-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2021-09-12
2021-09-11
2021-08-30
To nie jest najlepszy czas w życiu Kimber; nie dość że została właśnie porzucona przed ołtarzem na oczach mediów i śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku, to jeszcze dowiedziała się, że jej ojciec jest w krytycznym stanie i nie wiadomo czy przeżyje najbliższe dni. Zrozpaczona kobieta postawia zrobić wszystko by się nim pożegnać, jest gotowa nawet zawrzeć nie do końca korzystną umowę z przystojnym nieznajomym…
Bardzo długo zabierałam się za napisanie tej recenzji, skończyłam czytać tę książkę prawie dwa tygodnie temu i do tej pory mam problem z jej oceną. Mimo całej mojej sympatii do twórczości J.T. Geissinger muszę powiedzieć, że lektura tej powieści nie należy do najprzyjemniejszych. Myślę nawet, że gdyby nie zobowiązanie recenzenckie, to raczej bym jej nie skończyła. Historia głównych bohaterów kompletnie mnie nie zainteresowała, pod koniec wydawała mi się naciągana, a ich rozterki – mocno irytujące. Postać Kimber do samego końca była dla mnie nie do strawienia, chyba dawno nie spotkałam tak głupiutkiej i naiwnej bohaterki. Z kolei tytułowy Matteo to tak naprawdę włoski przystojniak, który oprócz wyglądu nie ma nic do zaoferowania. Pomiędzy tą dwójką nie dzieje się kompletnie nic ciekawego, a ich relacja, chociaż oparta głównie na seksie, jest pozbawiona jakiejkolwiek chemii.
To nie jest najlepszy czas w życiu Kimber; nie dość że została właśnie porzucona przed ołtarzem na oczach mediów i śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku, to jeszcze dowiedziała się, że jej ojciec jest w krytycznym stanie i nie wiadomo czy przeżyje najbliższe dni. Zrozpaczona kobieta postawia zrobić wszystko by się nim pożegnać, jest gotowa nawet zawrzeć nie do końca korzystną...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-07
Hannah zamierza wziąć ślub z mężczyzną, którego pozna dopiero przed ołtarzem. Szaleństwo, prawda? Nasza bohaterka uważa to jednak za świetną szansę na uratowanie aplikacji randkowej swojej najlepszej przyjaciółki.
„Ślub od pierwszego kliknięcia” to kolejna książka, która miała być romansem, a okazała się nie wiadomo czym. Sam pomysł na fabułę był całkiem niezły, zawiodła niestety realizacja. Wydaje mi się, że autorka do końca nie mogła się zdecydować o czym tak naprawdę chce pisać, poruszyła więc kilka tematów, ale żadnego nie rozwinęła na tyle, by wzbudzał w czytelniku większe emocje czy zainteresowanie
Cała historia liczy nieco ponad trzysta stron, z czego prawie połowa to przygotowania do ślubu, kiedy to główni bohaterowie jeszcze się nie znają. Potem następuje przeskok w czasie i obserwujemy wydarzenia rozgrywające się po ceremonii. O całej reszcie, czyli np., o bardzo wyczekiwanym, pierwszy spotkaniu przyszłej pary młodej dowiadujemy się z krótkiej rozmowy Hannah z jej przyjaciółką, kiedy to streszcza w kilku zdaniach jak to wyglądało. Późniejsza relacja małżonków też jest opisana bardzo skąpo, myślę, że ich wspólne sceny zmieściły by się na 15/20 stronach. Sami przyznacie, że to trochę zbyt mało by poznać tych bohaterów i zrozumieć ich zachowanie. Autorka, zamiast na wątku miłosnym, skupiła się na historii Jess, czyli przyjaciółki Hannah, i jej męża Toma, którzy po blisko dwudziestu latach zawiązku przeżywają właśnie kryzys. Ale i ten wątek był poprowadzony dość pobieżnie i skrótowo, przez co ciężko mi było im kibicować.
Hannah zamierza wziąć ślub z mężczyzną, którego pozna dopiero przed ołtarzem. Szaleństwo, prawda? Nasza bohaterka uważa to jednak za świetną szansę na uratowanie aplikacji randkowej swojej najlepszej przyjaciółki.
„Ślub od pierwszego kliknięcia” to kolejna książka, która miała być romansem, a okazała się nie wiadomo czym. Sam pomysł na fabułę był całkiem niezły, zawiodła...
2021-08-22
Susan wiedzie bardzo uporządkowane życie – ma stabilną pracę w urzędzie, małe mieszkanie i mężczyznę, z którym spotyka się w każdą środę. Kobieta nie robi większych planów na przyszłość, nie marzy o ślubie czy założeniu rodziny, wystarczy jej to co ma. Nagle spokój zakłóca jej kilka wydarzeń – niespodziewana ciąża, śmierć matki i walka z bratem o rodzinny dom. W najmniej sprzyjającym momencie pojawia się też szansa na miłość…
Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć o tej książce. Z jednej strony trochę mnie rozczarowała, ale jednocześnie wcale mnie to nie zaskoczyło. Opis na okładce sugerował, że będzie to komedia romantyczna, ale znając poprzednie książki z serii „Mała Czarna”, podejrzewałam, że romansu będzie tam jak na lekarstwo. No i miałam rację. Wątek romantyczny ma w niej drugorzędne znaczenie, podobnie jest zresztą z humorem. Jak dla mnie nie było w niej nic zabawnego. Jest to po prostu zwykła obyczajówka, która bardziej niż na wątku miłosnym skupia się na postaci głównej bohaterki, która wprost zwraca się do czytelnika i opowiada swoją historię. Susan jest dość specyficzną kobietą, która nie każdemu przypadnie do gustu. Jest bardzo oschła, konkretna, trzyma się sztywnych reguł postępowania, a emocje to dla niej przejaw słabości. Miałam wrażenie, że uważa innych ludzi za gorszych od siebie, a już na pewno głupszych. Szczerze mówiąc nie udało mi się jej polubić.
