Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kilka nieścisłości, które udało mi się wychwycić podczas czytania:
- Forst ściga Jegora bez portretu pamięciowego. Oczywiście zamiast znaleźć nagrania z kamer więziennych musieli wykonywać portret z wyobraźni strażników. A po całym wydarzeniu prowadzacy śledztwo nie został z nim zapoznany.
- Hansen ucieka sam z konwoju (może jeszcze sam drzwi otwiera od wewnątrz?!)
- Ogólnie wyprowadzenie z celi najgroźniejszego przestępcy w kraju jest bardzo mądre.
- Strażniczka więzienna, która fabrykuje nagrania, żeby nikt nie dowiedział się że pomaga Hansenowi - no sami geniusze. Oczywiście nikt inny nie obserwuje monitoringu na nocnej zmianie i generalnie pracuje tylko ona sama, dlatego nikt nie jest w stanie zauważyć, że znika na jakiś/dłuższy czas w celi Gjorda.
- Odzyskanie materiału radioaktywnego w warunkach domowych nawet nie skomentuję. Czyżby wystczyły do tego rękawice robocze i stary płaszcz OP1 z maską MUA? xD

Plus za początek, naprawdę ciekawy i dający nadzieję, że będzie to coś pozytywnego. Mimo wszystko zakończenie też daje radę. Dzięki temu ocena 3, a nie niższa.

Gratuluję panu Mrozowi. Udało mu się przekonać mnie po raz kolejny na kupno jego książki. Cyferki będą się zgadzały. Sobie współczuję naiwności, że nadal nabieram się na tą tzw. "twórczość".

Chciałbym jeszcze pogratulować gustu osobom, dzięki którym to "arcydzieło" ma średnią ocen 7,5. Przecież do książek Chmielarza, Czubaja nie ma tutaj podjazdu, a ocena wyższa niż u wymienionych autorów. Nie wspomnę już o skandynawskich pisarzach.

Kilka nieścisłości, które udało mi się wychwycić podczas czytania:
- Forst ściga Jegora bez portretu pamięciowego. Oczywiście zamiast znaleźć nagrania z kamer więziennych musieli wykonywać portret z wyobraźni strażników. A po całym wydarzeniu prowadzacy śledztwo nie został z nim zapoznany.
- Hansen ucieka sam z konwoju (może jeszcze sam drzwi otwiera od wewnątrz?!)
-...

Jestem absolutnie sfrustrowany tym co przeczytałem. Na co liczyłem? Hmm, po zapowiedziach o patomorfologii i tym, że ciała mówią po śmierci, na oparcie fabuły na tym wątku. A juz z pewnością na serię, która poświęci temu tematowi więcej niż jakieś 30 stron na książkę. A co otrzymałem? Science fiction? Wojującego w pojedynkę faceta z mafią, tematykę pedofilii, denny wątek miłosny rozbudowany do granic jak na książkę (uwaga!) "kryminalną", zachowania głównych bohaterów względem siebie na poziomie nastolatków - czyli nie możemy, ale robimy wszystko żeby jak najczęściej się widywać, o fakcie, że żona ucieka z zakładu karnego i nie został poinformowany jej mąż nawet nie wspomnę, Fenol porusza się po Żeromicach - takie wielkie miasto, że oczywiście nikt uwagi nie zwraca, ciekawe skąd Martyna wiedziała kto popełnił zbrodnię pod Delawą oraz w jaki sposób była w posiadaniu kolejnych wskazówek, które do owej miejscowości prowadziły (przez Międzymorze, liczby Catalana, itd.) Seweryna i Kaję, i jeszcze jakby było mało, ni stąd ni zowąd nowa grupa trzymająca władzę w Mafii Białopolskiej zostaje w magiczny sposób złapana. Ta książka to jeden wielki absurd!
Dałem się złapać na coś co mnie interesowało, czyli patomorfologie. A kolejny raz czuję się oszukany przez autora. Najpierw Lot 202, później ta seria. Dla mnie to koniec przygody z panem Mrozem. Dziękuję, można gasić światło.

Jestem absolutnie sfrustrowany tym co przeczytałem. Na co liczyłem? Hmm, po zapowiedziach o patomorfologii i tym, że ciała mówią po śmierci, na oparcie fabuły na tym wątku. A juz z pewnością na serię, która poświęci temu tematowi więcej niż jakieś 30 stron na książkę. A co otrzymałem? Science fiction? Wojującego w pojedynkę faceta z mafią, tematykę pedofilii, denny wątek...

Ilość kawy wypijana przez Burzę, niestety przypominała mi o pierwszym tomie trylogii Millennium ;)

Ilość kawy wypijana przez Burzę, niestety przypominała mi o pierwszym tomie trylogii Millennium ;)