rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Tron z Czaszek" jest moim zdaniem zdecydowanie najgorszą z części sagi Bretta. Być może moja opinia jest tak surowa z tego względu, iż oczekiwania, co do tego tytułu miałem niezwykle wygórowane, wszak poprzednie trzy części należą do ścisłego grona moich ulubionych książek. Wyraźnie widać, iż autor pozostawił główny wątek na finałową część sagi, co niestety sprawiło, że większość czasu spędzonego na lekturze" Tronu z Czaszek" poświęcone zostaje na poznawanie losów Leeshy, Rojera, Inevery, Abbana i całej rzeszy mniej ważnych postaci. W mojej opinii wątki, w których główną rolę odgrywają te osoby nie mają nawet ćwierci potencjału posiadanego przez motywy, w których choć na chwilę pojawiają się Arlen, Renna lub Jardir. Mam wielką nadzieję, że finał sagi zatrze całkowicie złe wrażenie jakie wywarł na mnie "Tron z Czaszek", a wiele wskazuje na to, że szanse są na to znakomite.

"Tron z Czaszek" jest moim zdaniem zdecydowanie najgorszą z części sagi Bretta. Być może moja opinia jest tak surowa z tego względu, iż oczekiwania, co do tego tytułu miałem niezwykle wygórowane, wszak poprzednie trzy części należą do ścisłego grona moich ulubionych książek. Wyraźnie widać, iż autor pozostawił główny wątek na finałową część sagi, co niestety sprawiło, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zachęcony zachwytami znajomych nad serią "Kroniki Królobójcy" postanowiłem sam przekonać się o rzekomej świetności twórczości imć Rothfussa. Pierwsza część za mną, tymczasem ja ciągle czekam na błysk geniuszu tegoż autora. Póki co zdecydowanie najlepszy w tej serii jest pomysł na fabułę - problem w tym, iż pomysł ten jest niezwykle topornie rozwijany. Pierwszy, całkiem opasły swoją drogą, tom za mną, tymczasem fabuła ospale brnie w bliżej nieokreślonym kierunku, podczas gdy na tym etapie powinna gnać już szalenie naprzód. Ponadto motywy działania głównego bohatera są niekiedy ciężkie do zrozumienia, a wątek miłosny przewijający się nieustannie od połowy książki nadaje się do "M jak Miłość", a nie do sagi fantasy. Jednak mimo wszystko dostrzegam w "Kronikach Królobójcy" potencjał, który w kolejnych częściach powinien zaowocować.

Zachęcony zachwytami znajomych nad serią "Kroniki Królobójcy" postanowiłem sam przekonać się o rzekomej świetności twórczości imć Rothfussa. Pierwsza część za mną, tymczasem ja ciągle czekam na błysk geniuszu tegoż autora. Póki co zdecydowanie najlepszy w tej serii jest pomysł na fabułę - problem w tym, iż pomysł ten jest niezwykle topornie rozwijany. Pierwszy, całkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Według mnie jedna z najnudniejszym powieści, jaka kiedykolwiek wyszła spod ręki Mistrza. Ilość sposobów na jakie próbowałem przebrnąć przez tą książkę zadziwiła nawet mnie - zacząłem od wersji elektronicznej po angielsku, później słuchałem audiobooka podczas biegania (niestety fabuła była tak drętwa, że odbierała mi ochotę nie tylko do biegania, ale i do życia...), następnie wypożyczyłem wersję papierową po polsku, żeby ostatecznie skończyć wersją elektroniczną po hiszpańsku. Tylko dzięki takiemu zróżnicowaniu byłem w ogóle w stanie dotrwać do końca... Na zakończenie dodam jeszcze, że główny bohater wygrywa w cuglach konkurs na najbardziej irytującą główną postać w historii pisanego słowa.

Według mnie jedna z najnudniejszym powieści, jaka kiedykolwiek wyszła spod ręki Mistrza. Ilość sposobów na jakie próbowałem przebrnąć przez tą książkę zadziwiła nawet mnie - zacząłem od wersji elektronicznej po angielsku, później słuchałem audiobooka podczas biegania (niestety fabuła była tak drętwa, że odbierała mi ochotę nie tylko do biegania, ale i do życia...),...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poprzednia część skończyła się w takim momencie, że za najnowsze dzieło Bretta wziąłem się już w dniu premiery i niestety muszę napisać, iż póki co jestem odrobinę rozczarowany. Przed premierą postanowiłem sobie odświeżyć serię - przeczytanie "Malowanego Człowieka", "Pustynnej Włóczni" oraz "Wojny w Blasku Dnia" zajęło mi dwa tygodnie, dokładnie tyle samo czasu, co dobrnięcie do połowy "The Skull Throne" (czyli do punktu, gdzie pewnie zakończy się pierwszy tom polskiego wydania), co już samo w sobie nie jest najlepszą reklamą. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zapewne zepchnięcie przez autora wątku Arlena, Jardira oraz Renny na drugi plan, a skupienie się bardziej na reszcie postaci, co w mojej ocenie było strzałem w stopę, szczególnie biorąc pod uwagę, iż najczęściej pojawiającą się postacią jest Leesha, która z każdą częścią staje się bardziej irytująca. Pozostaje mieć nadzieję, iż Brett zostawił, to co najlepsze na drugą połowę książki.

