-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2013-09-19
2013-08-17
Rafał Kosik, polski pisarz. Znany chyba przez większość blogowych recenzentów. Twórca wydawnictwa powergraph, grafik i pisarz przede wszystkim. Zadebiutował w 2003r. powieścią dla dorosłych Mars. Popularności przysporzyła mu wydana rok później książka Felix, Net i Nika oraz gang niewidzialnych ludzi, która otwiera serię o polskich nastolatkach, napisana dla polskich nastolatków.
Felix, Net i Nika uczą się w gimnazjum. Mają IQ większe od przeciętnego, popularnego gimbusa. Felix jest konstruktorem, Net informatykiem, a Nika ma pewne paranormalne zdolności (kobieca intuicja). W każdym tomie przeżywają najróżniejsze przygody, o których my zwykli czytelnicy możemy tylko pomarzyć.
Felix, Net i Nika oraz Świat Zero - Rafał KosikW powieści Świat Zero, Rafał Kosik próbuje edukować zwykłego, potencjalnego gimbusa. Wymyśla teorię światów równoległych.Na czym ona polega? Starzy czytelnicy zapewne wiedzą, ale gwoli wyjaśnienia. W naszym świecie (tym zerowym) podejmujemy jakąś decyzję np. idziemy na studia, ale w alternatywnej rzeczywistości wygrywamy milion dolarów i jedziemy na Karaliby. Jako, że Kosik zajmuje się fantastyką, jego bohaterowie zaczynają podróżować do owych światów. W końcu ta podróż wymyka się spod kontroli, ale po kolei.
Tata Felixa pracuje w instytucie badawczym, w którym znajduje się niezbadany pierścień- taka brama do światów alternatywnych. Oczywiście trzeba przez nią przejść i znajdujemy się w innym świecie. Tylko że istnieje jeden problem. Każda zmiana światów, oddala nas od świata w którym realnie żyjemy, czyli Świata Zero. Jednym słowem bohaterowie zaczynają gubić się w alternatywnych rzeczywistościach, oddalając się coraz bardziej od swojej.
Jakiś bełkot rodem ze science fiction. Właśnie, że nie. Napisałam że Kosik sprytnie edukuje młodego czytelnika. Bohaterowie, najpierw przenoszę się do światów im bliskich, które mają tylko drobne zmiany np. Felix ma inną dziewczynę niż w Świecie Zero. To nie wszystko, akcja rozkręca się gdy przenoszą się sto lat w przyszłość, do Orwellowskiej dystopii, zalani reklamami, komercją i wielkim bratem w postaci kamer, który śledzi każdy ich ruch. Są zmuszeni do stania się żywą reklamą ubrań, które noszą, a szkoła staje się jednym wielkim banerem reklamowym oranżady. Sprytna krytyka kapitalizmu. Bohaterowie uciekają z tego świata, w niewiele lepszy- komunistyczna Polska-PRL. Młody czytelnik dowie się kim był Pinochet, kiedy był stan wojenny i jak wyglądało życie jeszcze trzydzieści lat temu. Nieco starszy czytelnik zauważy, że autor zręcznie zmiesza z błotem Kiszczaka i Jaruzelskiego. Co więcej, pan Kosik chyba nie jest sympatykiem SLD (wtrącenie o panu Millerze, przy którym nieźle się uśmiałam). Jak łatwo się domyślić naszym bohaterom, również się tam nie podoba. Dlatego idą dalej... czwarty rozbiór Polski. Pakt Ribbentrop- Mołotow.... Nie odbiorę głosu Panu Kosikowi. Przeczytajcie sami bez względu na to czy macie naście czy dziesiąt lat:) A ja po napisaniu notki spotkam się z moją znajomą i zamiast przeczytania powiem Wiszę Ci piwo za książkę ale pożycz mi drugą część:)
Warstwa stylistyczna pozostawia do życzenia. Język jak dla gimbazy, żadnych wzniosłych opisów. Ani grama poetyki... Oj chyba się zagalopowałam, to nie Proust, tylko książka dla młodzieży, z dość dużą warstwą edukacyjną. Warto pominąć wszystkie wstawki w stylu ''ja pierdykam'' (ulubione powiedzenie jednego z bohaterów) i nie skupiać się na niezwykle poważnych problemach każdego gimnazjalisty. Pomysł na książkę, ba na całą serię idealny. Fabuła jak w dobrym filmie sensacyjnym... czego chcieć więcej ? Większość książek dla młodzieży to raczej dno i wodorosty, a tutaj mamy błękitną lagunę i rafę koralową przez ponad 400 stron :)
