-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1196
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać452
Biblioteczka
2024-05-19
2024-05-19
2023-09-24
2023-09-13
2023-06-09
Na kontynuację drugiej części dystopijnej „Ważki” musieliśmy bardzo długo czekać. O ile pierwszy tom był dla mnie mega ciekawy i bardzo oryginalny, tak początek drugiego tomu lekko mnie zawiódł. Jednak z każdym rozdziałem było coraz lepiej, aż do samego zakończenia.
W tej części bardziej poznajemy bohaterów, ich poglądy i spojrzenie na świat w jakim przyszło im żyć. Są to postaci już bardziej dojrzalsze emocjonalnie. Jest duża chęć zmian i walki o to, ale są też chwile zwątpienia, refleksji jak i wyborów. Autorka przedstawiła nam dziki, piękny świat, który niestety rządzi się wojennymi prawami. Fajnie było czytać opisy pięknych miejsc, o których natura nie zapomniała. Nie bała się wpleść w swoją historię intryg politycznych czy manipulacji drugim człowiekiem. Mało było jednak dla mnie akcji. Jeśli jakaś zniewalająca z nóg akcja się toczyła, to tylko w wątkach Klary i Tomka. Weronika i jej ciapciowatość trochę mnie męczyła, jak i jej wątek romantyczny. Jeżeli chodzi o zakończenie, to było bardzo zaskakujące i nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Tego nie dało się przewidzieć za żadne skarby świata. To dla tego zakończenia będę czekać na kolejną część „Ważki”, bo dzięki niemu ocena tej powieści skoczyła zdecydowanie bardziej do góry.
Początkowo byłam lekko zawiedziona powieścią. Dłużyła mi się mocno i nie mogłam się w nią wgryźć. Bardzo mnie to denerwowało, bo pierwsza część „Ważki” była bardziej dynamiczna czym Autorka dość wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Autorka w pewien sposób wyraziła samą siebie w tej powieści, dzięki czemu mogliśmy poznać Ją i Jej zainteresowania. Chociażby podróżowanie i miłość do górskich klimatów (Kolorowe Miasto). Świetnie było bardziej poznać głównych bohaterów. Mało było dla mnie akcji na początku książki, ale zakończenie zrekompensowało mi to bardzo i jest ono wisienką na torcie jak i zapowiedzią na kolejną część. Jeżeli Autorka ma w planach kolejną część, to apeluję o krótsze jej oczekiwanie ;)
Na kontynuację drugiej części dystopijnej „Ważki” musieliśmy bardzo długo czekać. O ile pierwszy tom był dla mnie mega ciekawy i bardzo oryginalny, tak początek drugiego tomu lekko mnie zawiódł. Jednak z każdym rozdziałem było coraz lepiej, aż do samego zakończenia.
W tej części bardziej poznajemy bohaterów, ich poglądy i spojrzenie na świat w jakim przyszło im żyć. Są to...
2023-02-16
Ina Nacht znana jest z mrocznej serii o Kotlinie Kłodzkiej, która mnie osobiście nie przypadła do gustu. Finał trylogii jest jeszcze przede mną. Bardzo długo zastanawiałam się czy dać szansę powieści "Nikt nie może wejść". I to była petarda! Zupełnie inna odsłona Nacht. Świetna, trzymająca w napięciu i zaskakująca!
Główną bohaterką jest Weronika, która skrywa przed światem wielki sekret. Poznajemy ją, gdy ta opuszcza swój dom żegnając się z kimś kogo trzyma na piętrze. Zanim go opuszcza wszystko sterylnie za sobą sprząta. Czytając możesz sobie pomyśleć, że to jest co najmniej dziwne. Młoda kobieta jest pediatrą w małej mieścinie, w której każdy każdego zna. Sama dla mieszkańców jest zagadką, bo co na końcu świata robi młoda dziewczyna, przed którą świat stoi otwarty? Weronika żyje bardzo skromnie, tylko po to by nikt nie odkrył, co skrywa za zamkniętymi drzwiami domu. Do czasu, aż przed nią staje pewien rosły niczym drwal z Alaski mężczyzna. Czasem docierają do nas retrospekcje z życia Weroniki przed tajemnicą. Wszystko wraz z rozwojem akcji układamy w jednolitą całość, co bardzo mi się podobało. Sama bohaterka postanawia również dopuścić do siebie trochę nadziei w postaci miłości. Autorka serwuje nam trochę namiętności i intymności. Otwieramy się wraz z bohaterką na nowe doznania. Aż w końcu stajemy razem z Weroniką przed wyborem czy zamykamy za sobą przeszłość i ujawniamy światu tajemnicę by iść do przodu po nowe życie? Stajemy, bo w pewien sposób zaczynamy rozkładać nad bohaterką parasol bezpieczeństwa, bo robi się nam jej żal...
Powieść ta to ogrom emocji. Mamy miłość, nieco zaborczą, która doprowadza do wielkiej tragedii. Przyjaźń, która zamieni się w coś więcej. Zdradę, lojalność, opiekuńczość, brak zaufania. Jednak wszystko to sprowadza się do traumy. Kakofonia tych emocji sprawia, że nie dostrzegamy krzyku młodej kobiety o pomoc. Bo tak naprawdę to nasza bohaterka miała ogromny problem z poradzeniem sobie z traumą jakiej nabawiła się po stracie bliskiej osoby. To wszystko dociera do nas dopiero na koniec tej książki. To według mnie sprawiło, że ta powieść jest genialna. Ma mocny wydźwięk. Zdecydowanie polecam książkę. Więc jeśli jej jeszcze nie przeczytaliście, to bierzcie się za nią!
