczyć do jego pracodawcy. Niech ma tydzień spokoju.
- Jestem zachwycony! Jestem zachwycony! - krzyknąłem półszeptem i zamknąłem w szczęściu niezamykalne oczy. Gdzieś daleko, w pokoju, obok mojego łóżka pojawiła się książka. Czekała tylko na podniesienie okładki. Tylko na to i aż na to.
- Jestem zachwycony!
Behemot nawet nie uraczył mnie spojrzeniem, siedząc za stołem i wcinając kiszone ogórki wybierane prosto z pękatego słoja, którymi zagryzał okowitę.
- Tak, tak, wiemy - Fagot przygładził wąsik i poprawił spoczywające na nosie pince-nez. Odwrócił się do kota. - Piekielny skwar, nie sądzisz?
- Byłem raz w Moskwie podczas takich upałów - Behemot nalał w...
2019-04-21
"Fajno jest! Przydałaby mi się jeszcze tylko puszka piwa i gorąca kiełbasa!"
Czy fajno czytało się to dzieło? Fajno. Czy fajno byłoby się znaleźć pod opiekuńczymi skrzydłami siostry SRatched? Oj, tutaj już niezbyt.
Poprzepalałyby mi się kabelki, pozrywały styki, puściły luty. Mechanizm zatarłby się, powoli ustawałaby rytmiczna praca, migotanie i trzęsienie kół zębatych, chrobot stali i zgrzyt metalu... a może... a może inaczej? A co, gdyby (o zgrozo!) zaczął pracować jeszcze lepiej? Jeszcze wydajniej? Jeszcze posłuszniej i bezawaryjnie, na chwałę Kombinatu?
Zgódź się na przegląd, zgódź się na naprawę... my, Mechanicy, wiemy, jak CIę doprowadzić do doskonałej używalności...
No dalej, Wodzu... wystarczy tylko słowo.
Słyszysz, słyszysz mnie, Wodzu?
...Wodzu...
...?...
***
Scena z grą w Monopoly jest majstersztykiem.
"Fajno jest! Przydałaby mi się jeszcze tylko puszka piwa i gorąca kiełbasa!"
Czy fajno czytało się to dzieło? Fajno. Czy fajno byłoby się znaleźć pod opiekuńczymi skrzydłami siostry SRatched? Oj, tutaj już niezbyt.
Poprzepalałyby mi się kabelki, pozrywały styki, puściły luty. Mechanizm zatarłby się, powoli ustawałaby rytmiczna praca, migotanie i trzęsienie kół zębatych,...
2019-04-14
A wienc... chciołżem opisoć te ksiunżkę...
Nie, nie, dość, basta. Nie napiszę tego w języku książki. Przez klawiaturę mi to nie przejdzie. :D Dlatego chociażby zacznę od skomplementowania tłumacza. Dobra robota!
Co zaś do samej książki, to krótko będzie. Ciekawe doświadczenie, trudno było się przyzwyczaić do języka, ale jakoś poszło po pierwszym rozdziale. Historia jednocześnie prosta i zagmatwana. Wesoła, a jednak podszyta smutkiem. Momentami porywająca, ale też i długo nużąca. Czy zainteresowałem się wydarzeniami opisanymi w książce? Tak, zmusiła mnie ona do zaczerpnięcia informacji o tamtych czasach. Ale żebym jakoś specjalnie złapał na tym punkcie bakcyla, tego nie powiem.
Dobra pozycja i... i w sumie tyle.
A może aż tyle?
A wienc... chciołżem opisoć te ksiunżkę...
Nie, nie, dość, basta. Nie napiszę tego w języku książki. Przez klawiaturę mi to nie przejdzie. :D Dlatego chociażby zacznę od skomplementowania tłumacza. Dobra robota!
Co zaś do samej książki, to krótko będzie. Ciekawe doświadczenie, trudno było się przyzwyczaić do języka, ale jakoś poszło po pierwszym rozdziale. Historia...
2019-01-21
Ciężko się ją zabierało ze sobą w podróż - gdziekolwiek nie byłem, w plecaku obijało się dodatkowe 15 kg papieru!
Połykałem ją skokami, po 50-100 stron. Ciężko było zostać na dłużej w Zyborku, jakby zło czające się pod jego ziemiami wlewało mi się przez papier do oczu. Poza tym dużo liter, dużo zdań, dużo mięsa.
