rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).

Pieśń o Nefretete i Wariatka tańczy
Co ciekawe, Lavant łączy z Bernhardem osobista sympatia. Thomas był entuzjastą jej twórczości. W obu przypadkach opowieści mijają się z faktami z życia autorów i stanowią jedynie wariację na temat dawnych przeżyć. A tańczyć zaczyna Berta w Zapiskach i jest to taniec zarówno słodki, jak i demoniczny. Zresztą dużo tu takich zależności. Podmiot często rozpięty jest między pragnieniem kochania i skrajnego rozczulenia a wrażeniem ogólnej niechęci. Jak dowiadujemy się z dalszej lektury, gdy bohaterka zostaje przyłapana przez siostrę na nuceniu tkliwej piosenki (o pięknej Nefretete), spotyka się z poniżeniem. Jeślibym miała opisać wrażenie po poznaniu jej losów, byłoby to wrażenie wewnętrznego bólu. Bólu odrzucenia, bólu niezrozumienia, bólu znanego mi z filmów Béli Tarra. Ale ale! Ten ból nie odpycha! W przypadku posępności omawianych dzieł być może to źle zabrzmi (?), ale czerpie się z tego dziwną przyjemność. Okazuje się, że tak jak lubimy być rozbawieni, przestraszeni, podnieceni, tak też lubimy być zasmuceni (na marginesie dodam, żeby nie robić tak jak ja, to znaczy: czytać po kolei wszystkie trzy pozycje).

C.D. 🌙 https://annamarszalek.pl/?p=302

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).

Pieśń o Nefretete i Wariatka tańczy
Co ciekawe, Lavant łączy z Bernhardem osobista sympatia. Thomas był entuzjastą jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).
Olga Hund twierdzi: "Ludzie myślą, że mężczyźni na oddziałach psychiatrycznych piszą poezję i traktaty filozoficzne albo siedzą za wywrotowe myślenie i działalność opozycyjną". Jak jest w szpitalu Olgi? Zdaje się pełen pogardy… Pogardy w relacji pacjentów i personelu medycznego, pogardy wobec niższych rangą pacjentów, a także pogardy Olgi wobec świata szpitalnego. Narracja Hund zdaje się w tym przypadku pokrewna Lavant. Ta pogarda jest jednak nieco inna u Hund, gdzie miesza się z celną uszczypliwością, bo u Lavant jest potraktowana bardziej dosłownie.

C.D. 🌙 https://annamarszalek.pl/?p=302

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).
Olga Hund twierdzi: "Ludzie myślą, że mężczyźni na oddziałach psychiatrycznych piszą poezję i traktaty filozoficzne albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).
"Eksplodująca głowa Nietzschego"
Bernhard twierdzi, że jego przyjaciel Paul – tytułowy bratanek Wittgensteina – to człowiek o największym kapitale myślowym, jakiego zna, lecz ten wyrzuca go „za okno”. Szaleństwo Paula nie tkwi jednak w marnotrawstwie potencjału, lecz w jego nieustannym przybywaniu. Człowiek taki, nim zdoła opróżnić głowę, jest na nowo przytłoczony. Zjada własny ogon – a w konsekwencji popada w obłęd. Paul jest również omnipotentnym entuzjastą opery. "Śmiertelnie chory potrafił wystać sześciogodzinnego „Tristana”, a na koniec miał jeszcze dość siły, by gromko wykrzyczeć brawa lub wygwizdać spektakl." Sukces czy porażka inscenizacji zależała od jego reakcji.

C.D. 🌙 https://annamarszalek.pl/?p=302

Steinhof, Kobierzyn i Klagenfurt to miejsca akcji. Nad nimi wisi tabliczka z napisem „Szpital Psychiatryczny”. Wewnątrz – Paul, Olga, Christine i… my. Książki determinuje wspólny mianownik, jednak to niejedyne zbieżności (również w kontekście autorów).
"Eksplodująca głowa Nietzschego"
Bernhard twierdzi, że jego przyjaciel Paul – tytułowy bratanek Wittgensteina – to człowiek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Jezus Niechrystus” Piotra Augustyniaka to człowiek wyrazisty, przekonany o słuszności swoich poglądów. Nie podaje się za pomazańca bożego. Mówi o sobie „syn człowieczy” (bar eneasz z aramejskiego), co znaczy tyle co „człowiek”. Bliżej mu dzięki temu do nas. Co więcej, stoi w opozycji do instytucji religijnych. Sam wytycza swoją ścieżkę. Aby w pełni go zrozumieć, trzeba wyjaśnić kilka kwestii.