Ina Nacht znana jest z mrocznej serii o Kotlinie Kłodzkiej, która mnie osobiście nie przypadła do gustu. Finał trylogii jest jeszcze przede mną. Bardzo długo zastanawiałam się czy dać szansę powieści "Nikt nie może wejść". I to była petarda! Zupełnie inna odsłona Nacht. Świetna, trzymająca w napięciu i zaskakująca!
Główną bohaterką jest Weronika, która skrywa przed światem...
2023-03-17
Manaslu, to ósmy pod względem wysokości szczyt Ziemi, leżący w północnej części Nepalu. Ma on 8163 m n.p.m., uchodzi również za Górę Śmierci - do 2018 roku liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 64! Jako osoba lubiąca czytać o przekraczaniu własnych granic właśnie w górach, z wielką ciekawością sięgnęłam po tę powieść. Bardzo zaintrygował mnie opis książki oraz to, że będzie to górski kryminał. Jestem chyba jedna z niewielu osób, która tej książki po prostu nie doczytała, bo okazała się dla mnie wielką klapą.
Sześcioro nieznajomych. Jeden morderca. I walka o przetrwanie... - brzmi zachęcająco, prawda? Dziennikarka Cecily Wong dołącza do elitarnego zespołu, który chce zdobyć jeden z najwyższych szczytów. Ona również ma wejść na wierzchołek, bo dzięki temu będzie mogła opisać wielki sukces jednego ze wspinaczy, który postanowił rozprawić się z najwyższymi szczytami na lekko. Charls McVeight, bo o nim mowa, legenda alpinizmu w niecały rok zdobywa prawie wszystkie ośmiotysięczniki bez użycia tlenu czy poręczówek. I tak zaczyna się przekraczanie granic przez Cecily, totalną amatorkę jeśli chodzi o himalaizm. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że nagle ginie jeden ze wspinaczy konkurencyjnego zespołu. Bohaterka twierdzi, że wśród wspinaczy jest morderca. Czy to prawda czy paranoja? Tego się nie dowiedziałam, bo odpuściłam...
Dlaczego odpuściłam? Może to nie ten czas na tą książkę - czytałam ją przez dwa tygodnie, po rozdziale wieczorami i zasypiałam. Mimo, że Autorka dogłębnie opisywała jak wyglądają przygotowania do zdobycia takiej góry. Było za nudno dla mnie. Nie czułam tego, co w książkach pisanych przez alpinistów/himalaistów. Dodatkowo nakręciłam się na to, że jest to kryminał. Ktoś kto na tym się skupił, będzie zawiedziony, bo akcji i napięcia tutaj za grosz nie znalazłam. Widać, że inspiracją Autorki był Nirmal Purja, który w rekordowym czasie zdobył szczyty Himalajów i Karakorum. Co do bohaterów, żaden, dosłownie żaden mnie nie zachwycił. Z samą wspinaczką na szczyt (dotrwałam do zdobycia drugiego obozu) było mi trochę nie po drodze. To było takie ciach bach, z dwoma momentami, gdzie ktoś mógł stracić życie, a sama pomoc i wyjście z sytuacji było proste jak bułka z masłem. Czary goryczy do mojego zakończenia przygody z książką, dolało stwierdzenie, że na wysokości ok. 6400 m n.p.m. (obóz drugi) w środku nocy główna bohaterka idzie do łazienki. Może to było przejęzyczenie, ale tego było dla mnie zdecydowanie za dużo.
Przykro mi, że nie ukończyłam tej książki. Zwłaszcza, ze przeczytałam masę pozytywnych recenzji i byłam jej bardzo ciekawa. Jednak nie porwało mnie i bez sensu było zmuszać się do dalszego czytania. Za nudno, bez napięcia. "Bez tchu" to po prostu pamiętnik z próby zdobycia Manaslu. Zdecydowanie wolę literaturę faktu jeśli chodzi o góry. I tego będę się trzymać.
Manaslu, to ósmy pod względem wysokości szczyt Ziemi, leżący w północnej części Nepalu. Ma on 8163 m n.p.m., uchodzi również za Górę Śmierci - do 2018 roku liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 64! Jako osoba lubiąca czytać o przekraczaniu własnych granic właśnie w górach, z wielką ciekawością sięgnęłam po tę powieść. Bardzo zaintrygował mnie opis książki oraz to, że będzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-26
Po fenomenalnych "Wronach", które otworzyly Czytelnikom szeroko oczy na problemy dorastających dzieci nadszedł czas na kolejną wydaną w Polsce książkę Autorki. Pierwsza w naszym kraju była jedną z tych mocnych życiowych lektur, które trzeba przeczytać. A jak jest z tą drugą?
"Jestem głód" to autobiograficzna książka Autorki, która swoją premierę miała w Czechach w 2009 roku. Często czytając recenzje do tej książki zarzuca się Autorce, że jest ona słaba i nie trzyma się wspomnianych wcześniej "Wron", przez co ocena "Jestem głodu" jest niska... Trochę zasmuciło mnie też to, że i Wydawnictwo trochę zbyt bardzo posiłkowało się "Wronami". Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki pomyślałam "fajnie będzie przeczytać o dalszych losach Basi", a tutaj lekkie rozczarowanie. Moje lekkie, ale reszty Czytelników widzę, że ogromne. Mieli dostać coś o Basi, a dostali chaotyczną historię życia Petry.