Rafał Kosik, polski pisarz. Znany chyba przez większość blogowych recenzentów. Twórca wydawnictwa powergraph, grafik i pisarz przede wszystkim. Zadebiutował w 2003r. powieścią dla dorosłych Mars. Popularności przysporzyła mu wydana rok później książka Felix, Net i Nika oraz gang niewidzialnych ludzi, która otwiera serię o polskich nastolatkach, napisana dla polskich...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-01
2013-07-25
2013-06-18
Autorka spektakularnej serii Trylogia Czarnego Maga, opatrzyła serię prequelem pt. Uczennica Maga. Miałam przeczytać tą książkę już w zeszłym roku, ale niestety musiała ustąpić miejsce lekturom szkolnym, dlatego zajęłam się nią dopiero teraz. Z okładki dowiedziałam się, że pisarka jest Australijką. Nigdy nie czytałam dzieł pisarza, który pomieszkiwałby na tym kontynencie. Zadebiutowała w 1999r. opowiadaniem Szepty Dzieci i Mgły. Z zawodu jest projektantką i ilustratorką, dla pisma Aurealis, poświęconego fantastyce. Gdybyście byli na kontynencie kangurów, warto odwiedzić Melbourne. Może spotkamy tam panią Canavan, bo mieszka tam wraz ze swoim partnerem. Obok Trylogii światową sławę przyniosła jej seria Era Pięciorga. Obecnie, autorka pracuję nad trylogią Millennium's Rule, jej pierwszy tom ukaże się w 2014r. No cóż, jeszcze trochę sobie poczekamy.
Trudi Canavan Tytułową uczennicą, jest szesnastoletnia Tessia. Poznajemy ją jako początkującą uzdrowicielkę, która pomaga swojemu ojcu leczyć wieśniaków. W tym momencie trafiamy na wątek nieco feministyczny Dziewczyna bardzo chciała iść w ślady ojca, ale szczytem kariery, jaki mogła osiągnąć kobieta, była praca akuszerki. Do tego iście średniowieczne podejście matki bohaterki, które sprowadza się do słów. Wyjdź jak najszybciej za mąż. Pewnego dnia wybiera się w towarzystwie ojca do rezydencji maga Dakona, uleczyć miejscowego niewolnika. Tam zostaje zmuszona bronić się przed atakiem maga, który sypiałby ze wszystkim co się rusza (już wiem dlaczego ta książka nie jest w dziale dla dzieci, tylko dla dorosłych). W ten sposób ujawniają się jej magiczne zdolności i dziewczyna zaczyna karierę jako ... Magiczka (brzmi tak dobrze jak polityczka albo ministerka ). Co powszechne dla tego rodzaju literatury Tessia ma ponadprzeciętne zdolności, a okres jej nauki przypada na czas wojny. W tym czasie ma okazję się wykazać zarówno umiejętnościami przypisanymi Magom jak i uzdrawianiem wojowników, rannych podczas starć dwóch rywalizujących ze sobą krain (prawie jak Czerwony Krzyż). Jak zakończy się wojna i jak potoczy się życie Tessi, dowiemy się czytając Uczennicę Maga.
Wystarczy tylko przebrnąć przez osiemset stron powieści. Zadanie ułatwia to, że na każdej stronie coś się dzieje. Przypomina trochę Harr'ego Pottera, przeczytasz 300 stron a wydaje ci się jakbyś przeczytał pięćdziesiąt. Canavan próbuje tworzyć świat na miarę tolkienowskiego Śródziemia. Po mimo wielowątkowej fabuły i misternie stworzonego świata, wiele jej brakuje, bo mistrza Tolkiena ciężko jest doścignąć. Na szczęście, zaczęłam czytać twórczość tej autorki w dobrym czasie. Są wakacje, a to idealny czas na niewymagające książki, które pozwolą przenieść się do zupełnie innego świata. Właśnie to lubię w fantastyce. Prezentuje zupełnie powszechne problemy, przeniesione na grunt magii, czarnoksiężników i dziwnych stworzeń. Dlatego gdy ktoś mówi mi że fantastyka nie jest życiowa, z reguły wybucham śmiechem. Ile kobiet musiało się nasłuchać że chce wykonywać zawód zupełnie nie kobiecy (np. nie zostawać pilotem albo żołnierzem bo jest kobietona ą) i powinna się jak najszybciej ustatkować ( czytaj rodzić dzieci, bo jest niż demograficzny i jest to dobra inwestycja, bo nigdy nie wiadomo jak to z tymi emeryturami).