Sama fabuła nie jest zbyt porywająca, nie ma w niej szalonych zwrotów akcji, a wydarzenia toczą się raczej nieśpiesznie. Autorka ma wprawdzie poprawny styl pisania, ale przydługie opisy i mała ilość dialogów powodują, że lektura trochę się dłuży. Nie jest to może zła książka, ale naprawdę mi ulżyło kiedy ją skończyłam.
Susan wiedzie bardzo uporządkowane życie – ma stabilną pracę w urzędzie, małe mieszkanie i mężczyznę, z którym spotyka się w każdą środę. Kobieta nie robi większych planów na przyszłość, nie marzy o ślubie czy założeniu rodziny, wystarczy jej to co ma. Nagle spokój zakłóca jej kilka wydarzeń – niespodziewana ciąża, śmierć matki i walka z bratem o rodzinny dom. W najmniej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-20
„Gorąca sesja” to już czwarty i niestety ostatni tom sportowej serii Kristen Callihan, w której poznajemy losy utalentowanych futbolistów.
Tym razem śledzimy historię Finn’a Mannus’a gwiazdy nowoorleańskiej drużyny i Chess Cooper – młodej fotografki, którzy po raz pierwszy spotykają się na sesji zdjęciowej do charytatywnego kalendarza. Początkowo, pomimo obopólnej fascynacji, para postanawia poprzestać na przyjaźni, jednak z każdym dniem coraz trudniej jest im ukrywać uczucia. W pewnym momencie Finn przestaje już nawet udawać, że wystarcza mu taka relacja, ale Chess dalej zachowuje dystans. Problem pojawia się kiedy ta dwójka zostaje współlokatorami…
Nie będę ukrywać, że miałam lekkie obawy co do tej książki, poprzedni tom niezbyt mi się podobał i martwiłam się, że z tym może być podobnie. Na szczęście moje czarnowidztwo się nie sprawdziło. Powieść jest naprawdę świetna, nie wiem nawet, czy nie jest to najlepsza część z serii. Podobała mi się relacja głównych bohaterów, zarówno ich przyjaźń jak i późniejszy związek. Miałam wrażenie, że oni naprawdę do siebie pasują i szczerze się lubią. Mieli też bardzo podobne poczucie humoru, ich rozmowy i żarty to coś wspaniałego. Uprzedzam jednak, że humor w tej książce jest specyficzny, niekoniecznie grzeczny, co więcej, jest też w niej sporo scen erotycznych, co nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadzało.
Jedynym zastrzeżeniem jakie mam do tej powieści, a nawet do całej serii, jest jej pewna schematyczność. Nie będzie chyba dużym spoilerem jeśli zdradzę, że w każdej części para pod koniec musi się rozstać, czego można by tego uniknąć, gdyby bohaterowie po prostu ze sobą szczerze porozmawiali.
„Gorąca sesja” to już czwarty i niestety ostatni tom sportowej serii Kristen Callihan, w której poznajemy losy utalentowanych futbolistów.
Tym razem śledzimy historię Finn’a Mannus’a gwiazdy nowoorleańskiej drużyny i Chess Cooper – młodej fotografki, którzy po raz pierwszy spotykają się na sesji zdjęciowej do charytatywnego kalendarza. Początkowo, pomimo obopólnej...
2021-08-15
Od prawie dwóch lat nasze życie wygląda trochę jak plan zdjęciowy filmu katastroficznego, a media codziennie bombardują nas informacjami o śmiercionośnym wirusie czy liczbie zgonów. Nie ma też chyba osoby, która nie znałaby znaczenia słowa lock down czy kwarantanna. Kwestią czasu więc było kiedy powstaną pierwsze książki na ten temat.
„Tylko nie on” opowiada historię dwójki młodych ludzi, którzy zostali zmuszeni do spędzenia kwarantanny w górskim domku (a właściwie rezydencji). Para bardzo się od siebie różni, zarówno pod względem charakteru jak i pochodzenia, ona jest dziedziczką miliardowej fortuny, on – synem gosposi. Pierwsze wspólne dni nie wyglądają więc zbyt różowo, jednak z czasem, jak to w romansie, rodzi się pomiędzy nimi uczucie.
Ta książka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że twórczość Kennedy Fox nie jest dla mnie. Kompletnie nie pasuje mi styl pisania autorek, który jest zbyt prosty i pozbawiony emocji, co widać zwłaszcza w sztucznie brzmiących dialogach. Problemem tej powieści jest też brak chemii pomiędzy głównymi bohaterami. Ich relacja (chociaż oparta głównie na seksie) jest kompletnie nijaka i bezpłciowa.
