Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że może nie będzie źle, od taka sobie typowa fantasty bez polotu, sobie myślałem tak :a nuż będzie dobre, może nie bardzo ambitne ale zamknięta jednorazowa historia. Jako że wówczas szukałem książki nie zbyt ambitnej, ot takiej czytaneczki, dość prostej zbudowanej od punktu A do punktu B i już to kupiłem tą książkę. Wydałem 10 zł... o 10 zł za dużo, za ten syf to jeszcze dopłacić powinni. Kojarzycie może NRGeeka, takiego youtubre który nagrywa program o słabych i beznadziejnych grach ? Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się czy nie zrobić takiego odpowiednika tylko że o książkach. No dobra ale po kolei. Zaczynamy czytać, początek zapowiada się dobrze, jakiś przychlas który okazuje się głównym bohaterem ma zostać spalony na stosie (przez całą akcję książki miałem jednak nadzieję że go jednak uda się spalić, żałowałem też że nie spalili zasranego czarnomaga na początku) gość nazywa się Garin... hym...krótce nawet nie pamiętam dokładnie jak się nazywa, no ale powiedzmy że tak się zwie. Gość cierpli na schizofrenie paranoidalną i wydaje mu się że umie czarować, miał zostać księdze ale pada blade podejrzenie że jego niestabilność umysłowa jest niebezpieczna a sam idiota jeszcze kogoś skrzywdzi chcą go wywalać na zbity pysk, aby ocalić społeczeństwo przez tym imbecylem chcą go też spalić na stosie jednak ostatecznie tego nie robią ... szkoda. Garin czy jakoś tak, ratuje jakiś dziad który nosi mię plany z Gwiezdnych Wojen, najwyraźniej Gwiazda Śmierci przysoliła za mocno, Alderan, bo tak zwie się ten dziad, pojawia się z dumy i ratuje naszego ukochanego debila, po za tym okazuje się być jakimś cyganem i niczym wiedźma z taboru cyganów umie czarować i takie tam, postanawia zabrać ze sobą chłopca ze sobą za morze. A teraz na poważnie fabuła książki mówi że magia jest zła i zakazano, no spoko to brzmi logicznie ale do jasne cholery magia jest w praktyce zakazana, dziad najpierw mówi żem agia jest bardzo rzadka i w ogóle, a później jak by niby nic zabiera naszego bohatera na drugi kontynent gdzie mieści się akademia dla niepełno sprytnych czarodziejów... do takich luk fabularnych, narracyjnych i głupot jeszcze wrócimy, jedziemy dalej z fabuła. Na miejscu akazuję się że akademia jest pełna rozpuszczony i rozwiązłych patafianów którzy myślą jedynie o zaspokajaniu swojej chuci. I o dziwo magowie walczą na miecze... serio uczą się magii (choć w sumie nauka tej magi jest bardzo dziwna bo nie wiadomo na czym polega) a przy tym posługują się mieczami i szermierką... jest tu logika no chyba nie bardzo. No dobra dalej : nasz główny bohater wpada w oko napalonej nauczycielce która nosi imię Ahsy Greyjoy z Pieśni Lodu i Ognia Martina, ogólnie ma wrażenie że autorka musiała być nauczycielką i w tej książce na papier przelała swoje fantazję erotyczne zabawiania się z uczniami. Nasz młodzik zostaje więc napastowany seksualnie przez napaloną nauczycielkę, super szkoła tak w ogóle, uczniów wykorzystują nauczycielki, nikt nie zwraca uwagi na to że nauczyciele sypiają z uczniami i ogólnie spoko to jest... przy tym nikt chyba nie myśli o tym że jakoś to może odbić się na jakości edukacji, zaczynam się zastanawiać dlaczego rodzice woleli by posłać dzieciaka do Hogwartu niż do takiej szkoły, ciekawe czemu... Nie chce mi się przedstawiać dalszego ciągu fabularnego tego "dzieła" w skrócie nasz bohater zostaje napadnięty przez jakiegoś złego, zraniony, zakochuje się z nim jakaś Thania czy jakoś tak, dochodzi do siebie z pomocą swojej nauczycielki kochanki pokonuje tego tam złego ale ukochana ginie, koniec. Nie dałem rady dokończyć tej Pieśni, po przeczytaniu do 340 strony resztę przeleciałem w 5 min aby zapoznać się z fabuła i napisać recenzję. Co za syf ! Żadna książka, powtarzam żadna nie sprawiła mi tyle nudy, chyba prócz Dam z Grace Adieu, ale tam to był opowiadania przy tym z jedno było dobre. Ta książka jest słaba, nie broni się, pełno w niej dziur i luk fabularnych, zła narracja i sposób opowiadania historii to też porażka, np mamy rozdział który zapowiada śmierć jakieś wielkiego hierarchy religijnego (religia w tej książce to też jakaś porażka, parodia i to bardzo nieudolna) sam tytuł i sposobem narracji wiemy że ten hierarcha umrze... a potem jakby nigdy nic pojawia się w następnych rozdziałach. W ogóle fabuła mówi o jakimś Całunie który jest niszczony, że świat się niszczy, no niby spoko ale ja mam takie pytania, co ten Całun ? Dlaczego jest ważny ? Jak czarują magowie ? Czemu pokonanie głównego złego odwlecze zniszczenie Całunu ? I tak dalej i tak dalej. Naprawdę tego jest masa, narracja historii to jakaś porażka, nic się tutaj nie trzyma kupy. Ta książka nie ma do zaoferowania nic, nie ma dobrego świata czy historii, nawet nie ma akcji czy ciekawych opisów. Książki z uniwersum Warcrafta pana Kannka mały świetne opisy i działy się w ciekawych światach, książki z serii Dragon Age broniły się dobrym uniwersum i akcją, wiele książek ze świata Star Wars ma dobrą historie ale również płyną akcję. Czemu to mówię ? Otóż okazuję się że nawet literatura oparta na grach jest lepsza nisz ten chłam, który nie oferuje ani satysfakcjonującej historii, ani nawet płynne, ja nie mówię że musi się cały czas coś dziać ale żeby historia była w miarę płynna, z kolei siłowanie się na pompatyczność jest moim zdaniem nudne i głupie. Za to w książce jest szczucie cycem oooo tego nie zabrakło, scenariusz tej książki mógłby posłużyć za podstawę jakiegoś filmu dla dorosłych, fabuła wprost idealna, były zakonnik romansujący z nauczycielką. Naprawdę nic nie mogę powiedzieć pozytywnego o tej książce, moim skromnym zdaniem jest to najgorsza książka z gatunku fantasty jaką czytałem, chyba gorszej nie było i nie będzie. Mógł bym jeszcze milion słów napisać dlaczego ta książka jest zła i słaba... ale po co, przecież każdy wie że to chłam. Okazuje się jednak że to część trylogii, ja nie wiem skąd autorka wzięła jakiegoś potłuczonego wydawcę żeby to wydał... i kto to niby kupił. Jest masa autorów którzy nie mają okazji wydać swoich książek, a mają 3, 4 razy lepsze od tej powieści Pani Cooper. Syf, kiła i mogiła, cieszę się że wylądowała gdzieś na śmietniku, dziękuje też wydawnictwu Amber za to że wydał tylko jedną część, uf ocaliliście mnie.
Na koniec jeszcze jedna rzecz, na książce pisze że jest to najlepsza książka 2011, o jasna cholera to ten rok 2011 to musiałby czarnym rokiem dla fantastyki... ale przecież w 2011 wydano Taniec ze Smokami GRR Martina, no ale co to tam jakaś Pieśń Lodu i Ognia, podczas kiedy mamy taką Pieśni Ziemi... a może komuś w wydawnictwie coś się pomyliło. Nie ważne.
PS. Przede mną jest jeszcze czytanie Królowej Terlingu, coś czuje że Pieśni Ziemi długo nie będą zajmowały miejsca gniota wszechczasów.
Nie polecam, jak gdzieś znajdziecie tą książkę możecie użyć jako papieru toaletowego.
Pozdrawiam serdecznie.
Z Panem Bogiem.