Czy "Jestem głód" jest zła? Oczywiście, że nie. To kolejna bardzo ważna powieść. Opowiadająca o GŁODZIE emocji takich jak miłość, zrozumienie, bezpieczeństwo, tolerancja, akceptacja siebie. Przez większą część historii poznajemy upadki i wzloty Petry. Tutaj nie widać cienia szansy na nadzieję... Naprawdę, Autorka przeszła przez emocjonalne piekło. Brak bezpieczeństwa i miłości we wczesnym dzieciństwie, brak akceptacji samej siebie, problemy emocjonalne, późniejsze problemy z anoreksją, które towarzyszyły Jej praktycznie na każdym kroku. Były również problemy w związku, gwałty, walka o chorego syna czy niespełniona zakazana miłość. W tym wszystkim Petra była sama, towarzyszył jej kołowrotek złych emocji, sprowadzania winy na samą siebie, głód szerokopojęty. A to wszystko przez to czego doświadczyła w młodym życiu. A co by było gdyby jej start emocjonalny był lepszy? Czy uniknęła by tego? Być może, nie wiem. Natomiast wiem jedno, nie bójmy się rozmów o emocjach z naszymi dziećmi, nie pozwólmy by czuły się niechciane, nie narzucajmy im swojego zdania. Ta autobiografia jest ku przestrodze. Petra napisała ja lata temu by nam pomóc, sobie zresztą też. Napisać o swoich emocjach do obcych ludzi jest wielka odwagą.
Czy polecam? Tak, tylko wiedzcie, że nie jest to druga część "Wron", a "Jestem głód" przeczytajcie z otwartym umysłem bez porównań. To całkiem inna historia, która mogła się przydarzyć innej Petrze bądź Basi, która nie miała tyle odwagi by o tym powiedzieć.
Po fenomenalnych "Wronach", które otworzyly Czytelnikom szeroko oczy na problemy dorastających dzieci nadszedł czas na kolejną wydaną w Polsce książkę Autorki. Pierwsza w naszym kraju była jedną z tych mocnych życiowych lektur, które trzeba przeczytać. A jak jest z tą drugą?
"Jestem głód" to autobiograficzna książka Autorki, która swoją premierę miała w Czechach w 2009...
2023-01-31
Czy można być zepsutym człowiekiem do szpiku kości? Ło Ludu, co tutaj w tej książce się wydarzyło! Piotr Kościelny jest mistrzem thrillerów bez dwóch zdań.
Wrocław. Porywane zostają młode kobiety, które następnie odnajdywane są martwe. Wspólnym ich mianownikiem są blond włosy oraz wyryte na ciele inicjały. Dzięki temu morderca zyskuje miano Grawera. Brygida to kobieta, która w swoim życiu przeszła wszystko. Mieszkając w Stanach była gwałcona i poniżana przez najbliższych. Postanawia wrócić do kraju swoich przodków i zajmować się swoją schorowaną matką. Sikora wraz z Bieleckim przejmują sprawę Grawera i za wszelką cenę chcą dorwać mordercę nim ten rozkręci się na dobre. Co wspólnego z Grawerem ma Brygida?
Ta książka to majstersztyk. Dopracowana w każdym calu. Ponownie było mrocznie i brutalnie, czasem aż nazbyt. Ale z tego słynie Kościelny - z brutalnego realizmu. Tym razem stworzył prawdziwego potwora, który wszystkie swoje morderstwa miał zaplanowane. Miał misję, którą wykonywał ku chwale Pana. Zbawiał świat bólem, bo i on na swojej skórze poczuł czym jest cierpienie fizyczne i psychiczne. W powieści tej Kościelny pochylił się również ku policjantom. Sikora glina uważany za bezwzględnego, zaczyna się zmieniać wewnętrznie. Pokornieje dzięki spotkanej kobiecie. Cały czas dzielnie towarzyszy mu Bielecki - policjant gej, który okazuje się świetnym kumplem. Lubię ich dwójkę. Do tego poznajemy jeszcze jednego policjanta, który prowadzi wewnętrzną walkę ze sobą, stając przez wyrokiem (jakim? musicie sami się dowiedzieć) pokazując, że nawet tak silny glina jak on potrafi być słabym i dokonać wszystkiego by tej słabości nie pokazać innym. Czasem przewija się nam też wątek Łowcy, znanego z pierwszej części, który doznaje czegoś w stylu katharsis poprzez błąd jakiego dokonał w swoich łowach... A co do głównego wątku - nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Niby przez większość książki poznajemy mordercę, próbujemy zrozumieć co siedzi w jego głowie, a na koniec dostajemy takie rozwiązanie, że szczena opada. Chapeau bas, Panie Kościelny!
Czekam na więcej, bo mają być dalsze części tej serii. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się życie Sikory i jakie sprawy jeszcze czekają na niego i jego wydział. Czuję, że będzie mocno! Poprzeczka postawiona przez Autora jest baaardzo wysoko. Oczekiwania fanów będą ogromne. A ja zabieram się za inne książki Pana Kościelnego. "Sidła" polecają się do przeczytania! Rzucajcie wszystko i czytajcie Kościelnego!
Czy można być zepsutym człowiekiem do szpiku kości? Ło Ludu, co tutaj w tej książce się wydarzyło! Piotr Kościelny jest mistrzem thrillerów bez dwóch zdań.
