rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Czy muszę przedstawiać pannę Austen? Jest to jedna z najsłynniejszych brytyjskich autorek. Uważam, że każdy szanujący się bibliofil zna to nazwisko i nawet jeżeli nie podobały mu się powieści panny Jane, przeczytał chociaż jedną. Tak wypada. Ważnym jest fakt, iż należy najpierw przeczytać książkę - dopiero ją krytykować. Dlatego Yuzu przeczytała "Zmierzch". Działo się, działo. Ale nie o tym mowa.
O czym opowiada "Duma i Uprzedzenie"? Cóż, jest to dość łatwe pytanie. O zamążpójściu. Gdybym miała opisywać bardziej szczegółowo, powiedziałabym, że powieść ta opowiada o dążeniu niezbyt inteligetnej pani Bennet do wydania swych pięciu córek za szanujących się i bogatych(najlepiej mających 5,000 funtów rocznie) arystokratów. Historia skupia się głównie na dwóch najstarszych córkach - Jane i Elizabeth, które jako jedyne w całej rodzinie(nie licząc pana Benneta) mają dobre maniery i trochę oleju w głowie.
Powieść panny Austen dociera do czytelników każdego pokolenia. Możliwe, że ostatnimi czasy straciła na popularności(która zdecydowanie wzrosła po nakręceniu filmu z Keirą Knightley), jednak nadal jest to literatura, którą się czyta. Jak to możliwe? Co może być tak ciekawego w powieści o szukaniu męża? Cóż, styl pisarki sprawia, że "Dumę i Uprzedzenie" czyta się lekko i przyjemnie. Nie jest to ćwiekowe "lekko i przyjemnie teraz, nic nie pamiętam z książki później", lecz to właściwe "och, jak dobrze czyta mi się tę powieść". Nie muszę chyba mówić, że przeczytanie "Dumy..." zwykle zajmuje mi jeden wieczór(oczywiście, że robiłam to więcej niż raz!)
Drugim powodem, dla którego książka ta nie ląduje na dnie szafy jest jej humor. Możliwe, że to moje osobiste zdanie, lecz perypetie dziewcząt rodziny Bennet oraz ich nieudolnej matki definitywnie są dla mnie zabawne. Najbardziej bawi chyba fakt, iż tak było naprawdę. Jesteś mężatką, przekroczyłaś wiek, w którym możesz tańczyć na balach, masz pięć córek... co innego pozostało ci w życiu? Nic, tylko poświęcić życie na szukanie godnych mężów swoim pociechom!
Pomyślmy: dlaczego po tę powieść sięga raczej płeć piękna...? Oczywista oczywistość. To romans. Która z nas nie wzdychała do dumnego pana Darcy'ego, bądź jego przesympatycznego przyjaciela - pana Bingleya?
Zapewne więcej fanek ma pierwszy wymieniony dżentelmen, co wcale mnie nie dziwi. Wyniosły, dumny, chłodny, inteligentny, wyrozumiały jedynie dla swej młodszej siostry... dodajmy do tego: wysoki i zabójczo przystojny. Zawsze miałam słabość do drani, na których ciągle jest moda(ostatnio moda zmieniła się lekko i kobiety ciągną do wampirów, wilkołaków, łowców demonów bądź sadystycznych milionerów, nie zamierzam tego jednak uwzględniać w mojej notce), czego więc brakuje Darcy'emu? Cóż, lekkiej ogłady oraz "umiejętności rozmawiania z nieznajomymi".
Powieść Austen nie opowiada jedynie o pogoni za małżonkiem, lecz przedstawia również świetne portrety kobiet, usłane lekką ironią, której nie mogłoby oczywiście zabraknąć. Dodajmy jeszcze piękną angielską prowincję oraz masę wiadomości o Anglii i jej obyczajach w okresie XVIII i XIX wieku.
Pomimo, że autorka stąpała po ziemi przeszło dwieście lat temu i pisała - oczywiście - o czasach sobie współczesnych, "Duma i Uprzedzenie" w niektórych zagadnieniach nadal pozostaje aktualna. Powiedzmy sobie szczerze: ludzie wciąż biorą ślub dla pieniędzy. Większość, wybierając sobie partnera, bierze pod uwagę wypłacalność jego karty kredytowej. Z jednej strony: cóż w tym złego? Chcemy, by było nam w życiu wygodnie. Jednak patrząc z innego punktu widzenia jest to ocenianie człowieka na podstawie pozornie nieważnej rzeczy, kompletnie nie świadczącej o jego charakterze. Panna Austen nie przedstawia jednak owej problematyki w taki sposób. Dla niej(jak dla większości osób, żyjących w tamtych czasach) dobre małżeństwo = bogate małżeństwo. Kropka.
Oczywiście panna Austen dowodzi, że można mieć i pieniądze, i miłość. Dlatego lubimy "Dumę i Uprzedzenie", nie ukrywajmy tak istotnego faktu.

