-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2015-02-26
Czekałam 5 miesięcy na polskie wydanie. Już na początku lutego normalnie rwałam sobie włosy kiedy wreszcie ją wydadzą. Gdy wpadła już w moje ręce obrałam sobie za cel przeczytać ją w weekend. Niestety z wielu przyczyn nie udało mi się tego dokonać, ale może to i lepiej, bo po przeczytaniu jej mam w sobie pustkę.
Ciągle jestem jeszcze w świecie wykreowanym przez autora. Przyznam wam, że czytając ostatnie rozdziały miałam łzy w oczach. Nie lubię, jak autorzy serwują czytelnikowi takie BUM i koniec! Ja po prostu muszę mieć już dalsze rozdziały! A tutaj trzeba czekać i to nie wiadomo ile.
Nie lubię rozpisywać się o fabule (tym bardziej, że jeszcze wiele osób nie przeczytało tej książki), bo to ponad 900 stron akcji. Chociaż przyznaję były rozdziały, które wydawały mi się niepotrzebnie rozbudowane. Na tą ocenę może wpływać fakt, że nie lubię w takim samym stopniu wszystkich postaci. (Uwielbiam Androssa, Kipa, "Gavina", Żelazną Pięść - No kocham te postaci! Polubiłam Karris, Teię [wybaczcie, jeśli źle odmieniłam imiona], ale na przykład Liv ciągle nie lubię.) Możliwe też, że faktycznie niektóre rozdziały były przekombinowane.
Co do strony technicznej to znalazłam kilka literówek, powtórzenia też, ale wydaje mi się, że to pojawia się w każdej książce. Powtórzeń czasem trudno uniknąć, a literówki wynikają z pośpiechu. Język mi osobiście odpowiada, choć wydaje mi się, że spotkałam kilka kolokwializmów. Nie mogę jednak przez to skreślać całej książki, bo błędy zdarzają się najlepszym i ja również je popełniam.
Jest to książka na prawdę magiczna. Mogłabym wymienić ulubione rozdziały, wypisać ulubione fragmenty (oj byłoby tego sporo), ale wydaje mi się, że sami podczas czytania je znajdziecie... każdy znajdzie coś dla siebie. Poziom jest na prawdę wysoki, ale ciągle brakuje mi czegoś do perfekcji! Te skojarzenia pewnych rzeczy z równie wspaniałą Trylogią Nocnego Anioła. Może ja po prostu chce kojarzyć te rzeczy, a może na prawdę są podobieństwa. Rozumiem jednak, że jednemu autorowi trudno by było napisać totalnie inną książkę niż napisał wcześniej i lepiej, że korzysta ze swoich pomysłów niż czyjś, ale... Tak, na prawdę nie mam się czego czepić.
Szkoda, że nie można oceniać z 0,5, ponieważ dla mnie jest to książką spokojnie na 8,5. :)
Pomimo wszystkich moich (może nawet dziwnych) narzekań uwielbiam tą serię i nie mogę doczekać się kontynuacji!
Dla wszystkich, którzy zastanawiają się czy zaczynać ją czytać, a obawiają się ilości stron: Nie przejmujcie się, że jest tyle stron! Te książki są tak napisane, że nie obejrzycie się, a już przeczytacie ponad 100 stron.
Czekałam 5 miesięcy na polskie wydanie. Już na początku lutego normalnie rwałam sobie włosy kiedy wreszcie ją wydadzą. Gdy wpadła już w moje ręce obrałam sobie za cel przeczytać ją w weekend. Niestety z wielu przyczyn nie udało mi się tego dokonać, ale może to i lepiej, bo po przeczytaniu jej mam w sobie pustkę.
Ciągle jestem jeszcze w świecie wykreowanym przez autora....
Odkąd przeczytałam "Szklany Tron" aż do teraz, nie spotkałam książki, która tak bardzo mnie poruszyła i wciągnęła w swój świat.
Uczucia pojawiające się w momencie czytania:
-Współczucie dla Kipa, bo stara się z całych sił nawet jeśli jego dziadek mu niczego nie ułatwia;
-Oburzenie zachowaniem Liv, no bo co za (dokończcie sami);
-Ogromne zmieszanie po zabójstwie Gavina (tego prawdziwego). Przy okazji jestem trochę zawiedziona. Autor tak pięknie budował tą postać i jej wątek, a tu Dazen go zabija. Mam nadzieje, że to nie zostanie zapomniane, bo zapowiadało się na coś większego. Słabe zakończenie jak na tak ciekawa postać.
No i wiele, wiele innych.
Najlepsze jednak z tego wszystkiego było zakończenie. Taki bum, że miałam ochotę krzyczeć, dlaczego ta książka nie ma więcej stron. Nie wiem czy dożyję do premiery 3-ego tomu. Niby można by się było tego domyśleć... Lepiej dla mnie, że tego nie zrobiłam. Pewnie wiecie jak można sobie popsuć frajdę kiedy książka jest tak napisana, że w połowie wiemy jakie będzie zakończenie.