Jednak, mimo tych wszystkich trudności, Wzgórze Psów czytało mi się dobrze. Nie łatwo, o nie, ale właśnie dobrze. Nie wiem, czy polubiłbym kogokolwiek z bohaterów... Pewnie byłaby to przyjaźń szorstka jak Zybork i równie patologiczna. Oni jednak mieliby to w dupie, tego jestem pewien. Poniekąd imponuje mi taka postawa - rodzina ponad wszystko. Poniekąd przeraża mnie, że jabłko nie pada daleko od jabłoni, jakkolwiek byśmy się nie starali.
Słowo podsumowania...
Czy lubię Mikołaja? Nie, za nienawiść do U2.
Czy wrócę do tej książki? Szczerze wątpię.
Czy ją polecam? Szczerze tak.
Ciężko się ją zabierało ze sobą w podróż - gdziekolwiek nie byłem, w plecaku obijało się dodatkowe 15 kg papieru!
Połykałem ją skokami, po 50-100 stron. Ciężko było zostać na dłużej w Zyborku, jakby zło czające się pod jego ziemiami wlewało mi się przez papier do oczu. Poza tym dużo liter, dużo zdań, dużo mięsa.
Jednak, mimo tych wszystkich trudności, Wzgórze Psów czytało...
2018-11-30
O rrrety... Paul, dlaczego Ty byłeś takim złym chłopcem? Dlaczego, dlaczego Paul? Widzisz, przez co musiałem przejść, czytając o Twoim zafajdanych perypetiach?!
Paradoks. Dawno nie czytało mi się książki tak szybko, a jednocześnie tak ciężko. Może to sugestywna wyobraźnia, może wysoki poziom wrażliwości, a może magia Pana Kinga. Czort wie. Ale czort też tkwi w szczegółach.
Poczucie zagubienie. Irytacja. Złość. Przerażenie. Ból. Niemoc.
Fascynacja.
Świetna lektura, aby trochę pocierpieć.
Pocierpieć, w oczyszczający sposób.
O rrrety... Paul, dlaczego Ty byłeś takim złym chłopcem? Dlaczego, dlaczego Paul? Widzisz, przez co musiałem przejść, czytając o Twoim zafajdanych perypetiach?!
Paradoks. Dawno nie czytało mi się książki tak szybko, a jednocześnie tak ciężko. Może to sugestywna wyobraźnia, może wysoki poziom wrażliwości, a może magia Pana Kinga. Czort wie. Ale czort też tkwi w...
2018-10-16
Mała ta Islandia, ciągle wpada się na tych samych ludzi...
Przyznam szczerze, że najbardziej interesująco zapowiadał się wątek najbardziej nieprawdopodobny i mistyczny. Było w nim coś niepokojącego. A może potrzeba mi było po prostu gęsiej skórki, nie wiem... Niemniej książkę czytało się w porządku. Jest zrozumiała i czytelna, nie wymaga od czytelnika ponadprzeciętnej uwagi. Nie wrócisz do poprzedniej strony, bo nagle zdasz sobie sprawę, że nie rozumiesz obecnej.
Jest dobra, nie mniej, nie więcej.
A to całkiem dobrze.
Mała ta Islandia, ciągle wpada się na tych samych ludzi...
Przyznam szczerze, że najbardziej interesująco zapowiadał się wątek najbardziej nieprawdopodobny i mistyczny. Było w nim coś niepokojącego. A może potrzeba mi było po prostu gęsiej skórki, nie wiem... Niemniej książkę czytało się w porządku. Jest zrozumiała i czytelna, nie wymaga od czytelnika ponadprzeciętnej...
2018-10-10
No tak, western... pisany przez Polaka... phi...
Nie! Nie dajcie się zwieść - czytanie taj książki nie jest uciążliwym festiwalem żenady! Pan Bahdaj snuje nam tutaj łatwą i przyjemną historię o zbrodni i zemście, prawie i bezprawiu, rozczarowaniach i sprawiedliwości.
W świecie, gdzie pociągnąć za spust colta to jak splunąć, gdzie wystarczy sznur, sosna i przekonanie o winie, aby kogoś skazać i ukarać, gdzie twardzi mężczyźni nie jedzą miodu, a żują pszczoły*... w tym bezwzględnym świecie pojawia się Roy Hogan - dandys na pięknym koniu w drogich fatałaszkach.
Jak poradzi sobie pełen ideałów młodzian na spalonych słońcem, brutalnych stepach? Czy riata (czyli w sumie kawałek sznurka do rzucania), która stanowi jego jedyną broń, będzie skuteczniejsza od kul?
Czy wszystko jest tylko czarne i białe, a ludzie dzielą się na Dobrych, Złych i Indian?
No i w końcu: jak mocno może się zmienić człowiek w przeciągu zaledwie dwóch miesięcy?
*nie no, tak naprawdę to nie żują pszczół... a miód się pojawia.