Jak już wspomniałam, "Duma..." znajduje się na liście mych ulubionych powieści, dlatego spędzi ze mną całe życie. Istotnym jest fakt, iż czytam ją zwykle gdy mam chandrę, co niekoniecznie jest dobrą rzeczą, bowiem po skończeniu książki mam jeszcze większego doła. Z drugiej strony zaś, jestem szczęśliwa, wzruszona i płaczę. FEMALE LOGIC. Never completely understood.
Cóż mogę więcej napisać, jak tylko zachęcić osoby, które nie czytały nigdy tej wspaniałej powieści, do zrobienia tego, tu i teraz? Warto jest to uczynić, nawet jeśli tylko raz. Czytanie nie boli, naprawdę. Może jedynie wyjść człowiekowi na dobre.

Czy muszę przedstawiać pannę Austen? Jest to jedna z najsłynniejszych brytyjskich autorek. Uważam, że każdy szanujący się bibliofil zna to nazwisko i nawet jeżeli nie podobały mu się powieści panny Jane, przeczytał chociaż jedną. Tak wypada. Ważnym jest fakt, iż należy najpierw przeczytać książkę - dopiero ją krytykować. Dlatego Yuzu przeczytała "Zmierzch". Działo się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lśnienie po raz pierwszy czytałam jako dwunastolatka. Byłam dziwnym dzieckiem i najlepsze książki czytywałam właśnie na przełomie podstawówki i gimnazjum. Nie jest to pewnie dobra lektura dla młodej dziewczynki lecz ja definitywnie nie miałam z nią żadnych problemów. Oczywiście, że momentami strasznie się bałam, dlatego pewne rozdziały czytane były jedynie w południe (muszę przyznać, że to samo robiłam, gdy czytałam powieść po raz drugi - już ponad tydzień temu) ale to właśnie czyni Lśnienie powieścią ciekawą.

O czym jest kultowe Lśnienie Stephena Kinga? Cóż, przede wszystkim jest to opowieść rodziny z problemami. Jack jest byłym alkoholikiem ze skłonnościami do agresji, Wendy - urodziwa, przeciętna żona, niewyraźna, uległa, nieasertywna oraz owoc ich miłości, syn - Danny - niezwykły, sześcioletni chłopiec, obdarzony tajemniczą mocą, zwaną lśnieniem.
Rodzina Torrance'ów postanawia przeprowadzić się na zimę do odciętego od świata hotelu Panorama, bowiem Jack dostaje tam posadę dozorcy. Wcześniej, głowa rodziny przez swe problemy z alkoholem i agresją traci posadę nauczyciela, dlatego Panorama jest dla jego rodziny (i niego samego) ostatnią deską ratunku.
Niestety, jak możemy się domyślić, Panorama nie jest tak piękna, jak ją malują właściciele. Okazuje się, że hotel ma mroczną przeszłość, którą rodzina zaczyna odkrywać po przeprowadzce w zasypane śniegiem i całkowicie odcięte od świata góry.
Wszystko zaczyna się od Danny'ego. Dzięki mocy, którą posiada, potrafi widzieć przyszłość, przeszłość, istoty nadprzyrodzone (duchy) oraz czytać w myślach i wyczuwać uczucia otaczających go ludzi. Niestety, nie jest to raczej dar, który powinni posiadać mali chłopcy. Syn Wendy i Jacka ma bowiem przyjaciela imieniem Tony, którego nie widzi nikt poza chłopcem oraz który pokazuje mu różne obrazy z przeszłości, przestrzega go przed "redrum", jego ojcem oraz samą Panoramą...
Jak to jest, że książka napisana tak dawno temu (bo w 1977 roku) nadal jest powieścią czytaną? To prawda, że w momencie wychodzenia sequela, sprzedaż pierwszej części znacznie wzrasta, jednak Lśnienie czytało się przecież jeszcze przed zapowiedzią Doktora Sen.
W Lśnieniu podoba mi się to, że King nie przechodzi od razu do pełnej grozy akcji. W tej powieści historia toczy się powoli, autor pozwala nam poznać bohaterów, ich historię , uczucia oraz przeżycia, kształtujące ich osobowości. Prawdziwa akcja zaczyna się dopiero w połowie książki. Zabieg ten pozwala nam wczuć się w powieść, zakorzenić się w jej fabule, by w momencie pojawienia się problemów dla rodziny Torrance'ów - kompletnie zatracić się w grozie Panoramy.
Pomimo tego, że czytałam już tę powieść wcześniej oraz widziałam film z dwa, trzy razy - jak już wspomniałam - nadal bałam się czytać niektóre rozdziały. Sposób, w jaki King napisał swoje dzieło po prostu budzi trwogę. "Straszne" momenty są napisane z jednej strony prosto, niepozornie, co jednak tworzy klimat Lśnienia. Ten, kto czytał, zrozumie, o co mi chodzi. Ci, którzy znają dawny styl Kinga - również. Niestety - moim zdaniem - King zmienił swoje powieści mniej-więcej, gdy powstała Komórka i nie darzę jego nowych dzieł wielkim uczuciem. Miasteczko Salem, To, Cujo, Carrie... to były historie!
Dla kogo jest ta książka? Cóż, fani prawdziwej grozy, nutki tajemnicy i przede wszystkim dobrze napisanej książki, będą się świetnie bawić (i może nawet trochę obawiać) podczas lektury Lśnienia.

