Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Złote kwiaty" Magdaleny Soboty otrzymałam w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl; jest to misternie spleciona opowieść o tajemnicach, które oplatają jak nieustępliwy bluszcz życie głównej bohaterki, Herminy Wasylik. W drugim tomie kryminalnej serii Śledztwa Herminy Wasylik autorka nie tylko dostarcza czytelnikowi dreszczu emocji, ale także kieruje jego myśli ścieżkami, których nigdy by się nie spodziewał.
Hermina Wasylik, po dramatycznych przejściach w pracy jako policjantka, próbuje dochodzić do siebie. Jednak nie jest to łatwe zadanie, gdyż musi przyjmować silne leki psychotropowe. Mimo to pragnie odnaleźć sens w życiu, a szansa pojawia się w postaci propozycji przeprowadzenia śledztwa dla twórców popularnego podcastu „Zbrodnik”. Decyduje się na to, nie zdając sobie sprawy, że to, do czego ją to doprowadzi, okaże się nie tylko przerażające, ale również odmieni jej życie na zawsze.
Sobota w mistrzowski sposób konstruuje napięcie wokół głównej wątkowej linii fabularnej. Śledztwo, które podejmuje Hermina, rozwija się niespiesznie, co nie tylko wynika z samego charakteru śledczyni, ale także z jej stanu zdrowia.
Narracja Soboty jest wyrafinowana, a jej język potrafi poruszyć najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy. Wykorzystuje bogate słownictwo, tworząc obrazy i atmosferę, które doskonale współgrają z klimatem kryminalnej opowieści. Dialogi są precyzyjne, a postaci zaskakująco dobrze zarysowane, co sprawia, że czytelnik z łatwością wczuwa się w psychologię bohaterów.
Jednym z największych atutów "Złotych kwiatów" jest zdolność autorki do konstruowania zagadek i napięcia. Śledztwo, mimo że toczy się powoli, z każdą stroną staje się bardziej intrygujące. Tropy układają się jak elementy skomplikowanego układanki, a czytelnik jest coraz bardziej pogrążony w mrocznej atmosferze książki. To właśnie zdolność Soboty do trzymania czytelnika w napięciu sprawia, że "Złote kwiaty" to nie tylko kryminał, ale także literacka uczta dla miłośników wysokiej jakości prozy.
Ciekawym aspektem powieści jest również fakt, że choć to drugi tom serii, można ją czytać bez znajomości poprzedniej części. Autorka zręcznie wplata niezbędne informacje z poprzednich wydarzeń, pozwalając nowym czytelnikom swobodnie zanurzyć się w historii Herminy Wasylik.
Niezwykle przemyślane są również relacje między postaciami. Sobotę udało się stworzyć wiarygodne i złożone postaci, których losy splatają się w sposób, który wstrząsa czytelnikiem. Nie tylko główna bohaterka, ale także postaci drugoplanowe posiadają swoje tajemnice, co dodaje powieści dodatkowej głębi.
Niezaprzeczalnie fascynujące jest to, jak autorce udaje się ukazać złożoność ludzkiej psychiki. Hermina Wasylik, pomimo swojego trudnego stanu zdrowia, staje się bohaterką niezwykle realną, zmagającą się nie tylko z zewnętrznymi zagrożeniami, ale także ze swoimi wewnętrznymi demonami. Autorka porusza trudne tematy, takie jak choroby psychiczne, bez uproszczeń i przerysowań, co czyni powieść nie tylko pasjonującym kryminałem, ale także głęboką analizą ludzkiego umysłu.
W finale "Złotych kwiatów" Magdalena Sobota zaskakuje czytelnika niespodziewanym rozwikłaniem sprawy. Pomimo wcześniejszych zwrotów akcji, które sugerowały pewne tropy, autorka zdołała zachować pewność siebie, prowadząc czytelnika przez labirynt tajemnic. Odpowiedzi na pytania pojawiają się w sposób zaskakujący, co sprawia, że czytelnik do samego końca pozostaje w pełnym niepewności napięciu.
"Złote kwiaty" to kryminał, który pochłania od pierwszej do ostatniej strony. Magdalena Sobota, wirtuozowsko posługując się słowem, kreuje opowieść pełną tajemnic, intryg i emocji. Jej umiejętność konstrukcji napięcia oraz głęboka analiza psychiki bohaterów sprawiają, że ta powieść to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników literatury kryminalnej.

"Złote kwiaty" Magdaleny Soboty otrzymałam w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl; jest to misternie spleciona opowieść o tajemnicach, które oplatają jak nieustępliwy bluszcz życie głównej bohaterki, Herminy Wasylik. W drugim tomie kryminalnej serii Śledztwa Herminy Wasylik autorka nie tylko dostarcza czytelnikowi dreszczu emocji, ale także kieruje jego myśli ścieżkami,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zapisane we krwi" to debiutancka powieść autorki A.E. Szumskiej, która już na samym starcie udowadnia swoje umiejętności pisarskie i talent do konstruowania trzymającej w napięciu historii. Tytuł książki doskonale oddaje jej główny nurt - zagadkowe i intrygujące historie bohaterów, splatające się w labiryncie tajemnic i emocji.

Główną osią fabuły jest życie Niny, które radykalnie zmienia się po niespodziewanej śmierci bliskich jej osób. To zdarzenie sprawia, że bohaterka staje w obliczu ukrytych prawd i nieoczekiwanych wyzwań. Tajemnicze zdjęcie staje się kluczem do odkrycia kolejnych enigmatycznych faktów, które prowadzą do wstrząsających odkryć.

Jeden z fascynujących wątków, którym autorka się posługuje, to syndrom sztokholmski. Jest to element, który nadaje powieści głębi i ukazuje złożoność ludzkich relacji w skrajnych warunkach. Wnikliwie skonstruowane postaci i ich psychologiczne przeżycia wprowadzają czytelnika w głąb psychiki, sprawiając, że to, co na pozór jest niezrozumiałe, staje się zrozumiałe.

Niezwykle krótkie rozdziały nadają książce dynamiki i tempa, co skutecznie podtrzymuje zainteresowanie czytelnika. Akcja pędzi do przodu, a stopniowe odsłanianie kolejnych fragmentów historii zachęca do kontynuowania lektury. To strukturalne rozwiązanie pozwala na łatwe wciągnięcie się w narrację i czyni lekturę niezwykle płynną.

A.E. Szumska udowadnia swój talent nie tylko w kreacji opowieści, ale także w tworzeniu postaci. Losy Minki, uwięzionej w ciemnym więzieniu, wprawiają czytelnika w uczucie współczucia i skłaniają do współodczuwania jej dramatycznych doświadczeń. To dobrze wyważona mieszanka wydarzeń i emocji, która trzyma czytelnika w napięciu.

"Zapisane we krwi" to debiutancka powieść pełna intryg i niespodziewanych zwrotów akcji. Choć nie brakuje jej pewnych elementów charakterystycznych dla gatunku, autorka umiejętnie balansuje między trzymającym w napięciu thrillerem a głębszymi przemyśleniami na temat ludzkich zachowań i więzi. Jeśli szukasz powieści, która skłoni cię do zastanowienia się nad naturą ludzkiego umysłu i przyciągnie swoją tajemniczością, "Zapisane we krwi" może okazać się idealnym wyborem.

"Zapisane we krwi" to debiutancka powieść autorki A.E. Szumskiej, która już na samym starcie udowadnia swoje umiejętności pisarskie i talent do konstruowania trzymającej w napięciu historii. Tytuł książki doskonale oddaje jej główny nurt - zagadkowe i intrygujące historie bohaterów, splatające się w labiryncie tajemnic i emocji.

Główną osią fabuły jest życie Niny, które...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