Dodatkowo już podczas lektury pierwszego rozdziału okazało się, że nie jestem gotowa czytać o koronawirusie. Z jednej strony rozumiałam przeżycia bohaterów, ich strach i potrzebę izolacji, ale jednocześnie miałam wrażenie, że ta tematyka kompletnie nie pasuje do romansu. Zamiast odprężać wywołuje tylko bolesne wspomnienia. Być może za kilka lat inaczej odebrałabym tę książkę, teraz jest chyba na nią zbyt wcześnie.
Od prawie dwóch lat nasze życie wygląda trochę jak plan zdjęciowy filmu katastroficznego, a media codziennie bombardują nas informacjami o śmiercionośnym wirusie czy liczbie zgonów. Nie ma też chyba osoby, która nie znałaby znaczenia słowa lock down czy kwarantanna. Kwestią czasu więc było kiedy powstaną pierwsze książki na ten temat.
„Tylko nie on” opowiada historię...
2021-08-09
Dekker Kincade czeka nie lada wyzwanie – musi uratować rodzinną firmę. Nie będzie to łatwe, ponieważ jedyną szansą na polepszenie sytuacji w agencji marketingowej jest pozyskanie nowego klienta. Najlepiej gdyby był to sławny i odnoszący sukcesy sportowiec. Ostatecznie wybór pada na gwiazdę hokeja Hunter’a Maddox’a, przeżywającego ostatnio kryzys w karierze spowodowany nieodpowiednim zachowaniem poza boiskiem. Jego reputacja wisi na włosku, jednak ani Hunter ani jego dotychczasowy agent nic z tym nie robią. Wydaje się więc, że zmiana agencji marketingowej byłaby najlepszym rozwiązaniem, jednak hokeista nie zgadza się na zatrudnienie Dekker, z którą kiedyś łączyła go bliska relacja. Kobieta jest jednak zdeterminowana i gotowa na wszystko by uratować rodzinny interes…
Nie wiem dlaczego, ale raczej unikam książek tej autorki. Nie miałam wprawdzie z nimi zbyt wiele do czynienia (do tej pory przeczytałam bodajże dwie), ale podchodzę do nich bardzo ostrożnie. Tym razem skusił mnie opis na okładce i fakt, że główny bohater jest sportowcem. Miałam nadzieję, że będzie to coś w klimacie serii „Off - Campus” Elle Kennedy albo powieści Susan Elizabeth Phillips. Niestety nie mogłam się bardziej pomylić. Sama książka nie jest zła i chociaż nie jestem fanką stylu autorki - zbyt wiele w nim niepotrzebnych opisów, to jednak całkiem nieźle się ją czyta. Brakowało mi jednak chemii pomiędzy głównymi bohaterami, którzy jako para wydawali mi się kompletnie nie zgrani i bezpłciowi. Mam też wrażenie, że autorka bardzo spłyciła problemy Huntera, przez co nie wywarły one na mnie aż tak wielkiego wrażenia.
Szczerze mówiąc nie wiem czy sięgnę po kolejne części z tej serii, jestem wprawdzie trochę ciekawa co czeka kolejne siostry Kincade, ale coś czuję, że tylko znowu się rozczaruję. To chyba nie są książki dla mnie.
Dekker Kincade czeka nie lada wyzwanie – musi uratować rodzinną firmę. Nie będzie to łatwe, ponieważ jedyną szansą na polepszenie sytuacji w agencji marketingowej jest pozyskanie nowego klienta. Najlepiej gdyby był to sławny i odnoszący sukcesy sportowiec. Ostatecznie wybór pada na gwiazdę hokeja Hunter’a Maddox’a, przeżywającego ostatnio kryzys w karierze spowodowany...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-26
Nawet nie wiecie jak długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Książkę przeczytałam już kilkanaście dni temu, ale dalej nie wiem co mam o niej powiedzieć. Na pewno nie jest to najlepsza część z serii „Game On”, myślę wręcz, że była najsłabsza. A przynajmniej na mnie nie wywarła zbyt wielkiego wrażenia. Czegoś mi w niej zabrakło, ale sama do końca nie wiem czego. Początek był nawet interesujący i akcja dość szybko posuwała się do przodu, ale niestety gdzieś połowie zaczęłam się nudzić, a jeszcze później irytować. Denerwowało mnie niezdecydowanie głównych bohaterów (a zwłaszcza bohaterki), którzy ciągle mieli jakieś wątpliwości co do łączącej ich relacji. Z jednej strony rozumiałam skąd wynikałaby ich obawy i w pewnym sensie nawet im współczułam, ale jednocześnie nie potrafiłam do końca polubić tych postaci. Również jako para wydawali mi się nijacy, bezpłciowi, zabrakło mi pomiędzy nimi chemii.
Mimo wszystko nie czuję się zrażona do tej serii, już niecierpliwie czekam na kolejny tom.
Nawet nie wiecie jak długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Książkę przeczytałam już kilkanaście dni temu, ale dalej nie wiem co mam o niej powiedzieć. Na pewno nie jest to najlepsza część z serii „Game On”, myślę wręcz, że była najsłabsza. A przynajmniej na mnie nie wywarła zbyt wielkiego wrażenia. Czegoś mi w niej zabrakło, ale sama do końca nie wiem czego....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-29
Mimo najszczerszych chęci nie dałam rady skończyć tej książki. Naprawdę się starałam, robiłam do niej kilka podejść, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie będę się dalej męczyć, bo to po prostu nie ma sensu. Dlatego też ostrzegam, że moja opinia nie obejmuje całej powieści (doczytałam do ok. 150 strony) i być może później jest tylko lepiej.