Lśnienie po raz pierwszy czytałam jako dwunastolatka. Byłam dziwnym dzieckiem i najlepsze książki czytywałam właśnie na przełomie podstawówki i gimnazjum. Nie jest to pewnie dobra lektura dla młodej dziewczynki lecz ja definitywnie nie miałam z nią żadnych problemów. Oczywiście, że momentami strasznie się bałam, dlatego pewne rozdziały czytane były jedynie w południe (muszę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Stephen King postanowił napisać kontynuację Lśnienia, co zaskoczyło prawdopodobnie większość jego czytelników. Nikt nie spodziewał się powrotu do książki, która została napisana tak dawno temu. A jednak. Jak to jest z tym "Doktorkiem"? Czy jest powieścią godną słynnego "Lśnienia"?
Mały Danny dorósł i stał się Danielem Torrance – przerażającą, wiecznie pijaną kopią swego ojca. Z wiekiem udało mu się stłumić większość umiejętności zwanych lśnieniem przy pomocy alkoholu, którego tak bardzo nienawidził w dzieciństwie. Niestety, nie udało mu się zniszczyć wspomnień związanych z hotelem Panorama i wydarzeniami z okresu swej młodości. Straciwszy wszystkich bliskich mu ludzi, Dan – kompletnie pogrążony w nałogu – prowadzi koczowniczy tryb życia, chwytając się sezonowych prac i odwiedzając lokalne speluny.
Warto byłoby rozpocząć pewnym wyjaśnieniem, mianowicie: dlaczego motyw nałogu alkoholowego jest tak często obecny w powieściach Kinga? Cóż, jak można się domyślić – autor tak wielu kultowych horrorów sam był w przeszłości alkoholikiem (można domyślić się dlatego, iż alkoholizm jest w wielu jego książkach, nie dlatego, że autor tak wygląda). Postać Jacka Torrance była wzorowana na jego własnym ojcu, który sam topił się w procentach, zaś syn oczywiście podążył w jego ślady (stąd teoria Dana, iż alkoholizm jest dziedziczny). King podobno długo ukrywał swój nałóg (czemu wcale się nie dziwię) i nie przyznawał się do niego głównie przed samym sobą. Myślę, że jeżeli nie realne życie – to na pewno wiele powieści bądź filmów pozwoliło czytelnikom Kinga ujrzeć skutki tego nałogu. Ja osobiście uważam, że jest to jedna z najbardziej destruktywnych rzeczy dla człowieka. Autor również przedstawia przyczyny, przebieg oraz fatalne skutki nadużywania procentów. Moim zdaniem powieści Kinga są przede wszystkim przerażające dlatego, że pokazują ohydną rzeczywistość; potworną codzienność, którą widzimy przecież wszędzie dookoła, zaś sam autor Lśnienia potrafi zobrazować ją cholernie dobrze.