Wrocław. Porywane zostają młode kobiety, które następnie odnajdywane są martwe. Wspólnym ich mianownikiem są blond włosy oraz wyryte na ciele inicjały. Dzięki temu morderca zyskuje miano Grawera. Brygida to kobieta,...
2022-12-20
2022-11-07
Czy zabijanie może być sztuką?
Okazuje się, że tak... W Kamieńcu dochodzi do makabrycznych morderstw, które wstrząsają małą społecznością. Policja rozpoczyna śledztwo, które okazuje się ciężkie do rozwiązania. W dodatku zawsze krok przed nimi jest młoda blogerka Rosie R., która opisuje morderstwa na swojej stronie. Nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, dziewczyna nawiązuje kontakt prawdopodobnie z mordercą. Dzięki niemu poznaje historię pewnego malarza. Młoda dziewczyna chcąc nie chcąc podejmuje grę z czasem. Ani policja, ani Rosie nie wiedzą, że sprawca wie o nich wszystko, a cała jego krwawa gra jest czymś w rodzaju hołdu. Ilu niewinnych ludzi musi się poświęcić w imię schwytania mordercy? Zegar tyka...
Sylwia napisała kolejna nieodkładalną książkę, która w zasadzie czyta się sama. Stworzyła ciekawą i krwawą historię z tajemnicami i problemami społecznymi w tle. Podobał mi się bardzo motyw sztuki w tej powieści. Ale niestety nie po drodze było mi z bohaterką, która nie przypadła mi do gustu. Początkowo myślałam skąd ją tą dziewczynę znam? Otóż, jej postać bardzo przypominała mi bohaterkę z cyklu Zapomniany Bednarka - Dianę. Rosie tak jak ona prowadziła bloga o morderstwach, do tego była nieustępliwa, odważna i zagubiona w życiu. Trochę przez to podobieństwo było mi trochę ciężko... Ale im dalej w treść tym jest lepiej. Motyw mordercy okazuje się bardzo ciekawy. Z rozdziału na rozdział akcja się rozkręca i nie da się odłożyć książki. Czuć towarzyszące śledczym napięcie i walkę z czasem, bo nie wiadomo kiedy będzie kolejny trup. Do tego klimatu nadaje miejsce akcji. Kamieniec to małe miasteczko, zamknięta społeczność dzięki czemu czuć na skórze napięcie, ciarki i duszność. Prócz dobrze rozwiniętego wątku kryminalnego, Sylwia porusza ciężkie tematy związane z dorastaniem w kłamstwie, walką z homofobią i chęcią wymierzania sprawiedliwości poprzez zemstę. Ta powieść jest kolejną z wielu, która pokazuje jak przeszłość może ukształtować człowieka w życiu.
Czy polecam? Oczywiście. "Sygnatura" to ciekawy wstęp do kolejnego cyklu kryminalnego. Zatem czekam na kolejne tomy.
Czy zabijanie może być sztuką?
Okazuje się, że tak... W Kamieńcu dochodzi do makabrycznych morderstw, które wstrząsają małą społecznością. Policja rozpoczyna śledztwo, które okazuje się ciężkie do rozwiązania. W dodatku zawsze krok przed nimi jest młoda blogerka Rosie R., która opisuje morderstwa na swojej stronie. Nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, dziewczyna...
2022-09-20
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która mnie oczarowała swoim klimatem. Książki niesamowicie wciągającej w swoje mroczne tajemnice.
Pomorskie lasy, pośród których są małe wioski, kryją w sobie mroczne słowiańskie tajemnice. Przy jeziorze mieszka Szeptuna - stara baba uważana za dziwadło. Młode dziewczęta gubią się w znanym przez siebie lesie. Później okazuje się, że są w ciąży, jednak niczego nie pamiętają. Pewien mężczyzna traci rozum po wyjściu z lasu. Dopiero na nogi stawia go Szeptuna. Wędkarz zostaje prawie zaatakowany przez kobietę ptaka, a może i rusałkę. W końcu jeden z lokalnych meneli zostaje odarty ze skóry, na której pojawiają się dziwne napisy. Do tego wszystkiego dodajmy święte kamienie, starosłowiańskie wierzenia i rytualne obrzędy w najważniejsze dni rodzimowierców. Policja, która zajmuje się paranormalnymi zjawiskami w okolicy ma bardzo dziwne sprawy do wyjaśnienia. Tutaj wszystko może być prawdziwe lub nie.
Powieść ta należy do powieści nieoczywistych, nietuzinkowych. Jeżeli myślicie, że słowiańskie demony będą z tej książki wręcz uciekać to jesteście w błędzie. Słowiańskość jest tutaj ukryta w postaci Szeptuny, lasów, jezior. To zapomniane wierzenia, które wychodzą z człowieka, gdy już nie może czegoś w racjonalny sposób przedstawić. Nie spodziewałam się kryminalnego wątku, który był ciekawie przedstawiony. Nie sądziłam, że Autor w tej książce przedstawi społeczne problemy, które trapią małe wioski. Bardzo klimatycznie przedstawione miejsce akcji. Moja wyobraźnia szalała. Czułam zapach lasu, wilgoć oplatającą moje stopy, gdy wkraczałam między paprocie. Moje zmysły szalały, zostały wystawione na próbę, bo ktoś mógł za mną iść i mnie dopaść. Czasem czułam napięcie. Co do bohaterów powieści. Cała społeczność lokalnych wiosek przedstawiona jako proste społeczeństwo, które obcuje z naturą. To prości ludzie wierzący w Boga oraz dopuszczający do siebie myśl, że niegdyś wierzono w słowiańskich bogów. Mamy tutaj również wiejskich meneli, którzy nieraz sprawili, że mocno się zaśmiałam. Niektóre anegdotki były przednie. Wreszcie mamy bardzo ciekawą postać Marcjanny (córka Hiacynty, która była córką Szeptuny), która żyje zgodnie z naturą i wierzy, że przywróci do życia swoją matkę. Czasem ta młoda dziewczyna była bardzo niepokojąca. Finał książki - niespodziewany. Byłam bardzo zszokowana.