”Dlaczego statystyki kłamią" autorstwa Darrela Huffa to niezwykle ważna i aktualna książka, która analizuje manipulacje statystykami oraz błędy w ich interpretacji. Huff w przystępny sposób przedstawia czytelnikom podstawowe zasady statystyki, a także wyjaśnia, w jaki sposób są one wykorzystywane do przedstawiania informacji w sposób nieuczciwy. Jednym z głównych punktów tej książki jest uświadomienie czytelnikom licznych statystycznych tricków, które mogą być stosowane przez osoby lub instytucje mające własne interesy lub produkty do sprzedania. Autor omawia różne techniki manipulacji, takie jak podkręcone wykresy, tendencyjne próby badawcze oraz wprowadzające w błąd uśrednienia. Przykłady i ilustracje prezentowane przez Huffa sprawiają, że treści te stają się zrozumiałe nawet dla osób nieznających się na matematyce.
Książka pt. "Dlaczego statystyki kłamią" ma szczególne znaczenie w dzisiejszym opartym na danych świecie. W erze informacyjnej, w której żyjemy, statystyki są powszechnie wykorzystywane do prezentowania faktów i tworzenia opinii. Niestety, wiele z tych statystyk może być manipulowanych w celu wprowadzenia nas w błąd. Huff pokazuje, jak ważne jest rozwinięcie umiejętności krytycznego myślenia i analizowania danych, aby uniknąć oszustw statystycznych.
Jednym z największych atutów tej książki jest jej jasny język. Huff pisze w sposób przystępny i zabawny, dzięki czemu nawet osoby nieznające się na matematyce będą w stanie zrozumieć prezentowane tematy. Autor używa licznych przykładów i analogii, które ułatwiają czytelnikom zrozumienie trudniejszych pojęć. Książka nie tylko edukuje, ale także bawi i angażuje czytelników.
Wydanie "Dlaczego statystyki kłamią" pozostaje aktualne pomimo upływu lat. Autor doskonale zdaje sobie sprawę z rosnącej roli danych i informacji w naszym społeczeństwie. Książka ta służy, jako oświecający przewodnik dla tych, którzy nie chcą dać się oszukać w erze, w której liczby i statystyki są powszechnie wykorzystywane w reklamach, programach telewizyjnych i Internecie.
"Dlaczego statystyki kłamią" otrzymała pochwały i uznanie, nie tylko od czytelników, ale również od recenzentów i mediów. Jeden z czołowych dzienników, "New York Times", opisał tę książkę, jako "prześmieszną eksplorację matematycznego zakłamania". Książka skutecznie rozwiewa iluzje, ujawniając kolejne triki i manipulacje za każdym otwartym rozdziałem.
Autor nie tylko krytykuje manipulacje statystyczne, ale także przedstawia czytelnikom narzędzia, które pomogą im w przechytrzeniu "lisa". Po lekturze tej książki, czytelnicy będą lepiej wyposażeni w umiejętność analizowania danych i wykrywania manipulacji. To niezwykle istotne w dzisiejszym świecie, w którym informacje są łatwo dostępne, ale jednocześnie poddawane różnego rodzaju modyfikacjom i zniekształceniom.
"Dlaczego statystyki kłamią" to lektura nie tylko dla tych, którzy interesują się matematyką i statystyką, ale także dla każdego, kto pragnie poszerzyć swoją wiedzę i umiejętność rozumienia prezentowanych informacji. Książka ta może służyć, jako ważne narzędzie w walce z dezinformacją i manipulacją, pomagając czytelnikom stawać się bardziej świadomymi konsumentami informacji.
Wreszcie, warto podkreślić, że "Dlaczego statystyki kłamią" to książka, która zachowuje swoją aktualność w czasach, gdy dane i statystyki odgrywają kluczową rolę we współczesnym społeczeństwie. Zrozumienie, jak statystyki mogą być manipulowane i interpretowane w sposób nieuczciwy, jest niezwykle istotne dla podejmowania świadomych decyzji i formułowania racjonalnych opinii. Bardzo polecam, właściwie każdemu; bo chyba nikt z nas nie lubi być „nabierany” na kolejne „pewne dane statystyczne”.

Podsumowując, książka, „Dlaczego statystyki kłamią" autorstwa Darrela Huffa to niezastąpione źródło wiedzy na temat manipulacji statystykami. Przeznaczona zarówno dla osób zainteresowanych matematyką, jak i dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć prezentowane informacje, ta książka oferuje przejrzyste wyjaśnienie statystycznych trików i zachęca do rozwinięcia umiejętności krytycznego myślenia. Jej jasny język, liczne przykłady i aktualność czynią ją godną polecenia lekturą dla wszystkich, którzy nie chcą dać się oszukać w świecie pełnym liczb i zestawień.

”Dlaczego statystyki kłamią" autorstwa Darrela Huffa to niezwykle ważna i aktualna książka, która analizuje manipulacje statystykami oraz błędy w ich interpretacji. Huff w przystępny sposób przedstawia czytelnikom podstawowe zasady statystyki, a także wyjaśnia, w jaki sposób są one wykorzystywane do przedstawiania informacji w sposób nieuczciwy. Jednym z głównych punktów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

 "Reina Roja - Czerwona królowa" Juana Gómeza-Jurada to pierwszy tom bestsellerowej serii thrillerów, która sprzedała się w samej Hiszpanii w ponad dwóch milionach egzemplarzy. Jestem miłośniczką dobrej literatury hiszpańskiej, odkąd kilka lat temu przeczytałam serie "Miasto gasnących świateł" i "Cmentarz zaginionych książek". Od tamtej pory kiedy pojawia się seria hiszpańskiego pisarza określana mianem bestsellera, niemalże od razu czuję się zaintrygowana. Tutaj po przeczytaniu opisu, z którego dowiedziałam się, że akcja dzieje się w Madrycie, gdzie popełniono morderstwo niemożliwe. Zginął syn prezeski jednego z największych banków w Hiszpanii. Zabójca w niewyjaśniony sposób obszedł wszystkie środki bezpieczeństwa w ekskluzywnej willi i nie zostawił przy tym żadnego śladu.
A śledztwem zajmie się nie mający nic do stracenia inspektor Jon Gutiérrez we współpracy z enigmatyczną Antonią Scott, która jest uważana za najinteligentniejszą osobę na świecie. 
Dla mnie zabrzmiało to bardziej jak opis scenariusza do filmu akcji przez duże A, gdzie napięcie rośnie z każdą minutą a aktorzy mają niesamowite pole do popisu aby dostarczyć widzom ogromnych emocji.
Nie zawiodłam się ani przez chwilę - książka jest doskonale dopracowana już zaczynając od okładki, która przyciąga swoją kolorystyką i dopracowanymi szczegółami. Moim zdaniem tłumacz wykonał doskonale swoje zadanie, bo nadal ubolewając nad moim poziomem języka hiszpańskiego, nie mogłam pokusić się o oryginał, ale język jest tu ogromnym atutem, wszelkie riposty, interesujące cytaty, czy ciekawostki świetnie wzbogacają całość, nie zapominając o rewelacyjnych dialogach, czy przemyśleniach bohaterów przy których można wyraźnie odczuć hiszpańską kulturę w bardzo naturalny sposób.
Kreacja bohaterów autora to dla mnie mistrzostwo - chociaż motyw z tzw. superbohaterem wydaje się być stary jak Świat, tutaj Antonia nie jest tylko najinteligentniejszą kobietą na Świecie, jej supermoc ma też swoje wady i potrafi bardzo doskwierać w codziennym życiu. Inspektor natomiast jest taką idealną przeciwwagą (nie, żeby miało to cokolwiek wspólnego z tym że ktoś mógłby uważać go za grubego ;) jest takim odzwieciedleniem normalności - zasad moralnych, nie sztywnych ale takich z którymi większość z nas się utożsamia. Dla mnie ta para śledczych to doskonale uzupełniający się duet, którym nie sposób nie kibicować. Nie mogę się już doczekać kolejnych części, bo tak zdążyłam się już z Antonią i Jonem zaprzyjaźnić, że mam wrażenie, że oczekuję na kolejne spotkanie z dawno niewidzianymi przeze mnie przyjaciółmi.
Polecam z całego serca wszystkim miłośnikom dobrze napisanych thrillerów, czy kryminałów dla których ważna jest wartka akcja, to aby książka trzymała w napięciu stając się tym samym nieodkładalną, niebanalna zagadka i zaskakujące zwroty akcji. 

 "Reina Roja - Czerwona królowa" Juana Gómeza-Jurada to pierwszy tom bestsellerowej serii thrillerów, która sprzedała się w samej Hiszpanii w ponad dwóch milionach egzemplarzy. Jestem miłośniczką dobrej literatury hiszpańskiej, odkąd kilka lat temu przeczytałam serie "Miasto gasnących świateł" i "Cmentarz zaginionych książek". Od tamtej pory kiedy pojawia się seria...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę pt. "Złota śmierć" autorstwa Nory Roberts otrzymałam w klubie recenzenta serwisu nakanapie.pl . O autorce Norze Roberts prawdopodobnie większość czytelników przynajmniej słyszała, ewentualnie przeczytała chociaż kilka jej książek. Jej ogromny dorobek sprawia, że trudno uwierzyć i wstyd się przyznać, że nie znając żadnego z wcześniejszych 49 tomów serii "Oblicza śmierci" przeczytałam dopiero ostatnią - marcową premierę pt. " Złota śmierć". Jest to wydanie 50-te tej serii, jubileuszowe - więc miałam wobec niego dość wygórowane oczekiwania, zwłaszcza po poleceniach z okładki i kilku bardzo pozytywnych opiniach w social mediach. Czy się nie zawiodłam?
Już sama okładka przyciąga i intryguje - książka jest bardzo pięknie wydana, stała się ozdobą mojej biblioteczki; jednak nie od dziś wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce... Fabuła zapowiada się bardzo interesująco, jak na rasowy kryminał pisany przez doświadczoną autorkę przystało. Otóż, w Nowym Jorku ktoś popełnia seryjne morderstwa. Tym razem giną szanowani obywatele, w dodatku tacy, którzy wydawaliby się nie mieć wrogów, a z całą pewnością nikogo, kto życzyłby im śmierci . Sposób popełnienia przestępstwa jest interesujący - wyobraźcie sobie, że otrzymujecie paczuszkę od kuriera, która wygląda jak mały prezent. Po otwarciu znajdujemy szkatułkę w której znajduje się pozłacany przedmiot. Morderca wysyła dobrze zabezpieczone pojemniki w formie otwieranych, pozłacanych gęsich jaj. Ktoś pokrywa je od wewnątrz środkiem izolującym na bazie ołowiu i wypełnia trującą, żrącą substancją, która po uwolnieniu z pojemnika – w zetknięciu z powietrzem – zamienia się w śmiercionośny gaz i zabija ofiary w ciągu kilku minut.
Po tej książce, chyba zacznę inaczej patrzeć na wszystkie niepotwierdzone paczki, które często zdarza mi się dostać ze względu na np. brak mojego adresu mailowego w bazie danych.
Najmocniejszą stroną pióra autorki jest moim zdaniem kreacja bohaterów. Jak już wspominałam - to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, a niektórzy pojawili się w tej serii już wcześniej. W ogóle w niczym mi to nie przeszkadzało - bohaterowie od ofiar, przez śledczych po podejrzanych i mordercę są tak rewelacyjnie ze wszystkimi szczegółami przedstawieni, że czytelnik bez najmniejszego problemu może wczuć się w ich sytuację i zaprzyjaźnić się z nimi i zarówno z ich problemami i radościami.
Klimat Nowego Jorku sprawia, że tę książkę pochłonęłam jak dobry film kryminalny, co potęgowały świetne dialogi i idealny balans między pracą śledczych a ich życiem prywatnym.
Z pewnością "Złota śmierć", to książka, po którą warto sięgnąć - gwarantuje rozrywkę na wysokim poziomie. Polecam wszystkim wielbicielom kryminałów, zwłaszcza tym, którzy jak ja muszą dużo nadrobić w poznaniu twórczości Nory Roberts.