Poprzednia część skończyła się w takim momencie, że za najnowsze dzieło Bretta wziąłem się już w dniu premiery i niestety muszę napisać, iż póki co jestem odrobinę rozczarowany. Przed premierą postanowiłem sobie odświeżyć serię - przeczytanie "Malowanego Człowieka", "Pustynnej Włóczni" oraz "Wojny w Blasku Dnia" zajęło mi dwa tygodnie, dokładnie tyle samo czasu, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabierając się za lekturę nie spodziewałem się fajerwerków, szczególnie biorąc pod uwagę, że książkę tą nabyłem w hipermarkecie w promocji za niecałe 10 złotych, wyciągając ją niemalże z dna wielkiego stosu przeróżnych tomów, których tytuły nie świadczyły bynajmniej o ich ambicji. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zorientowałem się, iż historia Papillona wciągnęła mnie na tyle, że wracałem do niej przy każdej nadarzającej się okazji. Tytuł zdecydowanie godny polecenia.

Zabierając się za lekturę nie spodziewałem się fajerwerków, szczególnie biorąc pod uwagę, że książkę tą nabyłem w hipermarkecie w promocji za niecałe 10 złotych, wyciągając ją niemalże z dna wielkiego stosu przeróżnych tomów, których tytuły nie świadczyły bynajmniej o ich ambicji. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zorientowałem się, iż historia Papillona wciągnęła mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szybko, łatwo i przyjemnie - nie znałem do tej pory Kinga z tej strony. Idealna lektura na bezsenną noc.

Szybko, łatwo i przyjemnie - nie znałem do tej pory Kinga z tej strony. Idealna lektura na bezsenną noc.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta charakteryzuje się jedną zasadniczą rzeczą - zanim na dobre zawiązała się w niej fabuła, okazało się, że zostało mi już do przeczytania tylko około ćwierć jej zawartości... Póki co pracuję nad tym czy zaliczyć to do wad czy zalet, gdyż czas w jakim autor rozkręcał historię minął mi nad wyraz szybko, a na nudę w tym czasie nie narzekałem. Finał opowieści także nie rozczarowuje, ale w efekcie pozostaje mi zaliczyć tą książkę "zaledwie" jako kolejne udane dzieło Kinga - bez fajerwerków, na jego dobrym, rzemieślniczym poziomie, poniżej którego z zasady, poza drobnymi wyjątkami, nie schodzi.

Książka ta charakteryzuje się jedną zasadniczą rzeczą - zanim na dobre zawiązała się w niej fabuła, okazało się, że zostało mi już do przeczytania tylko około ćwierć jej zawartości... Póki co pracuję nad tym czy zaliczyć to do wad czy zalet, gdyż czas w jakim autor rozkręcał historię minął mi nad wyraz szybko, a na nudę w tym czasie nie narzekałem. Finał opowieści także nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po niezbyt udanym według mnie początku sagi o Wiedźminie i kolejnych trzech, tym razem porywających, częściach tej historii, nadszedł czas na finał. Niestety, jest to w mojej opinii finał mocno rozczarowujący, przesłodzony i ogólnie niegodny całej tej opowieści. Będąc już po lekturze całej sagi o Wiedźminie z całą stanowczością mogę także napisać, iż Geralt jest jedną z najbardziej irytujących głównych postaci z jaką się kiedykolwiek spotkałem - motywy jego czynów są często równie zagadkowe, co nielogiczne, a wahania nastrojów ma niekiedy gorsze niż kobieta w ciąży... Nie zmienia to w niczym faktu, iż cała podróż jaką odbyłem z nim oraz z pozostałymi bohaterami tej historii była bardzo zacna, stąd i adekwatnie wysoka ocena.