Wracając do zarysu fabuły: Dan dorasta, robi rzeczy, których żałować będzie do końca swoich dni. Pewnego okropnego poranka postanawia wyjechać gdzieś dalej; tam, gdzie podpowiada mu instynkt i ląduje w małej mieścinie, gdzie najpierw dostaje pracę dozorcy, następnie sanitariusza w hospicjum. To właśnie praca w "umieralni" (zaznaczam, iż jest to określenie wzięte z książki) sprawia, że otrzymuje przezwisko "Doktor Sen". Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Dan wprowadza się do nowego miejsca, gdzieś niedaleko rodzi się dziewczynka obdarzona niezwykłą mocą imieniem Abra. Dowiadujemy się również o istnieniu rodziny morderców, zwanej "Prawdziwym Węzłem", ludzi obdarzonych długim żywotem i nadnaturalnymi zdolnościami, którzy swą siłę czerpią właśnie z pożerania takich dziewczynek jak Abra...
Jeżeli chcemy zabrać się za czytanie Doktora Sen warto nastawić się na powieść inną niż Lśnienie. Większość czytelników od sequela oczekuje powtórki z rozrywki, bądź czegoś o wiele lepszego, jednak w drugiej części powieści Kinga tego nie odnajdziemy. Nie zrozumcie mnie źle – Doktor Sen jest dobrą powieścią, nawet bardzo. Jest wciągająca, ciekawa i nawiązuje do wspaniałego Lśnienia, lecz nie do końca… Doktor Sen bowiem jest horrorem. Perfidnym horrorem, co dość różni się od prequela. Może nie jest to dość jasne, dlatego zamierzam wytłumaczyć. To, co przerażało mnie w Lśnieniu nie było elementem horroru, lecz thrillera. Strach przed niewidzialnym - przed duchami, groza, unosząca się w powietrzu. Nie krew, nie nadprzyrodzone moce potwórów, czy zjaw lecz właśnie to niedostrzegalne zło, czające się na rodzinę Torrance’ów.
Doktor Sen nie jest mi straszny, Doktor Sen mnie nie przeraził. Nie miałam żadnego problemu z czytaniem go po ciemku i nie trwożę się w nocy przed Prawdziwym Węzłem, choć muszę przyznać, że zostali świetnie rozpisani przez Kinga. W nowej powieści tego autora nie chodzi bowiem o strach. A jeżeli miało chodzić w niej o strach, to autorowi nie do końca wyszło.
Dlaczego "nie do końca"? Cóż, powiem szczerze, że nigdy nie spojrzę już tak samo na samochód typu kamper. Jeżeli minie mnie ciąg kamperów, prawdopodobnie nacisnę pedał gazu, uciekając od nich jak najdalej. Tak jest, panie King, dzięki panu całkowicie normalne dla człowieka zjawiska przynoszą mu traumę do końca życia.
Co wyniosłam z lektury "Doktora Sen"? Cóż, przede wszystkim to, że potwory to nie tylko niewidzialne zjawy z hotelu Panorama lecz również ludzie, żyjący "normalnie" razem z nami. Największymi potworami są najbardziej ludzkie istoty - to w swej nowej powieści przekazuje nam King. Miło jest znaleźć u autora nowe cechy, jest to dla mnie dość odświeżające.
Nie mogę napisać nic więcej, jak tylko zachęcić każdego fana dobrego horroru do sięgnięcia po najnowszą powieść Stephena Kinga. Jest to powieść na tyle ciekawa, że nie będziecie chcieli przestać czytać, przechodząc od rozdziału do rozdziału, nagle orientując się, iż skończyliście ostatni. A co potem? Cóż począć z życiem po tak wciągającej historii?
Nic! Książkowego kaca należy po prostu przeżyć i ewentualnie wyleczyć powieścią kolejną.