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Musze powiedzieć że ta, przed ostatnia, a chronologicznie pierwsza, część bardzo mi przypadła do gustu. Tym razem Siostrzeniec Czarodzieje przedstawiam nam scenę utworzenia Narnii, w której głównymi bohaterami są Digory Kirke, który potem będzie znanym nam profesorem który przygarnie pewną czwórkę dzieci uciekającą z Londynu, oraz jego przyjaciółka Pole, jest też także wujek Andrzej, który samego siebie uważa za ostatniego czarodzieja i badacza, i co ciekawe jest postacią całkowicie zepsutą. Mamy historię stworzenia i powstania Narnii, która zostaje powołana do życia przez Lwa Aslana, jego śpiewem, nawiązanie do Tolkiena. Ta opowieść o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż jej poprzedniczka Koń i jego chłopiec. Ze względu na to jak jest napisana i stworzona, chyba faktycznie to ta część powinna być zawsze czytana jako pierwsza, w końcu chronologicznie jest właśnie pierwsza.
Polecam te książkę, przede mną Ostatnia Bitwa i zakończenie historii Narnii.
Pozdrawiam.
Z Panem Bogiem.

Musze powiedzieć że ta, przed ostatnia, a chronologicznie pierwsza, część bardzo mi przypadła do gustu. Tym razem Siostrzeniec Czarodzieje przedstawiam nam scenę utworzenia Narnii, w której głównymi bohaterami są Digory Kirke, który potem będzie znanym nam profesorem który przygarnie pewną czwórkę dzieci uciekającą z Londynu, oraz jego przyjaciółka Pole, jest też także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka, wydawnicza czwarta, a chronologicznie chyba szósta, ale mogę się mylić, była inna niż wszystkie trzy pozostałem i w sumie nie podobała mi się aż tak bardzo jak poprzedniczki, o ile w pierwszej, drugiej i trzeciej bardzo się wzruszyłem i było to dla mnie tak bardzo nostalgiczne to tu już czegoś takiego nie odczułem. Była to inna forma opowieści, wyraźnym plusem jest nowa bohaterka Julia oraz powrót Eustachego który ponownie zostaje wezwany do Narnii przez Aslana, dwójka dzieci musi wykonać zadanie, muszą odnaleźć syna starego już króla Kaspiana. Jest to z pewnością opowieść bardzo przygodowa, jest podróż jest przygoda, są poszukiwania. Mimo wszystko ta część nie urzekła mnie tak bardzo jak pozostałem, morze dla tego że tym razem mamy nowego bohatera, przygodę zaczynaliśmy z Pevensimi, zaś tutaj mamy ich kuzyna Eustachego oraz jego przyjaciółkę Julie.
Mimo wszystko polecam.
Z Panem Bogiem.

Ta książka, wydawnicza czwarta, a chronologicznie chyba szósta, ale mogę się mylić, była inna niż wszystkie trzy pozostałem i w sumie nie podobała mi się aż tak bardzo jak poprzedniczki, o ile w pierwszej, drugiej i trzeciej bardzo się wzruszyłem i było to dla mnie tak bardzo nostalgiczne to tu już czegoś takiego nie odczułem. Była to inna forma opowieści, wyraźnym plusem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I dochodzimy w końcu do trzecie części cyklu, która w pierwotnym zamyśle autora miała być już ostatnią częścią którą napisze. Jak wiemy stało się inaczej, ale teraz to nie jest ważne. Tym razem Wędrowiec do Świtu ma zupełnie inna formę opowieści, tym razem akcja nie dzieje się w Narnii, lecz na Samotnych Wyspach i morzach, kiedy to król Kaspian X wypływa w wielką podróż po morzach aby odnaleźć swoich baronów. Mamy tu Łucję i Edmunda i nową postać ich nieznośniejszego kuzyna Eustachego który po wielu przygodach znacząco się zmienia. I jest to dla mnie książka osobiście o tyle co dziwna co smutna, bo faktycznie zalatuje tu końcem, Edmund i Łucja na krańcu świata dowiadują się że nie powrócą już do Narnii aż do jej końca. Tym sposobem ich historia się dopełnia, wypełnili swe zadanie. Kaspian zaś mimo że pragną dostać się do krainy Aslana musi spełnić jeszcze swoje zadania zanim tam się uda. Cóż można powiedzieć o tej opowieści, jest inna niż Lew, Czarownica i Stara Szafa inna niż Książę Kaspian, jest nieco inaczej napisana i czuć od niej pewną dozą nostalgii, końca tej opowieści. Później dopiero Lewis zmienił zdanie i zdecydował się napisać kontynuację.
Zachęcam wszystkich, a zwłaszcza najmłodszych do sięgnięcia po te książeczkę. Również i dorosłym się przyda, bo oni lepiej zrozumieją sens przesłania jakie ona niesie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Z Panem Bogiem