Czy polecam? Mnie osobiście jest mało tej historii. Mogłabym ją jeszcze raz przeczytać lub przeczytać coś podobnego. Lubię nieoczywiste książki. Lubię doszukiwać się folkloru. Tutaj dało się wyczuć, że magia i starodawne wierzenia mogą przyczynić się do zaburzenia realizmu myślenia. Odbiór tej powieści zależy tylko od Ciebie Czytelniku. W tych pomorskich lasach przy jeziorze Szeptuny może dojść do wszystkiego. Jeśli Wy również lubicie takie baśniowe powieści to czytajcie "Jezioro Szeptuny" śmiało.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która mnie oczarowała swoim klimatem. Książki niesamowicie wciągającej w swoje mroczne tajemnice.
Pomorskie lasy, pośród których są małe wioski, kryją w sobie mroczne słowiańskie tajemnice. Przy jeziorze mieszka Szeptuna - stara baba uważana za dziwadło. Młode dziewczęta gubią się w znanym przez siebie lesie. Później okazuje...
2022-09-13
To moja druga książka tego Pana. Tego Autora będzie się albo lubić albo nienawidzić, tak samo jak i Jego bohaterów w książkach. Jego styl pisarski jest bardzo oryginalny. Nie idzie go porównać do innego Autora. To jest bardzo na plus. Jednak tą powieścią mnie nie kupił. Było męcząco. A wszystko przez covida...
"Po...zostań w domu" to kontynuacja "Kryminału Prywatnego" i przygód Tymona Danteja. Tym razem wraz z Weroniką musimy go odszukać, bo przepadł w czasoprzestrzeni. I to dosłownie. Nikt nie wie gdzie on jest, a on sam nie wie co się dzieje na świecie. Tym samym nasza bohaterka wyrusza do Kuźni Raciborskiej, która jest chyba jakimś opolskim trójkątem bermudzkim. Kuźnia przyciąga do siebie zło i złe lubi się tam panoszyć...
Akcja w książce jest całkiem niezła, byłaby świetna, gdyby nie wątki koronawirusowe i liczne, bardzo liczne błędy. Ehh. Koronawirus i błędy odebrały mi przyjemność w czytaniu. Powracanie do początków pandemii nie było miłym wspomnieniem, bardziej mocno irytującym. Gdyby tak wyciąć te wszystkie pandemiczne sceny, to szybko byśmy skończyli główny wątek książki. Koniec końców, finał książki całkiem dobry. Wreszcie mogłam się połapać o co Autorowi szło w tej książce. Bo musicie wiedzieć, że mnogość wszystkiego (wątków, bohaterów, retrospekcje) u Wałęki jest Jego znakiem rozpoznawczym. Tak jak i to, że jest to - póki co - jedyny Autor, który tak namiętnie powraca myślami do twórczości Remigiusza Mroza xD
Niestety przez wątki pandemiczne plus liczne błędy, często musiałam odkładać książkę, co zaważyło na ocenie końcowej powieści. Akcja książki, która jednym może się podobać, mnie jakoś nie chwyciła. Może było za dużo pobocznych wątków? Możliwe. Nie mogłam odnaleźć się w chaosie. A może chorobowość moja odbiła się na odbiorze tej części... Nie mniej plusem książki jest ironiczny styl Autora, liczne żarty i sam Tymon Dantej - jedyny w swoim rodzaju bohater, który dał się wreszcie polubić.
Dziękuję Autorowi za książkę i możliwość przeczytania. Ale za tego 👑 należy się tęgie lanie 😛
To moja druga książka tego Pana. Tego Autora będzie się albo lubić albo nienawidzić, tak samo jak i Jego bohaterów w książkach. Jego styl pisarski jest bardzo oryginalny. Nie idzie go porównać do innego Autora. To jest bardzo na plus. Jednak tą powieścią mnie nie kupił. Było męcząco. A wszystko przez covida...
"Po...zostań w domu" to kontynuacja "Kryminału Prywatnego" i...
2022-08-08
2022-07-15
Oto przed Wami kolejny debiut, do którego mam bardzo mieszane uczucia i jest mi go ciężko ocenić oraz polecić.