Miałam dylemat jaką ocenę wystawić. Moje uczucia przy czytaniu tego tomu szalały, ale mam przeczucie, że jest jednak słabszy od "Czarnego Pryzmata". W niewielkim stopniu, ponieważ historia trzyma bardzo dobry poziom, ale jednak. Może to przez tego martwego Gavina bo nie ukrywam, że miałam spore oczekiwania co do tej postaci.
Ode mnie takie bardzo, bardzo mocne 8. :)
Odkąd przeczytałam "Szklany Tron" aż do teraz, nie spotkałam książki, która tak bardzo mnie poruszyła i wciągnęła w swój świat.
Uczucia pojawiające się w momencie czytania:
-Współczucie dla Kipa, bo stara się z całych sił nawet jeśli jego dziadek mu niczego nie ułatwia;
-Oburzenie zachowaniem Liv, no bo co za (dokończcie sami);
-Ogromne zmieszanie po zabójstwie Gavina...
Bardzo śmiała decyzja aby zabić główną bohaterkę. Przekreślenie happy end, który przecież w wielu książkach jest wręcz mdły. Ogromny plus za odwagę.
Dzięki temu książka jest na swój sposób wyjątkowa i trudno ją porównać z wieloma innymi książkami. Mam tu na myśli stwierdzenie: "Ej ja to już gdzieś czytałam. Podobnie było (i tu wymieniamy tytuły)..."
Problem pojawia się jednak w akcji, która nagle zaczyna być nuda. Miałam takie przeczucie, że książka została w połowie przegadana. Typowe rozwiązanie dla książek młodzieżowych - wieczne problemy miłosne między głównymi bohaterami. Dziękować Bogu nie było jednak jakiegoś trójkąta.
Oceniłabym tą książkę tak na 7,5.
Bardzo śmiała decyzja aby zabić główną bohaterkę. Przekreślenie happy end, który przecież w wielu książkach jest wręcz mdły. Ogromny plus za odwagę.
Dzięki temu książka jest na swój sposób wyjątkowa i trudno ją porównać z wieloma innymi książkami. Mam tu na myśli stwierdzenie: "Ej ja to już gdzieś czytałam. Podobnie było (i tu wymieniamy tytuły)..."
Problem pojawia się...
Co mnie pokusiło żeby czytać dalej tą historię to nie wiem. Ach tak, chciałam wiedzieć co będzie z aniołami, która strona wygra. Niestety zupełnie o tym zapomniano. Jak pisałam wcześniej, im bliżej zakończenia tym bardziej miałam ochotę rzucić książką. To wszystko jest tak naiwne, że ledwo przebrnęłam do końca.
Czuje się też tak bardzo inna patrząc na te wysokie oceny. Może to znak, że jestem już za duża na takie płytkie historie. Najgorsza książka jaką w życiu czytałam. Na prawdę nie ma żadnej dobrej książki w której bohaterowie są nadprzyrodzonymi istotami.
Co mnie pokusiło żeby czytać dalej tą historię to nie wiem. Ach tak, chciałam wiedzieć co będzie z aniołami, która strona wygra. Niestety zupełnie o tym zapomniano. Jak pisałam wcześniej, im bliżej zakończenia tym bardziej miałam ochotę rzucić książką. To wszystko jest tak naiwne, że ledwo przebrnęłam do końca.
Czuje się też tak bardzo inna patrząc na te wysokie oceny....
Świetna książka. Przeczytałam ją praktycznie jednym tchem. Brakowało mi właśnie takiej historii w której wątek miłosny nie jest głównym wątkiem, bo ten wątek jest już w każdej książce niemal identycznie prowadzony.
Oczywiście "Czarny Pryzmat" i podejrzewam cala saga "Powiernika Światła" zawiera w sobie wiele podobieństw do trylogii "Nocnego Anioła". Właśnie te podobieństwa sprawiły, że nie mogę uznać tej książki za idealną. Autor mógł bardziej się postarać, a się nie postarał. Dodatkowo złapałam kilka okropnych powtórek (podobnych do moich w pierwszych zdaniach), ale to może być wina tłumacza, więc do autora zastrzeżeń nie mam. Wracają do zalet bardzo spodobał mi sie pomysł z przedstawieniem magii światła. Nie mam co się bardziej rozpisywać... Po prostu przeczytajcie sami. Polecam gorąco!
Świetna książka. Przeczytałam ją praktycznie jednym tchem. Brakowało mi właśnie takiej historii w której wątek miłosny nie jest głównym wątkiem, bo ten wątek jest już w każdej książce niemal identycznie prowadzony.
Oczywiście "Czarny Pryzmat" i podejrzewam cala saga "Powiernika Światła" zawiera w sobie wiele podobieństw do trylogii "Nocnego Anioła". Właśnie te...
2014-05-11
Jestem świeżo po przeczytaniu dalszej historii Celaeny i mam mieszane uczucia...
