-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać420
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2016
2016-03-13
2016-02-14
2016-02-07
Nie znałam wcześniej ks. Jana Kaczkowskiego, nigdy o nim nie słyszałam, chociaż mieszkam nie tak daleko od Pucka. Nie chodzę do kościoła, nie interesuję się tym tematem, nie czytam takich książek ani nie oglądam religijnych programów w telewizji. Nie jestem na to zamknięta, ale też nikt wcześniej nie zdołał mnie zainteresować tematem (a wręcz przeciwnie). Pomimo młodego wieku przeszłam przez wiele dróg, zarówno tych prowadzących prosto do Kościoła i Boga, jak również tych prowadzących w odwrotnym kierunku (i tych dróg było zdecydowanie więcej). Nie potrafię udzielić sensowej odpowiedzi na pytanie o wiarę. Raczej nie wierzę - "nie mam czasu na kościół". Polegam bardziej na własnym sumieniu i wobec siebie się z niego rozliczam. Bałam się swojego życia - do dzisiaj. Teraz boję się mniej. Ks. Jan Kaczkowski dodał mi trochę wiary - może nie w religię, ale w życie. Potrzebne mi były te przemyślenia, żeby pogodzić się z kilkoma niewiadomymi tworzącymi bałagan - gdzieś wewnątrz. Jeszcze się usłyszymy, bo wielu rzeczy nie rozumiem. Powodzenia zarówno dla Księdza, jak również dla mnie.
Książkę polecam wszystkim. Gdy trafiłam na ten tytuł zaczęłam szukać - co to, po co, kto i jak. Sięgnęłam po nią bardziej zachęcona opiniami ateistów niż osób wierzących i związanych z kościołem. Nie jest to książka do katechizmu, tylko książka do życia.
Nie znałam wcześniej ks. Jana Kaczkowskiego, nigdy o nim nie słyszałam, chociaż mieszkam nie tak daleko od Pucka. Nie chodzę do kościoła, nie interesuję się tym tematem, nie czytam takich książek ani nie oglądam religijnych programów w telewizji. Nie jestem na to zamknięta, ale też nikt wcześniej nie zdołał mnie zainteresować tematem (a wręcz przeciwnie). Pomimo młodego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-18
Być może niektórzy pomyślą, że zawyżam ocenę tej "bajki". Jednakże.
Książka została zakupiona (całkowicie losowo, jako najcieńsza znajdująca się na półce z przecenami) w celu zajęcia myśli w ciężkiej chwili. Zmagałam się z bardzo bolesną utratą mojej wyjątkowej, kochanej papugi. Po ciężkiej chorobie, ukochana moja pożegnała się ze mną i odeszła a mi niesamowicie mocno brakuje jej cudownie rozgadanego głosu, jej ciężaru na ramieniu, jej niezwykle mądrego i sprytnego towarzystwa. Była dla mnie jak najdroższe dziecko, jak członek rodziny. Myślałam, że do końca życia będę płakać za jej niezwykle wesoło wypowiadanymi setki razy dziennie słowami, jej pieszczotami, jej ciągłą obecnością każdego dnia.
Byłam wściekła kiedy już od pierwszych stron zrozumiałam tematykę tej książki. Miałam zająć myśli czymś innym a nie dokładnie tym samym. Potrzebowałam cierpliwie dotrzeć do końca książki, żeby odczuć ulgę.
Żadna pozycja nigdy wcześniej nie była dla mnie lekarstwem na (w ten sposób) złamane serce. I nigdy bym nie podejrzewała, że którakolwiek mogłaby być.
Zdecydowanie polecam tą piękną baśń wszystkim tym, którzy opłakują stratę kogoś ważnego. Obstawiam, że gdybym trafiła na te strony wcześniej nie doceniłabym ich przekazu, nie zrozumiałabym. Nie jest to bajka dla każdego i nie na każdy dzień - zdecydowanie. To jest lekarstwo, które ratuje życie jeżeli jest podane w odpowiednim momencie.
Być może niektórzy pomyślą, że zawyżam ocenę tej "bajki". Jednakże.
Książka została zakupiona (całkowicie losowo, jako najcieńsza znajdująca się na półce z przecenami) w celu zajęcia myśli w ciężkiej chwili. Zmagałam się z bardzo bolesną utratą mojej wyjątkowej, kochanej papugi. Po ciężkiej chorobie, ukochana moja pożegnała się ze mną i odeszła a mi niesamowicie mocno...
Dzień po przeczytaniu "życia na pełnej petardzie" powiedziałam do mojej drugiej połówki: tak strasznie chciałabym spotkać się z tym człowiekiem, ja, niewierząca, zagubiona duszyczka chciałabym zobaczyć na własne oczy tego księdza, móc go posłuchać albo chociaż tylko stanąć naprzeciw, żeby się upewnić, że jest prawdziwy, że nie jest wytworem wydawnictwa, internetu czy telewizji. Dzień po tym dowiedziałam się o planowanym spotkaniu z księdzem Janem w moim mieście - Gdyni. Pobiegłam do księgarni po "szału nie ma, jest rak". Pochłonęłam ją jednym tchem i na spotkanie pojechałam ściskając w ramionach obie te pozycje. Ciężko wypowiadać się o książce skoro jest ona wywiadem z ks. Janem, wywiadem w którym dowiadujemy się kim jest ksiądz Kaczkowski, na co choruje i jak sobie z tym radzi. Więc wypowiadając się na temat książki, tworząc na jej temat opinie, recenzowałabym księdza Jana a tego nie mam zamiaru robić. Wszystkie książki ks. Kaczkowskiego powinny być obowiązkową lekturą zarówno dla wierzących jak i tych niewierzących.
Dzień po przeczytaniu "życia na pełnej petardzie" powiedziałam do mojej drugiej połówki: tak strasznie chciałabym spotkać się z tym człowiekiem, ja, niewierząca, zagubiona duszyczka chciałabym zobaczyć na własne oczy tego księdza, móc go posłuchać albo chociaż tylko stanąć naprzeciw, żeby się upewnić, że jest prawdziwy, że nie jest wytworem wydawnictwa, internetu czy...
więcej Pokaż mimo to