Ale może najpierw opowiem o czym jest ta książka. Otóż jest to opowieść o samotnej matce (Mii), która spotyka na swojej drodze perkusistę rockowej kapeli - Leifa. Z pozoru ich romans jest skazany na niepowodzenie, ale jednocześnie bardzo trudno jest im trzymać się od siebie z daleka.
Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja potrafię bardzo szybko zrazić się do jakiejś książki i potem ciężko jest mi zmienić o niej zdanie. Jeśli coś mi się mocno nie spodoba już na samym początku, to resztę czytam jak za karę. „Pocałunek gwiazdy” jest tego idealnym przykładem. Główny bohater zirytował mnie już w pierwszym rozdziale i do „końca” nie mogłam go znieść. Nie cierpię postaci tego typu, czyli skrzywdzonych, ponurych typów, którzy ciągle się nad sobą użalają i zamiast wziąć się w garść, rozpamiętują przeszłość i każdą krzywdę, która ich w życiu spotkała. Leif miał jeszcze taką ‘zaletę’, że uwielbiał przekonywać bohaterkę i samego siebie, że jest tak zły i mroczny, że nie ma prawa do szczęścia. A jedynym co go napędza jest zemsta.
Dodatkowo lektury nie ułatwiał pretensjonalny styl pisania autorki. Nawet nie wiem do czego go porównać - może do pamiętnika egzaltowanej nastolatki, która za pomocą natchnionych metafor rozpacza nad swoim ciężkim losem. Strasznie mnie to męczyło, chyba jestem za stara na takie klimaty.
Mimo najszczerszych chęci nie dałam rady skończyć tej książki. Naprawdę się starałam, robiłam do niej kilka podejść, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie będę się dalej męczyć, bo to po prostu nie ma sensu. Dlatego też ostrzegam, że moja opinia nie obejmuje całej powieści (doczytałam do ok. 150 strony) i być może później jest tylko lepiej.
Ale może najpierw opowiem o czym...
2021-07-21
Joellen Bixby pracuje od dziesięciu lat w jednym z nowojorskich wydawnictw i przez cały ten czas podkochuje się w swoim szefie. Mężczyzna wydaje się nie odwzajemniać jej zainteresowania, a sama Joellen jest na tyle nieśmiała i zakompleksiona, że nie ma odwagi zrobić pierwszego kroku.
Sytuacja zmienia się kiedy kobieta poznaje swojego nowego sąsiada, Camerona McGregor’a – szkockiego gracza rugby, który oferuje jej kilka lekcji uwodzenia.
Jakie to było dobre! Dawno żadna książka aż tak mnie nie wciągnęła, przeczytałam ją w ciągu kilku godzin, a ostatnio mi się nie zdarza. W tej historii było wszystko to co lubię w romansach – ogromna chemia pomiędzy bohaterami, odpowiednia ilość scen erotycznych, trochę wzajemnego dogryzania i jeden z moich ulubionych motywów, czyli wolno rozwijająca się relacja bohaterów, która długo opiera się przede wszystkim na przyjaźni.
A co najważniejsze, ta książka to kawał świetnej komedii. Rozmowy Joellen i Camerona bawią do łez, zwłaszcza że oboje raczej nie przebierają w słowach i nie wahają się sobie dogryzać. Ich relacja absolutnie nie należy do cukierkowych, ociekających lukrem związków. Para początkowo nie pała do siebie sympatią (zwłaszcza kobieta ma pretensje do nowego sąsiada o słuchanie zbyt głośnej muzyki i tendencję do paradowania na wpółnago), jednak z czasem rodzi się pomiędzy nimi swego rodzaju przyjaźń.
Jedyne do czego mogę się przyczepić, ale to chyba radosna twórczość tłumacza, to nadużywanie słowa dziołcha - czyli ulubionego wyrażenia Camerona. Bardzo bym chciała wiedzieć jak to brzmiało w oryginale, bo polska wersja dość mocno mnie irytowała.
Joellen Bixby pracuje od dziesięciu lat w jednym z nowojorskich wydawnictw i przez cały ten czas podkochuje się w swoim szefie. Mężczyzna wydaje się nie odwzajemniać jej zainteresowania, a sama Joellen jest na tyle nieśmiała i zakompleksiona, że nie ma odwagi zrobić pierwszego kroku.
Sytuacja zmienia się kiedy kobieta poznaje swojego nowego sąsiada, Camerona McGregor’a –...
2021-07-19
Czy bylibyście zainteresowani ofertą wakacji w Anglii, podczas których mielibyście możliwość poprowadzenia malutkiej księgarni? Taką właśnie propozycję otrzymała główna bohaterka najnowszej książki Samanty Young.
Eve ma za sobą trudne chwile, nie dość, że znowu ominął ją awans w pracy, to jeszcze została wystawiona przez chłopaka, z którym wiązała spore nadzieje. Rozczarowana swoim życiem postanawia wszystko rzucić i wyjechać na wymarzone wakacje. Tak właśnie trafia do małego miasteczka na północy Anglii, gdzie przez najbliższe cztery tygodnie będzie prowadziła księgarnię. Kobieta już pierwszego dnia zakochuje się w urokliwej, nadmorskiej miejscowości, szybko też poznaje przystojnego farmera – Roane’a, który wydaje się być nią oczarowany.