I dochodzimy w końcu do trzecie części cyklu, która w pierwotnym zamyśle autora miała być już ostatnią częścią którą napisze. Jak wiemy stało się inaczej, ale teraz to nie jest ważne. Tym razem Wędrowiec do Świtu ma zupełnie inna formę opowieści, tym razem akcja nie dzieje się w Narnii, lecz na Samotnych Wyspach i morzach, kiedy to król Kaspian X wypływa w wielką podróż po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wpadłem całkowicie w świat Narnii, czyli klasyki fanatycznej, oczywiście zaraz obok Tolkiena i jego dzieł. Jest to opowieść pod wieloma względami bardzo podobna do swojej poprzedniczki, ale jednocześnie jest przy tym zupełnie inna. Tym razem Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja powracają do Narnii po tysiącu lat, kiedy w tym samym czasie w ich świecie miną zaledwie rok. Świat który znali zmienił się całkowicie przez pojawienie się ludzi. Ano właśnie tu dochodzimy do pewnego ważnego miejsca, pojawienie się ludzi... Zarówno Lewis jak i Tolkien byli bystrymi obserwatorami swojej rzeczywistości i uważnie i wnikliwie opisami przyszłe i obecne problemy ludzkości w swoich dziełach. Jedną z takich spraw jest brak poszanowania dla natury, jej zabójstwo, niszczenie jej piękna i harmonii, czyli dokładnie to co się dzieje teraz, ekocoś tam wcale tu nie pomagają wręcz przeciwnie. Druga sprawa to człowiek, który czasami może się od znacząc większym okrucieństwem niż nie jedno zwierze, jak w książce są przedstawieni Telmarowie, jako najeźdźcy. Co jest ciekawe w tej książce działanie Aslana jest małe, wciąż opiekuje się swoim ludem i krajem, jednak ten sam lud powoli się od niego od wraca. Bardzo ciekawa była relacja rodzeństwa kiedy spotkała Aslana, tylko Łucja mogła go zobaczyć, gdyż nawet na chwilę nie zwątpiła, Edmund wbrew rodzeństwu poparł siostrę i on też mógł zobaczyć Aslana. Potem mogli go zobaczyć Piotr i na końcu Zuza. No właśnie Zuzanna, powiem szczerze że wzruszyła mnie ta scena kiedy Aslan przywołuje Zuzannę, a ta zapłakana ze wstydu że przestała w niego wierzyć podchodzi, jest to bardzo ładna scena który naprawdę mogła poruszyć. No i koniec zakończenie, zapowiedz dla Piotr i Zuzanny że już nie powrócą do Narnii, zastanawiam się czy dla tego że właśnie zwątpili w Aslana nie mieli już wracać, czy poprostu wykonali swoje zadanie i przyszła pora na ich rodzeństwo.
Tak czy siak kawał klasyka, polecam i pozdrawiam.
Z Panem Bogiem.

Wpadłem całkowicie w świat Narnii, czyli klasyki fanatycznej, oczywiście zaraz obok Tolkiena i jego dzieł. Jest to opowieść pod wieloma względami bardzo podobna do swojej poprzedniczki, ale jednocześnie jest przy tym zupełnie inna. Tym razem Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja powracają do Narnii po tysiącu lat, kiedy w tym samym czasie w ich świecie miną zaledwie rok. Świat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiem wam że cudownie było ponownie wrócić do tego klasyka, do starej opowieści o czarodziejskiej krainie Narnii i do Aslana. Nie wiem czy jest sen recenzowania tego jak że starego klasyka który zalatuje bardzo bajką, chyba nie ma, wciąż jest tym czym przed latami, czyli wstępem do większej opowieści. Zawsze dla mnie Opowieści z Narnii było dziwną książką, niby ją lubiłem a zawsze jakoś przeczytanie czy oglądnięcie ich sprawiało jakąś przykrość, smutek, wpędzało w taką melancholie...ciekawe że niewiele jest książkę które potrafiły zrobić ze mną coś takiego. Dla mnie wszystkie opowieści sprowadzały się do tej jednej konkretnej, do opowieści o Lwie, czarownicy i starej szafie, dopiero teraz zamierzam przeczytać wszystkie opowieści z Narnii, i poznać całą historie tego świata.
Serdecznie polecam tego klasyka zarówno dzieciom jak i dorosłym
Pozdrawiam.
Z Panem Bogiem.

Powiem wam że cudownie było ponownie wrócić do tego klasyka, do starej opowieści o czarodziejskiej krainie Narnii i do Aslana. Nie wiem czy jest sen recenzowania tego jak że starego klasyka który zalatuje bardzo bajką, chyba nie ma, wciąż jest tym czym przed latami, czyli wstępem do większej opowieści. Zawsze dla mnie Opowieści z Narnii było dziwną książką, niby ją lubiłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę się z tym męczyłem, ale w końcu udało mi się skończyć opowieść Karola Maya, opowieść z dzikiego zachodu i postaci Indianina Apacza Winnetu. Muszę wam powiedzieć, że o ile cała książka ma bardzo taki pozytywny wydźwięk, bardzo taki przygodowy, prócz kilku momentów, to zakończenie był dla mnie naprawdę zaskakujące. Czym mnie tak zaskoczyło ? Ano solidną dawką pesymizmu, i ogólnej beznadziejności i przepowiedni która w gruncie rzeczy się spełniła o upadku Ludów Indian. Cała opowieść od samego początku rzuca nas po terenie Stanów Zjednoczonej Ameryki, cywilizacja pędzi na zachód, czasy po wojnie secesyjne i czasy wojny domowej w Meksyku. Czas Indian i rewolwerowców są już w zasadzie schyłkowe, powoli zaczną odchodzić w niepamięć. I w takim miejscu mamy umiejscowione przygody pewnego pisarza z Niemiec, Karola i później jego najwierniejszego przyjaciele i brata krwi, wodza Apaczów Winnetu. Opowięść jest strasznie długa i powiem że momentami była moim zdaniem za długa i na siłę. Jednak podsumowują jest to opowieść bardzo długa, przy tym pełna westernowego klimatu, przygód ale też i szmapowości i przewidywalności, no jakoś do naszego bohatera głównego nie mogłem poczuć wielkiej empatii, no jakoś się nie dało, przy tym ciągle miałem wrażenie że jest on gościem nad gościnami, i w sumie nie wiadomo dla czego, chyba tylko dlatego że przyjechał z Niemiec... Plusik za końcówkę która była strasznie pesymistyczna i smutna, no końcówka nieco mnie zaskoczyła. Bo była taka nagła,w sumie akcja urwała się tak trochę z dupy, bo nie wiedzieliśmy co w sumie dalej i co w końcu Karol postanowi, ale cóż. Kawał klasyki, ale tylko dla zaprawionych w bojach czytaczy. Dla niedzielnych czytaczy z pewnością nie.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem.