Recenzja pochodzi z autorskiego bloga: http://qltura.blogspot.com/
Autorka spektakularnej serii Trylogia Czarnego Maga, opatrzyła serię prequelem pt. Uczennica Maga. Miałam przeczytać tą książkę już w zeszłym roku, ale niestety musiała ustąpić miejsce lekturom szkolnym, dlatego zajęłam się nią dopiero teraz. Z okładki dowiedziałam się, że pisarka jest Australijką. Nigdy nie czytałam dzieł pisarza, który pomieszkiwałby na tym kontynencie....
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-06
Nie ma jak spłycać ponadczasowe dzieła, które mają zasłużone miejsce w kanonie książek wszech czasów. Hobbit jest taką książką, a ponad to jest niejako wstępem do trylogii, którą przeczytał każdy fan fantastyki. Mowa oczywiście o Władcy Pierścieni.
Hobbit jest lekturą łatwą, dla dwudziestoletniego czytelnika, ale dla dwunastolatka może stanowić nie lada wyzwanie (w dzisiejszych czasach przeczytanie czegokolwiek jest wyzwaniem). Nic prostszego, zróbmy streszczenie, podane na talerzu. Prosty język, duże litery i obrazki. W takim razie po co sięgać po oryginał. Czy takim tokiem myślenia poszli Charles Dixon, Sean Deming, a pokolorował David Wenzel. Tak o to z ponad czasowej lektury zrobiono średniej jakości komiks.
Hobbit - Komiks - John Ronald Reuel Tolkien No to poleje się krew. Na początku przeraziłam się. Hobbit został napisany pięknym językiem. Trudnym, ale wszystko co wyjątkowe nie jest łatwe w odbiorze. Tutaj mamy do czynienia z okrojeniem powieści i zabraniu obszernych fragmentów książki. Owszem, język komiksowy różni się od tego ciągłego pisanego w książce, ale tutaj autorzy za dużo sobie pozwolili. Po dwudziestu stronach nie da się tego czytać. Slang firmowany nazwiskiem Tolkiena. Mistrz chyba przewracał się w grobie.
Ciąg dalszy, a mianowicie rysunki. A raczej coś co rysunkami trudno nazwać. Przez pierwsze trzydzieści stron da się na nie patrzeć. Potem wzrok odmawia Ci posłuszeństwa, a dojście do zakończenia można uznać za swój osobisty sukces.
Tak oto wspaniała książka została przegadana. Sami pewnie już czytaliście Hobbita. Nadużyciem byłoby przeczytanie coś co przypomina komiks a później książki, albo nie przeczytaniu książki a przeczytaniu tego czegoś co ma komiks przypominać. Ok, za dużo lania tej krwi. Recenzowana pozycja ukazała się przed filmem, który osobiście mnie zauroczył. Kawał dobrej roboty, po mimo pominięciu kilku szczegółów, film warty jest obejrzenia. Niestety komiks nie jest warty przeczytania.
Recenzja pochodzi z autorskiego bloga: http://qltura.blogspot.com/
Nie ma jak spłycać ponadczasowe dzieła, które mają zasłużone miejsce w kanonie książek wszech czasów. Hobbit jest taką książką, a ponad to jest niejako wstępem do trylogii, którą przeczytał każdy fan fantastyki. Mowa oczywiście o Władcy Pierścieni.
Hobbit jest lekturą łatwą, dla dwudziestoletniego czytelnika, ale dla dwunastolatka może stanowić nie lada wyzwanie (w...
2013-06-10
Fantastyka to moja pasja. Dlatego swoją przygodę z blogowaniem zacznę od powieści ''Ruiny Gorlanu", pióra Johna Flangan'a, autora siedmiotomowego cyklu "Zwiadowcy" Swoim starym zwyczajem, obok książek powszechnie uważanych za mądre staram się czytać te, powszechnie uważane za lżejsze. Dlatego sięgnęłam po serię pt "Zwiadowcy". Jej pierwsza część nie jest to klasyczną powieścią fantasy, bo jak głosi jedna z okładkowych recenzji, nie znajdziemy w niej magii ani smoków. Po mimo to, każdy fan fantastyki powinien przeczytać tę pozycję. Niech nie zmyli Was fakt, że jest to powieść dla młodzieży. Owszem, każdy ogarnięty dwunastolatek zorientuje się co i jak, ale nie zmienia to faktu że ogarnięty dwudziestolatek też powinien po nią sięgnąć.