Książkę pt. "Złota śmierć" autorstwa Nory Roberts otrzymałam w klubie recenzenta serwisu nakanapie.pl . O autorce Norze Roberts prawdopodobnie większość czytelników przynajmniej słyszała, ewentualnie przeczytała chociaż kilka jej książek. Jej ogromny dorobek sprawia, że trudno uwierzyć i wstyd się przyznać, że nie znając żadnego z wcześniejszych 49 tomów serii "Oblicza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po debiut literacki Kingi Dańko oczekując silnych, skrajnych emocji, ale nie spodziewając się, że będzie to tak dopracowana książka. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na jej narrację - otóż poznajemy tę historię z perspektywy trzech osób - jedną z nich jest Monika - dziewczyna, która nie miała łatwego dzieciństwa, chcąc szybko się wyrwać z domu rodzinnego niesiona na fali pierwszej miłości, wiąże się z Kornelem, który po kilku latach okazuje się być lekkoduchem, myślącym głównie o własnej przyjemności i zostawia ją samą z dwójką dzieci. Teraz wychowanie dwóch synów spoczywa na jej barkach, tylko jak je pogodzić z rozpaczliwą próbą pogodzenia się z porzuceniem dla innej, a raczej z ciężką depresją w jaką popada Monika. Łatwym środkiem znieczulającym okazuje się alkohol. Tu tak naprawdę zaczyna się tragedia nie tylko Moniki, ale przede wszystkim jej dwóch synów - starszego Jeremiasza i 6 lat młodszego Pawła.
Chłopcy są coraz bardziej zaniedbywani przez matkę, która wiąże się z kolejnymi partnerami, świetnie i przede wszystkim niezobowiązująco bawiącymi się w jej towarzystwie. Coraz częściej widzą ją brudną i śmierdzącą alkoholem. Jej kolejne obietnice bez pokrycia, że nigdy więcej... że od teraz już będzie zupełnie inaczej...sprawiają tylko że w jej synach eskaluje poczucie bycia nieważnymi, a przynajmniej o wiele mniej ważnymi niż butelka z alkoholem.
Kolejnym narratorem jest najmłodszy syn Moniki - dorosły już Paweł, którego życie naznaczone jest alkoholizmem matki. DDA - syndrom dorosłego dziecka alkoholika jest jego kwintesencją. Paweł czuje się cały czas gorszy, wymaga od siebie dużo więcej i żyje w poczuciu, że cień matki alkoholiczki sprawi, że każdy się od niego odwróci prędzej czy później.
Narratorką, która będzie próbować, o ile jest to możliwe, wyjaśnić genezę tej sytuacji będzie babcia Pawła, mama Moniki. Jej małżeństwo z chorobliwie zazdrosnym człowiekiem, surowo i nierzadko niesprawiedliwie traktującym Monikę w kontraście do rodzeństwa z pewnością popchnęło Monikę do szybkiego opuszczenia rodzinnego gniazda. Czy jednak można kogokolwiek winić za podejmowane decyzje? Babcia niejednokrotnie próbowała wyciągnąć córkę z bagna w którym ta się pogrążała. Nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce.
Ta historia wzbudza tak wiele skrajnych emocji, serce się po prostu rozpada, zwłaszcza czytając fragmenty wypowiedzi małego ufnego chłopca, który nadal jeszcze wierzy, że mamusia go nie zawiedzie... tym razem. Bohaterowie są tak prawdziwi we wszystkim co robią, czy jest to dobre czy złe - tu akurat różnie bywa, ale wszystko jest bardzo autentyczne. Bez problemu mogłabym uwierzyć, że podobne historie dzieją się gdzieś w niedalekim sąsiedztwie. Wszystkiego dopełnia wielopoziomowa narracja - zazębiająca się i łącząca w jedną historię. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na kolejne książki autorki. Polecam z całego serca. Książkę otrzymałam w klubie recenzenta serwisu nakanapie.pl, za co bardzo dziękuję.

Sięgnęłam po debiut literacki Kingi Dańko oczekując silnych, skrajnych emocji, ale nie spodziewając się, że będzie to tak dopracowana książka. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na jej narrację - otóż poznajemy tę historię z perspektywy trzech osób - jedną z nich jest Monika - dziewczyna, która nie miała łatwego dzieciństwa, chcąc szybko się wyrwać z domu rodzinnego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść Alicji Flis pt. “Pocałunek Boga” miała swoją premierę na początku 2021 roku. Trafiła w moje ręce dość niedawno, wcześniej o niej nie słyszałam i bardzo żałuję, że tak późno ją przeczytałam, bo ta książka po prostu zachwyca.
Skusił mnie tak naprawdę motyw Madery - przepięknej wyspy, którą chciałabym kiedyś zwiedzić. To była chyba jedna z nielicznych książek, gdzie opisy przyrody nie chcą być pomijane przez czytelnika. Autorka tak cudownie oddaje urok tej wyspy, że czułam się jakbym przeniosła się do tych wszystkich nieodkrytych a niesamowicie malowniczych miejsc. Nie bez powodu Maderę nazywa się ukwieconym rajem, wyspą wiecznej wiosny czy utraconym Edenem. Alicja Flis w magiczny sposób wciąga czytelnika w swoją opowieść. Jest to niesamowita historia, tak naprawdę kilku głównych bohaterów. Najbardziej koncentruje się na Susanie z Polski, jednak każdy wątek poboczny nieodłącznie powiązany z historią Susany, na chwilę staje się też głównym, a przynajmniej równie ważnym. Swoich bohaterów Alicja Flis wykreowała wręcz po mistrzowsku – to ludzie zwykli, tacy jak większość z nas, jednak ich przeszłość, chociaż nie mieli na nią wpływu, bo w dużej mierze odpowiedzialni są za nią zupełnie inni ludzie, sprawia, że muszą się zmierzyć z własnymi słabościami, oczekiwaniami innych i dawnymi demonami, aby móc zacząć niejako od nowa.
Nieprzypadkowo na Maderę trafiają Susana, Michael, Monika i George, dodatkowo wszyscy będą mieszkać w tym samym miejscu - w Calhecie tuż nad Oceanem Atlantyckim, gdzie okolica jest po prostu przepiękna, już sam spacer sprawia, że ludzie dotąd zabiegani, zatrzymują się na chwilę i kontemplują widok. Ale od przeszłości nie jest łatwo się wyrwać. Susana, główna bohaterka, została porzucona przez mężczyznę, który zapomniał jej powiedzieć, że ma żonę i dziecko. Michael to wypalony pisarz, Monika to skrzypaczka z problemami psychicznymi, a George, brat bliźniak Moniki próbuje złapać dystans do wszystkiego. Pojawiają się jeszcze ksiądz, lekarz i pracownicy pensjonatu.
W tej historii, która na początku wydaje się być ot taka zwykła- wręcz niepozorna, co chwilę wypływają na światło dzienne liczne sekrety, na każdym kroku okazuje się, że nic nie dzieje się bez przyczyny, każdy z bohaterów będzie toczyć nierówną walkę z przeciwnościami losu, ale czy uda im się osiągnąć szczęście, do którego wszyscy dążymy. Z pewnością nie będzie to łatwe, jednak ich losy jak się okazuje skomplikowane już od pokoleń są niesamowicie interesująco opisane, a to jak są ze sobą powiązane z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika.
Mnie ta historia urzekła, było tam tyle emocji, których zwykle szukam w książkach, wspaniała sceneria, doskonałe lekkie pióro autorki, fascynujący bohaterowie i ich niesamowite losy. Do tego ta książka wywołuje lawinę przemyśleń, jak to czy można odmienić swoje przeznaczenie, odciąć się od tego, co wydarzyło się kiedyś i zacząć funkcjonować we własnych zasad, akceptując rzeczywistość taką, jaka jest? Odpowiedzi nierzadko kryją się na samym dnie ludzkiej duszy.
Gorąco polecam, myślę, że Alicja Flis napisała rewelacyjny scenariusz, do filmu który byłby hitem w kinach. Ja nie mogłam się oderwać.