Trochę się z tym męczyłem, ale w końcu udało mi się skończyć opowieść Karola Maya, opowieść z dzikiego zachodu i postaci Indianina Apacza Winnetu. Muszę wam powiedzieć, że o ile cała książka ma bardzo taki pozytywny wydźwięk, bardzo taki przygodowy, prócz kilku momentów, to zakończenie był dla mnie naprawdę zaskakujące. Czym mnie tak zaskoczyło ? Ano solidną dawką...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po strasznych mękach, męczarniach, cierpieniu z tą książką o postaci człowieka którym głęboko gardzę i nie szanuje, który był zupełnym zaprzeczeniem wszystkich wartości (prócz paru chlubnych wyjątków) skończyłem w końcu tą biografie o tym czerwonym, socjalistycznym ateuszu (czerwony zawsze tacy sami, jedno zło). Nie wiem czy chce marnować słowa na ocenę zawartości tej książki i jej komentowania. Dlatego najpierw powiem kilka szczegółów dotyczących autora (nie postaci której dotyczy) po pierwsze bardzo podobało mi się brak stronniczości autora, przynajmniej moim zdaniem, książka jest fajnie i przystępnie napisana, okładka jest biedna no ale cóż nie można mieć wszystkie, dobry pomysł z fotografiami. Więc jeśli chodzi o książkę, samą w sobie, sposób napisania i wydania to same pozytywy. Teraz jednak coś o Wacławie Sieroszewskim, czerwony, socjalista, ateusz i piłsudczyk ... czyli zebranie wszystkie w jednym miejscy go najgorsze i najbardziej dla Polski nieszczęśliwe oraz kłamliwe. To postać pisarza który w II RP należał do ścisłego establishmentu, tzw. elyty, świętej krowy która była wyrocznią we wszystkich sprawach, mistrzem pióra i wogóle. Nawet nie potrafię wyrazić radości, jaką sprawia mi świadomość że ten człowiek oraz jego dzieła, które uważane były (nie słusznie) za najlepsze z najlepszych, że ten człowiek który tak zawzięci atakował Henryka Sienkiewicza, jego nie tylko dzieła ale też jego samego jako człowieka, odszedł z mroki zapomnienia z kolei Sienkiewicz jak był na piedestale dalej jest i będzie i żadne elyty i autorytety dzisiejszego świata nie podważą jego zasług (czyt. Czesław Miłosz). O Sirko można faktycznie powiedzieć że miał żywot barwny i niespokojny. Jednak z całej książki można zyskać kilka jego cech, fanatyczność wiary w komendanta (nawet czerwoni potrzebują swojego borzka, dlatego zwykle upatrują go w postaci jakiegoś wodza), tchórzostwo i branie wody w usta, przykładem jest że w latach 1918 - 1926 bardzo bronił literatów i zachęcał ich do samoobrony i krytyki rządu, zaś po zamachu majowym stał się ich zajadłym krytykiem i atakował ich zawzięcie. Punkt widzenia zależny od punktu siedzenia. I słowa które przytaczam od Marii Dąbrowskiej, kobiety nie z mojej bajki, jednak niesamowicie inteligentnej i przenikliwej, Dąbrowska oceniała Sirko jako duże dziecko, naiwne, głupie, niestałe, ciągle zmieniające zdanie i najzwyklej dwulicowe. Brak słów na tę postać, jedyny pozytyw jaki jej nie odmowie to patriotyzm (choć momentami patriotyzm plemienny). Urzekła mnie opowieść o Sirko i rządzie w Lublinie który został zrobiony tylko dlatego bo czerwoni przestraszyli się Rady Regencyjnej, co więcej wizja odrodzenia Polski jako monarchii przerażała ich wszystkich tak bardzo że byli gotowi nawet na wywołanie wojny domowej, byli tylko Polska była czerwona, jako to określi ? Choćby władać musieli popiołami, to władza musiała być ich. Miejsce Wacława Sieroszewskiego jest tam gdzie powinno się znaleźć, na śmietniku literatury i historii Polski. I niech tam pozostanie gdzie ma przytulny kont zapomnienia.
Z Panem Bogiem

Po strasznych mękach, męczarniach, cierpieniu z tą książką o postaci człowieka którym głęboko gardzę i nie szanuje, który był zupełnym zaprzeczeniem wszystkich wartości (prócz paru chlubnych wyjątków) skończyłem w końcu tą biografie o tym czerwonym, socjalistycznym ateuszu (czerwony zawsze tacy sami, jedno zło). Nie wiem czy chce marnować słowa na ocenę zawartości tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejne dzieło naszego wielkiego pisarza dołącza do kolekcji. Jestem bardzo zadowolony że ten już klasyk został prze zemnie przeczytany i teraz mogę go ocenić. Tym razem Henryk Sienkiewicz zabiera nas do antycznego Rzymu, do czasów panowania cesarza Nerona. Kultura, duch i moralność Rzymska jest na skraju upadku, nikt nie szanuje dawnych praw i starożytnych bogów, panuje powszechna degeneracja wartości, w tym świecie około 60 lat po ukrzyżowaniu Zbawiciela, apostołowie niosą światło wiary na cały świat. Idą i nauczają wszystkie narody. Nie będę się rozwodził nad fabułą to chyba każdy mniej więcej ją kojarzy, po wiem tak książka bardzo mi się podobała. Quo Vadis, jest bardzo dobrze napisany dziełem które w idealny sposób oddaje klimat starożytności, zapowiedzi końca świata antycznego i narodzin nowej religii która zatrzęsie światem w posadach. Klimat jest, fabuła dobra, styl pisarski też mi odpowiada. Na plus można też uznać fakt takie jak na przykład to że ta książka może być scharakteryzowana jako powieść katolicka, są w niej uniwersalne wartości i katolickie przesłanie. Do ciekawostek w książce należy pewien fakt historyczny, taki że żydzi wielokrotnie oskarżali chrześcijan przed władzą Rzymską i puszczali o nich kalumnie, które w większości zostały ocenione przez władze Rzymskie za wartościowe. Czego między innymi skutkiem było prześladowanie chrześcijan.
Podsumowują uważam że każdy powinien się zapoznać z tym klasykiem
Serdecznie pozdrawiam
Z Panem Bogiem