Pewna staruszka zostaje zamordowana. Jedynym świadkiem w sprawie jest jej mąż. Jest również głównym podejrzanym. Sprawę prowadzi młody, krnąbrny policjant z doświadczonym detektywem. W miasteczku dochodzi do kolejnych morderstw, które sprawiają, że społeczność ogarnia strach.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie miejsce akcji. Nie wiem dlaczego Autorka zdecydowała się na umiejscowienie swojej powieści w Stanach? W miejscu, o którym tak na prawdę niczego się nie dowiemy. Miasteczko Deadwood po prostu jest. Mieszkają w nim ludzie, jest policja, są i zbrodnie. Mógłby to być Sosnowiec, ale miało być chyba bardziej światowo. Mnie to mocno mierziło. Bohaterowie są nudni. Detektyw nad wyraz poprawny, policjant z gorszą przeszłością, która może i wzbudza zaciekawienie. Zbrodnie ciekawe, wyszukane, bez rozlewu krwi. Sam motyw mordercy również intrygujący. Jednak sama akcja poprowadzona monotonnie. Dużo pobocznych wątków, zagadek do rozwiązania. Mamy też retrospekcje, niepotrzebne wątki miłosne. Taki misz masz. Mało w tym kryminału, mało klimatu i napięcia. Na rozwiązanie śledztwa trzeba trochę poczekać. Jest ono na szczęście ciekawe i wreszcie rozkręca powieść. Jednak Czytelnik zbyt długo na to czeka i książką może po prostu rzucić w kąt. Ah i te dialogi, powiem szczerze denerwujące.
Ciężko mi jest polecić tą książkę, ponieważ długo ją czytałam. Odkładałam bardzo często. Jak mnie już zaciekawiła to na chwilę, by ponownie ja odłożyć. W sumie to bardziej się denerwowałam i naprawdę wielkim sukcesem jest, że doczytałam ją do końca.
Nie mniej Autorce życzę jak najlepiej. Trzeba co nieco poprawić, ale wierzę, że kolejne książki będą lepsze.
Oto przed Wami kolejny debiut, do którego mam bardzo mieszane uczucia i jest mi go ciężko ocenić oraz polecić.
Pewna staruszka zostaje zamordowana. Jedynym świadkiem w sprawie jest jej mąż. Jest również głównym podejrzanym. Sprawę prowadzi młody, krnąbrny policjant z doświadczonym detektywem. W miasteczku dochodzi do kolejnych morderstw, które sprawiają, że społeczność...
2022-07-07
Kolejna książka z ciekawym pomysłem, który kolejny raz uleciał wraz z tworzeniem powieści.
Młoda kobieta szukająca miejsca na ziemi, zamknięta społeczność do której trafia, tajemniczy ludzie oraz pewne znalezisko, które zmieniło życie głównej bohaterki o 180 stopni.
Ta powieść to brak akcji. Oczywiście są wstawki, gdzie coś się dzieje, ale jest tego zdecydowanie za mało. Zabrakło tutaj nagle pomysłu na poprowadzenie wątku. Autorka chyba się pogubiła. Znalezienie dziecka w walizce było strzałem bardzo mocnym, ale wątek ten jakoś dziwnie się urwał, by ponownie grać pierwsze skrzypce pod sam koniec książki. Wszystko byłoby ok, gdyby w trakcie samozwańczego śledztwa bohaterki, zaczęły wychodzić jakieś smaczki w tym kierunku. Nie wiem, może to było zamierzone wodzenie za nos Czytelnika przez Autorke? Dla mnie jednak było zbyt nudno. No nic się nie działo. Bohaterowie mocno irytujący. Zauważyłam też, że bardzo często w książkach kobiety są pijaczkami. Trochę zaczyna mnie to mierzić w powieściach.
Smutno jest mi pisać negatywne opinie zwłaszcza wtedy, gdy Autor debiutuje na rynku. "Dziecko z walizki" to właśnie debiut. Debiut byłby genialny, gdyby nie zabrakło w nim środka. Bo wstęp i zakończenia są świetne. Zabrakło rozwinięcia. Wielkim plusem tej książki jest właśnie jej mocne zakończenie oraz to, że wszystko działo się w zamkniętej społeczności. Trochę książka ta przypomniała mi o "Matni" Piotrowskiego. Czy przeczytam kolejna książkę Autorki? Pewnie tak, żeby przekonać się czy idzie ku lepszemu. Ciekawość zawsze bierze górę, przynajmniej w moim przypadku.
Kolejna książka z ciekawym pomysłem, który kolejny raz uleciał wraz z tworzeniem powieści.
Młoda kobieta szukająca miejsca na ziemi, zamknięta społeczność do której trafia, tajemniczy ludzie oraz pewne znalezisko, które zmieniło życie głównej bohaterki o 180 stopni.
Ta powieść to brak akcji. Oczywiście są wstawki, gdzie coś się dzieje, ale jest tego zdecydowanie za...
2022-06-16
2022-05-13
Wyobraź sobie, że drzemie w Tobie moc, której siły nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Najpierw dzieją się jakieś dziwne rzeczy, nie wiesz, że to Ty wysyłasz je, jako niespotykane dotąd sygnały dla rzeczywistego świata. I tylko ktoś podobny do Ciebie może Ci pomóc w zrozumieniu tego, co wokół Ciebie właśnie się dzieje. W ten sposób wkraczasz w świat wiedźm i magów jak i również dusz, które jeszcze spokojnie nie opuściły tego świata. Tym sposobem zapraszam Cię do świata Adama.