Powieść Alicji Flis pt. “Pocałunek Boga” miała swoją premierę na początku 2021 roku. Trafiła w moje ręce dość niedawno, wcześniej o niej nie słyszałam i bardzo żałuję, że tak późno ją przeczytałam, bo ta książka po prostu zachwyca.
Skusił mnie tak naprawdę motyw Madery - przepięknej wyspy, którą chciałabym kiedyś zwiedzić. To była chyba jedna z nielicznych książek, gdzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Anita Szczepuła i jej książka pod tytułem „Trzy” jest w pewnym sensie inna niż typowa pozycja kupowana dla rozrywki czy zabicia czasu. Mi i zapewne większości matematyków rzuciła się w oczy minimalistyczna okładka z figurami geometrycznymi w postaci trzech kół połączonych w trójkąt, do tego liczba trzy w tytule, cóż ci z nas którzy oczekiwali czegoś na miarę podręcznika metodycznego ułatwiającego naukę „królowej nauk” będą musieli się rozczarować, ponieważ tym razem z matematyką ta pozycja nie ma zbyt wiele wspólnego, poza wymiarem symbolicznym. Autorka w niebanalny sposób dzieli się swoimi przemyśleniami o podstawowych uniwersalnych wartościach jakimi są wiara, miłość i wolność. Na kolejnych stronach książki podzielonej tematycznie zawarła bowiem aforyzmy – w pierwszej części na temat wiary, w kolejnej o miłości, na koniec o wolności. Co ciekawe jest to publikacja dwujęzyczna – całość jest przetłumaczona na język angielski. Moim zdaniem ten zabieg sprawił, że lektura całości jest bardziej interesująca, niektóre aforyzmy rzeczywiście lepiej brzmią po angielsku, aczkolwiek wiąże się z tym pewne ryzyko – otóż przykładowo ja znam język angielski na wystarczająco dobrym poziomie, aby wszystko dokładnie zrozumieć, jednak, gdyby był to język mi nieznany, zapewne uznałabym to za zupełnie zbędne, niewiele wnoszące.
Bardzo podoba mi się fakt, że na każdej stronie jest tylko jeden aforyzm – gdyby było ich więcej, zapewne pozostałe rozpraszałyby mnie, a tak każde zdanie skłania do refleksji, można się nad nim głębiej zastanowić, odnieść do własnego życia, co więcej - miejsce pod nim, dzięki temu że jest puste, umożliwia naniesienie ołówkiem własnych refleksji –a to sprawia, że ta książka może stać się naszym własnym spersonalizowanym pamiętnikiem.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, z tego, że żyjemy w kulturze nadmiaru i konsumpcjonizmu. Autorka podkreśla minimalizm "Trzech", które jednocześnie są konieczne do funkcjonowania, ale większości z nas powinny wystarczyć do osiągnięcia szczęścia, a to intryguje i porusza.
Bardzo lubię wracać do tej książki, otworzyć ją sobie w wylosowanym miejscu, następnie przeczytać tylko jeden z aforyzmów i albo się uśmiechnąć do wybranych słów albo głębiej zastanowić nad ich znaczeniem w moim życiu.
Jednym z moich ulubionych cytatów jest ten z części o wolności: „Spójrz nocą w niebo i pomyśl o tym, że gdziekolwiek byłbyś na świecie, zawsze świecić ci będą te same gwiazdy… Niesamowite uczucie”. Włożyłam sobie zakładkę, aby móc do niego wrócić w trudniejszych chwilach, bo zawsze niesamowicie podnosi mnie na duchu.
Kolejnym, który zawsze pomaga mi się zmotywować do działania jest z części o wierze, aczkolwiek bardziej podoba mi się jego angielskie brzmienie, „Miracles happen in this world and it is up to you to what extent you let them exist in your life”; dla porównania po polsku „Na tym świecie zdarzają się cuda. I to od ciebie zależy, na ile pozwolisz im istnieć w swoim życiu”.
Polecam tę książkę tak naprawdę każdemu, ponieważ wartości w niej zawarte są na tyle uniwersalne, że wszyscy znajdziemy w niej coś dla siebie.

Anita Szczepuła i jej książka pod tytułem „Trzy” jest w pewnym sensie inna niż typowa pozycja kupowana dla rozrywki czy zabicia czasu. Mi i zapewne większości matematyków rzuciła się w oczy minimalistyczna okładka z figurami geometrycznymi w postaci trzech kół połączonych w trójkąt, do tego liczba trzy w tytule, cóż ci z nas którzy oczekiwali czegoś na miarę podręcznika...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka pt. "Nomen Omen" Marty Kisiel przyciągnęła mnie nietuzinkowym opisem - cóż - wynajęty pokój w starym domu rodem z filmów grozy, towarzyska papuga, upiorne głosy w telefonie i mnożące się starsze panie z ciągotami do sarkazmu – czy to aby nie za dużo jak na jedną Salomeę Przygodę? Najwyraźniej los ma na ten temat inne zdanie, bo do kompletu ściąga jej na głowę Niedasia, beztroskiego młodszego brata, który z miejsca pakuje się w poważne kłopoty. Kłopoty, których początki sięgają pewnej ciemnej lutowej nocy podczas oblężenia Festung Breslau.
Pełna humoru i grozy powieść – nomen omen – przygodowa o cenie, jaką przychodzi zapłacić za pochopne decyzje, tajemnicach z przeszłości, splatających ze sobą losy dwóch rodzin, oraz świecie, którego już nie ma. Pomyślałam że będzie to dla mnie przyjemna odskocznia od cięższych tytułów - taka lekka pozycja na jeden wieczór. W pewnym sensie miałam rację, czytanie tej pozycji było czystą przyjemnością, do czego przyczynił się wybitnie lekki, niesamowicie plastyczny a jednocześnie nieprzesadzony język autorki, bardzo interesujący pomysł na fabułę, mieszanka gatunków literackich od komedii kryminalnej z rysem historycznym, po niecodzienną obyczajówkę z nutką fantastyczną. Faktem okazał się również krótki czas czytania, z uwagi na to że tej książki nie sposób odłożyć, historia tak bardzo wciąga czytelnika, że ani się obejrzy kiedy kartek do końca pozostaje coraz mniej. Klimat jaki stworzyła Marta Kisiel jest z jednej strony absurdalny, z drugiej jednak takie sytuacje nie do wytłumaczenia tak często spotykają każdego z nas, że przestaje się go odbierać jak "Kafkowy proces". Co mnie najbardziej urzekło to kreacja poszczególnych bohaterów - tak niesamowicie wyrazistych, że mnóstwo cech z łatwością odnalazłam albo u siebie albo wśród moich znajomych. Już nietuzinkowe imiona, czy nazwiska dają do myślenia. Nigdy nie przyszło by mi do głowy, że w takiej prozie można zawrzeć tyle mądrego i życiowego przesłania, jak chociażby to, że każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje decyzje i sam musi ponieść ich konsekwencje, nawet jeśli nie wszystko jest czarne lub białe. Na chwilę obecną wiem że muszę koniecznie jak najszybciej nadrobić czytanie pozostałych książek Marty Kisiel, której wcześniej nie znałam, a jestem przekonana że się nie zawiodę. Polecam wszystkim książkę "Nomen Omen" - z pewnością będziecie się świetnie bawić podczas tej lektury. Książkę otrzymałam w klubie recenzenta portalu Na kanapie, za co bardzo dziękuję :)

Książka pt. "Nomen Omen" Marty Kisiel przyciągnęła mnie nietuzinkowym opisem - cóż - wynajęty pokój w starym domu rodem z filmów grozy, towarzyska papuga, upiorne głosy w telefonie i mnożące się starsze panie z ciągotami do sarkazmu – czy to aby nie za dużo jak na jedną Salomeę Przygodę? Najwyraźniej los ma na ten temat inne zdanie, bo do kompletu ściąga jej na głowę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem niedawno miała swoją premierę kolejna książka napisana przez @ninamajewskabrown, pt. "Ocalona z Auschwitz". To niesamowicie poruszająca opowieść o ludziach którzy żyli w tym tak trudnym czasie. Czytając opis już wiedziałam że łzy popłyną nieraz podczas lektury, zwłaszcza że jest to historia która faktycznie się wydarzyła, a obok takich najtrudniej przejść obojętnie . Wybory przed którymi stają Ci bohaterowie są bezsprzecznie jednymi z najtrudniejszych do jakich mogą nas zmusić przeciwności losu. Kiedy z Auschwitz ucieka Jan Nowaczek, ratując się przed pościgiem, trafia do mieszkających w pobliżu Franciszki i Wawrzyńca Kuligów. Mimo obawy o własne życie rodzina pomaga zbiegowi. Wtedy dla przykładu karano zarówno zbiegów jak i wszystkich tych którzy im pomogli. Nie do uwierzenia jest fakt, że po kilku miesiącach Nowaczek ponownie pojawia się w ich domu w towarzystwie esesmanów, zdradzając osoby które pomogły mu w ucieczce.
W rezultacie do obozu trafia Franciszka w dziewiątym miesiącu ciąży, jej siostra Stefania i kilka innych osób. By ocalić ukochaną żonę, zrozpaczony Wawrzyniec podejmuje najtrudniejszą z decyzji: pójdzie do obozu by, zamienić się z Franciszką na życie. Dla mnie jest to historia która nie pozwala nam zapomnieć. Dzisiaj bardzo rzadko stajemy przed naprawdę trudnymi decyzjami, żyje się nam o wiele łatwiej, mało kto musi się martwić o apetyt dzieci, czy dam radę je nakarmić by nie chodziły głodne. Nie mówiąc już o poświęceniu swojego życia dla ukochanej osoby. Nina Majewska Brown po mistrzowsku zabiera nas do tamtych czasów, z dbałością o detale opisuje codziennie zmartwienia bohaterów. Przeżywałam ich emocje i rozterki jakby były moimi. To książka którą serdecznie polecam każdemu, chociaż nie jest to lektura łatwa, lekka i przyjemna.