Kolejne dzieło naszego wielkiego pisarza dołącza do kolekcji. Jestem bardzo zadowolony że ten już klasyk został prze zemnie przeczytany i teraz mogę go ocenić. Tym razem Henryk Sienkiewicz zabiera nas do antycznego Rzymu, do czasów panowania cesarza Nerona. Kultura, duch i moralność Rzymska jest na skraju upadku, nikt nie szanuje dawnych praw i starożytnych bogów, panuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiiam twórczość Stanisława Michalkiewicza i uważam że jest jednym z najlepszych Polskich publicystów, bystry, dowcipny i błyskotliwy, tego też oczekiwałem po jego felietonach które oglądam i się nie rozczarowałem. Ciężko tu mówić o książce jako takiej, to jest raczej zbiór felietonów, a zatem artykułów autora i jego indywidualnego spojrzenia. Dlatego tak też to oceniam. I nie zawiodłem się na felietonach, nie dosyć że przekazują garść sporych informacji są utrzymane w dobrym humorze, stosunkowo którtkie i spostrzegawcze. Dowcip, bystrość, przenikliwość, wartość i riposta to cechy charakterystyczne Stanisława Michalkiewicza który na pewno jest jednym z najlepszych publicystów. Ciekawa to dla mnie była książeczka, wolał bym osobiście nowsze, tym czasem dałem się zabrać w podróż do odległych dla mnie lat początku XXI wieku. spojrzeć na tamtą rzeczywistość, absurdy i problemy i ciekawe było to dla mnie doświadczenie.
Polecam i pozdrawiam.
Z Panem Bogiem

Uwielbiiam twórczość Stanisława Michalkiewicza i uważam że jest jednym z najlepszych Polskich publicystów, bystry, dowcipny i błyskotliwy, tego też oczekiwałem po jego felietonach które oglądam i się nie rozczarowałem. Ciężko tu mówić o książce jako takiej, to jest raczej zbiór felietonów, a zatem artykułów autora i jego indywidualnego spojrzenia. Dlatego tak też to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo że uwielbiam twórczość i dziedzictwo które pozostawiła po sobie Zofia Kossak - Szczucka to jednak do tej książki ma jedno odczucie. Bardzo mi się nie podobała. Zarówno pod względem rozwiązań fabularny, dowolności kreacji historii, nagminne przeinaczanie faktów, język i styl (który drażnił mnie okropnie) oraz to że ksiażka nie spełnie moich oczekiwań. Ta ostatnia sprawa boli mnie najbardziej, spodziewałem się po tej ksiażce czegoś z goła innego, opowieści z rozbitej ale dążącej do zjednoczenia Polski, zjednoczenia które wobec faktów historycznych było już niesamowicie blisko. Zamiast tego dostałem konflikt narodowościowy ??? pomiędzy Niemcami a Ślazakami (co jest ważne nie Polakami a Ślązakami) co wydaje mi się tak abstrakcyjnie że aż brak słów. Że nie wspomnę o konflikcie między syna Henryka I Brodatego (który starodawnie powinien być nazywany Jędrzychem i powinien raczej siedzieć w Krakowie, zaś na Ślązaku jego synowie). Spodziewałem się że odnajdę te atmosferę wielkich planów i oczekiwań, wówczas to Henryk I Brodaty miał pod panowanie cała Polskę, jego jednymi przeciwnikami byli tylko Konrad I Mazowiecki oraz skończony niemalże Władysław Odonowic, reszta była zhołdowana lub pokonana. Zamiast tego wątku mamy konflikty między Konradem Kędzierzawym a Henrykiem II Pobożny. Przeinaczanie faktów jest też powszechne, Konrad niby ginie w bagnach, a naprawdę pochowany jest w Trzebnicy, wogóle sam ten wątek jest strasznie durny. O ile mogę oskarżyć jakiegoś Piasta o to że się germanizował byłby to pewnie Henryk IV Prawy który faktycznie mówił po niemiecku, otaczał się Niemcami i był wychowany raczej na Niemca. Ogólnie język książki mi się strasznie nie podoba, Ślązacka gwara jest tak niemiła dla ucha, wogóle nie rozumiem jednego, o ile prości ludzie mogli tak mówić i jestem w stanie w to uwierzyć to o tyle nie jestem w stanie uwierzyć że możni i dwór książęcy też posługiwał się tą gwarą... a już na pewno że tą gwarą posługuję się włoski legat papieski, księżniczka Anna Przemyślidka (która jest przedstawiona bardzo negatywnie) czy Święta Jadwiga. Ogółnie to dzieło zostaje w mojej pamięci jako srogie rozczarowanie. Spodziewałem się czegoś innego, a tu taka miernota.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem

Mimo że uwielbiam twórczość i dziedzictwo które pozostawiła po sobie Zofia Kossak - Szczucka to jednak do tej książki ma jedno odczucie. Bardzo mi się nie podobała. Zarówno pod względem rozwiązań fabularny, dowolności kreacji historii, nagminne przeinaczanie faktów, język i styl (który drażnił mnie okropnie) oraz to że ksiażka nie spełnie moich oczekiwań. Ta ostatnia sprawa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka ze świata Star Wars do kolekcji, i tym razem z legend. No powiem tak Karen Trevis ma ciekawe podejście do sagi Gwiezdnych Wojen, to książki strasznie niejednoznaczne, przedstawiają bowiem masę spojrzeń i rozterek kilku postaci, w książkach jest sporo krytyki Zakonu Jedi i przedstawienie jego błedów, próby zrozumienia Dooku i Ventress i tym podobne. I lubię to w tych książkach, jednak kiedy jest tego nachalny natłok i brak drugiej wizji nieco psuje mi to wizję artystyczną, no ale chyba za dużo oczekuje. W każdym razie fabuła książki jest żywym scenariuszem filmu animowanego Wojny Klonów który był wprowadzenie do serialu Wojny Klonów. Mamy kilka nowych postaci przede wszystkim Ashokę Tano. W każdym razie fabuła książki nieco odbiega od oryginalnego filmu, ale tylko trochę. Co ciekawe pokazuje nam myśli naszych bohaterów, no Anakin to widać niezły psychol i w zupełności chyba teraz rozumiem Radę gdy nie chciała go przyjąć do zakonu, ciagle ma jakieś pretensję do każdego i do wszystkim, rozpomina i wypomina i itp. Na plus jest z pewnością perspektywa historii kapitana Rexa i klonów. Książka ogólnie raczej godna polecenia, niezbyt niezbędna, nie wymagana, ale traktowana w sumie na zasadzie może być, takie ot rozwinięcie historii.
Pozdrawiam serdecznie
Z Panem Bogiem

Kolejna książka ze świata Star Wars do kolekcji, i tym razem z legend. No powiem tak Karen Trevis ma ciekawe podejście do sagi Gwiezdnych Wojen, to książki strasznie niejednoznaczne, przedstawiają bowiem masę spojrzeń i rozterek kilku postaci, w książkach jest sporo krytyki Zakonu Jedi i przedstawienie jego błedów, próby zrozumienia Dooku i Ventress i tym podobne. I lubię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Króciutko.
Jak narazie moim skromnym zdaniem najlepsza książka z nowego kanonu (może zrobię kiedyś pełną recenzję)
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem.