Po niezbyt udanym według mnie początku sagi o Wiedźminie i kolejnych trzech, tym razem porywających, częściach tej historii, nadszedł czas na finał. Niestety, jest to w mojej opinii finał mocno rozczarowujący, przesłodzony i ogólnie niegodny całej tej opowieści. Będąc już po lekturze całej sagi o Wiedźminie z całą stanowczością mogę także napisać, iż Geralt jest jedną z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedną z największych zalet tej części sagi o Wiedźminie jest bardzo zróżnicowana narracja, pozwalająca spojrzeć na losy bohaterów z wielu różnych perspektyw. Zdecydowanie przykład Sapkowskiego w formie - cięty humor, wartka akcja i zaskakujący co chwilę świat sprawiają, że książkę tą pochłania się w zastraszającym tempie.

Jedną z największych zalet tej części sagi o Wiedźminie jest bardzo zróżnicowana narracja, pozwalająca spojrzeć na losy bohaterów z wielu różnych perspektyw. Zdecydowanie przykład Sapkowskiego w formie - cięty humor, wartka akcja i zaskakujący co chwilę świat sprawiają, że książkę tą pochłania się w zastraszającym tempie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po lekturze "Krwi Elfów" byłem mocno sceptyczny, po "Czasie Pogardy" zaintrygowany, ale to dopiero "Chrzest Ognia" sprawił, że zanurzyłem się w świecie wykreowanym przez Sapkowskiego w pełni i na dobre. Co prawda im dłużej czytam sagę o Wiedźminie tym bardziej zaczyna mnie irytować tytułowa postać, tak pozostali bohaterowie rewanżują się za tą drobną niedogodność z nawiązką.

Po lekturze "Krwi Elfów" byłem mocno sceptyczny, po "Czasie Pogardy" zaintrygowany, ale to dopiero "Chrzest Ognia" sprawił, że zanurzyłem się w świecie wykreowanym przez Sapkowskiego w pełni i na dobre. Co prawda im dłużej czytam sagę o Wiedźminie tym bardziej zaczyna mnie irytować tytułowa postać, tak pozostali bohaterowie rewanżują się za tą drobną niedogodność z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po kompletnym rozczarowaniu jakim okazała się dla mnie "Krew Elfów", nie spodziewałem się, że już druga część sagi o Wiedźminie pozwoli mi wybaczyć Sapkowskiemu to potknięcie. Według mnie "Czas Pogardy" jest o wiele lepszą pozycją niż część poprzednia - bohaterowie wydają się tu o wiele bardziej wyraziści, fabuła często pokazuje pazur, a humor zaskakuje różnorodnością (od ordynarnych żartów do bardzo subtelnych podtekstów). Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego cykl ten cieszy się tak szaloną popularnością.

Po kompletnym rozczarowaniu jakim okazała się dla mnie "Krew Elfów", nie spodziewałem się, że już druga część sagi o Wiedźminie pozwoli mi wybaczyć Sapkowskiemu to potknięcie. Według mnie "Czas Pogardy" jest o wiele lepszą pozycją niż część poprzednia - bohaterowie wydają się tu o wiele bardziej wyraziści, fabuła często pokazuje pazur, a humor zaskakuje różnorodnością (od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opowieści o Wiedźminie opisane w "Ostatnim Życzeniu" oraz "Mieczu Przeznaczenia" pochłonąłem z takim zapałem i entuzjazmem, że byłem pewien, iż sagę skończę w tydzień, góra dwa. Wtedy nastąpiło smutne spotkanie z rzeczywistością. Okazuje się, że gdy intryga ma być bardziej złożona, wielowątkowa i nie ograniczająca się jedynie do opisu pojedynczego zadania, jak to miało miejsce we wspomnianych opowiadaniach, proza Sapkowskiego traci na spójności i drapieżności. Przez "Krew Elfów" brnąłem przez prawie miesiąc, gdzie książki tej objętości niejednokrotnie starczały mi ledwie na jeden dzień. Pisząc tą opinię sięgam właśnie po drugi tom, a tymczasem od kiedy skończyłem czytać "Krew Elfów" mija już ponad trzy lata - nigdy tak długo nie wzdrygałem się przed kontynuowaniem czytania sagi, którą już zacząłem...