Szczerze mówiąc podchodziłam do tej książki raczej ostrożnie, poprzednia powieść autorki była dość ponura, miałam więc obawy, że z tą może być podobnie. Na szczęście spotkała mnie miła niespodzianka. Dawno nie trafiłam na tak uroczą i zabawną historię, która nie dość, że zapewniała świetną rozrywkę, to jeszcze skłaniała do refleksji. Muszę przyznać, że w pewnym momencie byłam pod wrażeniem, że autorce udało się w niej przemycić kilka bardzo mądrych i życiowych porad, o których często zdarza nam się zapomnieć. Mogę śmiało powiedzieć, że to jedna z lepszych książek Samanthy Young.
Naprawdę nie mam się do czego przyczepić, no może główny bohater mógłby mieć chociaż jedną wadę, bo był wręcz zbyt idealny. Jestem jednak w stanie przymknąć na to oko, ponieważ z kartek tej książki bije niesamowite ciepło. Jeśli lubicie takie małomiasteczkowe klimaty, to będziecie zachwyceni. Zapewniam, że z miejsca polubicie mieszkańców Alnster i będziecie im kibicować.
Ta książka to również ukłon w stronę fanów angielskiej literatury, autorka bowiem często odwołuje się do dzieł Szekspira (choćby w tytule), powieści sióstr Bronte czy nawet Harrego Pottera.
Czy bylibyście zainteresowani ofertą wakacji w Anglii, podczas których mielibyście możliwość poprowadzenia malutkiej księgarni? Taką właśnie propozycję otrzymała główna bohaterka najnowszej książki Samanty Young.
Eve ma za sobą trudne chwile, nie dość, że znowu ominął ją awans w pracy, to jeszcze została wystawiona przez chłopaka, z którym wiązała spore nadzieje....
2021-07-17
Liv jest głównym cukiernikiem w jednej z najlepszych restauracji w Nashville. Z pozoru jest to praca marzeń, jednak jej szef, uwielbiany celebryta, naprawdę utrudnia jej życie. Jest tyranem, nie szanuje swoich pracowników, przywłaszcza sobie ich autorskie przepisy i wydaje je pod własnym nazwiskiem. Kiedy Liv przyłapuje go na próbie gwałtu jednej z pracownic, zostaje natychmiast zwolniona i zastraszona. Jednak dziewczyna postanawia się zemścić i zdemaskować jego obrzydliwe zachowanie. Pomaga jej w tym przyjaciel jej szwagra - Branden Mack. Para od początku nie pała do siebie sympatią, jednak w słusznym celu są gotowi współpracować.
Książki Lyssy Kay Adams to moje tegoroczne odkrycie. Te historie są tak urocze i zabawne, ale jednocześnie nie pozbawione głębszych treści, że naprawdę ciężko się nie uśmiechać podczas czytania. Chociaż autorka nie zagłębia się zbyt mocno w charakterystykę bohaterów, to naprawdę łatwo zrozumieć ich postępowanie i im kibicować. Jedyny zarzut jaki mam do tej historii dotyczy zbyt rozdmuchanej kłótni w drugiej połowie książki i mocno emocjonalnej reakcji Liv na tajemnicę Brandena. Według mnie było to przesadzone i trochę naciągane, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę na jakim etapie był w tym momencie ich związek i jak długo trwał.
Nie będę Was jednak dalej zanudzać, powiem tylko, że ta książka jest naprawdę warta przeczytania. Sprawdzi się zarówno jako rozweselasz po ciężkim dniu, jak i lekka lektura na wakacje.
Liv jest głównym cukiernikiem w jednej z najlepszych restauracji w Nashville. Z pozoru jest to praca marzeń, jednak jej szef, uwielbiany celebryta, naprawdę utrudnia jej życie. Jest tyranem, nie szanuje swoich pracowników, przywłaszcza sobie ich autorskie przepisy i wydaje je pod własnym nazwiskiem. Kiedy Liv przyłapuje go na próbie gwałtu jednej z pracownic, zostaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-11
2021-07-10
W drugim tomie serii „Game on” Kristen Callihan poznajemy losy Gray’a Grayson’a, utalentowanego zawodnika uniwersyteckiej drużyny futbolowej oraz Ivy Mackenzie – córki jego nowego agenta. Znajomość tej dwójki zaczęła się od wymiany smsów na temat różowego auta dziewczyny, z którego Gray ‘miał przyjemność’ korzystać, ale bardzo szybko narodziła się pomiędzy nimi przyjaźń, a z czasem każde z nic zapragnęło czegoś więcej…
Jak już wspominałam bardzo lubię romanse sportowe i każda taka powieść na naszym rynku wydawniczym bardzo mnie cieszy. Seria Kristen Callihan kupiła mnie już od pierwszego tomu, a kolejna książka tylko wzmocniła moją sympatię. Nie jest to może najlepszy romans jaki w życiu czytałam i mam oczywiście do niego kilka zastrzeżeń, ale są to przeważnie drobiazgi, które nie wpływają znacząco na odbiór całości.