Całkiem niedawno miała swoją premierę kolejna książka napisana przez @ninamajewskabrown, pt. "Ocalona z Auschwitz". To niesamowicie poruszająca opowieść o ludziach którzy żyli w tym tak trudnym czasie. Czytając opis już wiedziałam że łzy popłyną nieraz podczas lektury, zwłaszcza że jest to historia która faktycznie się wydarzyła, a obok takich najtrudniej przejść obojętnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka dni temu skończyłam słuchać pierwszego sezonu słuchowiska pod tytułem “Anima” w Audiotece i wciąż nie mogę uwierzyć w to, jak ta historia się skończyła a raczej jak bardzo nie mogę się teraz oprzeć wysłuchania drugiego sezonu.
Gdy na komendę w małym miasteczku na Podlasiu przychodzi listonosz chcąc zgłosić zniknięcie dwudziestu pięciu mieszkańców z pobliskiej wsi leżącej paręnaście kilometrów za otaczającym ją lasem, policjanci zajęci ubieraniem choinki raczej uwierzyliby w “o jeden wypity kieliszek słynnego - lokalnego bimbru za dużo” niż w prawdziwość tej historii. Główny bohater aspirant Jan Willer, również początkowo nie wierzy w opowieść listonosza, jednak wykonując polecenie służbowe sprawdzenia okoliczności (rzecz jasna niechętnie, bo przecież Święta za pasem) okazuje się, że faktycznie – wszystkie domy stoją puste, a po mieszkańcach nie ma ani śladu. W pobliskiej szkole uczniowie z tej właśnie wioski akurat byli nieobecni. Szukając racjonalnego wytłumaczenia, Willer wpada na trop nielegalnych interesów prowadzonych przy pobliskiej, wschodniej, granicy. Jednak im więcej czasu Willer spędza w okolicy wsi, tym mniej oczywiste stają się dla niego wszelkie logiczne wytłumaczenia tej zagadki. A coraz więcej faktów, które są niewytłumaczalne z rozsądnego punktu widzenia zaczyna się pojawiać i utrudniać policyjne śledztwo. Z policjanta, którego zadaniem jest ustalanie faktów, Willer powoli przeobraża się w człowieka kierowanego obsesyjną potrzebą poznania prawdy, nawet jeśli oznacza to wzięcie pod uwagę sił i zjawisk, które nie są zbadane naukowo. Cała sprawa zaczyna rzutować na małżeństwo policjanta. Czy ta droga doprowadzi go do kompletnego obłędu, czy wręcz przeciwnie? Słuchałam zapartym tchem, tak bardzo chciałam się dowiedzieć co się wydarzyło. Kolejne epizody były coraz bardziej podszyte nutką grozy. Zakończenie sprawiło, że poczułam ulgę, bo to nie koniec – ta historia jest kontynuowana, a ja koniecznie muszę wysłuchać drugi sezon.
Osobiście jestem ogromną fanką audiobooków, które są dopracowane i zasługują na miano słuchowiska. W superprodukcji “Anima” odnalazłam wszystko, czego potrzebuję, aby przenieść się do książkowego świata moich bohaterów. Czytając, zapewne narzekałabym na tzw. Zbyt długie opisy przyrody, konieczne, aby autor mógł nas wprowadzić w realia; tutaj słuchając doskonałej gry aktorskiej świetnych, jeśli nie najlepszych polskich głosów z Łukaszem Simlatem w roli głównej, uzupełnionych oryginalną muzyką, stworzoną dla tego audiobooka; przeróżnymi niepokojącymi dźwiękami które dodawały grozy i tak już niesamowicie niepokojącemu klimatowi, byłam po prostu zachwycona. Nagrano nawet specjalne audycje radiowe, które doskonale wpisały się w atmosferę superprodukcji. Autentyczność całej historii urzekła mnie najbardziej – bohaterowie są jednocześnie wyraziści i nieprzerysowani, że odnoszę wrażenie, jakby byli moimi dobrymi znajomymi. Dialogi, relacje między bohaterami – czy to na posterunku, w szkole, w rodzinie, czy nawet małomiasteczkowe pomiędzy mieszkańcami są tak prawdziwe, że odniosłam wrażenie, że słucham prawdziwej historii zwykłych ludzi, którzy żyją gdzieś na Podlasiu, a nie wymyślonej z elementami nadprzyrodzonymi. Klimat jest tu doskonale podkreślony dźwiękowo - początkowo lekko świąteczny, z czasem coraz bardziej atmosfera staje się napięta, aż zaczynamy odczuwać grozę i strach.
Książka wyróżnia się niezwykle pomysłową fabułą, intryga jest tutaj niebanalna, jednak superprodukcja Audioteki znacząco podniosła jej poziom – gra aktorska jest po prostu genialna, a muzyka doskonale oddaje klimat grozy. Słuchałam z ogromną przyjemnością. Polecam wszystkim fanom gatunku i nie tylko.

Kilka dni temu skończyłam słuchać pierwszego sezonu słuchowiska pod tytułem “Anima” w Audiotece i wciąż nie mogę uwierzyć w to, jak ta historia się skończyła a raczej jak bardzo nie mogę się teraz oprzeć wysłuchania drugiego sezonu.
Gdy na komendę w małym miasteczku na Podlasiu przychodzi listonosz chcąc zgłosić zniknięcie dwudziestu pięciu mieszkańców z pobliskiej wsi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ostatnia więźniarka Auschwitz” to jedna z najbardziej poruszających historii jakie ostatnio przeczytałam. Książkę czyta się jednym tchem – jednocześnie przeżywając tyle intensywnych emocji naraz, że pozostaje w naszych głowach na długo po przeczytaniu. Temat holokaustu, faszyzmu, czy wojny – przerażający i niestety w dzisiejszych czasach tak bardzo aktualny.
Nina Majewska Braun - autorka tej powieści na jej łamach przekazuje relację historyczną historię rodzinną opowiedzianą przez córkę więźniarki obozów na Majdanku, w Ravensbruck i Buchenwaldzie i więźnia z Auschwitz. Anna Odi to córka Mirosławy i Józefa -75 lat po wyzwoleniu obozu w Auschwitz w jednym z esesmańskich bloków przyszła na świat, do teraz mieszka i pracuje na terenie Państwowego muzeum Auschwitz-Birkenau. Poniekąd stała się „więźniarką” tego miejsca i historii. A dzięki swojej pracy ratuje od zapomnienia to, o czym nam współczesnym zapomnieć tak łatwo a czego zapomnieć nam nie wolno.
Autorka przenosi nas najpierw w przedwojenny czas do Paryża, potem do Warszawy gdzie na wspaniałe wakacje życia wybrała się Mimi w 1939r. Znajomość historii i nieuchronność tego co się ma wydarzyć towarzyszyło mi i wzbudzało cały czas przejmujące uczucie przerażenia.
Jest to książka niezwykle ważna i trudna jednocześnie. Pokazuje ważne wydarzenia historyczne z punktu widzenia zwykłego człowieka – tak jakby działy się tuż obok. Moim zdaniem gdyby takie książki były w kanonie lektur szkolnych historii nie musielibyśmy się uczyć na pamięć – ona po prostu zostawałaby w naszych głowach, a emocje towarzyszące czytaniu o wiele bardziej utrwaliłyby ówczesne wydarzenia niż wielokrotne powtórki z dat czy chronologii wydarzeń.
Nina Majewska Brown włożyła mnóstwo pracy i serca w napisanie tej książki, widać to w każdym elemencie – oryginalne fotografie rodzinne, wycinki prasowe ale też styl pisania który tak bardzo zbliża nas do bohaterów, że stają nam się bliscy niczym rodzina i przyjaciele. Moim zdaniem każdy powinien poznać tę książkę i przekonać się osobiście jak bardzo zasługuje na miano książki roku. Polecam z całego serca.