Opowieści o Wiedźminie opisane w "Ostatnim Życzeniu" oraz "Mieczu Przeznaczenia" pochłonąłem z takim zapałem i entuzjazmem, że byłem pewien, iż sagę skończę w tydzień, góra dwa. Wtedy nastąpiło smutne spotkanie z rzeczywistością. Okazuje się, że gdy intryga ma być bardziej złożona, wielowątkowa i nie ograniczająca się jedynie do opisu pojedynczego zadania, jak to miało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przed lekturą całej trylogii czytałem wiele bardzo pozytywnych opinii na jej temat, co po części może być przyczyną tego, że w ostatecznym rozrachunku jestem jednak odrobinę zawiedziony. Niby czytało się dobrze, momentami było nawet zabawnie, ale nie zmienia to w niczym faktu, że książka ta jest do bólu przewidywalna (wątek z nową rolą Jezala oraz sposób w jaki rozstrzygnie się wojna z Bethodem dało się z łatwością przewidzieć na setki stron przed tymi wydarzeniami...), a fabuła miejscami wręcz naiwna. Do tego wszystkie rozdziały skupiające się wokół Logena oraz Ferro wyglądają jakby były tworzone metodą "kopiuj i wklej". Po raz kolejny książkę ratuje Glokta, bez którego byłoby naprawdę mizernie. Moim zdaniem jest za dużo o wiele lepszej fantastyki, żeby dla jednego Glokty przebijać się przez trzy tomy trylogii Abercombiego.

Przed lekturą całej trylogii czytałem wiele bardzo pozytywnych opinii na jej temat, co po części może być przyczyną tego, że w ostatecznym rozrachunku jestem jednak odrobinę zawiedziony. Niby czytało się dobrze, momentami było nawet zabawnie, ale nie zmienia to w niczym faktu, że książka ta jest do bólu przewidywalna (wątek z nową rolą Jezala oraz sposób w jaki rozstrzygnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dług honorowy" stanowił dla mnie pierwszy kontakt z twórczością Toma Clancy'ego i muszę przyznać, że z początku byłem mocno skonsternowany bardzo wolnym kreśleniem fabuły i prowadzeniem akcji. Ku mojej wielkiej radości akcja jednak w pewnym momencie przyspieszyła i już do końca pędziła z prędkością nie pozwalającą na chwilę wytchnienia i każącą powracać do lektury w każdej wolnej chwili. Z mojego punktu widzenia świetny sposób na spędzenie wolnego czasu - polecam każdemu.

"Dług honorowy" stanowił dla mnie pierwszy kontakt z twórczością Toma Clancy'ego i muszę przyznać, że z początku byłem mocno skonsternowany bardzo wolnym kreśleniem fabuły i prowadzeniem akcji. Ku mojej wielkiej radości akcja jednak w pewnym momencie przyspieszyła i już do końca pędziła z prędkością nie pozwalającą na chwilę wytchnienia i każącą powracać do lektury w każdej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gigi Buffon. Numer 1 Gigi Buffon, Roberto Perrone
Ocena 6,6
Gigi Buffon. N... Gigi Buffon, Robert...

Na półkach: ,

Jak na tak krótką książkę (raptem dwie godziny czytania), znalazło się w niej miejsce na niezwykle dużo treści. W czasie lektury ani razu nie pomyślałem, żeby odłożyć ją na bok i zrobić sobie przerwę, a trafiając na zakończenie byłem niesamowicie rozczarowany, że opowieść nie będzie trwać nadal. Idealna mieszanka humoru, refleksji i pasji. Dla fanów Juventusu i samego Buffona pozycja obowiązkowa, reszta także nie powinna być zawiedziona, nawet jeśli trafi na ten tytuł przypadkiem.

Jak na tak krótką książkę (raptem dwie godziny czytania), znalazło się w niej miejsce na niezwykle dużo treści. W czasie lektury ani razu nie pomyślałem, żeby odłożyć ją na bok i zrobić sobie przerwę, a trafiając na zakończenie byłem niesamowicie rozczarowany, że opowieść nie będzie trwać nadal. Idealna mieszanka humoru, refleksji i pasji. Dla fanów Juventusu i samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdyby wyciąć z tej książki wszystkie nużące sceny walki (opisywanie takowych scen nie jest najlepszą stroną autora - po jakimś czasie złapałem się na tym, że przy każdym opisie walki mój umysł zaczyna błądzić i nie trafia do niego absolutnie nic z tego, co czytam...), wyrzucić większość bohaterów i skupić się na postaci Glokty oraz prowadzonej przez niego obrony miasta, to byłaby to doskonała lektura. Niestety w czasie czytania trzeba brnąć także przez inne wątki, które są po prostu nudne i niestety chyba nie do końca przemyślane. Ogólnie warto sięgnąć po tą książkę tylko wtedy, gdy akurat nie ma nic lepszego pod ręką.