Paula w swoim debiucie postawiła na oryginalność. Stworzyła świat magii, której głównym bohaterem jest młody mężczyzna. W Adamie drzemie moc, o której nawet nie wie. Po śmierci jego babci, zaczynają się dziać w jego otoczeniu dziwne rzeczy. A to kot nie daje mu życia, a to kruki za nim latają. Mało tego, ktoś zaczyna mu źle życzyć. Do tego intryguje go tajemnicza wiedźma, która powoli odsłania karty jego teraźniejszego życia. Czasem go to irytuje, czasem intryguje. I być może tak samo będzie z Czytelnikiem, bo ze mną tak właśnie było. Oczyszczające rytuały, chodzenie z kurzym jajkiem przy ścianach czy picie nieznanych ziołowych naparów staje się jakby jego codziennością. Do tego odkrywa kim tak naprawdę była jego babcia, mama i kim staje się on sam.
Książka napisana jest z perspektywy Adama. Poznajemy jego uczucia jak i sytuację, w której się znalazł. Czasem jest śmiesznie, a czasem czujemy irytację, jak główny bohater. Akcja początkowo jest powolna i toczy się ślimaczym tempem, przez co można mieć chęć by odłożyć książkę w kąt. Na szczęście w dobrym momencie staje przed nami zły charakter i nadaje tej książce wyrazu, a sama akcja nabiera tempa. Czuć nawet dreszcze strachu na karku.
Powieść ta, to dobry wstęp do serii. Autorka zabrała nas w tajemniczą, magiczną podróż po współczesnym świecie. Początkowo trudno było mi się odnaleźć w miejscu akcji, dopiero po paru rozdziałach zdałam sobie sprawę po jakiej ziemi z bohaterem stąpam. W tej książce mamy dużo tajemnic i mistycyzmu. Bywało, że pragnęłam rzucić czytnikiem w kąt, bo było dla mnie za mało magii, za mało akcji. Na szczęście pojawił się zły charakter i nastąpił zwrot. Dosłownie wszystko nabrało tempa. Tak samo ja sama nabrałam większej ochoty na kontynuację tego tomu. Choć ciężko jest mi polecić książkę dalej, bo można było spodziewać się zdecydowanie więcej po tej powieści (nie ukrywam, ale ja właściwie liczyłam na coś więcej). Jest oryginalnie, jednak nie wiem czy dość, by przebić się przed konkurencję. Nie mniej życzę debiutującej Pauli wszystkiego najlepszego i wielu sukcesów pisarskich. Ja mam nadzieję, że w kolejnych częściach akcja będzie zdecydowanie szybsza, a sam Adam mocno się rozwinie.
Wyobraź sobie, że drzemie w Tobie moc, której siły nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Najpierw dzieją się jakieś dziwne rzeczy, nie wiesz, że to Ty wysyłasz je, jako niespotykane dotąd sygnały dla rzeczywistego świata. I tylko ktoś podobny do Ciebie może Ci pomóc w zrozumieniu tego, co wokół Ciebie właśnie się dzieje. W ten sposób wkraczasz w świat wiedźm i magów jak i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-29
Ziobro to Autorka książek obyczajowych, która jest mistrzynią pisania emocjami. "Moje życie przed Tobą" to kolejna powieść, która ma w sobie wachlarz uczuć. Autorka nie boi się łączyć w swoich książkach wielkich ludzkich dramatów. Robi to niezwykle umiejętnie.
Tym razem jej bohaterami są młoda 20 letnia dziewczyna i 28 letni mężczyzna. Lena wiedzie spokojne życie na południu Polski z rodzicami. Ma chłopaka, plany na najbliższą przyszłość, które nie podobają się jej rodzicom. Ich relacje są bardzo ciężkie. Dziewczyna praktycznie nie ma prywatności, musi podporządkowywać się rodzicom. Z kolei Marcin zmaga się od wielu lat z ciężką chorobą. Jest niepełnosprawny, co bardzo mu ciąży. Niespodziewanie drogi Leny i Marcina się łączą. Co prawda w bardzo ciężkich dla młodej dziewczyny okolicznościach - była w złym miejscu o złym czasie. Marcina spotkała na swojej drodze poprzez utratę pamięci. Wspólnie próbują odnaleźć brakujące kawałki puzzli. Chcą wreszcie poznać jej przeszłość, bo dziewczyna zna siebie jedynie z okresu tu i teraz. Marcin też powoli otwiera się na drugiego człowieka, w dodatku na kobietę. Jak potoczą się ich losy?
Autorka napisała naprawdę bardzo ciekawą, trudną, a przede wszystkim mądrą powieść. Ponownie zapoznała nas z ciężką chorobą, o której istnieniu możemy nie wiedzieć. Spisała się tym na medal i należą się jej ogromne brawa, bo widać, że poświęciła temu ogromny reaserch. Marcin to bohater zamknięty w sobie, który żyje w ogromnym żalu, bo żyje. Jest chory. Niepełnosprawny. On się nigdy nie pogodził ze swoją niepełnosprawnością, on ją jedynie zaakceptował. Ogólnie jest on ciężką postacią pełną niewyobrażalnego smutku i żalu. W dzieciństwie został porzucony przez ojca, później zaczęła się walka z chorobą, wiernie przy nim stały matka i babka, którym wielokrotnie napsuł nerwów. On chyba nigdy nie wierzył, że w jego życiu może być miejsce na nadzieję, na jakiekolwiek uczucie - zwłaszcza na miłość. Lena również nie miała lekkiego życia. Pochodziła z południa Polski, była dzieckiem wymodlonym, w rodzinie się nie przelewało, każdy grosz był liczony. Rodzice uważali ją za cud, chuchali i dmuchali na nią i nie wyobrażali sobie, że młoda już kobieta może mieć swoje zdanie. Poznajemy ją, gdy jest w związku, z którym wiąże wielkie nadzieje. Jej ogromną pasją są również skrzypce. Nagle jej życie się zmienia. Wyjeżdża do pracy do Gdańska, a tam niestety zostaje napadnięta - przez przypadek - którego złym skutkiem jest utrata pamięci. I tak poznaje Marcina i jego babcię. Jesteśmy świadkami jak mur postawiony przez Marcina powoli zaczyna się kruszyć. Jak powoli rodzi się uczucie miedzy dwójką ludzi. Jak widać światełko w tunelu, które jest nadzieją. Widzimy jak Marcin postrzega siebie jako inwalidę oraz jak według niego widzą go zdrowi ludzie. Nie jest to oczywiście miłe i być może tak właśnie ludzie niepełnosprawni myślą. Lena mimo utraty pamięci jest silną młodą kobietą, która jest bardzo dojrzała emocjonalnie. Autorka chciała pokazać jak wygląda powrót do normalności przy utracie tożsamości, wspomnień, wszystkiego. Czy w ogóle da się ogarnąć życie w takiej rzeczywistości z białą czystą kartą.