Jak dla mnie ta powieść jest idealnym przykładem lekkiego i niewymagającego romansu, który świetnie sprawdzi się jako odprężająca lektura po ciężkim dniu. Znajdziemy w niej nie tylko gorącą historię miłosną (ostrzegam, że autorka zaserwowała czytelnikom kilka scen erotycznych), ale też ciekawych, niegłupich bohaterów, którzy potrafią ze sobą rozmawiać i dość szybko wyjaśniają sobie wszelkie nieporozumienia. Co więcej wszystko to jest okraszone sporą dawką humoru, który doskonale równoważy trudniejsze tematy, bo i takich w tej powieści nie brakuje.
Podsumowując, bardzo Wam tę książkę polecam, sama już niecierpliwie czekam na kolejną część.
W drugim tomie serii „Game on” Kristen Callihan poznajemy losy Gray’a Grayson’a, utalentowanego zawodnika uniwersyteckiej drużyny futbolowej oraz Ivy Mackenzie – córki jego nowego agenta. Znajomość tej dwójki zaczęła się od wymiany smsów na temat różowego auta dziewczyny, z którego Gray ‘miał przyjemność’ korzystać, ale bardzo szybko narodziła się pomiędzy nimi przyjaźń, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-04
Amelia praktycznie całe życie spędziła w małej, nadmorskiej miejscowości. Kobieta jest bardzo związana z tym miejscem oraz z rodzinną restauracją, w której pracuje. Niestety spokój w kurorcie zakłóca seria morderstw – w pobliskim lesie giną młode kobiety. Policja nie potrafi znaleźć sprawcy przez co rośnie strach wśród mieszkańców, którzy nawet nie chcą przejeżdżać przez te ‘niebezpieczne’ rejony. Burmistrz, bacznie obserwująca nastroje społeczne, decyduje się wynająć prywatnego detektywa – Rafała Kamieńskiego. Mężczyzna przeżywa właśnie swoje pięć minut sławy, niedawno udało mi się wyjaśnić sprawę głośnego zaginięcia polki za granicą, wszyscy więc liczą, że bez problemu znajdzie też sprawcę serii morderstw.
„Od pierwszych słów” rozpoczyna czterotomową serię o przygodach detektywa Rafała Kamieńskiego, która to ma być połączeniem powieści obyczajowej z intrygą kryminalną. W swojej opinii nie będę się za bardzo skupiać na romantycznej relacji bohaterów (powiem tylko, że jak dla mnie rozwijała się ona zbyt szybko), chciałabym za to omówić wątek kryminalny, który niestety jest niedopracowany i opisany bardzo pobieżnie. W książce nie znajdziemy zbyt wiele szczegółów z pracy detektywa, wiemy tylko, że przeczytał akta, był na miejscu zbrodni i krótko porozmawiał z podejrzanym. Resztę działań przekazał ‘podwykonawcy’ z innego miasta i na tym w sumie jego udział w sprawie się zakończył. Zamiast tego całe dnie spędzał z główną bohaterką, zabierał ją na obiady, pikniki czy spacery po Gdańsku. Jego wyjazd nad morze przypominał raczej wakacje niż pracę. Rozczarowałam się też wyjaśnieniem całej sprawy, które zostało zepchnięte na dalszy plan i kompletnie przyćmione przez dramatyczne wydarzenie w życiu osobistym bohaterów.
Podsumowując, pod względem obyczajowym nie jest to zła książka, autorka ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania, ale powinna popracować trochę nad wątkami kryminalnymi.
Amelia praktycznie całe życie spędziła w małej, nadmorskiej miejscowości. Kobieta jest bardzo związana z tym miejscem oraz z rodzinną restauracją, w której pracuje. Niestety spokój w kurorcie zakłóca seria morderstw – w pobliskim lesie giną młode kobiety. Policja nie potrafi znaleźć sprawcy przez co rośnie strach wśród mieszkańców, którzy nawet nie chcą przejeżdżać przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-28
„Facet na wakacje” to zbiór opowiadań stworzonych przez poczytne polskie autorki romansów. W książce znajduje się 11 pikantnych historii, które powinny sprawdzić się jako krótka, nieskomplikowana lektura na wakacjach. Ja dzięki nim poznałam też styl pisania nieznanych autorek.
Sama antologia niestety trochę mnie rozczarowała, opowiadania były bardzo nierówne, poza pewnymi wyjątkami brakowało w nich letniego klimatu. Wydaje mi się, że zawiniła tutaj zbyt duża ilość historii, gdyby zamiast na jedenastu skupić się np. na sześciu tekstach to może całość byłaby lepiej dopracowana. Niektóre autorki, ze względu na tak krótką formę, nie miały po prostu szans na rozwinięcie swoich historii. Mnie najbardziej podobały się opowiadania czterech pisarek: Magdaleny Winnickiej, Charlotte Mils, Marty Staniszewskiej i Pauliny Świst - chętnie przeczytałabym jak potoczyły się dalsze losy bohaterów ich opowieści.
„Facet na wakacje” to zbiór opowiadań stworzonych przez poczytne polskie autorki romansów. W książce znajduje się 11 pikantnych historii, które powinny sprawdzić się jako krótka, nieskomplikowana lektura na wakacjach. Ja dzięki nim poznałam też styl pisania nieznanych autorek.
Sama antologia niestety trochę mnie rozczarowała, opowiadania były bardzo nierówne, poza pewnymi...