Króciutko.
Jak narazie moim skromnym zdaniem najlepsza książka z nowego kanonu (może zrobię kiedyś pełną recenzję)
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ah ta klasyka. Klasyka nad klasykami. Oto księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmsa, oto zbiór wszystkich jego dokonań i przygód. No powiem tak, ale to była cegła, niesamowicie długa wydawało by się nie skończona, a jednak udało się ją przeczytać. W pierwszej kolejności jednak chce podziękować mojej nauczycielce która na pożegnanie podarowała mi te książkę w prezencie z piękną dedykacją, jak teraz na nią spoglądam to roztapia się moje lodowe serduszko. No ale parę rzeczy o książce. Jest to ogromna cegła, w formacie A4 ma 1100 stron (ponad) jest pierońsko długo i...momentami nieco nużąca. Ogólnie nigdy jakoś specjalnie nie przepadałem za opowieściami detektywistycznymi ale że to taka klasyka postanowiłem ją przeczytać od deski do deski. To zupełnie nie moje klimaty, ani to fanatyka, ani książka religijno - teologiczna ani historyczna ani nic z czego choć trochę się znam i lubię. To zestaw kryminałów pełną glebom czyli coś za czym szczególnie nie przepadam, a jednak mimo to bawiłem się dobrze. Wszystkie książki o Holmsie choć z pewnością już typowa klasyka są napisanie zadziwiająco przystępnym językiem, młodzież łatwo się tu odnajdzie, archaizmu raczej nie wiele, chyba to sprawia że ten angielski detektyw wciąż cieszy się taką poczytnością. Opowiadania są najróżniejsze, jedne gorsze, drugie lepsze, moje ulubione było jednak opowieść o Psie Baskerwilów, chyba głównie dla tego że potrafiła oddać bardzo ciekawy klimat, zaszczucia, osamotnienia i przerażenia, moim skromnym zdanie to jedno z najlepszych opowiadań, pewnie dla tego że jest właśnie takie nienaturalne i tu do końca zagadka była wymagająca (ogólnie moim skromnym zdanie Wiktoriański Londyn to raczej domena horrorów i właśnie detektywów). Gdzieś tak po przeczytaniu 200 stron Holmes stał się strasznie przewidywalny, już bez trudu szło mi odgadywanie kto jest głównym zbrodniarzem albo kto stał za danym zdarzeniem, choć motywy mnie nieraz zaskakiwały. Np opowieść o agencie Pickertonu nie spodziewałem się aż tak oderwanej od sytuacji historii przeszłości i powiem że taki zabieg artystyczny nie za bardzo mi się podoba, jasne jest to w pewnych sposób fajne ale szkoda że w trakcie śledztwa nie napotykają jakiś oznak z przeszłości. Np gdyby odnaleźli odznakę agencji Pickertona albo coś w tym rodzaju, przez wiele opowieści mi się nie podobało. Ogólnie Polski przekład jest całkiem dobry, literówek brak, przynajmniej ja nie złapałem żadnej. Podsumowują nie było to coś niesamowitego, ale z całą pewnością było to spore wyzwanie i jestem zadowolony że udało mi się je pokonać, nie jest to książka która bym polecił każdemu, pochłania za dużo czasu, monetami staje się przewidywalna i nużąca, a sam Holmes jest nieco za arogancki, choć szczerze jak zademonstrował swoje umiejętności zupełnie mi ta jego arogancja nie przeszkadzała, ale może kogoś to razie. Więc tak, normalnym ludziom polecam pewnie tylko niektóre opowiadania, na pewno warto jednak przeczytać Holmesa z prostego powodu. Bo to już jest europejska klasyka, zresztą dobrze napisana. Co jednak jest ważne w tej książce to że przybliża ona kształt społeczeństwa Wielkiej Brytanii w epoce Wiktoriańskiej i edwardyńskiej oraz samo spostrzeganie świata przez kulturę Anglosaską. I co najważniejsze w książę masoneria jest przedstawiona jako coś nie mistycznego i tajemniczego, wręcz przeciwnie jest pokazana jako coś powszechnego, oficjalnego i pełno jej w społeczeństwie (sam autor był masonem) to jest dosyć ciekawe bo nawet w książce wątek masonerii to wątek bractw dosyć zamkniętych które można w skrócie nazwać pierwowzorem mafii, i właśnie to jest o im zdanie ważne w tej książce, coś co dla naszej kultury słowiańskiej jest nie do pojęcia w literaturze i życia anglosasów jest czymś zupełnie normalnym. Polecam dla szczególnie wytrwałych.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Z Panem Bogiem

Ah ta klasyka. Klasyka nad klasykami. Oto księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmsa, oto zbiór wszystkich jego dokonań i przygód. No powiem tak, ale to była cegła, niesamowicie długa wydawało by się nie skończona, a jednak udało się ją przeczytać. W pierwszej kolejności jednak chce podziękować mojej nauczycielce która na pożegnanie podarowała mi te książkę w prezencie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od tego że nie jest wielkim fanem legend arturiańskich, choć też nie ukrywam że jako zawsze mnie też ciekawiły, ale po tym jak się dowiedziałem ile jest wersji legend arturiańskich bo wena na te opowieści mi przeszła. Tak czy siak o królu Arture miałem dwie wersje wyobrażeń, pierwsza typowo wczesno średniowieczna, utrwalona w dzieciństwie chyba na podstawie jakiegoś filmu. No i druga, już na pewno z pełno metrażowego filmu Król Artur. W tej wersji Arthurius jest Rzymaninem zaś jego rycerze to sarmaci którzy zostali wcieleni do legionów, akcja dzieje się pod koniec istnienia cesarstwa. Ta wersja jest chyba najbliżej historii. Ale o tym mniejsza. Kilka słów o książce.
No cóż powiem tak, ta wersja legend jest dla mnie co najmniej nudna, historie były jakoś szczególnie bez polotu i nieco nudnawe. Po za tym nieco się różniły od poszczególnych innych wersji legend, w jeden z nich chyba Lancelot miał chyba romans z królową Ginwerą, a Mordred był bękartem Artura, ale mniejsza o to. Książka pod względem gramatycznym jest dosyć dobrze napisana, archaicznie a przynajmniej archaizm próbuje naśladować. Ale dla mnie nie jest to wielki problem, w sumie nawet lubię archaizmy...ale prawdziwe a nie takie udawane bądz pół na pół. Ale w sumie to książka skierowana do młodzieży, pewnikiem tłumacz nieco uprościł tekst aby dla młodych był bardziej przystępny. Ale w skrócie, książka opowiada o królu Arturze od narodzin aż do śmierci, przy tym też opowiada o jego rycerzach, św. Graalu i jego poszukiwaniach, Rycerza Okrągłego Stołu, Lancelowie, Gawenie, Galahacie i Percywalu i masie innych, o honorze i rycerskości. Co jak co ale powiem że oczekiwał więcej i mam spory niedosyt, no i w sumie to chyba nie tego się spodziewałem. Tak czy siak książka ląduje u mnie na półce, dołącza do kolekcji jako kolejny średniaczek, książka dosyć słaba o której raczej długo pamiętać nie będę. Co do polecenia, to nie odradzam ani nie doradzam. Warta uwagi nie jest ale też strasznie nuda też nie.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem

Zacznę od tego że nie jest wielkim fanem legend arturiańskich, choć też nie ukrywam że jako zawsze mnie też ciekawiły, ale po tym jak się dowiedziałem ile jest wersji legend arturiańskich bo wena na te opowieści mi przeszła. Tak czy siak o królu Arture miałem dwie wersje wyobrażeń, pierwsza typowo wczesno średniowieczna, utrwalona w dzieciństwie chyba na podstawie jakiegoś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki World of Warcraft: Przez mroczny portal Christie Golden, Aaron Rosenberg
Ocena 7,1
World of Warcr... Christie Golden, Aa...

Na półkach: ,

Z trzech książek która mam ze świata Warcrafta ta wydaje mi się, może nie tyle co najgorsza, co najsłabsza z trzech.
Jest to kontynuacją Fal Ciemności, i to bezpośrednia. Muszę docenić pomysł, historię i zamysł twórców, coś faktycznie fajnie było ale tak jakby...no dziwnie momentami. Już wyjaśniam, wszystko tkwi w szczegółach, np mamy postać pewnego Arakkoa który nagle w niewyjaśniony sposób znika z kart powieści, mimo że kilka postaci wieszczyła jego zdradę. Faktycznie tę książkę pisały dwie postacie.I choć opowieść o przejściu na drugą stronę mrocznego portalu jest dobra, to jednak nie jest aż tak porywająca jak Fale Ciemności. Szaman Ner'zul moim zdaniem dostał za mało czasu antenowego, choć faktycznie nieco go nakreślili. I nieco się rozczarowałem, zawsze uważałem Ner'zula za dumnego ale sprawiedliwego szamana który ponad wszystko chciał ratować swój lud, popełnił głupstwa dał się zmanipulować i zawiódł wszystkich...ale zawsze myślałem że zrobił to w dobrej wierze. Tym czasem co...okazuje się że z Ner'zula to kawał skur... bo ma w dupie swój lud. Nieco dziwne moim zdaniem, ale fakt Ner'zul ma wydaje się mieć nawet dwie osobowości (coś czuje sprawkę dwóch autorów). Bardzo podobały mi się nawiązania szczególnie do białej czaszki Ner'zula i jego obsesji w sprawie śmierci (hehehe). Ogólnie całkiem gładka i dobra opowieść, dobra kontynuacją godna poświęcenia jej uwagi.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem.

Z trzech książek która mam ze świata Warcrafta ta wydaje mi się, może nie tyle co najgorsza, co najsłabsza z trzech.
Jest to kontynuacją Fal Ciemności, i to bezpośrednia. Muszę docenić pomysł, historię i zamysł twórców, coś faktycznie fajnie było ale tak jakby...no dziwnie momentami. Już wyjaśniam, wszystko tkwi w szczegółach, np mamy postać pewnego Arakkoa który nagle w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie zgodzę się z większością opinie które twierdzą że najlepszą książką z uniwersum Warcraft jest Ostatni Strażnik, zdecydowanie moim faworytem i moją ulubioną książką z tego uniwersum zostają falę ciemności.
Fale Ciemności są bezpośrednią kontynuacją Ostatniego Strażnika, Wichrogród padł pod naporem Hordy zaś uciekinierzy na czele z Anduinem Lotharem i Kadgarem uciekli łodziami na północ do Lordaeronu. Tym czasem z południa na północ rusza wielka Horda orków która chce podbić ten świat dla siebie. Po drodze wódz Hordy Orgrim musi się mierzyć nie tylko z ludźmi oraz innymi rasami ale ze swoim demonicznym spaczenie, musi walczyć honor i wolność swego ludu, a także przeciwko spiskom czarnoksiężników Gul'dana. Zaś królowie Azeroth muszą staną w obliczu wielkiego zagorzenia ze strony orków, i nie tylko oni ale również wszystkie inne rasy. Sam nie wiem co mi się podoba w tej książce, klimat starych Warcraftów, jest aż się w sumie wylewa. Dobrze napisana powieść wątki i dobrze zobrazowany przedstawienie scen batalistycznych i ciekawe postacie które przecież tak dobrze z nam czy to z Warcrafta III czy Wowa. Z całą pewnością jest to dla mnie bardzo dobra książka, bardzo przyjemnie mi się ją czytało i chciałem wiedzieć co będzie dalej. Ogromny plus za dodanie postaci z perspektywy Hordy Orgrima oraz Gul'dana, ich wątki też był bardzo ciekawe. Tłumaczenie dobre, po za tłumaczeniem nazw własnych jest dobrze i poprawnie.
Ogólnie na chwilę obecną jest to moim zdaniem najlepsza książka z uniwersum Warcrafta. Przynajmniej na chwilę obecną.
Serdecznie polecam i pozdrawiam
Z Panem Bogiem.