Stephen King postanowił napisać kontynuację Lśnienia, co zaskoczyło prawdopodobnie większość jego czytelników. Nikt nie spodziewał się powrotu do książki, która została napisana tak dawno temu. A jednak. Jak to jest z tym "Doktorkiem"? Czy jest powieścią godną słynnego "Lśnienia"?
Mały Danny dorósł i stał się Danielem Torrance – przerażającą, wiecznie pijaną kopią swego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Długa Ziemia Stephen Baxter, Terry Pratchett
Ocena 7,0
Długa Ziemia Stephen Baxter, Ter...

Na półkach: , , ,

Nie jest to Pratchett, którego znam, kocham i podziwiam. Nie oczekiwałam całkowitej pratchettowskiej duszy w tej książce, gdyż pisze ją z Baxterem lecz nie znalazłam żadnych tak znanych mi smaczków.
Książkę czyta się dobrze, bo sprawnie i szybko. Jednak czegoś mi brakowało. Może to zbyt szybkie zakończenie? Akcja, która rozpoczyna się właściwie pod koniec książki? A może poprostu mój Mistrz nie pasuje do sci-fi?

Nie jest to Pratchett, którego znam, kocham i podziwiam. Nie oczekiwałam całkowitej pratchettowskiej duszy w tej książce, gdyż pisze ją z Baxterem lecz nie znalazłam żadnych tak znanych mi smaczków.
Książkę czyta się dobrze, bo sprawnie i szybko. Jednak czegoś mi brakowało. Może to zbyt szybkie zakończenie? Akcja, która rozpoczyna się właściwie pod koniec książki? A może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jedna z książek mojego dzieciństwa, którą zawsze chciałam zrecenzować. Darzę Ursulę Le Guin głębokim uczuciem, ponieważ pokazała mi świat fantastyki; świat czarów, cieni, magów a przede wszystkim… Ziemiomorze.

”Czarnoksiężnik z Archipelagu” to pierwszy tom cyklu “Opowieści z Ziemiomorza”, których początek miał miejsce w roku 1968. Opowiada historię Krogulca – wiejskiego chłopca, który odkrywa swój wielki talent magiczny i rozwija go, nie zważając na konsekwencje…

Powieść ta jest często opisywana jako “opowieść realistyczna o kształtowaniu się osobowości, dorastaniu wśród przeciwieństw, o tym, jak zapalczywa lekkomyślność przeradza się w dojrzałość.” Cóż, nie mogę nie przyznać racji. “Czarnoksiężnik z Archipelagu” to definitywnie powieść o dojrzewaniu, odpowiedzialności, płaceniu ceny za czyny przeszłości… jest to również powieść o równowadze, której podporządkowany jest świat.

Co ujęło mnie w cyklu o Ziemiomorzu? Cóż, Ziemiomorze oczywiście. Pani Le Guin stworzyła świat godny tolkienowskiego Śródziemia, otworzyła jedenastoletniej dziewczynce drzwi do świata pełnego magii i przeróżnych cudów, do którego nadal z przyjemnością wraca po latach.
Czym zaplusowała u mnie również opowieść pani Le Guin? Zdecydowanie kreacją głównego bohatera. Nie znoszę bohaterów, którzy są albo biali albo czarni, dobrzy lub źli, bez żadnych cech szarości. Nie jestem pewna czy wyraziłam się odpowiednio… mówię o postaciach czyniących albo dobro, albo zło, nie popełniających pomyłek, bez żadnego potknięcia… Krogulec jest postacią szarą. W powieści przeżywa okres dojrzewania, jest młodym człowiekiem, pragnącym udowodnić ile jest wart – co zwykle jest niebezpieczne. Popełnia błędy, głupie czyny, za które musi zapłacić… dokonuje przemiany(rodem z dramatów romantycznych), bowiem zdaje sobie sprawę z własnych czynów i bierze za nie odpowiedzialność. Facet z jajami, no! Do tego z blizną, całkowicie mnie do siebie przekonał.
Z pewnością niektórym powieść może wydać się nudna i po dwudziestu stronach zostanie wyrzucona w kąt, oddana spowrotem do biblioteki, sprzedana… jednak według mnie każdy szanujący się bibliofil, książkoman czy jak tam się nazywacie, powinien przeczytać choć dwie książki z serii o Ziemiomorzu. Jest to klasyka a ja nie sądzę, że przeczytanie jakiejkolwiek książki może komuś zaszkodzić.
”Czarnoksiężnika z Archipelagu” polecam każdemu fanowi fantastyki oraz rodzicom, którzy chcieliby w swoich dzieciach miłość do takowej literatury rozbudzić. Z mojego doświadczenia wynika, że “Ziemiomorze” to świetna zabawa dla dziecka i będę wtykać tę książkę każdemu znajomemu nastolatkowi, niech cierpią pod jarzmem bibliofila.

Jedna z książek mojego dzieciństwa, którą zawsze chciałam zrecenzować. Darzę Ursulę Le Guin głębokim uczuciem, ponieważ pokazała mi świat fantastyki; świat czarów, cieni, magów a przede wszystkim… Ziemiomorze.

”Czarnoksiężnik z Archipelagu” to pierwszy tom cyklu “Opowieści z Ziemiomorza”, których początek miał miejsce w roku 1968. Opowiada historię Krogulca – wiejskiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tematyka utworu zdecydowanie zaciekawia. Od tej lektury oczekujemy czegoś nowego(w końcu mało takich pozycji omawianych jest w szkole), oczekujemy czegoś dobrego po "wybitnym Josephie Conradzie". Niestety według mnie historia Marlowa została przedstawiona w sposób - po prostu - nudny.
Przede wszystkim historia dłuży się niemiłosiernie. Zwykle gdy czytam książkę to skupiam się na niej całkowicie lecz przy czytaniu "Jądra Ciemności", przyłapałam się na tym, że co chwilę odbiegam myślami od historii. Sam Marlow jest nudny a Conrad nie potrafi zaciekawić czytelnika. Pozytywnie wpływa na lekturę postać Kurtza i sposób przedstawienia jego osobowości, celów, uczynków(złych czy dobrych? Sami mamy prawo go ocenić, autor nie narzuca nam opinii o nim).

