-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-12-30
2017-10-08
Z cyklu "prawą ręką za lewe ucho", czyli jak napisać powieść gejowską zaczynając od heteroseksualnego romansu.
Nie dość, że prowadzona w pierwszej osobie narracja obnaża megalomanię głównego bohatera (oby tylko jego!), który ma wielkie przyrodzenie i który może niemal nieograniczoną liczbę razy pod rząd, to jeszcze czyni zeń nieczułe monstrum, krzywdzące poznaną kobietę i traktujące inną osobę, mocno mu oddaną, jak śmieć. A przy tym bohater pragnie być wyrocznią moralną!
Książka pisana jest dialektem bardzo podobnym do języka polskiego, oto garść cytatów: "Przede mną stała pusta droga.", "Nie możesz tu zostać. Jest na to bardzo ważny powód.", "Kochałem go tak samo jak żonę. I nie wiedziałem, co mam począć. Cokolwiek zrobię, mogę zranić jednego z nich.", "Hance trwało jeszcze parę dni, zanim wreszcie doszła jakoś do siebie.", "(...) jeszcze wyciekały z niego moje soki z przed chwili", "Kiedy wracasz z powrotem? - zapytał cicho."
Z cyklu "prawą ręką za lewe ucho", czyli jak napisać powieść gejowską zaczynając od heteroseksualnego romansu.
Nie dość, że prowadzona w pierwszej osobie narracja obnaża megalomanię głównego bohatera (oby tylko jego!), który ma wielkie przyrodzenie i który może niemal nieograniczoną liczbę razy pod rząd, to jeszcze czyni zeń nieczułe monstrum, krzywdzące poznaną kobietę i...
Ucieszyło mnie zbiorcze wydanie felietonów pana Rusinka, gdyż nie miałem przyjemności czytywać ich regularnie w "Gazecie Wyborczej". Felietony podzielone są na tematyczne podzbiory, ale erudycja Autora sprawia, że każdy z nich wykracza poza takie przyporządkowanie. Zbiór pełen jest anegdot, nie brakuje mojej ulubionej o pracownicy banku speszonej tym, że poprzez nawiązanie połączenia telefonicznego przerwała panu Rusinkowi intymną czynność deklinowania się. Bawią też te, w których Autor jako ojciec konfrontowany jest z żywym językiem, jakim posługują się jego córka i jej rówieśnicy.
Ucieszyło mnie zbiorcze wydanie felietonów pana Rusinka, gdyż nie miałem przyjemności czytywać ich regularnie w "Gazecie Wyborczej". Felietony podzielone są na tematyczne podzbiory, ale erudycja Autora sprawia, że każdy z nich wykracza poza takie przyporządkowanie. Zbiór pełen jest anegdot, nie brakuje mojej ulubionej o pracownicy banku speszonej tym, że poprzez nawiązanie...
więcej Pokaż mimo to