Książka porusza ponadczasowe problemy. To prosty slogan ale jest w nim dużo prawdy. Czytając kolejne strony możemy poczuć smak przygody. Nawet nie zauważymy kiedy minie jedna, druga, czwarta godzina i książka skończona. Idealne rozwiązanie na niedzielne popołudnie. Nie zależnie od tego czy mamy trzynaście czy trzydzieści lat. Zapewne sięgnę po następną cześć cyklu, o tajemniczym tytule "Płonący most". Czy było warto poświęcić jej czas, napiszę w którymś poście. Tymczasem zachęcam do spaceru, do najbliższej biblioteki. Warto ;)
recenzja pochodzi ze strony http://qltura.blogspot.com/2013/06/tak-wiem-ze-poczatki-zawsze-bywaja.html zapraszam serdecznie na codzienną dawkę kultury :)
Fantastyka to moja pasja. Dlatego swoją przygodę z blogowaniem zacznę od powieści ''Ruiny Gorlanu", pióra Johna Flangan'a, autora siedmiotomowego cyklu "Zwiadowcy" Swoim starym zwyczajem, obok książek powszechnie uważanych za mądre staram się czytać te, powszechnie uważane za lżejsze. Dlatego sięgnęłam po serię pt "Zwiadowcy". Jej pierwsza część nie jest to klasyczną...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dokąd zmierza ludzkość? Czyli filozoficzne rozważania z Ianem Douglasem
Patrząc w niebo, widzimy miliony gwiazd. Wielu, z nas nasuwa się pytanie: Czy na którejś z nich istnieje życie? Ian Douglas rozwiewa te wątpliwości , w serii ,,Star Carrier’’. Pierwszy tom pt. ,,Pierwsze uderzenie’’ to preludium, do tego co wydarzy się w drugim tomie pt. ,,Środek ciężkości’’… Autor jeszcze raz udawania, że w wąskim gatunku, o tajemniczej nazwie military science fiction, nie ma sobie równych.
Star Carrier: Środek ciężkości - Ian Douglas
Tak właściwie, to, czym jest owy podgatunek fantastyki naukowej? Większość czytelników, widzi popularne scf, jako bezmyślną walkę kosmitów. Nic bardziej mylnego! Wykorzystanie obecnego stanu wiedzy naukowej oraz dodanie do niego zaawansowanych, futurystycznych przemyśleń, na temat tego, jakim torem potoczy się współczesny świat, to nie lada wyzwanie. Takie pisarstwo wymaga od autora nie tylko wyobraźni, ale i gruntownego wykształcenia .Autor wprost idealnie spełnia te warunki.
Ian Duglas, a właściwie William H. Keith, pisarz, o niezwykłym dorobku literackim. Napisał ponad sto książek, z których większość została umieszczona na liście bestsellerów : ,, New York Time'sa''. Niestety, w Polsce zostały wydane zaledwie dwie książki z serii ,, Star Carrier''. Keith żongluje gatunkami literackimi. Pisze technothrillery polityczne (cokolwiek to jest), powieści historyczne, kryminały, a także... military science fiction. Tematy związane z nauką jak również z militariami i wojskowością, nie są obce pisarzowi. Weteran wojny w Wietnamie, były członek Korpusu Medycznego Stanów Zjednoczonych, wykładowca na Uniwersytecie w Pensylwanii i... można tak wymieniać. Autor, dzięki wszechstronnemu wykształceniu, wie, o czym pisze. Potężna dawka rozrywki i równie ogromna doza wiedzy. ,,Star Carrier’’ to niemalże z naukową precyzją stworzona wizja świata w XXV w
Pierwszy tom, kończy się spektakularnym zwycięstwem Ziemian nad Turuschami. Admirał Koening, zostaje okrzyknięty bohaterem, awansuje, a Konfederacja Teksańska oferuje mu tytuł prezydenta. Każdy byłby zadowolony, z takiego obrotu spraw, ale nie główny bohater. Oddany żołnierz, niemalże wychowany w kosmicznym dronie, nie chce rozstawać się z służbą wojskową. Co więcej pragnie przesunąć tytułowy środek ciężkości daleko poza granice wroga. Jak łatwo się domyślić senatorzy Konfederacji są całkowicie przeciwni takiemu rozwiązaniu. Nastawieni pokojowo politycy chcą rozpocząć pertraktacje pokojowe z Imperium Sh’daar, z którym toczyli zacięte boje, niespełna dwa miesiące wcześniej. Zbuntowany admirał postanawia działać na własną rękę. Jak potoczy się dalsza akcja? Wystarczy sięgnąć po Środek Ciężkości.