Tematyka utworu zdecydowanie zaciekawia. Od tej lektury oczekujemy czegoś nowego(w końcu mało takich pozycji omawianych jest w szkole), oczekujemy czegoś dobrego po "wybitnym Josephie Conradzie". Niestety według mnie historia Marlowa została przedstawiona w sposób - po prostu - nudny.
Przede wszystkim historia dłuży się niemiłosiernie. Zwykle gdy czytam książkę to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Welcome to the N.H.K. tom 1 Oiwa Kendi, Tatsuhiko Takimoto
Ocena 7,2
Welcome to the... Oiwa Kendi, Tatsuhi...

Na półkach: , , , ,

Jestem wręcz zdumiona polskim wydaniem, bowiem pierwszy raz chyba zdarzyło mi się pochwalić tłumaczy. Widać, że ktoś pomyślał nad przetłumaczeniem tego tomu, miejmy tylko nadzieję, że tak samo będzie z następnymi.
Welcome to the NHK w zabawny sposób opowiada nam o trudach życia(nie tylko hikikomori lecz zwykłego, szarego obywatela również) a następnie skłania do refleksji. Główni bohaterowie dają się polubić od razu(pomimo ich wielu, wieelu wad) i dzięki nim zaczynamy nabierać dystansu do pewnych tematów. Nie wiem czy jest osoba, która po przeczytaniu tej mangi skrytykuje osobę otaku lub hikikomori, bo ta właśnie manga pokazuje nam, że nie ma wcale wielu powodów do ich nienawidzenia ani krytyki.

Jestem wręcz zdumiona polskim wydaniem, bowiem pierwszy raz chyba zdarzyło mi się pochwalić tłumaczy. Widać, że ktoś pomyślał nad przetłumaczeniem tego tomu, miejmy tylko nadzieję, że tak samo będzie z następnymi.
Welcome to the NHK w zabawny sposób opowiada nam o trudach życia(nie tylko hikikomori lecz zwykłego, szarego obywatela również) a następnie skłania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Mam naprawdę wielki sentyment do tej mangi, ponieważ anime na jej podstawie rozpoczynało moją przygodę z japońską kulturą dawno, daaawno temu.
Manga opowiada o pewnej gimnazjalistce, której największym problemem w życiu są czekające na nią egzaminy do szkoły średniej oraz przesadne łakomstwo. Miaka - bo tak na imię ma nasza niewinna dziewica - trafia w bibliotece na książkę pt. "The Universe of the Four Gods" i razem ze swoją najlepszą przyjaciółką zostaje "wciągnięta" w jej fabułę - DOSŁOWNIE.
Cóż, wiele mang ma podobną fabułę, bowiem w latach 90 było to bardzo popularne - po prostu się sprzedawało. Jednak pomimo przesadnego dramatyzmu i małej oryginalności(chociaż FY było jedną z pierwszych pozycji w tym stylu) w całej serii - uwielbiam Fushigi Yuugi. Jest to manga, która pozwala nam na ucieczkę od rzeczywistości i zagłębienie się w historię o czystej miłości i przyjaźni, zdradzie i poświęceniu. Polecam ją wszystkim fanom mang shoujo oraz Yu Watase, bo warto.

Mam naprawdę wielki sentyment do tej mangi, ponieważ anime na jej podstawie rozpoczynało moją przygodę z japońską kulturą dawno, daaawno temu.
Manga opowiada o pewnej gimnazjalistce, której największym problemem w życiu są czekające na nią egzaminy do szkoły średniej oraz przesadne łakomstwo. Miaka - bo tak na imię ma nasza niewinna dziewica - trafia w bibliotece na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cóż, jest to część druga trylogii o Christianie Greyu i jego "pięćdziesięciu cieniach". Niestety w filmach/książkach/grach kontynuacje zwykle nie przyćmiewają poprzednich części i tak niestety stało się w "Fifty shades..."
Im dalej tym główna bohaterka jest coraz bardziej irytująca. Można by powiedzieć, że zaakceptowała już Christiana i jego demony(sama z resztą to przyznała) ale nadal i mogę powiedzieć, że nawet bardziej rozpacza, martwi się i lamentuje o tym, jakie to oni oboje mają tragiczne życie. Szczerze przyznam, że te momenty doprowadzają mnie do szału i gdyby nie cała reszta(np. urok pana Greya, chcociaż przez jego humory miałam ochotę kogoś uderzyć), odłożyłabym tę książkę bez wahania.
Pani James jednak dobrze sobie radzi jeśli chodzi o wkręcenie człowieka, dlatego pomimo irytacji główną bohaterką, książkę pochłonęłam w dwa dni.