Całe szczęście, że "Szklany tron" zakończył się w taki zagadkowy sposób, ponieważ okładka tego tomu akurat bardziej mnie odstrasza niż zachęca do przeczytania (jak to było przy pierwszym tomie), ale to akurat z powodu mojej osobistej niechęci do koloru czerwonego.
Historia ciągle zaskakuje, a nowe postacie są bardzo ciekawe. Brakuje mi jednak czegoś co znalazłam w "Szkolnym tronie". Wydaje mi się, że jest to spowodowane wątkiem miłosnym, który w pierwszym tomie zbyt rozbudowany nie był, a w tym tomie (szczególnie na początku) jest bardzo rozbudowany i można się nieźle zagubić w tym wszystkim.
Jak napisała My Books prawie połowa książki jest jak hiszpańska telenowela. Myślałam, że jak zacznę czytać to nie oderwę się dopóki nie skończę. Niestety na początek zaserwowano mi flaki z olejem, więc co jakiś czas odkładałam książkę i robiłam sobie przerwę. Wszystko z powodu mojej sympatii do bohaterów. Nie chciałam się do nich zniechęcić tylko dlatego, że ich charaktery zostały na chwilę zmiękczone. Całe szczęście historia zaczęła się rozkręcać i już nie było mowy abym odłożyła książkę.
Zakończenie, jak można się tego było spodziewać zostawia niedosyt, a więc muszę jakoś wytrzymać aż wyjdzie kolejny tom. Mam nadzieje, że autorka od razu rozpocznie go w ciekawy i zaskakujący sposób. Możliwe, że ocena "Korony w mroku" jest zbyt wysoka, ponieważ bardzo ciężko było mi przebrnąć przez ten początek. Nie jestem jednak znawcą i krytykiem, a do tego lubię bohaterów i ciekawi mnie ich historia.
Oczywiście są to moje osobiste odczucia. Oczekiwałam, że w tomie będzie jeszcze więcej (jak również, że będzie to od samego początku) akcji, krwi, rozwiązywania tajemnic niż w poprzednim i jak się okazało moje oczekiwania były odrobinę za wysokie.
Jestem świeżo po przeczytaniu dalszej historii Celaeny i mam mieszane uczucia...
Całe szczęście, że "Szklany tron" zakończył się w taki zagadkowy sposób, ponieważ okładka tego tomu akurat bardziej mnie odstrasza niż zachęca do przeczytania (jak to było przy pierwszym tomie), ale to akurat z powodu mojej osobistej niechęci do koloru czerwonego.
Historia ciągle zaskakuje,...
Wydaje mi się, że sama z siebie nie przeczytałabym tej książki. Na szczęście koleżanka zaczęła mnie namawiać na film i zdecydowałam się przeczytać najpierw książkę (Nigdy nie róbcie odwrotnie!). No i książka jest na prawdę dobra. Spodziewałam się zupełnie co innego, coś takiego typowego i oklepanego. Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie, że wszystko czego się obawiałam nie pojawiło się.
Gorąco polecam! Jeżeli ktoś oglądał film to książka będzie dodatkowym uzupełnieniem, bo kilka rzeczy w filmie się nie pojawia. Natomiast jeśli ktoś się zastanawia czy czytać to ja odpowiadam: "Czytać."
Wydaje mi się, że sama z siebie nie przeczytałabym tej książki. Na szczęście koleżanka zaczęła mnie namawiać na film i zdecydowałam się przeczytać najpierw książkę (Nigdy nie róbcie odwrotnie!). No i książka jest na prawdę dobra. Spodziewałam się zupełnie co innego, coś takiego typowego i oklepanego. Bardzo miłym zaskoczeniem było dla mnie, że wszystko czego się obawiałam...
więcej mniej Pokaż mimo toPrawdę mówiąc na początku zagubiłam się... Nie wiedziałam o co tak na prawdę chodzi i zauważyłam, że powiewa nudą. Na szczęście akcja jakoś się rozkręciła, a ja odnalazłam się w świecie bohaterów.
Prawdę mówiąc na początku zagubiłam się... Nie wiedziałam o co tak na prawdę chodzi i zauważyłam, że powiewa nudą. Na szczęście akcja jakoś się rozkręciła, a ja odnalazłam się w świecie bohaterów.
Pokaż mimo to
Historia mogłaby być nawet całkiem ciekawa, gdyby nie była taka sama jak w większości książek z tej półki. A te opisy... Sylfy to bardzo niewyżyte stworzenia!
Myślę, że autorka mogła znaleźć inny sposób aby połączyć sylfa z kobietą i ustanowić ją królową. Nie rozumiem dlaczego tego nie zrobiła.
Historia mogłaby być nawet całkiem ciekawa, gdyby nie była taka sama jak w większości książek z tej półki. A te opisy... Sylfy to bardzo niewyżyte stworzenia!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMyślę, że autorka mogła znaleźć inny sposób aby połączyć sylfa z kobietą i ustanowić ją królową. Nie rozumiem dlaczego tego nie zrobiła.