„Ostatnia więźniarka Auschwitz” to jedna z najbardziej poruszających historii jakie ostatnio przeczytałam. Książkę czyta się jednym tchem – jednocześnie przeżywając tyle intensywnych emocji naraz, że pozostaje w naszych głowach na długo po przeczytaniu. Temat holokaustu, faszyzmu, czy wojny – przerażający i niestety w dzisiejszych czasach tak bardzo aktualny.
Nina Majewska...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zmieniła się Rosja w latach dziewięćdziesiątych XX wieku? Oto próba odpowiedzi. Przejmująca.
Opis od wydawcy mnie osobiście przyciągnął jak magnes.
Niezwykle rzadko czytam reportaże. Moją uwagę przykuło 3 już wydanie "Pandrioszki" napisanej przez Krystynę Kurczab-Redlich. Książka o Rosji napisana z punktu widzenia osoby tam mieszkającej. Krystyna Kurczab-Redlich wiele lat spędziła mieszkając właśnie tam, z wyboru, obserwując rosyjskie absurdy dnia codziennego. Autorka przekazuje rosyjską rzeczywistość z punktu widzenia osoby myślącej w rosyjskich kategoriach.
Książka niezwykle na czasie w obliczu wojny Rosji z Ukrainą.
Skłamałabym, gdybym napisała że czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Wręcz przeciwnie - wiele fragmentów wymaga tzw. "przetrawienia", jest tutaj tyle trudnych i bolesnych tematów, nie do zaakceptowania, dziejących się tuż obok w kraju z nami sąsiadującym, że naprawdę ciężko przejść obok obojętnie. Czytamy o życiu autentycznych ludzi - o wiele łatwiej zmagać się z fikcją literacką.
Wbrew pozorom nie jest to zarzut z mojej strony, wręcz przeciwnie - reportaż ten porywa już od pierwszych stron swoją autentycznością, stylem tak bardzo łączącym wszystko co w reportażu jest wyznacznikiem dobrego warsztatu pisarskiego. Nie sposób przejść obok obojętnie.

Jak zmieniła się Rosja w latach dziewięćdziesiątych XX wieku? Oto próba odpowiedzi. Przejmująca.
Opis od wydawcy mnie osobiście przyciągnął jak magnes.
Niezwykle rzadko czytam reportaże. Moją uwagę przykuło 3 już wydanie "Pandrioszki" napisanej przez Krystynę Kurczab-Redlich. Książka o Rosji napisana z punktu widzenia osoby tam mieszkającej. Krystyna Kurczab-Redlich wiele...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Mowy nie ma!” to tegoroczna - debiutancka powieść Żanety Pawlik. To książka o życiowych zakrętach i nowych początkach. A zakrętów, zresztą jak w życiu, tutaj nie brakuje. Gdy poznawałam Małgorzatę, główną bohaterkę – nauczycielkę o ciemnych kręconych włosach w okolicach 40-stki polubiłam ją niemalże natychmiast. W przeciwieństwie do jej męża Konrada którego poczucie wyższości i wybitnie częste podkreślanie tego, że zarabia znacznie więcej od żony, sprawiało że ciężko było mi się z nim zaprzyjaźnić. Z pozoru całkiem udane małżeństwo nieuchronnie zmierza w kierunku gdzie nie będzie już odwrotu. Kryzys zaognia teściowa Małgosi, której z racji wieku nic nie odpowiada i zawsze ma swoje zdanie. Nawał obowiązków Konrada skutkuje nieustannym zmęczeniem, brakiem czasu i ochoty na szczere rozmowy z Małgosią.
W świąteczny wieczór Małgorzata przyłapuje męża na zdradzie. Świadkiem kłótni jest nowy sąsiad Adam, który cudem unika uderzenia iPadem, wyrzuconym w afekcie z trzeciego piętra. Adam – sympatyczny brodacz, ratownik medyczny po przejściach. Jego życie wypełnione dyżurami gdzie spotyka się z ogromem ludzkiego nieszczęścia, od wypadków drogowych gdzie niejednokrotnie giną niewinne dzieci, przez ofiary przedawkowania narkotyków aż po bezdomnych bez ubezpieczenia potrzebujących pomocy. Autorka zgrabnie splata jego losy z Małgosią. Nie jest to jednak typowa powieść o porzuconej żonie, która spotyka wielką miłość po latach i tu mamy tzw. Epicki seks i happy end. Mowy nie ma! Żaneta Pawlik pięknie przeplata mnóstwo wątków w których zawiera ogrom przesłania. Zmusza nas do przemyśleń i często przewartościowana swojego życia. Mamy tu wspaniale opisany motyw przyjaźni między dwiema tak różnymi kobietami które wspaniale się uzupełniają. Trudne – patologiczne wręcz dzieciństwo i jego wpływ na dorosłe życie. Bezdomność, jakie potrzeby mają ludzie na granicy ubóstwa, jak „po polsku” znajdują sposoby by je zaspokoić. Relacje z nastoletnią córką, która chce spełniać swoje pasje, chociaż nie do końca jeszcze wie która z nich będzie tą ostateczną. Trudne związki, które czasem muszą się zakończyć, a czasem warto o nie zawalczyć. Miłość do dziecka niepełnosprawnego, która wymaga wielkich poświęceń. A nawet życie po zdradzie z kochanką i próby zbudowania relacji z rodziną na nowo.
Ta książka dla mnie była z gatunku tych nieodkładalnych. Nawet po jej zamknięciu długo jeszcze została w mojej głowie. Polecam i niecierpliwie czekam na kolejne książki Żanety Pawlik.

„Mowy nie ma!” to tegoroczna - debiutancka powieść Żanety Pawlik. To książka o życiowych zakrętach i nowych początkach. A zakrętów, zresztą jak w życiu, tutaj nie brakuje. Gdy poznawałam Małgorzatę, główną bohaterkę – nauczycielkę o ciemnych kręconych włosach w okolicach 40-stki polubiłam ją niemalże natychmiast. W przeciwieństwie do jej męża Konrada którego poczucie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Wykorzystaj lepiej każdy dzień. Jak zoptymalizować 6 kluczowych obszarów codziennej rutyny Rebecca Livermore, S. J. Scott
Ocena 6,5
Wykorzystaj le... Rebecca Livermore, ...

Na półkach:

„Wykorzystaj lepiej każdy dzień” to obiecujący poprawę naszego życia poradnik napisany przez dwoje ekspertów w swoich dziedzinach. S. J. Scott specjalizuje się w samorozwoju, natomiast Rebecca Livermoore tworzy strategie marketingowe.
Ja osobiście uwielbiam czytać poradniki które przemycają użyteczne life’hacki mające ułatwić nam funkcjonowanie. Podobnie jak oglądanie trenerów osobistych pokazujących kolejne niesamowite zestawy ćwiczeń których regularne wykonywanie zapewni nam zdrowie i super figurę nie pomijając doskonałego samopoczucia, sprawia mi dużo przyjemności - niestety rzadko udaje mi się wykonać dany trening więcej niż 5 razy. Zazwyczaj czytając kolejne pozycje mające ułatwić mi samorozwój z zachwytem potakuję w myślach przyznając rację autorom i niezwykle rzadko pamiętam cokolwiek po odłożeniu książki nie mówiąc już o wprowadzaniu porad w życie…
Ten poradnik jest skupiony na wprowadzaniu codziennej rutyny, dzięki której wypracujemy więcej wolnego czasu na nasze pasje czy chociażby wypoczynek a każdy dzień będzie wykorzystany znacznie lepiej niż do tej pory. Autorzy bardzo starali się tak go skonstruować aby był przydatny dosłownie każdemu. Na każdym kroku podkreślają jak bardzo różnimy się od siebie i dostosowują rady tak by każdy mógł je z łatwością zastosować. Praktycznie nigdy nie zalecają tzw. skoku na głęboką wodę – preferują technikę małych kroczków i stopniowego wprowadzania korzystnych dla nas nawyków. Zalecają by nie wprowadzać wielu nawyków jednocześnie – lepiej zająć się jednym z proponowanych obszarów i gdy już wypracujemy progres zająć się kolejnym. Jest to niestety obarczone wadą jaką jest długofalowość w osiągnięciu zamierzonych efektów. Mi znacznie bardziej odpowiadają działania gdzie szybciej widzę efekty. Jednak myślę że, spora część czytelników będzie zadowolona z małej ilości pracy czy inwestycji które wdrażane są powoli i stopniowo. Efekt w końcu nadejdzie a czas i tak upłynie.
Cała książka jest podzielona na kilka części. Na początek autorzy pokazują nam jakie korzyści da nam wprowadzenie rutyny, która zwykle nie jest kojarzona z czymś pozytywnym – kojarzy się z nudą i nieciekawymi obowiązkami. Jeśli jednak dzięki rutynie efektywnie będziemy wykonywać codzienne zadania, przyzwyczaimy się też do samodzielnego przygotowywania zdrowych posiłków i do regularnej aktywności fizycznej - zauważymy, że zostanie nam dużo więcej czasu na przyjemności. Doskonałym sposobem na wprowadzenie codziennej rutyny to rozpoznanie kilku obszarów naszego życia gdzie jest ona przydatna. Będą to : energia (sen i regeneracja), odżywianie się (ogólna dieta i planowanie posiłków), aktywność fizyczna (regularne treningi i ruszanie się w ciągu dnia), rutynowe zajęcia (obowiązki domowe i powtarzające się prace), praca (u kogoś lub dla siebie), przyjemności (hobby, relaks i kreatywne zajęcia). Najlepiej znaleźć ten obszar który najbardziej wymaga poprawy i od niego zacząć wprowadzanie pozytywnych zmian. Autorzy sugerują jak to zrobić – co warto zmienić, jednocześnie pokazując przykłady co może nam w tym przeszkodzić i jak sobie z tym poradzić. I tak miesiąc po miesiącu możemy osiągnąć nasz idealny sposób na to by każdy dzień był przez nas naprawdę dobrze wykorzystany z uwzględnieniem wszystkich potrzeb naszych i naszych bliskich. Na koniec autorzy pokazują przykładowe rutyny ludzi którzy je stosują z wielkim powodzeniem a każda z tych osób prowadzi zupełnie inny styl życia – od matki która zajmuje się domem i przy okazji jest doskonale zorganizowana -pisze też regularnie w sieci i znajduje czas na swoje przyjemności, przez kogoś na etacie aż po właściciela własnej firmy.
Moim zdanie ten poradnik jest wart uwagi chociaż niewiele nowego wnosi jeśli chodzi o książki o samorozwoju. Podobnych jest już kilka. Czyta się szybko i przyjemnie. Jeśli zastosujecie zawarte w nim rady z pewnością jakość Waszego życia polepszy. Co prawda jeśli macie trochę do poprawy może to potrwać. Jest u kilka bardzo przydatnych i współczesnych life-hacków, które zamierzam wykorzystać. Najbardziej spodobała mi się metoda POMODORO i kilka stron www pomocnych przy planowaniu posiłków. Liczę że dzięki nim zyskam więcej czasu na moje przyjemności.