Tak jak wspominałam na początku Anna Ziobro nie boi się pisać o trudnych sprawach, tematach tabu. Mimo, że ta Autorka niedawno debiutowała, widać w jej piórze dojrzałość. Ujęła mnie tym, że pisze emocjami. Sprawiła, że każda przeczytana jej książka wiąże się z głęboką refleksją. Do tego Jej książek nie da się zapomnieć. To jest ogromny atut. Przy niejednej Jej książce już płakałam - przy tej się hamowałam, było ciężko. W Jej powieściach bohaterowie są bardzo prawdziwi. Nie są przerysowani, są autentyczni w swoich uczuciach. Akurat w książkach tej Autorki, bohaterem może być każdy z nas.
Dla mnie osobiście książki Ani są tymi, które trzeba przeczytać. I będę polecać Jej książki. Mamy tutaj wielki talent, diament wśród obyczajówek z trudnym tematem w tle. Jeszcze na żadnej książce się nie zawiodłam i jeśli jeszcze nie znacie Anny Ziobro to nadeszła pora, by nadrobić zaległości i przyjąć te książki pisane emocjami w swoje objęcia i otulić je później swoimi refleksjami. Bo refleksje będą na pewno. Ja to gwarantuję!
Ziobro to Autorka książek obyczajowych, która jest mistrzynią pisania emocjami. "Moje życie przed Tobą" to kolejna powieść, która ma w sobie wachlarz uczuć. Autorka nie boi się łączyć w swoich książkach wielkich ludzkich dramatów. Robi to niezwykle umiejętnie.
Tym razem jej bohaterami są młoda 20 letnia dziewczyna i 28 letni mężczyzna. Lena wiedzie spokojne życie na...
Oto ostatni tom przygód Rudej i Nicka i ich dystopijnego sajfaj świata.
Początkowo nie mogłam wczuć się w powieść. To najdłuższa część z Trylogii. Przez ilość stron założyłam, że będzie to przegadana przygoda. Oh, na szczęście mocno się pomyliłam. W pierwszej fazie książki czułam, że gubię się w wątkach. Humory głównych bohaterów irytowały. No nie mogłam się wgryźć. Za to w połowie książki przepadłam. Nie mogłam się od niej odciągnąć. Wraz z nadejściem nowej-starej postaci, tom ten zyskał w akcji oraz intrygach.
„Czas decyzji” obfituje w niespodziewane zwroty akcji. Gdy już wciągnęłam się w fabułę, wielokrotnie przeżywałam ogromne „wtf, co tutaj się dzieje?!”. W powieści mamy Utalentowanych, dwa światy, Kapłankę i tajemniczą Trójcę. Pojawia się wiele postaci, są też nowi bardzo ważni bohaterowie, którzy dopełniają cały cykl. Finał całej Trylogii mocny emocjonalnie. Osoby, które są fanami po prostu płaczą na końcówce. Ale tak musiało być i cieszę się, że takie zakończenie nastąpiło. Po tylu trudach nadszedł dla niektórych upragniony spokój.
Reasumując, cała seria „Sieci” to istny rollercoaster jeśli chodzi o akcje. Tutaj sporo się dzieje. Jest szybko, dynamicznie, mrocznie, może czasem zbyt chaotycznie. Każdy tom stopniowo przygotowuje Czytelnika do wielkiego finału, którego nie można było sobie tak wyobrazić, za co należy się wielka pochwała Autorce. Jest wręcz dramatycznie. Finalny tom „Sieci” choć początkowo irytujący, okazał się mocny. To najbardziej mroczna część historii.
„Sieć” to dystopijna wizja dwóch światów. To nowa wiara. To Utalentowani z supermocami. To gratka dla osób lubiących SF oraz otoczkę superbohaterów walczących ze złoczyńcami. Ja jestem na tak. Dawno nie czytałam tak dobrej Trylogii. I czekam na kolejne książki Autorki.
Oto ostatni tom przygód Rudej i Nicka i ich dystopijnego sajfaj świata.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPoczątkowo nie mogłam wczuć się w powieść. To najdłuższa część z Trylogii. Przez ilość stron założyłam, że będzie to przegadana przygoda. Oh, na szczęście mocno się pomyliłam. W pierwszej fazie książki czułam, że gubię się w wątkach. Humory głównych bohaterów irytowały. No nie mogłam się wgryźć. Za to...