2021-06-20
Przyszedł czas na zakończenie serii o Braciach Arrowood, już ostatni z nich spędza swoje przymusowe „wakacje” na rodzinnej farmie. Jacob, bo to o nim mowa, musi wytrzymać
w znienawidzonym miejscu pół roku by dopełnić woli zmarłego ojca i otrzymać spadek. Mężczyzna od początku odlicza czas do powrotu, nie wyobraża sobie by mógł na stałe pozostać w rodzinnym mieście. Jego domem jest teraz Hollywood, gdzie robi karierę jako aktor. Wszystko się jednak zmienia kiedy poznaje swoją nową sąsiadkę Brennę – młodą wdowę i matkę dwójki dzieci…
Powiem szczerze, że po wpadce z drugim tomem, ostrożnie podchodziłam do kolejnych książek z tego cyklu. Na szczęście moje czarnowidztwo się nie sprawdziło i zarówno trzecia jak i ostatnia część była naprawdę świetna. Mogę wręcz powiedzieć, że „Zostań dla mnie” to moja ulubiona powieść z całej serii. Bardzo podobała mi się relacja głównych bohaterów, ich dojrzałość i umiejętność rozwiązywania problemów za pomocą zwykłej rozmowy (co, jak wiadomo, nie jest często spotykane w romansach). Dużym plusem tej książki jest też brak wielkich dramatów i burzliwych rozstań na koniec (coś tam się oczywiście niedobrego dzieje, ale sprawa dość szybko się wyjaśnia). Zamiast tego z kartek tej powieści wypływa mnóstwo ciepła i rodzinnej atmosfery, obserwowanie wspólnych chwil czterech braci bawi do łez, a ich oddanie dla zmarłej matki mocno wzrusza. Dodatkowym smaczkiem jest rodząca się więź pomiędzy Jacobem a dziećmi Brenny (tutaj mały zarzut – bardzo mało miejsc poświęcono córce bohaterki, a zbyt mocno skupiono się na jej synu i jego relacji z potencjalnym ojczymem).
Książkę oczywiście polecam, jest to naprawdę świetne zakończenie całej serii, autorce udało się zgrabnie połączyć wszystkie wątki. Myślę, że jeden z epilogów sprawi fanom Braci Arrowood sporo radości.
Przyszedł czas na zakończenie serii o Braciach Arrowood, już ostatni z nich spędza swoje przymusowe „wakacje” na rodzinnej farmie. Jacob, bo to o nim mowa, musi wytrzymać
w znienawidzonym miejscu pół roku by dopełnić woli zmarłego ojca i otrzymać spadek. Mężczyzna od początku odlicza czas do powrotu, nie wyobraża sobie by mógł na stałe pozostać w rodzinnym mieście. Jego...
2021-06-19
Myślę, że to będzie ostatnia recenzja książek Pauliny Świst na moim profilu. Nie znaczy to, że nie będę dalej sięgała po jej romanse, ale nie zamierzam ich więcej recenzować. Nie chcę się ciągle powtarzać i pisać podobnych opinii, ale te historie są tak do siebie podobne, że ciężko mi powiedzieć o nich coś nowego. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jeśli czytaliście chociaż jedną książkę tej autorki, to śmiało możecie uznać, że znacie całą jej twórczość. Pani Paulina od początku przyjęła pewien schemat w kreowaniu swoich postaci i konsekwentnie się go trzyma, zawsze są to silne, inteligentne kobiety (z charakterystycznym poczuciem humoru) i twardzi, charyzmatyczni mężczyźni, którzy potrafią dotrzymać kroku swojej partnerce, a nawet lekko ją zdominować. Parę zawsze łączy niesamowita chemia, co doskonale widać w gorących scenach erotycznych, których nie brakuje na łamach powieści.
Tym razem główną bohaterką jest Paulina, urzędniczka, która pracuje w urzędzie gminy na stanowisku …, w sumie nie wiem co ona tak naprawdę robi. Przyznam, że jako urzędnik samorządowy z zaciekawieniem obserwowałam organizację pracy w tej jednostce. Paulina bowiem jest trochę jakby sekretarką wójta, ale zajmuje się też ochroną środowiska, gospodarką przestrzenną i dzierżawą gruntów. Przyznacie, że ciekawe połączenie. Dodatkowo kobieta ma też czas na pisanie w pracy swoich książek (nasza bohaterka jest poczytną autorką romansów, które wydaje pod pseudonimem), a w weekendy dorabia sobie jako kelnerka na przyjęciach. I właśnie na jednym z takich spotkań poznaje Marcina – młodego i przystojnego adwokata, z którym spędza namiętną noc. Nie jest to jednak ostatnie spotkanie tej dwójki, ponieważ Marcin przejmuje obsługę prawną urzędu, w którym pracuje Paulina. I to tyle z samej treści, nie mogę Wam nic więcej zdradzić. Powiem tylko, że ta powieść to połączenie romansu z intrygą kryminalną, niestety trochę zdominowaną przez natłok scen erotycznych. Jak dla mnie jest to jedna z gorszych książek Śwista, oprócz seksu, mało się w niej dzieje, mam wrażenie, że autorkę goniły terminy i stworzyła coś na siłę.