Gdyby wyciąć z tej książki wszystkie nużące sceny walki (opisywanie takowych scen nie jest najlepszą stroną autora - po jakimś czasie złapałem się na tym, że przy każdym opisie walki mój umysł zaczyna błądzić i nie trafia do niego absolutnie nic z tego, co czytam...), wyrzucić większość bohaterów i skupić się na postaci Glokty oraz prowadzonej przez niego obrony miasta, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po zakończeniu lektury "Samego ostrza" trzeba stwierdzić, że książka ta jest zaledwie zarysem fabularnym do całej trylogii (taką przynajmniej mam nadzieję). Dzieje się tu raczej niewiele, poznajemy dopiero bohaterów, z którymi "spędzimy" kolejne dwie części. Książka jest pisana bardzo ciekawym językiem, a autor często raczy nas zgryźliwymi żartami, co dla mnie jest wielkim plusem. Ogólnie "Samo ostrze" zachęciło mnie do lektury kolejnych części, tak więc na pewno jest to tytuł godny polecenia. Dodam jeszcze parę słów o wydaniu tego tytułu (zazwyczaj pomijam ten aspekt przy ocenie, ale tym razem będzie inaczej) - zakupiłem od razu całą trylogię w oryginale i to, co otrzymałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Piękne kartonowe pudełko, z trzema książkami z absolutnie olśniewającymi okładkami. Szczerze polecam - nic tak pięknie mi się na półce nie prezentuje. ;)

Po zakończeniu lektury "Samego ostrza" trzeba stwierdzić, że książka ta jest zaledwie zarysem fabularnym do całej trylogii (taką przynajmniej mam nadzieję). Dzieje się tu raczej niewiele, poznajemy dopiero bohaterów, z którymi "spędzimy" kolejne dwie części. Książka jest pisana bardzo ciekawym językiem, a autor często raczy nas zgryźliwymi żartami, co dla mnie jest wielkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To już szósta część cyklu, warto dodać, że najobszerniejsza ze wszystkich dotychczasowych, a przy lekturze ani przez chwilę nie grozi nuda. Tak pisać potrafią tylko najlepsi autorzy. Wojna między bogami nabiera coraz wyraźniejszego kształtu, co tylko zwiększa chęć sięgnięcia po kolejny tom.

To już szósta część cyklu, warto dodać, że najobszerniejsza ze wszystkich dotychczasowych, a przy lekturze ani przez chwilę nie grozi nuda. Tak pisać potrafią tylko najlepsi autorzy. Wojna między bogami nabiera coraz wyraźniejszego kształtu, co tylko zwiększa chęć sięgnięcia po kolejny tom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zauważyłem pewną prawidłowość, która towarzyszy mi przy lekturze każdej spośród opowieści z Malazańskiej Księgi poległych, a mianowicie przebicie się przez pierwsze sto stron dowolnej z nich zajmuje mi niemiłosiernie dużo czasu (na tyle dużo, że przeważnie w tym samym czasie zaczynam i kończę inną książkę). Innych wad póki co nie stwierdziłem. Identycznie sytuacja wygląda z "Przypływami Nocy" - gdy już człowiek zanurzy się w pełni w świat stworzony przez Eriksona chce do niego wracać za każdym razem, gdy tylko uda mu się znaleźć chwilę wolnego czasu.

Zauważyłem pewną prawidłowość, która towarzyszy mi przy lekturze każdej spośród opowieści z Malazańskiej Księgi poległych, a mianowicie przebicie się przez pierwsze sto stron dowolnej z nich zajmuje mi niemiłosiernie dużo czasu (na tyle dużo, że przeważnie w tym samym czasie zaczynam i kończę inną książkę). Innych wad póki co nie stwierdziłem. Identycznie sytuacja wygląda z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jegomość Goodkind ewidentnie odcina kupony od popularności pierwszych kilku części cyklu "Miecz Prawdy"... Brnąc przez "Trzecie Królestwo" nieustannie odnosiłem wrażenie, że fragment, który właśnie czytam pojawił się w dokładnie takiej samej formie w jednej z poprzednich części. Niestety, ze smutkiem stwierdzam, że autor wyczerpał już wszystkie pomysły jakie posiadał i teraz zatacza koło pisząc po raz kolejny o tym samym w odrobinę zmienionej formie. Niemniej, jeśli ktoś zabrnął aż tak daleko w historię Richarda oraz Kahlan (jeśli mnie pamięć nie myli to już czternasta część!!!), sięgnie po ten tytuł z przyzwyczajenia...

Jegomość Goodkind ewidentnie odcina kupony od popularności pierwszych kilku części cyklu "Miecz Prawdy"... Brnąc przez "Trzecie Królestwo" nieustannie odnosiłem wrażenie, że fragment, który właśnie czytam pojawił się w dokładnie takiej samej formie w jednej z poprzednich części. Niestety, ze smutkiem stwierdzam, że autor wyczerpał już wszystkie pomysły jakie posiadał i...

więcej Pokaż mimo to