https://annamarszalek.pl/?p=289

„Jezus Niechrystus” Piotra Augustyniaka to człowiek wyrazisty, przekonany o słuszności swoich poglądów. Nie podaje się za pomazańca bożego. Mówi o sobie „syn człowieczy” (bar eneasz z aramejskiego), co znaczy tyle co „człowiek”. Bliżej mu dzięki temu do nas. Co więcej, stoi w opozycji do instytucji religijnych. Sam wytycza swoją ścieżkę. Aby w pełni go zrozumieć, trzeba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Erotyzm” Georgesa Bataille’a to niewątpliwie wyzwolona literatura, toteż i ja podejmę temat niekonwencjonalnie. Książka otwiera furtkę do świadomego odbierania seksualności i jej mechanizmu. Bataille bez cienia pruderii „żeni” markiza de Sade ze świętym Augustynem, wbijając nam palec w mostek i oznajmia, że to my tego oczekujemy. Dlaczego? Bo zna dobrze naturę ludzką i wie, że nam się to spodoba.

C.D. RECENZJI: https://annamarszalek.pl/?p=171

„Erotyzm” Georgesa Bataille’a to niewątpliwie wyzwolona literatura, toteż i ja podejmę temat niekonwencjonalnie. Książka otwiera furtkę do świadomego odbierania seksualności i jej mechanizmu. Bataille bez cienia pruderii „żeni” markiza de Sade ze świętym Augustynem, wbijając nam palec w mostek i oznajmia, że to my tego oczekujemy. Dlaczego? Bo zna dobrze naturę ludzką i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Książka o miłości Olga Drenda, Małgorzata Halber
Ocena 6,3
Książka o miłości Olga Drenda, Małgor...

Na półkach:

To książka po której czujesz się jak po rozmowie z przyjacielem/ółką lub terapeutą. Rozbija wiele mitów na temat miłości, seksu, ale także i postrzegania siebie czy samorozwoju. Moją uwagę przyciągnęło np. sformułowanie odnoszące się do sloganu “Pokochaj siebie - a potem zabieraj się za kochanie innych”. Otóż co to właściwie znaczy i jak to zrobić - słusznie zauważają autorki. Przecież dostrzec swoje plusy możemy dzięki otoczeniu, które nas utwierdza w naszym obrazie siebie, bądź też zaskakuje czymś, czego dotąd u siebie nie dostrzegliśmy + gdyby każdy z nas czekał z miłością do momentu, aż sam się w pełni ze sobą poukłada, prawdopodobnie tego momentu by nie doczekał XD

Dzięki przystępnej formie tę książkę się po prostu “wchłania” i co mi się najbardziej w niej podoba to to, że zachęca do kwestionowania utartych prawd i do percepcyjnego indywidualizmu, ale także uwrażliwienia społecznego. Nie ma więc potrzeby pamiętać o poradzie ze strony 267, bo autorki przygotowały nas do tego, abyśmy sobie ten leksykon porad /myśli /rozwiązań sami stworzyli i za to jestem mega wdzięczna!

To książka po której czujesz się jak po rozmowie z przyjacielem/ółką lub terapeutą. Rozbija wiele mitów na temat miłości, seksu, ale także i postrzegania siebie czy samorozwoju. Moją uwagę przyciągnęło np. sformułowanie odnoszące się do sloganu “Pokochaj siebie - a potem zabieraj się za kochanie innych”. Otóż co to właściwie znaczy i jak to zrobić - słusznie zauważają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka już od pierwszych stron roztacza przed nami fascynujący świat roślin, obiecując wspaniałą przygodę trzymającą w napięciu do ostatniej strony! Jestem pewna, że gdyby wykładała biologię w szkole, większość uczniów zostałaby botanikami. Dzieję się tak za sprawą - przystępnego acz bogatego języka i - prawdziwej pasji, która potrafi porwać. Jestem typem czytelnika, który łaknie wiedzy zawartej w formach eseju / traktatu, ale doceniam także beletrystykę. No i tu jest miejsce na kontynuację nieprzyzwoitej podniety, gdyż w tej książce te dwie rzeczy są zawarte.

Autorka już od pierwszych stron roztacza przed nami fascynujący świat roślin, obiecując wspaniałą przygodę trzymającą w napięciu do ostatniej strony! Jestem pewna, że gdyby wykładała biologię w szkole, większość uczniów zostałaby botanikami. Dzieję się tak za sprawą - przystępnego acz bogatego języka i - prawdziwej pasji, która potrafi porwać. Jestem typem czytelnika, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O ile dobrze pamiętam, Jung powiedział kiedyś, że zrozumienie nie przynosi uzdrowienia. Rozumiem przez to, że sama świadomość nas nie uzdrowi. Musimy przerobić problem -przeżyć go.

I tak też jest dla mnie z tą książką. Uświadomiła, ale nie wyleczyła. Palę dalej niestety...