Cóż, jest to część druga trylogii o Christianie Greyu i jego "pięćdziesięciu cieniach". Niestety w filmach/książkach/grach kontynuacje zwykle nie przyćmiewają poprzednich części i tak niestety stało się w "Fifty shades..."
Im dalej tym główna bohaterka jest coraz bardziej irytująca. Można by powiedzieć, że zaakceptowała już Christiana i jego demony(sama z resztą to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak można zarzucić tej niezwykle ciepłej powieści wątki satanistyczne, zło lub jakikolwiek nieprawidłowy wpływ na dzieci? Dzięki J. K. Rowling moje dzieciństwo nabrało magii i pewnie nigdy nie przestanę jej za to dziękować.
Do Harry'ego Pottera powracam z przyjemnością nawet po dziesięciu latach i niech mnie ktoś poprawi, jeżeli nie jest to dowód niezwykłego talentu autorki serii o owym młodym czarodzieju.

Jak można zarzucić tej niezwykle ciepłej powieści wątki satanistyczne, zło lub jakikolwiek nieprawidłowy wpływ na dzieci? Dzięki J. K. Rowling moje dzieciństwo nabrało magii i pewnie nigdy nie przestanę jej za to dziękować.
Do Harry'ego Pottera powracam z przyjemnością nawet po dziesięciu latach i niech mnie ktoś poprawi, jeżeli nie jest to dowód niezwykłego talentu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po zapoznaniu się z fabułą owej powieści byłam zaintrygowana i nie mogłam doczekać się zagłębienia w tekst. Nastąpiło to dość szybko i równie szybko się skończyło. Niestety, bez pozytywnej opinii.
"Dzwony" Richarda Harvella wyrażają ogromny przerost formy nad treścią. Pomysł jest genialny i gdyby popracować nad nim, gdyby autor miał troszkę więcej umiejętności pisarskich, mogłaby powstać naprawdę świetna książka. Historia o zakochanym, okaleczonym chłopcu o anielskim głosie? Niezwykłe! Lecz gdzie podział się ów podziw do muzyki? Zginął gdzieś pomiędzy tymi miłosnymi szamotaninami, nijak mającymi się do całości. Doprawdy, połączenie tych wątków autorowi nie wyszło.
Niestety, idea jest świetna, wykonanie zaś przeciętne. Jedyną dobrą rzeczą w tej powieści pozostaje pomysł.
Nie było oczywiście fatalnie - "Dzwony" da się czytać. I skończyć(a to dwie różne rzeczy). Po ukończeniu niestety pozostaje nieprzyjemny niedosyt i czegoś zdecydowanie brakuje.

Po zapoznaniu się z fabułą owej powieści byłam zaintrygowana i nie mogłam doczekać się zagłębienia w tekst. Nastąpiło to dość szybko i równie szybko się skończyło. Niestety, bez pozytywnej opinii.
"Dzwony" Richarda Harvella wyrażają ogromny przerost formy nad treścią. Pomysł jest genialny i gdyby popracować nad nim, gdyby autor miał troszkę więcej umiejętności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Owym tytułem zainteresowałam się po obejrzeniu miniserialu należącego do BBC. Historia Margaret Hale bardzo mnie zaciekawiła dlategoż właśnie postanowiłam sięgnąć po książkę.
Pochłonęłam tę historię bez jakiejkolwiek możliwości oderwania się od lektury. Spędziłam cały dzień czytając, przeżywając opowieść o słonecznym Południu, zadymionej Północy, wzlotach i upadkach bohaterów, życiu i śmierci, nienawiści, uprzedzenia i oczywiście płomiennej miłości.
Po zakończeniu powieści nie odczułam żadnego niedosytu. Zdecydowanie mogę dodać tę pozycję do jednej z najprzyjemniej przeze mnie odebranych i czas, który spędziłam na czytaniu jej w żadnym stopniu nie został zmarnowany. Mogę jedynie gorąco polecić ten tytuł miłośnikom tego typu powieści i zapewnić, że ja bawiłam się przy nim świetnie z nadzieją iż będzie tak samo z przyszłymi przyjaciółmi "Północy i Południa" :)