Seria jest powiązana ze sobą, aby odnaleźć się w pierwszym tomie, niezbędne jest przeczytanie pierwszej części, czyli Pierwszego Uderzenia. Nie znajdziemy w nim wątków obyczajowych, ani portretów psychologicznych bohaterów. To klasyka gatunku w najczystszej postaci. Opisy broni, walk, a nawet stopni wojskowych, tworzą z niej powieść od początku do końca militarną. Drugi tom porusza już nieco inne wątki. Mamy tutaj rozbite małżeństwa, wpływ pracy na życie prywatne, czy mniej lub bardziej udane próby analizy postaw psychologicznych bohaterów.
Sami bohaterowie są wykreowani w dużo ciekawszy sposób. Są przedstawieni jak ludzie nam bliscy, z własnymi słabościami, emocjami i namiętnościami. W podobny sposób pisarz zaprezentował obcą cywilizację Turuschów. Koncepcja ich umysłu, który składa się z trzech części, a mianowicie umysłu: Ponad-Poniżej- Tutaj, do złudzenia przypomina freudowską teorię Id-Ego- Super ego. Kolejnym plusem tej książki jest fakt, że wątki poboczne dotyczące życia prywatnego bohaterów, zostały tutaj dopowiedziane i rozwinięte. Dynamika w opisie bohaterów, sprawia, że od książki trudno się oderwać.
W gatunku military science fiction niezbędne są odniesienia do nauki czy techniki. W powieści znajdziemy ich, co nie miara. Oprócz opisów planet, okraszonych informacjami na temat: fauny, flory czy zjawisk fizycznych na niej zachodzących, autor funduje czytelnikowi wędrówkę przez wszystkie epoki historyczne. Autor cytuje Juliusza Cezara, nawiązuje do średniowiecznego badacza Korneliusza z Agrypy czy zachwyca się przemianami zachodzącymi w renesansie. Nazwisko Einsteina czy postaci historyczne takie jak Helmut von Moltke pojawiają się niemal na każdej stronie. Dzięki temu zapaleni fizycy poznają trochę historii, a kochający czytać humaniści dowiedzą się, czym jest Prawo Moya. Co więcej, autor, już od pierwszej części dopisuje alternatywną historię do wydarzeń z XXI wieku. Pisze, czym skutkuje polityka ustępstw wobec Chin czy zbytnie eksploatowanie złóż naturalnych. Między wierszami możemy wyczytać, jak autor odnosi się do innych religii, jaki ma stosunek do Islamu. Gratka dla miłośników polityki? Dlaczego nie, biorąc pod uwagę, fakt, że autor, (weteran wojny w Wietnamie), zna mechanizmy konfliktów oraz dyskusyjny udziału polityków w działaniach zbrojnych. Poza tym, sama Konfederacja Teksańska przypomina swoją działalnością ONZ i odwieczny dylemat: wypowiedzieć wojnę czy też nie?
Książkę czyta się niezmiernie szybko. Duże litery i dość obszerne marginesy ułatwiają lekturę. Wrażliwszych czytelników mogą odstraszyć przekleństwa, nieodłączny element wojskowego życia, a także momentami slangowy, kolokwialny język.
,,Star Carrierr ‘’ nie jest czytadłem, które zachwyci każdego czytelnika. Nie każdy lubi czytać o wojnie, polityce i obcych cywilizacjach. Jeśli nie należysz do tej grupy, zakochasz się w pisarstwie Iana Douglasa. ,,Punkt Ciężkości’’ to intelektualna rozrywka na wysokim poziomie, a po jej lekturze każdy czytelnik zada sobie pytanie ‘’Co to znaczy być człowiekiem’’
Dokąd zmierza ludzkość? Czyli filozoficzne rozważania z Ianem Douglasem
więcej Pokaż mimo toPatrząc w niebo, widzimy miliony gwiazd. Wielu, z nas nasuwa się pytanie: Czy na którejś z nich istnieje życie? Ian Douglas rozwiewa te wątpliwości , w serii ,,Star Carrier’’. Pierwszy tom pt. ,,Pierwsze uderzenie’’ to preludium, do tego co wydarzy się w drugim tomie pt. ,,Środek ciężkości’’… Autor...