No tak, western... pisany przez Polaka... phi...
Nie! Nie dajcie się zwieść - czytanie taj książki nie jest uciążliwym festiwalem żenady! Pan Bahdaj snuje nam tutaj łatwą i przyjemną historię o zbrodni i zemście, prawie i bezprawiu, rozczarowaniach i sprawiedliwości.
W świecie, gdzie pociągnąć za spust colta to jak splunąć, gdzie wystarczy sznur, sosna i przekonanie o...
2018-10-08
Książkoćkrótkoć! Czytaćszybkowstrętnoć!
Wstajesz rano, parzysz kawę, przegryzasz kanapkę, wdziewasz skórzaną zbroję i ruszasz na arenę, by mordować pretendentów w obronie tytułu Mistrza. Kolejny dzień w pracy Sendilkelma.
Później jednak (czy to za sprawą magii czy też czarii) Twoje poukładane życie nabiera pędu. Gnasz przez kolejne krainy w misji, której nie rozumiesz, rozbijając w perzynę wrogów, których nie znasz, spotykając istoty, których byś się nie spodziewał. Przygoda goni przygodę, świat pędzi i nie zatrzymuje się, aż... no właśnie, co jeszcze musi się wydarzyć, aby się zatrzymał?
Książka Pana Piotra jest dla mnie zjawiskiem. Słowotwórstwo Bisenny, irytująca i ujmująca arogancja Karcena, bezradnie miotany Sendilkelm, romantyczna Śmierć, przerażeni Bogowie, nawiązania do innych dzieł (Baginssssa widziałaś?) i odwiedziny w naszym świecie... mieszanka wybuchowa.
Wiecie, co jest najgorsze w tej książce?
...
Że nie ma drugiego tomu.
Polecam, i miejcie umysły otwarte, bo nigdy nie wiadomo, czy nie wylądujecie po drugiej stronie kryształu!
Magośwstrętnoć!
Książkoćkrótkoć! Czytaćszybkowstrętnoć!
Wstajesz rano, parzysz kawę, przegryzasz kanapkę, wdziewasz skórzaną zbroję i ruszasz na arenę, by mordować pretendentów w obronie tytułu Mistrza. Kolejny dzień w pracy Sendilkelma.
Później jednak (czy to za sprawą magii czy też czarii) Twoje poukładane życie nabiera pędu. Gnasz przez kolejne krainy w misji, której nie rozumiesz,...
2018-09-12
Chciałbym mieć kota, który nie kładłby mi się na kolanach...
Mam wrażenie, że w tej książce nie ma niepotrzebnych słów. Serio. Niektóre tytuły zapełniają swoje karty literami jak pijak gardło kolejnymi kieliszkami. Wpychają je na siłę, bo tak trzeba, bo przecież muszą, bo inaczej nie da rady. A tutaj, proszę, wszystko toczy się gładko. Jak u konesera.
Co się stało z Dannym? Co z Wendy? Czy upiory giną w wybuchach?
Mistyczna walka dobra i zła, gdzie zło nie jest takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać, a i dobro ma wiele za uszami... Kurczę, ta książka jest jak kocioł w Panoramie - jest pełna pary!
Jaka szkoda, że nie mam w sobie jasności. Zrobiłbym sobie szufladkę w mózgu, gdzie wrzucałbym niektóre książki, aby móc o nich zapomnieć... i aby móc je przeczytać raz jeszcze.
Chciałbym mieć kota, który nie kładłby mi się na kolanach...
Mam wrażenie, że w tej książce nie ma niepotrzebnych słów. Serio. Niektóre tytuły zapełniają swoje karty literami jak pijak gardło kolejnymi kieliszkami. Wpychają je na siłę, bo tak trzeba, bo przecież muszą, bo inaczej nie da rady. A tutaj, proszę, wszystko toczy się gładko. Jak u konesera.
Co się stało z...
Zwykła, tylko i aż tyle. Historia walki z wyobraźnią, strachem i narastającym wycieńczeniem organizmu. Bo warto mieć idoli, którzy pomogą w ciężkich czasach, prawda? No, a teraz uspokój się. Krew jak lód. Oddech jak podmuch zimy. Uspokój się... i narzuć tak, aby im w pięty poszło.
Zwykła, tylko i aż tyle. Historia walki z wyobraźnią, strachem i narastającym wycieńczeniem organizmu. Bo warto mieć idoli, którzy pomogą w ciężkich czasach, prawda? No, a teraz uspokój się. Krew jak lód. Oddech jak podmuch zimy. Uspokój się... i narzuć tak, aby im w pięty poszło.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to