O ile dobrze pamiętam, Jung powiedział kiedyś, że zrozumienie nie przynosi uzdrowienia. Rozumiem przez to, że sama świadomość nas nie uzdrowi. Musimy przerobić problem -przeżyć go.

I tak też jest dla mnie z tą książką. Uświadomiła, ale nie wyleczyła. Palę dalej niestety...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka, która jest kompendium wiedzy na temat trzech wspaniałych teatru po upadku komunizmu, jest napisana w niezwykle lekki i przejrzysty sposób. Krótkie wprowadzenie o teatrze w czasach komunizmu zawiera bardzo cenne informację. Spostrzeżenia, użyte fragmenty scenariuszy i wypowiedzi artystów użyźniają tą książkę i pozwalają przypomnieć mi widziane, a niestety trochę zapomniane spektakle, a także dają możliwość na nowo je zinterpretować. Dzieło bardzo wciągające. Przeczytałam ją niemalże jednym tchem, wyciągnąwszy się przy tym z przymusu czytania (w przypadku poprzednich czytanych pozycji). Bardzo, ale to BARDZO polecam!

Książka, która jest kompendium wiedzy na temat trzech wspaniałych teatru po upadku komunizmu, jest napisana w niezwykle lekki i przejrzysty sposób. Krótkie wprowadzenie o teatrze w czasach komunizmu zawiera bardzo cenne informację. Spostrzeżenia, użyte fragmenty scenariuszy i wypowiedzi artystów użyźniają tą książkę i pozwalają przypomnieć mi widziane, a niestety trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic z tego nie zrozumiałam. Liczyłam na wywód filozoficzny a dostałam zestaw symboli i cyferek. Szkoda, że mój umysł nie jest w stanie pojąć geniuszu Wittgensteina. Nie oceniam, bo nie wiem co czytałam cha cha

Nic z tego nie zrozumiałam. Liczyłam na wywód filozoficzny a dostałam zestaw symboli i cyferek. Szkoda, że mój umysł nie jest w stanie pojąć geniuszu Wittgensteina. Nie oceniam, bo nie wiem co czytałam cha cha

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dużo fotografii co na plus. Szkoda za to, że mało tekstu i ten też nie zachwyca. Jedyny dobry moment to zapis wypowiedzi Kazuo Ohno z warsztatów.

Dużo fotografii co na plus. Szkoda za to, że mało tekstu i ten też nie zachwyca. Jedyny dobry moment to zapis wypowiedzi Kazuo Ohno z warsztatów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetnie napisane scenariusze, które roztaczają przed nami pełnowartościowy świat. Polecam przeczytać po zapoznaniu się uprzednio z filmami, gdyż w przeciwnym wypadku nie czerpiemy już takiej przyjemności z oglądanych filmów. Miałam tak z "Wieczorem kuglarzy". Historia mnie zupełnie wciągnęła, ale jak przyszło do oglądania filmu, to byłam już znudzona, gdyż znałam fabułę. Ten mechanizm nie działa jednak w drugą stronę, ponieważ fabułę "Siódmej pieczęci" znałam już z filmu, jednakże nie odebrało mi to przyjemności czytania.

Scenariusze czyta się jak opowiadania. Scenariuszowa forma zupełnie nie przeszkadza. Zdecydowanie polecam!

Świetnie napisane scenariusze, które roztaczają przed nami pełnowartościowy świat. Polecam przeczytać po zapoznaniu się uprzednio z filmami, gdyż w przeciwnym wypadku nie czerpiemy już takiej przyjemności z oglądanych filmów. Miałam tak z "Wieczorem kuglarzy". Historia mnie zupełnie wciągnęła, ale jak przyszło do oglądania filmu, to byłam już znudzona, gdyż znałam fabułę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdybym tylko mogła tak brawurowo przechodzić depresję jak autorka! Mam wrażenie, że tytułowa depresja nie została w należyty sposób ukazana. Ba! Nie było cienia wspomnienia chociażby o jakiś jej objawach. A aktywność życiowa autorki przewyższała znacząco aktywność większość ludzi nawet całkiem zdrowych i sprawnych. Nie mogłam wyjść z podziwu dla energii życiowej i zaradności Andy. Mało jest niestety tzn prywaty, opisów stanów emocjonalnych, na co liczyłam, ale po mimo tego nie zawiodłam się. Dowiedziałam się i tak dużo o Andzie.

Gdybym tylko mogła tak brawurowo przechodzić depresję jak autorka! Mam wrażenie, że tytułowa depresja nie została w należyty sposób ukazana. Ba! Nie było cienia wspomnienia chociażby o jakiś jej objawach. A aktywność życiowa autorki przewyższała znacząco aktywność większość ludzi nawet całkiem zdrowych i sprawnych. Nie mogłam wyjść z podziwu dla energii życiowej i...

więcej Pokaż mimo to