Myślę, że to będzie ostatnia recenzja książek Pauliny Świst na moim profilu. Nie znaczy to, że nie będę dalej sięgała po jej romanse, ale nie zamierzam ich więcej recenzować. Nie chcę się ciągle powtarzać i pisać podobnych opinii, ale te historie są tak do siebie podobne, że ciężko mi powiedzieć o nich coś nowego. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jeśli czytaliście...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-17
Główni bohaterowie, Anna i Drew, decydują się na związek bez zobowiązań. Chociaż nie wiem czy związek to odpowiednie określenie - para postanawia bowiem uprawiać seks, ale bez całowania w usta czy spędzania ze sobą nocy. Warunki te pochodzą od Anny, która nie chce znaleźć się w centrum zainteresowania innych studentów czy fanów futbolu uważnie śledzących życie osobiste Drew – największej gwiazdy uniwersyteckiej drużyny. Jednak wraz z upływem czasu kochankowie zaczynają czuć do siebie coś więcej, ale dziewczyna dalej nie jest przekonana czy ich związek ma szanse na powodzenie. Drew zrobi jednak wszystko by zatrzymać przy sobie ukochaną…
Chociaż od zakończenia przeze mnie studiów minęło już prawie 10 lat, to dalej lubię sięgać po romanse rozgrywające się na uczelni, zwłaszcza jeśli główny bohaterów jest sportowcem. Bardzo się więc ucieszyłam kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, liczyłam na świetną historię i na szczęście miałam rację. To naprawdę urocza, zabawna opowieść, która świetnie sprawdzi się jako lektura na wakacje. Bardzo podobał mi się sposób w jaki została opisana relacja głównych bohaterów. Od początku widać było pomiędzy nimi niesamowitą chemię, początkowo łączył ich głównie seks, ale kiedy tylko zaczęli się bliżej poznawać i spędzać ze sobą więcej czasu, dość szybko uświadomili sobie, że wcale aż tak się od siebie nie różnią.
Wiem, że większość czytelników bardzo polubiła Drew, który był przedstawiony jako partner wręcz idealny (no może poza końcówką książki ;)), i że sporo osób ma problem z Anną. Ja z kolei bardzo ją polubiłam i w pełni rozumiem skąd wynikały jej wątpliwości co do związku ze sławnym sportowcem. Według mnie duży wpływ na jej zachowanie miało dzieciństwo i trudna relacja z rodzicami (porzucenie przez ojca, nowe związki matki), sytuację pogarszały też kompleksy na punkcie własnego wyglądu i wagi. Naprawdę się więc nie dziwię, że nie chciała być znowu wyśmiewana i wyszydzana przez zazdrosne fanki swojego chłopaka.
Główni bohaterowie, Anna i Drew, decydują się na związek bez zobowiązań. Chociaż nie wiem czy związek to odpowiednie określenie - para postanawia bowiem uprawiać seks, ale bez całowania w usta czy spędzania ze sobą nocy. Warunki te pochodzą od Anny, która nie chce znaleźć się w centrum zainteresowania innych studentów czy fanów futbolu uważnie śledzących życie osobiste Drew...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dwójka pracowników - Laurie i Jamie postanawiają udawać parę. Ona dzięki temu będzie mogła szybciej otrząsnąć się po bolesnym i niespodziewanym rozstaniu z długoletnim partnerem, które, o zgrozo, rozgrywało się na oczach jej współpracowników. Z kolei Jamie, mający do tej pory łatkę firmowego kobieciarza i karierowicza, potrzebuje tego ‘związku” by poprawić swoją reputację w oczach szefów i zwiększyć tym samym szanse na upragniony awans. Początkowo wydaje się więc, że każde z bohaterów zyska na tym układzie, jednak bardzo szybko okazuje się, że fałszywy związek wcale nie jest łatwiejszy od tego prawdziwego…
„Miłość na później” to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Mhairi McFarlane, nie czytałam wcześniej jej książek i kompletnie nie wiedziałam czego się po nich spodziewać. Początkowo trochę się przestraszyłam objętością (powieść ma ponad 500 stron), ale szybko się okazało, że nie ma się czego bać, a lektura mija błyskawicznie. W pewnym momencie było mi wręcz przykro, że kolejne kartki uciekają, bo chętnie spędziłabym z tymi bohaterami trochę więcej czasu. Tutaj mój jedyny zarzut do tej historii – Laurie i Jamie mieli zbyt mało wspólnych scen, chciałabym poczytać coś więcej o ich relacji. Ale to jedyne, do czego mogę się przyczepić, poza tym jestem bardzo zadowolona z tej książki. Ostrzegam jednak, że nie jest to typowy gorący romans, a raczej obyczajówka z wątkiem miłosnym. W tej powieści nie znajdziecie scen erotycznych, wielostronicowych wyznań miłosnych czy dramatycznych scen, zamiast tego jest wolno rozwijające się uczucie, sporo humoru i sensownie poprowadzone wątki poboczne.
Dwójka pracowników - Laurie i Jamie postanawiają udawać parę. Ona dzięki temu będzie mogła szybciej otrząsnąć się po bolesnym i niespodziewanym rozstaniu z długoletnim partnerem, które, o zgrozo, rozgrywało się na oczach jej współpracowników. Z kolei Jamie, mający do tej pory łatkę firmowego kobieciarza i karierowicza, potrzebuje tego ‘związku” by poprawić swoją reputację w...
więcej Pokaż mimo to