Nie zgodzę się z większością opinie które twierdzą że najlepszą książką z uniwersum Warcraft jest Ostatni Strażnik, zdecydowanie moim faworytem i moją ulubioną książką z tego uniwersum zostają falę ciemności.
Fale Ciemności są bezpośrednią kontynuacją Ostatniego Strażnika, Wichrogród padł pod naporem Hordy zaś uciekinierzy na czele z Anduinem Lotharem i Kadgarem uciekli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W końcu po dłużej nieobecności wracam do recenzji. I cieszę się mocno że mogę recenzować w końcu od dłuższego czasu prze zemnie poszukiwane do czytania książki ze świata Warcrafta. To moje pierwsze zetknięcie z literaturą ze uniwersum Warcrafta i muszę przyznać że jak na książkę oprtą na grze komputerowej ostatni Strażnik borni się całkiem niezle. Jest to opowieść o Ostatnim Strażniku tytułowym czyli Medivie i jego uczniu Kadgarze oraz o tym jak się wszystko zaczęło. Opowieść o ekscentryczny i nieco zdziwaczały ale niezwykle potężnym magu i jego młodym ciekawskim uczniu jest co najmniej bardzo interesująca. I co najważniejsze książka która miała i jest w zasadzie
rozwinięciem fabuły gry broni się jako osobna powieść i śmiało może być podana kompletnemu laikowi który w mig wszystko zrozumie, co w sumie, należy przyznać, rzadko się zdarza. Książka ta cieszy się wśród społeczności fanów Wowa ogromną popularnością podobno jest to najlepsza książka jak narazie z uniwersum. Nie wiem czy to prawda, fakt w Karazanie bawiłem się świetnie i dałem się pochłonąć odmnętach książki którą pochłonąłem w dwa dni. Czy książka zasługuje na uwagę, na pewno, jest ciekawa dobra, nawet dobrze przetłumaczona i jest godna polecenia.
Polecam i Pozdrawiam
Z Panem Bogiem

W końcu po dłużej nieobecności wracam do recenzji. I cieszę się mocno że mogę recenzować w końcu od dłuższego czasu prze zemnie poszukiwane do czytania książki ze świata Warcrafta. To moje pierwsze zetknięcie z literaturą ze uniwersum Warcrafta i muszę przyznać że jak na książkę oprtą na grze komputerowej ostatni Strażnik borni się całkiem niezle. Jest to opowieść o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tych czas dosyć dobrze kojarzyłem Wiktora Suworowa, ale to pewnie głownie z jego występów w filmie Grzegorza Brauna Marsz Wyzwolenia i innych dokumentalnych i z innych wypowiedzi. Gdzieś tam słyszałem że pisze książki historyczne i takie tam, ale jakoś nigdy nie udało mi się żadnej złapać. W każdym razie te książkę dostałem od swojej kochanej dziewczyny która stwierdziła że mi się z pewnością spodoba, nie pomyliła się całe szczęście. Suworow zabiera nas tak w czas odwilży, czyli rządów na ZSRR Nikity Chruszczowa, nieco mniej brutalnej wersji tego samego zbrodniarza Stalina i całej reszty tej czerwonej jaczejki. Książka opowiada albo raczej skupia się głownie na wątki walki i konkurencji miedzy Chruszczowem a Żukowem. Ta książka jest jednak w wielkiej mierze o marszałku ZSRR Żukowie, i jest to książka demaskująca która wyjawia fakty i niszczy legendę dobrego marszałka. No bo kim dla Rosjan jest Żukow, to postać genialnego wojskowego, marszałka który doprowadził do zwycięstwa, człowieka niemalże nieskazitelnego, mistrza oręża nie tyle czerwonego a Rosyjskiego jak dzisiaj chcą nam wmówić Rosjanie. Ogólnie ta książka demaskuje białą legendę Żukowa, a legenda jak legenda, jest to poprostu nieprawdziwa wersja historii. Suworow przyznaję że musiał w pewnym momentach pozmyślać dialogi, ja uważam że to dodaje książce znacznego czytelnego uroku, bo książki historyczne z pewnością były by lepiej brane gdyby prócz suchego jak papier faktu próbowały wpleść elementy bardziej odpowiadające choćby esejom. Suworow robi w taki sposób książki a Wołoszański robił filmy i obaj mieli dobry efekt. W każdym razie ksiązka opowiada o Żukowie, o tym jaki naprawdę był, do czego dążył, walkę komunistów na Kremlu po śmierci Stalina oraz walki Chruszczowa i Żukowa. Ta książka potwierdza to co do tej pory zawsze uważałem za pewnik że czerwone śmiecie dzielą się na skur...synów i jeszcze większych skur...syn ale i tak wszyscy to ścierwa. Muszę przyznać że z pewnością na zachodzie ta książka była zle odbierana, to u świadomy sobie na zachodzie Żukow (w samej Rosji przede wszystkim) uchodzi za postać krystalicznie czystą, nikt nie ma mu nic do zarzucenia. Nikt nie zdaje sobie sprawy jakim był dowódcą i jakie zagrożenie niósł. I co najważniejsze, ta książka demaskuje postać Żukow jako genialnego stratega za jakiego go uważano, wręcz przeciwnie przedstawia go jako raczej marnego wodza. Ta książka jest moim zdaniem skierowana do Rosjan, głównie do nich, bo Rosja wciąż ma problem z rozliczeniem się ze swojej przeszłości, wciąż nie może przełknąć i zaakceptować tego co ją spotkało, dla czego ? Bo obecna Rosja cierpi na syndrom Sztokholmski, z jednej strony tak głęboko nienawidzi komuny jako swojego głównego kata i mordercy a z drugiej tęskni do tych czasów do których nawet przywykła. Ogólnie zaś tak, książka jest bardzo dobra, jest bardzo dobrze zredagowana i napisana, co dla książki historycznej jest też ważne, fakty są jasne, można by się czepiać że nie wszystko jest tak super udowodnione, ale moim zdaniem jest wystarczająco. Okładka... no niezbyt porywająca, ale za to pochwalę książkę za dobre zdjęcia, dobór cieszy. Ogólnie godna polecenia, polecam i pozdrawiam serdecznie.
Z Panem Bogiem.

Do tych czas dosyć dobrze kojarzyłem Wiktora Suworowa, ale to pewnie głownie z jego występów w filmie Grzegorza Brauna Marsz Wyzwolenia i innych dokumentalnych i z innych wypowiedzi. Gdzieś tam słyszałem że pisze książki historyczne i takie tam, ale jakoś nigdy nie udało mi się żadnej złapać. W każdym razie te książkę dostałem od swojej kochanej dziewczyny która stwierdziła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to jedna z najlepszych i najważniejszych książek jakie przeczytałem w swoim życiu. Bardzo prosta i od serca recenzja.
Pozdrawiam serdecznie
Z Panem Bogiem

Jest to jedna z najlepszych i najważniejszych książek jakie przeczytałem w swoim życiu. Bardzo prosta i od serca recenzja.
Pozdrawiam serdecznie
Z Panem Bogiem

Pokaż mimo to