„Wykorzystaj lepiej każdy dzień” to obiecujący poprawę naszego życia poradnik napisany przez dwoje ekspertów w swoich dziedzinach. S. J. Scott specjalizuje się w samorozwoju, natomiast Rebecca Livermoore tworzy strategie marketingowe.
Ja osobiście uwielbiam czytać poradniki które przemycają użyteczne life’hacki mające ułatwić nam funkcjonowanie. Podobnie jak oglądanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Galiński jest autorem dzięki któremu pokochałam komedie kryminalne. Jego bohaterka Zofia – energiczna i bezkompromisowa emerytka której przyszło żyć w tak absurdalnych a jednocześnie prawdziwych realiach naszej Polski jest postacią niezmiennie wyrazistą. Jej przemyślenia to często myśli wielu z nas tyle że niewypowiedziane. Z oczywistych względów dla wielu będzie bohaterką nie do zniesienia, dla mnie jako że uwielbiam absurdalne poczucie humoru, a zaciskanie szczęki w miejscach publicznych by nie roześmiać się w głos jest mi nieobce – jej perypetie są cudowną odskocznią od codzienności. Jak bardzo zasmucił mnie tytuł „Koniec się pani nie udał” bo zwiastował zakończenie serii… Cóż akurat koniec tej oto książki Panu Galińskiemu to się udał – chyba mało kto się spodziewał takiego zakończenia, ale po kolei.
Zofia Wilkońska umiera, tyle że trafia do miejsca, które wydaje się czymś co przypomina nasze wyobrażenie o czyśćcu. Mnóstwo ludzi których należy posegregować według ich doczesnych zasług. Byłoby to jednak zdecydowanie zbyt proste.
Zofia nie byłaby sobą gdyby nie wpakowała się w dziwną czy abstrakcyjną sytuację - przypadkowa zamiana biletów rzuca ją tam, gdzie wcale nie powinna się znaleźć, a może dokładnie tam gdzie doskonale się odnajdzie... W końcu gdzie diabeł nie może, tam Zofię pośle? Wilkońska sprytnie włącza się w prace podupadającego i skierowanego do likwidacji zespołu produkującego drobne dobre uczynki. Nie byłaby sobą gdyby nie wplątała tutaj swojej prywaty. W końcu nie może na zawsze i na wieczność zostawić biednego Henryka samego sobie na Ziemi. Postanawia cyt. „osobiście dopilnować by umarł skutecznie ale też niezbyt boleśnie. Wiadomo przecież, że mężczyźni są niezwykle wrażliwi. Kobieta, gdy ją coś boli to zrobi zakupy, ugotuje obiad i jeszcze posprząta. Mężczyzna natomiast od razu osiąga stan agonalny, a jedyne co może robić to leżeć, stękać i oglądać Ligę Mistrzów.” Zatem należy się postarać aby małżonek dołączył do niej jak najszybciej. Do pomocy angażuje całą plejadę gwiazd - porucznika Borewicza, Danutę Szaflarską i generała Jaruzelskiego. W końcu w nowej rzeczywistości Zofia musi się jak najszybciej odnaleźć a postawione cele należy osiągnąć z boską pomocą lub niekoniecznie. Wizja Boga niezwykle zaskakująca sprawiła że ubawiłam się po pachy. Polityczne wzmianki sprawiły że poczułam się jakbym czytała scenariusz kabaretowy. Tymczasem kobieta, z którą nasza Zofia przypadkiem zamieniła się biletem, odnajduje ją i zaczyna szantażować – czy Zofia trafi do piekła? Czy Wilkońska poradzi sobie z samym diabłem? Czy dla niej istnieje pojęcie „trudne do wykonania”? Pozwolę sobie zacytować jedno z jej przemyśleń „Ależ to było trudne.(…) Musiałam być nieugięta jak sprzedawca kredytów we frankach.” Co chyba nie pozostawia wiele wątpliwości co do talentu załatwiania spraw „nie do załatwienia” przez naszą przodującą we wszystkim emerytkę.
Dla mnie cała seria z Zofią Wilkońską to rewelacyjne książki które zawsze poprawiają mi nastrój. Ironia i absurd wplecione w perypetie szalonej emerytki genialnie oddają sytuację nie tylko w Polsce ale, na Świecie i teraz to już nawet w zaświatach… Moim zdaniem są to książki dla każdego – nawet dla tych czytelników u których Zofia wzbudza negatywne emocje. Dużo śmiechu gwarantowane, a to zawsze świetnie poprawia humor.

Jacek Galiński jest autorem dzięki któremu pokochałam komedie kryminalne. Jego bohaterka Zofia – energiczna i bezkompromisowa emerytka której przyszło żyć w tak absurdalnych a jednocześnie prawdziwych realiach naszej Polski jest postacią niezmiennie wyrazistą. Jej przemyślenia to często myśli wielu z nas tyle że niewypowiedziane. Z oczywistych względów dla wielu będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam ostatnio niewątpliwą przyjemność zapoznać się z książką pana Jarosława Rabendy pod tytułem „Testament lubieżnika”. Autora kojarzyłam bardziej jako aktora i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wydał kolejną już powieść i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Było to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, jednak zdecydowanie muszę nadrobić braki w tym zakresie, chociażby z tego względu, że główny bohater „Testamentu lubieżnika” pojawił się już wcześniej w powieści „Kiedy ślepiec płacze”, a bardzo polubiłam jego życiowe dylematy i przemyślenia.
„Testament lubieżnika” przyciąga już samym tytułem i prowokującą okładką – na mnie takie odważne połączenia działają jak magnes, od razu zadaję sobie pytanie co z tego wyniknie, jak daleko autor się posunie, jak bardzo nietuzinkowa to będzie książka. Kim jest ten tytułowy lubieżnik i czemu ma służyć postać Chrystusa z wyrazistą pięścią nad kobiecą dolną częścią ciała.
Cóż, okazuje się, że nasz tytułowy lubieżnik to bardzo wrażliwy i empatyczny chłopiec o imieniu Bożydar. Ktokolwiek mu to imię wybrał zapewne z intencją traktowania go jak daru od Boga, nie mógł się bardziej pomylić. Dzieciństwo chłopca było niesamowicie traumatyczne, po śmierci ostatniej życzliwej mu osoby jaką był jego dziadek, pozostawiony na wychowanie despotycznej kobiety – dopiero co poślubionej babki, z którą nie łączyły go żadne więzy krwi, przez wiele lat był katowany, bity przemyślnymi narzędziami, zmuszany do wielu godzin klęczenia przed uszkodzonym – wykoślawionym wizerunkiem Chrystusa, aby przebłagać go za najdrobniejsze występki jakie tylko zauważyła „pół-babka”. Nie daj Boże, aby tak porządnie wychowywany chłopiec miał chociażby pomyśleć o czymkolwiek cielesnym – toż to ohyda, lubieżność, najgorsza obraza Boga. Musi zostać przykładnie ukarana, a Chrystus przebłagany (nawiasem mówiąc była to misja niewykonalna, bo na zapytanie pół-babki, czy już się nie gniewa, nigdy nie odpowiadał). Wizja wyjazdu do internatu musiała jawić się Bożydarowi jak wybawienie.
Nic dziwnego, że w późniejszym życiu Bożydar niespecjalnie lubi używać swojego imienia, a nawiązanie zdrowej relacji z kobietą jest, delikatnie mówiąc, niemal graniczące z cudem. Pseudo – wizerunek Boga, który nigdy nie daje się przebłagać i tylko zaciska gniewną pięść również piętnuje życie Bożydara vel Filipa.
Mimo skrzywionego dzieciństwa Bożydar potrzebuje relacji z drugim człowiekiem, wbrew pozorom nie tylko w celach zaspokojenia popędu seksualnego. Potrzebuje rozmowy, zrozumienia, niekoniecznie zbywających go odpowiedzi „jak chcesz”. Nawiązuje je z różnymi kobietami, często odbiegającymi od jego wyidealizowanych oczekiwań i z różnym skutkiem. Nie zawsze wie, jak się odnaleźć, ale walczy o siebie, o swoje marzenia, o miłość i akceptację.
Testament lubieżnika wywołał u mnie mnóstwo przeróżnych emocji. Doprowadził mnie do łez - zarówno tych ze śmiechu jak i wzruszenia. Sceny seksu opisane są po prostu rewelacyjnie – nie znajdziemy tu typowych opisów z współczesnych książek, gdzie każda intymna sytuacja jest niemal kolejną kalką z Greya.
Styl pana Jarosława Rabendy bardzo mi odpowiada – czyta się lekko i szybko bez zbędnych i męczących wywodów. Jednocześnie czytając odnosimy wrażenie, że autor szanuje czytelnika – pisze o relacjach, wartościach i szukaniu siebie, ale w taki sposób, że chcemy poznać tę historię, a książka staje się nieodkładalna. Ta powieść prowokuje, intryguje a wszystko to napisane z polotem i dużą dozą ironii i sarkazmu. Polecam nie tylko mężczyznom, myślę, że, taka zmiana punktu widzenia będzie niesamowicie interesująca dla wielu kobiet, które w części zachowań partnerek Filipa mogą odnaleźć siebie czy też swoich partnerów.