Owym tytułem zainteresowałam się po obejrzeniu miniserialu należącego do BBC. Historia Margaret Hale bardzo mnie zaciekawiła dlategoż właśnie postanowiłam sięgnąć po książkę.
Pochłonęłam tę historię bez jakiejkolwiek możliwości oderwania się od lektury. Spędziłam cały dzień czytając, przeżywając opowieść o słonecznym Południu, zadymionej Północy, wzlotach i upadkach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż za wartości posiada ta książka? Jest w kanonie lektur tylko dlatego, że Werter to prekursor zbuntowanych, cierpiących romantyków? Kilkadziesiąt stron o cierpieniu mężczyzny, który owego cierpienia szukał przez całe życie i potrzebował tylko pretekstu, by to życie sobie odebrać. Wszyscy cierpimy razem z Tobą, Werterze. Tylko trochę z innego powodu: musimy o Tobie czytać.

Cóż za wartości posiada ta książka? Jest w kanonie lektur tylko dlatego, że Werter to prekursor zbuntowanych, cierpiących romantyków? Kilkadziesiąt stron o cierpieniu mężczyzny, który owego cierpienia szukał przez całe życie i potrzebował tylko pretekstu, by to życie sobie odebrać. Wszyscy cierpimy razem z Tobą, Werterze. Tylko trochę z innego powodu: musimy o Tobie czytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zgadzam się z wcześniejszymi opiniami. Ta okładka jest do bani.

Moim zdaniem jest to najgorsza powieść C. Clare. Właściwie to nawet gorsza niż Miasto upadłych Aniołów. Wydaje się napisana na siłę. Bełkot nastolatki o mentalności sześciolatki. Swoją drogą, czemu one wszystkie mają 16 lat?! Ten schemat zaczyna mnie irytować. Szesnastolatka, nie dostrzegająca wcześniej swojej urody, niepewna siebie oraz przystojny zadufany w sobie, skrywający mroczną tajemnicę chłopak(uwaga, zdziwicie się! Rok starszy od niej!) dodać również przystojny przyjaciel zakochany w niej po uszy...
Nie poczułam żadnego przywiązania do postaci jak to było w przypadku 'Darów Anioła', no, może poza Jamesem. On jedyny jako-tako mnie ujął.
Zamierzam czytać kontynuacje tej powieści ale nie oczekuję niczego wielkiego. Cóż, może pani Clare zamierza mnie zaskoczyć?

Zgadzam się z wcześniejszymi opiniami. Ta okładka jest do bani.

Moim zdaniem jest to najgorsza powieść C. Clare. Właściwie to nawet gorsza niż Miasto upadłych Aniołów. Wydaje się napisana na siłę. Bełkot nastolatki o mentalności sześciolatki. Swoją drogą, czemu one wszystkie mają 16 lat?! Ten schemat zaczyna mnie irytować. Szesnastolatka, nie dostrzegająca wcześniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tylko ja otrzymałam takie gówniane wydanie, że przez całą książkę imię Jace'a jest źle odmieniane? "Jace'ego"?!!! Aż boli.
Dlatego zabrałam się za oryginał. O niebo lepiej.
Historia niestety jest równie nie do przyjęcia jak okładka. Wydaje się wręcz wyssana z palca, wymyślona w pięć minut. Nic nie trzyma się kupy i wszystko wydaje się bez sensu, mnóstwo niedomówień... aż szkoda pisać. Bardzo zawiodłam się na pani Clare, wręcz niezwykle.

Tylko ja otrzymałam takie gówniane wydanie, że przez całą książkę imię Jace'a jest źle odmieniane? "Jace'ego"?!!! Aż boli.
Dlatego zabrałam się za oryginał. O niebo lepiej.
Historia niestety jest równie nie do przyjęcia jak okładka. Wydaje się wręcz wyssana z palca, wymyślona w pięć minut. Nic nie trzyma się kupy i wszystko wydaje się bez sensu, mnóstwo niedomówień... aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nietuzinkowa opowieść o miłości, nienawiści, przyjaźni, dobroci i okrucieństwie, rodzinie i wojnie. Wzrusza, bawi, porusza. Zostawia po sobie ślad, o którym czytelnik nie jest w stanie zapomnieć.

Nietuzinkowa opowieść o miłości, nienawiści, przyjaźni, dobroci i okrucieństwie, rodzinie i wojnie. Wzrusza, bawi, porusza. Zostawia po sobie ślad, o którym czytelnik nie jest w stanie zapomnieć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jeszcze nie jest prawdziwy Pratchett.

To jeszcze nie jest prawdziwy Pratchett.

Pokaż mimo to