Miałam ostatnio niewątpliwą przyjemność zapoznać się z książką pana Jarosława Rabendy pod tytułem „Testament lubieżnika”. Autora kojarzyłam bardziej jako aktora i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wydał kolejną już powieść i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Było to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, jednak zdecydowanie muszę nadrobić braki w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kryminały są jednym z moich ulubionych gatunków literackich. Przeczytałam ich mnóstwo i niełatwo mnie zadowolić, tym bardziej, że trudno tu o coś odkrywczego, co chociaż trochę nie byłyby odtwórcze.
Mgła Aleksandry Świderskiej przyciąga już samą okładką, piękne odcienie fioletu, zamglone miasto, ciekawy tekst o nieuchronnej przeszłości mającej dosięgnąć nas prędzej czy później, zachęciły mnie do przeczytania tej debiutanckiej książki. Nie zawiodłam się, a wręcz mogę napisać, że nareszcie kobieta, i to Polka pisząca kryminał wywiązała się z tego zadania doskonale. Historia jest dobrze nakreślona - lubię gdy przeszłość i stare historie rodzinne mają wpływ na zdarzenia w teraźniejszości. Zwłaszcza gdy rodziny głównych bohaterów są ze sobą powiązane od wielu lat. Adam Aleksandrowicz, detektyw wrocławskiej policji, walczy ze swoimi demonami od lat. Od razu rzuciła mi się w oczy zbieżność jego nazwiska z imieniem autorki - jako bohater ma on tyle fajnych, pozytywnych cech, że od razu pomyślałam że Aleksandra Świderska mogła mu kilka swoich "wypożyczyć" .
Teraz we Wrocławiu, kolejne osoby giną mordowane według tego samego bestialskiego schematu, co wiele lat wcześniej, kiedy to morderca pozbawił Aleksandrowicza członków najbliższej rodziny. Wraz z partnerką rozpoczynają wyścig z czasem.
Tu pojawia się Konrad, bogaty właściciel ekskluzywnych nocnych klubów dla gejów, żyjący na granicy prawa. Od razu polubiłam jego cięty język, trochę bezczelny styl bycia. Jest bardzo niejednoznaczną postacią ale taką, z którą łatwo się zaprzyjaźnić.
Autorka dodała "Mgle" świeżości wprowadzając wątek LGBT. Przy czym jest on tu opisany w sposób naturalny, nie przerysowany, nie wyolbrzymiony - zwykle większość ludzi wyobraża sobie pary homoseksualne jako związki zniewieściałych mężczyzn, czy wręcz karykaturalnych drag quinns. Tutaj mamy 2 przystojnych, męskich facetów którzy przeżywają emocje jak przy każdym zakochaniu, czy pierwszej prawdziwej miłości. Przy okazji muszą stawić czoła ludzkim uprzedzeniom i swoim własnym obawom.
Mgła napisana jest lekkim a jednocześnie niebanalnym językiem. Bohaterowie są wyraziści i intrygujący. Fabuła jest tak napisana, że ciężko się oderwać od książki. Zagadka jest zakorzeniona w przeszłości, co prawda dość szybko domyśliłam się kto jest mordercą, ale wynika to raczej z ilości kryminałów przeczytanych przeze mnie do tej pory. Dla większości czytelników zakończenie będzie zaskakujące.
Autorka obiecuje ciąg dalszy. Ja już nie mogę się doczekać. Polecam wszystkim, dla mnie genialny debiut,

Kryminały są jednym z moich ulubionych gatunków literackich. Przeczytałam ich mnóstwo i niełatwo mnie zadowolić, tym bardziej, że trudno tu o coś odkrywczego, co chociaż trochę nie byłyby odtwórcze.
Mgła Aleksandry Świderskiej przyciąga już samą okładką, piękne odcienie fioletu, zamglone miasto, ciekawy tekst o nieuchronnej przeszłości mającej dosięgnąć nas prędzej czy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Małe, spokojne, skandynawskie miasteczko Undredal, mili mieszkańcy. Brzmi prawie idealnie.To niepozorne, niewielkie miasteczko niespodziewanie staje się miejscem śmierci młodej dziewczyny z dobrego domu. Przeprowadzenia śledztwa podejmuje się komisarz Bjorn Andersen. Człowiek miewający problemy z samym sobą omal nie zostaje pogrążony przez dochodzenie.
W jaki sposób się to stało? Jaką tajemnicę skrywają mieszkańcy miasteczka? Czy wiedzą, co doprowadziło do śmierci tak młodej kobiety, mającej przed sobą całe życie?
To morderstwo okazuje się być niesamowicie podobne do niewyjaśnionego zabójstwa Polki sprzed 40 lat. Autor, a raczej autorka, jako że Karina Krawczyk napisała tę książkę pod pseudonimem, odkrywa kolejne tajemnice mieszkańców tego norweskiego miasteczka. Zamordowana też miała swoje tajemnice, czy jej rodzice, chłopak, znajomi okażą się rzeczywiście tak nieskazitelni na jakich się kreują? Kiedy już prawie wydaje nam się że wiemy kto jest mordercą szybko okazuje się że to tylko pozory. Książkę czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Zakończenie jest zaskakujące, co dla mnie jest jednym z podstawowych warunków aby kryminał był udany. Bohaterowie są wyraziści i łatwo się z nimi zaprzyjaźnić - nawet gdy postępują wbrew ogólnie przyjętym zasadom, wybaczamy im jakby byli naszymi starymi przyjaciółmi.
Moim zdaniem jest to książka zdecydowanie warta polecenia, ja czekam z niecierpliwością na kolejne autorstwa Kariny Krawczyk.

Małe, spokojne, skandynawskie miasteczko Undredal, mili mieszkańcy. Brzmi prawie idealnie.To niepozorne, niewielkie miasteczko niespodziewanie staje się miejscem śmierci młodej dziewczyny z dobrego domu. Przeprowadzenia śledztwa podejmuje się komisarz Bjorn Andersen. Człowiek miewający problemy z samym sobą omal nie zostaje pogrążony przez dochodzenie.
W jaki sposób się to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Najnowsza książki autorstwa Sarah A. Denzil, "Śmiertelne kłamstwa" wciągnęła mnie bez reszty. Dwie siostry o wdzięcznych kwiatowych imionach Heather (wrzos) i Rose (róża) wracają po latach do rodzinnej miejscowości. 10 lat temu zaginął tu młody chłopak - ich sąsiad i przyjaciel, do tej pory nikt nie ma pojęcia co się z nim stało. Cóż, prawie nikt. Heather widziała swoją siostrę tamtej nocy wślizgującą się przez okno do ich pokoju, w podartej kurtce, roztrzęsioną. Przemilcza jednak ten fakt, cały czas obawiając się wypowiedzieć na głos swoje podejrzenia. Teraz ich matka leży śmiertelnie chora w szpitalu. Siostry są jak ogień i woda, tak różne, a jednak poznając historię z punktu widzenia każdej z nich z osobna, okazuje się że obiema łatwo się zaprzyjaźnić i zrozumieć co nimi kierowało. Mała społeczność angielskiej wsi w Yorkshire nie akceptuje powrotu sióstr, zaczyna się powolne odkrywanie kolejnych przemilczanych dawno sekretów, czy kłamstwa z przeszłości okażą się dla nich śmiertelne?
Autorka doskonale się spisała - im dłużej czytałam Śmiertelne kłamstwa, coraz bardziej wciągała mnie historia sióstr. Miałam wrażenie że czytam scenariusz filmu akcji połączonego z thrillerem. Kolejne sekrety okazują się bardzo spójne, jednak niełatwo domyśleć się co było właściwą genezą wszystkich tych zdarzeń. Co dla mnie jest dużym plusem. Polecam, nie można się oderwać.

Najnowsza książki autorstwa Sarah A. Denzil, "Śmiertelne kłamstwa" wciągnęła mnie bez reszty. Dwie siostry o wdzięcznych kwiatowych imionach Heather (wrzos) i Rose (róża) wracają po latach do rodzinnej miejscowości. 10 lat temu zaginął tu młody chłopak - ich sąsiad i przyjaciel, do tej pory nikt nie ma pojęcia co się z nim stało. Cóż, prawie nikt. Heather widziała swoją...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to